- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w kategorii
Puszcza Drawska
Dystans całkowity: | 1340.23 km (w terenie 301.00 km; 22.46%) |
Czas w ruchu: | 79:09 |
Średnia prędkość: | 16.93 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 167.53 km i 9h 53m |
Więcej statystyk |
Puszcza Drawska i tuja nr 1 w Polsce
Niedziela, 13 czerwca 2021 | dodano: 14.06.2021Kategoria ponad 100 km, Puszcza Drawska
Lubuską część Puszczy Drawskiej udaje mi się odwiedzić zaledwie kilka razy w roku w okresie dłuższych dni, w innych porach roku na przeszkodzie staje odległość i czas potrzebny do jej pokonania. Tym razem wybrałem się zobaczyć najpotężniejszą tuję w Polsce. O tym drzewku dowiedziałem się przy okazji wizyty w lesie żywotnikowym pod Trzcielem. W materiałach lasów państwowych wyszperałem że rośnie ona kilka kilometrów za Drezdenkiem w leśnictwie Czarny Las zatem jakieś 60 km od Skwierzyny. Bliższych danych gdzie szukać leśniczówki dostarczyli mi koledzy cykliści z Drezdenka jeszcze w lutym, jednak wiosną problemy zdrowotne nie pozwoliły na taką wyprawę.
Tym razem większość trasy pokonałem leśnymi drogami pożarowymi, częściowo korzystając z skrótów przez Puszczę Notecką i około 40 km w samej Puszczy Drawskiej. Drogi w Puszczy Drawskiej przypominają mi nieco te znane z okolic Łagowa i poligonu wędrzyńskiego, zatem szutry z sporą domieszką starych bruków na dziś częściowo zapomnianych szlakach.
Pomnikowy dąb przy ul. Międzychodzkiej w Skwierzynie.
Dawna brama forteczna w Drezdenku. W XVII w. na wschód od miasta Prusacy wybudowali ziemną twierdzę bastionową. Po półtorej wieku twierdza straciła swoje znaczenie i została opuszczona. Dawny budynek bramy został zamieniony na mieszkalny.
Muzeum Puszczy Noteckiej w budynku dawnego arsenału fortecznego. Według mojej wiedzy z dawnego arsenału zachowała się tylko parterowa część budynku, część szachulcowa została nadbudowana później po likwidacji twierdzy.
Drezdenko, pałacyk Treppmachera (obecnie szkoła). Twierdza uległa zniszczeniu w czasie wojny siedmioletniej i w 1765 r. rozebrano jej ruiny. Teren twierdzy kupił w tym czasie kupiec z Poznania Johann Georg Treppmacher. Na fundamentach domu mieszkalnego wzniósł w 1766 r. pałacyk, przed którym urządzono niewielki park.
Podczas poprzedniej bytności wypatrzyłem w drezdeneckim Radowie nową drogę pożarową prowadzącą w kierunku Słonowa czyli kierunku prowadzącego obok Dziupliny jak na mapach jest nazywana interesująca mnie leśniczówka. Okazuje się że nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca, nowa droga poza początkowym gotowym już odcinkiem dopiero będzie w przyszłości. Dziś jest to kilkukilometrowy teoretycznie zgodnie z znakami zamknięty, ale niestrzeżony plac budowy. Złamałem zakazy i jakoś udało się przebrnąć do skrzyżowania w pobliżu leśniczówki.
Stare drogowskazy z Puszczy Drawskiej.
Sama rekordzistka nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle swoich mniejszych towarzyszek, dopiero z bliska widać że średnica pnia u podstawy grubo przekracza 1,5 m co z pewnością przekłada się na deklarowane 525 cm obwodu. Pień na wysokości wzrostu człowieka rozdziela się na trzy odnogi dorastające do 27 m.
Jakieś 200 metrów od leśniczówki w stuletnim budynku ma swoją leśną bazę koło łowieckie. Obok budynku wiaty i kamienie pamiątkowe. Miejsca ładnie utrzymane, puszcza jeszcze nie zdążyła pochłonąć opuszczonych pól i sadów.
Pomnikowa tuja nr 1 w Polsce (o obwodzie 525 cm i wysokości 27 m).
W całej okazałości.
Przy miejscu postoju Czarny Las.
Przy miejscu postoju Czarny Las.
W dalszej drodze zamierzałem przejechać leśnymi drogami do Starego Kurowa, tu lekko przestrzeliłem bowiem niewiele zabrakło do Gardzka pod Strzelcami Krajeńskimi. W pobliżu Dębogóry natknąłem się przy drodze na kamień poświęcony pamięci nauczyciela Willego Retzowa żyjącego w latach 1881- 1921. Kimkolwiek był ten nauczyciel był chyba ceniony wśród lokalnej społeczności. Wobec prawie całkowitej powojennej wymiany ludności prawdopodobnie niewiele o nim można się dowiedzieć.
Kim był nauczyciel Willi Retzow? Kamień przy leśnej drodze w okolicy Dębogóry.
Z Puszczy Drawskiej wydostałem się w Rokitnie, teraz pozostało zawrócić do Kurowa i rozpocząć mozolny powrót do domu. A z Puszczą Notecką zetknąłem się podczas tej wycieczki jeszcze raz jadąc z Goszczanowa do Murzynowa.
Okolice Starego Kurowa.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
131.00 km (92.00 km teren), czas: 08:50 h, avg:14.83 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do rezerwatu Łubówko
Niedziela, 11 października 2020 | dodano: 11.10.2020Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Puszcza Drawska
Ciąg dalszy wycieczki sprzed tygodnia, wtedy zabrakło czasu na rezerwat Łubówko. Ponieważ jezioro Łubówko leży kilka kilometrów na północ od Drezdenka zasadniczą częścią wycieczki jest sama trasa do Drezdenka.
Niedawno czytałem że w ramach budżetu obywatelskiego Drezdenka będzie zrewitalizowany skwer nad tzw. "Kolejówką". Zaciekawiony zajechałem zobaczyć ten zakątek. Miejsce trochę odludne ale dosyć sympatyczne. To będzie urocze miejsce rekreacji. Gdybym wiedział że nad Starą Notecią jest w tym miejscu przerzucona kładka w ogóle nie zapuszczałbym się do miasta. Nawiasem mówiąc "Kolejówka" jest połączeniem mostu kolejowego z pancernym jazem zastawkowym. Jaz jest jednym z elementów dawanych niemieckich fortyfikacji, który razem z potężnym jazem na Noteci pozwalał zalać znaczną połać nadnoteckich łąk czyniąc je niedostępnymi dla ewentualnego ataku z strony wojsk polskich.
Książątka z Gościmia.
Stara Noteć.
Kolejówka na Starej Noteci. Most i pancerny jaz zastawkowy, element międzywojennych niemieckich fortyfikacji.
Stara Noteć.
Kolejówka na Starej Noteci. Most i pancerny jaz zastawkowy, element międzywojennych niemieckich fortyfikacji.
Ciekawość dawnej linii kolejowej wyprowadziła mnie aż pod wiadukt nad drogą do Krzyża, skąd o krok nad Noteć do wspomnianego wcześniej jazu fortecznego. Z nasypu kolejowego widać nieczynny most kolejowy i kilka potężnych betonowych budowli kryjących w swoich wnętrzach schrony dla obsługi i maszynownię zniszczonego jazu. Sam wiadukt również posiada wnęki pozwalające na zamontowanie szandorów. W ten sposób cały odcinek nasypu kolejowego od Drezdenka aż do samego jazu stanowiłby tamę blokującą odpływ spiętrzonych w razie potrzeby wód Noteci.
Jaz forteczny na Noteci.
Drogowskaz kierujący nad Łubówko widziałem kiedyś z drogi łączącej Nowe Drezdenko z Zagórzem. Kieruje on w leśną alejkę poprowadzoną przez mocno pofałdowany teren. Rezerwat obejmuje jezioro i jego otoczkę. Samo jezioro nie jest specjalnie duże, na oko ma jakieś 20 ha. Dziś tego nie było widać, ale bywają dni kiedy lustro jego wody ma barwę turkusową, jest to efekt pozostały po działającej tu w XIX wieku kopalni kredy jeziornej.
Stary drogowskaz z Puszczy Drawskiej.
Nad jezioro Łubówko.
Jezioro Łubówko.
Nad jezioro Łubówko.
Jezioro Łubówko.
Czarny szlak rowerowy wyprowadził mnie na piękną nową drogę pożarową, ciekawość kusiła aby sprawdzić co kryje się na jej północnym krańcu, rozsądek podpowiada aby jednak skierować się na południe. Chodzi o czas niezbędny na to aby wrócić do domu przed zmrokiem. Droga wyprowadziła ponownie w Drezdenku o kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie wjeżdżałem w drogę do Zagórza.
Powrót do domu przez Stare Kurowo, Pławin, Gościmiec. W Pławinie przejeżdżałem obok hodowli danieli, niestety stado jeleniowatych wypasało się na odległym krańcu pastwiska. W Goszczanowie wjechałem w nieznaną mi dotychczas asfaltową drogę. Na znane mi drogi wyjechałem kilka kilometrów dalej, w Goszczanówku. Odtąd aż do domu bez żadnych eksperymentów.
Wszystko przemija.
Kościółek w Goszczanówku.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
127.03 km (42.00 km teren), czas: 07:47 h, avg:16.32 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z Jednośladem do DPN
Niedziela, 17 maja 2020 | dodano: 18.05.2020Kategoria Puszcza Drawska
Niedzielna wyprawa do Drawieńskiego Parku Narodowego wpadła mi zupełnie niespodziewanie. Z jednej strony chciałem się tam kiedyś wybrać, z drugiej jednak obawiałem się tak długiej samotnej jazdy. Dlatego kiedy dowiedziałem że członkowie Jednośladu wybierają się do znanego mi już wcześniej Głuska i dalej do zupełnie mi nie znanych Ostrowitego i Starej Węgorni, skorzystałem z okazji i wprosiłem się na ten wyjazd. Podejrzanie łatwo przyszło mi przekonać do tego pomysłu żonę i nie stawiała większych przeszkód, zatem wcześnie w niedzielny poranek ruszam w drogę. Już kilkanaście metrów od domu czuję na nosie pierwsze krople deszczu, liczę jednak na to że to tylko na postrach i nie przerywam wyjazdu. Przed Murzynowem deszcz staje się na tyle mocny że poważnie liczę się z tym że wyprawa spełznie na niczym. Szczęśliwie wkrótce po deszczu zostają tylko kałuże na drodze.
W drodze do Drezdenka.
Droga do Drezdenka przemija bez rozpraszania uwagi na mijane miejscowości, mam przecież do pokonania niemal 50 km. Tam szybko zbiera się ekipa i ruszamy w kierunku Puszczy Drawskiej. Żeby dotrzeć do DPN-u trzeba jeszcze pokonać niemal dwadzieścia kilometrów leśnych dróg pomiędzy Drawinami, a Starym Osiecznem. Odcinek do Przeborowa znam już z wcześniejszych wyjazdów, dalej również się już zapuszczałem ale wtedy to były wyprawy w nieznane. W Łączynie skręcamy w nieznaną mi wcześniej drogę prowadzącą nad Drawę i dalej do Osieczna.
Drawa stanowiła ważną rubież na przedwojennym polsko-niemieckim pograniczu dlatego wzniesiono nad jej brzegami szereg bunkrów należących do systemu Wału Pomorskiego. Ruiny mniejszych bunkrów mijamy poczynając już od Drawin, poprzez Przeborowo i Hutniki. Potężny bunkier wznosi się na wysokim brzegu wysoczyzny przed Osiecznem. Oczywiście podobnie jak wszystkie pozostałe został po usunięciu wyposażenia wysadzony przez saperów już po wojnie, tu jednak chyba trochę zaoszczędzili materiałów wybuchowych i całkowitemu zniszczeniu uległa tylko dolna kondygnacja na której ruinach wspiera się spora część częściowo ocalałej kondygnacji górnej.
Mały bunkier nad brzegiem Drawy w Hutnikach.
Lipa - ważny punkt nawigacyjny w lasach pod Łączynem. Wskazuje miejsce gdzie można przeprawić się przez Mierzęcką Strugę.
W Łączynie.
Nad Drawą w okolicy Starego Osieczna.
Przerwa przed dawnym cmentarzem ewangelickim w Starym Osiecznie zostaje wykorzystana dla odwiedzenia ciekawostki; bunkra dla obserwatora ukrytego pod narożnym słupkiem cmentarnego ogrodzenia.
Schron obserwatora ukryty w cmentarnym ogrodzeniu.
Drawa.
Krótki pobyt przy elektrowni wodnej, jednej z najstarszych w współczesnej Polsce, podobnie jak drogę do Głuska i pobyt w samym Głusku opisywałem podczas mojej poprzedniej bytności. Ale od tego momentu zaczyna się prawdziwa wizyta w Parku Narodowym, jeszcze tylko zjeżdżamy nad rzekę do drewnianego mostu niskowodnego prowadzącego do leżącej na przeciwległym brzegu osady Żeleźnica. Most nadwerężony zębem czasu jest w stanie uniemożliwiającym przeprawę i w związku z tym zamknięty. Tablica informacyjna wspomina o jego rozbiórce i odbudowie.
Kamień poświęcony mieszkańcom Głuska poległym na frontach I wojny światowej. Podobno od 1945 r. leżał w bagnie i został wydobyty i odsłonięty dopiero stosunkowo niedawno.
Elektrownia "Kamienna"
Most niskowodny do Żeleźnicy.
Drawa.
W przeciwnym kierunku droga prowadzi do Ostrowitego. Ostrowite - dawna osada robotników leśnych to dziś zaledwie cztery domy. Kiedyś liczyła 19 domów, miała własną kuźnię, kościół i cmentarz oraz młyn wodny z węgornią nad Płociczną. Z całej zabudowy Ostrowitego oprócz wspomnianych czterech domów zachowały się jedynie ruina kościoła i relikt cmentarza. Mury świątyni przed dalszym niszczeniem zabezpieczono betonową opaską. Ostatnie nabożeństwo odprawiono w niej w roku 1962. Osiemnastowieczny ołtarz z o wiele starszymi figurami znajduje się dziś w kościele parafialnym w Dobiegniewie (nie jest to ten monumentalny który rzuca się w oczy wjeżdżającym do Dobiegniewa). Na cmentarzu zachowało się kilkanaście dawnych nagrobków w tym grób kowala z odwzorowanymi insygniami kowalskimi.
Ruiny kościoła w Ostrowitem.
I relikty przykościelnego cmentarza.
Ostrowite.
Do Ostrowitego należał również młyn wodny z węgornią nad nieodległa Płociczną. Tam leży punkt docelowy naszej wyprawy. Miejsce szczególnie urokliwe, tu w głębokim wąwozie nizinna rzeczka zmienia się w rwący górski potok. Nad bystrzem leżą resztki murów młyna.
Stara Węgornia.
W drodze powrotnej okrążamy część Jeziora Ostrowitego przekraczając niewielkie przewężenie po drewnianym moście.
Mostek na przesmyku Jeziora Ostrowskiego.
Powrót przez Dobiegniew. Z Jednośladem rozstaję się w Kleśnie. Zaglądam jeszcze do Błotnicy aby obejrzeć urokliwy XIX-wieczny kościółek. Błotnica podobnie jak sąsiedni Głęboczek swoje powstanie zawdzięczają mennonitom którzy osiedlili się tu w roku 1765 r. Mennonici porzucili ojczyste Niderlandy z powodu prześladowań religijnych którym byli poddawani w rodzinnym kraju. Tu otrzymali wolność osobistą, zwolnienie z powinności wojskowych i mogli swobodnie przestrzegać swoich surowych obyczajów. Dzięki umiejętności melioracji i pracowitości byli zamożną grupą chłopów. Po siedemdziesięciu latach pracy na nadnoteckich łęgach król Fryderyk Wilhelm III w 1831 r. cofnął im dotychczasowe przywileje, między innymi te dotyczące służby wojskowej i mennonici wyemigrowali na tereny rosyjskiego Królestwa Polskiego.
W Błotnicy.
Z Błotnicy kieruję się już prosto do przeprawy na Noteci w Gościmcu. W Goszczanowie krótka przerwa na lody i ruszam skrótem przez Puszczę Notecką do domu.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
189.58 km (65.00 km teren), czas: 11:12 h, avg:16.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Niedziela z "Jednośladem"
Niedziela, 26 stycznia 2020 | dodano: 26.01.2020Kategoria ponad 100 km, Puszcza Drawska
W ubiegłym tygodniu zauważyłem że zaprzyjaźniony "Jednoślad Drezdenko" zaplanował wycieczkę w ten rejon Puszczy Drawskiej który zamierzałem odwiedzić jeszcze w ubiegłym roku ale jak to w życiu bywa, plany idą swoją drogą a ich realizacja swoją, jednym słowem rozjechały się. W międzyczasie dni zrobiły się krótkie i jakoś nikt nie kwapił się na taką wycieczkę. Dopiero wczoraj pomimo wielkich wątpliwości zdecydowałem się dołączyć do drezdenczan. Wątpliwości nie dotyczyły dystansu (ok 150 km) a raczej czasu potrzebnego do jego pokonania i jego relacji do długości dnia. Nie lubię jazdy po zmroku odludnymi drogami po obrzeżu Puszczy Noteckiej. Jak się potem okazało wracałem jeszcze bardziej odludnymi okolicami bo przez Wiejce, a jazdy po zmroku nie udało się uniknąć. Na szczęście było to ostatnie 10 km.
Podczas dzisiejszego rajdu nie nastawiałem się na zwiedzanie, a raczej na zapoznanie się z topografią tamtych rejonów. Na dogłębne zwiedzanie przyjdzie czas w cieplejszych porach roku. Obrany kierunek jest mi częściowo znany. Podczas wcześniejszych wyjazdów byłem przejazdem dwukrotnie w Zagórzu, natomiast nigdy nie zdarzyło się mi dotrzeć do Lubiewa. Dziś miejsce dodaję do listy czekających na cel którejś z wiosennych wycieczek. Kolejne miejscowości; Drawiny i Przeborów też już kiedyś odwiedzałem. Droga w kierunku Podleśca i pozostałe w okolicach Dobiegniewa to częściowo nowe, nieznane mi wcześniej szlaki. Byłem tam tylko jeden raz w Mierzęcinie , dziś tylko zasygnalizowanym. Cel rajdu jak dla mnie całkowicie spełnił oczekiwania i w przyszłości, jeżeli się tam wybiorę wiem czego tam oczekiwać.
Żeby nie wracać tym samym szlakiem którym dotarłem rano do Drezdenka wybrałem się w kierunku Międzychodu z zamiarem okrążenia lubuskiej części Puszczy Noteckiej od południa. Kosztowało mnie to kilka dodatkowych kilometrów i ok. pół godziny jazdy po zmroku.
Zbiórka na Placu Wileńskim w Drezdenku.
Ruiny kościółka w Przeborowie.
Nad Drawą
Na półmetku.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
150.03 km (20.00 km teren), czas: 09:43 h, avg:15.44 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Drawą, Stare Osieczno
Niedziela, 28 lipca 2019 | dodano: 28.07.2019Kategoria ponad 100 km, Puszcza Drawska
Poza jazdą do Krzyża, do którego ostatecznie zajechałem w drodze powrotnej, reszta trasy to improwizacja.
W ubiegłym roku byłem w Przeborowie , poza ruinami bunkrów natknąłem się tam na kościółek w ruinie będący podobno pod opieką konserwatora zabytków. Dziś zaciekawiło mnie jak na ruinę działa upływ czasu. Jak widać działa, teraz jakikolwiek remont nie wchodzi w grę, co najwyżej rekonstrukcja. Ale skoro byłem już w Przeborowie pomyślałem o rezygnacji z powrotu do Krzyża i przedarciu się przez Puszczę Drawską do Starego Osieczna tym bardziej że w tamtym kierunku prowadził jakiś mało widoczny szlak rowerowy. Dzięki temu zwiedziłem kawał lasu i z prawdziwą ulgą skorzystałem z szosy doprowadzonej do leżącej w leśnych ostępach osady Łęczyn.
W Starej Osiecznej odwiedziłem stary cmentarz ewangelicki. W narożniku cmentarza znajduje się mały schron obserwacyjny wkomponowany w ogrodzenie. Zwiedziłem go dogłębnie. Wejście, a właściwie niemal wczołganie się do środka wymaga nieco zręczności ale w środku jest zupełnie sporo miejsca. Dojście do kopuły wymagałoby wejścia na jakiś podest którego już nie ma stąd nie popatrzyłem na teren oczyma obserwatora.
Opuszczając Starą Osieczną zrezygnowałem z możliwości powrotu przez Dobiegniew co okazało się później poważnym błędem. Wybrałem kierunek Przesieki, Krzyż. Droga 123 okazała się zamknięta, jednak liczyłem że z rowerem jakoś się przemknę przez teren budowy. Z najwyższym trudem przedarłem się przez te 20 km, niejednokrotnie pokonując zupełnie nieprzejezdne odcinki pieszo. Generalnie cały odcinek do Krzyża to był jeden nieprzerwany plac budowy.
Żeby nie wracać tymi samymi drogami którymi dotarłem do Drezdenka wybrałem trasę południowym brzegiem Noteci przez Drawsko, Chełst, Niegosławice i Rąpin gdzie wyjechałem na szosę Drezdenko-Międzychód. Dalsza droga to kierunek na Międzychód i przez Wiejce do domu.
Skwierzyński ratusz o poranku.
Ruiny kościoła w Przeborowie.
Bunkier obserwacyjny z Starego Osieczna zamaskowany ogrodzeniem dawnego cmentarza ewangelickiego (widok z zewnątrz i od środka cmentarza). Wejście do środka wymaga nieco zręczności ale wewnątrz jest zupełnie przestronnie jak na jedną osobę. Przez brak podestu dla obserwatora nie zobaczyłem co on mógł widzieć.
Prawdopodobnie ruiny mauzoleum jakiegoś miejscowego rodu na zdziczałym cmentarzu ewangelickim w Starym Osiecznie.
Kościół w Chełście. Chełst jest szczególnie podzielony przez administrację kościelną. Leżący na dwóch brzegach rzeki Miały należy do dwóch różnych parafii, diecezji i metropolii. Jest to relikt z czasów II Rzeczypospolitej gdy wioska była podzielona na część niemiecką i polską. Granica państwowa przebiegała zgodnie z nurtem Miały. Ten kościółek leży w dawnej części niemieckiej.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
190.10 km (34.00 km teren), czas: 11:26 h, avg:16.63 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W okolice Krzyża
Sobota, 9 czerwca 2018 | dodano: 10.06.2018Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Puszcza Drawska
Prawdopodobnie
była to
ostatnia sobota w czerwcu którą miałem do swojej wyłącznej
dyspozycji, a więc ostatnia długodystansowa wycieczka.
Po raz kolejny wybrałem się w okolice Krzyża, tym razem sprawdzić co kryje się w głębi Puszczy Drawskiej za drogowskazem kierującym do Drawin i Przeborowa. Liczyłem że droga 161 z Przeborowa do Kępy Zagajnej i dalej do Mierzęcina jest jakimś dziurawym asfaltem, może jakimś brukiem lub szutrem. Jednak to co zobaczyłem na wstępie w Przeborowie wyglądało na szczery piach i jeszcze mało zachęcający znak zakazu wjazdu który nie dotyczy tylko mieszkańców Kępy. Co prawda dotyczył tylko pojazdów o jakiejś większej masie. Na jazdę w kopnym piasku nie miałem dziś ochoty.
W drodze do Krzyża skorzystałem z sprawdzonej kilka dni temu szosy Gościm-Rąpin, chciałem ominąć Drezdenko i wjechać do miasta od strony Drawska. W ten sposób zahaczyłem o znany mi już Karwin i Kwiejce. Podczas ostatniego pobytu w tym rejonie ominąłem Kamiennik, teraz naprawiłem niedopatrzenie przejeżdżając przez wioskę w kierunku Chełstu.
Przez Krzyż tylko przemknąłem kierując się do przeprawy przez Drawę w Łokaczu Wielkim. Most jest o tyle ciekawy że jest mostem Bailey’a, mostem znanym entuzjastom militariów z okresu II wojny światowej. Były to składane przenośne mosty metalowe nadające się do szybkiego stawiania na trasie nacierających wojsk. Całość składała się z stalowych kratownic łączonych za pomocą śrub i sworzni montowanych w rekordowym tempie. Po złożeniu odpowiedniego odcinka wystarczyło przepchnąć go na rolkach nad przeszkodą i zamocować. Pierwszy most Bailey'a rozstawiono w warunkach bojowych w 1942 nad rzeką Medjerda w Tunezji. O użyteczności tych konstrukcji może świadczyć fakt że tylko w trakcie walk w Włoszech powstało około 2,8 tys. takich przepraw. Brytyjczycy do końca wojny wyprodukowali taką ilość paneli która wystarczyłaby na zbudowanie ponad 320 km ciągłego mostu.
Po II wojnie światowej Polska potrzebowała wszelkiej pomocy w odbudowie, palącym problemem była szybka odbudowa sieci komunikacyjnej i mostów niszczonych praktycznie przez wszystkie armie podczas odwrotów. Problem występujący w całej Europie został zauważony przez organizację powołaną do odbudowy po zniszczeniach wojennych UNRRA, a rozwiązaniem okazały się pochodzące z demobilu mosty Bailey'a dostarczane do różnych miejsc na świecie, również do Polski.
Ten w Łokaczu o nośności 10 ton pozwala znakomicie skracać drogę z Krzyża do leżących na przeciwległym brzegu Drawin. Droga jest co prawda brukowana ale pozwala zaoszczędzić wg. mojej oceny ok. 10 km.
W samym centrum Drawin przy skrzyżowaniu z drogą do Lubiewa wznosi piaszczyste wzgórze z ruinami poniemieckiego bunkra należącego do systemu umocnień Wału Pomorskiego. Ruiny takich bunkrów rozsiane są dosyć licznie po okolicznych lasach. Kolejny widoczny z drogi wznosi się przy wjeździe do Przeborowa.
W Przeborowie skończył się asfalt, a w drogi gruntowe przy takim przesuszeniu piasków nie ośmieliłem się zapuszczać . Zawróciłem do Drezdenka.
Ciekawostką Przeborowa jest znajdujący się w katastrofalnym stanie XVIII wieczny kościół. Zbudowana z pruskiego muru świątynia była użytkowana podobno jeszcze do lat sześćdziesiątych. Popadający w coraz gorszy stan techniczny został w końcu całkowicie zamknięty a wyposażenie przeniesiono do innych kościołów i muzeów. Z względów bezpieczeństwa teren wokół świątyni jest ogrodzony. W krzakach otaczających budowlę zachowała się jednak dzwonnica z dzwonem. Żywot zabytku pewnie niedługo zakończy któryś z większych huraganów.
Wracając do Drezdenka obok wspomnianego wcześniej bunkra skusiłem się na sugestię drogowskazu mówiącego że skręcając w kierunku Lubiewa będę miał tylko 9 km jazdy. Może rzeczywiście jest to jakiś skrót ale tuż za przejazdem kolejowym w widocznej perspektywie drogi widnieje piaszczysta górka. Nawet nie podchodziłem do próby forsowania, zawróciłem. Od tej chwili rozpocząłem odwrót dobrze znanymi drogami do Bielic, Drezdenka i w końcu do Skwierzyny.
Budynek dawnego młyna przy ul. Kościuszki w Drezdenku.
A po przeciwnej stronie ulicy pomnik samego patrona.
Dalsze odwiedziny tamtych okolic muszę odłożyć na okres powakacyjny.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po raz kolejny wybrałem się w okolice Krzyża, tym razem sprawdzić co kryje się w głębi Puszczy Drawskiej za drogowskazem kierującym do Drawin i Przeborowa. Liczyłem że droga 161 z Przeborowa do Kępy Zagajnej i dalej do Mierzęcina jest jakimś dziurawym asfaltem, może jakimś brukiem lub szutrem. Jednak to co zobaczyłem na wstępie w Przeborowie wyglądało na szczery piach i jeszcze mało zachęcający znak zakazu wjazdu który nie dotyczy tylko mieszkańców Kępy. Co prawda dotyczył tylko pojazdów o jakiejś większej masie. Na jazdę w kopnym piasku nie miałem dziś ochoty.
W drodze do Krzyża skorzystałem z sprawdzonej kilka dni temu szosy Gościm-Rąpin, chciałem ominąć Drezdenko i wjechać do miasta od strony Drawska. W ten sposób zahaczyłem o znany mi już Karwin i Kwiejce. Podczas ostatniego pobytu w tym rejonie ominąłem Kamiennik, teraz naprawiłem niedopatrzenie przejeżdżając przez wioskę w kierunku Chełstu.
Współczesna kaplica w Kamienniku.
Przez Krzyż tylko przemknąłem kierując się do przeprawy przez Drawę w Łokaczu Wielkim. Most jest o tyle ciekawy że jest mostem Bailey’a, mostem znanym entuzjastom militariów z okresu II wojny światowej. Były to składane przenośne mosty metalowe nadające się do szybkiego stawiania na trasie nacierających wojsk. Całość składała się z stalowych kratownic łączonych za pomocą śrub i sworzni montowanych w rekordowym tempie. Po złożeniu odpowiedniego odcinka wystarczyło przepchnąć go na rolkach nad przeszkodą i zamocować. Pierwszy most Bailey'a rozstawiono w warunkach bojowych w 1942 nad rzeką Medjerda w Tunezji. O użyteczności tych konstrukcji może świadczyć fakt że tylko w trakcie walk w Włoszech powstało około 2,8 tys. takich przepraw. Brytyjczycy do końca wojny wyprodukowali taką ilość paneli która wystarczyłaby na zbudowanie ponad 320 km ciągłego mostu.
Po II wojnie światowej Polska potrzebowała wszelkiej pomocy w odbudowie, palącym problemem była szybka odbudowa sieci komunikacyjnej i mostów niszczonych praktycznie przez wszystkie armie podczas odwrotów. Problem występujący w całej Europie został zauważony przez organizację powołaną do odbudowy po zniszczeniach wojennych UNRRA, a rozwiązaniem okazały się pochodzące z demobilu mosty Bailey'a dostarczane do różnych miejsc na świecie, również do Polski.
Ten w Łokaczu o nośności 10 ton pozwala znakomicie skracać drogę z Krzyża do leżących na przeciwległym brzegu Drawin. Droga jest co prawda brukowana ale pozwala zaoszczędzić wg. mojej oceny ok. 10 km.
Most Bailey’a na Drawie w Łokaczu Wielkim.
W samym centrum Drawin przy skrzyżowaniu z drogą do Lubiewa wznosi piaszczyste wzgórze z ruinami poniemieckiego bunkra należącego do systemu umocnień Wału Pomorskiego. Ruiny takich bunkrów rozsiane są dosyć licznie po okolicznych lasach. Kolejny widoczny z drogi wznosi się przy wjeździe do Przeborowa.
Ruiny bunkra w Drawinach.
W Przeborowie skończył się asfalt, a w drogi gruntowe przy takim przesuszeniu piasków nie ośmieliłem się zapuszczać . Zawróciłem do Drezdenka.
Ciekawostką Przeborowa jest znajdujący się w katastrofalnym stanie XVIII wieczny kościół. Zbudowana z pruskiego muru świątynia była użytkowana podobno jeszcze do lat sześćdziesiątych. Popadający w coraz gorszy stan techniczny został w końcu całkowicie zamknięty a wyposażenie przeniesiono do innych kościołów i muzeów. Z względów bezpieczeństwa teren wokół świątyni jest ogrodzony. W krzakach otaczających budowlę zachowała się jednak dzwonnica z dzwonem. Żywot zabytku pewnie niedługo zakończy któryś z większych huraganów.
Kościół w Przeborowie.
Ten sam kościół od zaplecza.
Ukryta w gąszczu dzwonnica.
Ten sam kościół od zaplecza.
Ukryta w gąszczu dzwonnica.
Wracając do Drezdenka obok wspomnianego wcześniej bunkra skusiłem się na sugestię drogowskazu mówiącego że skręcając w kierunku Lubiewa będę miał tylko 9 km jazdy. Może rzeczywiście jest to jakiś skrót ale tuż za przejazdem kolejowym w widocznej perspektywie drogi widnieje piaszczysta górka. Nawet nie podchodziłem do próby forsowania, zawróciłem. Od tej chwili rozpocząłem odwrót dobrze znanymi drogami do Bielic, Drezdenka i w końcu do Skwierzyny.
Budynek dawnego młyna przy ul. Kościuszki w Drezdenku.
A po przeciwnej stronie ulicy pomnik samego patrona.
Dalsze odwiedziny tamtych okolic muszę odłożyć na okres powakacyjny.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
150.12 km (9.00 km teren), czas: 08:11 h, avg:18.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Drawę
Sobota, 26 maja 2018 | dodano: 26.05.2018Kategoria ponad 200 km, Puszcza Drawska
Kolejna długodystansowa wycieczka. Tym razem nad Drawę. Tam interesowała mnie jedna z najstarszych elektrowni wodnych w Polsce i Europie, elektrownia "Kamienna" na Drawie. W Polsce starsza od niej jest jedynie elektrownia na Słupi w Soszycach. Budowę obydwu elektrowni rozpoczęto w tym samym roku 1896, jednak "Kamienna" została uruchomiona dopiero w 1903 r. Elektrownia znajduje się w pobliżu osady Głusko, dojazd nie jest oznaczony, trzeba szukać na czuja lub pytać miejscowych.
Dojazd do Starego Osieczna odbyłem bez rozpraszania uwagi na mijane miejscowości. Do Drezdenka jeżdżę po kilkanaście razy w roku, odcinek Drezdenko – Dobiegniew - Stare Osieczno również znany. Całą uwagę turysty skupiłem na pięciokilometrowej trasie z Starego Osieczna do Głuska i samym Głusku.
Głusko (Steinbusch) to XVI wieczna osada leśna założona przez von Wedelów z Drawna jest dziś interesującym skupiskiem zabytków dawnej techniki. Około 1820 r. przeszło w władanie Johanna Friedricha von Sydow, zarządcy dóbr państwowych. Właśnie von Sydow prowadząc wzorcową gospodarkę przekształcił Dłusko w ośrodek dużego klucza majątków. Za jego rządów nastąpił dynamiczny rozwój Głuska. Von Sydow założył w majątku hutę szkła, browar, gorzelnię , fabrykę serów, młyny, wybudował kanały nawadniające łąki na których hodował bydło i owce. Majątek znany był z produkcji sera według własnej oryginalnej receptury,
Na polecenie Sydowa wzniesiono okazały dwór z którego do dziś zachowały się jedynie skrzydła środkowe i wschodnie. Natomiast skrzydło zachodnie widoczne z podjazdu przed budynki nadleśnictwa powstało na początku XX wieku jako nowy dwór na miejscu wcześniejszej budowli. Od spadkobierców von Sydowa majątek przeszedł na własność kasy leśnej i został przekształcony w nadleśnictwo. Dwór jest obecnie siedzibą nadleśnictwa Głusko
Siedziba nadleśnictwa w Głusku.
Kościół w Głusku.
Kościół w Głusku.
Za siedzibą nadleśnictwa wznosi się kościół który powstał w drugiej połowie XIX w. z części murów dawnego browaru.
Przez ponad dwa wieki, od XVI do połowy XIX na terenie Puszczy Drawskiej funkcjonowały leśne huty szkła. Prymitywne technicznie huty mieściły się z reguły w drewnianych szopach budowanych w miejscach pozyskiwania surowców; piasku, wapnia, gliny oraz drewna liściastego. Produkowano w nich „zielone szkło leśne” okienne i butelkowe. Postęp techniczny i nowe tańsze technologie wymusiły upadek takiego rodzaju szklarstwa. W Głusku znajdowały się trzy takie stanowiska XIX-wiecznych hut szkła. Podobno można znaleźć pojedyncze rozproszone kawałki materiału szklarskiego między innymi przy odgałęzieniu drogi do elektrowni.
Elektrownia Wodna „Kamienna” - o mocy niecałego MW zbudowana w kilka lat po uruchomieniu pierwszej elektrowni wodnej na świecie z zastosowaniem najnowszej w swoim czasie myśli technicznej przez kilka pierwszych lat pracy dostarczała energii do zasilania pieców elektrycznych miejscowej fabryki karbidu. Dopiero od 1909 r. po rozbudowie linii energetycznych zaczęła zasilać w prąd powiaty: choszczeński, pyrzycki, strzelecki i część myśliborskiego. Elektrownia pracuje cały czas i po ostatniej modernizacji w 2012 r ma się zupełnie dobrze, nieco gorzej przedstawia się sprawa osadów które zgromadziły się trzymetrową warstwą na dnie zbiornika zaporowego. Zgromadziły się w nich zanieczyszczenia które trafiały do Drawy w jej górnym biegu i zawiera pestycydy, związki ropopochodne, detergenty, metale ciężkie stanowiąc poważne zagrożenie ekologiczne. Obecnie na korycie Drawy poniżej zapory prowadzi się jakieś roboty budowlane, przez co jest tam nieco utrudniony dostęp.
Elektrownia "Kamienna" na Drawie.
Zabrakło czasu na odszukanie resztek dawnego wodociągu nad kanałem Rybakówki, gdzie woda spływająca z kanału do stawu obracała nasiębierne koło wodne napędzające pompę. Podobno zachowały się do dziś obydwie maszyny. Przy większej ilości czasu można byłoby się pokusić na odszukanie resztek Kanału Sicieńskiego nawadniającego łąki na terasach dolinnych. 22-kilometrowy kanał przebiegał od jeziora Sitno do łąk w okolicy Głuska, miejscami poprowadzony ziemnymi akweduktami wysoko nad poziomem otaczającego terenu.Dziś po nieudolnym remoncie po zniszczeniach wojennych podczas którego zniszczono warstwę izolacyjną na znacznej długości pozostał suchy. Soczyste łąki które kiedyś nawadniał dziś porastają jedynie ubogie murawy napiaskowe.
Wracając do Głuska zatrzymałem się przy drewnianym mostku prowadzącym nad kanałem do pomnika poległych w I wojnie światowej mieszkańców Głuska i okolicznych miejscowości. Jest to wysoki głaz z wyrytą w porządku chronologicznym - od daty śmierci poległego – długą listą nazwisk i słabo czytelną sentencją.
Pomnik ofiar I wojny światowej z Głuska i okolicy.
Przed ostatecznym opuszczeniem okolic Głuska zapuściłem się w brukowana drogę do Moczel. Przypomniało mi się że gdzieś po kilkuset metrach powinien stać na kamiennej podmurówce głaz z inskrypcją poświęcony pamięci miejscowego leśnika Emila Meyera, który w tym miejscu zginął w nieszczęśliwym wypadku drogowym. Sama droga nosi nazwę Drogi Solnej, jest to stary szlak którym wożono do Wielkopolski sól z Pomorza.
Głaz poświęcony pamięci leśnika Emila Meyera przy drodze do Moczel (Droga Solna).
Powrót do domu drogą przez Przesieki, Krzyż, Drawsko, Międzychód. Nawet droga 123 wydawała się dziś mniej zniszczona niż tydzień temu. A w domu pojawiłem się tradycyjnie ok 22:00.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
200.91 km (4.00 km teren), czas: 10:49 h, avg:18.57 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Puszczy Drawskiej
Sobota, 12 maja 2018 | dodano: 12.05.2018Kategoria ponad 200 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Wielkopolska, Puszcza Drawska
Do
Puszczy Drawskiej ściągnęła mnie ciekawość ścieżki
historycznej imienia Hansa Paaschego. O
Zaciszu już czytałem kiedyś u kogoś piszącego na Bikestats
dlatego kiedy wracając w ubiegłym tygodniu z Wielenia zobaczyłem
na tablicy informacyjnej w Luboczu wzmiankę o Hansie Paasche
wiedziałem że mam gotowy temat na kolejny wyjazd.
Skoro już zapuszczam się tak daleko korzystam z okazji aby lepiej poznać tamtejsze szlaki. Tak już mam że kiedy przejadę jakąś trasę i porównam z mapą zaczyna mi się to logicznie układać w całość (przynajmniej w dwóch wymiarach) i na przyszłość zostaje w pamięci ogólna orientacja gdzie jestem i jak daleko. W puszczańskich bezludziach czasem się to przydaje.
W okolicach Drawska niemal z każdej osady drogowskazy wskazują lepsze, lub gorsze drogi prowadzące do Pęckowa. Postanowiłem sprawdzić czego oczekiwać po takiej węzłowej wiosce, tym bardziej kiedy natknąłem się na wzmiankę że jest to rodzinna miejscowość Józefa Noji , biegacza i olimpijczyka. Noji w 1940 r został aresztowany za dwukrotne odmówienie podpisania volkslisty i działalność w konspiracji. Po rocznym pobycie na Pawiaku przewieziono go do KL Auschwitz gdzie zginął pod „ścianą śmierci”zastrzelony w roku 1943.
Pęckowo okazało się sporą miejscowością w centralnym położeniu w stosunku do wspomnianych wcześniej miejscowości. Pęckowianie uhonorowali swojego krajana tablicą pamiątkową na frontowej ścianie kościoła, nazwali jego imieniem szkołę i ulicę.
Najbliższa przeprawa przez Noteć znajduje się w niedawno mijanym Drawsku, ja jednak zdecydowałem się na nieco odleglejszą w Wieleniu. Przy okazji pobytu w miasteczku odszukałem ukrytą w lasku na Wzgórzu 3 Maja wieżę Bismarcka . W czasach jej świetności do wieży przylegało schronisko. Do dziś zachowała się tylko mocno uszkodzona wieża i fundamenty schroniska z kawałkiem południowej ściany.
Wieleńska Wieża Bismarcka.
Zanim opuściłem Wieleń zatrzymałem się jeszcze przed kilkoma zabytkowymi budowlami. Były to:
Podział Wielenia na dwie parafie należące do dwu różnych diecezji jest dalekim echem półwiekowego rozbioru miasteczka. Po roku 1919 południowa zasadnicza część Wielenia przypadła Polsce, natomiast północna, zanotecka do Niemiec. Podział na dwie gminy należące dodatkowo do dwóch innych powiatów przetrwał do roku 1977 kiedy to obie części złączono w jedną gminę.
Opuszczam Wieleń kierując się do Przesieków. Gdzieś pomiędzy Przesiekami a Kuźnicą Żelichowską ma się znajdować dobrze oznakowany zjazd do domu Hansa Paaschego. Z tym doskonałym oznakowaniem dojazdu pozwolę się nie zgodzić. Po dłuższym błądzeniu po lesie odpuściłem poszukiwania i postanowiłem czerwonym szlakiem wrócić do drogi 123. Dopiero na skrzyżowaniu z szlakiem żółtym trafiłem na tablicę sugerującą że dojadę nim do jakiejś ścieżki przyrodniczo-edukacyjnej, więc chyba jestem na dobrym tropie. Kolejna tablica potwierdza przypuszczenia ale nic nie mówi w którą stronę się kierować, a wystarczyłoby postawić jedną, góra dwie strzałki. Po przekroczeniu mostka na Szczuczynie dylemat w prawo czy lewo. Wybrałem lewo co było oczywiście błędnym wyborem. Dopiero po kolejnym zwątpieniu w sens poszukiwań 50 m na prawo od wspomnianego mostka widzę tablice informacyjne i „schody do nieba”. Jest prawie sukces. Odpuściłem sobie tylko szukania miejsca wiecznego spoczynku Paaschego leżącego gdzieś w bujnym buszu za resztkami fundamentu pałacu.
Hans Paasche - syn niemieckiego uczonego i polityka, w swoim krótkim burzliwym życiu był oficerem marynarki, badaczem Afryki, pisarzem i pacyfistą. Pacyfistą został w wyniku przeżyć i przemyśleń nad sensem wojny jakie miały miejsce podczas tłumienia powstania Mai-mai nad rzeką Rufidżi w Tanzanii. W 1912 r wraz z żoną osiadł w majątku Zacisze pod Przesiekami. Zginął w maju 1920 na schodach prowadzących do jego domu zastrzelony przez żołnierzy Reichswehry.
Mury opuszczonego Zacisza zostały rozebrane. Do dziś przetrwały tylko zakryte przez bujną roślinność niesamowite schody prowadzące na szczyt skarpy na której stał pałacyk, resztki fundamentów budynków, stary cmentarzyk, resztki młyna nad Szczuczyną. Jedynie schody zostały niedawno niedawno oczyszczone z zalegających liści i roślin, reszta nadal ukryta w buszu.
Zielonym szlakiem docieram do Przesieków i czas wracać do Skwierzyny. A czeka mnie niemal 80 km.
W drodze powrotnej mijam Dobiegniew więc naturalnie trzeba zajechać pod widoczne z drogi baraki obozu jenieckiego Woldenberg. Muzeum zastałem zamknięte, ale mnie ciekawiło raczej jak tam jest w ogóle. Oprócz baraku muzeum stoi jeszcze kilka innych wykorzystywanych chyba jako mieszkania, natomiast z tyłu za nimi rozciąga się pusty porośnięty krzakami teren byłego obozu.
Ostatni kilkuminutowy postój robię przed sklepem w Ługach z pięknym widokiem na cerkiew. Odtąd już tylko mozolny trud kręcenia kilometrów bez zatrzymywania się w mijanych miejscowościach.
Zdaje się że od mojej ostatniej wizyty w Strzelcach miasteczko wypiękniało, a może to tylko zasługa wiosny, ale tego też już nie sprawdzałem. A w domu zjawiłem się jak to ostatnio zwykle w soboty bywa, już po 22:00.
Cerkiew w Ługach k/ Strzelc Krajeńskich.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Skoro już zapuszczam się tak daleko korzystam z okazji aby lepiej poznać tamtejsze szlaki. Tak już mam że kiedy przejadę jakąś trasę i porównam z mapą zaczyna mi się to logicznie układać w całość (przynajmniej w dwóch wymiarach) i na przyszłość zostaje w pamięci ogólna orientacja gdzie jestem i jak daleko. W puszczańskich bezludziach czasem się to przydaje.
Kościół w Drawsku.
Drawsko - "Brama Wiary".
Kapliczka w Drawsku.
Drawsko - "Brama Wiary".
Kapliczka w Drawsku.
W okolicach Drawska niemal z każdej osady drogowskazy wskazują lepsze, lub gorsze drogi prowadzące do Pęckowa. Postanowiłem sprawdzić czego oczekiwać po takiej węzłowej wiosce, tym bardziej kiedy natknąłem się na wzmiankę że jest to rodzinna miejscowość Józefa Noji , biegacza i olimpijczyka. Noji w 1940 r został aresztowany za dwukrotne odmówienie podpisania volkslisty i działalność w konspiracji. Po rocznym pobycie na Pawiaku przewieziono go do KL Auschwitz gdzie zginął pod „ścianą śmierci”zastrzelony w roku 1943.
Pęckowo okazało się sporą miejscowością w centralnym położeniu w stosunku do wspomnianych wcześniej miejscowości. Pęckowianie uhonorowali swojego krajana tablicą pamiątkową na frontowej ścianie kościoła, nazwali jego imieniem szkołę i ulicę.
Najbliższa przeprawa przez Noteć znajduje się w niedawno mijanym Drawsku, ja jednak zdecydowałem się na nieco odleglejszą w Wieleniu. Przy okazji pobytu w miasteczku odszukałem ukrytą w lasku na Wzgórzu 3 Maja wieżę Bismarcka . W czasach jej świetności do wieży przylegało schronisko. Do dziś zachowała się tylko mocno uszkodzona wieża i fundamenty schroniska z kawałkiem południowej ściany.
Wieleńska Wieża Bismarcka.
Zanim opuściłem Wieleń zatrzymałem się jeszcze przed kilkoma zabytkowymi budowlami. Były to:
- kompleks budynków Domu Pomocy Społecznej prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek. Miejscez bogatą przeszłością. W XVIII wieku Piotr Sapieha zbudował w części Wielenia zwanej Ostrowem dwór. W połowie XIX wieku założenie dworskie nabył Aleksander Beheim von Schwarzbach. W roku 1852 wspólnie z synami utworzył w budynkach dworskich szkołę średnią nazywaną Pedagogium Ostrau. Szkoła odznaczała się wysokim poziomem nauczania oraz świetną bazą dydaktyczną, najbardziej znanym absolwentem był Paul von Hindenburg, pruski feldmarszałek i prezydent Rzeszy w latach 1925-1934. Po I wojnie światowej Pedagogium zlikwidowano. W latach 1922-1930 w budynkach funkcjonowało polskie gimnazjum, zaś w roku 1933 kompleks przejęły zakonnice tworząc w nim działający do dziś Dom Pomocy Społecznej.
DPS w Wieleniu.
- niemal po przeciwnej stronie ronda przy ulicy Czarnkowskiej przy budynku dawnego starostwa. Zamierzone funkcje spełniał jedynie przez 24 lata. Po likwidacji powiatu w 1919 r. pełnił różne funkcje. Dziś mieści się w nim Dom Pomocy Społecznej.
Wieleń - dawne pruskie starostwo.
- przed budynkiem dawnej poczty cesarskiej z końca XIX wieku i pomnikiem ofiar II wojny światowej.
Wieleń- budynek pruskiej poczty cesarskiej z końca XIX w.
Wieleń- pomnik ofiar II wojny światowej.
Wieleń- pomnik ofiar II wojny światowej.
- przed kościołem parafialnym dla lewobrzeżnej starej części Wielenia i leżącą nieopodal XIX wieczną organistówką.
Wczesnobarokowy kościół parafialny w Wieleniu.
Wieleń - szachulcowa organistówka z połowy XIX wieku.
Wieleń - szachulcowa organistówka z połowy XIX wieku.
- przed kościołem parafialnym dla północnej prawobrzeżnej części Wielenia.
Kościół parafialny w Wieleniu Północnym.
Podział Wielenia na dwie parafie należące do dwu różnych diecezji jest dalekim echem półwiekowego rozbioru miasteczka. Po roku 1919 południowa zasadnicza część Wielenia przypadła Polsce, natomiast północna, zanotecka do Niemiec. Podział na dwie gminy należące dodatkowo do dwóch innych powiatów przetrwał do roku 1977 kiedy to obie części złączono w jedną gminę.
Opuszczam Wieleń kierując się do Przesieków. Gdzieś pomiędzy Przesiekami a Kuźnicą Żelichowską ma się znajdować dobrze oznakowany zjazd do domu Hansa Paaschego. Z tym doskonałym oznakowaniem dojazdu pozwolę się nie zgodzić. Po dłuższym błądzeniu po lesie odpuściłem poszukiwania i postanowiłem czerwonym szlakiem wrócić do drogi 123. Dopiero na skrzyżowaniu z szlakiem żółtym trafiłem na tablicę sugerującą że dojadę nim do jakiejś ścieżki przyrodniczo-edukacyjnej, więc chyba jestem na dobrym tropie. Kolejna tablica potwierdza przypuszczenia ale nic nie mówi w którą stronę się kierować, a wystarczyłoby postawić jedną, góra dwie strzałki. Po przekroczeniu mostka na Szczuczynie dylemat w prawo czy lewo. Wybrałem lewo co było oczywiście błędnym wyborem. Dopiero po kolejnym zwątpieniu w sens poszukiwań 50 m na prawo od wspomnianego mostka widzę tablice informacyjne i „schody do nieba”. Jest prawie sukces. Odpuściłem sobie tylko szukania miejsca wiecznego spoczynku Paaschego leżącego gdzieś w bujnym buszu za resztkami fundamentu pałacu.
Hans Paasche - syn niemieckiego uczonego i polityka, w swoim krótkim burzliwym życiu był oficerem marynarki, badaczem Afryki, pisarzem i pacyfistą. Pacyfistą został w wyniku przeżyć i przemyśleń nad sensem wojny jakie miały miejsce podczas tłumienia powstania Mai-mai nad rzeką Rufidżi w Tanzanii. W 1912 r wraz z żoną osiadł w majątku Zacisze pod Przesiekami. Zginął w maju 1920 na schodach prowadzących do jego domu zastrzelony przez żołnierzy Reichswehry.
Mury opuszczonego Zacisza zostały rozebrane. Do dziś przetrwały tylko zakryte przez bujną roślinność niesamowite schody prowadzące na szczyt skarpy na której stał pałacyk, resztki fundamentów budynków, stary cmentarzyk, resztki młyna nad Szczuczyną. Jedynie schody zostały niedawno niedawno oczyszczone z zalegających liści i roślin, reszta nadal ukryta w buszu.
Schody do nieba - tyle zostało z domu Hansa Paaschego w Zaciszu.
Zielonym szlakiem docieram do Przesieków i czas wracać do Skwierzyny. A czeka mnie niemal 80 km.
W drodze powrotnej mijam Dobiegniew więc naturalnie trzeba zajechać pod widoczne z drogi baraki obozu jenieckiego Woldenberg. Muzeum zastałem zamknięte, ale mnie ciekawiło raczej jak tam jest w ogóle. Oprócz baraku muzeum stoi jeszcze kilka innych wykorzystywanych chyba jako mieszkania, natomiast z tyłu za nimi rozciąga się pusty porośnięty krzakami teren byłego obozu.
W Dobiegniewie.
Dobiegniew - na terenie obozu jenieckiego Woldenberg.
Muzeum obozu w Woldenbergu.
Dobiegniew - na terenie obozu jenieckiego Woldenberg.
Muzeum obozu w Woldenbergu.
Ostatni kilkuminutowy postój robię przed sklepem w Ługach z pięknym widokiem na cerkiew. Odtąd już tylko mozolny trud kręcenia kilometrów bez zatrzymywania się w mijanych miejscowościach.
Zdaje się że od mojej ostatniej wizyty w Strzelcach miasteczko wypiękniało, a może to tylko zasługa wiosny, ale tego też już nie sprawdzałem. A w domu zjawiłem się jak to ostatnio zwykle w soboty bywa, już po 22:00.
Cerkiew w Ługach k/ Strzelc Krajeńskich.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
201.46 km (35.00 km teren), czas: 11:11 h, avg:18.01 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)