blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2017

Dystans całkowity:853.35 km (w terenie 227.00 km; 26.60%)
Czas w ruchu:50:25
Średnia prędkość:16.93 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:60.95 km i 3h 36m
Więcej statystyk

Trzemeszno Lubuskie

Piątek, 31 marca 2017 | dodano: 31.03.2017Kategoria pow. sulęciński

   Tytułowe Trzemeszno samo w sobie nie było celem wyjazdu, po prostu leży mniej więcej w połowie dzisiejszej przypadkowej trasy.
   A ja chciałem tylko połazić po lesie za Kurskiem w poszukiwaniu trzech odosobnionych bunkrów GW Nethelbeck, Zabrałem jednak z sobą osobnika który organicznie nie cierpi jeździć drogami gruntowymi i przedzierać się przez krzaki. Machnąłem ręką na Nethelbecka i wyszło jak wyszło.
  Pod Skwierzyną natknąłem się na podróżującego  pojazdem przypominającym rikszę. Twierdzi że jedzie do Brukseli i można go znaleźć w internecie. Jeszcze nie próbowałem sprawdzać.

Globtroter z swoim pojazdem. Mówi że jedzie do Brukseli
Globtroter z swoim pojazdem. Mówi że jedzie do Brukseli. 

Grochowo - kościółek
Kościółek w Grochowie.

Grochowo - wnętrze kościoła
Grochowo - wnętrze kościółka. Grochowo w latach powojennych miało zostać wchłonięte przez pobliski poligon. Poprzednie wyposażenie kościoła zostało wywiezione do innych świątyń w okolicy. Po zmianie planów dotyczących Grochowa wierni otrzymali jedynie pusty budynek. 


Rower: Dane wycieczki: 83.82 km (11.00 km teren), czas: 04:50 h, avg:17.34 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Gościm, testowanie skrótów.

Środa, 29 marca 2017 | dodano: 29.03.2017

  Przedwieczorny wyjazd do Gościmia trasą prowadzącą przez Puszczę Notecką miał w zamyśle przetestowanie pewnych spekulacji na temat skrótów. Skrót okazał się połowiczną klapą; stratą było to że droga była dłuższa, a zyskiem pozostały wrażenia wzrokowe. Na fotografie było już zbyt szaro.


Rower: Dane wycieczki: 64.91 km (26.00 km teren), czas: 03:15 h, avg:19.97 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Gdzieś pod Miedzyrzeczem

Niedziela, 26 marca 2017 | dodano: 27.03.2017


  Rytualna coniedzielna wycieczka w towarzystwie małżonki. Trasa prowadziła przez lasy pomiędzy Bledzewem a Międzyrzeczem. Byłoby całkiem sympatycznie gdyby nie zmasakrowane przez ciężkie samochody drogi. Dobrze że chociaż bez błota :-).


Rower: Dane wycieczki: 39.15 km (13.00 km teren), czas: 02:56 h, avg:13.35 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trzciel i Żelazna Brama

Sobota, 25 marca 2017 | dodano: 27.03.2017Kategoria ponad 100 km, okolice Trzciela

   Dzisiejsza wycieczka była kontynuacją wczorajszej, tym razem celem był Trzciel i grodzisko na Żelaznej Bramie. Z powodów rodzinnych nie udało się wyjechać przed godziną 10:00, i z tych samych powodów obiecałem zameldować się w domu najpóźniej o godz. 17:30. Oczywiście jak to zwykle ze mną bywa trochę źle skalkulowałem czas i znów podpadłem.
  Żelazną Bramą określa się przesmyk  na wysokim wale oddzielającym jeziora: Głębokie, Proboszczowskie i Rybojadło.
 Do Jezior Pszczewskich dotarłem leśnymi drogami prowadzącymi wzdłuż Obry. Przesmykiem pomiędzy jeziorami Chłop i Wędromierz przedostałem się na ich wschodnią stronę . W dotarciu do grodziska pomogła informacja o przebiegającym w pobliżu niebieskim szlaku pieszym z Trzciela do Pszczewa.  Wał na którym znajduje się grodzisko miejscami ma szerokość nie większą niż 20-30 metrów i wynosi się na kilkanaście metrów ponad poziom otaczających go jezior.  Miejsce to z natury obronne dostępne jest tylko z jednej strony. W epoce żelaza była w tym miejscu osada obronna ludności kultury łużyckiej. Wykopaliska przeprowadzone na terenie grodziska ujawniły obecność wałów ogradzających teren zbliżony do trójkąta o długości ok 200 m. oraz bram.

Nad jeziorem Wędromierz
Nad jeziorem Wędromierz.

Grodzisko na Żelaznej Bramie
Grodzisko na Żelaznej Bramie. Przesmyk między jeziorami jest w tym miejscu niewiele szerszy niż widoczny na zdjęciu odcinek wału.

Na Żelaznej Bramie wewnątrz grodziska
Na Żelaznej Bramie, widok obwałowań od wnętrza grodziska.

  Miejsce to zainteresowało mnie za sprawą zasłyszanej legendy mówiącej o tym że podczas potopu szwedzkiego Szwedzi założyli tutaj obóz warowny. Obóz który za sprawą doskonałej lokalizacji wydawał się nie do zdobycia został zdobyty podstępem. Miejscowa ludność pod osłoną nocy przeprawiła w łodziach w pobliże obozu stado bydła. Zwierzętom przywiązano do rogów zapalone pochodnie. Przerażone bydło pognało przez obóz szwedzki, a przesądni Szwedzi przekonani że napadły na nich diabły z płonącymi rogami uciekli z tego miejsca.
    Miejsce i widoki na pobliskie jeziora są tu wspaniałe. Z pewnością na przesmyk jest jakiś łatwiejszy dostęp z leżących po drugiej stronie jeziora Rybojadów spotkałem bowiem w okolicy kilka osób spacerujących z aparatami fotograficznymi. Teraz kolej na Trzciel.

Do leśniczówki Królewiec
W drodze do Trzciela. Do leśniczówki Królewiec. Dziękuję :-), pojechałem prosto.

Cmentarz ewangelicki w Jabłonce Starej
Cmentarz ewangelicki w Jabłonce Starej.

Na cmentarzu w Jabłonce Starej
Na cmentarzu w Jabłonce Starej.

    W myśl ustaleń Traktatu Wersalskiego Trzciel został podzielony w ten sposób że jego większa część pozostała w Niemczech, natomiast linia kolejowa z stacją przypadła Polsce. Stało się tak na wyraźne żądanie Polski. Zadziałał tu podobny mechanizm jak na Zaolziu z Koleją Koszycko-Bogumińską, chodziło o kontrolę nad linią kolejową Zbąszyń-Mięzychód która w ten sposób w całości znalazła się w rękach polskich, natomiast samo miasto zostało odcięte od połączeń kolejowych z Niemcami. Wzbudziło to ogromne poczucie krzywdy u niemieckich mieszkańców Trzciela
  Za sprawą międzynarodowej komisji, obradującej w szkole katolickiej w Trzcielu w dniu 14 czerwca 1920 r. granica została wyznaczona w odległości 10 m od toru kolejowego, po drodze przecięła w pół dom w którym mieszkał handlarz wikliną Albert Konopka. Dom ten stał się w Niemczech swoistą atrakcją wymienianą w przewodnikach. Inną niedogodnością związaną z takim przebiegiem granicy było to że po stronie polskiej pozostał również cmentarz katolicki, co w początkowym okresie zmuszało mieszkańców miasteczka do wywożenia swoich zmarłych za granicę państwową. Natomiast w Niemczech pozostały domy kolejarzy mieszkających na ulicy sąsiadującej z dworcem.
   Niemcy z konieczności wybudowali po drugiej stronie Obry nowy dworzec i 9 km. odcinek torów łączących Trzciel z linią kolejową przebiegającą przez pobliski Lutol Suchy. Po roku 1939 linia ta pozostała niewykorzystana i ostatecznie została zlikwidowana. Podczas zwiedzania Trzciela próbowałem również rzucić okiem na budynek tej stacji, niestety narzucone z góry limity czasowe nie pozwoliły na dowolnie długie błąkanie się po miasteczku. Ostatecznie do stacji nie dotarłem, a do domu spóźniłem się niemal o godzinę.

Trzciel- dom zbudowany na miejscu słynnego domu przeciętego granicą państwową
Trzciel-  współczesny dom zbudowany na miejscu słynnego domu Alberta Konopki przeciętego wpół przedwojenną granicą państwową.

Trzciel- dawna strażnica polskiej straży granicznej
Trzciel-  budynek dawnej strażnicy polskiej straży granicznej.

Trzciel - budynek niemieckiej straży granicznej
Trzciel - budynek niemieckiej straży granicznej. Za narożnikiem ogrodzenia biegła granica.

Stacja Trzciel
Stacja kolejowa w Trzcielu.

Trzciel - dla wygody podróżujących niegdyś koleją
Trzciel - budynek pełen zalet  dla oczekujących na pociąg w Trzcielu. Prawda że budowniczowie zadbali o jego estetykę?

Wieża wodna na stacji w Trzcielu
Wieża wodna na stacji w Trzcielu.

Trzciel - młyn na Czarnej Wodzie
Trzciel - młyn na Czarnej Wodzie.

Trzciel - młynówka
Młynówka.

Trzciel - remiza strażacka (dawna synagoga)
Trzciel - remiza strażacka (dawna synagoga).

Trzciel - remiza (widok z boku)
Trzciel - remiza (z boku bardziej czytelne cechy charakterystyczne dla pierwotnego przeznaczenia budynku).

Trzciel - dawna gazownia
Trzciel - dawna gazownia.

Trzciel budynek dawnej szkoły ewangelickiej
Trzciel - budynek dawnej szkoły ewangelickiej, po drugiej stronie ulicy znajduje się pusty plac po zburzonym kościele luterańskim.

Gdzieś po drodze do Międzyrzecza
Przydrożny krzyż w Sierczu. Krzyż postawili w podzięce za uratowanie życia z pożogi wojennej dwaj bracia, repatrianci z obwodu tarnopolskiego. Początkowo krzyż był cały drewniany i stał na polu jednego z braci. Po jakimś czasie polnym krzyżem zainteresowały się ówczesne władze z Trzciela i nakazały zlikwidować budowlę. Gospodarz nie ugiął się przed szykanami władz i nadal krzyż stał aż którejś nocy gdzieś zniknął. Bardzo to zbulwersowało mieszkańców Siercza. Fundator skradzionego krzyża nie dał za wygraną, a z racji, że był cieślą, wykonał jeszcze masywniejszy krzyż z metalowym krucyfiksem. Jego brat wykonał okolicznościowy napis, którego treść już się zatarła.

Tajemnicze napisy na przydrożnym kamieniu
Tajemnicze napisy na przydrożnym kamieniu.



Rower: Dane wycieczki: 104.72 km (50.00 km teren), czas: 06:46 h, avg:15.48 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pszczewski sztetl i Rybojady

Piątek, 24 marca 2017 | dodano: 26.03.2017Kategoria gm. Pszczew

  Uznałem że w nieco dłuższe piątkowe popołudnie starczy czasu na odwiedzenie Pszczewa, zatem decyzja – kierunek Pszczew.
Niedawno w rozmowie z znajomym wypłynęła informacja o istnieniu w Pszczewie synagogi (o cmentarzu żydowskim wiedziałem wcześniej), dlatego dziś zagłębiłem się w jego uliczki aby ją naocznie zobaczyć. Lokalizacja łatwa do odnalezienia, lecz sam budynek po licznych adaptacjach na inne cele, a zwłaszcza po ociepleniu styropianem całkowicie zatracił wygląd domu modlitwy.

Pszczew - budynek synagogi
Pszczew - dawny budynek synagogi.

Pszczew - synagoga, widok z strony ogrodów
Pszczew - synagoga, widok od strony ogrodów.

Pszczew - rzeźba przedstawiająca starego Żyda
Pszczew - drewniana rzeźba przedstawiająca starego Żyda.

Pszczew - rynek ściana wschodnia
Pszczew - rynek ściana wschodnia.

Pszczew - rynek narożnik południowo-zachodni
Pszczew - rynek, narożnik południowo-zachodni.

   Trochę informacji o pszczewskich Żydach zaczerpnąłem z portalu Wirtualny Sztetl. Przedrozbiorowe miasteczko był własności biskupów poznańskich którzy nie tolerowali Żydów w swoich posiadłościach toteż pojawili się oni tutaj dopiero podczas panowania pruskiego. Gmina nigdy nie była liczna, w swoim największym rozkwicie liczyła nie więcej jak 140 osób, dlatego świątynia zbudowana w połowie XIX w. przy pomocy sąsiednich gmin była skromna. Gmina żydowska już przed wojną była w zaniku, a po wywiezieniu ostatnich Żydów budynek synagogi został przejęty na warsztat malarski. W okresie powojennym w budynku działał warsztat ślusarski, a obecnie mieści się w nim sklep odzieżowy. Cmentarz żydowski leżący przy drodze do Trzciela został częściowo zniszczony w roku 1944 podczas rozbudowy umocnień ziemnych pasa przesłaniania MRU, dzieła zniszczenia dokończono w latach siedemdziesiątych na mocy decyzji administracyjnej o jego likwidacji. Na miejscu cmentarza zachowała się jedna macewa a w latach dziewięćdziesiątych ustawiono pamiątkowy kamień.

Pszczew- cmentarz żydowski
Pszczew- cmentarz żydowski.

   Jako ciekawostkę można wspomnieć że na początku XIX wieku gmina żydowska z Pszczewa uważana była przez berlińską policję za siedzibę szeroko rozgałęzionej szajki przestępczej. Policja szacowała że czwarta część mieszkańców Pszczewa żyła z złodziejstwa i paserstwa. W Pszczewie funkcjonowały warsztaty zaopatrujące złodziei w narzędzia pracy, tu można było znaleźć fałszywych świadków. Żeby się jednak całkowicie nie mijać z prawdą trzeba powiedzieć że w procederze brali udział również przedstawiciele wszystkich nacji i stanów, a nawet rajcy miejscy. Wielokrotnie ślady włamań w Berlinie prowadziły bezpośrednio do Pszczewa. Dopiero w 1832 policja natrafiła na trop bandy złodziei i paserów i zlikwidowała przestępcze gniazdo.
   Ugruntowaną złą sławę w tym względzie miały również: Trzemeszno Lubuskie, Brójce, Zbąszyń Trzciel, Bledzew, Skwierzyna i inne miejscowości w zachodniej Wielkopolski. W nich również po akcji z 1832 roku wykryto i zlikwidowano szajki złodziejskie.
Wypuściłem się jeszcze na kilkanaście kilometrów w kierunku Trzciela. Początkowo chciałem dotrzeć najwyżej do Borowego Młyna, w duchu liczyłem na jakiś oznakowany przejazd do szosy w kierunku Międzyrzecza, ostatecznie dotarłem pod Rybojady. Dla zainteresowanych lokalną historią jest to rejon gdzie 29 stycznia 1945 r wojska radzieckie przełamały po dwudniowych walkach pozycje przesłaniania MRU wychodząc bezpośrednio na pozycję główną. O bezwzględności tych walk mogą świadczyć masowe i pojedyncze groby żołnierzy niemieckich odnajdywane w ostatnich czasach przez sekcję archeologiczną Stowarzyszenia Pomost oraz relacje o rozstrzeliwaniu jeńców i rannych. Rosjanie swoich poległych zebrali bezpośrednio po walkach i spoczywają na cmentarzu wojennym w Międzyrzeczu.
    W Borowym Młynie z majaczącym przez drzewa po drugiej stronie szosy Jeziorem Stobno związana jest historia którą słyszałem w odniesieniu do kilku innych jezior umiejscawianych różnie w zależności od opowiadającego. Rosjanie atakowali umocnienia zarówno lądem jak i po lodzie zamarzniętych jezior, przykra niespodzianka spotkała atakujące czołgi na zamarzniętym Jeziorze Stobno pod którymi załamał się lód. Na dno poszło część czołgów razem z usadowioną na nich piechotą. Wypadek nie spowolnił natarcia i wkrótce Rosjanie w rejonie Bukowca i Lutola Suchego zamknęli kocioł z wycofującymi się oddziałami niemieckimi, a ich los stał się od tej chwili przesądzony
   Ufortyfikowanie linii Jezior Obrzańskich było (niezamierzonym przez aliantów) efektem postanowień Traktatu Wersalskiego, przede wszystkim ustaleniem przebiegu nowej granicy polsko-niemieckiej, ograniczeniem liczebnościi armii niemieckiej do 100 tys, wprowadzeniem limitów na posiadane przez nią uzbrojenie i w pewnym stopniu zakazem rozbudowy i budowy fortyfikacji.
   Wypełniania postanowień traktatu miała pilnować specjalna komisja aliancka z siedzibą w Berlinie. Początkowo nadzór komisji w dziedzinie fortyfikacji był dosyć skuteczny, z czasem jednak w ramach oszczędności zaczęto likwidować jej terenowe placówki.  Wkrótce wschodnia granica Niemiec znalazła się poza całkowita kontrolą. W rejonie Trzciela i Pszczewa przebiegała ona w odległości niespełna 150 km od stolicy Niemiec. Niemcy doceniając znaczenie tzw. Bramy Lubuskiej postanowili zabezpieczyć się przed jej utratą. Już w 1925 r. zapadły pierwsze decyzje w sprawie budowy odpowiednio odsuniętej od Odry pozycji obronno-zaczepnej, wkrótce przygotowania te odkryła komisja aliancka i roboty musiały zostać przerwane. Do sprawy na wielką skalę powrócono w roku 1932 po kryzysie w stosunkach z Polską. Niemcy nie zakładali że Polska zdecyduje się na działania prowadzące do generalnych rozwiązań ale na wszelki wypadek postanowiono zabezpieczyć ten kierunek.
   W roku 1935 na odcinku rozciągającym się od Odry na południu do Warty na północy ruszyła na pełną skalę budowa potężnego kompleksu odosobnionych schronów strzegących przejść pomiędzy jeziorami, różnego rodzaju przeszkód wodnych, a na jego pozbawionej przeszkód naturalnych środkowej części systemu bunkrów połączonych podziemnymi tunelami. Aby wyhamować impet ewentualnego polskiego uderzenia na pozycje główne rejonu umocnionego około 20 km na wschód powstał system fortyfikacji polowych wzmocnionych pojedynczymi schronami i umocnionymi gniazdami karabinów maszynowych. Linia Jezior Obrzańskich oddzielających terytorium Niemiec od granicy z Polską nadawała się do tego celu idealnie. Wprawdzie jeszcze przed wojną zmiana niemieckiej doktryny wojennej spowodowała wyhamowanie prac, a po agresji na Polskę ich całkowite wstrzymanie. O nieco zapomnianych fortyfikacjach przypomniano sobie dopiero w roku 1944 kiedy wojska radzieckie stanęły nad przedwojennymi granicami Rzeszy.
   Labirynt przesmyków pomiędzy jeziorami do dnia dzisiejszego zryty jest siecią rowów strzeleckich, natomiast na poszukiwanie schronów dziś nie starczyło czasu. Jedyny łatwo dostępny w tych warunkach obiekt to schron – stanowisko karabinu maszynowego w pobliżu mostu na Obrze przed Rybojadami. Jest to przykład na specyficznie zamaskowaną budowlę obronną. Po zachowanych śladach fundamentów widać że schron ten był wkomponowany w bryłę większego budynku. Zabudowania te były strażnicą Grenzchutzu.
Wcześniej w Borowym Młynie również mijałem położony malowniczo budynek dawnego niemieckiego urzędu celnego.

Borowy Młyn- leśniczówka
Borowy Młyn- leśniczówka wspominana w relacjach z walk o przełamanie pozycji przesłaniania MRU.

Borowy Młyn - budynek niemieckiej straży granicznej
Borowy Młyn - dawny budynek niemieckiej straży granicznej.

Rybojady - bunkier który pierwotnie był zakamuflowany w budynku niemieckiej straży granicznej
Rybojady - schron który był zakamuflowany w budynku niemieckiej straży granicznej.

   Od schronu w Rybojadach rozpocząłem powrót do Skwierzyny.                                                                                                   


Rower: Dane wycieczki: 76.51 km (22.00 km teren), czas: 04:04 h, avg:18.81 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Międzychód i wieża Bismarcka

Środa, 22 marca 2017 | dodano: 22.03.2017Kategoria pow. międzychodzki

     Dziś trochę nieoczekiwanie znalazłem się w Międzychodzie. Nieoczekiwanie dlatego że wcale nie zamierzałem dziś jeździć, a jeżeli już to wcale nie brałem pod uwagę tego kierunku. Dwie godziny do zmroku nie pozwalały na poszukiwanie ciekawostek, wręcz przeciwnie zachęcały do sprężania się i unikania odludzi.
    Skoro już jestem w Międzychodzie chciałem wspomnieć o budowli nieistniejącej już od 80 lat, a którą można dostrzec na pochodzących z początku XX wieku  widokówkach przedstawiających międzychodzki dworzec kolejowy.  
   Otóż w ostatnim ćwierćwieczu XIX i na początku XX wieku w społecznościach niemieckich na całym świecie zrodziła się idea uczczenia pamięci Ottona von Bismarcka poprzez budowę prostych w kształcie wież lub kolumn z misą ogniową na szczycie. Wieże te w założeniu miały również wyrażać niemiecką dumę narodową. Ogień na szczycie wież miał być rozpalany kilka razy w roku przy okazji rocznic związanych z patronem i innych świąt ludowych jak np. letnie przesilenie. Na obecnym terenie Polski istniało ich prawdopodobnie około 40, z czego do naszych czasów dotrwało prawdopodobnie 17. Obliczenia obarczone są błędem ponieważ niektóre wieże którym przypisuje się takie miano w istocie były czymś innym (np. wieże w lesie pod Mostkami lub w Ośnie).  W naszej najbliższej okolicy były takie dwie, obydwie już nieistniejące:

Międzychód - dąb, jedyny ślad po międzychodzkiej wieży Bismarcka
Międzychód - dąb przy ul Cmentarnej, jedyny widoczny z daleka ślad po międzychodzkiej wieży Bismarcka.

Gorzycko Stare k/Międzychodu - przychodnia
Gorzycko Stare k/Międzychodu - nowa przychodnia.

   Wracając z Międzychodu wybrałem drogę przez Stare Gorzycko do Wierzbna, zatem nie nakładałem drogi gdyż wieża była zbudowana przy obecnej ul. Cmentarnej, niemal przy jej skrzyżowaniu z drogą do Gorzycka.
   Przed zmrokiem udało się doskoczyć do Przytocznej.



Rower: Dane wycieczki: 66.50 km (8.00 km teren), czas: 03:22 h, avg:19.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Z wiatrem w tle

Sobota, 18 marca 2017 | dodano: 19.03.2017

  Wszelkie plany na sobotni wypad pod Trzciel legły w gruzach za sprawą niełaskawej aury. Udało się wyrwać tylko parę popołudniowych godzin kiedy przestało padać za to było dosyć "dynamicznie". Niestety wiatr nie chciał współpracować. Na odcinku do Zemska usiłował mnie zrzucić z roweru, a w najlepszym przypadku zepchnąć na środek jezdni. Powrót byłby z wiatrem w twarz, dlatego zrezygnowałem oddalania się od domu na rzecz szwendania się po leśnych drogach pod Popowem. 

Okolice Zemska - głazy wygrzebane przy pozyskiwaniu żwiru do budowy S3
Okolice Zemska - głazy wygrzebane przy pozyskiwaniu żwiru do budowy S3.  Jedyny ślad po żwirowni która po zakończeniu budowy została poddana rekultywacji i oddana do użytkowania rolnikom.

Okolice Zemska - pokręcona przez wiatry
Komponowała mi się do dzisiejszej wichury.


Rower: Dane wycieczki: 25.04 km (8.00 km teren), czas: 01:49 h, avg:13.78 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Nad Glinik

Wtorek, 14 marca 2017 | dodano: 14.03.2017

    Pomimo tego że nie miałem ochoty na błąkanie się po zmroku w lasach przy szosie do Kostrzyna zdecydowałem się na próbę dotarcia do Jeziora Glinik. No i udało się, zmrok dopadł mnie już gdzieś pomiędzy Trzebiszewem a Skwierzyną.
  Do Glinika dojechałem DK 24 na wysokość drogi pożarowej 13, a potem wspomnianą 13 i 20 w pobliże jeziora. Byłem na plaży i półwyspie, wszędzie w tempie ekspresowym. Powrót mniej odludnym szlakiem przez Glinik, Brzozowiec, Trzebiszewo i Rakowo.
  W lasach widać olbrzymie stosy drewna, ba nawet na półwyspie leżą złożone metrówki. Mam nadzieję że leśnicy nie przesadzają z pozyskiwaniem surowca i coś tam jeszcze w lasach zostanie na później.  

Jezioro Glinik
Glinik o zmierzchu. 


Rower: Dane wycieczki: 40.16 km (20.00 km teren), czas: 02:15 h, avg:17.85 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Przez Zamostowo do Międzyrzecza

Niedziela, 12 marca 2017 | dodano: 12.03.2017

     Rytualny coniedzielny (na razie) wyjazd z małżonką na rowerowy spacerek. Trasa przez Zemsko, Bledzew, Chycinę, Kursko, Gorzycę i Międzyrzecz. W sumie wyszło ponad 50 km. Dziwne, ale nic nie mówiła że to za dużo.

Okolice Kurska
Okolice Kurska.

Kursko - stadko żurawi
Stadko żurawi w zbliżeniu.


Rower: Dane wycieczki: 52.12 km (8.00 km teren), czas: 03:43 h, avg:14.02 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Puszcza Notecka

Sobota, 11 marca 2017 | dodano: 12.03.2017Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka

   Jednym z celów ubiegłotygodniowej wyprawy było zwiedzenie terenu pokrytego kurhanami w pobliżu Lipek Wielkich. Wspomniałem wtedy że moje wyobrażenie o kurhanach rozmija się z tym co zobaczyłem na miejscu. Wątpliwościami tymi podzieliłem się z kolegą z Lipek, i pomimo tego że nie mógł mi poświęcić zbyt wiele czasu zgodził się podprowadzić mnie w miejsce gdzie prezentują się najbardziej okazale. W poprzednim tygodniu ominąłem ten fragment lasu prawdopodobnie dlatego że był zasłonięty młodnikiem, w każdym razie chybiłem o jakieś 100-150 m. Tym razem pokazały się w całej swojej okazałości.

Lipki - grupka kurhanów
Lipki Wielkie - grupka kurhanów.

Lipki - jeden z większych kurchanów
Lipki Wielkie - jeden z większych kurhanów. 

   Zachodzę w głowę co w tej okolicy mogło być atrakcyjnego dla ludności z epoki brązu, której podstawą bytu było głównie rolnictwo i hodowla, skoro jedynym bogactwem najbliższej okolicy są tylko piaszczyste wydmy, a pobliska dolina Noteci była zabagniona jeszcze do XVIII w. Niemniej kurhany są więc jak widać znaleźli dla siebie tu jakąś niszę.
   Skoro już znalazłem się w tym rejonie odwiedziłem miejsce znane mi z map Messtischblatt jako „Arbeitdienstlager”. Znajduje się ono w pobliżu jeziora Łąkie i zanikłego już jeziorka Granicznego. W drugiej połowie lat trzydziestych wznosiły się tam baraki obozu R.A.D. Abteilung 5/46 Gottschim.  Obóz ten został założony w 1933 r., a w 1937 r. przeniesiony do Lichenia (gm. Strzelce Krajeńskie), natomiast zwolnione budynki przeznaczono na obóz pracy dla kobiet. Wspomniano o nim na facebookowej stronie poświęconej historii  Strzelec Krajeńskich ( https://www.facebook.com/historiastrzelec/photos/a...)  . Dziś widoczny jest tu spory splantowany plac porośnięty kilkudziesięcioletnimi sosnami i schodki prowadzące do podziemnego pomieszczenia którego nie mogłem spenetrować z braku jakiegokolwiek źródła światła. Myślę że nie był to schron, a raczej magazyn ziemiopłodów na potrzeby obozu.



Puszcza Notecka
Teren dawnego obozowiska, ślady baraków usunięte.

Puszcza Notecka - okolice Gościmia relikt pozostały po niemieckim Arbeitsdienstlager
Jedyny obiekt po dawnym obozie - podziemne pomieszczenie pod jednym z baraków.

      R.A.D. - Reichsarbeitsdienst była organizacją stworzoną po dojściu do władzy w Niemczech przez NSDAP. Kierownictwo partii zainteresowało się wtedy działalnością Konstantina Hierla prowadzącego wśród młodzieży działalność polegającą na kształtowaniu jej postaw obywatelskich poprzez pracę. Początkowo do organizacji prowadzony był zaciąg ochotniczy. W 1935 r. wprowadzono w III Rzeszy obowiązek sześciomiesięcznej pracy na rzecz państwa, a obowiązek ten miał być wypełniony przez pracę w Reicharbeitsdienst. Obowiązkowi podlegali mężczyźni w wieku 18-25 lat, a od września 1939 r. również kobiety. Służba Pracy Rzeszy była traktowana, jako honorowy obowiązek dla narodu niemieckiego, tak więc junacy pracowali nieodpłatnie na rzecz państwa. Najczęściej były to prace melioracyjne, uprawa roli i prace gospodarcze.
   Junacy byli umundurowani i skoszarowani w utworzonych w tym celu obozach.
   Najbliżej tego obozu położona była osada Koza i nieistniejąca już dziś leśniczówka nad Jeziorem Łąkie. Właśnie od Kozy do Jeziorka Granicznego i dalej do Łąkiego prowadzi imponujący długością i rozmiarami kanał melioracyjny mający odprowadzać z tamtejszych pól i łąk nadmiar wody, sądzę że jest on dziełem junaków z R.A.D.

Lubiatów - kościół
Kościół w Lubiatowie.

   Pozostałą część trasy do Gościmia, poprzez Sowią Górę do Międzychodu i stamtąd do Skwierzyny przejechałem bez zatrzymywania. Dla uniknięcia brukowanego odcinka w Nowym Dworze opuściłem prawy brzeg Warty wracając przez Przytoczną.


Rower: Dane wycieczki: 106.47 km (30.00 km teren), czas: 05:49 h, avg:18.30 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)