blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2015

Dystans całkowity:1076.00 km (w terenie 229.00 km; 21.28%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:56.63 km
Więcej statystyk

Rudnica

Czwartek, 30 kwietnia 2015 | dodano: 01.05.2015Kategoria pow. sulęciński

   Do Rudnicy zaprowadziła mnie ciekawość śladów po jej kolejowej przeszłości. Dziś materialnymi śladami po tej przeszłości pozostały tylko: nazwa ulicy, zdewastowany budynek dworca oraz ślady peronów i torowiska.
   Kolejowy rozdział w historii Rudnicy ma swój początek w przygotowanych w roku 1897 planach budowy linii kolejowej z podgorzowskiego Zieleńca do Sulęcina. Plan został zrealizowany i w 1912 oddano ją do eksploatacji. Niemal w tym samym czasie firma Lanz & Co rozpoczęła budowę linii wąskotorowej łączącej początkowo podkostrzyńskie  Chyżyno z Słońskiem (od 1896). W 1906 przedłużono ją do Krzeszyc, po czym w 1915 roku połączono Krzeszące z Rudnicą. Od tej chwili aż do roku 1945 Rudnica stała się stacją węzłową do której docierały pociągi prywatnej linii z Chyżyna i państwowej z Gorzowa do Sulęcina. Po 1945 linia do Sulęcina została zamknięta, natomiast do Chyżyna przebudowana na normalny rozstaw szyn. 
    Po odcięciu linii do Sulęcina układ torów na stacji Rudnica pozostał niezmieniony, więc pociągi jadące z Gorzowa Wlkp. do Kostrzyna n/Odrą i z powrotem zmieniały kierunek jazdy. Po odcięciu linii sulęcińskiej, na stacji Rudnica pozostało torowisko w kształcie litery ‘’Y", co służyło manewrom związanym ze zmianą kierunku jazdy pociągów. W drugiej połowie lat 80-tych, dla uproszczenia przejazdu pociągów wybudowano krótki odcinek toru łączący po linii prostej na stacji Rudnica oba kierunki. Oddany do użytku wraz z budową linii w 1912 roku okazały oddalony o około 100 metrów od trasy budynek stacyjny z zapleczem ekspedycyjno - ruchowym pozostał z boku, gdyż położony był przy nieczynnej linii sulęcińskiej. Dla obsługi ruchu pasażerskiego na stacji Rudnica zaadaptowano inny mały budynek wchodzący dawniej w skład zabudowań stacyjnych. Linia ta była eksploatowana do 1992. Ostatecznie kolejowa historia Rudnicy zakończyła się wraz z likwidacją linii w 2008.
   W roku 2011 pojawił się pomysł z ścieżką rowerową prowadzącą po torowisku z Gorzowa do Kostrzyna z odgałęzieniem do Sulęcina. Skończyło się chyba tylko na rozmowach.
Przejazd po trasie - z Skwierzyny do Wałdowic szosą kostrzyńską, przerwa nad zalewem, następnie Rudnica. Powrót przez Kiełpin, Białobłocie, Deszczno i Trzebiszewo. 


Nad zalewem w Wałdowicach.


"Kriegerdenkmal" przed kościołem.


XIX w nagrobki małżeństwa Barsch (młynarz z Rudnicy).


Zdewastowany dworzec w Rudnicy przy linii sulęcińskiej.


:) ?????

Rower: Dane wycieczki: 65.00 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Lubniewice - Park Miłości

Środa, 29 kwietnia 2015 | dodano: 29.04.2015Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice

    Zarówno w Lubniewicach, jak i w tytułowym parku znalazłem się dziś zupełnie przypadkowo. Wyjazd był niezaplanowany, kierunek wybrany losowo, a decyzja o wejściu do parku zapadła na skrzyżowaniu przed Starym Zamkiem.
   W wycieczce "towarzyszył" mi kolega Januszek. Januszek dysponuje nadmiarem energii i dlatego przez większość trasy daleko przed sobą widziałem tylko jego plecy. Z początku próbowałem go gonić, potem dałem spokój i jechałem własnym tempem. Zaledwie dwa razy udało mi się go dopaść, pierwszy raz właśnie na krzyżówce przed zamkiem. Później przy wyjeździe z Lubniewic pomyślałem że można byłoby zboczyć do rezerwatu Janie. Niestety kolejny raz dogoniłem gościa na skrzyżowaniu z szosą kostrzyńską jakieś 5 km za zjazdem do rezerwatu. A na koniec poczekał na mnie w Skwierzynie żeby krzyknąć "Cześć! Do jutra!". I tyle było naszej wspólnej jazdy.
   A teraz kilka słów o parku. Park Miłości im. dr Michaliny Wisłockiej w Lubniewicach jest hołdem złożonym autorce "Sztuki kochania" -bestselleru z końca lat siedemdziesiątych. Podobno Wisłocka podczas pobytu w Lubniewicach przeżyła tutaj swoją wielką miłość. Znajduje się on w zabytkowym parku nad jeziorem Lubiąż, pomiędzy Starym i Nowym Zamkiem w Lubniewicach .  W parku znajdują się rzeźby które nawiązują do szeroko pojętej tematyki miłości - rodzicielskiej, partnerskiej czy do przyrody, jest mostek miłości z gronami kłódek, no i ławeczka miłości. W parku była kompletna pustka, zatem kilka zdjęć które zrobiłem nie naruszyły niczyjej prywatności. Oto one:


Dziś nie pomyślałem wchodząc do parku o sfotografowaniu wejścia, te zdjęcie jest ubiegłoroczne. Reszta dzisiejsza.
















   Na koniec znaleźliśmy się przy moście prowadzącym do Nowego Zamku. Już nie wracaliśmy do wejścia i wyjechaliśmy z Lubniewic  przez wspomniany most, asfaltową ścieżką obok budynku bramnego.  


Rower: Dane wycieczki: 60.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W poszukiwaniu nowych szlaków

Poniedziałek, 27 kwietnia 2015 | dodano: 27.04.2015

   Dzisiejsza prognoza na popołudnie nie zachęcała do dalszego wyjazdu. Początkowo były jeszcze jakieś słoneczne przebłyski, później wiatr przygonił ponure chmurzyska, wydawało się że w każdej chwili może spaść deszcz. Jednak mimo wszystko skusiłem się na spenetrowanie dróg pożarowych biegnących od drogi kostrzyńskiej gdzieś w kierunku Orzelca. 
Zjechałem do lasu drogą nr 13. Po kilkuset metrach natrafiłem na użytek ekologiczny "Oczko" i oczko od którego wziął nazwę. O oczku wiedziałem wcześniej, myślałem jednak że leży bliżej Glinika.





    Im głębiej w las tym bardziej pogarsza się nawierzchnia 13-tki, dlatego bardzo ucieszył mnie widok równej i prostej, ciągnącej się dokąd sięga wzrok drogi oznaczonej numerem 12-tym. Liczyłem że ominie Jezioro Glinik od południa i wypadnie z lasu gdzieś w okolicach Trzebiszewa. Myliłem się. Jak się okazuje wszystkie drogi w tej części lasu prowadzą do, lub z Glinika, 12-ka również. Jest to ta sama droga którą wyjeżdża się z Glinika do plaży nad jeziorem. Wyjechałem zatem z lasu tuż za leśniczówką, na wprost plastikowej kapliczki (kiedyś o niej wspominałem w wcześniejszym wpisie).
   Pogoda w międzyczasie całkiem zeszła na psy. Wybrałem powrót szosą przez Deszczno i Trzebiszewo, zostawiając sobie poligonowe skróty na inną okazję. Teraz będę prawdopodobnie miał co najmniej dwa dni odpoczynku od roweru. Trochę czasu trzeba również poświęcić działce.


Rower: Dane wycieczki: 53.00 km (19.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Góra Bukowiec, szlakiem pamiątkowych głazów nad Jeziorem Buszno

Niedziela, 26 kwietnia 2015 | dodano: 26.04.2015Kategoria pow. sulęciński

   Wyjeżdżając z domu obawiałem się załamania pogody, dlatego ruszanie na dalszą wycieczkę wydawało się dosyć ryzykowne. Zaryzykowałem jazdę na Bukowiec.
Bukowiec - najwyższe wzniesienie na Pojezierzu Lubuskim, szczyt na wysokości 225,4 m. n.p.m. Różnica wysokości pomiędzy szczytem, a lustrem wody pobliskiego Jeziora Buszno przekracza 120 m. Obok Bukowca wznosi się niższy o 3 m. Gorajec. Na Gorajcu jeszcze nigdy nie byłem. Oficjalnie na terenie województwa wyższa ale zaledwie o ok. 1,5 m jest Góra Żarska pod Żarami.
   Do Jeziora Buszno dotarłem trasą szosowo-terenową przez Bledzew i Templewo. Za osadą Templewko drogą pożarową obok byłego radzieckiego składu głowic jądrowych dojeżdżam do szosy Trzemeszno-Wielowieś na wysokości Jeziora Buszno. Przecinam szosę i brukowanymi drogami pozostałymi po nieistniejących wioskach na terenie poligonu wędrzyńskiego ruszam na podbój góry.


Jezioro Buszno.

Oprócz samego szczytu dziś interesują mnie również pamiątkowe kamienie nad Jeziorem Buszno, dlatego podjeżdżam od strony którą znam słabiej, stąd kilka falstartów do wyniosłości które wydawały mi się szczytem. Pierwszy na dzisiejszej trasie znajduje się kamień postawiony dla uczczenia pamięci Otto Weddigena. Otto Eduard Weddigen był niemieckim oficerem marynarki, dowódcą U-Bootów z okresu I wojny światowej wsławiony zatopieniem w niespełna godzinę trzech brytyjskich krążowników pancernych w 1914. Zginął 18 marca 1915 kiedy to dowodzony przez niego U-29 został wykryty, a potem staranowany przez pancernik HMS "Dreadnought" w szkockiej zatoce Pentland Firth. 


Głaz Weddigena.

   Na przesmyku pomiędzy jeziorami Buszno i Buszenko zachowała się budowla hydrotechniczna pozwalająca spiętrzyć wody jez. Buszenko o kilka metrów. Podobna stoi prze szosie do Wielowsi, ta druga miała spiętrzać wody w Busznie.


Budowla hydrotechniczna na kanale pomiędzy Buszenkiem i Busznem.

Kolejne dwa głazy poświęcone pamięci pracujących w tutejszych lasach leśniczych. Nic mi o nich nie udało się dowiedzieć poza tym że Oblasser był szczególnie lubiany przez okolicznych mieszkańców.




Kamienie z napisami "Ferestack" i "Vater Oblasser 1932".

   Kolejne kamienie będą dopiero po drugiej stronie szczytu, od strony Wielowsi. Na razie czeka mnie podjazd niebieskim szlakiem rowerowym na wysokość ponad 100 m.


Na szczycie wzgórza dla użytku turystów postawiono daszek z ławami i stolikiem oraz skrzynkę z rejestrem zdobywców góry :)









   Oczywiście należy się wpisać i zaczynam ruszać w drogę powrotną. Widoki z szczytu zasłaniają drzewa. W pobliżu znajduje się węzeł szlaków "Bukowe Rozdroże".  Do Wielowsi prowadzi żółty szlak rowerowy. A przy drodze kolejne kamienie.


Poświęcony pamięci leśniczego..


... i chyba bezimienny.

   Poniżej strzałka zachęcająca do odwiedzenia cisów. Jest to ok 1,5 ha działka porośnięta cisami. Pierwsze prawdopodobnie zostały nasadzone sztucznie. Późniejsze zaczęły się wysiewać w sposób naturalny. Dziś przesuwające się po niebie chmurki nie zachęcają do przedłużania pobytu i ostatecznie nie skręcam do wąwozu który porastają cisy.


Zjeżdżam w dół. Jakiś kilometr przed Wielowsią przy drodze znajduje się cmentarzysko ludności kultury łużyckiej i ślady kamiennych kurhanów.






Cmentarzysko ludności kultury łużyckiej.

   Skoro jesteśmy przy kamieniach wspomnę o jeszcze jednym w samej Wielowsi. Przed kościołem stoi "kriegerdenkmal" poświęcony pamięci mieszkańców Wielowsi poległych w I wojnie światowej. W pomnik jest wkomponowany spory głaz z wyraźnie widocznym symbolem miecza. Głaz ten jest elementem wykorzystanym wtórnie. Być może jest to starszy (może nawet średniowieczny) tzw. krzyż pokutny.




Pomnik (głaz o którym wspominałem wyżej znajduje się z tyłu po prawej).

   Z Wielowsi jadę już prosto do domu. Zrezygnowałem nawet z wygodniejszej szosy do Zarzynia na rzecz brukowanej drogi do Templewa. Po niemal 30 km bezdroży i bruków, jazda szosą od Templewa do domu to czysta rozkosz.
   Jeszcze jedna uwaga. Teren który dziś odwiedziłem częściowo znajduje się na obrzeżach poligonu wędrzyńskiego, dlatego trzeba przestrzegać kilku zasad sprowadzających się w skrócie do tego że poza weekendami od maja do września w wszystkie pozostałe dni przed wejściem na teren należy się skontaktować z oficerem dyżurnym komendy poligonu.


Rower: Dane wycieczki: 73.00 km (28.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Gdzieś w lasach pod Lubniewicami

Sobota, 25 kwietnia 2015 | dodano: 25.04.2015Kategoria gm. Bledzew

   Wyjazd bez określonego celu, spontanicznie wyszło sporo kręcenia po lasach w trójkącie Skwierzyna-Lubniewice-Wałdowice. Przemierzyłem również chyba wszystkie drogi na ich obrzeżach. Byłem między innymi w Pniewie opuszczonej wiosce pod Osieckiem. Budząca się przyroda ukryje aż do jesieni wszystkie ruiny. Wygląda to o niebo lepiej niż miesiąc temu, niemniej pozostaje przygnębiające wrażenie.





   Zajechałem nad Jezioro Śmierdzące w Lubniewicach. Tak, jest takie małe śródleśne jezioro w Lubniewicach, jakieś 200 m od drogi wylotowej w kierunku Gorzowa. Wbrew swojej nazwie chyba nie śmierdzi, a przynajmniej ja nie czułem żadnego odorku. Skąd taka nazwa trudno powiedzieć Nazwa współczesna jest tłumaczeniem starej nazwy niemieckiej Stinkender See.





   Wrażeń niewiele, nie zobaczyłem nic nowego i nic ciekawego. Wyjazd nie był turystyczny, a raczej był to dłuższy spacer. 
   Powrót szosą kostrzyńską

Rower: Dane wycieczki: 95.00 km (22.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Stąd mogła przyjść zagłada. Skład atomowy koło Sulęcina

Wtorek, 21 kwietnia 2015 | dodano: 21.04.2015Kategoria pow. sulęciński

   Dzisiejsze plany małżonki na zagospodarowanie mojego popołudnia z przyczyn niezależnych wzięły w łeb, dostałem więc wolne pod warunkiem że odwiozę pewną paczuszkę do Zemska. Zastanawiałem się gdzie stamtąd ruszyć dalej aby zmieścić się w przedziale czasowym 3-4 godzin. Przyszło mi do głowy że można byłoby sprawdzić jak wygląda teraz były radziecki skład głowic jądrowych za Templewem. W zasadzie wszystko tam jest wyburzone, a ocalały jedynie dwa podziemne magazyny. Wejścia do nich zostały zabezpieczone betonowymi płytami i zasypane. Jeżeli kogoś bliżej zainteresował ten temat to te dwa artykuły opisują go dosyć wyczerpująco:
http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?...          http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?...
   Miejsce jest oddalone około 3 km od osady Templewko. Właśnie stamtąd wjeżdżam do lasu drogą pożarową nr.18. Tak jest dla mnie znacznie bliżej. Główny,  ale bardziej oddalony, brukowany wjazd istnieje od strony szosy Trzemeszno-Wielowieś znad jez. Buszno. Kilka zdjęć z dzisiejszego wyjazdu.


Zjazd do magazynów.

   Tytułem wstępu - pierwsze zdjęcie wykonane zostało podczas mojego pobytu w tym miejscu w roku 2010. Wtedy istniał jeszcze ten magazyn, rampy, fragmenty ogrodzenia, jakieś schrony. Dziś wszystko to jest zmielone na gruz lub zasypane. I jeszcze jedna uwaga - solidność i estetyka wykonania pozostaje daleko w tyle w stosunku do MRU.
   Ten magazyn będący tunelem przebiegającym w poprzek niewielkiego wzgórza przeznaczony był dla bardziej stabilnych ładunków, gdzie mniej istotny był reżim dotyczący temperatury i wilgotności otaczającego powietrza.


Tego obiektu już nie ma. Natomiast w jego miejscu jest...


...dziura w ziemi wypełniona wodą w której kwaczą dzikie kaczki.

Pozostały jeszcze niektóre elementy infrastruktury; jak poniższa droga wyłożona płytami JUMBO, jakieś  wybetonowane place, transzeje oszalowane zbutwiałym drewnem ...





... i on betonowy podziemny magazyn głowic, przeznaczony dla ładunków mniej stabilnych które musiały być przechowywane w warunkach niemal laboratoryjnych. Wzgórze które kryje obiekt porośnięte jest lasem w którym zachowały się resztki jakichś ocembrowanych szybów wentylacyjnych. Widziałem takich obiektów dwa, obydwa zabezpieczone w ten sam sposób.


Zasypane ziemią wejście.


A jednak uchował się jakiś otworek. Wejście dosyć wygodne, potrzebna tylko latarka i ewentualnie ktoś do asekuracji. Wydeptana ścieżka i ułożone z bloczków schodki we wnętrzu wskazują że nieoficjalnie bywa jednak czasem zwiedzany.


Widok wnętrza w świetle lampy błyskowej.

   Pobyt z konieczności króciutki. Wracam tą samą drogą którą tu przyjechałem.



Rower: Dane wycieczki: 58.00 km (6.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Krobielewko

Poniedziałek, 20 kwietnia 2015 | dodano: 20.04.2015Kategoria gm. Skwierzyna

   Kolejny wyjazd do wiosek puszczańskich na prawym brzegu Warty. Dziś Krobielewko, miejscowość trochę starsza i znacznie większa niż pobliskie Wiejce. Zaczątkiem wsi była osada Krobielewo leżąca na przeciwległym brzegu Warty. Pierwsze wzmianki o Krobielewie pochodzą z końca XIV w.  Według dokumentu z 1517 wieś leżała już po obu stronach Warty. Przynajmniej dwukrotnie w pobliżu wsi zbudowano na Warcie drewniane mosty. Jednym z nich był most wzniesiony przez Szwedów podczas Potopu. Podobno przy niskim stanie wody można dostrzec jego resztki poniżej wioski. Tuż przed wojną z Polską w 1939 saperzy Wehrmachtu wybudowali kolejny drewniany most na Warcie, był to najdłuższy most drewniany w Niemczech, mogły po nim przejechać czołgi Panzerkampfwagen II. Był wykorzystany podczas najazdu hitlerowskiego na Polskę. Most ten został zniszczony w czasie działań wojennych w 1945 r. Do roku 1983 istniała w tamtym miejscu przeprawa promowa. Dziś po obydwu stronach rzeki droga kończy się na wałach przeciwpowodziowych.
W centrum wsi zwraca uwagę kompozycja z kamieni nazywana "Głazem Edka". Tuż za głazami remiza OSP, kościół będący filią parafii w Skwierzynie i lapidarium. Dziś wyjechałem z domu po osiemnastej, dlatego trochę zabrakło czasu na gruntowne spenetrowanie miejscowości.


Kompozycja "Głaz Edka".


Grubo ciosane.


Kiedyś była to remiza OSP.


Lapidarium.


Może tego nie widać dokładnie, ale to są te same tablice sfotografowane kilka lat temu w miejscach w których znajdowały się pierwotnie, takie małe oszustwo wydaje się że właściwie w zbożnym celu. Osobiście nie jestem do tego celu przekonany do końca.


Kościół oddany do użytku w latach dwudziestych.


żywcem Rower: Dane wycieczki: 44.00 km (5.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wiejce

Niedziela, 19 kwietnia 2015 | dodano: 19.04.2015Kategoria gm. Skwierzyna

   Wczoraj w natłoku innych zajęć zabrakło czasu na rower, a jedyną korzyścią jaką odniosłem było przypadkowe pozyskanie pliku materiałów promujących turystykę w gminach otaczających Gorzów. W galerii Nova Park natknąłem się na imprezę zatytułowana Lubuskie Tour. Jako że łażenie po galerii mnie nudzi,  zostawiłem to żonie, a sam w tym czasie przeszedłem się po stoiskach gmin. Najbardziej cieszą mnie mapy, a zwłaszcza mapa szlaków w pow. międzyrzeckim.
   Dziś zrobiłem sobie wypad do najbardziej oddalonej miejscowości gminy. Wiejce- maleńka wioska (około 80 mieszkańców) położona na prawym brzegu Warty na południowym skraju Puszczy Noteckiej. Historia miejscowości sięga zaledwie XVIII w, powstała ona w czasie zagospodarowywania nadwarciańskich bagien. Pierwotnie należała do właścicieli leżącego na drugim brzegu Warty Goraja. W połowie XIX w wieś przeszła na własność majora von Jena-Kothen który zbudował tu niewielki dwór z parkiem. Kolejni właściciele rozbudowywali folwark i dwór, aż w latach 30. ubiegłego wieku przybrał obecną formę neobarokowego pałacu. W latach 1800-1874 w Wiejcach funkcjonowała duża huta szkła. Miejsce oznaczone na starej mapie jako Charlottenhutte znajduje się na brzegu Warty w pobliżu pola biwakowego przy leśniczówce.
   Miejsca godne zobaczenia to kamień Bismacka (Bismarckstein) leżący w pobliżu dwunastu pomnikowych dębów rosnących w wschodniej części wioski. Na kamieniu zachował się ślad po medalionie z podobizną żelaznego kanclerza.


Kamień Bismarcka w Wiejcach.

   Na owalnym placu w centrum miejscowości stoi murowany neoromański kościół oddany do użytku w 1855 r. Kościół jest filią parafii w Skwierzynie. Obok kościoła na wprost bramy pałacowej widzimy obelisk tzw. kriegerdenkmal upamiętniający mieszkańców Wiejc i okolicznych osad którzy w latach 1914-1919 zginęli na frontach wielkiej wojny. Były to tereny dawnego polsko-niemieckiego pogranicza dlatego wśród 66 nazwisk wyrytych po obu stronach obelisku, wiele z nich jest polsko brzmiących. Nawet pisownia imion jest niekiedy polska, a niekiedy niemiecka. Nazwiska umieszczono nie w kolejności dat śmierci, ale uszeregowano miejscowościami pochodzenia i wyraźnie zaznaczono rodziny. Kilka osób z jednej rodziny za każdym razem ujęte jest w klamry i opisane jako "brüder". Na podstawie pomnika umieszczono datę jego postawienia "28 August 1921".


Kościół w Wiejcach


Obelisk "Kriegerdenkmal"

   Pomimo że pałac jest własnością prywatną na bramie nie ma żadnego napisu zabraniającego wstępu na jego teren, zatem skorzystałem z możliwości podjechania niemal do wejścia. Jedyną istotą która miała jakieś zastrzeżenia do mojego wtargnięcia była maleńka, hałaśliwa psinka.


Tzw. "Rządcówka" zaadoptowany na cele hotelowe dawny spichlerz.


Sam pałac.


Rzeka Warta obok pałacu.

W drodze powrotnej za Krobielewkiem skręciłem w las do wspomnianych przeze mnie kilka wpisów wcześnie Nadziejewek. Zajrzałem w miejsce na którym kiedyś był cmentarzyk. Od mojego ostatniego pobytu kilka nagrobków zniknęło, pojawiła się natomiast sporych rozmiarów płyta z inskrypcją.


Cmentarz w Nadziejewkach.

Rower: Dane wycieczki: 58.00 km (8.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Jarnatów

Piątek, 17 kwietnia 2015 | dodano: 18.04.2015Kategoria Stare nekropolie i mauzolea, pow. sulęciński, Lubniewice

    No to odwiedziłem Jarnatów na przedwiośniu. Spieszyłem się aby zdążyć w najbliższy weekend zanim liście zasłonią budowle które chciałem zobaczyć. Czyli plan wykonałem jeden dzień przed terminem. Drogę tam i z powrotem przejechałem tą samą trasą przez Bledzew i Lubniewice i wbrew zwyczajowi nie zrobiłem ani jednego kilometra w terenie. Wyjechałem z Skwierzyny o siedemnastej i wolałem nie eksperymentować z drogą przez Rogi i szosą kostrzyńską. Aura okazała się dla mnie łaskawa, padało tam gdzie mnie akurat nie było.
Zwiedzanie Jarnatowa rozpocząłem od odwiedzenia mauzoleum-grobowca byłych niemieckich właścicieli Jarnatowa (wtedy Arensdorf). Znajduje się on na porośniętym zaroślami wzgórzu po prawej stronie drogi prowadzącej do Sobieraja, mniej więcej naprzeciw domu o numerze 13.  Należał prawdopodobnie do rodziny Böttingerów właścicieli Jarnatowa od roku 1910, lub ich poprzedników- rodziny Tholuch. Obecnie zdewastowany, komora grobowa otwarta, wewnątrz widać walające się resztki trumien.


Ogólny widok mauzoleum. Poniżej szczegóły







   Od mauzoleum wracam do centrum wioski pod kościół ufundowany w r 1710 przez ówczesnego właściciela wioski Kacpra Adama von Waldow.



Kościółek

   Teraz czas na północny skraj miejscowości przylegający do drogi prowadzącej do Rogów. W tamtym rejonie znajdują się zabudowania folwarczne i droga prowadząca do miejsca gdzie ongiś znajdowała się stacja kolejowa na szlaku z Gorzowa do Sulęcina. Każdy mój wjazd na teren byłej stacji kończy się dla mnie kapciem. Nie jestem przesądny ale dziś jednak daruję sobie prowokowania losu. Zresztą tam nie ma nawet gruzu po zabudowaniach. A stacja ta miała wielkie znaczenie dla miejscowego folwarku i gospodarczego rozwoju miejscowości w początku XX wieku. Folwark nastawiony był na hodowlę zwierząt i jak na ówczesne warunki był bardzo nowoczesny


Wysadzona dębami droga prowadząca do Rogów. Szczególnie urokliwie wygląda kiedy dęby okryją się listowiem.


Droga prowadząca do nieistniejącej już stacji kolejowej.


Domy pracowników folwarku.


Folwarczna gorzelnia.

Od kilku lat pałac jest w stanie, jak na załączonym obrazku. Coś tam się dzieje, ale jakichś widocznych efektów remontów nie widać. Chociaż od ostatniej wizyty w Jarnatowie został odkrzaczony teren parku przed pałacem. Zresztą podobnie jest z remontami obydwu zamków w pobliskich Lubniewicach. Wszystkie one znajdują się w prywatnych rękach. Być może właściciele borykają się z kłopotami finansowymi, a może nie czują potrzeby inwestowania w zabytkowe rezydencje.



Pałac. Od mojej ostatniej wizyty wycięto krzaki zasłaniające widok pałacu.


U góry i na dole kawał dobrze wykonanej, dziś nikomu nie potrzebnej roboty. Wiadukty nad i pod nieistniejącą od siedemdziesięciu lat linią kolejową Gorzów-Sulęcin.



   Teraz nadszedł czas na powrót do domu. Zmrok dopadł mnie kilka kilometrów przed Skwierzyną. Chwilowo moja ciekawość Jarnatowa została zaspokojona. Kiedyś od strony Jarnatowa i Sobieraja wjeżdżałem w malownicze wąwozy żubrowskie. Gdzieś w rejonie wjazdu do wąwozów jest również wieża widokowa. Jednak do zobaczenia tego wszystkiego i przejazdu przez Uroczysko Lubniewsko musiałbym mieć jeszcze do dyspozycji minimum dodatkowe 1,5 godziny.


Rower: Dane wycieczki: 67.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Nic ciekawego.

Środa, 15 kwietnia 2015 | dodano: 15.04.2015

   Właściwie dziś wybierałem się do Jarnatowa. Dopóki drzewa i krzaki są jeszcze gołe chciałem zobaczyć pałac i monumentalny grobowiec właścicieli. Zawsze kiedy tam jestem liście zasłaniają widok.  Przed wyjazdem wyskoczyłem po zakupy i spotkałem w sklepie chętnego do towarzystwa. Do Jarnatowa zamierzałem dotrzeć od szosy kostrzyńskiej poprzez Rogi. Na pewnym odcinku ta trasa bywa czasem ciężka do pokonania. Mój towarzysz już kiedyś jechał ze mną tamtędy i dziś kiedy w Wałdowicach przedstawiłem mu szczegóły trasy całkowicie stracił zainteresowanie Jarnatowem, a zaczął mnie gorąco namawiać na Gorzów do którego podobno nigdy nie wjeżdżał od strony Sulęcina . Ostatecznie nie miałem tak wielkiego parcia na pierwotny pomysł i dałem się namówić. Dzisiejsza trasa miała zatem następujący przebieg - szosą kostrzyńską z Skwierzyny do Wałdowic, stamtąd do Gorzowa, i z Gorzowa powrót do Skwierzyny przez Czechów i Santok. Początkowo na kostrzyńskiej trochę przeszkadzał wiatr, później na drodze do Gorzowa i Skwierzyny przestał być odczuwalny. W sumie wyjazd nieciekawy, a Jarnatów zostawiłem sobie na najbliższy wyjazd solo.

Rower: Dane wycieczki: 76.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)