blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:536.00 km (w terenie 140.00 km; 26.12%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:53.60 km
Więcej statystyk

Listopadowe wyjazdy które nie były wycieczkami

Niedziela, 30 listopada 2014 | dodano: 30.11.2014
Umieściłem tu wszystkie kilometry z listopada które nie zostały przejechane w trakcie wycieczek. Rower: Dane wycieczki: 70.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wzdłuż międzywojennej granicy wersalskiej

Sobota, 29 listopada 2014 | dodano: 29.11.2014Kategoria gm. Przytoczna
Skoro nie pada to mimo chłodu jazda nadal jest możliwa. Dla jazdy w terenie lekki mrozek nawet pomaga utwardzając piaszczyste odcinki. Na dzisiejszy wyjazd wybrałem trasę prowadzącą wschodnią granicą sąsiedniej gminy Przytocznej. Tak się akurat składa że pokrywa się ona z międzywojenną granicą wersalską.
Wyjazd z Skwierzyny polnymi drogami w kierunku Krasnego Dłuska. Kilkaset metrów od rynku kończą się drogi utwardzone a zaczynają terenowe i tak będzie aż do Krobielewa. Droga prowadzi przez las z którego wyjeżdżam tuż obok leśniczówki w samym Dłusku. Mijam pałac w którym właściciele urządzili ośrodek wypoczynkowy "Leśny Dwór".




   Krasne Dłusko może być znane starszym miłośnikom jazdy konnej, wielu z nich nabyło  tutaj  tej umiejętności. Kilkanaście lat aż do śmierci w r. 77 mieszkał tu rotmistrz Jarosław Suchorski, wielki miłośnik koni i jazdy konnej autor podręcznika do jazdy konnej. Jego postać była wspominana z wielkim szacunkiem w środowisku wojskowym Skwierzyny na początku lat 80 ubiegłego wieku.
   Zaraz za wioską przez mostek na Męcince (Strudze Lubikowskiej) wjeżdżam na drogę prowadzącą wzdłuż wału przeciwpowodziowego. Dziś strumyczek ledwie sączy się po dnie, aż się nie chce wierzyć że kiedyś między Przytoczną a Dłuskiem na rzeczce pracowały dwa młyny wodne. Po prawej stronie rozrzucone pojedyncze zabudowania olenderskich osad Gaju i Poręby, a na drugim skwierzyńskim brzegu Warty zabudowania Nowego Dworu i Skrzynicy. W Gaju oddalam się od rzeki  na kilkaset metrów , ponownie wracam na wał tuż przed Krobielewem. Nad przydrożnym stawem ślady pracy gryzonia.


    W Krobielewie godne uwagi: pracownia artystyczna lokalnego artysty rzeźbiarza i kościół szachulcowy z początku XIX w. Po przeciwnej stronie Warty widać zabudowania Krobielewka.  W swojej historii Krobielewko i Krobielewo stanowiły również jedną wieś leżącą po obydwu stronach Warty. W czasie wojen z Szwedami istniał tu drewniany most, którego relikty podobno można zaobserwować przy niskim stanie wody. Kolejny drewniany most zbudowali saperzy Wermachtu tuż przed II wojną światową, służył on do przeprawy wojska w czasie agresji na Polskę we wrześniu 1939. Miał on długość 318 m, i był wówczas najdłuższym drewnianym mostem w Niemczech. Most ten został zniszczony w czasie działań wojennych w r.1945. Do roku 1983 istniała w tym miejscu przeprawa promowa. Dziś na obydwu brzegach pozostały drogi na których zwinięto asfalt na wysokości dawnych przyczółków mostowych.







   W pobliskim Stryszewie granica przecinała koryto Warty dlatego funkcjonował tam urząd celny kontrolujący ruch na rzece. Ja zamierzam jednak dotrzeć do dwóch bliźniaczych schronów bojowych w lesie pod Stryszkami i kieruję się w kierunku Goraja. Kilka kilometrów nawierzchni asfaltowej. Zaraz po minięciu Nowin kierunkowskaz kieruje mnie w las. Znów drogi gruntowe. Dojeżdżam do stacji transformatorowej przed stawami. Teraz kierunek w prawo. Kiedyś istniała tu kolonia domków, dziś zachował się jeden,chyba dopiero niedawno opuszczony, ale już pozbawiony okien, drzwi i części blacho-dachówki.. Zaraz za domkiem na pagórku bunkry. Podobno takich bliźniaków na pasie przesłaniania MRU jest więcej. Spotkałem się z opinią że były specjalnie umieszczane w miejscach widocznych z strony polskiej, gdyż ich podstawowym zadaniem było odstraszanie ewentualnego „agresora”. Grubość ścian, a zatem ich odporność nie wyklucza takiego przeznaczenia. Z przedpola bunkrów roztacza się widok na stawy i przecinającą je groblę.


Krótka decyzja, jadę do Strychów. Przeprawiam się przez groblę i w las. Z jednego stawu przy grobli spuszczono wodę, nie przeszkadza to jednak łabędziowi minimaliście.


W Strychach zdecydowałem się na jazdę w kierunku Międzychodu. W centrum miejscowości modernistyczna świątynia z wieżą. Przy kościele zabudowania Katolickiego Ośrodka Terapii Uzależnień Anastasis.


W pobliskim lesie mijam podmokłą dolinkę z strumykiem, obok aleja drzew. W tym miejscu przekraczam starą wersalska granicę. W trawie leży wyrwana tablica informująca że aleja jest zabytkiem przyrody. Za plecami sporadycznie używana do ruchu towarowego linia kolejowa z Międzychodu w kierunku Wierzbna i dalej z odgałęzieniami do Skwierzyny i Międzyrzecza. Akurat ten odcinek został otwarty w roku 1887. Na starej mapie z lat trzydziestych widać że w związku z granicą,  pomiędzy Wierzbnem a Muchocinem zostały zdemontowane tory.





Przed Jeziorem Tuczno kieruję się na Stare Gorzycko i jego przysiółek Sterki. Tu na rozwidleniu dróg Skwierzyna – Poznań z drogą do Nowego Gorzycka, przy obecnej granicy województw Lubuskiego i Wielkopolskiego zachował się budynek niemieckiego posterunku straży granicznej, jeszcze niedawno mieścił się w nim zajazd, dziś opuszczony niszczeje. Po drugiej stronie drogi zachowały się schody prowadzące do nieistniejącego budynku polskiej kontroli granicznej. W latach 30-31 zanotowano na tym przejściu kilka incydentów polegających na niszczeniu znaków granicznych i wyrywaniu szlabanu.




   W pobliskim Wierzbnie w parku przed pałacem oglądnąć można tzw. kamień wersalski przeniesiony z pobliskiej granicy. Dzisiejszy ruch na drodze w kierunku Skwierzyny nie zachęcał jednak do jazdy drogą pozbawioną pobocza. Wierzbno zatem sobie darowałem, a kamień wygląda tak jak na zdjęciu zrobionym za mojej poprzedniej bytności w tej okolicy.  


Wybieram dalszą mniej ruchliwą ale nietypową trasę. Kieruję się w drogę na Nowe Gorzycko, za Gorzyckiem jadę do Zielomyśla, jednak sama wioskę omijam skręcając wczesniej do Szarcza, z Szarcza pedałuję do Stołunia. W Stołuniu obok remizy stoi drewniany pomnik pochodzącego z tej wioski międzywojennego siłacza i zapaśnika Leona Pineckiego. Pinecki zmarł już w okresie powojennym w Łagowie



    Zaraz za Stołuniem muszę na kilka kilometrów pożegnać się z szosą prowadzącą do Międzyrzecza i skrótem drogą gruntową docieram do szosy Międzyrzecz- Rokitno na wysokości Jeziora Lubikowskiego. Zapada zmrok więc teraz jadę już bezpośrednio do domu. Większość trasy pokonałem drogami leśnymi, zatem wiatr zbytnio nie dokuczał. I znacznie zbliżyłem się do granicy 8 tys. w mijającym roku.

Rower: Dane wycieczki: 76.00 km (40.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Ponownie pomnik wilka.

Wtorek, 25 listopada 2014 | dodano: 25.11.2014Kategoria gm. Miedzyrzecz
Dziś mam dzień urlopu. Na rano miałem zaplanowany wyjazd do Gorzowa, a po powrocie liczyłem że pogoda pozwoli na rower. Żonę już wczoraj wyhamowałem w jej pomysłach na zagospodarowanie mojego wolnego przedpołudnia. Na resztę dnia jestem zatem wolny jak konik polny. Przeglądnąłem wszystkie informacje w temacie i jadę jeszcze raz poszukać pomnika wilka. Sektor ograniczony drogami Międzyrzecz-Pszczew oraz Międzyrzecz-Świebodzin jest mi całkowicie nieznany, oczywiście nie licząc jazdy pociągiem do Zbąszynka. Dzisiejszy wyjazd jest dopiero drugim w tamte okolice. Kierunek wygląda na dosyć ciekawy, ale jakąś dokładniejszą eksplorację trzeba odłożyć do wiosny.
W drodze do Międzyrzecza i Skoków nie szukam żadnych ciekawostek. Pierwszy przystanek robię na grobli w Skokach.
Skoki- dawniej Borowy Młyn (Heydemühle) osada nad Paklicą przy Jeziorze Bukowieckim. Jezioro jest zalewem powstałym przez spiętrzenie wód Paklicy dla potrzeb młyna. Urządzeniem piętrzącym jest ziemna grobla po której przebiega droga powiatowa do Zbąszynka. Najciekawsze w tym jest to że zalew został zbudowany w drugiej połowie XIV w, ma zatem jakieś 650 lat i należy do najstarszych tego typu budowli na ziemi międzyrzeckiej. Powierzchnia zalewu wraz z połączonym z nim kanałem Jeziorem Wyszanowskim wynosi ok. 140 ha. Zatem więcej niż powierzchnia Zalewu Bledzewskiego, dawałoby mu to powierzchniowo pierwsze miejsce w powiecie. Młyn wzniesiony w tym miejscu przetrwał jako młyn do końca XX w. Obecnie istniejąca zabytkowa budowla jest mieszkaniem właścicieli i siedzibą agencji reklamowej STUDIO STODOŁA Agencja Zleceń Nietypowych. Agencja zajmuje się między innymi znakowaniem szlaków turystycznych. W trakcie pogawędki z właścicielem agencji dowiedziałem się że przy młynie istniała maleńka elektrownia wodna wykorzystująca siłę spadku wody, obecnie nieczynna. Właściciel ma zamiar częściowo ją odrestaurować, stworzyć ekspozycję urządzeń i udostępnić do zwiedzania. Dla przyszłych poszukiwaczy pomnika wilka również miał dobrą wiadomość, właśnie pracuje nad jego oznakowaniem. Od niego uzyskałem również szczegółowe informacje jak tam dotrzeć. W zasadzie potwierdziły się moje przypuszczenia co do jego lokalizacji. Poprzednim razem minąłem go w odległości jakichś 150 m.
Przynajmniej raz miała tu miejsce większa katastrofa budowlana, mianowicie w 1761 woda przerwała groblę i wezbrane wody Paklicy zalały najniżej położone tereny Międzyrzecza. Po drugiej wojnie w celu naprawy zapory wody jeziora były spuszczane dwukrotnie. Ostatnio o fatalnym stanie grobli mówiło się w roku 2008, jednak już coś w tym względzie zostało zrobione ponieważ mój rozmówca wspomniał że wbito ściankę Larsena i widać świeże kamienne wzmocnienia tamy.



Pomnik wilka prawdopodobnie jedyny w Polsce, a być może w Europie postawiono w miejscu w którym 18 lipca 1852 r. upolowano ostatniego wilka w lasach międzyrzeckich. Wilki w ówczesnych czasach były traktowane jako szkodniki i jako takie bezlitośnie tępione. Wilk którego upolowano w okolicy Wyszanowa przywędrował z Wielkopolski i wyrządzał duże szkody wśród zwierząt domowych okolicznych rolników. Zorganizowano więc wielkie polowanie z obławą, podczas którego ostatniego wilka ustrzelił myśliwy z podpoznańskiego Lusowa Johan Unger. Wdzięczni mieszkańcy okolicznych wiosek postawili w tym miejscu pamiątkowy kamienny obelisk o wysokości ok. 3 m. Umieszczono na nim okolicznościową płytę z napisem. Obecna płyta z napisem niemieckim i luźnym tłumaczeniem na polski została na nim umieszczona po remoncie przeprowadzonym przez leśników w 2004 r. Przedtem pomnik jako poniemiecki był w opłakanym stanie. Podobno watachę wilków nazywano w miejscowej gwarze komuną, zatem komunista z tekstu niemieckiego jest po prostu wilkiem. W polskim tłumaczeniu miano Communist zastąpiono określeniem Kompan.
Pomnik nie jest wyeksponowany, nieco oddalony od drogi i zlewa się barwą z otaczającymi pniami sosen. Bez oznaczenia łatwo go ominąć. 


W wcześniejszej w rozmowie przed młynem w Stokach jego właściciel wspomniał że w najbliższej okolicy były jeszcze cztery młyny na Paklicy: w Międzyrzeczu, w Kuźniku, w Szumiącej i Gościkowie. W Międzyrzeczu zostało po młynie tylko miejsce i nazwa ulicy, do Szumiącej i Gościkowa trochę nie po drodze. Natomiast do Kuźnika wystarczy w drodze powrotnej zboczyć w Skokach. Tylko 1 km drogi asfaltowej, a dalej za Kuźnikiem drogą gruntową można dotrzeć do dzielnicy Międzyrzecza - Obrzyc. Odwiedziłem zatem obie miejscowości.
Kuźnik - dawniej Miedziany Młyn (Kupfermühle) osada powstała przy kolejnym z młynów na Paklicy. Budynek młyna pochodzi z pierwszej połowy XIX w i jest objęty ochroną konserwatorską. Stan jak widać poniżej. Ktoś chyba w nim jeszcze mieszka. Patrząc jednak na stan obecny można mieć obawy że bez poważniejszego remontu długo chyba nie przetrwa. Młyn był czynny podobno do połowy lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Pod koniec ubiegłego wieku powyżej nieczynnego młyna zbudowano na Paklicy małą elektrownię wodną.


Na koniec zajrzałem za bramę szpitala w Obrzycach. Szpital dla nerwowo i psychicznie chorych – zbudowany w roku 1904, a więc w tym roku obchodził jubileusz 110 -lecia. W latach 42-45 hitlerowska "służba zdrowia" w ramach akcji T4 wymordowała w tutejszym szpitalu ponad 10 tys. chorych i niepełnosprawnych psychicznie. Nie kręciłem się po obiekcie. Zaraz za bramą wyróżniają się wśród pawilonów szpitala: kaplica i wieża ciśnień

Była to chyba ostatnia większa wycieczka w tym roku.  Do 8 tys km w 2014r brakuje mi tylko 156 km. Myślę że do końca roku uda się je zrobić jeżdżąc chociażby tylko po zakupy.
Rower: Dane wycieczki: 63.00 km (6.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Skoki - nieuchwytny pomnik wilka

Sobota, 22 listopada 2014 | dodano: 22.11.2014Kategoria gm. Miedzyrzecz
Na dziś zaplanowane było odszukanie pomnika wilka, obelisku postawionego na pamiątkę ustrzelenia w roku 1852 ostatniego wilka w lasach międzyrzeckich. Trochę ograniczony czas nie pozwolił na dokładniejsze spenetrowanie rejonu w którym stoi ten pomnik. A stoi na wzgórzu i miał być widoczny z przebiegającego nieopodal czerwonego szlaku pieszego.Jak się okazało wzgórków przy szlaku było kilka, a obelisk pozostał niewidoczny. Zabrakło czasu na powtórne przejechanie tego odcinka. Jeżeli pogoda pozwoli spróbuję jeszcze raz przy najbliższym wyjeździe. Wydaje mi się że teraz wiem w którym miejscu został popełniony błąd w poszukiwaniach.
Trasa do Międzyrzecza zwykłym szlakiem, starą trójką. Zdjęcia z przejazdu przez Międzyrzecz pochodzą z poprzednich wyjazdów. Są to po kolei: pierwsze - dawna remiza i komenda PSP w Międzyrzeczu; drugie - Liceum Ogólnokształcące; trzecie - wieża ciśnień



Dalej z Międzyrzecza drogą w kierunku Zbąszynka i Wolsztyna. Pomnik znajduje się kilkaset metrów od drogi, w lesie po jej lewej stronie na odcinku pomiędzy Skokami a leśniczówką Czarny Bocian. Za Skokami jazda terenowa leśnymi drogami, niektóre z nich w znakomitym stanie jak ta która jest oznakowana jako niebieski szlak rowerowy, inne bardziej terenowe  jak czerwony szlak pieszy do Bukowca. Wędrówka przez lasy skończyła się ostatecznie w Bukowcu. Z Bukowca szybki powrót jednym skokiem poprzez Międzyrzecz do Skwierzyny. Reasumując cel został osiągnięty połowicznie: była przejażdżka na dystansie 69 km. , i pomimo że pomnik nie został odnaleziony to rejon poszukiwań jest teraz zawężony do jakichś 500 m.
Rower: Dane wycieczki: 69.00 km (13.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Spacerkiem do Świniar

Niedziela, 16 listopada 2014 | dodano: 16.11.2014
Tym razem tylko niedzielny spacer. Uzgodniliśmy z Arturem że jedziemy do Świniar.
Gdzieś w Puszczy Noteckiej w okolicy Świniar rodzi się nadzieja na nasz gminny Kuwejt. Podobno prace przy odwiercie są zakrojone na szeroką skalę, a w razie sukcesu niewykluczone jest powstanie kopalni gazu. Miałem ochotę zobaczyć to na własne oczy.
Ostatecznie szukanie i oglądanie wiertni zostawiłem sobie  na lepszą pogodę. Rzeczywiście cały czas wisi w powietrzu groźba jakiegoś opadu.
Mimo wszystko jechało się dosyć przyjemnie. Siąpić zaczęło zaraz po powrocie do domu, zatem koniec z rowerem. Dziś nie robiłem żadnych zdjęć.
Rower: Dane wycieczki: 23.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Gorzycy

Sobota, 15 listopada 2014 | dodano: 15.11.2014
     Na sobotę zaplanowałem jazdę w rejon Gorzycy i Świętego Wojciecha. W trakcie wycieczki ma dołączyć do mnie Artur. Na dziś wybrałem drogę przez Bledzew a następnie skrótami przez lasy do Międzyrzecza. Zaraz za pierwszym mostem w Bledzewie skręcam w kierunku gospodarstwa agroturystycznego "Dolatówka". Obok trwają prace przy budowie nowego mostu który ma zastąpić istniejące dotychczas dwa zabytkowe mosty na Obrze i wpadającym do niej kanale z wodami Ponikwy.
   Wkrótce porzucam drogę do Dolatówki na rzecz drogi pożarowej 58. Doprowadza ona do mostka na Strudze Jeziornej łączącej J. Chycińskie z Zalewem Bledzewskim. Przy jej ujściu istniał kiedyś młyn wodny Grunziger Heidemühle. Uległ likwidacji po napełnieniu zbiornika ponieważ znalazł się w obrębie jego cofki. Obecnie można zobaczyć tylko fundamenty domu młynarza i zatopione pod wodą jakieś elementy młyńskiej budowli piętrzącej. Mostek podobnie jak Most Bieruta jest przepustem rurowym. Miejsce to obecnie nosi nazwę Grądzkie. W pobliżu na wysokim brzegu zalewu istnieją ślady wczesnośredniowiecznego grodziska. Dziś jednak czas nie pozwala na zwiedzanie grodziska. 



     Dalsza droga prowadzi przez las w kierunku Gorzycy, w pewnej chwili mijam wspomnianą już w ubiegłym tygodniu Drogę Wilhelma.  Przed samą Gorzycą mijam malowniczą skarpę porośnięta lasem. Z drogi rozciąga się widok na równie malowniczą dolinkę i wijącą się w niej Obrę.
   Ponieważ umówiłem się z Arturem w Św. Wojciechu, a czas nieubłaganie goni rezygnuję z wałęsania się po wiosce. Przejeżdżam obok zabytkowego kościoła i dzwonnicy i w dalszą drogę. Resztę zwiedzania zostawiam sobie na inną okazję. Za wioską wybieram skrót leśną droga do Św. Wojciecha.  Prawdopodobnie w tej wiosce w r. 1003 istniał erem w którym zostali zamordowani pierwsi polscy męczennicy – Braca Międzyrzeccy. 
   Z Arturem spotykam się za Św. Wojciechem pod wiaduktem S-3 . Po krótkiej naradzie zapada decyzja co do dalszej trasy. Wracamy do Skwierzyny drogą przez Kalsko i Rokitno. 




Za Rokitnem decydujemy się przeciąć szosę poznańską. Jedziemy do Nowej Niedrzwicy i Krasnego Dłuska. Z Krasnego Dłuska leśną drogą do samej Skwierzyny.
Rower: Dane wycieczki: 58.00 km (19.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

GW Ludendorff i inne militaria

Wtorek, 11 listopada 2014 | dodano: 11.11.2014Kategoria MRU

   Dziś w planach miała być wycieczka maksymalnie do 30 km. Wyjazd w kierunku szosy kostrzyńskiej. Na rozdrożu Gorzów- Kostrzyn pierwszy przystanek. Po prawej pomnik wspomnienie drogi przemarszu 2 AWP. Dokładnie po przeciwnej stronie drogi panzerwerk PZ.W875 . Częściowo wysadzony, chyba ostatni większy bunkier północnego odcinka MRU.




Następny przystanek przed Lisią Górą z zniszczonymi schronami GW Ludendorff. Jest to jedno z trzech miejsc w których toczyły się walki o zdobycie MRU. Całkowicie zniszczony system bunkrów z podziemnymi koszarami połączonych poternami. Podziemia z względu na zawały niedostępne od 1945 r. Zwiedzając obiekt trzeba zachować szczególną ostrożność z względu na otwarte szyby zniszczonych klatek schodowych do części podziemnej. Na Lisiej Górze trwają jakieś roboty leśne i wycinka drzew. Wokół ruin zrobiło się przez to jakby bardziej przestronnie

.










Drogą pożarową 19 dojeżdżam do leśniczówki Bledzewko, skręcam do obrotowego mostu fortecznego w Starym Dworku. Most nad sztucznie wykopanym kanałem  jest sprawny, i okazjonalnie bywa obracany. Dziś jest zajęty przez amatorów wędkowania. Nie chcę przeszkadzać, zawracam. To zdjęcie pochodzi z wcześniejszej wycieczki.


Na moście zdecydowałem się na przedłużenie jazdy do Bledzewa. Drogowskaz kieruje w boczną, leśną drogę do Tymskiego Młyna. Droga trochę piaszczysta, ale przejezdna. Przy okazji natrafiłem na bunkropodobną budowlę o której nie miałem do tej pory żadnego pojęcia. Wokół ślady robót ziemnych, chyba z okresu budowy MRU. Może w tym rejonie miał powstać jakiś kolejny element umocnień zanim przerwano roboty. Akurat odcinek od Bledzewa do Starego Dworku poza okopami pozbawiony jest jakichkolwiek stałych umocnień. 


W Bledzewie zatrzymałem się na chwilę przy figurce Matki Boskiej zwanej kiedyś Bledzewską. Pochodzi ona z roku 1811.Słabo czytelna inskrypcja wykuta na cokole prosi Marię o opiekę nad ziemią bledzewską i informuje że figurę ustawiono na mogile 87 rosyjskich żołnierzy, uczestników kampanii napoleońskiej z r. 1806. Żołnierze ci zmarli w szpitalu urządzonym przez miejscowy klasztor cystersów i zostali pochowani w zbiorowej mogile.


  Z Bledzewa prościutko i grzecznie do domu. Do 30 km. zabrakło kilkaset metrów.
(Dla ułatwienia w swoich obliczeniach notuję w tym miejscu sumę dotychczasowych tegorocznych km. Przy zaliczonych 177 km wynosi ona 7557,00)
Rower: Dane wycieczki: 29.00 km (12.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Międzyrzecz, Kęszyca

Poniedziałek, 10 listopada 2014 | dodano: 10.11.2014Kategoria gm. Miedzyrzecz
Plan na dzień dzisiejszy był o wiele ambitniejszy niż jego wykonanie. Miałem zamiar dotrzeć dalej, zobaczyć więcej. Trasę z Skwierzyny do Nietoperka pokonałem dawną trójką. Obecnie po oddaniu do użytku trasy szybkiego ruchu jeździ się nią całkiem przyjemnie, niezła nawierzchnia, ruch umiarkowany.
W Międzyrzeczu za mostem na Obrze nadal trwa remont ul. Waszkiewicza . Plac budowy ominąłem od strony zamku. Skorzystałem z okazji żeby przekroczyć mostek na Paklicy, zerknąć na podwórko muzealne, zrobić parę zdjęć . Po kolei są to: budynek bramny, siedziba starostów międzyrzeckich - obecnie muzeum, wejście do świeżo wyremontowanego zamku i Bracia Międzyrzeccy -pierwsi polscy męczennicy z 1003 r.
 W pobliżu południowego węzła obwodnicy, przy drodze do Nietoperka zamierzałem sprawdzić czy nie zachowały się w terenie jakieś ślady po rozebranej na początku lat 70 Wieży Bismarcka. Nie natrafiłem chyba na właściwe miejsce. W centrum Nietoperka leżą przewiezione stamtąd kamienie z nazwiskami fundatorów w/w wieży. Dziś jednak nie kierowałem się w stronę centrum wioski, lecz do Kęszycy.
 W samej Kęszycy zaciekawiło mnie dokąd prowadzi niebieski szlak rowerowy. Zaraz za wioską pokazał się należący do MRU pas zębów smoka, ciągnący się gdzieś w dal (podobno na odcinku 12 km.). Po jakimś 1,5 km natrafiłem na nieźle zachowany bunkier. W domu, po powrocie, sprawdziłem. Był to PzW 724, należący do Grupy Warownej "Yorck", zbudowany w roku 1939, zachowany w 95 %, dwukondygnacyjny, połączony z systemem podziemnym klatką schodową. Wejście dla przypadkowych turystów niedostępne. Podobno jeszcze zupełnie niedawno za schronem stała wieża widokowa, obecnie rozebrana ze względu na zły stan techniczny. Doczytałem się również że na przedpolu bunkra istnieje fragment założenia parkowego- pałacowego Charlottenhof, rozebranego w latach trzydziestych w związku z budowa wspomnianego panzerwerku. Po kolejnych kilku kilometrach i zębach smoka niespodziewanie znalazłem się w .... Nietoperku . Ciekawość została zaspokojona :)
.
Ponowna jazda do Kęszycy, ale teraz już trochę zmodyfikowałem plany. Zrezygnowałem z byłej bazy wojsk radzieckich w Kęszycy Leśnej, a na rozjeździe za kościołem wybrałem brukowaną drogę do Kurska. Po około 2 km. od wioski w zaroślach słupy od bramy wjazdowej i fundamenty uruchomionej w roku 1925 elektrowni parowej opalanej węglem brunatnym wydobywanym na miejscu. Węgiel brunatny wydobywano w Kęszycy od roku 1857. Sama elektrownia o mocy 3,5 MW czynna była od roku 1925 do 1938. Została zlikwidowana i zburzona w roku 1938 w związku z zbudowanymi w pobliżu obiektami MRU. W tym samym okresie 1934-38 wysiedlono większość mieszkańców Kęszycy i osiedlono ich w nowo wybudowanych koloniach w Nowym Kursku i Gościkowie.




Przed Kurskiem przejechałem przez obrotowy most forteczny nad kanałem Strugi Jeziornej. Całe otoczenie mostu obstawione tabliczkami "Teren prywatny-wstęp wzbroniony". Widok psuje jakiś daszek z stołem, ławami i jeszcze dymiącym grilem. Zrezygnowałem z fotografowania. Podobny most,a moim zdaniem nawet bardziej fotogeniczny jest w Starym Dworku . W Kursku ostatecznie zrezygnowałem z będącej jeszcze w planach na dziś Gorzycy. Na koniec fotka malowniczego bagna znajdującego się przy drodze z Kurska do Chyciny, i przez Bledzew do domu.

Rower: Dane wycieczki: 63.00 km (13.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Most Bieruta

Niedziela, 9 listopada 2014 | dodano: 09.11.2014Kategoria gm. Miedzyrzecz

  Wczorajszą sobotę i niedzielny poranek z powodów rodzinnych musiałem sobie odpuścić. Dopiero dziś po południu, po powrocie do Skwierzyny mogłem sobie pozwolić na dwugodzinną przejażdżkę. Pogoda trochę mglista, ale warunki do jazdy nie najgorsze. Dziś wypadło na most Bieruta.
Trasa szosowo-terenowa zaliczana kilkakrotnie w ciągu roku. Pierwsza część, starą trójką od Skwierzyny w kierunku Międzyrzecza kończy się za tablicą na której wita nas gmina Międzyrzecz. Lasem docieram do przeprawy przez Obrę znanej jako Most Bieruta.



  Kiedyś istniał w tym miejscu drewniany most, przed rokiem 1945 zwany Mostem Wilhelma, doskonale znany wszystkim którzy spływali Obrą z Międzyrzecza w kierunku Bledzewa. Dziś jest to podwójny przepust rurowy, poważne utrudnienie dla kajakarzy. Muszą swoje jednostki pływające wyciągać na nabrzeże i ponownie wodować za mostkiem. Kilka lat temu, po jego "odbudowie" przez pewien czas wisiała na nim niebieska tablica z ironicznym napisem "Przed wojną był tu most Wilhelma, po wojnie Bieruta. Teraz jest przepust rurowy pomysłu jakiegoś fiuta


  Od mostu rozpoczyna się cofka Zalewu Bledzewskiego, a sama zapora z elektrownią znajduje się jakieś 7-8 km w dół rzeki.




Od mostu podjazd na wysoki brzeg i na najbliższym skrzyżowaniu ukazuje się  fotogeniczna aleja obsadzona platanami prowadząca w kierunku Chyciny.  Na starej przedwojennej mapie nazwana jest Drogą Wilhelma  (Wilhelmstarsse).

Tu pozwolę sobie wtrącić dygresję skąd tu tyle tego Wilhelma. Podobno niemiecki przewodnik z lat 30 wspomina o tym, że w roku 1902 cesarz Wilhelm II podczas podróży na manewry wojskowe pod Poznaniem zatrzymał się na kilka dni w Chycinie. Potem na pamiątkę cesarskiej wizyty drogę w kierunku Głębokiego nazwano Wilhelmstrasse, most na Obrze – Wilhelmsbrücke, a cypel nad Jeziorem Chycińskim - Kaiserzelt
Już po zmroku wydostałem się z lasu na asfalt w Chycinie i drogę do Goruńska, Bledzewa i Skwierzyny . Zaraz za Chyciną awaria mojego zasadniczego oświetlenia. Błacha usterka ale wymagała użycia kombinerek. Do niedawna miałem zamontowane oświetlenie awaryjne. Pech że ktoś ostatnio  podzielił się ze mną przednią lampą, zostawiając mi tylko uchwyt. Dobrze że działała chociaż tylna. Uratowało mnie intuicyjne wożenie w sakwie latarki. Dopiero w Zemsku zostałem poratowany obcęgami do gwoździ i do Skwierzyny dotarłem już w pełnej iluminacji.


Rower: Dane wycieczki: 38.00 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zielomyśl , Góra Trębacza

Niedziela, 2 listopada 2014 | dodano: 03.11.2014Kategoria gm. Pszczew

Podczas jednej z letnich wycieczek zabłądziłem do Zielomyśla. W centrum wioski stoi drewniana rzeźba trębacza. Przypomniała mi ona, że kiedyś, gdzieś, coś słyszałem o Górze Trębacza. Miałem zamiar wrócić tu wiosną i spróbować jej poszukać. 



Piękna niedziela zachęciła do wykonania planu przed terminem. Uzbrojony w wiedzę, gdzie mniej więcej szukać, ruszam w drogę. Ostatecznie to tylko jakieś 25 km. od Skwierzyny. Do Przytocznej jazda szosą poznańską (rano ruch jeszcze umiarkowany), dalej wybrałem już same drogi terenowe: Przytoczna- Lubikowo, Lubikowo - kierunek Szarcz, po minięciu Folwarku Helena drogowskaz wskazuje leśną drogę do Zielomyśla. Sama góra znajduje się na skraju lasu pomiędzy Zielomyślem a Lubikowem. Prowadzi do niej dosyć dobra droga szutrowa.
Pagórek przypomina porośnięty młodym lasem kopiec wynoszący się na jakieś 30 m ponad otaczający teren (szczyt na wys. 99 m. npm). Według legendy nazwa góry związana jest z przemarszem przez Zielomyśl jakiegoś oddziału szwedzkiego. Widząc nadciągające oddziały polskie szwedzki trębacz wszedł na w/w górę i zatrąbił na alarm, po czym zginął z ręki polskiego łucznika. Inna wersja legendy widzi sprawę dokładnie odwrotnie.
Na wierzchołek prowadzi  świeżo wycięta poprzez młodnik droga . Byłby to świetny punkt widokowy, jednak rozległą panoramę zasłaniają gałęzie i wierzchołki drzew.   Podobno mieszkańcy Zielomyśla starają się o budowę wieży widokowej. Jeżeli miałaby powstać w tym miejscu, to lokalizacja byłaby znakomita.
Powrót bezstresowy drogami terenowymi do Lubikowa, Rokitna, Twierdzielewa i lokalną drogą asfaltową do Chełmska. Z Chełmska powrót do Skwierzyny starą drogą poznańską.
Rower: Dane wycieczki: 47.00 km (30.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)