blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:642.56 km (w terenie 161.50 km; 25.13%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:53.55 km
Więcej statystyk

Nowa Ameryka ....południowa :) i Stary Fryc

Sobota, 31 października 2015 | dodano: 31.10.2015Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński, Nowa Ameryka

     Ponieważ najbliższe groby moich bliskich leżą w przestrzeni rozciągającej się pomiędzy Krakowem i Tarnowem, zatem w linii prostej ponad 500 km od Skwierzyny, poczułem się dziś zwolniony od tej gorączkowej atmosfery jaka panowała wokół cmentarzy. Korzystam z pięknej pogody i urywam się z domu na kilka godzin.
     Żeby jednak zachować klimat Święta Zmarłych rano zaopatrzyłem się w znicze które postawiłem na leśnym cmentarzyku przy drodze 24. Kiedyś istniała tam osada Wilhelmsthall, do dziś został cmentarzyk i fundamenty kilku domostw. Nie wiem czy miejsce to ma jakąś polską nazwę.
     Dziś zrobiłem drugą wycieczkę śladami Starego Fryca, tym razem po południowej stronie Warty
     Do XVIII w. w dolinie dolnej Warty na odcinku pomiędzy Gorzowem i Kostrzynem rozciągały się rozlewiska i bagna, a rzeka nie miała głównego koryta płynąc dziesiątkami kanałów i strumyków. Bagnisty teren porastał podmokły las, a jedynie na pagórkach wystających z bagien leżało kilka starych wsi założonych jeszcze w średniowieczu.
    Decyzję skolonizowania tych dotychczas niewykorzystywanych gospodarczo terenów podjął król Fryderyk II Wielki. To na jego zlecenie pułkownik von Petri wykonał projekt olbrzymich prac, a szeroko zakrojone roboty ruszyły w 1767 r. Osuszono rozlewiska, nurt rzeki wyprostowano i skierowano do jednego koryta, wybudowano dziesiątki kilometrów wałów i kanałów. Prace trwały 18 lat i pochłonęły ogromną kwotę miliona pruskich talarów. Należałoby jeszcze wspomnieć o osobie Franza Balthasara Schoenberga von Breckenhoffa, który bezpośrednio odpowiadał za logistykę, organizację i rozliczanie funduszy. Jego zaangażowanie nie zostało jednak odpowiednio docenione, ponieważ pod koniec życia popadł w niełaskę oskarżony o nadużycia i malwersacje. Dziś trudno powiedzieć czy te oskarżenia były prawdziwe.  Breckenhoff próbował się oczyścić od zarzutów, trzeba jednak powiedzieć że z mizernym skutkiem. Wkrótce po tym zmarł, a po śmierci skonfiskowano jego majątek. Breckenhoff poprzez rodzinę żony jest związany z okolicami Strzelec Krajeńskich. Wspominałem o nim kiedyś na blogu w swoim wpisie  http://jorg.bikestats.pl/1347557,Dankow.html w części dotyczącej Gardzka.
     Na tereny wydarte bagnom zaczęto kierować osadników. Na wyraźne polecenie króla koloniści powinni pochodzić spoza Prus. Osiedliło się tu wtedy również trochę ubogiego polskiego chłopstwa, co poświadczają dane archiwalne z lat 1763-74. Nie osuszono jedynie bagien rozciągających się od Słońska do Kostrzyna, jest to teren dzisiejszego Parku Narodowego "Ujście Warty".
     Do 1778 roku założono tu 122 kolonie w których zamieszkało 1846 rodzin. Wtedy pojawiły się takie nazwy jak Pennsylvanien, Hampshire, Saratoga, Florida, New York, Yorktown. Legenda mówi ze kiedy do Fryderyka II przyszła delegacja chłopów prosząca o możliwość wyjazdu do Ameryki odparł "Ja wam Nową Amerykę i wolność dam nad Wartą". Według innej legendy nazwy te były wówczas odzwierciedleniem nastrojów w fryderycjańskich Prusach, gdzie z sympatią śledzono walkę północno-amerykańskich kolonii o wolność.
   Od Studzionki do Kłopotowa podróżuję wałem powodziowym.
  Studzionka została zasiedlona pół wieku wcześniej niż rozpoczęła się wielka melioracja stąd pierwsi osadnicy początkowo musieli stawić czoła o wiele większym wyzwaniom niż ich przeszli sąsiedzi. Dziś nie zjeżdżałem z wału do kościółka. Ciekawostką jest umieszczony tam na wolno stojącej dzwonnicy dzwon z 1793 r. ufundowany przez księcia Ferdynanda, mistrza zakonu joannitów i brata Fryderyka Wielkiego.
  W Okszy zatrzymuję się przed kościołem. Odniosłem wrażenie że od mojego ostatniego pobytu przeszedł on jakiś remont. Kolejny przystanek przed drogowskazem i przy przeprawie w Kłopotowie. Korcił mnie pomysł kontynuowania jazdy wałem w kierunku Słońska, ale ostatecznie pojechałem do Głuchowa. A tam kolejne dylematy i możliwości; może do Lemierzyc, a może jednak do Słońska. Z rozterek wybawił mnie rzut oka na zegarek i świadomość że za  ok. dwie godziny muszę być w Skwierzynie.
  Przez Zaszczytowo, Przemysław  pędzę do Krzeszyc. Gdzieś po drodze kuszą jeszcze Malta i Krzemów, czas jednak jest nieubłagany. Za Krzeszycami już bez żadnych pokus gonię do domu. Rzutem na taśmę zameldowałem się na 10 min. przed czasem. 
   Dzisiejszy wyjazd pozwolił mi uporządkować sobie w głowie tamtejszą topografię. Przy następnym będzie łatwiej. 
    Do wycieczki dołożyłem dwukrotny poranny wyjazd do sklepów (8 km).


Na Kostrzyn.


Oksza.


Kierunek Nowa Ameryka.


Prom przez Wartę w Kłopotowie.


Tytuł mówi sam za siebie.








Klimaty w południowej części Nowej Ameryki.



Rower: Dane wycieczki: 109.83 km (4.50 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Tradycyjna rundka przez Zemsko

Wtorek, 27 października 2015 | dodano: 27.10.2015

   Czas jaki pozostaje do dyspozycji po powrocie z pracy pozwala jedynie na takie króciutkie wypady. Nie są one może ciekawe ale pozwalają na chwilę odetchnąć w plenerze. Dziś tradycyjna rundka przez Zemsko.
   Przy okazji poniższe zdjęcie chciałem zadedykować wszystkim bikerom - malkontentom narzekającym na lubuskie bruki. Ten bruk ma chyba z dwadzieścia wieków, ale jak go zobaczyłem od razu pomyślałem o naszych kochanych brukach z Zemska, Popowa i wielu innych znanych nam dróg. Ostatecznie to ta sama technologia budowy.



    I na koniec ciekawostka. Wracając z pracy znalazłem w skrzynce pocztowej list w którym firma Caelum prezentuje swoje usługi oraz zaprasza jak niżej:
   - 31 października 2015 w godzinach 13:00-15:00 dom pogrzebowy i krematorium Caelum w Skwierzynie zaprasza na swój dzień otwarty. Można zobaczyć obiekt od środka, zobaczyć jak wygląda piec kremacyjny i na koniec wziąć udział w uroczystej mszy św. za zamarłych. 
  Marketing potrafi czasem zaskoczyć. Chyba skorzystam  :). 
   Do dzisiejszych kilometrów dołożyłem wczorajsze pięć. Wczoraj byłem znów na budowie przeprawy przez Wartę. Kratownica mostu jest już nasunięta na całej niemal szerokości rzeki, jeszcze kilka dni i oba brzegi zostaną spięte.



Rower: Dane wycieczki: 27.30 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Do Gorzycy

Niedziela, 25 października 2015 | dodano: 25.10.2015Kategoria gm. Miedzyrzecz

   Dziś zahaczyłem o Gorzycę. Piszę że zahaczyłem ponieważ dziś tylko przekroczyłem most na Obrze i zawróciłem z powrotem na jej prawy brzeg. Do Gorzycy wyjechałem po południu, więc czas nie pozwalał na dłuższe wycieczki po drugim brzegu. Jechałem przez las od strony Zemska.  Natomiast na lewym brzegu Obry przejechałem się po oznakowanej otulinie strzelnicy wojskowej w Świętym Wojciechu, a nawet ośmieliłem się naruszyć jej granice aby zajrzeć do kamienia o którym już kiedyś wspominałem na blogu w swoim wpisie http://jorg.bikestats.pl/1280695,Gorzyca.htm
 Dla usprawiedliwienia muszę dodać że wielkiego naruszenia tych granic nie było, bo dziś niedziela, a ponadto droga którą jechałem jest oznakowana jako szlak rowerowy. Z zadowoleniem stwierdzam że piaszczyste drogi na zapleczu jeziora Głębokiego znów stały się przejezdne.


Zemsko - wyjazd z wioski w kierunku Zalewu Bledzewskiego i Gorzycy.


Do Gorzycy.


Most na Obrze w Gorzycy.


Jesienna Obra.


Pałac w Gorzycy. Siedziba gospodarstwa agroturystycznego "Maya".


Kamień o którym wcześniej wspominałem.



Rower: Dane wycieczki: 39.13 km (18.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Lubikowo

Niedziela, 18 października 2015 | dodano: 18.10.2015

   Trochę niespodziewanie dla samego siebie byłem dziś w Lubikowie. Sporą część trasy pokonałem drogami terenowymi. Około siedmiu kilometrów nie zostało zarejestrowanych przez Endomondo, były to przejazdy od Lubikówka do Lubikowa i z powrotem kiedy było ono uśpione. Ostatnie deszcze utrwaliły piachy pod Twierdzielewem, dziś obyło się bez przepychania.



Rower: Dane wycieczki: 46.50 km (21.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Puszcza Notecka i Lipki Małe

Sobota, 17 października 2015 | dodano: 17.10.2015Kategoria Puszcza Notecka, gm. Santok

   Aura dzisiejsza okazała sie na tyle łaskawa że mogłem pozwolić sobie na wycieczkę po Puszczy Noteckiej i do wioseczek położonych nad Notecią za Lipkami Wielkimi. Pierwotny plan zakładał że przedostanę sie tylko do Goszczanowa, przez Goszczanówko dotrę do Baranowic i Lipek Małych, a jeżeli czas pozwoli chciałem poszukać drogi przez Mąkoszyce do Lipek Wielkich. Ostatecznie okazało się że czas już nie pozwolił na Mąkoszyce
   Już w trakcie jazdy wprowadziłem pewne poprawki. Pomyślałem że mógłbym sprawdzić dokąd prowadzi świeżo zbudowana droga pożarowa nr. 42 którą zauważyłem w pobliżu jeziora Łąkie jadąc latem do Gościmia, po cichu liczyłem że prowadzi gdzieś pod Goszczanowo. Skoro już będę nad jeziorem Łąkie to mógłbym spenetrować dokąd prowadzi kanał który pokazał mi latem Staszek P. Zatem na początek kierunek Lubiatów.
    Przed zagłębieniem się w puszczę jadę do Nowego Dworu. Zwykle staram się unikać tamtejszego bruku zjeżdżając za Świniarami na zielony szlak, dziś jednak zniechęciły mnie do tego kałuże. W Nowym Dworze koniec szosy , ponownie zobaczę ją dopiero po drugiej stronie puszczy w Goszczanowie.


Nowy Dwór. Podziwiam robotę brukarzy sprzed wieku. Na całym odcinku od Świniar nie ma nigdzie wybitych wybojów. Dziś nie do pomyślenia. Ale jazda rowerem po niej i tak nie sprawia przyjemności.

    Zaczynam od wspomnianego wcześniej kanału. Po kilkunastu kilometrach jazdy przez puszczę docieram do celu. W pobliżu leżała kiedyś wioseczka Koza. Dokument opisujący
granicę Wielkopolski i Nowej Marchii wspomina o leżącym w tym miejscu jeziorze Czegen otoczonym bagnem. W XVIII w. powstała w pobliżu olenderska osada która przetrwała do 1945 r. Dziś po Kozie została tylko duża śródleśna polana z oczkiem pośrodku i leżący nieopodal zapomniany cmentarzyk. Aby odprowadzić okresowy nadmiar wody zbudowano obok Kozy przepompownię i kilkukilometrowy kanał odprowadzający wodę do jeziorka Grenzsee i prawdopodobnie przedłużony dalej do jeziora Łąkie. Razem z Staszkiem latem przemierzyliśmy dnem kanału odcinek od Kozy do miejsca w którym krzyżował się z drogą do Lubiatowa. Dziś poszedłem jego dnem dalej w kierunku byłego Grenzsee. Co jakiś czas w dnie wykopu widać dziury wygrzebane nie wiadomo w jakim celu, przy okazji wywalono na powierzchnię kawałki gruzu z kamionkowej rury którą kiedyś odpływała przepompowywana woda. Wkrótce kanał skończył się nad bagnem, a moja pasja odkrywcy przygasła. Bagno okazało się użytkiem ekologicznym "Owalne Bagno", tylko tyle zostało z jeziorka Granicznego.




Skrzyżowanie z drogą do Kozy. Z lewej strony, za słupkiem wylot kanału.




Można tu spo
cząć na chwilę.



Dobrowolnie wpuszczam się w dalszą część kanału.


Koniec kanału znajdował się za tym młodnikiem.

   Jadę nad jezioro Łąkie. Od czasu mojego ostatniego pobytu zbudowano w pobliżu drogi "Strategiczny punkt czerpania wody".


Do czego mogą w lesie służyć takie dyby? Spotkałem to nad jeziorem Łąkie w pobliżu fundamentów dawnej leśniczówki.








Nad jeziorem Łąkie.

   Nadszedł czas na kolejny punkt ; zbadanie dokąd prowadzi droga pożarowa nr 42, i czy jej istnienie może być przydatne dla jazdy po puszczy. Okazało się że biegnie ona równolegle do drogi z której zazwyczaj korzystam, a jej przydatność dla mnie raczej niewielka. Teraz zostały tylko Goszczanówko i Lipki Małe. Zaraz za Goszczanowem licząc w kierunku Drezdenka drogowskaz wskazuje kierunek na Duraczewo i leżące za nim Goszczanówko. W Goszczanówku już kiedyś byłem. Zabudowa miejscowości rozproszona, w środku wioseczki sklep i kościółek. 


Kriegerdenkmal w Goszczanówku. 


Kościółek w Goszczanówku.

    Zaraz za Goszczanówkiem droga do Baranowic zmienia się w szutrówkę, a na całej długości towarzyszy jej szeroki kanał. Bliżej Lipek pojawiają się zabudowania i w końcu docieram do biegnącej po nasypie drogi do Lipek Małych. Wkraczam na teren nieznany. Lipki Małe leżą nad samym brzegiem Noteci. W centrum miejscowości pomnikowy 300 letni dąb z olbrzymią dziuplą, kościółek i kilka zabudowań. Reszta domów rozproszona wśród pól.


Droga do Lipek Małych. Kończy się na wale przeciwpowodziowym nad Notecią. Do centrum wioski trzeba kilkaset metrów jechać szutrówką wzdłuż wału.


Pomnikowy 300-letni dąb szypułkowy w Lipkach Małych.


Kolejny Kriegerdenkmal.




Kościółek z roku 1806, przebudowany w 1907.


Zagadkowy obiekt przed kościołem w Lipkach Małych. Przypomina odwróconą do góry nogami chrzcielnicę. Płaskorzeźba wygląda na doklejoną już w czasach późniejszych, może nawet współczesnych.

 Dokąd teraz dalej? Miały być Mąkoszyce, ale dochodzi osiemnasta. Nie mam ochoty na błąkanie się wśród pól po nieznanych drogach. Niechętnie, ale muszę część drogi do Lipek Wielkich odbyć tą samą drogą którą tu przyjechałem. Później okazało się że droga nad którą się zastanawiałem przed kościołem, była tą o którą chodziło i spokojnie mogłem nią jechać do Mąkoszyc i dalej do Lipek, a może nawet udałoby się dotrzeć do Ludzisławic.
Dalsza jazda to już tylko szybki powrót do domu.



Rower: Dane wycieczki: 90.60 km (40.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Standardowe Zemsko z przyległościami

Czwartek, 15 października 2015 | dodano: 15.10.2015

   Wyjazd dzisiejszy był trochę wymuszony sytuacją, nawarstwiły się sprawy których nie chciałem odkładać na sobotę. Naiwnie liczę że może pojutrze aura będzie łaskawa i uda się wyskoczyć gdzieś dalej. Dzisiejsza pogoda również nie zachęcała do jazdy, ale skoro była taka potrzeba wyciągnąłem rower i w drogę. Ciekawość zagoniła mnie nad Wartę na plac budowy najważniejszej inwestycji w mieście. Wygląda to teraz tak jak na zdjęciach. Zdjęcia robione komórką i przy słabym świetle ale coś tam da się zobaczyć.




  Pierwszy przystanek robię na osiedlu Pola Międzyrzeckie, szybko załatwiam sprawę i ruszam do Zemska. Po drodze wyprzedzają mnie pędzące na sygnałach: policyjny radiowóz i straż pożarna. Sytuacja wyjaśnia się na skrzyżowaniu w Zemsku. Miała tam miejsce jakaś kolizja i służby ratunkowe wypełniają swoją powinność. Nie jestem pewny ale skończyło się chyba tylko na potłuczeniach i uszkodzeniu samochodów. Po półgodzinie spędzonej u teściowej widzę jeszcze na skrzyżowaniu migające światła służb, do domu ruszam zatem przez Stary Dworek. Tradycyjna, cotygodniowa, obowiązkowa trasa znów zaliczona.



Rower: Dane wycieczki: 32.40 km (4.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Zemsko i Goszczanowo

Niedziela, 11 października 2015 | dodano: 11.10.2015

    Zemsko i Goszczanowo łączy dziś to że obydwie miejscowości odwiedziłem podczas jednego ale dwuczęściowego wyjazdu. Pierwsza część rodzinna, z obowiązkową trasą przez Zemsko z przyległościami i druga w stylu wolnym. Kiedy już odstawiłem małżonkę do domu miałem swobodę w wyborze trasy, ale czas (17,30) był trochę ograniczony.
  Pojechałem za Wartę przede wszystkim z powodu budowy tymczasowej przeprawy. Budowa ma miejsce obok starego mostu, który idzie do remontu. Chciałem zobaczyć tempo prac. W dniu dzisiejszym po kilku tygodniach prac; usypano przyczółki, wbito w dno filary, zbudowano i nasunięto na filary znaczną część kratownicy. 


Stara droga do Świniar. Straciła ona swoje znaczenie w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Wtedy zbudowano nową drogę po wale i most betoniak nad mokradłami. Jej trasa pokrywa się z dzisiejszą. Natomiast starą drogą można dotrzeć do leśniczówki za Wartą i domu w którym podobno mieszkał strażnik wodny. Droga ta po drugiej stronie obecnej szosy łączy się z kawałkiem brukowanej drogi do Jezierc. Po jakichś 200 m. bruk się kończy i dalej po całej puszczy można  już szaleć drogami szutrowymi. Rozpisuję się o bruku ponieważ tak jak każdy użytkownik roweru uwielbiam jazdę po nim.

    Zdecydowałem się na przejazd przez puszczę do Goszczanowa i powrót szosą. Trochę obawiałem się że nie zdążę wyjechać z lasu przed zmrokiem. Udało się tego dokonać rzutem na taśmę. W Goszczanowie robiło się już szaro, było za ciemno na przejażdżkę brzegiem Goszczanowskiego Stawu. Zjechałem tylko do brzegu naprzeciwko kościoła. Szkoda że poniżej kościoła na prywatnej posesji stoją jakieś budy które pierwsze rzucają się w oczy i psują widok.
  Powrotną drogę zrobiłem już szosą, nie ryzykowałem nocnej jazdy przez lasy. Natomiast pełne ciemności dopadły mnie gdzieś w okolicy Ludzisławic.



Rower: Dane wycieczki: 68.20 km (17.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Lubikowo i łódź do "dokowania"

Sobota, 10 października 2015 | dodano: 11.10.2015Kategoria gm. Przytoczna

   Stosunkowo wcześnie zrobiłem poranne zakupy, i już w myślach układałem plany jaką trasą dziś pojadę, kiedy zadzwonił telefon. Zostałem poproszony o pomoc w wyciągnięciu z jeziora i przewiezieniu do domku tytułowej małej jednostki pływającej o napędzie wiosłowym, czyli łodzi. Roboty przy tym jest niewiele, tylko miejsce trochę kolidowało z kierunkiem nad którym sie właśnie zastanawiałem. Skoro jednak wcześniejsze plany wzięły w łeb ustaliłem z właścicielem łodzi że nie pojadę z nim samochodem, a wyjadę odpowiednio wcześniej rowerem i spotykamy się przy Folwarku Amalia w Lubikówku. 


Droga do Chełmska.

   Folwark Amalia to dawny folwark założony po 1832r, którego nazwa pochodzi od imienia córki właściciela. Znajduje się na brzegu jeziora ok. 2 km na zachód od wioski.  Obecny właściciel przebudował dawne budynki folwarczne na hotel i restaurację. Obok  folwarku przycupnęły domki dawnych pracowników, baza nurków, kilka domków kempingowych. Za płotem hotelu, już na terenie prywatnym stoi kilka budowli zbudowanych przez właścicieli na bazie przyczep kempingowych. Właśnie do jednej z takich bud wcisnęliśmy łódź ściągniętą z jeziora. 


Jezioro Lubikowskie- zachodni skraj.

  Skoro już znalazłem się w Lubikówku to chociaż powałęsam się po okolicy. Można byłoby np. objechać jezioro, ale z poprzedniej jazdy do Stołunia zapamiętałem że na przeciwległym brzegu duże odcinki drogi to połacie sypkiego piasku, zatem odpada. Natomiast przy pierwszej stacji Kalwarii Rokitniańskiej zauważyłem niezłą drogę prowadzącą w kierunku Jeziora Rokitno.  Ta niezła początkowo droga wkrótce zamieniła się w ścieżkę. I tą ścieżynką dotarłem na teren dawnego ośrodka wypoczynkowego zakładów włókienniczych "Bielbaw" z Bielawy na Dolnym Śląsku. Dziś po ośrodku pozostało tylko wspomnienie, a na jego terenie leżą resztki gruzu z wyburzonych domków i trochę śmieci. Za rok lub dwa wszystko zarośnie pokrzywami i mało kto będzie pamiętał że latem brzeg jeziora tętnił życiem.








Nad Jeziorem Rokitno.

  Z Rokitna ruszam do Twierdzielewa. Wbrew obawom droga okazała się przejezdna niemal w całości, jedynie króciutki odcinek przy punkcie czerpania wody zmusił mnie do zejścia z roweru. Widok tego stawku pokazuje jak bardzo obniżył się poziom wód gruntowych. Dziś po prostu nie ma w nim wody. W pobliskim jeziorku poziom wody spadł co najmniej o metr, a trochę wody zachowało się jedynie na dnie na środku bajorka.




Tak spadł poziom wód gruntowych w lasach pod Rokitnem.




Twierdzielewo.




Chełmsko.

  Z Twierdzielewa jadę już bezpośrednio do Skwierzyny. Dalsze wyjazdy znów odkładam na kolejny weekend. 
  


Rower: Dane wycieczki: 43.60 km (13.00 km teren), czas: h, avg:0:00 km/h, prędkość maks: km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Nad Wartą i po miód

Czwartek, 8 października 2015 | dodano: 08.10.2015Kategoria gm. Skwierzyna

   Żeby po pracy zdążyć do domu przed zmrokiem muszę już skracać wycieczki do około 30 km. Dzisiejsza również należała do tej kategorii. Złota polska jesień już w pełni, przyroda coraz barwniejsza, szkoda tylko że tak mało słońca. 
   Część trasy pokonałem drogami prowadzącymi do oddalonych, mało znanych osad. Na początek, przy składzie drewna na dawnej stacji kolejowej Skwierzyna Gaj zbaczam w boczną leśno-polną drogą prowadzącą do Kijewic. Kijewice w czasach przedpegerowskich były zapewne folwarkiem. Po PGR-ach zostało kilka zaniedbanych i częściowo zdewastowanych budynków gospodarczych, w których do niedawna była prowadzona duża hodowla gęsi, i dwa kilkurodzinne domy. Obok znajduje się zespół przyrodniczo-krajobrazowy Kijewickie Kerki z starorzeczami, pomnikowymi wiązami i dębami. Podobno gniazduje tutaj również orzeł bielik. Kerki z swoimi łąkami i starorzeczami ciągną się aż do Osetnicy. Tamtędy można się również przedostać do Murzynowa.
   Kilkaset metrów jazdy i wyjeżdżam nad Wartą w Murzynowie. W miejscu tym w czasach kiedy jeszcze nie było linii kolejowej do Skwierzyny i Krzyża istniała przystań na której ładowano cegłę na barki. Ostatnio odbywa się tam coroczna impreza Święto Warty. Przystań była połączona z cegielnią kolejką. Po dawnym torowisku aż do ruin cegielni obecnie biegnie droga. Tą drogą, przez podwórze dawnego majątku docieram przed kościół. Okazuje się że droga do Gościnowa jest jeszcze w przebudowie, a objazd prowadzi w kierunku Warcina.


Droga do Warcina.

    Skoro wjechałem na tamtejszy bruk to pociągnąłem dalej. Warcin trochę przypomina Kijewice. Jest tu kilka popegeerowskich domków i droga ciągnąca się wałem w kierunku Osetnicy i dalej do Polichna. Jest jeszcze jedna droga prowadząca do Gościnowa i z niej właśnie skorzystałem. Dalsza droga do domu to już asfalty do Dobrojewa i przez Murzynowo do Skwierzyny.
     Acha, zostało jeszcze poszukiwanie miodu. Nigdy nie kupowałem go w pasiece, ale skoro była taka potrzeba pojechałem tam gdzie kiedyś widziałem ule. Na miejscu okazało się że jej właściciel mieszka w Skwierzynie o kilometr od mojego domu i tam zajmuje się jego dystrybucją. Tak to czasem szukamy po caluśkim świecie tego co jest całkiem blisko.



Rower: Dane wycieczki: 41.80 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Odczadzanie mózgu

Niedziela, 4 października 2015 | dodano: 04.10.2015

   Wczoraj byłem na uroczystości rodzinnej na której nie stroniłem od napitków. Dziś po pobudce czacha dymiła jak czynny Wezuwiusz. Zrobiłem małą rundkę dla jej przewietrzenia. Trochę pomogło.

 
Rower: Dane wycieczki: 26.69 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)