blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 68763 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:695.88 km (w terenie 155.00 km; 22.27%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:43.49 km
Więcej statystyk

Ryglice

Sobota, 30 lipca 2016 | dodano: 01.08.2016Kategoria Rodzinne strony

      Dziś przy okazji wyjazdu po zakupy kolejna wycieczka wokół tutejszej gminy. Zazdroszczę miejscowym sieci dróg gminnych. Mimo że wąskie i niekiedy karkołomne ale w większości bitumiczne, uzupełniane odcinkami nawierzchni o krzyżówkowej nazwie "makadam". Makadam to po naszemu żwirówka wykonana z dwóch warstw zwałowanego kruszywa o różnej granulacji na podbudowie z piasku.
Trasa poprowadziła przez Wolę Lubecką, Kowalowy i Ryglice. Wokół wspaniałe widoki, rozległe krajobrazy i bujna przyroda przejmująca tereny które przestały być wykorzystywane gospodarczo.
   Teraz wsiądę trochę na mojego konika którym jest historia mijanych okolic.
   Przejeżdżając przez Kowalowy mijam cmentarz związany z ostatnią wojną jaka miało okazję stoczyć wielonarodowe imperium habsburskie. Sto lat temu, jesienią 1914 r. przez pasmo Karpat usiłowała przedrzeć się na Węgry armia rosyjska. Przed "rosyjskim walcem parowym" rozpaczliwie broniła się armia austro-węgierska, a w jej składzie również polskojęzyczne pułki galicyjskie (oficjalnie w armii austro-węgierskiej obowiązywało 12 języków pułkowych, język niemiecki był tylko językiem rozkazodawstwa).W ciężkich walkach oddało życie setki tysięcy żołnierzy obydwu walczących stron. Sytuacja uległa zmianie dopiero w 1915 r. po majowym kontruderzeniu spod Gorlic. Do dziś po tych wydarzeniach niemal w każdej okolicznej miejscowości pozostały cmentarze na których spoczywają kości poległych. Cmentarz w Kowalowej znajduje się ok 1,5 km od centrum wsi na niewielkim wielobocznym cypelku pomiędzy drogą a zadrzewionym jarem, znajdującym się za nim. Pochowano na nim 84 żołnierzy austro-węgierskich i 59 rosyjskich poległych w grudniu 1914. Była to ta sama operacja w której przed nacierającymi Rosjanami pod odległym stąd o kilkanaście kilometrów Łowczówkiem w wigilijną noc 1914 r. bronili się legioniści Piłsudskiego. Pochowani tutaj pochodzą z jednostek rekrutowanych na Węgrzech i Słowacji będącej wówczas integralną częścią Węgier , oraz w Słowenii i Czechach.


Cmentarz wojenny nr 168 w Kowalowej

    W Ryglicach zajechałem na rynek pod fontannę nazywaną pomnikiem emigranta, przez moment rozpatrywałem pomysł z jazdą w kierunku Tuchowa, ale ostatecznie zawróciłem w kierunku Zalasowej. Tym razem skorzystałem z stromej lokalnej drogi prowadzącej grzbietem wzgórza równoległego do drogi do Tarnowa. Z drogi rozciągają się widoki na położone po przeciwległej stronie doliny wzniesienia Pasma Brzanki i podobnie jak w Kowalowej na cmentarz pozostały po walkach stoczonych w grudniu 1914r. Na tym spoczywa 187 żołnierzy austro-węgierskich głównie z pułków czeskich i austriackich i 125 Rosjan. Cmentarzyk otacza kamienny mur z oryginalną bramą krytą dachówką.


Joniny


Fontanna - "pomnik emigranta" na rynku w Ryglicach



Widok na Ryglice


Cmentarz wojenny nr 167 w Ryglicach




   Na tym skończyłem historyczną część wycieczki teraz trzeba wrócić do teraźniejszości. Uliczkami poprowadzonymi poprzez dziś dziczejące a jeszcze niedawno uprawne pola i łąki jadę do centrum Zalasowej, robię zakupy i wracam do domu. Nawet spóźnienie okazało się niewielkie :).
 



Rower: Dane wycieczki: 26.39 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Kokocz

Piątek, 29 lipca 2016 | dodano: 30.07.2016Kategoria Rodzinne strony

    Tytułowy Kokocz to najwyższe wzniesienie w najbliższej okolicy (ok 460 m. npm). Przez szczyt (zresztą zamieszkały) prowadzi droga o nawierzchni asfaltowej tylko czasem jej nachylenie grubo przekracza 30 stopni. Znakomity punkt widokowy na Pogórze Strzyżowskie i Ciężkowickie. Przy dobrej pogodzie widać z niego Tatry odległe o jakieś 120 km w linii prostej.


Widok na Kokocz od strony Lubczy z wypłaszczenia na połowie jego wysokości


Rower: Dane wycieczki: 16.48 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po chlebek

Czwartek, 28 lipca 2016 | dodano: 29.07.2016Kategoria Rodzinne strony

   To był wykonany w tradycyjnym stylu wyjazd po chlebek do sklepu w Zalasowej.


Fontanna w centrum Zalasowej

    Dziś zainteresował mnie zbiornik przeciwpowodziowy w sąsiedniej gminie Skrzyszów. Potok na którym jest zbudowany normalnie stanowi rowek z leniwie sączącą się na dnie strużką wody. Ponieważ znajduje się w kotlinie do której spływają wszystkie wody z otaczających wzgórz podczas większych opadów potrafi być groźny dla leżących poniżej zabudowań. Zapora i zbiornik to świeża inwestycja sprzed dwóch lat. Wybrałem się zobaczyć jak to wygląda w naturze.




Nad zbiornikiem

    Liczyłem że od zbiornika prowadzą jakieś drogi w kierunku Góry Trzemeskiej na której byłem wczoraj. Po okrążeniu zalewu okazało się że wszystkie drogi są ślepe i aby dostać się na szczyt wzniesienia trzeba się było cofnąć. Tutejsze drogi gminne pomimo tego że są szerokości jednego samochodu w sporej części mają nawierzchnię asfaltową. Taką dróżką dotarłem do Trzemesnej i tu dopadła mnie burza. Szczęśliwie na szczycie góry obok drogi znajduje się domek któregoś z kół łowieckich. Schronienia udzieliła weranda domku. Po deszczu szybka jazda do sklepu i powrót do domu.
    Na skraju Lasu Trzemeskiego znajduje się cmentarz choleryczny na którym chowano ofiary epidemii z połowy XIX w. Szokująca jest liczba pochowanych w zbiorowych mogiłach – ponad 500 osób. W tym roku wymieniono na cmentarzysku stary zmurszały krzyż i postawiono pamiątkowy głaz.


Miejsca pamięci w lesie na Górze Trzemeskiej




Cmentarz choleryczny w Trzemeskim Lesie.


Widoczek na wylocie z Trzemeskiego Lasu

  Zdjęcia robione telefonem stąd widoczność taka , a nie inna  
 Tytułem wyjaśnienia w Zalasowej od pokoleń mieszkają moi krewni i dlatego przynajmniej raz w roku staram się tu przyjechać na kilka dni. Stąd również mój obecny pobyt pod Tarnowem.




Rower: Dane wycieczki: 44.98 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wakacyjny luz

Środa, 27 lipca 2016 | dodano: 27.07.2016Kategoria Rodzinne strony

 Mam już wakacyjny luz, jestem na wyjeździe, dostęp do roweru ograniczony ale jednak jest. Rower ten jest padliną wyciągniętą zza pajęczyn w graciarni. Dziś z okazji wyjazdu do pobliskiego sklepu zrobiłem wycieczkę do tzw. Lasu Trzemeskiego. Wpisy też będą ograniczone tak jak ograniczony mam dostęp do internetu. Po powrocie do domu postaram się je uzupełnić.


Rower: Dane wycieczki: 22.69 km (6.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Polichno i czerwony szlak

Środa, 20 lipca 2016 | dodano: 21.07.2016

   Późnym popołudniem wybrałem się w kierunku Santoka z myślą o Gorzowie i powrocie do domu drogami po drugiej stronie Warty. Pewnie tak bym zrobił gdyby nie dłuższy postój na pogawędkę na parkingu przed Polichnem. Potem plan okazał się zbyt wygórowany jak na możliwości czasowe. W Polichnie zawróciłem na czerwony szlak rowerowy poprowadzony drogami polnymi w pobliżu wałów przeciwpowodziowych. Szlak prowadzi do Murzynowa i dalej przez Kijewice do Skwierzyny.


Na koronie wałów


A jednak bruk mnie nie ominął. Na horyzoncie Gościnowo.

   Ostatecznie z tego szlaku również zjechałem wcześniej niż w Murzynowie. Chęć do dalszej jazdy po drogach polnych straciłem w Osetnicy, przysiółku Gościnowa. Sprawę przesądziło wspomnienie bruku z kocich łbów z Warcina do Murzynowa.  
   Wracam więc na szosę i dalej do Skwierzyny jadę już po asfaltach.


Rower: Dane wycieczki: 39.65 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Grądzkie, a może Heidemühle ...

Wtorek, 19 lipca 2016 | dodano: 20.07.2016

    Wyjazd z założenia miał na celu pobłąkanie się gdzieś w trójkącie pomiędzy Skwierzyną, Kurskiem i Międzyrzeczem. Kurska dziś właściwie nie osiągnąłem, ale cała reszta założeń została zrealizowana.
  Jeszcze przed Chyciną, na wysokości Jeziora Czystego w ubiegłym roku zbudowano odcinek drogi pożarowej. Kilka kilometrów dalej na przedłużeniu tej drogi leży Gorzyca i jest możliwość dojazdu do Jeziora Głębokiego. I to byłaby dzisiejsza trasa. Jest w niej trochę szosy, sporo dróg gruntowych i dzika przyroda wokół. Chociaż za sprawą budowy kolejnego jej odcinka dzikość tu jest już w odwrocie.
   Początkowo nic nie zapowiadało że będą na tej drodze jakieś problemy, aż do kupki kruszywa na jej środku. W miarę zbliżania się kupka rosła i rosła, aż w końcu zabarykadowała całą szerokość "jezdni". Kupeczka miała jakieś 200 m długości. Pierwszą przeszkodę ominąłem lasem, a dalej zryte, zrównane i zagęszczone fragmenty nowej drogi. Nie było widać końca tej piaskownicy ale odwrót na razie nie wchodził w grę. Budowa skończyła się dopiero na mostku w miejscu gdzie Struga Jeziorna uchodzi do Zalewu Bledzewskiego.
   Na początku XX w. pracował tutaj młyn wodny Grunziger Heidemühle. Po spiętrzeniu wód Zalewu młyn znalazł się w obrębie cofki i został zlikwidowany, w wodzie widać jeszcze fragment jakiegoś muru, a ruiny domu zarosły roślinnością godną puszczy amazońskiej.
   Dziś wszystko uległo tu zmianom. Szkoda tylko tych szpalerów starych przydrożnych drzew, tajemniczych wąwozów. Będzie tu tak jakoś prozaicznie.
  Reszta trasy to Gorzyca, przeprawa przez Obrę na drogę do Głębokiego i powrót do Skwierzyny.


Niewinna kupa kruszywa okazała się być kilkusetmetrową pryzmą


Tego widoku już nie ma


W zamian jest to


Pod wodą widać relikty dawnego młyna


Koniec placu budowy



Rower: Dane wycieczki: 42.34 km (14.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przez Pszczew i Kuźnik

Niedziela, 17 lipca 2016 | dodano: 18.07.2016

   Prawdopodobnie był to ostatni weekend tegorocznych wakacji podczas którego mogłem się wypuścić gdzieś dalej. Sobota z wiadomych względów została stracona, na niedzielne popołudnie na razie nie miałem pomysłu.
  Błąkanie się po najbliższej okolicy skutkuje tym że niektóre kierunki są wyeksploatowane do znudzenia. Tym razem pomyślałem o spenetrowaniu któregoś z szlaków rowerowych w rejonie Bobowicka i Kuźnika. Żeby podczas powrotu nie powielać drogi do Międzyrzecza przyjechałem do Bobowicka cięższym, w większości terenowym szlakiem przez Pszczew. W Pszczewie nadziałem się na Jarmark Magdaleński. Dla samochodów dostępu do rynku broniły barierki obsadzone siłami strażaków OSP. Samotny cyklista z rowerem może by się jakoś przemknął ale naprawdę nie miałem ochoty na przebijanie się przez tłumy imprezowiczów. Ominąłem centrum i zawróciłem w kierunku Międzyrzecza.


Peryferyjne atrakcje, te główne i tłumy ludzi są powyżej na rynku

  Bardzo przyjemny do spacerowej jazdy jest odcinek drogi pomiędzy Pszczewem i Polickiem. Droga przebija się tam przez pas niewysokich ale stosunkowo stromych zalesionych pagórków polodowcowych. Lubię takie pofałdowane wijące się drogi.
   W Policku kusi drogowskaz kierujący w drogę do Rańska. Tamte rejony są dla mnie nieznane, obawiałem się że z Rańska trzeba będzie się przebijać w kierunku drogi z Trzciela jakimiś bezdrożami. Tym razem wybrałem wariant pośredni, przez Janowice i Karolewo.
  W Bobowicku osiągam cel wyprawy, wjeżdżam na zielony szlak rowerowy prowadzący w kierunku Kuźnika i Międzyrzecza. Droga prowadzi w las obok jeziorka i torów kolejowych do Zbąszynka. Już kilkadziesiąt metrów za torami droga zamienia się w rozjeżdzony piach i staje się nieprzejezdna. Taka pozostaje przez mniej więcej kilometr. Potem jest lepiej, chociaż tuż przed Kuźnikiem została zabarykadowana przez powaloną brzozę, a wstępu na pobocza pilnują pokrzywy sięgające do ramion. Jeszcze jeden odcinek piachów i wjeżdżam do Kuźnika. Gdyby nie kopne piachy byłoby nawet dosyć przyjemnie ponieważ trasa jest poprowadzona przez ciekawy widokowo teren.
   Z Kuźnika czas już wracać do domu najkrótszą możliwą drogą.
 

Rower: Dane wycieczki: 70.41 km (20.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Dziś tylko w pobliżu domu

Sobota, 16 lipca 2016 | dodano: 17.07.2016

    Wiek ma swoje prawa i organizm czasem wymaga lekko poszerzonej diagnostyki. Na mnie również przyszła kryska, zostałem w sobotę zarejestrowany na badanie dopplerowskie . Liczyłem że dziś nie będzie tłumów więc wszystko pójdzie szybko i sprawnie, a ja jeszcze zdążę zrobić średniodystansową wyprawę za Noteć w okolice Zwierzyna. Wczoraj, miałem nawet pomysł aby namówić do towarzystwa w tej wycieczce znajomego z Lipek. Dobrze że zabierałem się za to jak przysłowiowa sójka za morze, dziś musiałbym przepraszać.
   Tłumów w przychodni wprawdzie nie było, ale kiedy zjawiłem się przed gabinetem ledwo załapałem się na końcówkę pierwszej dziesiątki kolejkowiczów. W ciągu kilku minut skompletowała się druga dziesiątka. Wszyscy umówieni na to samo badanie i wszyscy na godzinę jedenastą. Magiczna jedenasta okazała się godziną rozpoczęcia badań. Ta druga część kolejki pozostawała już poza moim zainteresowanie, ale zanim dotarłem do ultrasonografu każdy z moich poprzedników spędził w gabinecie jakieś dziesięć do piętnastu minut. Około czternastej byłem już wolny.  Wyniki w mojej ocenie jako laika wyglądają chyba nie najgorzej choć prawdopodobnie jesienią nie obejdzie się bez skalpela. 
  Czasu wolnego zostało może nawet nieco więcej niż w zwykły dzień roboczy. Małżonka zadbała jednak o zagospodarowanie mi nędznej reszty z tej soboty i z Noteci wyszło gó..no. Trudno, siła wyższa :), pozostało mi tylko zadowolić się najbliższymi okolicami i lasem za Starym Dworkiem. 



Rower: Dane wycieczki: 25.61 km (6.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Dla towarzystwa.....

Piątek, 15 lipca 2016 | dodano: 16.07.2016

   ....Cygan dał się powiesić. Na wycieczkę wybrałem się z Adamem Cz. Na wyjazd namówił mnie dla statystyki, jemu brakowało 20 km do jakichś jego podsumowań, mnie podobne ilości do 8 tys. km spędzonych z Endomondo. 
    A że po wczorajszym deszczu obydwaj nie mieliśmy ochoty na taplanie się w kałużach, stąd trasa jest taka jaka jest. Było więc Popowo, był Stary Dworek i Trzebiszewo. Były szosy, było trochę dróg w terenie. Z rozpędu dołożyliśmy drugie 20 km. A co sobie będziemy żałować :) 


W oczekiwaniu na kombajny.


Krzaczek cykorii na przydrożnym rowie

 
Dojeżdżamy do leśniczówki w Trzebiszewie.


Rower: Dane wycieczki: 40.11 km (14.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Przez Święty Wojciech

Środa, 13 lipca 2016 | dodano: 13.07.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz

   Wyjazd z Adamem Cz bez jakichś bliżej sprecyzowanych planów. Już w drodze ustalamy trasę która w przybliżeniu odpowiada tej która własnie została zrealizowana. Przez chwilę zaczęło kropić i wydawało się że  wyjazd wisi na włosku. Skończyło się na straszeniu.
    Aby przedostać się na DW 137 do Sulęcina omijamy Międzyrzecz wybierając wariant z przejazdem przez Święty Wojciech. Droga może mniej wygodna, ale Adam jako rodowity świetowojciechowszczanin przy okazji odwiedza swoją rodzicielkę. Ja w międzyczasie pospacerowałem nad Obrą i w okolicy małego, uroczego kościółka. Na placu przykościelnym zachowało się jeszcze kilka nagrobków z początku XX wieku.


Obra pod Międzyrzeczem


Graffiti na filarach mostu - trasa S3



Ścieżka spacerowa z i do Międzyrzecza - mostek na Obrze


XVIII -wieczny kościółek. Tablica przypomina o morderstwie dokonanym 1000 lat temu na pięciu osiadłych tu benedyktyńskich eremitach. 

     Po powrocie Adama ruszamy w drogę. Tym razem już bez zatrzymywania się do Templewa i poprzez Bledzew do domu. Przy DW 137 widzę kilka nowych tablic kierunkowych z oznaczeniami szlaków rowerowych. Tych szlaków akurat nie znam, albo nowo wyznaczone, albo do tej pory były głęboko zakamuflowane. Trzeba będzie je zbadać jesienią. 



Rower: Dane wycieczki: 62.57 km (9.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)