blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:1024.98 km (w terenie 243.00 km; 23.71%)
Czas w ruchu:56:58
Średnia prędkość:17.99 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:60.29 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Kierunek Lwówek i Nowy Tomyśl...

Sobota, 30 września 2017 | dodano: 30.09.2017Kategoria ponad 100 km, Wielkopolska

   ... czyli kawałek zachodniej Wielkopolski.
  Idealna pogoda na dłuższe wędrówki skłoniła mnie na wypad do sąsiedniej Wielkopolski. Na wycieczkę zabrał się ze mną znajomy spalacz kalorii. Jak sam mówi o sobie, waży ok. 140 kg i próbuje trochę uszczknąć z zgromadzonych zapasów sadełka. Muszę przyznać że mimo swojej tuszy jest nadspodziewanie sprawny fizycznie i po pokonaniu 150 km wyglądał zupełnie rześko, myślę że gdyby czas na to pozwolił spokojnie moglibyśmy dociągnąć do 200.
    Do Międzychodu jedziemy najprostszą trasą przez Przytoczną. Od Międzychodu dalsza trasa prowadziła przez Lwówek, Nowy Tomyśl, Zbąszyń. Za Zbąszyniem opuściliśmy Wielkopolskę wkraczając do lubuskiej Dąbrówki Wielkopolskiej. Powrót przez Międzyrzecz.  
    Przed wyjazdem zajrzałem do map, dziś chciałem omijać wszelkie drogi terenowe. Zatem do Kwilcza według założonego planu miał być nudny i długi odcinek drogi DK-24,  dalej wypatrzona na mapie lokalna szosa prowadząca z Kwilcza przez Miłostowo i Linie do Lwówka. Wycieczka zgodnie z założonym planem przebiegała do Miłostowa, dalej pojawiły się drobne nieprzewidziane komplikacje.   W samym Miłostowie już kiedyś byłem, ale wtedy przyjechałem i wyjechałem drogami gruntowym, zapamiętałem jedynie gładkie asfalty w centrum wioski, a tymczasem dziś spotkała mnie przykra niespodzianka. Szosa do Linii okazała się drogą gruntową, zresztą wszystkie pozostałe poza szosą do Kwilcza również. Nie ma wyjścia, kontynuujemy jazdę takimi drogami jakie są.  Po pokonaniu wszystkich przeciwności ostatecznie wylądowaliśmy na rynku w Lwówku.

Miłostowo - kościół
Przed kościołem w Miłostowie - kępa ozdobnych traw
W Miłostowie.

    W Lwówku biegiem, bo droga jeszcze daleka, zwiedzamy najbliższe zabytki. A więc sam rynek, brukowany, z zabytkowym zegarem na środku. Bruk trochę sterczący, ale wystające kamienie dodają mu nawet starożytnego uroku. Przy ulicy wybiegającej w kierunku Poznania widać z rynku gotycki kościół parafialny. Kościół okazał się być otwarty, skorzystaliśmy z okazji wchodząc do wnętrza. W otoczeniu kościoła stacje drogi krzyżowej i kaplica. Kaplica, miniatura bazyliki wczesnochrześcijańskiej to dawna kaplica grobowa hrabiów Łąckich i Tyszkiewiczów. W głębi ulicy strażacy zabezpieczają jakąś imprezę. W domu sprawdziłem, był to bieg VII Dziesiątka Lwówecka. My tymczasem zawracamy kierując się na południe. Drogowskazy wyprowadzają na DK 92 - ogólny kierunek Świecko. Na wylocie z Lwówka wprawdzie zamajaczyły mi tablice kierunkowe do Starego i Nowego Tomyśla które zlekceważyłem. Później trochę tego żałowałem, bo droga krajowa okazała się być ruchliwa i nudna. Ponadto za Bolewicami nadzialiśmy się na kilometrowy korek spowodowany poważnie wyglądającym wypadkiem z udziałem motocyklisty.

Rynek w Lwówku
Lwówecki rynek.

Kościół w Lwówku

Wnętrze kościoła w Lwówku
Kościół w Lwówku i jego nawa główna.

Dawna kaplica grobowa Tyszkiewiczów w Lwówku
Dawna kaplica grobowa Łąckich i Tyszkiewiczów.

    Docieramy do półmetka wycieczki czyli Nowego Tomyśla. Oficjalnie miasto jest niewiele większe (raptem o jakieś 5 tys. mieszkańców) od Skwierzyny, ale wpędza nas swoją wielkomiejskością w kompleksy. Historia miasta liczy niewiele więcej niż dwa wieki, prawa miejskie otrzymało dopiero pod koniec XVIII w od Stanisława Poniatowskiego. Impulsem dla szybszego rozwoju miasta były represje jakie spotkały stolicę powiatu bukowskiego po Wiośnie Ludów. Wtedy to siedzibę landrata przeniesiono do Nowego Tomyśla, a kilkadziesiąt lat później powiat bukowski w ogóle zlikwidowano tworząc dwa nowe: nowotomyski i grodziski.
    Nowy Tomyśl i jego okolice znane jest od XIX wieku jako ośrodek uprawy i handlu chmielem, oraz jako miasto wikliniarzy. 
    Czas popędza, na naszej trasie jest zatem rynek z olbrzymim koszem i ratuszem (obecnie siedzibą sądu), deptak, plac Fryderyka Chopina z kościołem po-ewangelickim, ulica Piłsudskiego, park miejski z mini ZOO i ruszamy w kierunku Zbąszynia.

Kosz w Nowym Tomyślu
Podobno jest to największy wiklinowy kosz świata.

Nowotomyski ratusz, dziś siedziba sądu
Dawny ratusz nowotomyski, dziś siedziba sądu.

Zebra w Nowym Tomyślu
W nowotomyskim ZOO. Można tam zobaczyć kilkadziesiąt gatunków zwierząt łatwiejszych w hodowli, głównie kopytnych, małych kotowatych (ryś,żbik), ptaków i naczelnych (makaki i pawiany).

   W Zbąszyniu mieliśmy zamiar zajrzeć na rynek i pod bramę zamkową. Na rynku kłębi się tłum ludzi w strojach regionalnych i nie tylko. Własnie trwała Biesiada Koźlarska, zatem nam pozostał tylko zamek. Robimy króciutki spacerek po fortecznych wałach i ruszamy w dalszą drogę.

Zbąszyń, brama wjazdowa do twierdzy
Zbąszyń, brama wjazdowa do twierdzy.

    W planach był jeszcze Zbąszynek, ale błędy w nawigacji spowodowały że znaleźliśmy się na drodze do Dąbrówki Wielkopolskiej z ominięciem Chlastawy i Zbąszynka. Po rozpoznaniu sytuacji nie było już sensu zawracać. Odtąd. poza jedyną przerwą na terenie dawnego przejścia granicznego, jedziemy bezpośrednio do domu. Nawiasem mówiąc, poza współczesną tablicą informującą o historii tego miejsca, po budynkach przejścia granicznego nie zachowały się żadne ślady.
   Do domu udało się dotrzeć tuż przed zmrokiem. 



Rower:Kross Dane wycieczki: 157.51 km (5.00 km teren), czas: 08:38 h, avg:18.24 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

W poszukiwaniu Czerwieńca

Piątek, 29 września 2017 | dodano: 29.09.2017Kategoria Puszcza Notecka

    Dziś miałem nieco dłuższe popołudnie, czasu akurat starczyło na tyle żeby poszukać w Puszczy Noteckiej osady Czerwieniec. Że mamy w gminie taką osadę dowiedziałem się z Wikipedii. Wikipedia nie daje jednak odpowiedzi gdzie jej szukać. Nagabywani znajomi w 100% pierwszy raz słyszeli o niej ode mnie. Pewną wskazówką była uwaga że niemiecka nazwa osady brzmiała Rotheheide. Mapa WIG-u z roku 1936 daje odpowiedź że Rotheheide leży w pobliżu Wiejc, obok osady Ociesze. Obydwie osady są wymienione w wydanym w roku 1846 „Opisaniu historyczno-statystycznym Wielkiego Księstwa Poznańskiego” Jana Nepomucena Bobrowicza . Czerwieniec liczył wtedy 2 domy zamieszkałe przez 21 osób, a sąsiednia osada Ociesze była zdecydowanie większa bowiem w 14 domach mieszkało 80 osób. Obie należały do majątku Wiejce.
    W dokładniejszym zlokalizowaniu zagubionej w bezkresnych lasach leśniczówki pomogły stare kamienne drogowskazy. Sama leśniczówka z wszystkich stron otoczona jest drzewami uniemożliwiającymi zrobienie sensownego zdjęcia. W poszukiwaniu lepszego kadru wjechałem niemal na podwórko, a w końcu skapitulowałem i opuściłem posesję. Nie chciałem sprawdzać kto dobiegnie wcześniej do furtki, ja, czy pies właściciela. Nawiasem mówiąc budynki dosyć zaniedbane i przez chwilę miałem wrażenie że są opuszczone.
    Przy drodze na której się znalazłem po opuszczeniu podwórza leśniczówki kolejny kamienny drogowskaz, napisy słabo czytelne ale rozszyfrowałem że jedna z strzałek kieruje do Ociesza. Dziś prawdopodobnie Ociesza już nie ma, dojazd jak się później okazało jest tam również fatalny. Trudno mówić o dojeździe, to był marsz i pchanie roweru. W miejscu na które stawiałem że mogło być osadą dziś widać jedynie że kiedyś było tam uprawne pole i widoczny ślad szpaleru przydrożnych drzew. Jeszcze chwila jazdy i niespodziewanie dla samego siebie wyjechałem przed DPS-em w Zamyślinie. Chciałem wprawdzie wydostać się z lasu nieco wcześniej w Piłce, no cóż nieco chybiłem. Teraz pozostał jedynie powrót do domu.

Droga do Ociesza
Droga do Ociesza.

Gdzieś pod Zamyślinem
Gdzieś w Puszczy pod Zamyślinem.



Rower:Kross Dane wycieczki: 64.37 km (40.00 km teren), czas: 03:34 h, avg:18.05 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Międzychodu po obu brzegach Warty.

Czwartek, 28 września 2017 | dodano: 28.09.2017

   Była to szybka wycieczka do Miedzychodu. Zaliczyłem przy tym obie wersje drogowe;  przez Wiejce (niepopularna wśród automobilistów) i tą ogólnie znaną przez Wierzbno i Przytoczną. Zdjęć nie robiłem, dróg terenowych unikałem ( a to z powodu zapadającego zmroku i niechęci do błąkania się po ciemku w lasach)


Rower:Kross Dane wycieczki: 70.68 km (7.00 km teren), czas: 03:37 h, avg:19.54 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kijewickie Kerki i coś tam jeszcze

Wtorek, 26 września 2017 | dodano: 26.09.2017Kategoria gm. Skwierzyna

  Późna pora wyjazdu i ponura pogoda były przyczyną że nie wypuszczałem się dalej niż do Murzynowa. Trasa prowadziła czerwonym szlakiem do Kijewic, a później pełna improwizacja.
   Osada Kijewice leży poza uczęszczanymi szlakami, chociaż od drogi wojewódzkiej 159 Skwierzyna-Drezdenko prowadzi tutaj niespełna kilometrowa, zniszczona betonowa droga - pozostałość post pegeerowska. Wioseczka była wspomniana po raz pierwszy już w XIII wieku. Ongiś był tam niewielki folwark, pałacyk i maleńki cmentarzyk rodowy właścicieli oraz mieszkania pracowników. Pałac i cmentarz zostały podobno rozszabrowane i zniszczone przez polskich osadników, w każdym razie w terenie nie ma po nich wyraźnie widocznego śladu. Jedyne co tam zostało to kilka mieszkań i budynków gospodarczych pozostałych po byłym gospodarstwie PGR, oraz nikłe ślady 15-hektarowego parku krajobrazowego założonego w drugiej połowie XIX wieku. Obecnie stanowią fragment utworzonego w 2007 roku zespołu przyrodniczo-krajobrazowego "Kijewickie Kerki".
   Bywam tam dosyć często ale rzadko zapuszczam się poza szlak rowerowy, mieszkania i teren przed nimi stanowią teren prywatny, na cmentarzu jest jedynie zasypany śmieciami i gruzem dołek z resztkami czegoś co mogło być grobowcem, a w budynkach gospodarczych jest olbrzymia hodowla gęsi. Jedynym fotogenicznym elementem są wspomniane kerki. Właśnie tam zapuściłem się dla kilku zdjęć.

Resztki XIX wiecznego parku krajobrazowego w Kijewicach
Starorzecze w Zespole Krajobrazowym
Resztki XIX wiecznego parku krajobrazowego w Kijewicach , dziś część zespołu krajobrazowego "Kijewickie Kerki" 

   Powrót w całkowicie odmiennej scenerii, plątaniną dróg pożarowych w Puszczy Noteckiej. Trzeba przyznać że ta plątanina tworzy dosyć regularną siatkę i część z nich była kiedyś utwardzana szutrem. Wybierałem te bardziej przejezdne i wyszła z tego niemal prosta. Z lasu jak zwykle wyjechałem o zmroku.




Rower:Kross Dane wycieczki: 27.17 km (19.00 km teren), czas: 01:49 h, avg:14.96 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Pod Nową Niedrzwicą

Piątek, 22 września 2017 | dodano: 22.09.2017

  Wyjechałem poszwendać się za grzybami po zagajnikach pod Nową Niedrzwicą, lub jak mówią niektórzy miejscowi Hersztopem. Hersztop to oryginalna nazwa miejscowości od samego jej zarania jeszcze w Polsce przedrozbiorowej. Aktualnie obowiązująca przyjechała z osadnikami spod Lublina. Do samej Niedrzwicy nie dotarłem i to był chyba błąd, zastosowany skrót na sporej odległości okazał się nieprzejezdny.  A zbiór bez rewelacji, nie wiem gdzie jest ten osławiony wysyp grzybów, ale z całą pewnością nie tam gdzie ja chodzę.



Rower: Dane wycieczki: 23.38 km (10.00 km teren), czas: 01:37 h, avg:14.46 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przez Miedzyrzecz

Środa, 20 września 2017 | dodano: 20.09.2017

  Tym razem przejechałem pętlę z Międzyrzeczem jako punktem zwrotnym. Jest nieco mniejsza od wczorajszej i bez przeszkód wodnych ale za to z kompleksami lasów w swoim wnętrzu. Wyjechałem po osiemnastej, właściwie zaczynało robić się szaro i nie chciałem zagłębiać się pomiędzy drzewa. W nocy wszystkie koty są czarne, a w lesie czasem w pełnym świetle wszystkie drogi podobne, słowem wolałem nie narażać się na błąkanie po nocy. Czyli z konieczności musiało być bez skrótów.

Na trasie do Międzyrzecza - Rokitno
Na trasie do Międzyrzecza - Rokitno.

   Do Międzyrzecza trasa prowadziła przez Rokitno i Kalsko, powrotna starą trójką obok Głębokiego i Popowa.


Rower:Kross Dane wycieczki: 46.28 km (2.00 km teren), czas: 02:07 h, avg:21.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Przejazdem przez Gorzów

Wtorek, 19 września 2017 | dodano: 19.09.2017Kategoria gm. Santok

    Staram się unikać wracania tą samą trasą którą wyjechałem z domu. Aby po przekroczeniu Noteci w Santoku spełnić ten warunek  pozostaje kontynuować jazdę do Gorzowa lub w kierunku przeciwnym do Goszczanowca. Tam znajdują się najbliższe przeprawy przez Noteć i Wartę. Dziś jednak wolałem się trzymać terenów gęściej zaludnionych zatem padło na Gorzów.
   Wyruszyłem dosyć późno więc byłem pod presją czasu. Zatrzymywałem się tylko w sytuacjach wymuszonych warunkami na drodze i na kilkanaście minut pod dzwonnicą w Santoku.

Zabytkowa dzwonnica w Santoku
Zabytkowa dzwonnica w Santoku.

   Dzwonnica jest jednym z znaków rozpoznawczych Santoka. Jej historia sięga roku 1769, taka przynajmniej data widnieje na chorągiewce zatkniętej na szczycie wieży. Pół wieku wcześniej, w miejsce starszego, może jeszcze średniowiecznego kościoła zbudowano tu nową świątynię. Ten nowy kościół  przetrwał w tym miejscu mniej więcej przez kolejne 120 lat, kiedy to w połowie XIX wieku w związku z budową linii kolejowej z Kostrzyna do Krzyża trzeba było go rozebrać. Do naszych czasów przetrwała tylko ta dzwonnica, a Santoczanie otrzymali od kolejarzy nowy, murowany kościół nazywany "kolejowym". Zbudowany po drugiej stronie torów, w głębokim wąwozie wcinającym się w wysoki brzeg doliny Warty  służy również dzisiejszym mieszkańcom Santoka. O tym dlaczego trzeba było rozebrać stary kościół może się przekonać każdy jadący drogą lub koleją na odcinku od Santoka do Gorzowa. Po prostu pomiędzy rzeką a zboczem bardzo stromego i wysokiego brzegu doliny w niektórych miejscach zaledwie starcza miejsca na drogę i tory. W tym konkretnym miejscu starczało tylko na drogę, tory i zabudowę jednej strony ulicy. Kościół stał po tej niewłaściwej, potrzebnej pod torowisko.
   W Gorzowie zameldowałem się tuż przed zmierzchem. Ul. Kobylogórska zamknięta w związku z jakimś remontem. Pewnie teren budowy dałoby się jakoś ominąć chodnikami, ale takie eksperymenty sobie odpuściłem. Czyli droga do domu prowadzi przez Zieleniec, Karnin, Deszczno. Czasowo na jeździe Kobylogórską chyba wiele bym nie zaoszczędził ale tam jest spokojniej i bezpieczniej niż na dawnej trójce.


Rower:Kross Dane wycieczki: 59.58 km (0.00 km teren), czas: 02:39 h, avg:22.48 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

W Puszczę Notecką

Niedziela, 17 września 2017 | dodano: 17.09.2017

   Kiedy okazało się że  w niedzielne popołudnie przez kilka godzin jestem w domu zbędnym gadżetem wykonałem telefon i umówiłem się z kolegą znajdującym się w podobnej sytuacji na mały wypad do Puszczy Noteckiej. Wykonaliśmy 30 kilometrową wycieczkę po ulepszonych żwirem drogach pożarowych, jedynie na dwóch krótkich odcinkach spod żwiru wylazł puszczański piasek i trzeba było pokonać je na własnych nogach.
   Pogoda przyjazna dla amatorów grzybów więc wszystkie miejsca postoju, i nie tylko, były dziś zastawione samochodami i wokół nich tłumy wałęsających się grzybiarzy. Naturalnie jak to czasami bywa w tłumie ludzi i wśród kilku samochodów stojących w pobliżu leśniczówki w Jeziercach trafił się również  zdezorientowany mieszkaniec Gorzowa.  Maszerował mniej więcej pod kątem  120 º  w stosunku do drogi prowadzącej do miejsca gdzie zostawił swój pojazd. Odniosłem wrażenie że niezbyt dowierzał mojej znajomości lasu i upierał się iść do Goszczanowa zamiast na parking pod Polichnem. Cóż wolna wola, po 5 km i tak zawróci i będzie miał do pokonania ponad 10 km. ale już bezbłędnie bo szosą :-). 
    Weekend niezwykle udany, przez trzy dni przejechane ponad ćwierć tysiąca km, zwiedziłem skrawek Pomorza Zachodniego, a gdyby czas był z gumy można byłoby zobaczyć jeszcze więcej. Mam na myśli dolinę Płoni od której dzieliło mnie zaledwie kilka km. a do której zrobiłem już drugie nieudane podejście.
  Z puszczy tylko ślad GPS.



Rower:Kross Dane wycieczki: 47.19 km (28.00 km teren), czas: 02:40 h, avg:17.70 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Pełczyce i Barlinek

Sobota, 16 września 2017 | dodano: 16.09.2017Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Zachodniopomorskie

    Niespełna miesiąc od ostatniego wyjazdu do Barlinka spróbowałem po raz kolejny raz dotrzeć do doliny Płoni. Na wycieczkę zabrał się ze mną dawny towarzysz moich eskapad Januszek. Zamiarem było dotrzeć do Pełczyc i w dolinę Płoni wjechać od strony Jagowa albo nawet Warszyna aby wynurzyć się ponownie w Barlinku. Jednak godzina 15-ta która nas zastała w Pełczycach oznaczała że należy kończyć oddalanie się od bazy i czas zawracać. Dolina Płoni musi wypaść z marszruty.
   Ale zanim dotarliśmy do Pełczyc, pomimo wariantu oszczędnościowego cały czas byliśmy pod kreską. Zatem do Goszczanowa skrót czarnym szlakiem przez Puszczę Notecką, zaoszczędzone 7 km.. Dalej na przełaj przez Strzelce Krajeńskie, Bronowice, Bobrówko.
   W Bobrówku znalazłem się na znanym sobie terenie, byłem tu w ubiegłym roku. Przy okazji pokazałem koledze największy głaz narzutowy w naszym województwie. "Leżący Słoń" bo o nim mowa leży przy brukowanej drodze do Machar i wymaga niewielkiego zboczenia z szlaku. Leżąca na polu uprawnym bryła gnejsu wystaje nad powierzchnię ziemi jedynie na 1,2 m. Bardziej imponuje szerokością 3,9 m. i długością 7,9 m. Jak głęboko sięga w głąb ziemi można sobie tylko wyobrażać. Głaz próbowano rozbić i usunąć z pola, być może chodziło o próby pozyskanie materiału. Świadczą o tym liczne ślady nawierceń i obłupań widoczne na jego powierzchni. Swojego czasu kamieniem zainteresowali sie archeologowie, w trakcie badań stwierdzono ślady stosunkowo niedawnego wykopu wokół kamienia, zapewne chodziło o jego usunięcie. W trakcie badań znaleziono kilka krzemieni noszących ślady obróbki i fragmenty ceramiki datowane na okres ok. 700-500 pne. Zniszczenie wcześniejszych nawarstwień przez późniejszy wykop nie pozwoliło jednak na uchwycenie kontekstu w jaki sposób znalazły sie one w ziemi. Niemniej świadczy to o tym że głaz był użytkowany miedzy innymi przez ludność kultury łużyckiej. Patrząc od strony drogi głaz przy odrobinie wyobraźni rzeczywiście przypomina tyłek leżącego słonia.

"Leżący Słoń" w Bobrówku wypina swój zadek  na przejeżdżających pobliskim brukiem do Machar.

   Podobny lecz nieco mniejszy głaz znany jako "Czarci Głaz" leży w lesie w pobliżu kolejnej mijanej wsi - Żabicka. Czas naglił, nawet nie próbowaliśmy szukać tego kamyczka. Ten jednak jest zdecydowanie lepiej ukryty, ponieważ brak o nim jakichkolwiek wskazówek, podczas gdy do "Leżącego Słonia" prowadzą widoczne drogowskazy.
   Za Żabickiem wkraczamy na teren Pomorza Zachodniego, przez Jarosławsko, Będargowo i Trzęsacz docieramy do Pełczyc.

Średniowieczny kościół w Będargowie pod Pełczycami
Średniowieczny kościół w Będargowie pod Pełczycami.

Nieloty pod Pełczycami
Nieloty pod Pełczycami.

Średniowieczny kościół w Będargowie pod Pełczycami
Średniowieczny kościół w Będargowie pod Pełczycami.

   Maleńkie kompaktowe miasteczko sprawia bardzo sympatyczne wrażenie. W zabudowie wyraźnie widać podział na Stare i Nowe Miasto. Jeżeli chodzi o nowszą część ograniczyliśmy się tylko do przejazdu przez Rynek Bursztynowy gros czasu poświęcając starej części Pełczyc. Jest to kwartał ograniczony mniej więcej ulicami Kościelną, Zamkową i Jeziorną. Na końcu jednokierunkowej ulicy Zamkowej znajduje się mały półwysep wcinający się w wody Jeziora Panieńskiego i wznoszący się na nim pagórek będący śladem średniowiecznego grodziska. Aby tam dotrzeć z premedytacją łamiemy przepisy jadąc uliczką pod prąd, ale na usprawiedliwienie trzeba dodać że zagrożenie które stworzyliśmy było niewielkie. Przy uliczce znajduje się zaledwie kilka domków i mały ogród działkowy. Przed grodziskiem zawracamy pod kościół parafialny. Leżący naprzeciwko kościoła skwerek to dawny Stary Rynek. Robię krótki spacer po placu kościelnym w kierunku Zespołu Szkół. W głębi ulicy Kościelnej za budynkiem szkoły widnieje budynek plebanii. Budynek plebanii stoi na niewielkim podwyższeniu terenu, jedynym śladzie po rozebranym w XVIII w zamku rodów; von Osten i później ich spadkobierców rodu von Waldow.
   Opuszczamy Pełczyce. Przez niedoinformowanie nie zobaczyliśmy klasztoru cysterek, a wystarczyło o kilkadziesiąt metrów przedłużyć jazdę ulicą Zamkową. Teraz kolej na Barlinek.

Uliczka Staromiejska w Pełczycach
Uliczka Staromiejska w Pełczycach.

Pełczyce Stary Rynek
Pełczyce Stary Rynek.

   W Barlinku nad Jeziorem Chmielowym wita nas lipa i kamień ustawiony na równoleżniku 53 º. Z jeziorem związana jest legenda o zatopionym klasztorze, okrutnym rycerzu i zaczarowanej Rusałce.   Następuje kolejna przerwa na zwiedzanie miasta. Zatrzymujemy się na rynku pod pomnikami gęsiarki, marszałka Piłsudskiego, dalej udajemy się pod fragmenty murów obronnych, nad jezioro i pod chiński dom, zaglądamy do okazałego kościoła. Akurat jakaś para ślubowała sobie przed ołtarzem miłość i wierność małżeńską więc wycofujemy się cichcem. Z młodymi stykamy się jeszcze raz kilkadziesiąt minut później wyjeżdżając z Barlinka w kierunku Strzelec. Właśnie w okolicy Pałacyku Cebulowego grupka młodych ludzi szykowała bramę dla młodożeńców. Chwilę później pojawił się orszak weselny.

Legendarna lipa, z głazem Rusałki i równoleżnik 53 º
Legendarna lipa nad Jeziorem Chmielowym, z głazem Rusałki i równoleżnik 53 º.

Barlinek - uliczka przy dawnych murach miejskich
Barlinek - uliczka przy dawnych murach miejskich.

Barlinek - rynek
Barlinek - rynek.

Fontanna pomnik gęsiarki w Barlinku
Fontanna pomnik gęsiarki w Barlinku.

Barlinek - Pałacyk Cebulowy
Barlinek - Pałacyk Cebulowy.

   Teraz wracamy już bezpośrednio do domu, robiąc jedynie dwie przerwy. Jedna w Dankowie na łyk kawy i druga przed kościołem w Santocznie. Kościół ten ma niestandardowy rodowód. Otóż w drugiej połowie XVIII w. w miejscu starego młyna na Santocznej z polecenia króla Fryderyka II zbudowano zakład metalurgiczny. W pobliżu zaczęli się osiedlać pracownicy hamerni, pojawiła się również potrzeba posiadania własnego domu bożego. Król na potrzeby kościoła oddał w roku 1771 jeden z magazynów. Budynek został później przebudowany i rozbudowany, a pięćdziesiąt lat później dobudowano wieżę. I jako ciekawostkę mogę dodać że produkowanych w Santocznie blach użyto do budowy pierwszej niemieckiej maszyny parowej.

Santoczno - XVIII-wieczny kościółek
Santoczno - XVIII-wieczny kościółek.

   Dalsza trasa prowadzi przez Zdroisko, Różanki, Janczewo, Górki, Santok. Za Santokiem dopada nas szarówka, ale my właściwie jesteśmy już w domu. W Skwierzynie meldujemy się tuż po zmroku. A Dolina Płoni znów musi poczekać.



Rower:Kross Dane wycieczki: 151.70 km (19.00 km teren), czas: 07:59 h, avg:19.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Skwierzyna - Lubniewice - Deszczno

Piątek, 15 września 2017 | dodano: 15.09.2017
      
    Spontaniczny wyjazd, spontaniczna trasa. Trasa jak w tytule; z Skwierzyny drogą do Lubniewic, z Lubniewic do Wałdowic  nową drogą pożarową. Z Wałdowic kierunek Skwierzyna, po 5 kilometrach szosą DK-24 zwrot w drogę pożarową do Glinika. Dalej standardowa droga do Deszczna i do Skwierzyny. Jechało się znakomicie, zwłaszcza na leśnych odcinkach z Lubniewic do Wałdowic i od DK 24 do Orzelca. Dziś nie było przerw, zdjęć, będzie tylko ślad GPS.


Rower:Kross Dane wycieczki: 71.89 km (16.00 km teren), czas: 03:50 h, avg:18.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)