- Kategorie:
- gm. Bledzew.64
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.38
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.32
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.52
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
GW "Schill"
Wtorek, 5 kwietnia 2016 | dodano: 05.04.2016Kategoria MRU
Udało mi się wyciągnąć Janusza i Adama na wspólną wycieczkę do "G.W. Schill" w Kursku. Do Kurska docieramy klasyczną trasą przez Bledzew i Chycinę. W Kursku na wysokości pałacu zjeżdżamy w brukowaną drogę do Nietoperka, zaprowadzi nas ona niemal do progu Schilla.
W pobliskich lasach można natknąć się na większą ilość fortyfikacji, nas jednak dziś interesuje tylko ten jeden. Dojeżdżamy do linii kolejowej i pięknego, zbudowanego z cegieł wiaduktu nad naszym brukiem. Podobno na cegłach można znaleźć napisy wykonane przez budowniczych i służących tu żołnierzy, ja ich jednak nie widziałem i wierzę na słowo. Tuż za wiaduktem zbaczamy w prawo w leśną drogę prowadzącą do naszego celu. Droga sądząc z jej nawierzchni pewnie kiedyś była brukowana (ułatwiało to transport dużych ilości materiałów i wyposażenia do budowanego obiektu) Kilkaset metrów stromej drogi w górę i docieramy do wydeptanej ścieżki prowadzącej do leja z wejściem.
Schodząc w dół trzeba wyposażyć się w latarki i pomimo tego że niebezpieczne miejsca są zabezpieczone poręczami uważnie patrzeć pod nogi. Po wejściu na klatkę schodową tracimy bowiem kontakt z światem zewnętrznym i w razie jakiegoś nieszczęścia możemy liczyć tylko na siebie i towarzyszy wyprawy.
"Schill" jest jednym z odosobnionych zespołów fortyfikacji zrealizowanych tuż przed wybuchem wojny. Na północnym odcinku MRU jest drugim oprócz GW Ludendorff posiadającym zespół podziemnych magazynów, zaplecza technicznego i koszar dla załogi (z tym że w przeciwieństwie do Ludendorffa gdzie podziemia są niedostępne te zachowały się bardzo dobrze).
G.W. swoje imię zawdzięcza pruskiemu bohaterowi narodowemu z okresu wojen napoleońskich Ferdynandowi Von Schill.
"G.W. Schill" składa się z dwóch schronów połączonych poternami. W podziemiach, na głębokości ok 10 m pomiędzy schronami znajduje się zespół koszarowo-magazynowy. Schron wejściowy jest bardziej zniszczony, wejście na klatkę schodową jest możliwe ale wymaga przeciskania się w dół poprzez szczeliny pomiędzy blokami żelbetu. Obecne zejście mieści się w schronie który miał tylko funkcje bojowe i nie posiadał wejścia z zewnątrz. Drogę do klatki schodowej utorował wybuch niszcząc część pomieszczeń bojowych i wyrywając ścianę bunkra.
Schill osłaniał kanały przy jeziorze Kursko i wspólnie z mniejszym, starszym bunkrem uzbrojonym w armatę ppanc bronił dostępu do pobliskiego mostu obrotowego na Strudze Jeziornej.
Powrót przez most forteczny (chwilowo zamknięty dla ruchu samochodowego) i lasami poprzez Gorzycę i Św. Wojciech do Międzyrzecza. Resztę drogi do Skwierzyny kontynuujemy szosą.
Wejście do podziemi GW "Schill"
Klatka schodowa , schodzimy ok 10 m poniżej poziomu gruntu

Podziemne koszary. Chlew pozostawiony przez gości jest jeszcze świeży.

Umywalnia

Część techniczna - komora agregatów prądotwórczych
Rower:
Dane wycieczki:
53.70 km (12.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Słońsk, Park Narodowy Ujscie Warty
Sobota, 2 kwietnia 2016 | dodano: 03.04.2016Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
Zgodnie z planem zrobiłem wycieczkę do Słońska. Dziś towarzyszył mi Janusz N. Pierwszy etap aż do Lemierzyc wykonaliśmy jednym skokiem.
Lemierzyce również można byłoby ominąć, skusił mnie jednak spory kamień leżący w lesie nieopodal wioski. Spory głaz narzutowy jest przechodni, pomimo słabo czytelnej inskrypcji "Myśmy tu nie przyszli, myśmy wrócili" wykutej w 1945 r. Wcześniej był poświęcony pamięci księcia Maurycego von Nassau, baliwa brandenburskich joannitów, stąd miejscowi mówią o nim czasem Moritzstein. W czasach kultu pamięci kanclerza Bismarcka został przemianowany na Bismarckstein. Kamień udało się odszukać dzięki wskazówkom wypisanym czerwonymi wołowymi literami na przydrożnym drzewie.
Głaz z Lemierzyc
Przy wjeździe do Słońska od strony Skwierzyny jest usytuowane muzeum martyrologii więźniów obozu koncentracyjnego i więzienia w Słońsku. W latach 33-34 istniał tu obóz koncentracyjny w którym przetrzymywano przeciwników nazizmu. Na bazie istniejącego od XIX w. ciężkiego więzienia utworzono w Słońsku jeden z pierwszych obozów koncentracyjnych w którym osadzono ofiary akcji "Nacht und Nebel". Więźniowie oznaczeni literami "NN" byli traktowani gorzej od innych współwięźniów i ostatecznie mieli być poddani eksterminacji. Jednym z więźniów Sonnenburga (Słońska) był m. in. dziennikarz Carl von Ossietzky, laureat pokojowej nagrody Nobla z 1935 r.
W latach II wojny światowej większość więźniów Sonnenburga stanowili Belgowie i Francuzi, w 1944 r. przetrzymywani byli tutaj również powstańcy warszawscy. Słońsk jest szczególnym miejscem dla obywateli Luksemburga. Spośród 819 więźniów rozstrzelanych nocą z 30 na 31 stycznia 1945 przez specjalne komando SS z Frankfurtu nad Odrą było 97 Luksemburczyków.
Od dziś do końca tygodnia muzeum jest nieczynne.

Pomnik ofiar obozu w Słońsku
Przed udaniem się do Parku Narodowego zajeżdżamy jeszcze na cmentarz na którym spoczywają ofiary niemieckiego mordu. Cmentarzyk jest umiejscowiony po lewej stronie drogi przy wyjeździe do Kostrzynia. Na teren cmentarza do niedawna prowadziło wejście przez mosiężną Bramę Luksemburczyków wykonaną w 1995 r, za pieniądze zebrane przez luksemburskie społeczeństwo i rodziny zabitych więźniów. Niestety zbieracze surowców wtórnych po raz pierwszy wywieźli ją na złom w roku 2000 r., wtedy udało się ją odzyskać i brama wróciła na swoje miejsce. Kolejna tym razem udana próba kradzieży miała miejsce pięć lat później, od tego czasu o bramie przypominają jedynie ślady po odpiłowanych zawiasach. Brama została odtworzona ale postanowiono że pozostanie w muzeum, podobnie jak ufundowana przez Luksemburczyków mosiężna tablica z ścian muzeum.

Wejście na cmentarz, puste miejsce po skradzionej bramie
Na nekropolii znajdują się również dwa pomniki; jeden ustawiony centralnie w głębi cmentarza poświęcony pamięci wszystkich pochowanych tu więźniów Sonnenburga i drugi nieco z boku w pobliżu bramy poświęcony Luksemburczykom.

Pomniki na cmentarzu pomordowanych więźniów.
W drodze do Przyborowa mijamy bocianie gniazdo z lokatorem, a naprzeciwko cmentarz komunalny. Na starej części cmentarza z ocalałych nagrobków utworzono lapidarium. W centralnym miejscu stoi stella z miejsca pochówku Otto Rubova – zasłużonego burmistrza Sonnenburga z lat 1892-1924. Miasteczko zawdzięczało mu fabrykę jedwabiu, połączenie kolejowe z Kostrzynem, bruki, oświetlenie elektryczne, park i liczne skwery. Dziś Słońsk jest jedynie dużą wsią, prawa miejskie stracił po 1945 r.
Na miejsce w pobliżu kaplicy cmentarnej po wielu perypetiach powrócił odsłonięty w 1925 r. pomnik poświęcony poległym i zaginionym w I wojnie światowej mieszkańcom Sonnenburga


Na cmentarzu komunalnym
Ścieżka przyrodnicza w Przyborowie poprowadzona brzegiem Postomii jest utwardzona betonowymi płytami. Od parkingu dostępna jedynie dla pieszych i cyklistów. Wokół 8 tys. ha. łąk, rozlewisk i starorzeczy, raj dla ptactwa wodnego.Trudno powiedzieć którędy właściwie płynie Postomia. Podobno poziom wody na tym terenie waha się do 4 m. jest tam również wyjątkowo wietrznie.

W Parku Narodowym
W drodze powrotnej zaglądamy do kościoła zamkowego i pod zamek baliwów brandenburskich joannitów. Trzeba tu wspomnieć że do roku 1945 Słońsk był stolicą brandenburskiego baliwatu joannitów, świeckiego stowarzyszenia członków szlacheckich rodów pruskich, pasowanych uroczyście na rycerzy w dniu św. Jana.
Kościół Joannitów. Szczególnie piękne dekorowane jest sklepienie kościoła.
Zamek przetrwał II wojnę światową, po wojnie urządzono w nim magazyn zbożowy, a w 1975 r spłonął. Ruiny chyba już nikt nie będzie ratował i ostatecznie zostanie po nim kupa gruzów.
Ruiny zamku baliwów brandenburskich
Dla zabytkowej pompowni wody z roku 1910 wybieramy drogę prowadzącą wałami nad Wartą. Wielkie melioracje z końca XVIII w. udostępniły do skolonizowania ponad 30 tys. ha. nadwarciańskich bagien jednak wały przeciwpowodziowe nie rozwiązały problemu nadmiaru wody. W czasie kiedy poziom Warty był wysoki wody gruntowe i opadowe pozostawały na polach i w gospodarstwach osadników. Dopiero wynalezienie maszyny parowej po ponad stu latach od rozpoczęcia melioracji pozwoliło na rozwiązanie problemu. Słońska przepompownia parowa pozwalała w razie potrzeby przerzucić z zawala nawet milion metrów sześciennych na dobę. Maszyna parowa pracowała jeszcze do lat sześćdziesiątych, kiedy ostatecznie zastąpiły ją silniki elektryczne. Budynek jest ciekawy architektonicznie. Obok jest zlokalizowane gospodarstwo agroturystyczne.
Przepompownia w Słońsku
Dalsza droga przez wiele kilometrów prowadzi koroną wałów przeciwpowodziowych. W drodze mijamy wioski dochodzące do wałów: Kłopotowo z promem (chyba chwilowo nieczynny), Oksza, Boguszyniec, Studzionka, Kołczyn i kolejne kilometry pustkowi, aż do Płonicy. W Płonicy zaczynają się tereny poznane podczas wcześniejszych wyjazdów. Wracamy stamtąd do Skwierzyny na przełaj przez Bolemin, Glinik i drogą techniczną przy S3.

Wolno stojące palenisko z piecem na działce w Okszy
Rower:
Dane wycieczki:
123.60 km (48.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Puszcza Notecka, jezioro Łąkie
Piątek, 1 kwietnia 2016 | dodano: 01.04.2016
Wyjazd w Puszczę Notecką z Januszem N. Ponieważ nad jeziorem Łąkie byłem i pisałem o nim wielokrotnie nie ma sensu się powtarzać. Sama podróż jak na mój styl jazdy odbyła się ekspresowo, z jedną kilkuminutową przerwą przy strategicznym przeciwpożarowym punkcie czerpania wody. Powrót przez Wiejce i dalej do Skwierzyny szosą międzychodzką.
Na jutro przewiduję wycieczkę do Parku Narodowego w Słońsku, myślę o zahaczeniu o "Nową Amerykę" Wielkiego Fryca, a może przydarzą się jeszcze jakieś inne atrakcje :)

Jezioro Łąkie
Rower:
Dane wycieczki:
61.30 km (34.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Puszcza Notecka, tajemniczy kamień pamiątkowy.
Czwartek, 31 marca 2016 | dodano: 31.03.2016Kategoria Puszcza Notecka
W Puszczę Notecką wybrałem się dzisiaj z Adamem Cz. Chciałem spróbować odnaleźć jadąc innymi drogami znane mi już wcześniej kamienie pamiątkowe. Zazwyczaj jeżdżę do nich od strony Jezierc i wtedy droga jest dosłownie dziecinnie prosta, wystarczy wjechać obok leśniczówki w właściwą drogę i nigdzie nie zbaczać. Sprawa jest bardziej skomplikowana jeżeli chce się podjechać od strony Skwierzyny lub Murzynowa, jest tam kilka identycznie wyglądających skrzyżowań z których trzeba wybrać właściwe i wjechać w właściwą drogę. Ogólnie do kamieni udało się dotrzeć. chociaż z wyborem właściwych skrzyżowań trochę nie wyszło.
Do jednego z nich nazywanego "Alexander-Stein" jeździłem już w lutym bieżącego roku. Znajduje się w pobliżu dość ciężkiego do przejechania odcinka żółtego szlaku rowerowego Dziś darowałem sobie zdjęcia, na mokrej powierzchni kamienia napis jest niemal niewidoczny. Podjechaliśmy do kolejnego z głazów. Znajduje się w niedawno posadzonym młodniku tuż przy drodze pożarowej 57. Ostatni raz byłem przy nim jesienią ubiegłego roku razem z SSC. Trudno powiedzieć co on upamiętnia, jest zaznaczony na mapie z lat trzydziestych jako "Denkmalstein". Na jednej z powierzchni kamienia jest wykuty krzyż maltański i data 1917.

Pozostało jeszcze wydostać się z puszczy i wrócić do Skwierzyny. Z lasu wyjeżdżamy pod Polichnem na rozjazd dróg do Gorzowa i Drezdenka. Światła dziennego wystarczyło akurat na powrót do domu.
Rower:
Dane wycieczki:
40.58 km (14.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Zalew Bledzewski
Środa, 30 marca 2016 | dodano: 30.03.2016
Nie liczyłem dzisiaj na wyjazd, skoro jednak aura była łaskawsza ruszyłem na błąkanie się za Zalewem Bledzewskim. Żadnych wcześniejszych planów nie było, jeździłem tam gdzie droga lepiej wyglądała.
A więc, sprawdziłem dokąd prowadzą oznakowane bledzewskie trasy nordic; zielona i niebieska. Niezłe nawierzchnie, przejezdne, będą do wykorzystania na krótkie wyjazdy. Potem podjechałem pod zaporę do Dolatówki zobaczyć jak się prezentuje elektrownia z południowego brzegu Obry. Ewentualnych ciekawskich uprzedzam że teren wokół jest prywatny, a wstęp na brzeg poniżej zapory dozwolony jest tylko gościom agroturystyki z Dolatówki. Tamę i elektrownię od strony ogrodzenia skutecznie zasłania jakaś blaszana wiata.
Reszta trasy za zalewem została zrobiona tylko po to aby ominąć bardziej błotniste drogi i wydostać się z lasu na szosę Międzyrzecz-Skwierzyna.


Bledzewskie trasy nordic

Dolatówka i elektrownia.

Jedna z tamtejszych niesamowitych dróg
Rower:
Dane wycieczki:
41.99 km (18.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W lasy za Starym Dworkiem
Niedziela, 27 marca 2016 | dodano: 27.03.2016
Wypuściłem się na dwie godzinki na swoją prywatnie zestawioną trasę weekendową. Nie prowadzi tamtędy żaden szlak rowerowy ale drogi są ulepszone i przejezdne niemal cały rok, ponadto można ją wydłużać lub skracać w zależności od czasu i potrzeb. Dziś skróciłem ją o fragment prowadzący do Trzebiszewa i Rakowa
Rower:
Dane wycieczki:
33.10 km (20.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Świebodzin
Sobota, 26 marca 2016 | dodano: 26.03.2016Kategoria ponad 100 km, pow. świebodziński
Kierunek dzisiejszego wyjazdu został ustalony tydzień temu. Wracając z Januszem z Zbąszynka widzieliśmy na horyzoncie trzy kręcące się elektrownie wiatrowe. Kierunek ogólny do wiatraków to gdzieś na Świebodzin. A z czego znany jest w całej Polsce Świebodzin? .. oczywiście z monumentalnej figury Chrystusa. Żaden z nas nie był nigdy u jej podnóża więc zapada decyzja,... przy najbliższej okazji jedziemy do Świebodzina. A wiatraki jak się dziś okazało kręcą po drugiej stronie S3 w pobliżu Glińska, za Jordanowem.
Pierwszą przerwę urządzamy przed klasztorem w Gościkowie-Paradyżu. Imponujący zespół budynków klasztornych robi wrażenie. Dziś w dawnym opactwie cystersów mieści się Wyższe Seminarium Duchowne. Siedzący na furcie kleryk informuje że wejście na teren jest możliwe tylko z przewodnikiem. Pozostało nam jedynie przejechać się wzdłuż muru ogrodzenia. Liczyłem że gdzieś od drugiej strony będzie lepiej widoczna fasada klasztornego kościoła. Niestety po około 100 m droga kończy się przy kładce nad Paklicą. Może przy przeciwległym murze jest jakaś ścieżka, ale sprawdzę to już przy innej okazji. Elewacje klasztoru zachwycają barokowymi białymi dekoracjami na tle łososiowych tynków. Trzy narożniki budynku klasztornego zdobią dobudowane w XVIII w. wieże w formie nakrytych dzwonowatymi hełmami baszt.

Klasztor w Gościkowie-Paradyżu.
Drugi człon nazwy - Paradyż odnosi się tylko do klasztoru i wywodzi się od polskiej wersji nazwy nadanej temu miejscu przez cystersów - Paradius Matris Dei (Raj Matki Boskiej). Cystersi przebywali w tutejszym opactwie od 1230 r. aż do kasaty zakonu w 1834 r. Fakt że od 1538 r. na mocy decyzji króla Zygmunta Starego aż do końca istnienia klasztoru opatem w Paradyżu mógł być tylko Polak spowodował że był on silnym ośrodkiem polskości i wydatnie przyczynił się do zachowania mowy, obyczaju i religii przez mieszkających tu Polaków. Po kasacie zakonu władze pruskie urządziły w zabudowaniach klasztornych seminarium nauczycielskie. Dla samego klasztoru było to szczęśliwe zrządzenie losu. Obiekt do końca II wojny światowej był w rękach władz szkolnych.
Kiedy w 1836 r. władze pruskie poszukiwały lokalizacji dla tego seminarium pod uwagę był brany również Bledzew. Paradyż miał wtedy więcej szczęścia, wykorzystywane zabudowania zachowały się w niezłym stanie, natomiast po bledzewskim klasztorze cystersów pozostała tylko pamięć.
Z Paradyżem związana jest również postać patrona gorzowskiej PWSZ Jakuba z Paradyża, wybitnego XV- wiecznego teologa, filozofa, kaznodzieję i nauczyciela akademickiego który właśnie tu rozpoczynał swoją karierę zakonną.
W bezpośrednim sąsiedztwie Gościkowa, oddzielona od niego tylko przepływającą Paklicą leży kolejna wioska – Jordanowo. Uwagę zwracają dwa stojące obok siebie kościoły: późnogotycki użytkowany do dziś kościół katolicki i leżący w pobliżu pochodzący z XIX w. zamknięty na głucho zbór ewangelicki. Zbór od zakończenia II wojny światowej powoli niszczeje, ktoś jednak jest właścicielem kościoła i nie dopuszcza do jego kompletnej dewastacji, na drzwiach widać nową kłódkę, coś było robione przy dachu i rynnach. Może w końcu po 70 latach zabytkowy budynek znajdzie sensowne wykorzystanie. Przy kościele katolickim zachowało się kilka starych pochodzących z przełomu XIX i XX w. nagrobków pokazujących pokręconą historię miejscowej ludności, gdzie obok niemieckiego nazwiska po mężu widać polsko brzmiące nazwisko panieńskie.

Biblioteka publiczna w Jordanowie.

Nieczynny zbór ewangelicki w Jordanowie.

Kościół katolicki w Jordanowie.
Świebodzin wart jest odrębnego wyjazdu. Dziś ograniczyliśmy się tylko do przejazdu przez miasto, z krótką przerwą na rynku. Oprócz kamieniczek i pochodzącego z XIV w. ratusza na rynku uwagę zwraca ławeczka-pomnik Czesława Niemena związanego rodzinnie z Świebodzinem. Tu również do tej pory mieszkają krewni artysty. Przy ławeczce Niemena doczepił się do nas jakiś nachalny amator "dykty" któremu zabrakło 50 groszy do "bułki".
Świebodziński ratusz - obecnie siedziba muzeum.
Kamieniczki przy rynku.
Ławeczka Niemena.
Zachowany fragment murów miejskich
Ostatni punkt programu w Świebodzinie – rekordowa figura przedstawiająca Chrystusa. Figura stoi na sztucznie usypanym 12 metrowym kopcu. Teren w tym miejscu jest w naturalny sposób wyniesiony, co w połączeniu z kopcem i 33- metrową figurą sprawia że jest ona widoczna już z sporej odległości. Inicjatorem budowy był proboszcz i kustosz pobliskiego sanktuarium nieżyjący już ksiądz Sylwester Zawadzki. W wnętrzu kopca u podnóża figury spoczywa serce Zawadzkiego. Pamiętam że z tym pochówkiem związane były jakieś prawnicze przepychanki po śmierci proboszcza gdzie przewijał się temat zbezczeszczenia ludzkich zwłok. Jak widać sprawa znalazła swój szczęśliwy finał.

Kilka danych dotyczących figury można odnaleźć na tablicy przy parkingu. O wysokości i kopcu już wspominałem. Tors figury składa się z ośmiu segmentów wykonanych z betonu na zbrojeniu z prętów i siatki, dwa górne segmenty wykonano z pianki poliuretanowej pokrytej warstwą żywicy. Całość waży około 260 ton. Montaż figury zakończono w listopadzie 2010 r.
Powrót do domu drogą przez Lubrzę, Boryszyn i Pieski. Droga mi nie znana, przynajmniej na odcinku z Świebodzina do Lubrzy. Lubrza i Boryszyn leżą już w okolicach które znam z wcześniejszych wyjazdów. Krótką przerwę robimy pod pojazdem pancernym na cokole w Lubrzy.
Lubrza na początku XIV wieku jako siedziba zarządcy jednego z dystryktów księstwa głogowskiego konkurowała z pobliskim Świebodzinem. Przechodząc całkowicie na własność klasztoru cysterskiego w Paradyżu, straciła swoje znaczenie polityczno-administracyjne, na rzecz rozwijającego się prężniej świeckiego Świebodzina.
Kolejne kilka minut spędzamy przy jazie obok przystani kajakowej. Jaz na rzeczce Rakownik jest jedną z budowli wzniesionych w ramach MRU. Jego otwarcie pozwalało w razie potrzeby zalać wodami jeziora Goszcza leżący poniżej teren.Powstałe rozlewisko rozciągałoby się się aż do jeziora Paklicko czyniąc ten obszar niedostępnym dla nacierającego przeciwnika. W rejonie Lubrzy nastąpiło ostateczne przełamanie przez wojska radzieckie fortyfikacji MRU. Sięgające 40% zniszczenia były przyczyną degradacji miasteczka do roli wsi.

Kameralny kościółek w Ługowie pod Świebodzinem.
Pojazd pancerny z cokołu w Lubrzy. Podobno jest to lekki czołg pływający PT-76

Śluza na rzece Rakownik

Ruiny bunkra w Staropolu.
Ostatni przystanek robimy obok ruin bunkra w centru Staropola, stamtąd już bez zatrzymywania dojeżdżamy do Skwierzyny.
Droga ta okazała się zupełnie przyzwoita i bardziej urozmaicona od oklepanej dawnej drogi do Zielonej Góry tzw. "trójki".
Rower:
Dane wycieczki:
100.59 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Runda przez Templewo
Piątek, 25 marca 2016 | dodano: 25.03.2016
Pogoda dzisiaj również nie rozpieszczała amatorów dwóch kółek, cały dzień siąpił drobny kapuśniaczek.
Na którymś z portali pogodowych zobaczyłem zapewnienie że przed wieczorem opady się skończą. Uwierzyłem i licząc na poprawę pogody skusiłem się na wyjazd jeszcze zanim przestało padać. Zrobiłem rundę przez Bledzew, Sokolą Dąbrowę, Templewo i Goruńsko. Trasa liczy trochę ponad czterdzieści km i podobnie jak droga do Świniar należy do stałych tras skwierzyńskich cyklistów. Żeby trochę urozmaicić odcinek do Bledzewa w jedną stronę zahaczyłem o Stary Dworek. Ze skrótów terenowych dziś zrezygnowałem. A padać nie przestało do samego końca.
Rower:
Dane wycieczki:
44.65 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pierwszy wyjazd wiosenny
Czwartek, 24 marca 2016 | dodano: 24.03.2016
Nareszcie pierwszy wiosenny dzień w którym aura jest trochę łaskawsza i mam nadzieję że tak już zostanie. A ja tymczasem skorzystałem z przerwy w opadach aby wyskoczyć w pobliskie lasy. O samej trasie i otaczającym lesie nie będę się rozpisywał. Trochę się dziś przeliczyłem z przejezdnością niektórych, spontanicznie wybranych odcinków i tylko dlatego że nie chciało mi się zawracać ok. 1,5 km pokonałem pieszo.

Siła ubiegłorocznego żywiołu
Rower:
Dane wycieczki:
31.54 km (13.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rogoziniec, Depot
Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 20.03.2016Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, Zbąszynek
Na dzisiejszy wyjazd w okolice Zbąszynka namówiłem Janusza N. Właściwie to nie napracowałem się zbytnio nad tym namawianiem, poinformowałem tylko dokąd się wybieram w sobotę i zapytałem czy dołączy.
Jeszcze za mojego pierwszego wyjazdu do Zbąszynka zaintrygowała mnie nazwa miejscowości "Depot" umieszczona na drogowskazie w Dąbrówce Wielkopolskiej, natomiast ze względu na swoją militarną przeszłość interesowały mnie również budynki Technikum Leśnego w Rogozińcu. Skoro tylko kilka kilometrów dalej leży Zbąszynek na początek jedziemy do Zbąszynka, a interesujące mnie miejsca obejrzę w drodze powrotnej.
Wiejska ulica w Lutolu Suchym. Charakterystyczne usytuowanie domów szczytami do drogi
Zbąszynek ma zaledwie dziewięćdziesięcioletnią historię. Powstał w latach 1923-39 na polach wsi Kosieczyn. Ponieważ pobliski węzeł kolejowy Zbąszyń znalazł się na wskutek traktatu wersalskiego po polskiej strony granicy powstała konieczność zbudowania nowego węzła który ponownie połączyłby przerwane linie kolejowe po stronie niemieckiej. Pierwotnie miał on powstać obok Dąbrówki Wielkopolskiej, wystąpiły jednak jakieś trudności z wykupem niezbędnych gruntów stąd przesunięcie do Kosieczyna.



Widoki z Zbąszynka.
Po krótkim pobycie w Zbąszynku zaczynamy odwrót do Dąbrówki Wielkopolskiej, wsi znanej w okresie międzywojennym z swojej walki o polskość. Do 1939 r. istniały tu szkoła polska, i polskie stowarzyszenia . Po wybuchu wojny hitlerowcy brutalnie rozprawili się z działaczami polskimi. Ich pamięci poświęcona jest tablica umieszczona na ścianie kościoła. Lista liczy 12 nazwisk.

Dąbrówka Wielkopolska - kościół i dzwonnica.
Obok kościoła zachował się neorenesansowy pałac wzniesiony w połowie XIX w. dla barona Schwarzenau według projektu znanego niemieckiego architekta Fryderyka Augusta Stülera. Jako rezydencja przestał on funkcjonować jeszcze w okresie międzywojennym po likwidacji majątku. Widać że ostatnio jest trochę zaniedbany.

Pałac barona Schwarzenau widok od frontu i parku.
W naszej dalszej drodze docieramy do drogowskazu kierującego do Depotu i Bolenia. Nas interesuje tylko Depot. Współczesny Depot okazuje się być niewielką osadą i jakąś bazą magazynową w pobliskim lesie. Jednak znacznie ciekawsze są wszechobecne ślady zamierzchłej przeszłości, są to nasypy po bocznicach kolejowych i dziesiątki fundamentów. Podobno przed pierwszą wojną światową istniał tu olbrzymi skład amunicji dla potrzeb armii kajzerowskiej. Skład został zlikwidowany w ramach rozbrajania Niemiec po I wojnie światowej.
Fundamenty rozciągają się aż do Rogozińca, ale to odkrywamy dopiero po dłuższym błąkaniu się aż w okolice Bolenia i wykonaniu zwrotu do tyłu. Błąkanie się to efekt zasięgnięcia języka na temat drogi do Rogozińca u przedstawicielki miejscowej ludności. Po zastanowieniu się myślę że odpowiedź była w zasadzie prawidłowa, natomiast źle zostało sformułowane i postawione pytanie. Dopiero kiedy przy budynkach Technikum Leśnego w Rogozińcu wyciągnąłem mapę okazało się że od miejsca w którym indagowaliśmy kobiecinę wystarczyło wrócić 50 m i skręcić w drogę która wyprowadziłaby nas pod bramę szkoły.
Takie budowle ciągną się na przestrzeni kilku kilometrów. Są ich dziesiątki.
Osławione koszary zbudowane przez Francuzów w ramach reparacji wojennych po przegranej wojnie 1870 r. okazują się być dwiema lub trzema budynkami. Zaniedbanym parterowym budynkiem komendy składu i jednym lub dwoma koszarowcami (moje wątpliwości budzi jeden z budynków który mógł być dobudowany już w czasie funkcjonowania szkoły). Na teren szkoły weszliśmy boczną furtką i dopiero opuszczając teren szkoły widzimy tablicę zakazującą wstępu osobom postronnym. Nikt nas jednak wcześniej nie wypędzał, a poza kilkoma samochodami świadczącymi że jednak ktoś jest w obiektach nie zauważyliśmy tam żywego ducha.
Reasumując , Francuzi wybudowali w 1871 r. dla Prusaków w lesie pomiędzy Dąbrówką i Rogozińcem składy amunicji, a na skraju lasu pod Rogozińcem niewielkie koszary dla załogi obsługującej i ochraniającej ten skład.

Jak widać na załączonym obrazku - Technikum Leśne

Wnętrze kościoła w Chociszewie
Wracając do Międzyrzecza wykonaliśmy zwiadowczy przejazd przez Brójce. Do Brójec prowadzi czerwony szlak. Szlak poprowadzony z Chociszewa drogą gruntową jest początkowo dosyć słabo oznakowany, dopiero po kilometrze upewniamy się że jednak jesteśmy na właściwej drodze.
Brójce wyglądają na sympatyczną miejscowość, trzeba będzie je kiedyś odwiedzić, tym bardziej że zaledwie trzy kilometry dalej rozciągają się tereny które już znam z poprzednich wyjazdów.
Z Starego Dworu jedziemy już bez zatrzymywania, mijamy Szumiącą i w Kaławie wypadamy na starą drogę z Zielonej Góry do Międzyrzecza i dalej do Skwierzyny i Gorzowa.
Zaliczyłem kolejny wyjazd na współczesne pogranicze wielkopolsko-lubuskie, historycznie podobnie jak Skwierzyna jest to jednak Wielkopolska.
Rower:
Dane wycieczki:
120.48 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)












