blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2017

Dystans całkowity:777.73 km (w terenie 227.00 km; 29.19%)
Czas w ruchu:44:10
Średnia prędkość:17.61 km/h
Maksymalna prędkość:43.20 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:70.70 km i 4h 00m
Więcej statystyk

Grzybobranie, ... do trzech razy sztuka.

Środa, 30 sierpnia 2017 | dodano: 30.08.2017

 Skusiłem się na grzybobranie po raz trzeci i na razie starczy.


Rower: Dane wycieczki: 25.39 km (15.00 km teren), czas: 02:04 h, avg:12.29 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na grzyby po raz drugi

Wtorek, 29 sierpnia 2017 | dodano: 29.08.2017

 Skuszony wczorajszymi wynikami powtórzyłem grzybobranie, efekt podobny z tym że dziś ponad połowę zbioru stanowiły podgrzybki. Na koniec natrafiłem na drogę dosłownie żółtą od kurek, niestety było już szaro i nie do końca wiedziałem jak daleko mam do skraju lasu. Odjechałem z bólem serca i zamkniętymi oczami. Może jutro uda się tam wyskoczyć na godzinkę :-) .


Rower:Kross Dane wycieczki: 28.77 km (20.00 km teren), czas: 01:58 h, avg:14.63 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na grzyby

Poniedziałek, 28 sierpnia 2017 | dodano: 28.08.2017

  Dziś wybrałem się pod Jezierce na grzybki. Nie mam miejsc pewniaków, w ogóle nie mam żadnych swoich miejsc, więc to było naprawdę szukanie.  Zbiór niemal w całości stanowią kurki. Zbiór zachęcający do powtórzenia.
  O szarej godzinie wynurzyłem się z interioru na znanej sobie drodze do Świniar i stąd już bez żadnych eksperymentów nawigacyjnych, nadkładając nieco drogi wróciłem do Skwierzyny przez wspomniane Świniary.


Rower:Kross Dane wycieczki: 29.32 km (12.00 km teren), czas: 02:06 h, avg:13.96 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Do Pełczyc i Barlinka

Sobota, 26 sierpnia 2017 | dodano: 26.08.2017Kategoria ponad 100 km, Puszcza Gorzowska, Zachodniopomorskie

     W końcu zmobilizowałem się na wielokrotnie odkładany wyjazd w okolice Barlinka. Niestety wyruszyłem dosyć późno, w efekcie na miejscu nie starczyło czasu na przejazd doliną Płoni, a taki był pierwotny cel. Dotarłem jedynie do „Młyna Papiernia”, ale o tym na końcu.
     Do Barlinka wybrałem się trasą omijającą ruchliwe drogi, a częściowo wręcz przez bezdroża. Nie był to najlepszy wybór, ale to okazało się dopiero w trakcie jazdy. Zatem szlak prowadził przez Santok, ścieżką przez rezerwat „Zdroiskie Buki”, w Zdroisku wracam na szosę do Dankowa, dalej w kierunku Barlinka z odskokiem do Pełczyc z metą w Barlinku.
     „Zdroiskie Buki” od strony Górek Noteckich tego lata chyba są rzadko odwiedzane. Droga zamieniła się w wąską zarośniętą ścieżkę, w niektórych miejscach przejazd utrudniają ciężkie do ominięcia kałuże. Jedyne co się nie zmieniło to widok meandrującej na dnie wąwozu Santocznej.
     W Dankowie zatrzymałem się na krótki popas, przejechałem w pobliżu kościoła i dawnego folwarku. Kiedyś piękne, dziś nikomu nie potrzebne budynki folwarczne powoli chylą się do upadku.
     W Krzynce sprawdziłem czy jeszcze pamiętam drogę do nagrobka porucznika Zocha. Głaz odszukałem w ubiegłym roku, a że leży kilkaset metrów od szosy więc można sobie pozwolić na krótką przerwę. Tym razem strzał był bezbłędny. Pomaga znajoma kępa drzew przy drodze, jedyny ślad po leśniczówce Neuhaus, siedzibie zasłużonych dla okolicznych lasów leśników Zochów. Skrajem łąki ledwo widoczną drogą docieram do ściany lasu. Wzdłuż lasu prowadzi znacznie wygodniejsza droga, sęk w tym że nie wiadomo gdzie na nią należało wjechać. Droga lekko pnie się górę, pojawiają się szpalery olbrzymich żywotników i w końcu głaz z inskrypcją. Napis informuje że jest to miejsce wiecznego spoczynku 25-letniego porucznika Georga Zocha. Georg został ranny i zmarł w szpitalu polowym pod Sedanem w październiku 1918 r. na miesiąc przed zakończeniem wojny. Po wojnie rodzina sprowadziła ciało syna i pochowała w pobliżu rodzinnej leśniczówki.

Krzynka - aleja drzewiastych żywotników
Krzynka - aleja drzewiastych żywotników.

Krzynka - nagrobek porucznika Georga Zocha
Krzynka - nagrobek porucznika Georga Zocha.

Ku pamięci porucznika Zocha
Ku pamięci porucznika Zocha  

     Kilkanaście lat wcześniej częstym gościem w leśniczówce bywał generalmajor Zoch (nieznanego imienia) bliski krewny leśniczego. Podczas jednej z wizyt w lipcu 1904 r. generał wybrał się nad jezioro Okunie. Podczas kąpieli zaczął się topić, tonącemu na ratunek ruszył jego ordynans Zawadzki. Utonęli obydwaj. Wydarzeniom tym jest poświęcony kolejny z głazów którego dziś jednak nie odwiedzę.


Zdjęcie z innej wycieczki.

     Czas wracać na szosę. Kilka kilometrów dalej skusił mnie swoją obietnicą drogowskaz „Pełczyce 10 km”. Tak rzadko tu bywam że grzech byłoby nie skorzystać z okazji do zobaczenia miasteczka. Skręcam, sięgam do map żeby sprawdzić co mnie czeka,... i tu spotyka mnie siurpryza. Wyszedłem już nieco na północ poza teren opisany na mojej mapie, zatem jazda w ciemno. Drogowskazy zniknęły, a właściciel drogi uważa że i tak jeżdżą tędy miejscowi więc wiedzą gdzie jadą.
     W Sarniku mijam zdewastowany park otoczony murem, a przez zamkniętą bramę za drzewami majaczą ruiny pałacu. Kilka minut spędziłem przed XVII-wiecznym kościółkiem. Kościółek w zupełnie podobnym stylu lecz bez dzwonnicy napotykam w kolejnej wiosce Niesporowicach.

Kościółek w Sarniku pod Pełczycami
Kościółek w Sarniku pod Pełczycami.

     Od strony z której przyjechałem jak wspomniałem nie uświadczysz drogowskazu. Droga zaczęła skręcać na południe, pojawiły się pierwsze wątpliwości. Jak się później okazało były całkowicie uzasadnione.
     Dojeżdżam do Niesporowic. Na wprost ukazuje się okazała brama prowadząca do dawnego folwarku. Nad wjazdem herby właścicieli, a za bramą trwała ruina czyli kamienne mury zabudowań pozbawione dachów. Drzewa rosnące w wnętrzach budowli już dawno wyrosły ponad mury. Dla sprawiedliwości trzeba dodać że część zabudowań jest zadbana i użytkowana. Ja jednak wracam na drogę oznaczoną znakiem pierwszeństwa przejazdu. Dzieci siedzące na środku jezdni z zdziwieniem spojrzały na przejeżdżającego cyklistę. Za chwilę wszystko się wyjaśniło, droga przechodzi w bruk, a kawałek dalej pojawiają się olbrzymie zielone stawy, a może to były tylko kałuże. Znak że nie tędy droga. Zawracam i teraz w Sarniku jak byk widać drogowskaz kierujący do Pełczyc. Szkoda że jak jechałem wcześniej był odwrócony do mnie plecami. Teraz poszło jak z płatka.

Monumentalna brama do majątku w Niesporowicach, wewnątrz wygląda znacznie gorzej
Monumentalna brama majątku w Niesporowicach, wewnątrz wygląda nieco gorzej. Po lewej ściany budynku bez dachu. Wewnątrz kilkunastoletnie drzewa.

     Po kilku kolejnych kilometrach ukazują się Pełczyce, sympatyczne, kilkutysięczne miasteczko na wzgórzach, otoczone jeziorami. Z tej racji że nie przygotowywałem się do odwiedzenia Pełczyc nie miałem wiedzy o interesujących miejscach. Intuicyjnie dotarłem pod mający XIII-wieczną metrykę kościół. Dopiero później dowiedziałem się że jest on częścią założenia klasztornego cysterek i w jego otoczeniu należałoby jeszcze poszukać ocalałego skrzydła klasztoru i dawnego folwarku klasztornego. O dawnym zamku von der Ostenów przypomina nazwa pobliskiej ulicy – Zamkowa. Na koniec krótka przerwa na Rynku Bursztynowym przed siedzibą władz gminy. Zastanawiałem się skąd przymiotnik bursztynowy przy nazwie rynku. Nie natknąłem się na żadną informację o handlu bursztynami, ale natrafiłem na wzmiankę że przez krótki okres w 1945 r. Pełczyce nosiły nazwę Bursztynowo, tłumaczone od jego niemieckiej nazwy Bernstein. Teraz pozostało tylko pożegnać się z Pełczycami i kontynuować podróż do Barlinka. Myślę że jeszcze tu kiedyś zawitam i poświęcę miasteczku więcej czasu.

W Pełczycach
Kościół w Pełczycach. Stanowił część założenia klasztornego cysterek. Klasztor został zbudowany na miejscu wcześniejszego grodziska.

Pełczycki Rynek Bursztynowy
Pełczycki Rynek Bursztynowy.

    Niestety w Barlinku zabrakło czasu na dolinę Płoni. Zwiadowczo dotarłem tylko do „Młyna Papiernia”. Znajdujący się na przedłożeniu ul. św. Bonifacego obiekt liczy sobie niemal 300 lat. Powstał na początku XVIII w jako papiernia należąca do rodziny Meisnerów. Półtorej wieku później w roku 1869 papiernia została przebudowana na młyn zbożowy i jako taki funkcjonował przez kolejny wiek, do roku 1972. Wtedy młyn ostatecznie zamknięto i przeznaczono do rozbiórki. I znów do obiektu uśmiechnął się los, urokliwym miejscem zainteresowała się grupka studentów i pracowników naukowych Instytutu Architektury Politechniki Szczecińskiej. W stare budynki tchnięto nowe życie. „Młyn Papiernię” można zwiedzać w soboty i niedzielę w godz. 11ºº-17ºº , a ja pojawiłem się tam tuż po 17ºº.

Barlinek - Młyn Papiernia
Barlinek - "Młyn Papiernia" w dolinie Płoni.

     Zawróciłem do Barlinka, tam odwiedziłem przejazdem szkolnego kolegę z którym ostatni raz widzieliśmy się na początku lat dziewięćdziesiątych. Było to jeszcze przed erą telefonów komórkowych, ba telefon stacjonarny był jeszcze wtedy dobrem niedostępnym dla szerszego ogółu. Dopiero niedawno, po ćwierćwieczu ponownie nawiązaliśmy z sobą kontakt telefoniczny . Po króciutkiej wizycie i po szybkiej kawie ruszyłem do domu. Jechało się wyjątkowo dobrze, i gdyby nie zapadający zmrok pewnie skusiłbym się na dodatkowe kilkadziesiąt kilometrów.



Rower:Kross Dane wycieczki: 155.44 km (12.00 km teren), czas: 08:13 h, avg:18.92 km/h, prędkość maks: 43.20 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Pechlüge czyli Trąbki

Piątek, 25 sierpnia 2017 | dodano: 25.08.2017Kategoria Puszcza Notecka

       Ostatni raz byłem w  Pechlüge prawie dwa lata temu. Osada nie istnieje od 1945, niemniej ma swoją polską nazwę Trąbki. Dziś jest tam kilkuhektarowe poletko użytkowane przez myśliwych, wiata na siano i stary coraz bardziej rozszabrowywany cmentarzyk. Kiedy byłem tam po raz pierwszy kilkanaście nagrobków leżących na ziemi miało jeszcze jakieś zdobienia, były tablice z nazwiskami, dziś zostało zaledwie kilkanaście prostych nagrobków, bez nazwisk, bez elementów ozdobnych. Niedawno widziałem jeden z zapamiętanych kamieni w Krobielewku na tamtejszym lapidarium, dobre i to że nie trafił gorzej.
    O Pechlüge niewiele wiadomo, w internecie można tylko znaleźć informację że w gminie Skwierzyna była kiedyś taka osada, że było tam około 5 zagród z mniej więcej 20 mieszkańcami którzy uprawiali ok 30 ha. ziemi i żyli z pracy w lesie i że było miejscem gdzie przyszedł na świat jeden z tuzów hitlerowskiego gestapo Karl Giering. 

Tak tam jest dziś
Nic więcej nie zostało.


A ten zniknął.

    Dziś zdecydowałem się na jazdę w tamten rejon puszczy z braku czasu na dłuższą wycieczkę. Po powrocie okazało się że pewne przedsięwzięcie nie wypaliło i zupełnie spokojnie mogłem zostać w lesie co najmniej dwie godziny dłużej.
    W drodze powrotnej skorzystałem z wskazówki na poniemieckim kamiennym drogowskazie. Kierunek okazał się doskonały, ale droga niekoniecznie. Ale 100 lat temu ludzie urządzający tamte drogi nie mogli przewidzieć że w następnym wieku będą je rozjeżdżać wielotonowe ciężarówki z drewnem.



Rower:Kross Dane wycieczki: 51.41 km (35.00 km teren), czas: 02:50 h, avg:18.14 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kierunek Sowia Góra

Czwartek, 24 sierpnia 2017 | dodano: 24.08.2017Kategoria Puszcza Notecka

    Kierunek Sowia Góra, czyli na przełaj na drugą stronę puszczy. Wybrałem się w okolice Sowiej Góry aby spenetrować szutrówkę którą ostatnio odkryłem. Okazało się że to jest ta sama droga pożarowa nr 3 którą często jeżdżę do Gościmia i Lubiatowa tylko z lekkim uskokiem na południe na wysokości Lubiatowa. Przy okazji zapoznałem się z topografią tamtych okolic. Charakter puszczy w tamtym rejonie jest nieco odmienny niż w pobliżu Skwierzyny, teren jest mocno pofałdowany z dużym nachyleniem stoków, dominują podłużne wały piachu rozciągające się południkowo. Wyglądają zupełnie jak polodowcowe ozy, ale są znacznie późniejsze. Po ustąpieniu ostatniego zlodowacenia została odsłonięta szeroka niecka pradoliny toruńsko-eberswaldzkiej pokryta nieprzebranymi masami piasku. Hulające wiatry przenosiły drobiny z miejsca na miejsce usypując wydmy. Kiedy klimat wystarczająco złagodniał aby wydmy mogły pokryć się roślinnością proces ten został zatrzymany. Na powierzchni ok. 1350 km wyrosła dzisiejsza Puszcza Notecka, drugi co do wielkości kompleks leśny w kraju.

Na wydmach w Puszczy Noteckiej
Wyrąb na zboczu wydmy, okolice Wiejc
Na puszczańskich wydmach.

Puszcza Notecka, okolice Wiejc - dno lasu
Puszcza Notecka, okolice Wiejc - dno lasu. Biały porost to chrobotek - jesteśmy w suchym borze chrobotkowym.

Kamienny drogowskaz w głębi Puszczy Noteckiej
Kamienny drogowskaz w głębi Puszczy Noteckiej.

    Kiedyś wybiorę się w tamten rejon aby odszukać i wejść na najwyższą wydmę - Wielką Sowę - ponad 40 m wys. względnej. Ponadto pomiędzy Lubiatowem a Wiejcami zauważyłem kilka świetnie zachowanych kamiennych drogowskazów. Pojawił się temat - sprawdzić czy drogi w które one kierują są przejezdne i da się z nich korzystać. Wiem że niektóre z tych osad już nie istnieją, ale jest również taka która formalnie istnieje, lecz nikt nie wie gdzie leży. Mam na myśli Czerwieniec - osadę puszczańską w mojej własnej gminie. 
    Do domu wróciłem przez Wiejce. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 71.65 km (38.00 km teren), czas: 03:47 h, avg:18.94 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Puszczy Noteckiej przez Międzychód

Poniedziałek, 21 sierpnia 2017 | dodano: 21.08.2017Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka

    Burze i opady wiszące w powietrzu miały zatrzymać mnie w pobliżu domu, w Lubikowie włączyły mi się jednak szwendacze.  
    Przedostałem się przez Międzychód na drugą stronę Warty.  Mało jest miejsc w najbliższej okolicy których jeszcze nie odwiedziłem, dziś jednak trochę pobłąkałem się w puszczy pomiędzy Sowią Górą, Wiejcami i Międzychodem. Są tam osady które znam jedynie z drogowskazów kierujących w leśne drogi gruntowe.
   Odwiedziłem Drzewce, Zamyślin i Piłkę. Szczerze mówiąc były to labirynty dróg łączących jakieś pojedyncze zagrody zagubione pośród lasu. Na koniec skusiłem się na jazdę śliczną, gładką drogę szutrową która trochę nieoczekiwanie wyprowadziła mnie w Sowiej Górze.
  Drogę muszę przy najbliższej okazji spenetrować, interesuje mnie gdzie leży jej drugi wylot, byłaby świetną bazą do jazdy w tamtej części puszczy. Ponadto natknąłem się w środku lasu na spory kompleks użytkowanych budynków bez żadnych tablic i przystanek autobusowy. Poza tym żywego ducha w otoczeniu budynków.  Autobus pewnie już od dawna tam żaden nie jeździ, a budynki to prawdopodobnie jeden z oddziałów DPS Zamyślin-Piłka. Skoro tak to podobno bazą do jego rozbudowy była przedwojenna strażnica niemieckiej straży granicznej. 
   W pierwszej połowie XX wieku tereny te były wprawdzie rzadko, ale zamieszkałe i w lesie zostało sporo kamiennych drogowskazów niestety dziś napisy są zniszczone lub nieczytelne i nie mogą służyć pomocą w nawigacji.
   Z Sowiej Góry przez Gościm i Lipki Wielkie popędziłem prosto do domu.
   A deszcz również nie odpuścił. Całą drogę przejechałem suchy, a burza dopadła mnie po drugiej stronie Warty, 3 km od domu, a 1,5 km. od najbliższego dachu.

Nad jeziorem Winnogóra
Nad jeziorem Winnogóra.

Strychy - Międzychód , aleja starych drzew
Strychy - Międzychód , aleja starych drzew. 

Drzewce -  a gdzie mieszkańcy?
Drzewce - a gdzie domy, gdzie mieszkańcy? 

W Puszczy Noteckiej
W Puszczy Noteckiej.


Rower:Kross Dane wycieczki: 114.83 km (42.00 km teren), czas: 06:18 h, avg:18.23 km/h, prędkość maks: 40.50 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Ponownie Pszczew i wielkopolskie pogranicze

Piątek, 18 sierpnia 2017 | dodano: 18.08.2017Kategoria ponad 100 km, gm. Pszczew

   Ponieważ synoptycy straszyli burzami i przelotnymi opadami wolałem dziś trzymać się terenów bardziej zaludnionych z infrastrukturą w postaci wiat przystankowych. Wprawdzie burze miały być późnym wieczorem ale lekki symboliczny deszczyk dopadł mnie pod Łowyniem. 
  Tym razem pozwoliłem sobie spenetrować okolice i wioski które leżą na końcowych odcinkach lokalnych dróg i nie są z sobą połączone szosami. Zacząłem od Zielomyśla. Sam Zielomyśl odwiedzałem już wielokrotnie przejeżdżając od Wierzbna w kierunku Pszczewa, ale zasadnicza część wioski leży wzdłuż zupełnie innej ulicy w którą się nigdy nie zapuszczałem. Dziś zaspokoiłem ciekawość. Na końcu ulicy dotarłem pod drogowskazy kierujące w drogi gruntowe do Brzeźna i drugi do Nowego Gorzycka. Żeby nie zawracać kieruję się do Nowego Gorzycka.
   Kolejny fragment dróg gruntowych czeka mnie za Stokami. Jedyna szosa która prowadzi do Stoków przechodzi w kilka dróg gruntowych. Jedna z nich prowadzi do Dormowa. Dormowo analogicznie jak Stoki połączone jest z szerokim światem jedyną szosą prowadzącą do drogi Miedzichowo - Trzciel.
   Obydwie, sporej wielkości wioski pozbawione są zabytków.  W Stokach zatrzymałem się przed kościołem o którym wspominałem wczoraj. Szczególnie sielskie wrażenie sprawia Dormowo.  Przy wylocie z Dormowa mijam pomnik poświęcony pamięci poległych w wojnach mieszkańcom wioski. Pomnik powstał w roku 1920, zniszczony przez hitlerowców odbudowano w 1948 r. Na tablicy nazwiska 24 ofiar  z lat 1914-18, trzech powstańców wielkopolskich poległych w czasie walk o Kamionną toczonych 19 stycznia 1919 pod Głażewem i trzech osób zabitych w latach 1939-45.

Kościół w Stokach
Kościół w Stokach. Jak wspominałem podczas poprzedniej wycieczki, mieszkańcy Stoków odcięci po traktacie wersalskim  od swojej dotychczasowej parafii granicą państwową przebudowali na kościół nieużytkowaną owczarnię.

Dormowo - miejsce pamięci narodowej
Pomnik w Dormowie.

Wojewódzkie pogranicze
Tytułowe pogranicze województw pomiędzy Łowyniem (Wielkopolska) a Świechocinem (Lubuskie).

   Pod Gorzyniem zawróciłem w kierunku Międzyrzecza. Jedyne odstępstwo od obranej marszruty nastąpiło w Policku. Skusiłem się na kolejną miejscowość w której nigdy nie byłem - Rańsko.  Rańsko - kilka gospodarstw otoczonych lasami, rozrzuconych nad brzegiem Obry.  Podobnie jak Stoki i Dormowo należy do tych oddalonych, z jedyną drogą asfaltową. W wiosce droga asfaltowa przeszła w gruntową. Na szczęście gruntowa okazała się przejezdna i po wydostaniu się na szosę z Trzciela popedałowałem prosto do domu.
   Bardzo sympatyczne tereny do jazdy, urozmaicony pofałdowany teren. Szkoda tylko że większość dróg ułożona jest południkowo i tylko z rzadka połączonych między sobą wzdłuż osi wschód-zachód. Cóż taki jest urok pogranicza. 
 

  Rower:Kross Dane wycieczki: 103.74 km (14.00 km teren), czas: 05:44 h, avg:18.09 km/h, prędkość maks: 41.70 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przez Pszczew

Czwartek, 17 sierpnia 2017 | dodano: 17.08.2017Kategoria gm. Pszczew

    Dzisiejsza wycieczka zaprowadziła mnie w okolice Pszczewa. Podczas poprzedniego przejazdu przez Świechocin zaintrygował mnie drogowskaz kierujący do Stoków, i to był jeden z powodów dla którego znalazłem się właśnie w Świechocinie.
   Do Pszczewa dotarłem klasyczną drogą przez Międzyrzecz, Bobowicko i Policko. Świechocin leży kilka kilometrów na wschód od Pszczewa. Dojeżdżając od strony Pszczewa trzeba się sprężyć i wspiąć na dosyć stromy podjazd, właśnie przecinamy w ten sposób polodowcowy piaszczysty wał tzw. Oz Świechociński. Ma on podobno 3,5 km długości i 600 m szerokości.

Międzyrzecz - most na Obrze
Międzyrzecz - most na Obrze.

Świątek w Świechocinie
Świątek w Świechocinie.

     W wiosce zwraca uwagę dzwonnica ustawiona na centralnym placu miejscowości. Dzwonnica może dziwić ponieważ nigdzie nie zauważyłem kościoła, albo chociażby jakiejś kaplicy. Historia dzwonnicy sięga początku ubiegłego wieku kiedy po Powstaniu Wielkopolskim decyzją konferencji wersalskiej w okolicy Pszczewa przeprowadzono plebiscyt dotyczący przynależności państwowej spornego terenu. Decyzją głosujących Pszczew pozostał w Niemczech a pobliskie wioski min.: Silna, Świechocin i Stoki przypadły Polsce. Taki przebieg granicy trochę skomplikował katolikom dostęp do świątyni, wioski bowiem należały do parafii w Pszczewie i nie posiadały własnych kościołów, a teraz ich kościół parafialny znalazł się po drugiej stronie granicy. Wyjściem stało się utworzenie nowych parafii w Silnej i Stokach. Świechocin przyłączono do parafii w Stokach, ale sam fakt powrotu wioski do Polski uczczono postawieniem dzwonnicy. Podczas okupacji dzwon został zarekwirowany, a sama dzwonnica zdewastowana. Dopiero na początku bieżącego stulecia odbudowano konstrukcję na której zawisł nowy dzwon.

Dzwonnica w Świechocinie
Dzwonnica w Świechocinie.

   Przy przeciwległym wylocie wioski drogowskaz który mnie tu ściągnął "Stoki 4 km". Droga, początkowo brukowana, szybko przechodzi w mokry piach sklejony tylko siłami adhezji. Nie zazdroszczę wiernym z Świechocina drogi do świątyni. Sama świątynia w Stokach powstała w 1924 po zaadoptowaniu dla potrzeb kultu dawnej owczarni. Przejechałem przed kościołem i zapomniałem o jego historii, dlatego nie zatrzymywałem się aby obejrzeć go bardziej szczegółowo. Budynek kościoła jednak nie wyróżnia się niczym szczególnym.
   Zdecydowanie lepsze połączenie Stoki mają z Pszczewem. Asfaltową drogą dotarłem w pobliże Szarcza, a dalej niemal do samej Skwierzyny z względów odległościowych wybierałem skróty ulepszonymi drogami gruntowymi.



 

Rower:Kross Dane wycieczki: 75.93 km (18.00 km teren), czas: 04:07 h, avg:18.44 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po deszczu, z Deszcznem w tle

Środa, 16 sierpnia 2017 | dodano: 17.08.2017

    Miałem dziś dzień wolny, miałem kilka pomysłów na dłuższe wycieczki, ale deszcz padający cały poranek i sporą część popołudnia zaoszczędził mi dylematów dokąd jechać. Wyrwałem się z domu dopiero po osiemnastej. Dziś chciałem uniknąć jazdy po błocie i kałużach, ponadto żeby zamknąć pętlę bez wracania tą samą drogą trzeba pokonać spore odległości, więc wybór pozostał niewielki. 
    Trochę się przeliczyłem szacując odległość, miałem się zmieścić w granicach 40 km, wyszło 60. Przejechałem niezliczoną ilość wsi i osad należących do gminy Deszczno. Na pewno były to: Kiełpin, Bolemin, Krasowiec, Prądocin, Łagodzin, Karnin, Maszewo, Deszczno, Brzozowiec, ba wtargnąłem w granice administracyjne Gorzowa. Zapewne zahaczyłem jeszcze o kilka innych niewymienionych. W Deszcznie zaczął zapadać zmrok i trzeba było zakończyć błąkanie się po okolicznych zakamarkach. Powrót dawną trójką.

Skwierzyna - zapora drogowa MRU wydobyta w trakcie przebudowy drogi
Fundament zapory drogowej wydobyty podczas przebudowy rozjazdu starej trójki i drogi krajowej 24. Robotnicy natknęli się na zaporę w trakcie prac ziemnych. Była elementem MRU.  Po wetknięciu w gniazda bloku przygotowanych odcinków szyn wspólnie z pobliskim dużym dwukondygnacyjnym bunkrem ryglowała skrzyżowanie dróg Skwierzyna-Gorzów-Kostrzyn. Kilkudziesięciotonowy blok leży obecnie na poboczu drogi obok ronda.

Siedziba władz gminy Deszczno
Siedziba władz gminy Deszczno.


Rower:Kross Dane wycieczki: 61.50 km (2.00 km teren), czas: 03:01 h, avg:20.39 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)