blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:806.40 km (w terenie 204.00 km; 25.30%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:47.44 km
Więcej statystyk

Za Obrę

Poniedziałek, 29 lutego 2016 | dodano: 29.02.2016

    Na ostatni wyjazd w lutym udało mi się namówić A.Cz. Wyrwałem się z domu sporo przed umówionym czasem dlatego zdążyłem objeździć parę zakamarków w najbliższej okolicy. Wyjazd z założenia miał się odbyć za Obrę w rejon GW Ludendorff, a tam w zależności od czasu pozostałego do zmroku miała zapaść decyzja gdzie dalej.


 
   Na miejscu okazało się że tego czasu zostało nie więcej niż 40 minut. Do wersji trasy minimum z drugim mostem w Starym Dworku można jeszcze dołożyć kilka kilometrów, trzeba będzie jednak jakoś powrócić na prawy brzeg rzeki. Kolejny most pozostający do naszej dyspozycji znajduje się w Bledzewie. To było dokładnie tyle ile udało się dziś pokonać. Droga powrotna już po zmroku. Trochę dokucza wiatr którego wcześniej lesie nie zauważaliśmy.



Rower: Dane wycieczki: 30.72 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do Ośna Lubuskiego

Sobota, 27 lutego 2016 | dodano: 28.02.2016Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński, pow. słubicki

   W sobotę można sobie pozwolić na turystykę dalekosiężną, Na długie dystanse często dołącza do mnie Januszek N. Dziś nie mogło być inaczej. Decyzja o wyjeździe zapadła jeszcze wczoraj tylko kierunek lekko nam opadł na południe. Wczoraj jeszcze miało być Dębno, a dziś wyszło jak zwykle, czyli Ośno.
     Ośno również było u mnie na liście projektów których się dotychczas nie udało zrealizować. Dziś z tej listy spadła kolejna pozycja. Przejazd do Ośna przez Krzeszyce wykonaliśmy jednym skokiem bez zatrzymywania, chodziło o czas który przy dosyć późnym starcie  pozostawał nam do zmroku .
     Pierwszy punkt który nas interesuje to zbudowany w 1937 monumentalny pomnik Dietricha Eckarta. Jest to wzniesiona z kamieni wieża z czterema ostrołukowymi arkadami w dolnej części. Służy jako punkt widokowy. Przed wojną przy pomniku znajdowała się strzelnica. Zachowały się wykop i obwałowania które służyły jako kulochwyty. Ławeczki ustawione za kulochwytami sądząc po pozostawionych śladach służą koneserom siermiężnych alkoholi jako wygodne miejsce konsumpcji. Wieża bywa przez miejscowych niesłusznie nazywana wieżą Bismarcka. Prawdziwa wieża Bismarcka stała zupełnie w innym miejscu, przy drodze do Sulęcina.


Wieża Eckerta


Widok z wieży na Jezioro Reczynek

    Sam Eckert jest postacią która po 1945 r. przestała się cieszyć u nas jakimkolwiek szacunkiem. Był to niemiecki pisarz i dziennikarz jeden z głównych ideologów i przywódców NSDAP u jej zarania, uczestnik puczu monachijskiego. Zmarł w 1923 r.
Wieża zachowała się w zadziwiająco dobrym stanie, pewne zastrzeżenia można mieć tylko do barierek przy schodach i ich braku nad schodami na platformie widokowej.
      Wracamy do miasta. Po prawej stronie ulicy zwraca uwagę stojąca wewnątrz kamiennego ogrodzenia kaplica. Po wejściu za ogrodzenie okazuje się że jest to zbudowana ok. 1450 r. na tzw Frankurckim Przedmieściu kaplica św. Gertrudy, jedyny zachowany budynek średniowiecznego szpitala. Kaplica została zbudowana na przyszpitalnym cmentarzu. Ta część cmentarza była chyba użytkowana jeszcze w okresie międzywojennym zachowało się bowiem kilka nagrobków i pozostałości trzech grobowców.


Kaplica św. Gertrudy

     Pozostało samo miasto oddalone o rzut kamieniem. W miejscu w którym wkraczamy w obręb murów ongiś stała Brama Frankfurcka. Same mury ciągną się na długości ponad 1 km. i zbudowane są z kamienia polnego. Były naprawiane w miarę pojawiających sie uszkodzeń cegłą i wznosiły sie na wysokość 6 m. W ciągu murów rozmieszczono prostąkątne baszty. Odwiedziliśmy dwie; Smołową i Chyżańską. W XVI wieku dobudowano dodatkowo trzy baszty cylindryczne. Jedną z nich była widoczna poniżej Baszta Krzaków. Baszta ta w XVIII stuleciu służyła za więzienie.


Baszta Smołowa - zajechałem od środka murów i wtedy okazało się że pobliska posesja wykorzystuje jej wnętrze na magazyn drewna opałowego 




Baszta Chyżańska - przód i tył


Baszta Krzaków

   Czasu starczyło jeszcze na zajechanie pod piękny neorenesansowy ratusz z połowy XIX w. i ogromny średniowieczny gotycki kościół. Kościół był zamknięty, a szkoda gdyż podobno zachował się w wnętrzu świątyni monumentalny renesansowy ołtarz z XVII w.


Ratusz


Kościół


Budynek poczty.

    Pewnie znalazłoby się jeszcze parę perełek do obejrzenia, czas jednak jest nieubłagany. Startujemy w drogę powrotną. Wracamy przez Sulęcin. Po drodze tuż za Ośnem trafiamy na kamień-pomnik upamiętniający lądowanie w tym miejscu w grudniu 1944 5-osobowej grupy dywersyjno- wywiadowczej LWP, napis informuje że trzech z nich poległo.


Pomnik upamiętniający lądowanie grupy dywersyjno-wywiadowczej LWP


Kościółek w Dragominie z przełomu XVII/XVIII w.


Kościół a Sulęcinie


Fontanna na sulęcińskim rynku 

  W Sulęcinie króciutka przerwa na rynku i już bez żadnego zatrzymywania pędzimy do Skwierzyny. Mimo pośpiechu ostatnie 10 km już w kompletnych ciemnościach.



Rower: Dane wycieczki: 114.35 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Osiecko z sporą dawką terenu

Piątek, 26 lutego 2016 | dodano: 26.02.2016Kategoria gm. Bledzew

  Dziś piątek, a więc po pracy wolne dodatkowe dwie godziny. Więcej czasu to więcej możliwości. Pomyślałem o odwiedzeniu maleńkiej, opuszczonej wioseczki pod Osieckiem. Chodzi o Pniewo. Po siedmiu wiekach osadnictwa na jej terenie i ostatecznym upadku upaństwowionego rolnictwa (ślady budynków inwentarskich wskazują że była tam spora hodowla) ludzie stamtąd odeszli zostały tylko ruiny zagród i pola.
    Na wyjazd zabrał się ze mną Januszek N.. W lesie nawet porzucił swoje zwyczaje i udawało się przez sporą część drogi jechać obok siebie, a przynajmniej w zasięgu głosu. Januszek był ciekawy Lisiej Polany, wybieramy drogę obok leśniczówki nad Obrą i ciekawość kolegi została zaspokojona.
   Jutro w sobotę własnie stąd wystartuje XII Ogólnopolski Zimowy Spływ Obrą o tytuł "Oberstronga". Spływ polega na pokonaniu wpław ok 7 km odcinka Obry. Trudność polega na tym że uczestnicy mogą być ubrani wyłącznie w kombinezony do nurkowania typu mokrego (cokolwiek to znaczy), a odcinek do pokonania charakteryzuje się wartkim nurtem i jest najeżony mnóstwem zwałów drzew. Jutro uczestnikom przynajmniej nie grożą kry i mróz częste w wcześniejszych edycjach.


Obra przy Lisiej Polanie


A za plecami zaplecze

    Z Lisiej Polany bierzemy kierunek na Spaloną Leśniczówkę. Na położonym nieopodal węźle dróg wybieramy kierunek Pniewo. Spory kawałek tej drogi jest wybrukowany. Bruk zanika jeszcze przed opuszczeniem lasu, ale fakt jego istnienia wskazuje że kiedyś ta droga miała ważniejsze znaczenie. Wynurzenie się z lasu na skraju pniewskich pól wcale nie oznacza że opuszczamy drogi gruntowe, teraz zaczyna się kilka kilometrów kocich łbów. Bruk towarzyszy nam aż do Osiecka.




Pniewo - teraz pozbawione zieleni uwidacznia swoje ruiny, wiosną w okresie kwitnięcia tarniny i zdziczałych sadów wygląda niemal bajkowo

     W Osiecku rzucam propozycję odwiedzenia Dębowca, ostrzegam że to kolejne kilka kilometrów leśnych dróg i ok 5 km bruku do Nowej Wsi (kiedyś od strony Glisna testowali go Lasgosia z Robakiem). Protestów nie było, wniosek przyjęty przez aklamację. Nie mogło być inaczej przy dwóch zgromadzonych, oklasków i okrzyków entuzjazmu w związku z brukiem nie przewidziano.
     Zatem był również Dębowiec i bruk.  W Nowej Wsi miałem przygotowane jeszcze kilka wariantów dalszej jazdy, na szczęście zostały storpedowane w przedbiegach. Do Skwierzyny pozostaje jeszcze 20 km. a tymczasem już zaczyna zapadać zmrok.
      Powrót przez Sokolą Dąbrowę i Bledzew bez udziwnień. Nie było łatwo, połowa dzisiejszej trasy to różnej jakości drogi gruntowe, leśne i bruki.



Rower: Dane wycieczki: 52.46 km (25.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

W lasach za Starym Dworkiem

Czwartek, 25 lutego 2016 | dodano: 25.02.2016

   Dzisiejszy wyjazd wyskoczył mi niespodziewanie, a jego trasa powstała przez niedomówienie. Wyjazd był niespodziewany bo nie było go w planie jeszcze o godz. 16:30. Właśnie wtedy natknąłem się sklepie na kolegę A. Cz. który na dzisiejsze popołudnie miał szereg dylematów – może iść z kijkami, a może nigdzie nie iść, a może by się przejechał gdyby było z kim. Tego ostatniego nie musiał powtarzać, pomysł został podchwycony, start umówiony na 17:00. Przez niedomówienie on przyjechał do mnie, a ja w tym czasie inną trasą do niego.
     Skoro wyszło jak wyszło to pomyślałem o częściowym zrealizowaniu dalszej części wczorajszej trasy. Lubię tam jeździć w cieplejszych porach roku w niedzielne popołudnia. Blisko domu, niezłe drogi, pachnie lasem, czasem można spotkać jakiegoś cyklistę i najważniejsze że można się całkowicie wyluzować, bikerowi nic nie grozi z strony potężniejszych pojazdów bo ich tam wtedy nie ma.
     Pierwsza część naszej trasy po opuszczeniu szosy to najciekawsza widokowo część tzw. "Szlaku Bobrów". Od Lisiej Góry pod Starym Dworkiem drogi są fragmentami starych dróg do Sokolej Dąbrowy, Krzywokleszcza, i na końcu do Bledzewa. W czasach końskiej trakcji znacznie skracały drogę do Landsbergu, a ostatecznie straciły rację bytu kiedy zbudowano nową sieć dróg bardziej dostosowana do potrzeb ruchu samochodowego. Dziś korzystają z nich jedynie leśnicy.  Jeszcze kilkanaście lat temu stały tam stare kamienne drogowskazy kierujące do Falkenwalden, Neuvorwerk i Blesen. Kiedy ponownie zacząłem tamtędy jeździć już nie było po nich śladu.
     Z lasu wypędził nas zapadający zmrok. Wracamy do centrum Starego Dworku. Stwierdzamy że można byłoby jeszcze trochę pojeździć. Decyzja - wracamy do Skwierzyny okrężną drogą przez Zemsko i Popowo. W Popowie był jeszcze pomysł z wjazdem do lasu. Ostatecznie upadł, ale w ramach wstępu do jego zastosowania ominęliśmy Popowo jadąc drogą za jego opłotkami. Dalszy powrót do domu już bez żadnych pomysłów i innowacji. 



Rower: Dane wycieczki: 33.92 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trzebiszewo, ziemno-wodna droga przez Rakowo

Środa, 24 lutego 2016 | dodano: 24.02.2016

   Dawno nie jechałem niedzielną trasą przez Rakowo, Trzebiszewo i lasy nad DK-24 z powrotem do terenów zamieszkanych w Starym Dworku. Nie da się tego zrobić w lutowe popołudnie po siedemnastej, ale można spróbować pokonać przynajmniej część dystansu do Trzebiszewa i wrócić szosą. Mam tu na myśli wersję z szutrową drogą gminną do Rakowa. Od Rakowa zaczynają się płyty jumbo, ale one też kończą się jeszcze sporo od półmetka zaplanowanej wycieczki. Dziś za płytami sporo wody, na szczęście głębokość była kaczkom tylko do brzucha.  
   Jeszcze przed zmrokiem dotarłem za płyty i chyba tylko dlatego udało się pokonać kałuże wielkości pobliskiego Stawu Rabego. Kałuże znajdują się w ważnym strategicznie i niemożliwym do ominięcia miejscu, usytuowane są na całej szerokości drogi i  ciągną się na odcinku ok 500 m. Po ciemku chyba nie ryzykowałbym ich forsowania.
    Z Trzebiszewa pozostało już tylko wrócić do domu. Gdyby w lesie było jeszcze trochę światła dziennego to można byłoby ten powrót urozmaicić jadąc przez Stary Dworek. Wachałem się aż do rozjazdu na rondzie, i tam moje rozterki się skończyły. Pojechałem prosto do domu, a ponieważ jeszcze przed Skwierzyną zapadły ciemności to była najlepsza decyzja.



Rower: Dane wycieczki: 21.88 km (8.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przy S3

Niedziela, 21 lutego 2016 | dodano: 21.02.2016

   Dzisiejsza aura, przynajmniej po południu, nie była przyjazna cyklistom, trafiła się jednak jakaś przerwa w opadach, więc okoliczności sprzyjały maleńkiemu wypadowi na drogę techniczną przy S3. Trochę źle oszacowałem warunki i gdzieś w połowie dystansu zaczęło siąpić. Wróciłem do domu na wpół przemoknięty i jeszcze musiałem po powrocie wysłuchać dłuższego monologu małżonki o mojej nieodpowiedzialności i nieprzydatności w domu (w sensie, że olewam wszystkie prace w domu aby się tylko urwać na rower). Były tam jeszcze inne wątki ale te już nie związane z głównym tematem. Jakoś udało się przeczekać tę burzę, jednak w najbliższym tygodniu trzeba będzie się w końcu zająć tymi kapiącymi kranami, przepalonymi grzałkami itd.



Rower: Dane wycieczki: 21.00 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Spalony most, Chomętowo, Dobiegniew

Sobota, 20 lutego 2016 | dodano: 21.02.2016Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki

   W ubiegłym roku na jednym z wpisów mojej znajomej z bloga zainteresował mnie "spalony most". Teoretycznie ustaliłem o jaki obiekt chodzi, lecz tak się składało że nigdy dotychczas nie mogłem się tam wybrać. Aż do dzisiaj.
      Zatem do szczegółów. W piątek kolega z pracy niejaki Januszek N. zapytał czy nie wybieram się na jakąś wycieczkę rowerową. Pytanie padło na żyzną glebę, wykluł się pomysł – a może by do spalonego mostu. Jazda z Januszkiem to dwa w jednym; niby się jedzie w towarzystwie, ale naprawdę samotnie. Facet ma nadmiar energii i czasem widuję tylko jego plecy i to tylko na długich prostych odcinkach. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że ja za kilka tygodni przekroczę 60 lat życia, a on jest znacznie młodszy. Szczerze mówiąc tak się przyzwyczaiłem do samotnych wypraw że nawet mi to odpowiada.
     Żeby dotrzeć do rzeczonego mostka najpierw trzeba się dostać do Strzelc Krajeńskich. To 50 km jazdy wielokrotnie zjeżdżonymi drogami po obrzeżach Puszczy Noteckiej. Rzadziej bywam za Notecią, ale też doskonale znajoma droga. Dopiero za Strzelcami, a właściwie za Licheniem wjeżdżamy w całkowicie nieznany mi teren.


Brama Młyńska w Strzelcach Krajeńskich

     Licheń wprawdzie minęliśmy bez zatrzymywania się, ale wspomnę przy okazji o jednym z jego właścicieli. W roku 1763 właścicielem wsi został Franz Balthasar von Breckenhoff. Był on utalentowanym kierownikiem wielkich przedsięwzięć przeprowadzonych w czasie panowania Fryderyka Wielkiego, takich jak budowa Kanału Bydgoskiego i prac melioracyjnych w dolinie Noteci i dolnej Warty. U schyłku życia oskarżony o malwersacje zostaje odwołany z stanowisk. Próby oczyszczenia się z zarzutów nic nie dały, król pozostał nieugięty. Zmarł w pobliskim Gardzku. Wspominałem o nim na blogu w ubiegłym roku przy okazji przejazdu przez Gardzko. Został pochowany w nieistniejącym już kościele w Licheniu. Obecny kościół jest o kilkanaście lat młodszy.
     Licheń był dziś istotny z powodu żółtego szlaku rowerowego na który wjeżdżamy przy końcu wsi. Mijamy pola wjeżdżając do lasu. Początkowa piękna aleja obsadzona starymi platanami przechodzi w leśną drogę poprowadzoną wąwozami wśród morenowych wzgórz. Docieramy do zachodniego brzegu jeziora Słowa. Według legendy powstało ono na wskutek kopania przez diabła materiału do budowy grobli w Chomętowie. Mijamy jeszcze małe owalne jezioro Jeziorko i w końcu docieramy do południowego przyczółka mostu. Nie obyło się bez małego błędu nawigacyjnego polegającego na zgubieniu żółtego szlaku. Kosztowało nas to kilka dodatkowych kilometrów.
     Wspominam o moście ponieważ od dwóch lat most jest. Poprzedni most łączący gminy Dobiegniew i Strzelce został zbudowany jeszcze w okresie międzywojennym. Drewniany most spłonął w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, podobno skutek nieostrożności wędkarzy którzy zaprószyli ogień. Do niedawna w tym miejscu sterczały z dna pale pozostałe po spalonej przeprawie. Most jest zbudowany na przesmyku pomiędzy jeziorem Osiek a jego zachodnią częścią Ogardzką Odnogą. Na północnym brzegu zbudowano punkt widokowy.


Początek drogi nie wygląda zachęcająco, dalej jest lepiej


Odbudowany most. Teraz Most Pojednania








Most, punkt widokowy i widoki z platformy

    W pobliskim Chomętowie zajeżdżamy pod dworek na półwyspie. W dworskiej zabudowie ukryty jest fragment gotyckiego zamku krzyżackiego z XV wieku. Jest to dawna wieża obronna zaadoptowana na spichlerz. Budynki dworskie chylą się ku upadkowi, jedynie sam dworek wygląda nieco lepiej. Teren oczywiście jest prywatny i "zakaz wstępu". Nie naruszamy prywatności, zresztą problemem robi się brak czasu. Może jeszcze kiedyś tu zawitam letnią porą, drogę już rozpoznałem, to może pojawi się okazja przyjrzeć temu bliżej  Natomiast sam półwysep z dworkiem według legendy miał być początkiem grobli budowanej przez diabła z materiału o którym wspominałem wcześniej.


Dworek na półwyspie. Strzałkami zaznaczyłem fragment pamiętający Krzyżaków


Neogotycki kościół w Chomętowie

     Natomiast sama legenda mówi o tym że podobno dawno temu jeden z miejscowych chłopów miał pola na przeciwległym brzegu i bardzo dokuczało mu objeżdżanie jeziora. Zawarł on umowę z diabłem że jeżeli ten zbuduje groblę na drugi brzeg odda mu swoją duszę. Diabeł zabrał się do roboty, a chłop oprzytomniał gdy zorientował się że diabeł nie zamierza długo czekać na swoją zapłatę. Zanim robota została skończona zapiał donośnie udając koguta i diabelska moc prysła. Czart nie pojawił się tutaj więcej.
      Zrobiło się już naprawdę późno i dalsza droga odbyła się już bez przystanków. Mijamy Dobiegniew kierując się do Drezdenka. W Kleśnie wjeżdżamy na znane nam już drogi. W Drezdenku zaczął padać drobny deszczyk, który towarzyszył nam przez ponad 20 km aż do Lipek. Do domu dotarłem po dwudziestej.
     Pierwsza setka w tym roku zaliczona.



Rower: Dane wycieczki: 139.09 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Lubniewice

Piątek, 19 lutego 2016 | dodano: 19.02.2016

   Mój pomysł na dzisiejsze popołudnie (w piątki pracuję dwie godziny krócej) zakładał przejażdżkę do Lubniewic przez Wałdowice, a przed Lubniewicami zboczenie w czerwony szlak do rezerwatu "Janie". Żeby zdążyć trzeba się sprężać i właśnie z tym sprężaniem nie do końca wyszło. Dość powiedzieć że wyjechałem 1,5 godziny później niż zamierzałem, "Janie" wypadło, zostały tylko Lubniewice.


Zdjęć poza tym jednym nie robiłem. Prosta droga DK24 wydawała mi się nieciekawa, a w Lubniewicach było już za ciemno.
Przy DK24 trwają wyręby, co kawałek są takie widoczki. Taki stos ułożonych pni leśnicy nazywają mygłą. Nazwa zaczerpnięta z zakazu "Chodzenie po mygłach surowo wzbronione!". Musiałem w domu sprawdzić co zacz ta tajemnicza mygła

    Do Lubniewic dojechałem o szarej godzinie, pozostało wykonać zwrot w stronę Bledzewa i wracać do domu. Jedynym zyskiem była przyjemność z jazdy i poprawa statystyki. Nie lubię nocnych jazd, ale dziś z Lubniewic wracało się wyjątkowo przyjemnie.



Rower: Dane wycieczki: 57.68 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Świniary

Czwartek, 18 lutego 2016 | dodano: 18.02.2016

   Chyba powoli staje się tradycją że każdy mój wyjazd do Biedronki, czy też innego marketu ( z czego cztery znajdują się przy jednym skwerze) zamienia się w mały wypad rowerowy do najbliższej miejscowości. Dziś wypadło na Świniary. Zamierzałem podjechać czarnym szlakiem przez Puszczę Notecką do drogi łączącej Świniary z Jeziercami, potem do Świniar i powrót szosą. Wyszła by z tego ładna pętelka.
   Po wczorajszych opadach i dzisiejszych samochodach z drewnem na drodze w lesie zostały całe oceany czarnej brei. Po kilometrze takiej jazdy zrezygnowałem i grzecznie wróciłem na szosę. Wyszło to, czego staram się unikać, czyli wróciłem po własnych śladach. Taki jest urok tamtego kierunku że jadąc szosą trzeba zrobić minimum 70 km aby wrócić inną drogą niż ta którą się wyruszyło. Może lepiej że błocko mnie odstraszyło, czuję że noc złapała by mnie jeszcze w lesie. Nawet na tej krótszej trasie na finiszu przyświecał mi już księżyc, a ja akurat nie jestem miłośnikiem nocnych jazd.


Zrąb, a może zgryz ? na Starej Warcie



Rower: Dane wycieczki: 26.21 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wieczorem w zaśnieżonym lesie

Środa, 17 lutego 2016 | dodano: 17.02.2016

  Pewnie nie było to zbyt rozsądne, ale przedwieczorową porą wyskoczyłem na godzinę do zasypanego świeżutkim śniegiem lasu. Jechało się znakomicie i byłaby z tego pełna satysfakcja gdyby nie to że tuż po wjechaniu do lasu nastąpiło jakieś śnieżne oberwanie chmury. Mokry śnieg oklejał rower, lampy i cyklistę. Zaplanowaną trasę pokonałem ale wróciłem do domu jako przemoczony bałwan.
   W świetle ostatnich doniesień o szalejącej w Międzyrzeczu świńskiej grypie chyba jednak tylko bałwan zdecydował by się na wyjazd w takich warunkach. Mimo wszystko, połączenie lasu, ciszy, spokojnie sypiącego śniegu, zapadającego zmroku ma w sobie jakąś magię. Przemokłem ale nie żałuję.


Rower: Dane wycieczki: 20.97 km (8.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)