blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Łagów

Dystans całkowity:997.46 km (w terenie 164.00 km; 16.44%)
Czas w ruchu:49:49
Średnia prędkość:16.39 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:99.75 km i 6h 13m
Więcej statystyk

Do Jarnatowa przez Trzcińce

Wtorek, 29 listopada 2022 | dodano: 29.11.2022Kategoria pow. sulęciński, Łagów

    Kiedyś nurtowało mnie pytanie o możliwość przejazdu do Jarnatowa od strony osady Trzcińce. Teoretycznie możliwość taka istnieje jednak piaszczyste drogi stawiają ją pod znakiem zapytania. Dziś, kiedy lasy przyjęły trochę wilgoci spróbowałem zobaczyć jak to wygląda w praktyce, a wygląda całkiem zachęcająco. Trochę nadłożyłem drogi ponad potrzebę, ale żeby ustalić na którym skrzyżowaniu należało skręcić musiałbym ponownie zajechać na szlak od strony wiaduktu na dawnej linii kolejowej pod Jarnatowem, a na to nie było czasu. 
   Od Jarnatowa wróciłem szosą.

Nad Lubniewką
Nad Lubniewką.

Jarnatów, aleja dębów
Jarnatów, aleja dębów.

Lubniewicki szlak legend
Lubniewicki szlak legend.

Pałac w Jarnatowie
Pałac w Jarnatowie.

Jarnatów, budynek bramny na teren pałacowy
Jarnatów, budynek bramny na teren pałacowy.

Jarnatowski kościół
Jarnatowski kościół.



Rower:Kross Dane wycieczki: 87.30 km (17.00 km teren), czas: 05:14 h, avg:16.68 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Łagów

Wtorek, 14 czerwca 2022 | dodano: 15.06.2022Kategoria Łagów, ponad 100 km

    Podczas wtorkowej wycieczki do Łagowa przytrafiła się niecodzienna okazja wejścia do miejscowego kościoła. Znalazłem się tam akurat w momencie kiedy pani opiekująca się świątynią udostępniała ją do udekorowania przed zaplanowanym ślubem. Na co dzień dostęp do niej jest raczej ograniczony ponieważ nie ma tam systemu ochrony, a najciekawszy zabytek znajduje się w zakrystii. Miałem okazję zobaczenia płyty nagrobnej XVI-wiecznego komandora łagowskiego zamku Andreasa von Schliebena który zapisał się w historii jako pierwszy joannicki zakonnik który w 1544 zawarł związek małżeński zakładając rodzinę.
   Jak do tego doszło? Otóż w roku 1535 władzę w Nowej Marchii objął margrabia Jan z Kostrzyna, zwolennik reformacji i poglądu że instytucje kościelne powinny służyć przede wszystkim państwu. W związku z czym czynił przygotowania do sekularyzacji majątku zakonnego. Ówczesny komtur von Thumen, który pełnił równocześnie funkcję mistrza brandenburskiego baliwatu, kosztem ustępstw w sprawach wyznaniowych podjął działania umożliwiające zachowanie zakonnego majątku i przetrwanie samego zakonu. Miedzy innymi pozwolił na odprawianie luterańskich nabożeństw w miejscowościach podległych joannitom, a współbraciom zakonnym na zmianę wyznania. Naciski z strony margrabiego przyspieszyły przejście wszystkich brandenburskich joannitów na luteranizm w 1538 roku. W roku 1543 kolejny komtur łagowski Andreas von Schlieben, zaufany współpracownik Jana Hohenzollerna i zwolennik reformacji, ożenił się. Czyn ten wywołał w władzach zakonnych burzliwą dyskusję spowodowaną przede wszystkim obawą aby praktyka małżeństw zakonników nie stała się przyczyną uszczuplania majątku zakonu. Ostatecznie po długich targach kapituła w Spirze usankcjonowała śluby joannickich rycerzy. Sam Andrzej zakończył żywot zamordowany w 1571 roku. Jego płyta nagrobna znajdująca się wcześniej w zamkowej kaplicy obecnie jest wmurowana w ścianę kościelnej zakrystii.
   W tej samej zakrystii znajduje się także płyta nagrobna jego młodocianego syna, również Andrzeja, zmarłego 9 lipca 1568. Źródła wspominają o jeszcze jednym synu który zmarł w wieku dwóch lat. Być może to on jest upamiętniony płytą nagrobną dziecka w bocznej nawie kościoła.
    Duch komtura od czasu do czasu błąka się podobno po zamkowych zakamarkach.

Płyta nagrobna XVI-wiecznego komandora łagowskiego zamku Andreasa von Schliebena
Płyta nagrobna XVI-wiecznego komandora łagowskiego zamku Andreasa von Schliebena.

Płyta nagrobna syna von Schliebena, również Andrzeja, zmarłego 9 lipca 1568 r. w młodocianym wieku
Płyta nagrobna młodocianego syna von Schliebena, również Andrzeja, zmarłego 9 lipca 1568 r.

Płyta nagrobna dziecka z łagowskiego kościoła
Płyta nagrobna dziecka z łagowskiego kościoła.

Epitafium z łagowskiego kościoła
XVII-wieczne epitafium z łagowskiego kościoła.

Łagów - Brama Marchijska
Łagów - Brama Marchijska.

Kościół w Żelechowie
Kościół w Żelechowie.

Ewangelicka kwatera na żelechowskim cmentarzu

Ewangelicki nagrobek z Żelechowa
Ewangelicka kwatera na żelechowskim cmentarzu.

Głaz w Zagajach.
Głaz w Zagajach. Jakimś cudem umknął uwadze dekomunizatorów bowiem upamiętnia zamordowaną w latach czterdziestych działaczkę ZMP.

Kęszyca Leśna. Lew czai się w krzakach.
Kęszyca Leśna. Lew czai się w krzakach. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 113.27 km (31.00 km teren), czas: 07:18 h, avg:15.52 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Chycina

Poniedziałek, 13 czerwca 2022 | dodano: 14.06.2022Kategoria Łagów

     Rowerem do Chyciny i z powrotem. Stamtąd podprowadziłem do Łagowa bawiącego w naszych okolicach kuzyna z drugiego krańca Polski.

Łagów z wieży zamkowej
Łagów widziany z wieży zamkowej.

Jezioro Trześniowskie z wieży zamkowej
Jezioro Trześniowskie widziane z wieży zamkowej.

Rower:Kross Dane wycieczki: 31.50 km (1.00 km teren), czas: 01:34 h, avg:20.11 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Łagów

Piątek, 6 maja 2022 | dodano: 07.05.2022Kategoria ponad 100 km, Łagów

    Szybki popołudniowy wypad do Łagowa. Popołudniowy dlatego że wybrał się ze mną kolega który dzisiaj pracował. Szybki dlatego że poza jazdą starczyło czasu tylko na półgodzinny spacer wokół zamku, amfiteatru i obydwu bram; Marchijskiej i Polskiej. Powrót, aby nie powtarzać trasy dojazdowej, zrobiliśmy przez Żelechów, Bucze, Lubrzę, Wysoką i Międzyrzecz.
   W Romanówku pod Lubrzą przypadkowo natrafiliśmy na ślady hitlerowskiego obozu pracy przymusowej RAB Libenau I. W obozie więziono Żydów z łódzkiego getta  zatrudnionych przy budowie pobliskiej autostrady. Latem 1942 zaniechano prac przy budowie, a więźniów wywieziono do innych obozów. Do pomysłu budowy tej autostrady powrócono dopiero w XXI wieku.

Zamek Łagów
Zamek Łagów.

Łagów. Brama Marchijska
Łagów. Brama Marchijska.

Wiadukt w Łagowie
Wiadukt w Łagowie.

Przy byłym Obozie Pracy Przymusowej Lubrza
Przy byłym Obozie Pracy Przymusowej Lubrza.

Ślady po barakach hitlerowskiego obozu pracy przymusowej w Lubrzy
Ślady po barakach hitlerowskiego obozu pracy przymusowej w Lubrzy.



Rower:Kross Dane wycieczki: 101.79 km (1.00 km teren), czas: 06:03 h, avg:16.82 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wokół wędrzyńskiego poligonu

Sobota, 6 lutego 2021 | dodano: 06.02.2021Kategoria ponad 100 km, Łagów, pow. sulęciński, pow. świebodziński, Lubniewice

   W związku z ostatnimi informacjami dotyczącymi wilków grasujących w okolicy Gościmia a popartymi filmikami z wilkiem taszczącym w pysku głowę psa, czy też przechadzających się jak koty między domami w Trzebiczu, dostałem od rodziny stanowczy zakaz wałęsania się po Puszczy Noteckiej a nawet przekraczania Warty. Na nic zdały się próby wytłumaczenia że wilki nie gustują w ludzkim mięsie i raczej nic mnie nie zeżre. Nie ma sensu kopać się z koniem, dla świętego spokoju obrałem kierunek na południe tym bardziej że w okolicach Sulęcina ostatni raz byłem pewnie około roku temu. 
   Skoro Sulęcin to po drodze mijam Lubniewice i Glisno. Ostatnio zainteresowała mnie górnicza przeszłość tych dwóch miejscowości. Tak, tak, okazuje się że w przeszłości w Gliśnie działała jedna z najstarszych kopalni węgla brunatnego na dzisiejszych ziemiach Polski. Przy okazji wyjaśniła się sprawa działających tam od XVII wieku kopalni ałunu. Ałun to siarczan potasowo-glinowy mający działanie ściągające i aseptyczne stąd dawniej był stosowany do tamowania krwawienia z zacięć przy goleniu. Stosowany jest również w kosmetyce. Największe zapotrzebowanie na ałun zgłaszali farbiarze tkanin gdzie był stosowany jako zaprawa przy przygotowywaniu tkanin do barwienia. Rodzaj stosowanej zaprawy miał olbrzymie znaczenie dla trwałości barw.
  Wracając do górniczej przeszłości Glisna, otóż pod koniec XVIII wieku na terenie majątku powstała kopalnia ziemi ałunowej wraz z ałuniarnią. Mułek ałunowy towarzyszy czasem pokładom węgla brunatnego. Lokalizacja kopalni jest niepewna ale z dużym prawdopodobieństwem można wskazać na pagórki na północ od wioski. Wydobycie ałunu nie przyniosło właścicielowi spodziewanych zysków ponieważ monopol na sprzedaż ałunu w Prusach miała kopalnia w Bad Freienwalde. Zresztą kilkanaście lat później dotychczasowy właściciel majątku, von Poser, został zmuszony do ogłoszenia upadłości. W roku 1819 majatek Glisno wraz z kopalnią wykupił jeden z wierzycieli von Posera berliński kupiec Henoch. W następnym roku kopalnia oprócz ziemi ałunowej zaczęła wydobywać węgiel brunatny. Wkrótce okazało się że wcześniejsze nadanie górnicze dotyczyło wyłącznie ałunu więc wydobycie węgla jest nielegalne. Henoch wystąpił zatem z prośbą o ustanowienie pola górniczego. Nadania uzyskał w grudniu 1820 na pole "Caroline" i w lutym 1821 na pole "Hermann". Były to najstarsze nadania górnicze dotyczące węgla brunatnego w Brandenburgii, a działająca na ich podstawie do roku 1869 kopalnia "Caroline&Hermann" należała do najstarszych kopalni węgla brunatnego w granicach dzisiejszej Polski.
   Korzystając z źródeł wód mineralnych i mułu węglowego w roku 1820 Henoch otworzył w pałacu uzdrowisko. Nieistniejące obecnie źródła odkryto przy okazji budowy pałacu w roku 1790, woda źródlana podobno była przeźroczysta i bezbarwna ale posiadała bitumiczny zapach. Źródła występowały również na terenie kopalni ałunu. Kąpiele w tej wodzie były polecane na choroby układu nerwowego. Najistotniejszym jednak produktem uzdrowiska był muł węglowy, prawdopodobnie posiadał właściwości mułu borowinowego. Kąpiele w mule miały leczyć choroby układu nerwowego, reumatyzm, choroby skórne i kobiece. W latach 1842-1857 majątek wraz z uzdrowiskiem i tkalnią należał do Wilhelma von Müller. Koniec uzdrowiska nastąpił w roku 1857 wraz z kolejną zmianą właściciela majątku, Nowy właściciel von Wartenberg uważał że ciągnięcie zysków z działalności uzdrowiska nie licuje z godnością arystokraty i skupił się wyłącznie na działalności rolniczej.
  Henoch jako człowiek interesu w roku 1823, na północ od wsi, założył również wyżej wspomnianą tkalnię jedwabiu. W roku 1857 tkalnia została oddzielona od majątku i także zmieniła właściciela. W roku 1865 tkalnię zakupiła firma Wilhelm Schroeder & Co. Nowy właściciel wybudował nowy, dwukondygnacyjny budynek tkalni w którym w roku 1886 zainstalowano nowe krosna mechaniczne napędzane maszyną parową. Ponieważ maszyna parowa wymagała dużych ilości węgla brunatnego właściciel zakupił najbliższą funkcjonującą kopalnię "Fest" w Lubniewicach. Po II wojnie światowej fabrykę przejęły gorzowskie Zakłady Przemysłu Jedwabnego „Silwana”. Dziś budynki fabryczne stoją opuszczone i niszczeją. 

Budynek XIX-wiecznej tkalni jedwabiu w Lubniewicach-Świerczowie
Budynek XIX-wiecznej tkalni jedwabiu w Lubniewicach-Świerczowie.

Glisno - prawdopodobna lokalizacja najstarszych kopalni węgla brunatnego na terenie współczesnej Polski
Glisno - prawdopodobna lokalizacja jednej z najstarszych kopalni węgla brunatnego na terenie współczesnej Polski.

  Ponieważ zaplanowałem okrążenie wędrzyńskiego poligonu czas nie pozwolił na zajechanie pod dawne uzdrowisko, czyli pałac w którym ma siedzibę lubniewicki oddział Lubuskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Jazdę kontynuowałem do Sulęcina a następnie do Torzymia. Fakt że zapomniałem mapy zemścił się jazdą czterokilometrowym zniszczonym brukiem z Małuszowa do Walewic podczas gdy niespełna kilometr poniżej biegła wygodna droga asfaltowa. Jak widać nie zawsze trzeba ufać drogowskazom. 

Kościółek w Poźrzadłach k/Łagowa
Kościółek w Poźrzadłach k/Łagowa.

Poźrzadła jeszcze raz
Poźrzadła jeszcze raz.

Brama marchijska w Łagowie
Brama marchijska w Łagowie.

Łagowski zamek
Łagowski zamek joannitów.

Dawna stacja kolejowa w Sieniawie
Dawna stacja kolejowa w Sieniawie.

  Ruchliwa droga 92  na odcinku od Koryt do Poźrzadła na szczęście posiada dosyć szerokie pobocze, pomimo tego z ulgą porzuciłem dalszą jazdę na rzecz drogi do Łagowa.
  W Poźrzadle zatrzymałem się dla XVIII wiecznego kościółka. Łagów i dalszą drogę przez Sieniawę, Pieski, Kursko, Bledzew pokonałem jednym skokiem. W ten sposób zaliczyłem pierwszą w tym roku stukilometrową wycieczkę.



 


Rower:Kross Dane wycieczki: 112.13 km (5.00 km teren), czas: 06:57 h, avg:16.13 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Łagów

Sobota, 7 listopada 2020 | dodano: 08.11.2020Kategoria ponad 100 km, Łagów

   Udało się w końcu zrobić długo (jak się okazało zbyt długo) odkładaną wycieczkę do Łagowa. Listopad nie jest już dobrym okresem do stukilometrowych wycieczek z rozbudowanymi planami zwiedzania. Tym razem zrezygnowałem z Jemiołowa, Poźrzadła i innych okolicznych atrakcji, zakładałem jedynie że wdrapię się na Górę Sokolą do opuszczonego cmentarza ewangelickiego i zachowanego na jej szczycie maleńkiego grodziska, a jeżeli się uda wejdę do punktu widokowego na zamkowej baszcie i zajrzę do wnętrza kościoła leżącego u stóp zamku. Powrót zaplanowałem przez Żelechów, Lubrzę i Międzyrzecz.
   Do Łagowa jadę poligonowymi skrótami. Już od Templewka zapuszczam się w lasy aby na chwilę pojawić się na szosie obok jeziora Buszno i zaraz ponownie zniknąć na czarnym szlaku rowerowym na zboczach Bukowca. Sam Bukowiec był również brany pod uwagę, popełniłem jednak jakiś błąd nawigacyjny i nieoczekiwanie znalazłem się po drugiej stronie wzniesienia. Nie było sensu zbaczać z szlaku aby wspinać się na górę i ponownie z niej zjeżdżać.

Łagowskie buczyny
Łagowskie buczyny.

Budowla hydrotechniczna znad jeziora Buszno
Budowla hydrotechniczna znad jeziora Buszno.

Tu była leśniczówka

Smętne resztki fundamentów leśniczówki spalonej w 1945 r. przez szabrowników
Smętne resztki fundamentów leśniczówki spalonej w 1945 r. przez szabrowników.

  Zwiedzanie Łagowa udało się jedynie połowicznie, otóż za sprawą covid-19 baszta jest zamknięta do odwołania. Zaś kościółek bywa otwarty podczas nabożeństw i sprzątania, a żadna z tych okoliczności nie miała miejsca. Z zamkiem i kościołem związana jest legenda o duchu rycerza, który ma się ukazywać wiosną i latem podczas burzy wyłącznie mężczyznom.  Duchem jest zjawa XVI-wiecznego komtura Andrzeja von Schliebena. Komtur żył i działał w czasie kiedy w Nowej Marchii władał margrabia Jan z Kostrzyna. Margrabia w roku 1538 przeszedł na luteranizm a w ślad za nim brandenburscy joannici. Ówczesny komandor łagowski von Thümen podchodził do zmian z pewną rezerwą, ale już jego następca von Schlieben w pełni je popierał. Brandenburscy joannici pomimo przejścia na luteranizm zachowali formalną zależność od katolickiego Wielkiego Przeoratu. Komtur Andrzej w 1543 r jako jeden z pierwszych komandorów joannitów ożenił się. Przed jego małżeństwem jedną z zasad zakonnych, nawet po przejściu na luteranizm, było pozostawanie rycerza w stanie bezżennym. Chodziło w tym wypadku o zachowanie majątków w władaniu zakonu. Małżeństwo komtura odbiło się głośnym echem ale ostatecznie przez zwierzchność Wielkiego Przeoratu zostało zaakceptowane i wkrótce komtur znalazł naśladowców. Z czasem aż do jego rozwiązania w 1810 r. luterańska gałąź zakonu zmieniła się w rodzaj elitarnego stowarzyszenia rycerskiego. W łagowskim kościele znajduje się płyta nagrobna komtura i jego młodocianego syna, również Andrzeja.

Łagów, ostatni rzut oka na zamek

Zamek Łagów z Sokolej Góry
Łagowski zamek joannitów

Łagów Brama Polska
Łagów Brama Polska.

Łagów Brama Brandenburska
Łagów Brama Marchijska.

Hotel w okresie międzywojennym należał do Pineckiego, swiatowej sławy siłacza z Stołunia

Tablica poświęcona siłaczowi z Stołunia
Z Łagowem był związany światowej sławy siłacz Leon Pinecki pochodzący spod międzyrzeckiego Stołunia. Hotel będący w okresie międzywojennym własnością Pineckiego i poświęcona jego pamięci tablica.

   Cmentarz na Górze Sokolej zachowany w stanie podobnym do innych opuszczonych po roku 1945. Nieco powyżej cmentarza zachowane ślady średniowiecznego założenia obronnego w postaci potrójnego systemu wałów i fos. W miejscu wcześniejszego grodziska do XIV wieku stał tutaj dwór obronny joannitów i leżała otwarta osada. Dwór został opuszczony wkrótce po zbudowaniu zamku na przesmyku między jeziorami, natomiast osada została opuszczona po pożarze w roku 1569.

Łagów cmentarz na Sokolej Górze

Stan zachowania nekropolii na Sokolej Górze

Jeden z nagrobków

Nagrobek leśniczego
Łagów cmentarz na Sokolej Górze.

Fosa gródka na Sokolej Górze
Fosa gródka na Sokolej Górze.

    Droga do Żelechowa prowadzi w wąwozie pod kolejnym  zasługującym na uwagę zabytkiem Łagowa. Zbudowany z cegły i granitu w roku 1909 wiadukt kolejowy ma około 25 m wysokości i ok 40 m długości. Z tego co wiem nadal odbywa się po nim ruch pociągów towarowych do kopalni węgla brunatnego w Sieniawie i wchodzenie na wiadukt jest zabronione chociaż rozciąga się z niego wspaniały widok na Łagów. Jak widać na zdjęciu nie wszyscy chcą się zastosować do zakazu.

Wiadukt w Łagowie
Wiadukt w Łagowie.

   Żelechów w XVII wieku udzielił schronienia grupie polskich arian którzy po potopie szwedzkim byli zmuszeni do opuszczenia ojczyzny. Tutaj zmarł znany teolog i przywódca braci polskich Jonasz Szlichtyng. W wiosce godne zobaczenia neorenesansowy XIX wieczny pałacyk i XVII wieczny kościół. 

Opuszczony dworek w Żelechowie
Opuszczony dworek w Żelechowie.

Kościółek w Żelechowie
Kościółek w Żelechowie.
   Od Żelechowa należało już się sprężyć aby zdążyć przed zmrokiem do domu. Krótkie przerwy na zrobienie kilku zdjęć zrobiłem tylko pod pomnikiem amerykańskich lotników w Buczu i przed ruinami bunkra na skrzyżowaniu w Staropolu.

Bucze, kamień poświęcony pamięci amerykańskich lotników strąconych i poległych w rejonie wioski 18 marca 1945 r.
Bucze, kamień poświęcony pamięci amerykańskich lotników strąconych i poległych w rejonie wioski 18 marca 1945 r. 

Na skwerze w Staropolu
Na skwerze w Staropolu.

Nad Pętlą Nietoperską (MRU)
Nad Pętlą Nietoperską (MRU).

Pod Kęszycą
Pod Kęszycą.



Rower:Kross Dane wycieczki: 101.55 km (30.00 km teren), czas: 06:43 h, avg:15.12 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Łagów

Sobota, 19 stycznia 2019 | dodano: 19.01.2019Kategoria ponad 100 km, Łagów

  Skusiłem się dziś na wyjazd do Łagowa, miałem zamiar wejść na Sokolą Górę. Jest takowa góra w Łagowie. Położona kilkaset metrów na północny-zachód od zamku Joannitów, na swoim szczycie kryje wały i fosy średniowiecznego grodziska, a na zboczach stary cmentarz ewangelicki. Byłem tam kilka lat temu, dziś chciałem zobaczyć co się zmieniło od tamtego czasu. Ostatecznie objazd Łagowa skończył się u podnóża zamkowego wzgórka. Zwyczajnie nie zmieściłem się w harmonogramie wyjazdu, miałem jakieś 40 minut opóźnienia.
  Powrót z Łagowa zaplanowałem przez Żelechów, od którego dalsza trasa miała być wybrana w zależności od tego co pokażą drogowskazy. Tutaj trochę mnie zawiodła pamięć dotycząca sieci drogowej tego zakątka. Nie zamierzałem wracać do Wielowsi przez którą już dziś przejeżdżałem, natomiast Bucze leżące na przeciwnym kierunku wydawało mi się zbyt odległe od drogi Lubrza-Boryszyn. Tu zemściło się to że nie zabrałem żadnej mapy, lub chociażby nie zerknąłem w nie wczoraj wieczorem. Wybrałem kierunek prowadzący  pomiędzy te dwie drogi. Wydawałoby się że optymalny, ale początkowo niezła droga wkrótce przeszła w bruk który nieoczekiwanie skończył się na płocie otaczającym Autostradę Wolności.
    Z tej racji że przy wyjeździe z Żelechowa pożegnał mnie nerwowy, wolno biegający Burek nie miałem ochoty na odwrót. Burek właściwie był nerwowy tylko wtedy kiedy próbowałem jechać, jako spieszony byłem dla niego nieinteresujący. Prawdopodobnie bez Burka również nie zawróciłbym, ale stanowił jakiś tam argument przemawiający za tym aby ruszyć bezdrożami wzdłuż autostrady licząc na to że jak zwykle gdzieś w końcu natrafię na jakąś lokalną polną drogę . Z opresji wybawiła mnie odchodząca w bok leśna droga która wyprowadziła mnie z powrotem pod autostradę ale również na poważniej wyglądającą drogę prowadzącą jak się okazało do Zagajów.
   Prawdopodobnie w Zagajach popełniłem kolejny błąd wybierając brukowaną drogę prowadzącą w głąb wioski a potem gdzieś na wschód w głąb lasu. Ostatecznie dotarłem nią do jakiejś lokalnej szosy prowadzącej dalej na wschód, a w przeciwnym kierunku prawdopodobnie do sąsiadującej z Zagajami Buczyny. W znanym sobie terenie znalazłem się dopiero w rejonie Staropola. 
  Dalej poszło jak z płatka; Boryszyn, Wysoka, Kaława i powrót do Skwierzyny starą trójką. W domu znalazłem się zgodnie z harmonogramem. Mimo wszystkich przeciwności losu odrobiłem gdzieś stratę czasu zrobioną w drodze do Łagowa.

Łagów - Zamek Joannitów
Łagów - Zamek Joannitów.

Łagów - wiadukt kolejowy nad drogą do Żelechowa
Łagów - wiadukt kolejowy nad drogą do Żelechowa.


Rower:Kross Dane wycieczki: 100.52 km (7.00 km teren), czas: 05:52 h, avg:17.13 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

W Puszczę Rzepińską

Wtorek, 18 kwietnia 2017 | dodano: 18.04.2017Kategoria ponad 100 km, Łagów, pow. sulęciński, pow. świebodziński, Puszcza Rzepińska

    Po niedawnym spontanicznym wyjeździe w okolice Bytnicy miałem zamiar ponownie zawitać w te strony, ale już bardziej przygotowany na to czego się można spodziewać w mijanych miejscowościach. Nie sadziłem że nastąpi to już po dwóch tygodniach. Dzisiejszą trasę trochę zmodyfikowałem w stosunku do poprzedniej mianowicie zrezygnowałem z Bytnicy, a zajrzałem do Drzewc na małą stacyjkę zagubioną w lasach w okolicy Torzymia, i do Ciborza.
   W związku z Drzewcami muszę wspomnieć o dwóch katastrofach. Podczas drogi pomiędzy rezerwatem „Pawski Ług” a miejscowością Koryta natrafiłem na znak kierujący do pomnika lotnika. Zaintrygowany skręciłem zgodnie z wskazówkami. Natrafiłem na stelę upamiętniającą miejsce upadku amerykańskiego śmigłowca typu Apache AH-64. Katastrofa miała miejsce w październiku 2001 roku w trakcie międzynarodowych ćwiczeń „Victory Strike II”. Jeden z pilotów, Michael E. Rice, poniósł wtedy śmierć. Miejscem opiekują się harcerze z Łagowa.
   O drugiej z katastrof dowiedziałem się z anonsów prasowych dotyczących działalności Stowarzyszenia Pomost, które w ubiegłym roku dokonywało na cmentarzu w Korytach ekshumacji szczątków kilkunastu jej ofiar. Katastrofa ta miała miejsce krótko po  północy 27 grudnia 1941, i była jedną z najtragiczniejszych w historii niemieckich kolei. Zbliżającym się do ówczesnej stacyjki Leichholz (dzisiejsze Drzewce) pociągiem pospiesznym podróżowało około 300 osób. W śnieżnej nawałnicy maszynista pociągu osobowego prawdopodobnie nie zauważył stojącego  kilkaset metrów przed stacją  pod semaforem pociągu towarowego na którego końcu znajdowały się cysterny z paliwem.  Pociąg osobowy z pełnym impetem uderzył w cysterny. W wyniku zderzenie nastąpił wybuch paliwa, i pożar który zwęglił doszczętnie kilka wagonów wypełnionych po brzegi kolejarzami, i wracającymi z przepustek do okupowanej Polski żołnierzami. Większość ofiar, których liczbę szacuje się na około 260, w wyniku olbrzymiej temperatury po wybuchu paliwa doszczętnie spłonęła lub została rozerwana na strzępy. Kilkanaście z około 30 odnalezionych ciał pochowano na cmentarzu w oddalonych o kilka kilometrów Korytach. Sprawa została wtedy praktycznie utajniona.
   Niezwykły budynek stacyjny od dawna nie pełni już żadnej funkcji dworcowej, został zamieniony na mieszkalny. Wygląda jakby został przeniesiony z innych czasów i okolic.
   Do kolejnej miejscowości na dzisiejszym szlaku ruszyłem leśną drogą przez Kosobudki i Kosobudz. Nie obyło się bez niewielkiego błędu w nawigacji. Okazuje się że nie zawsze lepsza droga jest tą ważniejszą. Po korekcie trasy trafiłem do Kosobudza i szosą do Toporowa.
   Miejscami mogącymi zainteresować turystę w Toporowie są:
  Najsłynniejszym XIX-wiecznym właścicielem Toporowa był pruski feldmarszałek Edwin Hans Karl von Manteuffel, majątek otrzymał w darze od cesarza za ofiarną służbę dla Niemiec. Uczestniczył w wojnie duńskiej (1864), po której został pruskim gubernatorem w Szlezwiku , po wojnie francusko-pruskiej w latach 1871-1873 dowodził niemiecką armią okupacyjną we Francji, a od roku 1879 aż do śmierci w 1885 r. był gubernatorem Alzacji i Lotaryngii. Feldmarszałek rezydował głównie w Strasburgu pozostawiając bieżące kierowanie majątkiem zarządcy który nie zawsze wypełniał literalnie polecenia właściciela. Po śmierci feldmarszałka jego  najstarszy syn Edwin narobił długów i doprowadził majątek do upadku. Rodzina Manteuffel po 12 latach w Toporowie straciła prawa do  posiadłości na rzecz Roberta Mullera. 
  Po śmierci Mullera wdowa kazała  na zakończeniu jednej z alejek parkowych wznieść mauzoleum. Grobowiec ukończono w roku 1910.  Była to ośmiokątna budowla na wysokim cokole. Pośrodku mauzoleum umieszczono trumnę Roberta, a w 1913 r. na podwyższeniu obok trumny urnę z prochami jego żony. W roku 1930 przy murze mauzoleum pochowano pod kamiennym krzyżem Martina Richtera, teścia ostatniego właściciela Toporowa. Po roku 1945 mauzoleum uległo zniszczeniu i stanowi ruinę.
  Powrót wypadł okrężnymi drogami przez Niedźwiedź, Podłą Górę, Międzylesie. W Międzylesiu nie odmówiłem sobie przyjemności zwiedzenia Ciborza.
  Cibórz, (do 1945 Tiborlager) obecne osiedle i szpital powstał pod koniec lat trzydziestych jako wielki kompleks koszarowy zbudowany na potrzeby Wermachtu na leśnej polanie nad jeziorem Ciborze. Docelowo miał pomieścić około 6000 żołnierzy. W roku 1941 przez kilka miesięcy część tego kompleksu wykorzystywano na obóz jeniecki dla oficerów belgijskich. Po roku 1945 w koszarach przez krótko stacjonowały wojska radzieckie, które w następnym roku zastąpione zostały przez jednostki Wojska Polskiego. Po redukcji armii w roku 1956 zbędne dla wojska koszary przejął szpital psychiatryczny funkcjonujący obecnie jako Wojewódzki Szpital Specjalistyczny dla Nerwowo i Psychicznie Chorych. Całość założenia, i zastosowanych w Ciborzu rozwiązań przypomina nieco koszary w Kęszycy Leśnej (Regenwürmerlager).
   Dalsza podróż prowadziła drogami dobrze znanymi z poprzednich wycieczek w rejon Świebodzina. 

Łagów - zamek, widok od Bramy Polskiej
Zamek w Łagowie - widok od Bramy Polskiej.

Łagów - widok na zamek i Bramę Marchijską
Łagów - widok na zamek od Bramy Marchijskiej.

Brama Marchijska w Łagowie
Brama Marchijska w Łagowie.

Łagów - pomnik pilota
W lesie pod Łagowem - pomnik pilota.

Koryta - kościół
Koryta - kościół.

Drzewce - niezwykły budynek dawnej stacji kolejowej
Drzewce - niezwykły budynek dawnej stacji kolejowej.

Drzewce - budynek stacyjny od strony placu dworcowego
Ten sam budynek od strony placu dworcowego.

Kosobudz - centrum wioski
Kosobudz - centrum wioski.

Toporów - stacja kolejowa
Toporów - stacja kolejowa.

Toporów - kościół i mauzoleum Rissmanów
Toporów - kościół i mauzoleum Rissmanów.

Toporów - Dąb Piotra
Toporów - Dąb Piotra.

Toporów - cmentarzyk rodu von Monteuffel
Toporów - pod dębami, cmentarzyk rodu von Monteuffel.

Toporów - ruiny mauzoleum Mullerów
Toporów - ruiny mauzoleum Mullerów.

Toporów - kamienny krzyż z grobu Martina Richtera
Toporów - kamienny krzyż z grobu Martina Richtera.

Toporów - pałac myśliwski
Toporów - pałac myśliwski.

Toporów - wieża pałacowa
Toporów - wieża pałacowa.

Niedźwiedź- oryginalny drewniany kościół
Niedźwiedź- oryginalny drewniany kościół.

Zawisze - opuszczony pałac
Zawisze - opuszczony i niszczejacy pałac.

Kościółek w Międzylesiu
Kościółek w Międzylesiu.

Cibórz - dawny budynek koszarowy
Cibórz - dawny budynek koszarowy.

Cibórz - budynki koszarowe
Cibórz - budynki koszarowe.

Cibórz - niszczejący budynek dawnej kuchni i stołówki
Cibórz - niszczejący budynek dawnej kuchni i stołówki.

Rozlewiska rzeczki Ołobok
Rozlewiska rzeczki Ołobok.

Dziwny cmentarz komunalny nr 2 w Skąpem
Dziwny cmentarz komunalny nr 2 w Skąpem. Wygląda jak cmentarz wojenny, ale pochówki stosunkowo niedawne.

Rudgerzowice - wiejska uliczka z kościołem
Rudgerzowice - wiejska uliczka z kościołem.

Lubinicko - ruiny wieży widokowej w przypałacowym parku
Lubinicko - ruiny wieży widokowej w przypałacowym parku.




Rower: Dane wycieczki: 168.63 km (25.00 km teren), czas: 10:08 h, avg:16.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Łagów

Sobota, 21 maja 2016 | dodano: 21.05.2016Kategoria Łagów

   Trzy tygodnie temu MLJ swoim wpisem na blogu skusił mnie na kierunek Łagów. Właśnie dziś zarezerwowałem sobotę na jazdę w tamtym kierunku. Żeby uniknąć monotonnej jazdy szosami wymyśliłem sobie jazdę brukami i bocznymi mało używanymi lokalnymi ale znacznie ciekawszymi widokowo drogami.
   Z Skwierzyny ruszyłem szosą do Międzyrzecza. Pomysł zakładał że pod Rojewem wjadę w drogę prowadzącą w kierunku Obry, przez Obrę przeprawię się Mostem Bieruta i dotrę do Chyciny. Szczególnie urokliwe są leśne aleje wysadzone szpalerami starych dębów (od strony Zemska) i jakichś klonolistnych (od Chyciny). Komfort jazdy trochę zepsuły mi sypkie piaski przed Chyciną.




Droga do Chyciny

      Na odcinek pomiędzy Chyciną a Żarzynem nie miałem pomysłu, pozostała szosa. Opuściłem ją tuż za wioską kierując się w bruk do Sieniawy. W ten sposób ominąłem Wielowieś i nieco skróciłem sobie drogę. Drobne niedogodności wynagrodziły sielskie widoki pagórkowatych pól, zagajników, cisza i spokój oraz zając który idąc na łatwiznę i unikając skakania przez bruzdy biegł przede mną przez dobre pół kilometra.


Okolice Sieniawy.

    W Sieniawie ponownie opuszczam utarty kierunek kierując się do Żelechowa. W Żelechowie byłem już w tym roku wracając z wyprawy do Chociul z Ołobokiem i otoczką Jeziora Niesłysz. Jadąc do Żelechowa skusiłem się na zwiedzenie Wielopola, które okazało się być małą osadą. Kilka domów i opuszczone budynki inwentarskie, typowy krajobraz popegerowski.
     Pewne popegeerowskie analogie witają mnie również w Żelechowie. Jest to osiedle kilku bloków pozostawionych dwie dekady temu w stanie surowym. W wiosce godne zobaczenia neorenesansowy XIX wieczny pałacyk i XVII wieczny kościół. Z ciekawostek można wspomnieć że w wiosce jak i pobliskich miejscowościach znaleźli schronienie polscy arianie wygnani z kraju w XVII wieku po szwedzkim potopie. W Żelechowie zamieszkał i zmarł w 1661 r. Jonasz Szlichtyng pisarz i teolog braci polskich.


Żelechów - pałacyk

     Droga z Żelechowa do Łagowa zaskoczyła mnie przyjemnie, liczyłem na bruk a okazało się że leży na niej asfalt. Trochę ten asfalt był dziurawy ale tym razem zaoszczędziłem sobie kilku kilometrów wstrząsów. Do Łagowa wjeżdżam drogą pod słynnym wiaduktem kolejowym.
   Stuletni wiadukt na nieczynnej linii kolejowej łączącej Międzyrzecz z Toporowem, wznosi się nad wąwozem z drogą do Żelechowa na wysokość 25 m. . Wiadukt stanowi znakomity punkt widokowy, a na szczyt prowadzą schodki.




Wiadukt i widok z wiaduktu.

   W Łagowie dziś interesuje mnie położona nieopodal zamku Sokola Góra. Na stokach i szczycie stromego wzgórza znajduje się stary użytkowany do 1945 r. poniemiecki ciekawy cmentarz oraz średniowieczne otoczone potrójnym wałem grodzisko. Gród funkcjonował od wczesnego średniowiecza na pograniczu dwóch plemion Polan i Lubuszan. Miejsce z natury obronne z trzech stron otaczało jezioro i głęboki wąwóz na dnie którego również dziś znajdują się wypełnione wodą sadzawki. Obok grodu funkcjonowała osada strawiona w XVI wieku przez pożar. Obecny zamek na sztucznie usypanym wzgórzu to już późniejsze XIV wieczne założenie obronne.


Cmentarz na Sokolej Górze


Wały i fosy grodziska.


Brama Marchijska


Brama Polska


Ostatni rzut oka na zamek joannitów.

   Miałem zamiar zagłębić się jeszcze w okolice Jemiołowa i wrócić przez poligon, ostatecznie jednak zawróciłem. W drodze powrotnej zastosowałem podobną zasadę jak przedtem; może być mniej wygodnie ale ciekawiej. Przez Łagówek wjechałem do Łagowskiego Parku Krajobrazowego. Niespodziewanie dla samego siebie znalazłem się na Bukowym Rozdrożu. Wobec tego nie mogłem sobie odmówić przyjemności zdobycia najwyższego szczytu na Pojezierzu Lubuskim – Bukowca. Po wizycie na szczycie omijałem już wszystkie pozostałe ciekawostki na zboczach Bukowca, jak np. jedyne w lubuskim ponad hektarowe skupisko cisów.


Przez Buczyny Łagowskie


Ścieżka na szczyt Bukowca


Na szczycie, jeszcze tylko wpis w rejestrze i zostało z górki.




Wpis zrobiony. No to w drogę.








Jednym z wariantów trasy z Wielowsi do Templewa jest brukowana droga znad jeziora Buszno do byłej bazy radzieckich ładunków jądrowych i dalej wygodną leśną droga do Templewka. Właśnie z niej skorzystałem, jest ona może dłuższa lecz znacznie wygodniejsza od bruku z którego zazwyczaj dotychczas korzystałem. Od Templewka do Skwierzyny dotarłem już wielokrotnie przemierzoną drogą.



Rower: Dane wycieczki: 93.29 km (29.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Łagowsko-Sulęciński Park Krajobrazowy

Niedziela, 9 sierpnia 2015 | dodano: 09.08.2015Kategoria Łagów

   Przyszła mi ochota aby w upalną niedzielę powałęsać się trochę w cienistych bukowych lasach na wschodnich obrzeżach wędrzyńskiego poligonu. Do Templewa dotarłem klasycznie przez Bledzew. Kolejnych kilka kilometrów boczną szosą do osady Templewko i zagłębiam się w lasy z których wynurzyłem się dopiero po drugiej stronie poligonu w Jemiołowie. Częściowo skorzystałem z drogi prowadzącej do byłego radzieckiego składu głowic jądrowych (kiedyś już wspominałem o nim na blogu). Nad jeziorem Buszno wbijam się na czerwony szlak. Kilkakrotnie korzystałem już z jego odcinków jadąc na Górę Bukowiec, dziś jednak wolę bardziej płaskie drogi.


W głąb poligonu.


Pierwszy z dzisiejszych kamieni milowych Głaz Weddigena.


Widok na Jezioro Buszno.


Drugi i ostatni w dniu dzisiejszym kamień milowy.

   Dlatego za mostkiem na kanale łączącym Buszno i Buszenko kontynuuję jazdę nieznanym mi dotychczas odcinkiem czerwonego szlaku poprowadzonym nad brzegiem brzegiem Buszenka. Widoki niemal górskie - z lewej do granicy widoczności stromy, zalesiony stok, po prawej położone kilkanaście metrów niżej wody jeziora i przeciwległy brzeg, stromy, wznoszący się na kilkadziesiąt metrów, porośnięty lasem. Czerwonym szlakiem zamierzałem dotrzeć jak najbliżej do Jemiołowa. Tuż za Buszenkiem zaciekawiła mnie brukowana droga odbiegająca w prawo od szlaku. Podjechałem nią kilka kilometrów aby sprawdzić dokąd prowadzi i w ten sposób trafiłem w miejsce które kiedyś zajmowała wieś Gross Kirschbaum, po polsku Trześniówek. Po wysiedleniu niemieckiej ludności teren wsi zajął poligon a zabudowania z czasem uległy zniszczeniu. Sterczące pomiędzy drzewami wzdłuż drogi schody, stary cmentarz z ruinami kościoła, piwnice i fundamenty budynków sprawiają niesamowite wrażenie. W pobliżu jest jeszcze kilka takich miejscowości znanych mi tylko z słyszenia od bywalców poligonu dziś nie byłem jednak przygotowany na ich poszukiwanie. Wykonałem w "tył zwrot" i brukowaną drogą biegnącą wzdłuż linii energetycznej dotarłem do Jemiołowa.


Nad Buszenkiem.










Kilka zdjęć z Trześniówka.

W Jemiołowie godny zobaczenia skansen maszyn rolniczych. Właściwie jest to całe muzeum na świeżym powietrzu. Ponadto zabytkowy kościół i przy drodze do Łagowa maszty Radiowo-Telewizyjnego Centrum Nadawczego w Jemiołowie, (maszt o wysokości 314 metrów i betonowa wieża o wysokości 99 metrów).


Mostek Zakochanych w Jemiołowie.


Skansen - kuźnia.


Skansen - stare maszyny. Na zdjęciu tylko znikoma część.


Skansen - wozownia.


Jemiołów - maszty RTNC.

   Łagów dziś zapchany wypoczywającymi do granic możliwości, ponadto trwały jeszcze jakieś odpryskowe imprezy wczorajszego jarmarku joannitów. Przejechałem przez obie bramy, zatrzymałem się chwilę u podnóża zamku, jeszcze na sekundę pod wiadukt i ruszam w drogę powrotną do domu. Przez chwilę kusiła mnie myśl aby przedzierać się przez Żelechów do Boryszyna, ale nie ukrywam że wystraszyła mnie wizja kilkunastu kilometrów bruków.  Więcej zdjęć nie będzie, rozładował się akumulator aparatu.


Łagów -  Brama Marchijska.


Łagów - widok na zamek i wieżę zamkową.


Łagów - Brama Polska.


Łagów - 25 metrowy wiadukt nad drogą do Żelechowa.
Rower: Dane wycieczki: 87.48 km (18.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)