blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:913.88 km (w terenie 252.00 km; 27.57%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:53.76 km
Więcej statystyk

Puszcza Notecka, tajemniczy kamień pamiątkowy.

Czwartek, 31 marca 2016 | dodano: 31.03.2016Kategoria Puszcza Notecka

   W Puszczę Notecką wybrałem się dzisiaj z Adamem Cz. Chciałem spróbować odnaleźć jadąc innymi drogami znane mi już wcześniej kamienie pamiątkowe.  Zazwyczaj jeżdżę do nich od strony Jezierc i wtedy droga jest dosłownie dziecinnie prosta, wystarczy wjechać obok leśniczówki w właściwą drogę i nigdzie nie zbaczać. Sprawa jest bardziej skomplikowana jeżeli chce się podjechać od strony Skwierzyny lub Murzynowa, jest tam kilka identycznie wyglądających skrzyżowań z których trzeba wybrać właściwe i wjechać w właściwą drogę. Ogólnie do kamieni udało się dotrzeć. chociaż z wyborem właściwych skrzyżowań trochę nie wyszło.
  Do jednego z nich nazywanego "Alexander-Stein" jeździłem już w lutym bieżącego roku. Znajduje się w pobliżu dość ciężkiego do przejechania odcinka żółtego szlaku rowerowego Dziś darowałem sobie zdjęcia, na mokrej powierzchni kamienia napis jest niemal niewidoczny. Podjechaliśmy do kolejnego z głazów. Znajduje się w niedawno posadzonym młodniku tuż przy drodze pożarowej 57.  Ostatni raz byłem przy nim jesienią ubiegłego roku razem z SSC. Trudno powiedzieć co on upamiętnia, jest zaznaczony na mapie z lat trzydziestych jako "Denkmalstein". Na jednej z powierzchni kamienia jest wykuty krzyż maltański i data 1917. 




   Pozostało jeszcze wydostać się z puszczy i wrócić do Skwierzyny. Z lasu wyjeżdżamy pod Polichnem na rozjazd dróg do Gorzowa i Drezdenka. Światła dziennego wystarczyło akurat na powrót do domu. 



Rower: Dane wycieczki: 40.58 km (14.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nad Zalew Bledzewski

Środa, 30 marca 2016 | dodano: 30.03.2016

   Nie liczyłem dzisiaj na wyjazd, skoro jednak aura była łaskawsza ruszyłem na błąkanie się za Zalewem Bledzewskim. Żadnych wcześniejszych planów nie było, jeździłem tam gdzie droga lepiej wyglądała.
   A więc, sprawdziłem dokąd prowadzą oznakowane bledzewskie trasy nordic; zielona i niebieska. Niezłe nawierzchnie, przejezdne, będą do wykorzystania na krótkie wyjazdy. Potem podjechałem pod zaporę do Dolatówki zobaczyć jak się prezentuje elektrownia z południowego brzegu Obry. Ewentualnych ciekawskich uprzedzam że teren wokół jest prywatny, a wstęp na brzeg poniżej zapory dozwolony jest tylko gościom agroturystyki z Dolatówki. Tamę i elektrownię od strony ogrodzenia skutecznie zasłania jakaś blaszana wiata.
  Reszta trasy za zalewem została zrobiona tylko po to aby ominąć bardziej błotniste drogi i wydostać się z lasu na szosę Międzyrzecz-Skwierzyna. 




Bledzewskie trasy nordic


Dolatówka i elektrownia.


Jedna z tamtejszych niesamowitych dróg 



Rower: Dane wycieczki: 41.99 km (18.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

W lasy za Starym Dworkiem

Niedziela, 27 marca 2016 | dodano: 27.03.2016

    Wypuściłem się na dwie godzinki na swoją prywatnie zestawioną trasę weekendową. Nie prowadzi tamtędy żaden szlak rowerowy ale drogi są ulepszone i przejezdne niemal cały rok, ponadto można ją wydłużać lub skracać w zależności od czasu i potrzeb. Dziś skróciłem ją o fragment prowadzący do Trzebiszewa i Rakowa




Rower: Dane wycieczki: 33.10 km (20.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Świebodzin

Sobota, 26 marca 2016 | dodano: 26.03.2016Kategoria ponad 100 km, pow. świebodziński

   Kierunek dzisiejszego wyjazdu został ustalony tydzień temu. Wracając z Januszem z Zbąszynka widzieliśmy na horyzoncie trzy kręcące się elektrownie wiatrowe. Kierunek ogólny do wiatraków to gdzieś na Świebodzin. A z czego znany jest w całej Polsce Świebodzin? .. oczywiście z monumentalnej figury Chrystusa. Żaden z nas nie był nigdy u jej podnóża więc zapada decyzja,... przy najbliższej okazji jedziemy do Świebodzina. A wiatraki jak się dziś okazało kręcą po drugiej stronie S3 w pobliżu Glińska, za Jordanowem.
    Pierwszą przerwę urządzamy przed klasztorem w Gościkowie-Paradyżu. Imponujący zespół budynków klasztornych robi wrażenie. Dziś w dawnym opactwie cystersów mieści się Wyższe Seminarium Duchowne. Siedzący na furcie kleryk informuje że wejście na teren jest możliwe tylko z przewodnikiem. Pozostało nam jedynie przejechać się wzdłuż muru ogrodzenia. Liczyłem że gdzieś od drugiej strony będzie lepiej widoczna fasada klasztornego kościoła. Niestety po około 100 m droga kończy się przy kładce nad Paklicą. Może przy przeciwległym murze jest jakaś ścieżka, ale sprawdzę to już przy innej okazji. Elewacje klasztoru zachwycają barokowymi białymi dekoracjami na tle łososiowych tynków. Trzy narożniki budynku klasztornego zdobią dobudowane w XVIII w. wieże w formie nakrytych dzwonowatymi hełmami baszt.




Klasztor w Gościkowie-Paradyżu.

      Drugi człon nazwy - Paradyż odnosi się tylko do klasztoru i wywodzi się od polskiej wersji nazwy nadanej temu miejscu przez cystersów - Paradius Matris Dei (Raj Matki Boskiej). Cystersi przebywali w tutejszym opactwie od 1230 r. aż do kasaty zakonu w 1834 r.  Fakt że od 1538 r. na mocy decyzji króla Zygmunta Starego aż do końca istnienia klasztoru opatem w Paradyżu mógł być tylko Polak spowodował że był on silnym ośrodkiem polskości i wydatnie przyczynił się do zachowania mowy, obyczaju i religii przez mieszkających tu Polaków. Po kasacie zakonu władze pruskie urządziły w zabudowaniach klasztornych seminarium nauczycielskie. Dla samego klasztoru było to szczęśliwe zrządzenie losu. Obiekt do końca II wojny światowej był w rękach władz szkolnych.
   Kiedy w 1836 r. władze pruskie poszukiwały lokalizacji dla tego seminarium pod uwagę był brany również Bledzew. Paradyż miał wtedy więcej szczęścia, wykorzystywane zabudowania zachowały się w niezłym stanie, natomiast po bledzewskim klasztorze cystersów pozostała tylko pamięć.
    Z Paradyżem związana jest również postać patrona gorzowskiej PWSZ Jakuba z Paradyża, wybitnego XV- wiecznego teologa, filozofa, kaznodzieję i nauczyciela akademickiego który właśnie tu rozpoczynał swoją karierę zakonną.
    W bezpośrednim sąsiedztwie Gościkowa, oddzielona od niego tylko przepływającą Paklicą leży kolejna wioska – Jordanowo. Uwagę zwracają dwa stojące obok siebie kościoły: późnogotycki użytkowany do dziś kościół katolicki i leżący w pobliżu pochodzący z XIX w. zamknięty na głucho zbór ewangelicki. Zbór od zakończenia II wojny światowej powoli niszczeje, ktoś jednak jest właścicielem kościoła i nie dopuszcza do jego kompletnej dewastacji, na drzwiach widać nową kłódkę, coś było robione przy dachu i rynnach. Może w końcu po 70 latach zabytkowy budynek znajdzie sensowne wykorzystanie. Przy kościele katolickim zachowało się kilka starych pochodzących z przełomu XIX i XX w. nagrobków pokazujących pokręconą historię miejscowej ludności, gdzie obok niemieckiego nazwiska po mężu widać polsko brzmiące nazwisko panieńskie.


Biblioteka publiczna w Jordanowie.


Nieczynny zbór ewangelicki w Jordanowie.


Kościół katolicki w Jordanowie.

    Świebodzin wart jest odrębnego wyjazdu. Dziś ograniczyliśmy się tylko do przejazdu przez miasto, z krótką przerwą na rynku. Oprócz kamieniczek i pochodzącego z XIV w. ratusza na rynku uwagę zwraca ławeczka-pomnik Czesława Niemena związanego rodzinnie z Świebodzinem. Tu również do tej pory mieszkają krewni artysty. Przy ławeczce Niemena doczepił się do nas jakiś nachalny amator "dykty" któremu zabrakło 50 groszy do "bułki".


Świebodziński ratusz - obecnie siedziba muzeum.


Kamieniczki przy rynku.


Ławeczka Niemena.


Zachowany fragment murów miejskich

   Ostatni punkt programu w Świebodzinie – rekordowa figura przedstawiająca Chrystusa. Figura stoi na sztucznie usypanym 12 metrowym kopcu. Teren w tym miejscu jest w naturalny sposób wyniesiony, co w połączeniu z kopcem i 33- metrową figurą sprawia że jest ona widoczna już z sporej odległości. Inicjatorem budowy był proboszcz i kustosz pobliskiego sanktuarium nieżyjący już ksiądz Sylwester Zawadzki. W wnętrzu kopca u podnóża figury spoczywa serce Zawadzkiego. Pamiętam że z tym pochówkiem związane były jakieś prawnicze przepychanki po śmierci proboszcza gdzie przewijał się temat zbezczeszczenia ludzkich zwłok. Jak widać sprawa znalazła swój szczęśliwy finał.


   Kilka danych dotyczących figury można odnaleźć na tablicy przy parkingu. O wysokości i kopcu już wspominałem. Tors figury składa się z ośmiu segmentów wykonanych z betonu na zbrojeniu z prętów i siatki, dwa górne segmenty wykonano z pianki poliuretanowej pokrytej warstwą żywicy. Całość waży około 260 ton. Montaż figury zakończono w listopadzie 2010 r.
    Powrót do domu drogą przez Lubrzę, Boryszyn i Pieski. Droga mi nie znana, przynajmniej na odcinku z Świebodzina do Lubrzy. Lubrza i Boryszyn leżą już w okolicach które znam z wcześniejszych wyjazdów. Krótką przerwę robimy pod pojazdem pancernym na cokole w Lubrzy.
   Lubrza na początku XIV wieku jako siedziba zarządcy jednego z dystryktów księstwa głogowskiego konkurowała z pobliskim Świebodzinem. Przechodząc całkowicie na własność klasztoru cysterskiego w Paradyżu, straciła swoje znaczenie polityczno-administracyjne, na rzecz rozwijającego się prężniej świeckiego Świebodzina. 
  Kolejne kilka minut spędzamy przy jazie obok przystani kajakowej. Jaz na rzeczce Rakownik jest jedną z budowli wzniesionych w ramach MRU. Jego otwarcie pozwalało w razie potrzeby zalać wodami jeziora Goszcza leżący poniżej teren.Powstałe rozlewisko rozciągałoby się się aż do jeziora Paklicko czyniąc ten obszar niedostępnym dla nacierającego przeciwnika. W rejonie Lubrzy nastąpiło ostateczne przełamanie przez wojska radzieckie fortyfikacji MRU. Sięgające 40% zniszczenia były przyczyną degradacji miasteczka do roli wsi.  


Kameralny kościółek w Ługowie pod Świebodzinem.


Pojazd pancerny z cokołu w Lubrzy. Podobno jest to lekki czołg pływający PT-76


Śluza na rzece Rakownik


Ruiny bunkra w Staropolu.

     Ostatni przystanek robimy obok ruin bunkra w centru Staropola, stamtąd już bez zatrzymywania dojeżdżamy do Skwierzyny.
     Droga ta okazała się zupełnie przyzwoita i bardziej urozmaicona od oklepanej dawnej drogi do Zielonej Góry tzw. "trójki".



Rower: Dane wycieczki: 100.59 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Runda przez Templewo

Piątek, 25 marca 2016 | dodano: 25.03.2016

     Pogoda dzisiaj również nie rozpieszczała amatorów dwóch kółek, cały dzień siąpił drobny kapuśniaczek.
    Na którymś z portali pogodowych zobaczyłem zapewnienie że przed wieczorem opady się skończą. Uwierzyłem i licząc na poprawę pogody skusiłem się na wyjazd jeszcze zanim przestało padać. Zrobiłem rundę przez Bledzew, Sokolą Dąbrowę, Templewo i Goruńsko. Trasa liczy trochę ponad czterdzieści km i podobnie jak droga do Świniar należy do stałych tras skwierzyńskich cyklistów. Żeby trochę urozmaicić odcinek do Bledzewa w jedną stronę zahaczyłem o Stary Dworek. Ze skrótów terenowych dziś zrezygnowałem. A padać nie przestało do samego końca.


Rower: Dane wycieczki: 44.65 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Pierwszy wyjazd wiosenny

Czwartek, 24 marca 2016 | dodano: 24.03.2016

 Nareszcie pierwszy wiosenny dzień w którym aura jest trochę łaskawsza i mam nadzieję że tak już zostanie. A ja tymczasem skorzystałem z przerwy w opadach aby wyskoczyć w pobliskie lasy. O samej trasie i otaczającym lesie nie będę się rozpisywał. Trochę się dziś przeliczyłem z przejezdnością niektórych, spontanicznie wybranych odcinków i tylko dlatego że nie chciało mi się zawracać ok. 1,5 km pokonałem pieszo.


Siła ubiegłorocznego żywiołu



Rower: Dane wycieczki: 31.54 km (13.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Rogoziniec, Depot

Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 20.03.2016Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, Zbąszynek

    Na dzisiejszy wyjazd w okolice Zbąszynka namówiłem Janusza N. Właściwie to nie napracowałem się zbytnio nad tym namawianiem, poinformowałem tylko dokąd się wybieram w sobotę i zapytałem czy dołączy.
    Jeszcze za mojego pierwszego wyjazdu do Zbąszynka zaintrygowała mnie nazwa miejscowości "Depot" umieszczona na drogowskazie w Dąbrówce Wielkopolskiej, natomiast ze względu na swoją militarną przeszłość interesowały mnie również budynki Technikum Leśnego w Rogozińcu. Skoro tylko kilka kilometrów dalej leży Zbąszynek na początek jedziemy do Zbąszynka, a interesujące mnie miejsca obejrzę w drodze powrotnej.


Wiejska ulica w Lutolu Suchym. Charakterystyczne usytuowanie domów szczytami do drogi

   Zbąszynek ma zaledwie dziewięćdziesięcioletnią historię. Powstał w latach 1923-39 na polach wsi Kosieczyn. Ponieważ pobliski węzeł kolejowy Zbąszyń znalazł się na wskutek traktatu wersalskiego po polskiej strony granicy powstała konieczność zbudowania nowego węzła który ponownie połączyłby przerwane linie kolejowe po stronie niemieckiej. Pierwotnie miał on powstać obok Dąbrówki Wielkopolskiej, wystąpiły jednak jakieś trudności z wykupem niezbędnych gruntów stąd przesunięcie do Kosieczyna.








Widoki z Zbąszynka.

   Po krótkim pobycie w Zbąszynku zaczynamy odwrót do Dąbrówki Wielkopolskiej, wsi znanej w okresie międzywojennym z swojej walki o polskość. Do 1939 r. istniały tu szkoła polska, i polskie stowarzyszenia . Po wybuchu wojny hitlerowcy brutalnie rozprawili się z działaczami polskimi. Ich pamięci poświęcona jest tablica umieszczona na ścianie kościoła. Lista liczy 12 nazwisk.




Dąbrówka Wielkopolska - kościół i dzwonnica.

   Obok kościoła zachował się neorenesansowy pałac wzniesiony w połowie XIX w. dla barona Schwarzenau według projektu znanego niemieckiego architekta Fryderyka Augusta Stülera. Jako rezydencja przestał on funkcjonować jeszcze w okresie międzywojennym po likwidacji majątku. Widać że ostatnio jest trochę zaniedbany.




Pałac barona Schwarzenau widok od frontu i parku.

     W naszej dalszej drodze docieramy do drogowskazu kierującego do Depotu i Bolenia. Nas interesuje tylko Depot. Współczesny Depot okazuje się być niewielką osadą i jakąś bazą magazynową w pobliskim lesie. Jednak znacznie ciekawsze są wszechobecne ślady zamierzchłej przeszłości, są to nasypy po bocznicach kolejowych i dziesiątki fundamentów. Podobno przed pierwszą wojną światową istniał tu olbrzymi skład amunicji dla potrzeb armii kajzerowskiej. Skład został zlikwidowany w ramach rozbrajania Niemiec po I wojnie światowej.  
    Fundamenty rozciągają się aż do Rogozińca, ale to odkrywamy dopiero po dłuższym błąkaniu się aż w okolice Bolenia i wykonaniu zwrotu do tyłu. Błąkanie się to efekt zasięgnięcia języka na temat drogi do Rogozińca u przedstawicielki miejscowej ludności. Po zastanowieniu się myślę że odpowiedź była w zasadzie prawidłowa, natomiast źle zostało sformułowane i postawione pytanie. Dopiero kiedy przy budynkach Technikum Leśnego w Rogozińcu wyciągnąłem mapę okazało się że od miejsca w którym indagowaliśmy kobiecinę wystarczyło wrócić 50 m i skręcić w drogę która wyprowadziłaby nas pod bramę szkoły.


Takie budowle ciągną się na przestrzeni kilku kilometrów. Są ich dziesiątki.

    Osławione koszary zbudowane przez Francuzów w ramach reparacji wojennych po przegranej wojnie 1870 r. okazują się być dwiema lub trzema budynkami. Zaniedbanym parterowym budynkiem komendy składu i jednym lub dwoma koszarowcami (moje wątpliwości budzi jeden z budynków który mógł być dobudowany już w czasie funkcjonowania szkoły). Na teren szkoły weszliśmy boczną furtką i dopiero opuszczając teren szkoły widzimy tablicę zakazującą wstępu osobom postronnym. Nikt nas jednak wcześniej nie wypędzał, a poza kilkoma samochodami świadczącymi że jednak ktoś jest w obiektach nie zauważyliśmy tam żywego ducha.
  Reasumując , Francuzi wybudowali w 1871 r. dla Prusaków w lesie pomiędzy Dąbrówką i Rogozińcem składy amunicji, a na skraju lasu pod Rogozińcem niewielkie koszary dla załogi obsługującej i ochraniającej ten skład. 






Jak widać na załączonym obrazku - Technikum Leśne
    Powracamy do Rogozińca i obieramy kierunek na Międzyrzecz. Kolejna miejscowość to Chociszewo. W Chociszewie znajduje się najstarszy na ziemi międzyrzeckiej dzwon pochodzący z 1500 r. Kościół okazuje się być otwarty. Wchodzimy zobaczyć wnętrze, zrobić kilka zdjęć. Dzwon prawdopodobnie znajduje się na dzwonnicy w wieży. Po wyjściu z kościoła należałoby już jednak nieco przyspieszyć nasz powrót w rodzinne pielesze.


Wnętrze kościoła w Chociszewie

      Wracając do Międzyrzecza wykonaliśmy zwiadowczy przejazd przez Brójce. Do Brójec prowadzi czerwony szlak. Szlak poprowadzony z Chociszewa drogą gruntową jest początkowo dosyć słabo oznakowany, dopiero po kilometrze upewniamy się że jednak jesteśmy na właściwej drodze.
   Brójce wyglądają na sympatyczną miejscowość, trzeba będzie je kiedyś odwiedzić, tym bardziej że zaledwie trzy kilometry dalej rozciągają się tereny które już znam z poprzednich wyjazdów.
   Z Starego Dworu jedziemy już bez zatrzymywania, mijamy Szumiącą i w Kaławie wypadamy na starą drogę z Zielonej Góry do Międzyrzecza i dalej do Skwierzyny i Gorzowa. 
   Zaliczyłem kolejny wyjazd na współczesne pogranicze wielkopolsko-lubuskie, historycznie podobnie jak Skwierzyna jest to jednak Wielkopolska.



Rower: Dane wycieczki: 120.48 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

Goruńsko

Piątek, 18 marca 2016 | dodano: 18.03.2016Kategoria gm. Bledzew

   Kilka dni temu byłem wieczorem w Goruńsku. Po powrocie obiecałem czytelnikom mojego bloga że odwiedzę Goruńsko o wcześniejszej porze i postaram sie pokazać grobowce rodzin Bukowieckich i ich następców Büttnerów.
   Dziś miałem okazję ponownie pojechać do Goruńska. Na wycieczkę zabrał się zemną Janusz N.
   O budowniczym grobowca majorze Auguście Bukowieckim wspominałem w swoim wcześniejszym wpisie. August Bukowiecki urodził się w pobliskiej Chycinie z innej gałęzi Bukowieckich. Jego rodzinna Chycina po śmierci ojca została podzielona pomiędzy spadkobierców i ostatecznie na początku XIX w. sprzedana rodzinie Kalkreuthów.  August ponownie pojawił się w okolicy Chyciny po roku 1842 kiedy to po swoim dalekim bezpotomnym krewnym, Jerzym Bogusławie Bukowieckim odziedziczył Goruńsko.
  Po przejęciu Goruńska wybudował właśnie ten grobowiec o którym jest mowa. W nowym grobowcu zostali pochowani Jerzy Bogusław i jego zmarłe wcześniej dzieci. Sam August po swojej śmierci w 1856  również został tutaj pochowany. Zaledwie o kilka tygodni przeżył ojca kolejny lokator grobowca, Bernard Bukowiecki.


Grobowiec rodzinny Bukowieckich. Część otynkowana to współczesna dobudówka


Widok całości skutecznie zasłaniają świerki

  Po śmierci majora majątek przypadł żonie i sześciorgu pozostałym przy życiu dzieciom Augusta. Żona majora zmarła w 1862 r, a rodzina postanowiła sprzedać majątek i pieniądze rozdzielić. Nowym właścicielem został Gustaw Herman Büttner z Berlina. Nabywca zobowiązał się pozostawić w stanie nienaruszonym znajdujący się na jego dobrach rodowy grobowiec poprzednich właścicieli. Grobowiec przetrwał w tym stanie do 1945 r. kiedy to komorę grobową zasypano, a prowadzący do niej otwór zamurowano. Odtąd zaczął pełnić rolę kaplicy, którą w latach osiemdziesiątych rozbudowano do obecnych rozmiarów.
    Nowy właściciel również wybudował na pobliskim wzgórzu monumentalny grobowiec dla swojej rodziny . Od wioski do popadającego w ruinę mauzoleum prowadzi aleja okazałych dębów. 


Dębowa aleja prowadząca do mauzoleum  Büttnerów


Niszczejący grobowiec
Büttnerów

    W drodze do Goruńska przejeżdżaliśmy przez Stary Dworek. Za mostem na Obrze ma swoją plenerową pracownię miejscowy artysta rzeźbiący w drewnie. Mówię o plenerze gdyż dziś tworzył swoje dzieła dosłownie na brzegu rzeki. Przejeżdżając obok wdaliśmy się z nim w krótką pogawędkę i zrobiłem kilka zdjęć. Do Bledzewa jedziemy kierując się za mostem fortecznym w leśną drogę do dawnego młyna nad Tymianą. Obecnie trwa tam zrąb, stąd droga rozjeżdżona przez sprzęt drwali i samochody odbierające drewno. Chwilowo odradzam korzystanie z tego szlaku.




Dom i pracownia artysty


Trochę reklamy.

  Żeby nie iść na łatwiznę powrót do Skwierzyny zrobiliśmy drogą kilkakrotnie dłuższą jadąc przez Międzyrzecz.



Rower: Dane wycieczki: 56.37 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Elektrownia w Bledzewie

Środa, 16 marca 2016 | dodano: 16.03.2016Kategoria gm. Bledzew

   Pięknej popołudniowej pogody szkoda było zmarnować na przesiadywanie w domu. Adam usprawnił swój pojazd, a wczoraj się przyznał że jeszcze nie był przy elektrowni w Bledzewie. Pora naprawić ten brak. Namówiłem go na przejażdżkę nad zalew, a potem jeszcze na parę dodatkowych kilometrów po okolicznych polach.
   Dziś mieliśmy szczęście, furtka przy bramie na teren obiektu była niezamknięta. Udając że nie widzimy wypisanego wołowymi literami zakazu wstępu zjeżdżamy pod zaporę. Hydroelektrownia w Bledzewie należy prawdopodobnie do jednej najstarszych pracujących w Polsce. Oficjalnie pracuje niemal nieprzerwanie od 1911 r., ale już pod koniec 1910 pracowały w niej dwa pierwsze hydrogeneratory. To już ponad wiek, a staruszka nadal jest krzepka i pełna wigoru. Moc elektrowni wynosi 1,5 MW.
   Kilka lat temu miałem okazję być w wnętrzu. Proszę mi wierzyć że oprócz jednego wszystkie pozostałe generatory są rówieśnikami elektrowni. Energetycy zgromadzili w wnętrzu trochę starego zabytkowego osprzętu. Przy odrobinie szczęścia warto tam zajrzeć.
   Oryginalna budowla za sprawą czerwonego dachu i nietypowej dla takich obiektów wieżyczki przypomina trochę zamczysko.
 

Elektrownia - widok od dolnej wody. Poziom za tamą jest wyższy o około 8 m.


Widok od strony górnej wody
 


Rower: Dane wycieczki: 30.55 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Goruńsko i Zemsko

Wtorek, 15 marca 2016 | dodano: 16.03.2016Kategoria gm. Bledzew

     Na dzisiejszy popołudniowy wyjazd nie było chętnych. Januszek chyba dostał od małżonki jakieś pilne zadania do wykonania, w każdym razie do soboty wykręca się od wszelkich wyjazdów. A rower Adama przed wyjazdem uległ awarii. Usterka błaha ale z dzisiejszego wyjazdu nici.
   Zatem jadę sam. Plany jak zwykle przekraczają możliwości czasowe. Chciałem dotrzeć przez Goruńsko do Templewa i wrócić przez Nową Wieś i Sokolą Dąbrowę. Już w Goruńsku było widać że znów się przeliczyłem i teraz mam trzy możliwości; kontynuwać jazdę w zamierzonym kierunku ryzykując jazdę nocną, zawrócić i połowę drogi powrotnej wykonać przy resztkach dziennego światła, i możliwość trzecia pośrednia – dotrzeć brukowaną drogą przez goruńską kolonię rolniczą do Sokolej Dąbrowy i dopiero stamtąd popedałować do domu. Wybrałem trzecią i w efekcie ciemności dopadły mnie jeszcze kilka kilometrów przed Bledzewem.
  Wyjeżdżając z Skwierzyny zamierzałem zatrzymać się dłużej przy kaplicy w Goruńsku. Niestety było zbyt późno i zbyt ciemno na zdjęcia. Co do samej kaplicy- dwuczęściowa, nowsza część powstała chyba w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, dobudowana do starszej części, kaplicy-grobowca rodu Bukowieckich. Budowniczy grobowca major August Bukowiecki był niezwykle barwną postacią; Początkowo był oficerem pruskich dragonów, później w armii Księstwa Warszawskiego. Udziału w  wyprawie na Moskwę omal nie przepłacił życiem. Był w swoim życiu również starostą wyżyskim. W swoim poznańskim mieszkaniu udzielał schronienia uchodźcom z Królestwa Kongresowego min. Słowackiemu i Lenartowiczowi. Prywatnie był teściem znanego XIX wiecznego poznańskiego dziennikarza i literata Marcelego Motty który spisał jego biografię. Postaram się kiedyś pokazać tę kaplicę i  przy okazji pobliskie mauzoleum rodziny Büttner
  Natomiast przejeżdżając przez Zemsko zatrzymałem się na chwilę pod miejscowym kościołem. Kiedyś przy okazji szukania śladów po bledzewskich cystersach znalazłem na jego temat kilka informacji. Stojący w centrum wsi klasycystyczny budynek kościoła wprawdzie nie został zbudowany przez cystersów, ale jednak pewien związek z nimi ma. Obecna budowla powstała dwuetapowo. Starszą częścią jest wieża dobudowana w 1836 r. do wcześniejszego drewnianego kościoła. Było to w rok po kasacie zakonu. Natomiast nawa i prezbiterium powstały w końcowych latach XIX wieku po wyburzeniu pozostałego po cystersach drewnianego budynku kościoła. Panował wtedy chyba jakiś boom budowlany,  spora część obecnej wioskowej zabudowy również pochodzi z tego okresu. W październiku ubiegłego roku miałem okazję przebywać w wnętrzu świątyni. W przedsionku zachowała się  siedemnastowieczna rzeźba, przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem oraz krucyfiks ludowy z drugiej połowy XVIII wieku.
 W Zemsku nie ma również klasycznego kriegerdenkmala.  Zamiast tradycyjnego obelisku lub innego pomnika ufundowano tablicę poświęconą pamięci poległych na frontach I wojny światowej mieszkańców Zemska która zachowała się  w kościele 
  Oto kilka fotografii związanych z świątynią:


Kościół w Zemsku








I parę zdjęć z wnętrza



Rower: Dane wycieczki: 38.79 km (4.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)