blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2017

Dystans całkowity:290.15 km (w terenie 72.00 km; 24.81%)
Czas w ruchu:23:51
Średnia prędkość:12.17 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:41.45 km i 3h 24m
Więcej statystyk

Wokół domu,wte i wewte.

Niedziela, 29 stycznia 2017 | dodano: 29.01.2017

  Rodzinny wyjazd w celach rekreacyjnych. Tempo dostosowane do możliwości małżonki.


Rower: Dane wycieczki: 38.42 km (0.00 km teren), czas: 05:55 h, avg:6.49 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wzdłuż Warty do Muchocina.

Sobota, 28 stycznia 2017 | dodano: 29.01.2017Kategoria gm. Przytoczna, pow. międzychodzki

   Dzień wolny, temperatura w pobliżu 0 ºC, słonecznie, bezwietrznie – warunki wymarzone na dłuższą wycieczkę. Pytanie tylko dokąd i którędy, z naciskiem którędy. Pytanie dokąd? pozostało otwarte do samego końca. Natomiast odpowiedź na pytanie którędy? przynosiły warunki panujące na gminnych drogach szutrowych w okolicy Przytocznej i Miedzychodu.
   Zrobiłem przejazd drogą szutrową prowadzącą u podnóża wałów warciańskich przeciwpowodziowych na odcinku od Krasnego Dłuska do Krobielewa. Droga na otwartych przestrzeniach, wystawiona wcześniej na działanie słońca a dziś zmrożona, idealnie szorstka.

Pałac w Krasnym Dłusku
Pałac w Krasnym Dłusku.

Krasne Dłusko
Krasne Dłusko. 

Gaj - stawy

Gaj - wolny chów
Gaj - wolny chów.

Krobielewo- przed pracownią lokalnego artysty rzeźbiarza
Krobielewo- przed zagrodą-pracownią lokalnego artysty rzeźbiarza.

Krobielewo - pracownia artysty
Krobielewo - pracownia artysty, rzut oka za bramę.

Krobielewko
Przeciwległy brzeg, Krobielewko.

  Jedną z ciekawostek Krobielewa jest szosa prowadząca od strony Goraja i kończąca się na barierze ustawionej na szczycie wału przeciwpowodziowego. Analogiczna sytuacja jest na przeciwległym brzegu w Krobielewku. Jest to ślad po najdłuższym drewnianym moscie w przedwojennych Niemczech zbudowanym w 1939 r. przez saperów Wermachtu w wiadomym celu. Granica państwowa przebiegała niecałe trzy kilometry dalej pomiędzy dzisiejszymi osadami Stryszewo i Muchocinek. Był to najbardziej na zachód wysunięty skrawek II Rzeczypospolitej. Do dnia dzisiejszego przy wale przeciwpowodziowym zachował się tam budynek rzecznego posterunku celnego.

Stryszewo - budynek przedwojennego rzecznego posterunku celnego na Warcie
Stryszewo - budynek przedwojennego rzecznego posterunku celnego na Warcie.


Ten sam posterunek na mapie WIG z 1936 r.

Stryszki - schron
Niemiecki schron graniczny w pobliskich (3,5 km) Stryszkach. Dziś tam nie dotarłem, zdjęcie z innej wycieczki.

   Za Muchocinkiem droga prowadziła przez las, była bardziej oblodzona ale przy odrobinie ostrożności zupełnie znośna. Miałem pewne pomysły na bliższe zapoznanie się z Muchocinem i pobliskim Jeziorem Winnogórskim, jednak czas, a właściwie jego brak wymusił odłożenie tego pomysłu na inne bardziej sprzyjające okoliczności.
   Sam Międzychód ominąłem, skręcając tuż za tablicą miejscowości w uliczkę Słodowy Młyn ukrywającą się za nasypem kolejowym. Wyprowadziła mnie na drogę do Starego Gorzycka. Skoro Stare Gorzycko, to siłą rzeczy musi być Wierzbno. Niestety kilkaset metrów na tym odcinku  dostępne było tylko dla łyżwiarzy. Od Wierzbna do domu prowadzi droga krajowa 24, ruchliwa i pozbawiona poboczy. Jeżeli jest to tylko możliwe staram się jej unikać i tylko dlatego spróbowałem alternatywnego szlaku przez Brzeźno, Lubikowo i Rokitno. Leśne odcinki były dziś przejezdne tylko dlatego że zamarzły, a następna taka okazja będzie pewnie dopiero latem w czasie suszy.

Pod Rokitnem
Pod Rokitnem.


Rower: Dane wycieczki: 64.22 km (49.00 km teren), czas: 05:01 h, avg:12.80 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Lubniewice

Niedziela, 22 stycznia 2017 | dodano: 23.01.2017

  Ten wyjazd nie miał żadnego podtekstu turystycznego, jazda dla jazdy. Boczne drogi gruntowe oblodzone, szkoda ryzykować.


Rower: Dane wycieczki: 53.58 km (0.00 km teren), czas: 03:11 h, avg:16.83 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Bukowiec

Sobota, 21 stycznia 2017 | dodano: 23.01.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz

   Ewentualnych czytelników proszę o wybaczenie za nieco przydługie wywody historyczne. Tak już mam że lubię sobie czasem poględzić na temat miejsc które odwiedzam.
   Niedawno od kolegi otrzymałem trochę materiałów dotyczących Bukowca. Kolega jest pasjonatem lokalnej historii i pomimo że od wielu lat mieszka zupełnie gdzie indziej to Bukowiec jest jego rodzinną miejscowością i żywo interesuje się jego przeszłością.
   Bukowiec znałem wcześniej tylko z tranzytowych przejazdów, teraz po zapoznaniu się z jego historią widzę go w całkowicie innym świetle. Dzisiejszy Bukowiec jest praktycznie pozbawiony zabytków ale nie zawsze tak było. Do roku 1945 była to bogata i ludna wieś z pięknym majątkiem, z pałacem i pięknym parkiem, XVI wiecznym drewnianym kościołem i kilkoma pomnikami. Później dawna świetność stawała się tylko coraz odleglejszym wspomnieniem.
   Na przestrzeni kilkuset lat Bukowcem rządziło kilka rodzin zaczynając od Bukowieckich kończąc na Gersdorffach. Gersdorffowie byli właścicielami majątku w latach 1787 - 1945 i dziś wybrałem się na przejażdżkę po ich śladach.
   Pierwszym przedstawicielem tej rodziny władającym w Bukowcu był urodzony w 1760 r Leopold Zygmunt. W posiadanie Bukowca wszedł żeniąc się z przedstawicielką rodu Unrugów, poprzednich właścicieli dóbr. W młodości poświęcił się on służbie wojskowej. Służył w regimencie husarii Gebharda Leberechta von Blüchera będąc jego adiutantem. Blücher w późniejszym okresie dosłużył się stopnia feldmarszałka i był jednym z najważniejszych pruskich dowódców w okresie wojen napoleońskich. Pamiętamy jego rolę w bitwie pod Lipskiem i później w pokonaniu Napoleona pod Waterloo.
   W latach o których wspominamy miejscem stacjonowania tego regimentu kawalerii był Słupsk, ale aby nie stanowił on nadmiernego obciążenia dla mieszczan część poddziałów była rozlokowana w okolicznych miejscowościach. Jeden z szwadronów którym jeszcze jako major dowodził Blücher stacjonował w Miastku.
   Własnie w Miastku w 1791 r. przyszedł na świat kolejny przedstawiciel rodu Gersdorfów, Gustaw Leopold. Gustaw był człowiekiem o rozległych zainteresowaniach; próbował swoich sił w poezji, interesował się techniką, kolekcjonował numizmaty. Wszystkie pamiątki po nim spłonęły w pożarze pałacu w 1945 r, zachował się jedynie niewielki rymowany tekst na "Pomniku Wilka". Gustaw zmarł w 1865 r w swoim ulubionym miejscu pobytu, Folwarku Jeziornym (Seevorwerk.) znajdującym się nad brzegiem Jeziora Bukowieckiego. O folwarku jeszcze wspomnę później.
    Po śmierci Gustawa w Bukowcu gospodarzyło jeszcze trzy pokolenia Gersdorfów. Byli to Wilhelm Carl Hermann (1828-1992), jego syn Hans Otto (1864-1908) i wnuk Hermann. Hermann zmarł w okolicach Berlina w kwietniu 1945 r. Kilka miesięcy wcześniej podczas przemarszu przez Bukowiec wojsk radzieckich zmarła jego żona. Istnieją pogłoski że było to samobójstwo. Dzieci Hermanna rozproszyły się po Niemczech, Chile i Hiszpanii.
  Teraz wracam do nikłych śladów minionej świetności Bukowca. Jadąc od strony Międzyrzecza zaraz po minięciu Skoków mamy do wyboru dwie opcje; Pomnik Wilka, i miejsce gdzie do początku XX wieku stały zabudowania Folwarku Jeziornego (Seevorwerk.). Folwark znajdował się na południowym brzegu Jeziora Bukowieckiego i pełnił również funkcje leśniczówki . Od szosy do Wyszanowa prowadzi do niego żółty szlak rowerowy. Dziś w miejscu gdzie stały zabudowania folwarku istnieje tylko parking dla wędkarzy, a za parkingiem prostokątna działka porośnięta nieco nietypowym jak na las drzewostanem i krzakami śnieguliczki. Leśniczówka spłonęła na początku XX wieku i już nie została odbudowana w tym samym miejscu.


Tu był Folwark Jeziorny.

Jezioro Bukowiec
Jezioro Bukowieckie - taki był widok z okien Folwarku Jeziornego.

  Nową leśniczówkę i tartak Gersdorffowie wybudowali  przy szosie z Międzyrzecza do Bukowca. Tartak został zlikwidowany w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, natomiast zabudowania leśniczówki zachowały się do dziś, jest to osada nazywana "Czarny Bocian".


Czarny Bocian.

   Sama siedziba rodu w Bukowcu swój kształt z czasów swojej świetności, a której widoki zostały zachowane tylko na starych fotografiach, uzyskała pod koniec XIX wieku. Inicjatorem przebudowy był Hans Otto konserwatywny poseł do Sejmu Rzeszy. Pałac spłonął w 1945 r. Na jego miejscu pobudowane zostały garaże PGR-u. W trakcie budowy przed zniwelowaniem terenu nie przeprowadzono żadnych badań więc nic nie wiadomo o śladach po wcześniejszych dworach. Natomiast folwark zniszczał na wskutek gospodarowania przez PGR i późniejszych zmieniających się dzierżawców i właścicieli. W stosunkowo najlepszym stanie zachował się główny wjazd do folwarku. Okazały budynek bramny w swojej bryle nawiązuje do renesansowych budowli obronnych. Teren folwarku, jako prywatny, oficjalnie jest niedostępny. Zakaz można nieformalnie ominąć wchodząc przez dziurę w ogrodzeniu od strony parku.

Bukowiec - wiejska ulicaBukowiec - ulica 


Główny wjazd na teren folwarku.

  Od strony południowo-zachodniej rezydencja była otoczona parkiem. Park założony w rozległej kotlince w stanie obecnym jest całkowicie zdziczały i traktowany jako wygodne miejsce do wyrzucania starych opon, zużytego sprzętu domowego i połamanych mebli. Wysokość między dnem jaru a jego brzegami sięga ok 10-15 m. Śladem po alejkach są szpalery starych drzew i resztki schodów prowadzące na wyższy poziom. Na dnie istniał kiedyś ok 1,5 ha staw, obecnie wyschnięty.

Bukowiec - parkowa alejka
Bukowiec - parkowa alejka.


Wyschnięty staw w parku.

Bukowiec ruiny mauzoleum Gersdorffów
Tyle zostało z mauzoleum Gersdorffów.

   Na północnym skraju parku znajdowało się mauzoleum rodowe Gersdorffów. Mauzoleum zostało wysadzone w powietrze w latach siedemdziesiątych. Nie bardzo rozumiem czemu to miało służyć. Obecnie w tym miejscu leży tylko kupka zasypanych liśćmi gruzów. Kiedyś obok grobowca znajdował się zaniedbany grób, twierdzono że leży w nim żona ostatniego właściciela która popełniła tu samobójstwo podczas wyzwalania Bukowca w 1945 r.
   Wyjeżdżając z parku zapuściłem się przez dziurę na podwórze folwarczne. Trochę przez brak czasu, a trochę przez szacunek dla własności prywatnej nie zapuszczałem się głębiej. Ogólny widok zabudowań to stan trwałej ruiny.

Bukowiec- ruiny gorzelni
Bukowiec- ruiny gorzelni, reszta folwarcznego podwórza w stanie podobnym lub gorszym.

  Na koniec pobytu w Bukowcu próbowałem odszukać w terenie i zobaczyć pozostałości kolejnych ciekawostek. Na przedwojennych zdjęciach pokazywany jest pomnik cesarza Wilhelma II znajdujący się ok 100 m od bramy folwarku. Do dziś zachowało się tylko niewielkie wzniesienie na którym stał cokół z pomnikiem. Kolejny nieistniejący monument to pomnik leśniczego Wilhelma Obsta który stał na rozdrożu drogi prowadzącej na stację i do Sierczynka. Teoretycznie powinien tam znajdować się fundament pomnika, ja jednak nic nie znalazłem.


Kopczyk na którym stał pomnik Wilhelma II.

Bukowiec - tu stał pomnik leśniczego Obsta
Bukowiec - prawdopodobnie tu stał pomnik leśniczego Obsta. 

   Zawracam pod kościół. Obecna budowla pochodzi z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Poprzedni drewniany kościół z połowy XVI w. spłonął doszczętnie w 1978 r. Naprzeciwko kościoła widoczny jeden z dwóch imponujących cisów. Do drugiego nie dotarłem, rośnie gdzieś w pobliżu byłego pałacu.

Bukowiec - współczesny kościół. Poprzedni z XVI w. spłonął w latach siedemdziesiatych
Bukowiec - współczesny kościół. Poprzedni drewniany, z XVI w., doszczętnie spłonął w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. 

Bukowiec - jeden z cisów
Jeden z bukowieckich cisów.

   Przed powrotem zajrzałem na placyk z którego rozchodzą się drogi do Wyszanowa i Lutola. Uwagę przejeżdżających zwraca figura św. Krzysztofa. Fundament figury pierwotnie był fundamentem kriegerdenkmala poświęconego pamięci mieszkańców Bukowca poległych na frontach pierwszej wojny światowej. 


Patron podróżnych.

  Pod figurą św. Krzysztofa zakończyłem eksplorację Bukowca i zawróciłem do domu. 
 



Rower: Dane wycieczki: 74.76 km (6.00 km teren), czas: 05:31 h, avg:13.55 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Glinik, .....miał być :-).

Niedziela, 15 stycznia 2017 | dodano: 15.01.2017

   Chyba nigdy nie byłem zimą nad Glinikiem, przynajmniej sobie tego nie przypominam. I pewnie dziś byłbym, tak przynajmniej zamierzałem, ostatecznie jednak do celu nie dotarłem. Nie przewidziałem że warunki na leśnych drogach będą tak zdradliwe.
  Z założenia chciałem uniknąć nieciekawej jazdy szosą więc trasa miała początkowo przebiegać prawym brzegiem Obry z przeprawą przez most przy Lisiej Górze pod Starym Dworkiem, następnie do parkingu leżącego mniej więcej w połowie leśnego odcinka DK 24, nad jezioro i powrót drogą techniczną przy S-3.


Obra w zimowej szacie.


Lisia Góra.


   Zgodnie z planem udało się dotrzeć tylko do parkingu. Drogi były wprawdzie zasypane cienką warstewką śnieżnego puchu ale pod śniegiem było tylko zmrożone szorstkie podłoże. Przy odrobinie ostrożności jechało się całkiem przyjemnie. Zupełnie inaczej wyglądały drogi po północnej stronie szosy do Kostrzyna. Tam pojazdy leśników ubiły wcześniejszą warstewkę śniegu a odwilż i mróz zamieniły tę masę w lodowisko ukryte zdradliwie przed wzrokiem cyklisty pod świeżą warstwą puchu. Na odcinku niecałych 200 metrów zrobiłem dwa piękne ślizgi zakończone glebą. Po drugim przestałem wierzyć że później będzie lepiej. Do jeziora zostało jeszcze ok 4 km., czyżby kilkadziesiąt prawdopodobnych  kolejnych upadków? Nie, aż takiej determinacji w sobie nie miałem. Skapitulowałem i zawróciłem na świeżo przekroczoną szosę.
  Prawdziwe rozpoczęcie sezonu odkładam na bardziej sprzyjające warunki. 


Rower: Dane wycieczki: 30.61 km (13.00 km teren), czas: 02:13 h, avg:13.81 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Popowo, itd.

Niedziela, 8 stycznia 2017 | dodano: 08.01.2017

Na cóż można sobie pozwolić po zmroku jak nie na oklepaną trasę Popowo, Zemsko i Stary Dworek. Lekki śnieżek, poświata księżyca przenikająca przez chmury, mróz w okolicy -6 ºC , bezwietrznie, kompletny brak samochodów, nic dziwnego że jazda w takich warunkach usypia czujność. Na pełne nogi postawił mnie dopiero za Starym Dworkiem jakiś zwierzak który niespodziewanie wyrwał się z przydrożnego rowu wyskoczył na szosę i ponownie dał nura w chaszcze. W mgnieniu oka przypomniała mi się zielonooka chupacabra o której wspominał onegdaj na swoim blogu MLJ i poczułem  jak skoczyła mi adrenalina. Prawdopodobnie był to jednak tylko nasz swojski szarak którego podobnie jak mnie uśpiła cisza i brak ruchu drogowego. 
  Gdyby nie ta szczypta stresu wyjazd byłby bezbarwny chociaż dosyć przyjemny.


Rower: Dane wycieczki: 22.27 km (2.00 km teren), czas: 01:26 h, avg:15.54 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pierwszy krok w nowy rok.

Sobota, 7 stycznia 2017 | dodano: 07.01.2017

  Z różnych względów (głównie rodzinnych i towarzyskich), przerwałem w tym roku wieloletnią już tradycję wyjazdu w pierwszym dniu roku nad Zalew Bledzewski. Liczyłem na obecny dłuższy weekend i pewnie coś by tam dało się zrobić gdyby nie instynkt samozachowawczy, przy czym wcale nie chodziło o te marne -6 ºC na dworze. Zagrożenie było z całkiem innej strony, strony której wyroki są czasem nieodwołalne. Otóż na początku ubiegłego tygodnia na wskutek nieostrożnego obchodzenia się z wysokoprocentowymi roztworami wody w pewnym hmm. związku organicznym i wychodzeniu na dwór w samej marynarce nabawiłem się ogólnej suchości w ustach i kataru. Posucha minęła na drugi dzień, ale katar już niezupełnie. I to była woda na młyn dla mojego domowego anioła stróża. Katarek dostarczył argumentów ekonomicznych przeciw farmaceutom i był powodem gróźb skierowanych przeciw mojej skromnej osobie gdybym przypadkiem w najbliższych dniach zamierzał się jej gdzieś urwać. Trudno było się nie zgodzić.

 Ostatecznie dziś dostałem tylko zgodę na wyjazd do marketu. Zapobiegawczo zostałem uraczony wizją apokalipsy która czeka mnie i mój jednoślad jeżeli ośmielę się zboczyć z trasy chociażby o włos. Zadziałał instynkt samozachowawczy, i oprócz okrążenia miasta nigdzie nie zbaczałem. Trasa liczy marne 6 km. ale w końcu nawet najdłuższe podróże zaczynają się od pierwszego kroku :-).


Rower: Dane wycieczki: 6.29 km (2.00 km teren), czas: 00:34 h, avg:11.10 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)