blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2017

Dystans całkowity:859.53 km (w terenie 130.00 km; 15.12%)
Czas w ruchu:47:55
Średnia prędkość:17.94 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:47.75 km i 2h 39m
Więcej statystyk

Na pożegnanie roku

Niedziela, 31 grudnia 2017 | dodano: 31.12.2017

   Takiego ślicznego dzionka jak dziś rano nie można było zmarnować. Zrobiliśmy z żoną małą wycieczkę moim wieczorynkowym szlakiem. Żeby nie było tak całkiem pięknie to zanim udało się wrócić do domu wszystko wróciło do tegorocznej normy, tj, zaczęło padać.
  Na tym kończę bieżący rok, a na nadchodzący 2018 życzę wszystkim dużo szczęścia, zdrowia i pomyślności. Do Siego Roku :) !

Rower:Kross Dane wycieczki: 22.53 km (0.00 km teren), czas: 01:53 h, avg:11.96 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Gdzieś za Postomią

Sobota, 30 grudnia 2017 | dodano: 30.12.2017Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński

    W ramach dzisiejszej wycieczki nie zamierzałem odwiedzić jakiegoś konkretnego miejsca. Ruszyłem w kierunku Krzeszyc, ale nie było decyzji którędy wrócę. Dopiero za skrzyżowaniem dróg Rudnica-Lubniewice zaczął sie krystalizować pomysł aby na kolejnym skrzyżowaniu skręcić w kierunku Sulęcina, a potem jak się uda dotrzeć nawet do Międzyrzecza. Wcześniej jednak zboczyłem w boczną drogę, utwardzoną tłuczniem. Kiedyś tamtędy przejeżdżałem samochodem, ale to było jeszcze w czasach kiedy moja znajomość okolicznych powiatów była zerowa. Dziś po prostu byłem ciekawy co się kryje na drugim końcu tej drogi. A kryła się zupełnie spora wioska Brzozowa i na drugim końcu szlaku Kołczyn. Nie było to wprawdzie po drodze do Sulęcina, ale ciekawość zaspokoiłem.
   Drogę z Kołczyna do Sulęcina już parę razy przejechałem i nie spodziewałem się jakichś nowych wrażeń. Dlatego w ich poszukiwaniu, jak również w celu eksploracji zupełnie nieznanych terenów, w Rudnej uciekłem z szosy w porządną, utwardzoną drogę pożarową o numerze 30. Jakość jej nawierzchni radykalnie zmieniła się dopiero za mostkiem na Postomii, w Trzebowie były to już takie wertepy że miejscowi omijają je jadąc polem. Chcąc, nie chcąc poszedłem ich śladem.
     Trasę z Trzebowa do Sulęcina też już kiedyś spenetrowałem, chcąc powtórzyć manewr z Rudnej rozglądałem się za jakąś możliwością jej opuszczenia. Okazja trafiła się dopiero w Długoszynie, drogowskaz kieruje w nieznane czyli do Brzeźna. Oceniam że jeszcze jestem w stanie wrócić do domu przed siedemnastą (spóźnienie groziło nieobliczalnymi konsekwencjami), zapada decyzja, jadę a potem się zobaczy co dalej.
     Widząc Brzeźno doznałem olśnienia, ja tu już byłem trzydzieści lat temu jadąc do znajomych mieszkających w Lubowie. Dziś jednak nie udało mi się bezbłędnie powtórzyć z pamięci trasę do Lubowa. Za Brzeźnem trochę mi nie pasowały zapamiętane wtedy widoki, aż w końcu w Rychliku zdecydowałem się zatrzymać i zerknąć w mapę i na zegarek. Niestety trzeba było przerwać poznawanie okolic Sulęcina i zawracać.
   W Sulęcinie przypadkiem natknąłem się na budowlę która mnie kiedyś zainteresowała, a pod którą jakoś nigdy nie dotarłem. Dziś zobaczyłem ją wjeżdżając do Sulęcina od strony Brzeźna. Przy ulicy Młyńskiej przy zachowanym fragmencie murów obronnych stoi Dom Joannitów. Joannici przez 450 lat byli właścicielami miasta i mieli wpływ na jego życie, więc konieczne były częste pobyty rycerzy-zakonników z komturii łagowskiej w Sulęcinie. Z tego powodu wybudowali w pobliżu miejskich obwarowań swoją siedzibę. Dom po sekularyzacji zakonu przeszedł w ręce państwa ale nadal nosił nazwę Johanniter Ordenshaus. Po wojnie były tam mieszkania komunalne. Później niszczał, opuszczony na początku lat osiemdziesiątych. Kilka lat temu przeszedł gruntowny remont i dziś jest siedzibą Centrum Współpracy Polsko-Niemieckiej w Sulęcinie.
      Do Skwierzyny postanowiłem wrócić przez Miechów i Jarnatów i dalej tradycyjnie przez Lubniewice. W Jarnatowie zdążyłem tylko zajechać przed udający grecką świątynię grobowiec-mauzoleum dawnych niemieckich właścicieli miejscowych dóbr. Zdewastowana budowla znajduje się w krzakach tuż przy płocie okalającym współczesny cmentarz wioskowy. Na podziwianie kościółka i pałacu zabrakło czasu. Zauważyłem tylko że od ostatniego mojego pobytu w Jarnatowie  w otoczeniu pałacu wiele zmieniło się na lepsze.
Dalsza jazda to wyścig z czasem. Prawie się udało, zdążyłem tuż przed siedemnastą.


Dom Joannitów.


Grobowiec-mauzoleum w Jarnatowie.




Rower:Kross Dane wycieczki: 107.30 km (11.00 km teren), czas: 05:30 h, avg:19.51 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wieczorynka za Wartą

Piątek, 29 grudnia 2017 | dodano: 29.12.2017

  Kolejna wieczorynka. Tym razem miałem więcej czasu więc trasę sobie nieco urozmaiciłem. Trasa przez Kijewice, Murzynowo, Dobrojewo, Gościnowo i ponownie Murzynowo. I tym sposobem udało się w tym roku dociągnąć do 9 tys. km.


Przejeżdżałem przez rynek.


Wieczorny zimowy pejzaż z Gościnowa :-).

 
Rower:Kross Dane wycieczki: 31.48 km (8.00 km teren), czas: 01:43 h, avg:18.34 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wieczorynka

Środa, 27 grudnia 2017 | dodano: 27.12.2017

  Pogoda teraz bardziej sprzyja cyklistom niż w listopadzie. Zatem czas na kolejną wieczorynkę. Trasa zwykła, wieczorynkowa ; Popowo, Zemsko, Stary Dworek.


Rower:Kross Dane wycieczki: 22.90 km (1.00 km teren), czas: 01:16 h, avg:18.08 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na świąteczne problemy z brakiem apetytu

Wtorek, 26 grudnia 2017 | dodano: 26.12.2017

  Piękna wiosenna pogoda sprzyjała spaleniu zbędnych kalorii przyjętych przy świątecznym stole. Po wczorajszych doświadczeniach z drogami gruntowymi starałem się je omijać. Nie do końca się to udało, ale droga z Rokitna do Chełmska to całkiem odmienna kategoria od leśnych dróg pożarowych, zdaje się że ma status gminnej i jest zbudowana nieco solidniej.
   A oto kilka zdjęć z dzisiejszej wycieczki:


Dawny młyn słodowy w Bledzewie. Młyn należał do leżącego nieopodal klasztoru cystersów. Klasztor uległ kasacie w 1835 r. Budynki rozebrano w 1843 r. Młyn po przebudowie zachował się do dziś.


Bledzewski rynek. W bocznej uliczce kościół parafialny.


Kolumna maryjna w Nowej Wsi. Podobne kolumny stoją w niektórych wioskach należących do dóbr klasztoru cystersów z Bledzewa, np. w Zemsku i Rokitnie.


Barokowy kościół filialny w Nowej Wsi. Nowa Wieś należy do parafii w Sokolej Dąbrowie. Kościół powstał w 1757 r. z fundacji Józefa Loki, opata bledzewskiego.


Widok na Sanktuarium Maryjne w Rokitnie. Sanktuarium zbudowali bledzewscy cystersi. Budowa z różnymi trudnościami ciągnęła się od 1707 r do 1762 r. Dość wspomnieć że po założeniu fundamentów i wyciągnięciu murów do wysokości 4,5 m. roboty zostały przerwane na niemal 30 lat. Po wznowieniu robót w 1742 r. zmieniono lokalizację świątyni. Na pierwszym planie widać odsłonięte fundamenty wieży kościelnej w pierwotnym miejscu. Wspomniany wyżej opat Loka dokończył budowy kościoła. Jego doczesne szczątki spoczywają w podziemiach bazyliki.



Rower:Kross Dane wycieczki: 67.37 km (11.00 km teren), czas: 03:42 h, avg:18.21 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przerwa w świętowaniu

Poniedziałek, 25 grudnia 2017 | dodano: 25.12.2017

    Po czternastej wyskoczyłem na dwie godzinki do lasu aby spalić trochę  kalorii. Goście się już rozjechali, zawartość oktanów  w wydychanym powietrzu wynosiła 0,0 mg/L (stan jak przed użyciem ;-)) więc nie było żadnych przeciwwskazań.
   Pogoda, a zwłaszcza temperatura były super. I tylko te rozjeżdżone przez sprzęt ciężki drogi przy zrębach nie były super :-).


Rower:Kross Dane wycieczki: 35.95 km (25.00 km teren), czas: 02:06 h, avg:17.12 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Przez Nową Wieś z cysterskim akcentem

Piątek, 22 grudnia 2017 | dodano: 22.12.2017Kategoria gm. Bledzew

    Przez Stary Dworek przejeżdżam dziesiątki razy, rzadko jednak zapuszczam się w głąb wioski na placyk przed kościołem i zdewastowanym dworem - dawną rezydencją  opatów bledzewskiego klasztoru cystersów. Dziś wyjechałem na tyle wcześnie że do Starego Dworku dotarłem jeszcze w pełnym świetle dnia. Kompleks dworsko-kościelny leży o rzut beretem od skrzyżowania przez które muszę przejechać. Pod kościołem bywałem już wielokrotnie, bardziej ciekawiły mnie ruiny dworku. Pamiętam że jeszcze po transformacji ustrojowej i prywatyzacji PGR-u dworek widoczny z mostu na Obrze prezentował się zupełnie przyzwoicie. Dopiero w ostatnich latach widoczne były tylko sterczące żebra zrujnowanego dachu. Zapuściłem się zatem w drogę biegnącą wzdłuż budynków gospodarczych na zaplecze budowli.
   Stary Dworek przez ponad 250 lat od 1560 r. był rezydencją opatów bledzewskiego konwentu cystersów. Ruiny dworku pochodzą jednak z lat siedemdziesiątych XVIII w. Inicjatorem przebudowy był zmarły w 1762 r. opat Józef Loka. Budową zajął się jego następca opat Franciszek Rogaliński. Finanse bledzewskiego zgromadzenia były podzielone w ten sposób że pomimo równolegle prowadzonej przebudowy klasztoru w Bledzewie opat nie angażował się w rozbudowę klasztoru  całą swoją uwagę i fundusz kierując na kolejny plac budowy: kościoła i rezydencji opackiej w Starym Dworku.  Sprawa stała się nagląca gdyż poprzedni drewniany dwór spłonął w 1770 r. od uderzenia pioruna. Brak dokładnych danych o budowie dworu, znana jest natomiast data położenia fundamentów pod kościół w Starym Dworku, był to rok 1768. Prawdopodobnie obydwie budowy prowadzono równocześnie, wskazuje na to ułożenie w jednej osi kościoła, dworu i nieistniejącej dziś wieży bramnej. Kościół został poświęcony dziesięć lat później. Znana jest również data postawienia kolumny Maryjnej która została wzniesiona w 1777 r przez opata Onufrego Wierzbińskiego na zakończenie budowy całego kompleksu starodworskiego.
    Na dalszych losach rezydencji kilkanaście lat później zaważyły wydarzenia polityczne. W 1793 r wyniku II rozbioru Prusy zagarnęły Wielkopolskę, a w 1796 r. rząd pruski przeprowadził sekularyzację dóbr kościelnych i klasztornych. Rezydencja opata jako część majątku ziemskiego została przejęta przez skarb pruski. Opat Wierzbiński zwrócił się do pruskich władz o wydzierżawienie dworu uzasadniając że od niepamiętnych czasów jest to jedyna rezydencja opacka. Władze tym razem wyraziły zgodę na dzierżawę, nie stało się tak jednak po ponownym zaborze Wielkopolski w 1815 r. Stary Dworek pozostał domeną królewsko-pruską i został puszczony w dzierżawę. W 1886 r. została rozebrana wieża bramna z przyległymi stajniami, na których miejscu wzniesiono stojące do dziś budynki gospodarcze. Po 1945 r. dwór i majątek przejął PGR. Dziś dwór jest własnością prywatną, nieużytkowany uległ kompletnej dewastacji.
    Po 250-letnim pobycie opatów w Starym Dworku pozostały tylko wzniesione w trzecim ćwierćwieczu XVIII w. : barokowy kościół św. Józefa, zdewastowany dwór, ostatnio odremontowana kolumna Maryjna i resztki tarasowego parku nad wysokim brzegiem Obry które można oglądać z tyłu dworu.



Kościółek w Starym Dworku.




Ruina opackiego dworu.


Szopka przy skrzyżowaniu w Stary Dworku.

   Po opuszczeniu placu kościelnego przekroczyłem Obrę i lasem ruszam do Bledzewa. Do Bledzewa wjeżdżam od strony zalewu na Tymianie, piaszczysta, rzadko zabudowana ulica nosi nawet nazwę Starodworskiej.  Przed ostatnim (pierwszym) domem stoi kolumna z figurą Matki Boskiej.
    Figura ta ma tylko pośredni związek z cystersami. Otóż w bledzewskim klasztorze po przeniesieniu zakonników do Rokitna, podczas ostatniej kampanii napoleońskiej od marca do lipca 1814 r. urządzono lazaret dla rannych i chorych żołnierzy  rosyjskich. Zmarłych grzebano własnie w tym miejscu, a na miejscu pochówku ustawiono później figurę maryjną. Inskrypcja u podnóża kolumny mówi o 87 pogrzebanych.  W 2014 r. przeprowadzono na przyległym placyku prace ekshumacyjne. W ich trakcie odnaleziono szczątki 35 osób pochowanych w 16 jamach grobowych. Odkryte szczątki zebrano wtedy do drewnianych trumien i ponownie pochowano w bezpośrednim sąsiedztwie figury. Pozostali 52 żołnierze rosyjscy zmarli w lazarecie pochowani zostali najprawdopodobniej w obrębie kopca pod pomnikiem. Z ustaleń archeologa i antropologa wynika że pochowani żołnierze to głównie młodzi ok. 20-letni mężczyźni. Znajdowano przy nich również przedmioty osobiste i niewielkie fragmenty umundurowania.


Żołnierski cmentarzyk z 1814 r.

    W Bledzewie było jeszcze na tyle jasno że skusiłem się na 20-kilometrowy rajd przez Sokolą Dąbrowę, Nową Wieś, Templewo i Goruńsko. Po godzinie byłem z powrotem w Bledzewie  i spokojnie popedałowałem do domu, teraz już w kompletnych ciemnościach.
     A moje dzisiejsze nagłe, (ale odgrzewane) zainteresowanie cystersami wzięło się po lekturze dwóch wyszukanych w sieci publikacji o cystersach z Bledzewa i Paradyża.


Rower:Kross Dane wycieczki: 46.13 km (7.00 km teren), czas: 02:36 h, avg:17.74 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Wieczorynka

Środa, 20 grudnia 2017 | dodano: 20.12.2017

Trasa wieczorynkowo- standardowa.


Rower:Kross Dane wycieczki: 24.10 km (0.00 km teren), czas: 01:23 h, avg:17.42 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Podwójny pech nad Lubniewką

Niedziela, 17 grudnia 2017 | dodano: 17.12.2017

    Osobiście nie mam nic przeciwko wieczornym jazdom, ale aby nie w lesie. A dziś dzięki podwójnemu pechowi niemal tak by się skończyło. Około czternastej wybrałem się do Lubniewic, czasu miało być aż nadto żeby prawie całą trasę pokonać przed zmrokiem. Ruszyłem drogą krajową 24 aby zajechać do Lubniewic od strony Gorzowa i wrócić przez Osiecko i Bledzew. Przed skrzyżowaniem w Wałdowicach skusiłem się na leśną drogę obok zalewu na Lubniewce. Do Lubniewic niecałe 8 km, więc najwyżej pół godziny jazdy. Skręciłem i w połowie odległości dopadł mnie pierwszy pech, złapałem kapcia. Problem na razie jeszcze niewielki, wymieniam dętkę i ruszam w drogę z stratą 20 minut. Tuż przed Lubniewicami kolejny pech, tym razem poważniejszy, przebudowa mostku na Lubniewce. W praktyce mostka nie ma w ogóle. Tym razem trzeba byłoby wrócić co najmniej do jeziora Janie i czerwonym szlakiem rowerowym przez rezerwat wydostać się na szosę do Lubniewic, lub próbować się przebić rozjeżdżonymi drogami do Osiecka. Wybieram Osiecko i drogę nad stawami, mijam jakiś dawny ale zamieszkały młyn wodny nad Lubniewką o istnieniu którego nie wiedziałem. Trochę pieszo, trochę jadąc docieram na skraj lasu. W oddali widać światła samochodów na szosie, oraz w Osiecku i osadzie Suszyce pod Lubniewicami. Jestem uratowany przed błąkaniem się po ciemku w leśnych ostępach. Teraz trzeba jakoś przedostać się do szosy, wypadło na Suszyce, po prostu wydawały się bliższe.
   Gdyby nie błoto po kostki to ten odcinek od mostka do Osiecka byłby nawet ciekawy


Pechowe miejsce.

  Reszta drogi bez przygód, a nawet jechało się zupełnie przyjemnie. A młyn trzeba będzie kiedyś jeszcze obejrzeć. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 52.55 km (10.00 km teren), czas: 03:02 h, avg:17.32 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na gorzowskim Zawarciu

Sobota, 16 grudnia 2017 | dodano: 16.12.2017Kategoria Gorzów

   W godzinach popołudniowych na jakiś czas  zdezerterowałem z domu. Odwiedziłem w tym czasie Gorzów.
   Do Gorzowa jechałem przez Santok i Czechów. W Gorzowie powłóczyłem się trochę po Zawarciu. Jest to ta dzielnica która była mi znana dotychczas tylko z ul. Grobla, mostu i spichlerza. Na zachód od gorzowskiego Mostu Staromiejskiego przez czterdzieści lat pobytu w Skwierzynie zapuściłem się może dwa, lub trzy razy. Nie jestem fanem żużla więc nie miałem potrzeby aby tam zaglądać. 
   Na Zawarciu dotarłem do końca ul Fabrycznej, zawróciłem przy dawnej fabryce juty Bahra. Po roku 1945 budynki przejęły zakłady przemysłu jedwabniczego  "Silwana". Dziś mieszczą się tam różne mniejsze firmy. 
  Postać Bahra i jego działalność mnie zainteresowała, może więc kiedyś w bardziej łagodnej porze roku i będąc bardziej przygotowany na to czego szukać wybiorę się jego śladami w Gorzowie.
  Powrót do domu przez Deszczno. Trochę nietypowo ominąłem Zielenic, zaglądając do Łagodzina i Ulimia.




Dawna Juta Bahra (Silwana)



Widok zza Warty na gorzowskie śródmieście. Widać oplecioną rusztowaniami wieżę katedry, remontowaną po pożarze sprzed pół roku.



Rower:Kross Dane wycieczki: 73.24 km (3.00 km teren), czas: 03:46 h, avg:19.44 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)