blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:1181.11 km (w terenie 307.00 km; 25.99%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:69.48 km
Więcej statystyk

Po ziemi strzeleckiej

Sobota, 30 kwietnia 2016 | dodano: 30.04.2016Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Stare nekropolie i mauzolea

    Dziś urządziłem sobie szybki rajd po ziemi strzeleckiej. Bardziej chodziło mi o ustawienie sobie w głowie topografii tamtego terenu niż zwiedzanie. Niemniej w mijanych miejscowościach zbaczałem pod zabytki i pomniki przyrody (i nie tylko przyrody). W Lipich Górach np. stoi sobie pomnik Świerczewskiego. Obejrzałem słynny głaz "Leżący Słoń" i na koniec wypuściłem się nad jezioro Okunino do głazu poświęconego tragicznie zmarłemu gen. majorowi Zochowi i jego wiernemu ordynansowi Zawadzkiemu. Ten punkt wycieczki kosztował mnie potem wiele kilometrów bruku.
    Odcinek do Zwierzyna znam stosunkowo dobrze, pokonałem go bez zatrzymywania z zastosowaniem skrótu przez Puszczę Notecką. Dopiero za Zwierzynem wkraczam na tereny słabiej mi znane, skręcam w brukowaną drogę do Gardzka. Drogowskaz mówi że do wioski jest 1 km, i pierwsze domy rzeczywiście pojawiły sie po kilometrze, natomiast do centrum Gardzka było jeszcze co najmniej dwa dodatkowe. W Gardzku wkroczyłem na szlak Brenkenhoffa. Kiedyś już na blogu o nim wspominałem.


Przy drodze do Zwierzyna. Żółwin



Gardzko

       Brenkenhoff znany jako organizator administracji na terenach zajętych przez Prusy po I rozbiorze, budowy Kanału Bydgoskiego i akcji osuszania błot nadnoteckich związany był z trzema kolejnymi odwiedzanymi przeze mnie miejscowościami. Wraz z zakończeniem budowy Kanału Bydgoskiego zakończyła sie jego kariera. Jeszcze przed zakończeniem budowy poważnie zachorował i jego obowiązki król Fryderyk II przekazał innym urzędnikom. Wraz z jego odejściem pojawiły się zarzuty zbyt rozrzutnego gospodarowania powierzonymi funduszami pomimo tego że nierzadko był zmuszony pokrywać wydatki na wynagradzanie pracowników z swoich prywatnych pieniędzy. Zgłaszane pod jego adresem rozmaite roszczenia doprowadziły go do utraty części majątku osobistego. Kolejnym ciosem był list króla z marca 1780 zarzucający mu niezgodność rachunków i zamiar przeprowadzenia rewizji finansowej. Wkrótce po otrzymaniu tej wiadomości zmarł na astmę w dzierżawionym przez niego majątku w Gardzku. Informuje o tym tablica wywieszona na miejscowym kościele.
       Przed kościołem w Gardzku umieszczono dwa pomniki nagrobne z początku XIX w. ku czci Heinricha Gottloba Ludwiga von Holzendorfa i jego małżonki.




      Z Gardzka kieruję się do Lichenia. Licheń od 1763 r był własnością Brenkenhoffa. Właśnie tu miejscowym kościele został on pochowany. Trzeba dodać że ani w Gardzku, ani w Licheniu nie zachowały się budynki z jego czasów. Kościół w Licheniu również został zbudowany na miejscu poprzedniego rozebranego kilkanaście lat po pogrzebie Brenkenhoffa.

Kościół w Licheniu

      Kolejna miejscowość związana jest już z jego osobą luźniej poprzez von Papsteinów, rodzinę żony. Są to Lipie Góry. Oprócz zabytkowego kościoła do zobaczenia w wiosce jest relikt minionej epoki - pomnik Świerczewskiego. W marcu 45 r. przez tydzień w wiosce zatrzymał się sztab II Armii WP z swoim dowódcą. Dziś pomnik służy miejscowym pieskom do wiadomych celów, ma sie jednak dobrze. Obawiam się jednak że kiedyś stanie solą w oku któremuś z lokalnych talibów dekomunizatorów i zostanie zamieniony w kupkę gruzu.


Kościół w Lipich Górach


Świerczewski. Relikt minionej epoki

     Od Zwierzyna do Lipich Gór przedzierałem się drogami gruntowymi i brukami. Tu zamieniłem nawierzchnie na asfaltową. Jadę do Ogard. W Ogardach zabytkowy kościół, zaniedbany pałac i położony już na prywatnym terenie dworek z z kompleksem budynków gospodarczych.


Ogardy


Ogardy

     Kolejne miejscowości to Gilów. Kościół, ani pałac nie zachowały się do naszych czasów. Jedyną ciekawostką jest pochodząca z początku XX wieku wieża, bedąca kiedyś elementem ogrodzenia parku krajobrazowego. Poprzez Tuczno docieram do Bobrówka. W Bobrówku skręcam pod kościół i położony na terenie prywatnym pałac. Opuszczając wioskę zbaczam 700 m w kierunku Machar do głazu nazywanego Leżący Słoń. Rzeczywiście patrząc pod odpowiednim katem od strony drogi przypomina leżącego słonia odwróconego do widza d..., tylną częścią ciała.


Nieistniejąca brama wjazdowa w nieistniejącym ogrodzeniu dawnego cmentarza w Gilowie


Wieża była fragmentem odrodzenia parku
przy pałacu w Gilowie.


Wnętrze wieży. Schody nie zachowały się.


Pałac w Bobrówku


Kościół w Bobrówku


Głaz Leżący Słoń

      Kalkulacja pozostałego czasu pozwala na jeszcze jakiś punkt programu. Wprawdzie mapa mi się skończyła, ale w Dankowie już kiedyś byłem, więc teren w pewnym sensie jest już trochę oswojony. Pomyślałem o generale Zochu i jego kamieniu. Kiedyś od Robaka uzyskałem informację że najłatwiej do leśniczówki Okno dotrę od strony Krzynki. Zatem kierunek Barlinek. Zatrzymałem się jedynie na łyk kawy na parkingu nad jeziorem Dankowskim  pod mauzoleum von Brandów. W Krzynce zbaczam w brukowaną drogę. Drogowskaz informuje że do leśniczówki jest jeszcze trzy kilometry, więc ogólny kierunek został zachowany.


Danków - mauzoleum von Brandów

   Generał był spokrewniony z rodziną leśników Zochów od pokoleń pracujących w leśniczówce Neuhaus i często przyjeżdżał. W 1904 r. podczas budowy drogi odkryto szkielety z bardzo starymi ozdobami z okresu rzymskiego. Było to wydarzenie na skalę całych Niemiec. Wydaje się że właśnie te znaleziska i ciekawość ściągnęły tu na wakacje generalmajora Zocha, którego brat był miejscowym leśniczym. Generał zapragnął się wykąpać i zaczął się topić, na ratunek ruszył wierny ordynans Zawadzki. Utonęli obaj. Na pomięć o tragicznych wydarzeniach ustawiono głaz. Niezwykłe w tym kamieniu jest i to, że postawiono im obu jeden kamień pamiątkowy, a nazwisko ordynansa wypisane zostało taką samą czcionką, jak generała.





Pomnikowe dęby. W pobliżu przebiega tematyczny szlak poświęcony licznym w tej okolicy starym dębm

     Wspomniana leśniczówka Neuhaus nie istnieje od końca II wojny światowej. W jej pobliżu znajduje się podobno jeszcze jeden kamień poświęcony innemu członkowi rodziny Zochów, Georgowi poległemu podczas I wojny światowej. Zachowały się tam również ślady po nasadzeniach egzotycznych dla naszych lasów drzew. Jest to chyba temat do ewentualnej następnej wycieczki w te okolice.
Teraz pozostał tylko powrót do domu. Na początek całe kilometry bruku. Podobno znaczna część z nich została zbudowana przez francuskich jeńców wojennych po przegranej wojnie z Prusami w 1870 r. bądź za fundusze z francuskich reparacji wojennych. W końcu docieram do Lip, zaczyna się asfalt. Za Łośnem skusił mnie drogowskaz w boczną drogę do Wojcieszyc. Z pewnymi zawirowaniami udało się do nich dotrzeć. Stąd dalsza droga to już fraszka. Kierunek – Różanki, Janczewo, Santok i za Polichnem napis "Gmina Skwierzyna wita" :). Nie, takiego napisu nie ma, jest tylko pożegnanie od gminy Santok. W domu zameldowałem się o 21, po 11 godzinach nieobecności.
   


Rower: Dane wycieczki: 146.54 km (45.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Orzelec

Piątek, 29 kwietnia 2016 | dodano: 30.04.2016Kategoria gm. Deszczno

   Od ubiegłej niedzieli nigdzie nie wyjeżdżałem. Przez cały tydzień przewalały się nad okolicą ciemne chmury, było zimno i mokro. A dziś w piątek same sprzyjające okoliczności: krócej pracuję, słoneczne popołudnie, żona po powrocie do domu proponuje "może pójdziesz na rower", więc czemu nie skorzystać. Potem się zastanowię skąd ten przypływ dobroci a na razie myślę gdzie by tu się wybrać. Rzut monetą – wypadło na Glinik z dojazdem leśnymi drogami pożarowymi 13 i 12 od strony drogi krajowej nr 22. Ostatecznie Glinik ominąłem a odwiedziłem Orzelec. 



    Orzelec - wioska pomiędzy Boleminem a Glinikiem, założona w 1770 r. przez magistrat Gorzowa (Landsberga). Wśród pierwszych 25 rodzin które się tu osiedliły większość pochodziła z ówczesnej Polski. Natomiast jej niemiecka nazwa Kattenhorst pochodzi od nazwiska Karla Emila von Kate,  dowódcy landsberskiego pułku dragonów który kilkanaście lat wcześniej podczas wojny siedmioletniej wyróżnił się w bitwie pod Pragą. Szosa jedynie zahacza o zachodni skraj wioski, reszta ciągnie się wzdłuż leśnej drogi aż do drogi pożarowej nr 12. Obecnie we wsi znajduje się kilka dużych ferm drobiu. A na stronie gminy Deszczno wypatrzyłem informację o miejscowym hobbyście badaczu zachowań pająków Janie Łobowskim.
    Obok wioski natknąłem się na stary śródleśny cmentarz dawnych niemieckich mieszkańców Kattenhorst, na kilku nagrobkach jeszcze zachowały się czytelne inskrypcje. Zawsze na takich cmentarzach nasuwa mi się refleksja o ulotności życia i pamięci o tych którzy odeszli. Przeszły mi na myśl pierwsze wersy pieśni Horacego "Exegi monumentum". Tu niemal wszystko stanowi ich zaprzeczenie, nikt z nich nie zbudował monumentów trwalszych od spiżu, wszystko powalił bieg czasu i lat przemijanie. Nawet nie potrzeba na to stuleci, wystarczy całkowita wymiana ludności.  






   Dalsza droga to boczne szlaki prowadzące z Glinika do Karnina. Pomiędzy Deszcznem a Trzebiszewem sprawdziłem jeszcze kilka bocznych leśnych traktów i przez Rakowo wróciłem do Skwierzyny.








Okolice Rakowa


Rower: Dane wycieczki: 54.07 km (26.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Dokąd oczy poniosą

Niedziela, 24 kwietnia 2016 | dodano: 24.04.2016

   Dzisiejszą przejażdżkę zrobiłem z Januszem N. Przed wyjazdem nie było żadnych planów. Ba, nawet żaden wyjazd nie był na dzisiaj przewidziany, ale skoro okazało się że zostanę pozostawiony na pół niedzieli bez nadzoru zrobiłem jedyną rzecz która mi się nasunęła na myśl, wykonałem telefon do Janusza. On również wytracał czas przed telewizorem. Przynęta chwyciła, krótkie przygotowania i w drogę. Na początek w kierunku Bledzewa.
  Dopiero po wyprowadzeniu roweru zobaczyłem jak dzisiejszy wyjazd może być ryzykowny. U nas słońce, ale wokół czarne chmury i hulający wiatr. Ostatecznie wszystko się udało, a jedyna chmura z której popadało dopadła nas w Lubniewicach. Opad przetrwaliśmy w wiacie na przystanku. A to dokąd dotarliśmy, gdzie przejeżdżaliśmy to sprawy losowe, kierunek był obierany na kolejnych skrzyżowaniach zaczynając od Bledzewa, a kończąc przy ul. Kobylogórskiej w Gorzowie. 


Rower: Dane wycieczki: 86.88 km (4.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Gorzów i jego okolice

Sobota, 23 kwietnia 2016 | dodano: 23.04.2016Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

    Dzisiejszy wyjazd miał mieć tylko cel towarzyski. Na Górczynie miałem zobaczyć pewnego trzylatka, nadzieję kolarstwa zgłębiającego tajniki jazdy po ulicach na dziecięcym miasteczku ruchu drogowego. Potem w okolicy Parku Słowiańskiego wpaść na kawę i wrócić do domu.






Parę zabytków techniki napotkanych w drodze do Gorzowa. Kto jeszcze pamięta Warszawy jeżdżące jako radiowozy MO :) ?


Czarny punkt w Deszcznie; 11 zabitych + 22 rannych. To było zanim oddano do użytku S-3

   Do Gorzowa dotarłem przez Deszczno, natomiast powrót tą samą drogą to już byłoby pójście na zbyt dużą łatwiznę. Wydawało mi się że Kłodawa to będzie dokładnie to czego mi brakuje. Zatem byłem w Kłodawie i Wojcieszycach, przejechałem przez Różanki. Wypróbowałem skrót z Różanek do Janczewa. Zupełnie przyzwoita droga szutrowa, a w ubiegłym byłem straszony że nadaje się ona tylko dla traktorów.  Z Janczewa zjechałem nad Wartę malowniczą drogą przez Górki i w Santoku okazało się że jak się postaram to mogę dociągnąć do setki km. Wszystkie pozostałe zygzaki do Nowego Polichna i Lipek, do Gościnowa i Warcina i na koniec do Kijewic miały na celu tylko nabicie tych kilku brakujących kilometrów. 


Wojcieszyce.




Różanki. Przed kościołem pięknie odnowiony kriegerdenkmal poświęcony pamięci poległych w latach 1914-1918 mieszkańców Różanek


Janczewo




Górki

  

Rower: Dane wycieczki: 102.33 km (16.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Niespodziewana "weekendówka"

Czwartek, 21 kwietnia 2016 | dodano: 21.04.2016

    Dziś miałem w ogóle nie dotykać roweru, miałem do wykonania kilka zaległych prac na działce, zostałem jednak po pracy zwolniony na godzinkę żeby odwieźć do teściowej  przygotowaną już paczuszkę . Trasa która zwyczajnie powinna liczyć ok 14 km u mnie rozciągnęła się na trzydzieści sześć, z godziny zrobiło się dwie i pół, a praca na działce nadal wisi nade mną jak miecz Domoklesa. 
    W drodze powrotnej z Zemska zboczyłem na swoją stałą traskę weekendową przez Stary Dworek i lasy za Obrą.
    Musiałem po powrocie wysłuchać dłuższego monologu którego najważniejszym tematem była opinia o mnie, o rowerze, o jej oczekiwaniach. Miałem dziwne wrażenie że już to kiedyś słyszałem :). Na wszelki wypadek nie próbowałem polemizować z tezami i obietnicami (groźbami?) małżonki. Dziś udało się przeczekać ale nie ma odwrotu, trzeba będzie się tam jutro wybrać, ziemia na mnie czeka jak na Tomusia Czereśniaka :).


Rower: Dane wycieczki: 36.78 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zielomyśl - znów na Górę Trębacza

Środa, 20 kwietnia 2016 | dodano: 20.04.2016Kategoria gm. Pszczew

     Dziś miałem ostatnie wolne popołudnie w tym tygodniu. Trochę dmuchało, ale nie aż tak żeby zrywało cyklistę z rowera, więc nic nie stało na przeszkodzie żeby je sensownie wykorzystać. Na wycieczkę zabrał się ze mną Adam Cz. Adaś właśnie wydobrzał po kontuzji którą odniósł podczas naszej ostatniej wspólnej wyprawy do GW. Schill. Zaproponowałem Górę Trębacza, kontrpropozycji nie było.
   Górą Trębacza rozpoczynałem półtora roku temu wpisy na blogu. Wtedy na jej szczycie nie było jeszcze wieży widokowej, dziś jest to jedna z atrakcji Zielomyśla, oraz nasz dzisiejszy cel. Wybrana trasa do Zielomyśla to najprostsza i najkrótsza z możliwych opcji, ponadto już od Chełmska drogami terenowymi co zwalnia od czujności i pozwala się rozkoszować beztroską jazdą.
   Na szczycie góry obowiązkowe wejście na platformę widokową, kilka zdjęć i trzeba zbierać się do powrotu. Dla niezorientowanych - Góra Trębacza wznosi się na niebotyczną wysokość bodajże coś ok 90 m.n.p.m., wysokość względna w stosunku do otaczającego terenu pewnie ok 30-40. Pagórek jest pochodzenia polodowcowego, w kierunku południowym przechodzi w znacznie niższy "wał". Taka forma polodowcowa nosi chyba nazwę ozu. Nazwę wg. legendy zawdzięcza szwedzkiemu trębaczowi który z szczytu pagórka dawał sygnały swoim rozproszonym oddziałom po bitwie z wojskami polskimi. Pewnie w legendzie tkwi jakieś ziarno prawdy gdyż podczas potopu szwedzkiego w pobliżu oddalonej o kilka kilometrów wioski Silna miała miejsce jedna z większych, zwycięskich dla polskiego pospolitego ruszenia, bitew.
    Kilka widoków z platformy na szczycie wieży:


W oddali Zielomyśl


Na horyzoncie po prawej majaczy tafla jeziora Brzeskiego i pojedyncze dachy Brzeźna



   Powrót nieco zmienioną trasą, a przez konieczność powrotu do Skwierzyny przed zmrokiem część drogi od Przytocznej do Chełmska musieliśmy pokonać szosą z nasilonym ruchem ciężarówek. Pewnie nigdy się tam nie doczekamy drogi dla rowerów, ale może nieśmiało można byłoby pomarzyć o najwęższym nawet poboczu. Kilkanaście kilometrów dalej pobocza są, ale to już nie Lubuskie a Wielkopolska.


Rower: Dane wycieczki: 52.92 km (23.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Muchocin

Poniedziałek, 18 kwietnia 2016 | dodano: 18.04.2016Kategoria pow. międzychodzki

    Podczas ostatniego powrotu z Międzychódu na skrzyżowaniu w Strychach zauważyłem drogowskaz wskazujący boczną drogę do Muchocina. Sam Muchocin przy powrotach z Międzychodu zawsze omijałem, chociaż już tam kiedyś znalazłem się zupełnie przypadkowo szukając bunkrów w Stryszkach. Byłem wtedy w tamtych okolicach pierwszy raz i kompletnie nie znając terenu dosyć grubo chybiłem. Dziś postanowiłem do Muchocina dotrzeć od strony Strychów zupełnie świadomie i zgodnie z planem.    
   Do Goraja dojechałem z duszą na ramieniu, płoszony regularnie co 50 m przez rozpędzonego TIR-a. Dopiero od Goraja zacząłem się relaksować jadąc polnymi drogami przez odludzia. Drogę Goraj – Strychy mam już od dawna opanowaną wiec odbyła się bez niespodzianek. W Strychach kierując się wskazaniami drogowskazu opuszczam wioskę, droga żwirowa kończy się zaraz za opłotkami, a w lesie wszystkie drogi stały się podobne. Mimo rozlicznych wątpliwości, na mijanych rozjazdach udało się wybrać właściwe, i koniec końców znalazłem się w Muchocinie.
   Sprawdzałem wcześniej co ciekawego można tam zobaczyć. Muszę sobie odpuścić grodzisko nazywane czasem Szwedzkim Okopem. Muszę dać spokój z próbą zobaczenia pomnika Wilhelma von Kalckreuth, (1873-1915) lotnika poległego w I wojnie światowej z tej prozaicznej przyczyny że jego pomnik znajduje się na wyspie Jez. Winnagóra i chwilowo nie wiem trzech rzeczy:  w której części jeziora leży ta wyspa, czy on tam jeszcze jest i czy jest możliwość dotarcia na wyspę . Pozostaje jedynie dwór Kalckreuthów.
  Istniejący współcześnie dwór wzniesiono w połowie XIX wieku na miejscu starszego pochodzącego jeszcze z XVIII w. Pół wieku później dobudowano drugą wyższą część rezydencji. Właścicielami dworu i majątku przez blisko trzy stulecia, aż do 1945 r. była znana z Chyciny, Gorzycy i Kurska rodzina wspomnianych von Kalckreuthów. Obecnie w majątku działa zakład doświadczalny hodowli ryb  poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego.


Dwór w Muchocinie.

   Ciekawostką z Muchocina jest proces o czary z listopada 1713 r. kiedy miejscowy sołtys Sebastian Piltz oskarżył o rzucenie uroku na swoje dzieci Margarethe Schabbelową. Sprawę dwukrotnie rozpatrywał sąd z Międzychodu, kobieta została poddana torturom pomimo protestów pastora. Schabbelowa nie przyznała się i wobec braku dowodów winy sprawa pozostała nie rozstrzygnięta. Dziedzic Muchocina kazał sprowadzić polski sąd z pobliskiej Kamionnej i jeszcze raz poddać nieszczęsną kobietę torturom. Kolejnych tortur już nie przetrzymała gdyż 29 listopada 1713 roku do Międzychodu dotarła wiadomość, że kobieta zmarła podczas przesłuchania.
   Z majątkiem w Muchocinie związany jest również słynny osiołek z mleczarni przy rynku w Międzychodzie.
   Powrót przez Muchocinek i Stryszewo. W okresie międzywojennym Muchocinek był najdalej na zachód wysuniętym punktem II Rzeczypospolitej. W pobliskim lesie minąłem stary cmentarzyk. Sądząc z zatartych niemieckich napisów na ocalałych nagrobkach zmarli byli na nim grzebani jeszcze przed I wojną światową. Dziś Muchocinek zamieszkuje tylko kilkanaście osób.



Okoliczne pola.



Leśny stary cmentarzyk przed Muchocinkiem

 Za Stryszewem wyjechałem na niebieski szlak i znane mi już wcześniej tereny. Dziś miałem taki kaprys aby od Krobielewa do Skwierzyny dojechać drogą wzdłuż wałów przeciwpowodziowych. Ewentualnych naśladowców na tym odcinku uprzedzam, nie idźcie tą drogą, lepiej trzymajcie się oznakowanego niebieskiego szlaku rowerowego. Droga nie jest najgorsza ale chwilami zbyt trawiasta.


Nad Wartą


Mostek z śluzą na Strudze Lubikowskiej w Krasnym Dłusku


Stary spichlerz obok pałacu w Krasnym Dłusku
  


Rower: Dane wycieczki: 62.68 km (41.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

W ten weekend tylko Zemsko

Niedziela, 17 kwietnia 2016 | dodano: 17.04.2016

   W miniony weekend z powodów rodzinnych, a częściowo również za sprawą niesprzyjającej aury zrobiliśmy sobie z żoną tylko mały popołudniowy spacerek jedyną dopuszczalną trasą przez Zemsko. Trasa ta jest jedyną dopuszczalną dlatego że jedziemy szosą i ma ok 30 km (co według małżonki jest dopuszczalnym górnym limitem), ponadto jest zamkniętą pętlą. Inne warianty na takim dystansie musiałyby polegać na jeździe tam i z powrotem tą samą drogą czego staram się unikać. Nie bez znaczenia jest również fakt że przy okazji może zaglądnąć do mieszkającej w pobliżu swojej mamy, a mojej teściowej. 
   W planach miała być również wizyta u koni. Kuzyn żony od kilku lat prowadzi na obrzeżach Skwierzyny małą hobbystyczną hodowlę koni. Kiedyś zapraszał żonę do stajni, chciał się w końcu pochwalić kuzynce swoimi zwierzakami. Dziś się na to zdecydowała ale jakoś się z nim rozminęliśmy, koni nie było na wybiegu a stajnia stała zamknięta.   


Rower: Dane wycieczki: 31.35 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Rajd przez Międzychód

Środa, 13 kwietnia 2016 | dodano: 13.04.2016

    Zrobiliśmy z Januszem N. szybki rajd przez Międzychód. Mówię o rajdzie gdyż przejazd nie miał nic wspólnego z turystyką.  Wyjeżdżając na tą trasę o siedemnastej nie mogliśmy sobie pozwolić na dłuższe postoje.
   Podobnie jak przedwczorajsza runda przez Lubniewice trasa ta jest przerabiana przynajmniej kilkanaście razy w roku, zatem nic godnego do opisywania. Droga przez Świniary i Wiejce jeszcze nudniejsza niż połączone DK 22 i 24 do Kostrzyna ale za to o wiele gorsza. 


Kościółek w Nowym Dworze


Mierzyn


Okolice Strychów


Goraj



Rower: Dane wycieczki: 66.86 km (13.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Runda przez Lubniewice

Poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | dodano: 11.04.2016

  Na dzisiejsze popołudnie miałem inne plany, ale skoro wypadła konieczność jazdy do Zemska to pociągnąłem temat dalej. Czas nie pozwalał na dłuższy pobyt w Lubniewicach, skończyło się tylko na szybkim przejeździe, bez zdjęć, bez ciekawostek. Można powiedzieć standard na tej trasie, dokładnie takich śladów mam chyba już kilkanaście.


Rower: Dane wycieczki: 55.70 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)