blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2020

Dystans całkowity:680.95 km (w terenie 158.00 km; 23.20%)
Czas w ruchu:40:51
Średnia prędkość:16.67 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:75.66 km i 4h 32m
Więcej statystyk

Gorzów

Sobota, 31 października 2020 | dodano: 31.10.2020

     Aura zrobiła mnie w konia, niepotrzebnie zrezygnowałem z wcześniejszych planów. Poranne prognozy zapowiadały opady we wczesnych godzinach popołudniowych. Miało być tego niewiele bo 2 razy po 1 mm na metr kwadratowy ale natura zawsze może być hojniejsza, stało się jednak dokładnie na odwrót, dziś poskąpiła.
  Wyjazd jednak się odbył tylko tyle że improwizowany a i to tylko dlatego że mama chciała podkarmić synka domowym jedzonkiem. On sam za sprawą kontaktu z chorym na covid-19 jeszcze przez kilka dni będzie uwięziony. Jest w tym pewna niesprawiedliwość ponieważ chory jest już ozdrowieńcem i jest wolny a on nadal na kwarantannie. 

Jesienne klimaty

Jesienne klimaty cd.

Jesienne klimaty cd.

Jesienne klimaty

Jesienne klimaty
Jesienne klimaty


Rower:Kross Dane wycieczki: 72.09 km (3.00 km teren), czas: 03:59 h, avg:18.10 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Marzęcin

Sobota, 24 października 2020 | dodano: 24.10.2020Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

    Ponieważ wyskoczyła mi konieczność wyjazdu do Gorzowa należało znaleźć jakiś ciekawy cel wycieczki w bliższej lub dalszej okolicy miasta, zatem wypadło na Marzęcin. Byłem tam już wcześniej dwukrotnie, po raz pierwszy przed pięcioma laty, i rok później jeszcze raz.  Od jazdy w głąb lasów gorzowsko-barlineckich trochę odstraszają bruki (skądinąd świetnie zachowane), ale dla Marzęcina warto się nieco pomęczyć.
   Marzęcin to w rzeczywistości oddalone o kilka kilometrów od Kłodawy uroczysko - miejsce w lesie gdzie do końca stycznia 1945 r. istniała niemiecka miejscowość Marienspring.
   Wioska powstała w XVIII w. jako osada przemysłowa. Za czasów Fryderyka II wzrosło zapotrzebowanie państwa pruskiego na produkty kuźnic, wtedy w miejscowej fabryczce napędzanej kołem wodnym o średnicy ponad 3 m. produkowano m.in. kartacze - rodzaj rozpryskowych pocisków artyleryjskich. Kiedy produkcja kuźnicy stała się nieopłacalna odkupił ją landsberski fabrykant papieru Ernst Gotthilf Rätsch i przerobił na młyn-papiernię, a pobliskie źródełko nazwał imieniem swojej córki Marii "Marienspring". Nazwa przeszła również na osadę.
   W późniejszych latach papiernię zastąpił młyn zbożowy. Ostatecznie w 1942 r. młyn przebudowano na mieszkania dla pracowników leśnych i jednoklasową szkołę
  Wieś była całkiem spora, w 1939 r. mieszkały tu 133 osoby. Oprócz szkoły z boiskiem była tu gospoda, remiza strażacka, strzelnica i dwa cmentarze. Obok dzwonnicy znajdował się "kriegerdenkmal" upamiętniający siedmiu mieszkańców Marienspring poległych za swój Vaterland w I wojnie światowej. 
    W styczniu 1945 r.  w pobliżu Marienspring, przy dogodnej przeprawie przez Kłodawkę kilka niemieckich czołgów usiłowało stawić bezskuteczny opór radzieckiej kolumnie pancernej. Po walce Rosjanie, prawdopodobnie w odwecie za poległych kolegów, metodycznie spalili pobliską wioskę. W jednym z płonących domów zginęła dziewięcioletnia dziewczynka Erika Sommerfeld. Kikuty spalonych domów zostały uprzątnięte w latach osiemdziesiątych. Kilka lat temu na miejscu wioski nadleśnictwo Kłodawa urządziło parking z wiatami i miejsce na ognisko, na pobliskim stromym stoku w miejscu starego cmentarza urządzono lapidarium, zbudowano schodki i barierki do Źródła Marii, a dzieci z szkoły w Kłodawie ufundowały tablicę poświęconą pamięci małej Eriki. 
  Dziś warunki do jazdy były znakomite. jedynym felerem był trochę późny wyjazd. Na wycieczkę zabrał się ze mną kolega z pracy.
  Aby dotrzeć do Marzęcina oprócz przeprawy przez Gorzów należało jeszcze pokonać kilka kilometrów brukowanej drogi prowadzącej w głąb lasu. Samo uroczysko jest oddalone od tej drogi o kilkaset metrów.
  W miejscu gdzie należy z niej zjechać stoi również drogowskaz kierujący do pomnika leśniczego. Pomnik leśniczego został pierwszym punktem wycieczki. Około dwóch kilometrów w kierunku przeciwnym do Marzęcina znajduje się głaz ustawiony przez międzywojennych niemieckich leśników dla uczczenia pamięci swojego kolegi Hermana Schulza. Leśniczy Schulz 18 lutego 1923 r. przyłapał w tym miejscu na gorącym uczynku trzech kłusowników z pobliskiego Łośna. Podczas próby zatrzymania ze skłusowaną sarną został przez nich dotkliwie pobity i zmarł wkrótce po dotarciu do leśniczówki. Dzięki zaangażowaniu kolegów leśników i pracowników leśnych sprawcy zbrodni zostali szybko ustaleni i ujęci. Przed gorzowskim sądem zapadły surowe wyroki; dwie kary śmierci i jeden wyrok długoletniego więzienia. Nawiasem mówiąc jeden z skazanych na śmierć wyręczył kata popełniając samobójstwo. Na miejscu zbrodni koledzy zamordowanego ustawili kamień z napisem "Wierny aż do śmierci w rzetelnym wywiązywaniu się ze swych obowiązków padł w tym miejscu 18 listopada 1923 r w walce z kłusownikami leśniczy Hermann Schultz z leśniczówki Gośniewiec. Pomnik wystawili pracownicy leśni gorzowskich lasów"

Kłodawa k/Gorzowa
Kłodawa k/Gorzowa.


Pomnik Leśnika.

Uroczysko Marzęcin, Kriegerdenkmal
Uroczysko Marzęcin, Kriegerdenkmal.


Symboliczna dzwonnica.


Tablica postawiona przez dzieci z Kłodawy dla uczczenia pamięci Eriki Sommerfeld

Lapidarium na dawnym cmentarzu
Lapidarium na dawnym cmentarzu. Pięć lat temu wyglądało to znacznie lepiej.

Jedyna zachowana tablica spoczywających tu dawnych mieszkańców Marzęcina
Jedyna zachowana tablica spoczywających tu dawnych mieszkańców Marzęcina.  


Tak wyglądała pięć lat temu.

Nad Źródełkiem Marii


Nad Źródełkiem Marii.
Marzęcin, stawy na miejscu dawnych łąk
Marzęcin, stawy na miejscu dawnych łąk.

 Po opuszczeniu Marzęcina podjęliśmy próbę wydostania się na dawną trójkę, były kolejne kilometry bruku do Rybakówki Kabatek i dalej aż niemal do Marwic. W Marwicach pojawił mi się pomysł dotarcia do Nowin przekroczenia Warty przez most w Świerkocinie i jazdy drogą krajową 24. Zapadający wieczór storpedował ten pomysł w Bogdańcu. Znacznie przyjemniej po ciemku jedzie się przez zamieszkałe tereny niż przez kilkadziesiąt kilometrów leśnych pustkowi.

Lapidarium w Marwicach
Lapidarium w Marwicach. 

XIII - wieczny kościół w Marwicach
XIII - wieczny kościół w Marwicach.

Kolorowe pola
Kolorowe pola.








Rower:Kross Dane wycieczki: 126.19 km (18.00 km teren), czas: 07:50 h, avg:16.11 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po okolicy

Czwartek, 22 października 2020 | dodano: 22.10.2020

   Popołudniowa przejażdżka przez Zemsko i Stary Dworek. W ciągu kilku dni lasy stały się kolorowe.

Jesienne klimaty
Jesienne klimaty.



Rower:Kross Dane wycieczki: 28.68 km (12.00 km teren), czas: 01:44 h, avg:16.55 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Góra Trębacza i spontaniczne wybory

Niedziela, 18 października 2020 | dodano: 18.10.2020Kategoria ponad 100 km, gm. Pszczew

   Poranny deszczyk spowodował że wcześniejsze plany odwiedzenia Łagowa wzięły w łeb. Luka pogodowa miała potrwać przez jakieś 4 godziny, więc w sam raz aby zajechać w dawno nie odwiedzany zakątek pod Pszczewem, czyli do wieży widokowej w Zielomyślu. Nawiasem mówiąc wycieczka na Górę Trębacza była pierwszą moją  wycieczką z bikestats sprzed sześciu lat. Wtedy jeszcze nie było tam wieży a jedynie świeżo wycięta w chaszczach droga prowadząca na wierzchołek tego kopca. 

W Przytocznej posypały się wióry
Latem w Przytocznej posypały się wióry. Ostatni turla się chyba od śmiechu?

  Dziś na drodze krajowej w kierunku Poznania panował wyjątkowy spokój wobec tego odpuściłem sobie jazdę bezdrożami na rzecz gładkich asfaltów. Asfalt porzuciłem dopiero za Brzeźnem, maleńką wioseczką nad zarastającym Jeziorem Brzeskim. Szlak którym teraz jechałem to prawdopodobnie stara droga do Stołunia, w każdym razie przynajmniej do podnóża góry uczęszczana i dosyć twarda. Nazwa góry nawiązuje do legendy o szwedzkim trębaczu który miał zginąć na jej wierzchołku. Znam co najmniej dwie wersje legendy które różnią się jedynie okolicznościami śmierci. Otóż sprawa miała miejsce w czasach potopu szwedzkiego, w jego schyłkowym okresie kiedy w okolicach Pszczewa za uchodzącymi Szwedami pojawiły się oddziały polskie. Według jednej wersji legendy trębacz był jednym z nielicznych ocalałych z rozgromionego oddziału. Kiedy wydawało mu się że z pomocą boską uszedł pogoni wszedł na pagórek i zaczął grać na chwałę Pana. Okazało się że jego radość była przedwczesna a pogoń była tuż za plecami. Zginął z rąk pogoni. Według drugiej wersji u podnóża pagórka biwakował oddział Szwedów, a trębacz zagrał na alarm widząc nadciągających Polaków, zginął od strzały wypuszczonej przez polskiego łucznika.
  Wieża na szczycie polodowcowego pagórka za sprawą umiejscowienia i widoków z platformy widokowej jest najszczęśliwiej umiejscowiona spośród trzech identycznych na terenie gminy Pszczew.

Wieża widokowa na Górze Trębacza
Wieża widokowa na Górze Trębacza.

Do Góry Trębacza.
Do Góry Trębacza

Widok z wieży na Górze Trębacza
Widok z wieży.

   Na zejściu z wieży skończyły się plany a zaczęła przypadkowa część wycieczki. Z Zielomyśla wypuściłem się drogami gruntowymi które intrygowały mnie wcześniej ale zawsze brakowało czasu na ich eksploracje. Na początek trafiłem do Stoków. Wioska z średniowiecznym rodowodem, należała do dóbr biskupów poznańskich. Po rozbiorach dobra kościelne zostały przez państwo pruskie zsekularyzowane, jednak w Stokach uchował się ok 500 hektarowy majątek należący do probostwa w Pszczewie. Kiedy po traktacie wersalskim granica państwowa podzieliła teren parafii w Pszczewie na dwie części z których jedna z kościołem parafialnym w Pszczewie przypadła Niemcom, dotychczasowi parafianie z Stoków, Dormowa, Łowynia, Świechocina i Silnej zostali osieroceni. Powstała potrzeba stworzenia na tym terenie nowej struktury kościelnej. W różnych miejscowościach rozwiązano to w różny sposób, powstały nowe parafie, zbudowano nowe kościoły, pozostałe miejscowości przyłączono do nowo tworzonych parafii. Jedna z tych parafii została utworzona w Stokach. Aby zaoszczędzić na wydatkach na budynek kościelny zaadoptowano dawną owczarnię majątku kościelnego. Patrząc na świątynię trzeba przyznać że wyszło im to całkiem nieźle.

Kościółek w Stokach
Kościółek w Stokach.

  Kolejną drogą gruntową która budziła dotychczas moją ciekawość była droga z Dormowa w kierunku Świechocina. Z Stoków do Dormowa dojazd jest również drogą gruntową. Obydwie mają całkiem niezła twardą nawierzchnię. W Świechocinie wjechałem w kolejną drogę prowadzącą w nieznane. Liczyłem że skończy się w Pszczewie, jednak tu lekko chybiłem, okazało się że wylądowałem ponownie w Stokach. 

Silna potrzeba prywatności
Silna potrzeba prywatności.

W Świechocinie. Pielgrzym na Szlaku św. Jakuba
W Świechocinie. Pielgrzym na Szlaku św. Jakuba.

Dokąd zmierza polskie rolnictwo? :)
Dokąd zmierza polskie rolnictwo? :) Dla uspokojenia, te gospodarstwo wyglądało na opuszczone

    Teraz pozostało dotrzeć do Pszczewa i wracać jedną z kilku możliwych tras. Wybór padł na Szarcz z opcją przedarcia się przez lasy do Kalska. Tym razem droga, która jak przypuszczałem powinna wypaść na którąś z znanych mi dróg pod Kalskiem skończyła się w środku lasu. Próba wyszukania nowej drogi skończyła się na jakichś łąkach w pobliżu jeziorka Głęboczek. Tę rundę z nieznanym przegrałem, potulnie ruszyłem pierwszą lepiej wyglądającą drogą gdzieś na południowy zachód. Trafiłem do Kuligowa.
  Za Kuligowem podjąłem ostatnią próbę jazdy w nieznane, chociaż niezupełnie, bo już kiedyś tamtędy jechałem ale odpuściłem ze względu na straszliwe piachy. Po opadach piaski wyglądały na sklejone, niestety tuż przed Międzyrzeczem małe dotychczas kałuże zmieniły się w całe oceany które zajmowały 100% szerokości drogi. W końcu dotarłem na os. Piastowskie w Międzyrzeczu. Pozostało wyjechać na szosę do Skwierzyny i wrócić na rodzinne pielesze.
   Żeby wynik zaokrąglić do setki nieco wydłużyłem trasę zbaczając do Popowa i Zemska.



Rower:Kross Dane wycieczki: 101.70 km (38.00 km teren), czas: 06:17 h, avg:16.19 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po okolicy

Piątek, 16 października 2020 | dodano: 16.10.2020

  Dziś tylko po najbliższej okolicy czyli Zemsko i Stary Dworek.


Rower:Kross Dane wycieczki: 31.89 km (9.00 km teren), czas: 02:07 h, avg:15.07 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do rezerwatu Łubówko

Niedziela, 11 października 2020 | dodano: 11.10.2020Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Puszcza Drawska

    Ciąg dalszy wycieczki sprzed tygodnia, wtedy zabrakło czasu na rezerwat Łubówko. Ponieważ jezioro Łubówko leży kilka kilometrów na północ od Drezdenka zasadniczą częścią wycieczki jest sama trasa do Drezdenka.  
    Niedawno czytałem że w ramach budżetu obywatelskiego Drezdenka będzie zrewitalizowany skwer nad tzw. "Kolejówką". Zaciekawiony zajechałem zobaczyć ten zakątek. Miejsce trochę odludne ale dosyć sympatyczne. To będzie urocze miejsce rekreacji. Gdybym wiedział że nad Starą Notecią jest w tym miejscu przerzucona kładka w ogóle nie zapuszczałbym się do miasta. Nawiasem mówiąc "Kolejówka" jest połączeniem mostu kolejowego z pancernym jazem zastawkowym. Jaz jest jednym z elementów dawanych niemieckich fortyfikacji, który razem z potężnym jazem na Noteci pozwalał zalać znaczną połać nadnoteckich łąk czyniąc je niedostępnymi dla ewentualnego ataku z strony wojsk polskich.

Książątka z Gościmia
Książątka z Gościmia.

Stara Noteć
Stara Noteć.

Kolejówka na Starej Noteci. Pancerny jaz zastawkowy, element międzywojennych fortyfikacji
Kolejówka na Starej Noteci. Most i pancerny jaz zastawkowy, element międzywojennych niemieckich fortyfikacji.

  Ciekawość dawnej linii kolejowej wyprowadziła mnie aż pod wiadukt nad drogą do Krzyża, skąd o krok nad Noteć do wspomnianego wcześniej jazu fortecznego. Z nasypu kolejowego widać nieczynny most kolejowy i kilka potężnych betonowych budowli kryjących w swoich wnętrzach schrony dla obsługi i maszynownię zniszczonego jazu. Sam wiadukt również posiada wnęki pozwalające na zamontowanie szandorów. W ten sposób cały odcinek nasypu kolejowego od Drezdenka aż do samego jazu stanowiłby tamę blokującą odpływ spiętrzonych w razie potrzeby wód Noteci.

Jaz forteczny na Noteci
Jaz forteczny na Noteci.


  Drogowskaz kierujący nad Łubówko widziałem kiedyś z drogi łączącej Nowe Drezdenko z Zagórzem. Kieruje on w leśną alejkę poprowadzoną przez mocno pofałdowany teren. Rezerwat obejmuje jezioro i jego otoczkę. Samo jezioro nie jest specjalnie duże, na oko ma jakieś 20 ha. Dziś tego nie było widać, ale bywają dni kiedy lustro jego wody ma barwę turkusową, jest to efekt pozostały po działającej tu w XIX wieku kopalni kredy jeziornej.

Stary drogowskaz z Puszczy Drawskiej
Stary drogowskaz z Puszczy Drawskiej.

Nad jezioro Łubówko
Nad jezioro Łubówko.

Jezioro Łubówko
Jezioro Łubówko.

  Czarny szlak rowerowy wyprowadził mnie na piękną nową drogę pożarową, ciekawość kusiła aby sprawdzić co kryje się na jej północnym krańcu, rozsądek podpowiada aby jednak skierować się na południe. Chodzi o czas niezbędny na to aby wrócić do domu przed zmrokiem. Droga wyprowadziła ponownie w Drezdenku o kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie wjeżdżałem w drogę do Zagórza.
  Powrót do domu przez Stare Kurowo, Pławin, Gościmiec. W Pławinie przejeżdżałem obok hodowli danieli, niestety stado jeleniowatych wypasało się na odległym krańcu pastwiska. W Goszczanowie wjechałem w nieznaną mi dotychczas asfaltową drogę. Na znane mi drogi wyjechałem kilka kilometrów dalej, w Goszczanówku. Odtąd aż do domu bez żadnych eksperymentów.

Wszystko przemija
Wszystko przemija.

Kościółek w Goszczanówku

W Goszczanówku
Kościółek w Goszczanówku.



Rower:Kross Dane wycieczki: 127.03 km (42.00 km teren), czas: 07:47 h, avg:16.32 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Po okolicy

Czwartek, 8 października 2020 | dodano: 08.10.2020

  Powtarzana do znudzenia trasa Popowo, Zemsko, Stary Dworek. Dla urozmaicenia w odwrotnym kierunku. Pretekstem do wyjazdu była usługa kurierska na zlecenie małżonki.


Rower:Kross Dane wycieczki: 23.58 km (2.00 km teren), czas: 01:20 h, avg:17.68 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po okolicy

Niedziela, 4 października 2020 | dodano: 04.10.2020

   Poranna aura nie zachęcała do dalszych wypraw. Wystąpiłem zatem tylko w roli kuriera z tradycyjną małą pętlą przez Stary Dworek, Zemsko i Popowo.


Rower:Kross Dane wycieczki: 22.44 km (0.00 km teren), czas: 01:22 h, avg:16.42 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W okolice Krzyża

Sobota, 3 października 2020 | dodano: 03.10.2020Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Wielkopolska

    Koleżeńska dwuosobowa wycieczka w okolice Krzyża. Mieliśmy zamiar odszukać stopień wodny na Noteci w Drawskim Młynie, przemknąć przez most w Drawinach aby dotrzeć do Lubiewa i jeżeli starczy czasu do rezerwatu nad jeziorem Łubówko.
   Na przełomie XIX i XX wieku przeprowadzono regulację Noteci. Na odcinku od Nakła do Krzyża płynącą dotychczas zakosami rzekę wyprostowano wykonując ok 100 przekopów. Ułatwiony odpływ wody spowodował obniżenie jej poziomu i utrudnienia w żegludze, w związku z tym pojawiła się konieczność budowy stopni piętrzących. Powstało wówczas 14 stopni wodnych z śluzami. Przedostatnim z nich jest zbudowany w 1898 r stopień piętrzący w Drawskim Młynie. W skład stopnia wchodzi jaz, przepławka dla ryb i leżące po przeciwnej stronie rzeki a więc dziś niedostępne dla nas: śluza komorowa i budynki: mieszkalny, gospodarczy i administracyjny.


Jaz w Drawskim Młynie

  Lubiewo kusi oryginalnym wystrojem kościoła ale aby tam dotrzeć trzeba przeprawić się przez Noteć do Krzyża, w Łokaczu Wielkim przedostać się na drugi brzeg Drawy i pokonać kilka kilometrów leśnej utwardzonej drogi.
  Przeprawa w Łokaczu jest mostem Bailey’a znanym entuzjastom militariów z okresu II wojny światowej. Były to składane przenośne mosty metalowe nadające się do szybkiego stawiania na trasie nacierających wojsk. Całość składała się z stalowych kratownic łączonych za pomocą śrub i sworzni montowanych w rekordowym tempie. Po złożeniu odpowiedniego odcinka wystarczyło przepchnąć go na rolkach nad przeszkodą i zamocować. Pierwszy most Bailey'a rozstawiono w warunkach bojowych w 1942 nad rzeką Medjerda w Tunezji. O użyteczności tych konstrukcji może świadczyć fakt że tylko w trakcie walk w Włoszech powstało około 2,8 tys. takich przepraw. Brytyjczycy do końca wojny wyprodukowali taką ilość paneli która wystarczyłaby na zbudowanie ponad 320 km ciągłego mostu.
  Po II wojnie światowej Polska potrzebowała wszelkiej pomocy w odbudowie, palącym problemem była szybka odbudowa sieci komunikacyjnej i mostów niszczonych praktycznie przez wszystkie armie podczas odwrotów. Problem występujący w całej Europie został zauważony przez organizację powołaną do odbudowy po zniszczeniach wojennych UNRRA, a rozwiązaniem okazały się pochodzące z demobilu mosty Bailey'a dostarczane do różnych miejsc na świecie, w tym również do Polski.
   Ten w Łokaczu o nośności 10 ton pozwala znakomicie skracać drogę z Krzyża do leżących na przeciwległym brzegu Drawin. Droga jest co prawda brukowana ale pozwala zaoszczędzić wg. mojej oceny ok. 10 km.

Most Bailey’a na Drawie w Łokaczu Wielkim
Most Bailey’a na Drawie w Łokaczu Wielkim.

   Niedawno odnowione wysiłkiem mieszkańców oraz leśników i myśliwych wnętrze kościoła w Lubiewie ma niepowtarzalny klimat. Niestety zwiedzenie wnętrza jest możliwe jedynie w niedziele po mszy św. Dziś przez okna dało się jedynie dostrzec żyrandol wykonany z poroży jeleni.
   Rezerwat nad jeziorem Łubówko odpuściliśmy i jak się okazało decyzja ta była strzałem w dziesiątkę, ponieważ do granic Skwierzyny dotarliśmy razem z zapadającym się za horyzont słońcem. Temat może jeszcze zostanie podjęty w późniejszym terminie.

 
W Drezdenku.


Rower:Kross Dane wycieczki: 147.35 km (34.00 km teren), czas: 08:25 h, avg:17.51 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)