- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w kategorii
kierunek Kostrzyn
Dystans całkowity: | 1323.40 km (w terenie 142.00 km; 10.73%) |
Czas w ruchu: | 60:17 |
Średnia prędkość: | 17.22 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 147.04 km i 8h 36m |
Więcej statystyk |
Nad dolną Wartę
Poniedziałek, 13 września 2021 | dodano: 13.09.2021Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
Kolejny raz wypuściłem się do krainy łąk, bagien i dzikiej przyrody pod Kostrzynem, tym razem od strony wschodniego wału odcinającego Kostrzyński Zbiornik Retencyjny od obszaru nazywanego za przykładem Fryderyka Wielkiego „Nową Ameryką”.
Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów to monotonna jazda drogami krajowymi 24 która w Wałdowicach włącza się do znacznie ruchliwszej drogi 22. Intensywność ruchu na DK 22 w moim odczuciu przekłada się na dosyć wysoką ilość śmiertelnych wypadków drogowych. Mniej więcej co kilometr na poboczu drogi stoją krzyże lub kamienie z nazwiskami ofiar.
Z ulgą porzuciłem krajówkę na rzecz drogi lokalnej prowadzącej w głąb osuszonej w XVIII stuleciu doliny Warty. Perspektywa krótkiej chociażby wizyty na terenie Parku Narodowego nie pozwala na błąkanie się wśród labiryntu tamtejszych dróg i osad. Być może wybiorę się tam kiedyś tylko i wyłącznie w tym celu, dziś jednak plan zakłada jazdę do wałów powodziowych w Studzionce, dalej przez Głuchowo do Słońska i Chyrzyna, krótką wizytę na rozlewiskach Postomii i powrót do domu.
Droga krajowa 24.
Studzionka (niemiecka nazwa Albrechtsbruch) została założona w 1721 r niemal na 50 lat przed wielką kolonizacją fryderycjańską. Jej pierwotna, niemiecka nazwa upamiętniała założyciela wsi Albrechta Fryderyka Hohenzollerna (syna Wielkiego Elektora)ówczesnego baliwa zsekularyzowanej brandenburskiej gałęzi zakonu joannitów. Najstarsza część wsi która po zbudowaniu wałów znalazła się po ich zewnętrznej stronie rozciąga się półkolem w pobliżu kościoła. Pozostała część która pozostała na terenie zalewowym uległa z czasem likwidacji. Przez Studzionkę przejeżdżam kilkakrotnie w ciągu roku, rzadko jednak zapuszczam się w pobliże kościoła. Dziś zapuściłem się tam dla ciekawostki którą stanowi spiżowy dzwon z roku 1793 ufundowany przez jednego z kolejnych baliwów joannickich Ferdynanda Hohenzollerna (brata Fryderyka Wielkiego) po osuszeniu błot nadwarciańskich. Dzwon jest umieszczony w stojącej obok kościoła wolnostojącej dzwonnicy parawanowej z trzema arkadami. Dzwon wisi w środkowej, boczne pozostają puste. Ostatnio widzę w tej okolicy coraz więcej opuszczonych domostw.
Dzwon w Studzionce z 1793 r. ufundowany przez księcia Ferdynanda, mistrza zakonu joannitów i brata Fryderyka Wielkiego
W drodze do Słońska celowo wybieram drogę przez Głuchowo. Wieś założona przez joannitów ze Słońska w latach 1754/1977 jako Woxfelde. Pomimo tego że tamtejsze wioski nie są duże, w Głuchowie stoi imponujący kościół w stylu neogotyckim zbudowany z żółtej cegły w 1870 r. Na przykościelnym cmentarzu rzuca się w oczy budowla będąca pomnikiem poległych w pierwszej wojnie światowej mieszkańców Woxfelde. Wszelkie napisy i inskrypcje na budowli dotyczące poległych zostały już dawno zniszczone.
Kościół w Głuchowie.
Międzywojenny "Kriegerdenkmal" z Głuchowa (niem. Woxfelde).
Opuszczając Głuchowo liczyłem że będę przejeżdżał obok zabytkowej przepompowni w Słońsku, bliźniaczce przepompowni w podkostrzynskich Warnikach. Trochę się przeliczyłem do przepompowni musiałbym nieco nadłożyć drogi ze Słońska wałem przeciwpowodziowym.
Historia Słońska (niem. Sonnenburg) jest mocno związana z zakonem joannitów którzy w roku 1426 stali się jego właścicielami. Z czasem Sonnenburg stał się stolicą baliwatu brandenburskiego który posiadał sporą niezależność od przeora prowincji niemieckiej. Symbolem tej autonomii miała być okazała siedziba baliwatu i kościół. Po reformacji z czasem zakon w Brandenburgii stał się odrębnym, świeckim stowarzyszeniem przedstawicieli szlachty brandenburskiej do którego przynależność była powodem do dumy, tym bardziej że baliwami zostawali władcy Prus. Po pokonaniu Prus przez Napoleona baliwat brandenburski został rozwiązany a dochody z skonfiskowanych dóbr przeznaczono do spłacenia kontrybucji (podobny los spotkał cysterskie klasztory w pobliskim Bledzewie i Gościkowie). Wprawdzie w roku 1852 Fryderyk Wilhelm IV odtworzył zakon którego stolicą nadal pozostawał Słońsk jednak jego mistrzowie rzadko już tu przebywali. W XIX wieku w zamku utworzono muzeum i archiwum joannitów. Po roku 1945 stopniowo niszczał aż w roku 1975 spłonął i od tego czasu pozostaje ruiną. W ubiegłym roku ruinę nakryto dachem i trwają tam jakieś prace mające doprowadzić do ich bezpiecznego zwiedzania. Kościół obecnie jest kościołem parafialnym i ma się zupełnie nieźle.
Ruina zamku joannitów w Słońsku.
Kościół w Słońsku, dawny kościół zamkowy joannitów.
Sklepienie słońskiego kościoła.
Cmentarz pomordowanych przez SS w słońskim więzieniu.
Z Słońska wypuściłem się do Chyrzyna po to żeby zajrzeć co kryje się przy rozlewiskach Postomii na terenie Parku Narodowego. Rozleniwiające ciepełko, spokój i cisza kusiły do pozostania, niestety do domu jest stąd 60 km i czas wracać.
Wracając przez Słońsk zajrzałem jeszcze na cmentarz pomordowanych ofiar z miejscowego więzienia. Na dzień przed wkroczeniem do Słońska wojsk radzieckich grupa SS-manów przybyłych z Frankfurtu nad Odrą przy pomocy załogi więzienia rozstrzelała na jego terenie 819 bezbronnych więźniów. Był to jeden z największych jednorazowych mordów dokonanych w więzieniach na terenie Polski tuż przed ich wyzwoleniem.
Rozlewiska Postomii Parku Narodowym Ujście Warty.
Opuszczony dom bobrów. Tablica apeluje o ostrożność podczas przechodzenia ponieważ pod żeremiem istnieje system nor które mogą się zarwać w każdej chwili.
Czerwony Kanał w PNUW.
Wobec sporego ruchu na DK 22 skusiłem się na powrót do domu alternatywną drogą przez Sulęcin. Było nieco spokojniej ale prawdopodobnie około 20 km więcej.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
159.10 km (7.00 km teren), czas: 09:08 h, avg:17.42 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Park Narodowy Ujście Warty
Poniedziałek, 6 września 2021 | dodano: 11.09.2021Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
W kwietniu wypuściłem się wałami warciańskimi w kierunku Parku Narodowego Ujście Warty, udało mi się wówczas dotrzeć niemal do samych bram parku. Wtedy musiałem zawrócić sprzed przepompowni w Białczyku. Dziś nadszedł czas aby sprawdzić co znajduje się dalej za bramą w ogrodzeniu mającym wstrzymać migrację dzików i wirusa ASF.
Szlak, na którym nie można się zgubić, nosi nazwę „Na dwóch kółkach przez Polder Północny” jest poprowadzony po koronie wału przeciwpowodziowego. Wał ma za zadanie chronić od kaprysów rzeki łąki których gospodarcze wykorzystywanie jest możliwe po okresie lęgowym ptaków.
Rozlewiska Parku Narodowego UW.
Dokąd jechać?
Użytkowana gospodarczo część polderu za wałami.
Użytkowana gospodarczo część polderu za wałami.
Podczas regulacji Warty w XVIII wieku na wydartej rzece ziemi zaczęto osadzać kolonistów. Domostwa powstały również na specjalnie poszerzanych w tym celu wałach przeciwpowodziowych a zadaniem ich mieszkańców było umacnianie i konserwacja wałów. Dziś po opuszczonych domostwach zostały tylko zdziczałe drzewa owocowe i reliktowe ślady roślin typowych dla przydomowych ogródków. Jabłoń pozostała po jednej z takich osad.
Bobrowa Ścieżka.
Bagienne wierzby.
Zabytkowa przepompownia w Warnikach k/ Kostrzyna.
Ruiny kościoła mariackiego w Kostrzynie.
Kostrzyn twierdza, ocalały postument pomnika margrabiego Jana.
Ruiny kostrzyńskiego zamku, postument zniszczonego pomnika Wielkiego Elektora.
Kostrzyn, ruiny zamku.
W kostrzyńskich ruinach.
Brama Chyżańska.
Siedziba Parku Narodowego Ujście Warty.
.
Powrót hardkorową drogą krajową 22 i nieco łagodniejszą 24.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
141.99 km (52.00 km teren), czas: 09:03 h, avg:15.69 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do fortów kostrzyńskich.
Czwartek, 11 czerwca 2020 | dodano: 12.06.2020Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
Jakiś czas temu umówiłem się z kolegami z Jednośladu Drezdenko na wyprawę do fortów kostrzyńskich. Z zrozumiałych względów na chwilę obecną dostępne dla nas są tylko trzy bowiem czwarty z nich leży już za Odrą na terenie Niemiec.
Ponieważ poranne połączenia kolejowe są dosyć dogodne wybrałem się z kolegą do Kostrzyna pociągiem, w Gorzowie dołączyliśmy do kolegów z Drezdenka. Wysiadamy w Dąbroszynie z dwóch względów; po pierwsze dla samego Dąbroszyna miejsca ciekawego historycznie, a po drugie pierwszy z fortów w Sarbinowie jest oddalony o rzut beretem od Dąbroszyna. Z tym rzutem trochę mi nie wyszło ponieważ zamiast skierować się w właściwą drogę zjechaliśmy aż do samego Kostrzyna i potem trzeba było pedałować pod górę.
Wracając do samego Dąbroszyna; w połowie XVII w. Dąbroszynem włada Hans Adam von Schöning, pruski feldmarszałek, uczestnik odsieczy wiedeńskiej. Pomimo swoich zasług z względu na trudne cechy swojego charakteru i konflikt z innymi pruskimi generałami swoją karierę wojskową ukończył w armii saskiej. Feldmarszałek był budowniczym pałacu i pobliskiego kościoła w którym spoczął po swojej śmierci. W bocznej nawie kościoła stoją pomniki nagrobne Hansa Adama Schöninga i jego żony, oraz popiersie ich syna, natomiast w krypcie grobowej rodów von Schöning i von Wreech spoczywa jego sarkofag. Zgodnie z legendą feldmarszałek został w nim pochowany z swoją diamentową szpadą , darem od cesarza Leopolda. Dziś udało się wejść do kościoła i zobaczyć mauzoleum Schöningów , niestety na kracie zamykającej wejście do krypty wisiały kłódki, ponadto kościół był przygotowywany do nabożeństwa i nasza obecność tylko przeszkadzała. Przed kościołem kilka płyt nagrobnych rodziny Schwerinów z dawnego cmentarzyka przykościelnego i trzy krzyże symbolizujące nagrobki ostatnich właścicieli majątku którzy nie mogli spocząć obok swych przodków.
Tuż obok kościoła stoi pałac zbudowany w połowie XVII w. przez feldmarszałka, później przebudowywany przez jego spadkobierców. W pałacu jako nastolatek wielokrotnie gościł królewicz pruski Fryderyk. Fryderyk około roku 1730 popadł w ostry konflikt z ojcem Fryderykiem Wilhelmem I "królem sierżantem". Efektem była nieudana próba ucieczki z kraju. Ujęty Fryderyk został uwięziony w kostrzyńskiej twierdzy, a jego przyjaciel i pomocnik w ucieczce porucznik von Katte ścięty na jego oczach przed kostrzyńskim zamkiem. Gdy ojciec królewicza zamienił mu wyrok na obowiązek praktyki urzędniczej w kostrzyńskim rządzie Nowej Marchii często gościł on w Dabroszynie u żony pułkownika von Wreecha. Platonicznie uwielbiana przez księcia piękna Eleonora von Wreech , wówczas już matka pięciorga dzieci, była wnuczką wspomnianego wcześniej feldmarszałka.
Naprzeciw pałacu w parku stoi okazały pomnik Wiktorii wystawiony w roku 1840 przez von Schwerinów, kolejnych posiadaczy Dąbroszyna, a upamiętniający dokonania i pobyt Fryderyka II w Dąbroszynie. Trochę poszczerbiony i postrzelany przez żołnierzy radzieckich przetrwał w stosunkowo niezłym stanie.
Pomnik Wiktorii.
Pałac widoczny spod pomnika Wiktorii.
Mauzoleum rodziny von Schöning w dąbroszyńskim kościele.
Pomnik Henryka Pruskiego.
Świątynia Cecylii.
XIX- wieczny gołębnik na dawnym folwarku.
Kolejne dwa zabytki mieszczą się po przeciwnej stronie pałacu, za drogą, w lesie na wysokim zboczu doliny. Nad wąwozem którym biegnie droga do Sarbinowa widać resztki mostku łączącego dwa sąsiadujące wzgórza. Na jednym z nich wznosił się nieistniejący dziś pawilon - świątynia Zofii, a na przeciwległym brzegu zachował się obelisk wzniesiony dla upamiętnienia przeprawy ks. Henryka (brata Fryderyka II) przez przełęcz Gabel w Sudetach w roku 1778 podczas wojny o sukcesję bawarską (nazywana czasem wojną kartoflaną). Książę Henryk był zręcznym dyplomatą i szczęśliwym wodzem. Podobno nie przegrał żadnej bitwy, a żołnierze chętnie walczyli pod jego dowództwem ponieważ szanował żołnierską krew, ponadto był czymś w rodzaju prakomandosa - chętnie stosował uderzenia niewielkimi siłami w czuły punkt oporu nieprzyjaciela. Jako dyplomata odegrał znaczącą rolę w doprowadzeniu do I rozbioru Polski posłując w tej sprawie do Petersburga.
Na kolejnym pagórku wznosi się niedawno odrestaurowana świątynia Cecylii z rzeźbą Chronosa.
Z północnej strony Kostrzyna pozostał nam jeszcze Fort Sarbinowo. Tablice przed obiektem zabraniają wstępu i nieostrożnym grożą śmiercią, dostępu broni kupa gruzu wysypana na drodze dojazdowej. Ryzykujemy i wjeżdżamy na teren. Zagłębiamy się w podziemne korytarze z obszernymi komorami, Trzeba uważnie patrzeć pod nogi gdyż na nieostrożnego piechura czyhają pułapki, w skrajnych przypadkach można znaleźć się nawet o jedną kondygnację niżej.
. Fort powstał w latach 1883-89 i jak to zazwyczaj bywa z tego typu budowlami cały wysiłek poszedł na marne, wobec skokowego rozwoju technicznego artylerii już w momencie ukończenia prac fort okazał się przestarzały. W założeniu miał kontrolować wzniesienia nad Kostrzynem od strony północnej. W czasie I wojny światowej mieścił się w nim obóz jeniecki. Na liście znanych jeńców widnieje nazwisko porucznika Tuchaczewskiego, późniejszego radzieckiego marszałka znanego nam z bitwy warszawskiej.
Po zakończeniu wojny urządzono w nim obóz przejściowy dla optantów. Optanci byli uchodźcami pochodzenia niemieckiego którzy nie przyjmując obywatelstwa nowo powstałej Polski zostali zmuszeni do jej opuszczenia. Przez pewien czas Niemcy miały trudności z rozmieszczeniem dużych mas ludzi przybyłych spoza nowych granic stąd przez pewien czas przebywali oni w takich prowizorycznych obozach.
W czasie II wojny funkcjonowała tu fabryka dalekopisów i jeden z oddziałów słońskiej fabryki amunicji. Po zakończeniu wojny w pomieszczeniach fortu detonowano niewypały niszcząc część pomieszczeń. Pomimo tego fort wciąż imponuje swoim ogromem.
Wejście do fortu Sarbinowo.
Jeden z dziedzińców fortu.
W Kostrzynie zatrzymujemy się przed pomnikiem śpiącego lwa. Pomnik odsłonięty w roku 1925 poświęcony jest pamięci żołnierzy kostrzyńskiego garnizonu poległych w I wojnie światowej, pospacerowaliśmy po przypominającej Pompeje starówce i ruszamy w kierunku Górzycy do kolejnych fortów.
Poległym w I wojnie światowej.
Kostrzyńska starówka.
Dziedziniec zamkowy. Z okien tego zamku 6 listopada 1730 książe Fryderyk musiał obserwować wykonanie wyroku śmierci na swoim przyjacielu poruczniku Hansie Hermannie von Katte. Na środku dziedzińca zachował się postument pomnika Fryderyka Wilhelma I (Wielkiego Elektora) znanego nam z serialu "Czarne chmury"
Ruiny kościoła parafialnego.
Fort "Żabice" ulokowany jest kilka kilometrów za wsią, przy drodze do Gorzycy. Położony na płaskowyżu wznoszącym się nad doliną Odry wspólnie z sąsiednim Fortem "Czarnów" w założeniu miał chronić kostrzyńską twierdzę przed nagłym wtargnięciem obcych wojsk od strony południowo-wschodniej. Zbudowany w latach 1887-1890 nigdy nie spełnił swojej roli militarnej. Szybki rozwój techniki wojennej spowodował że obydwa forty straciły swoje znaczenie strategiczne zanim zostały ukończone. W czasie ostatniej wojny działała w nim filia słońskiej fabryki amunicji. Wiosną 1945 na krótko usadowili się w nim czerwonoarmiści, a później stopniowo niszczał. Przez pewien czas w forcie składowano odpady środków ochrony roślin (tzw. Mogilnik). Niestety fort obecnie jest niedostępny dla przypadkowych zwiedzających ponieważ na jego terenie działa strzelnica sportowo-myśliwska.
Fort Żabice.
Blok wejściowy fortu Żabice.
Fort w Czarnowie był kolejnym z fortów otaczających Twierdzę Kostrzyn. Zbudowany w ciągu dwóch lat (1888-1890), miał za zadanie kontrolować prowadzące do twierdzy szosy z Skwierzyny i Ośna. Forty w Żabicach i Czarnowie w porównaniu z dwoma wcześniejszymi kostrzyńskimi fortami zostały zbudowane w konstrukcji uproszczonej i z zastosowaniem nowych technologii budowania stropów gdzie nad tradycyjnie sklepionymi ceglanymi stropami zastosowano piaskowe poduszki i betonowe czapy nad którymi usypano nasypy. Technologia ta była odpowiedzią na skokowy wzrost mocy artylerii który nastąpił w latach osiemdziesiątych XIX wieku. W porównaniu z nimi pozostałe niedawno ukończone obiekty z dnia na dzień stały się przestarzałe. Fort w Czarnowie powstał bez koszar dla załogi. Koszary zbudowano dopiero tuż przed I wojną światową kiedy został on przekształcony w punkt oporu dla kompanii piechoty. Obecny stan zachowania fortu kiepski; z koszar pozostały tylko resztki tylnej ściany, wały artyleryjskie, fosy zarośnięte gęstymi i kolczastymi krzakami.
Wejście do poterny fortu Czarnów.
Tylna ściana koszar (zdjęcie robione podczas poprzedniego pobytu w forcie).
Sucha fosa w Forcie Czarnów. Po lewej stronie wał artylerii z stanowiskami armat.
Z Czarnowa ruszamy do Słońska. Przy wjeździe do Słońska, w bocznej uliczce leży cmentarz na którym spoczywają szczątki więźniów politycznych zmarłych i zamęczonych w tutejszym ciężkim więzieniu Sonnenburg. Szczególnie wstrząsający mord miał miejsce nocą z 30 na 31 stycznia 1945. kiedy przybyły z pobliskiego Frankfurtu oddział SS przy współudziale załogi dokonał mordu pozostałych więźniów. Hitlerowcy następnie oblali zwłoki benzyną i podpalili. 2 lutego wkraczający oddział Armii Czerwonej odnalazł na dziedzińcu więzienia 819 na wpół zwęglonych zwłok. Opuszczając cmentarzyk omijamy bocznymi uliczkami Słońsk i wyjeżdżamy na wał przeciwpowodziowy którym jedziemy aż do mostu w Świerkocinie.
Wszystkim ofiarom Sonnenburga.
Luksemburskim więźniom Sonnenburga .
Do XVIII w. w dolinie dolnej Warty na odcinku pomiędzy Gorzowem i Kostrzynem rozciągały się rozlewiska i bagna, a rzeka nie miała głównego koryta płynąc dziesiątkami kanałów i strumyków. Bagnisty teren porastał podmokły las, a jedynie na pagórkach wystających z bagien leżało kilka starych wsi założonych jeszcze w średniowieczu. Decyzję skolonizowania tych dotychczas niewykorzystywanych gospodarczo terenów podjął król Fryderyk II Wielki. To na jego zlecenie pułkownik von Petri wykonał projekt olbrzymich prac, a szeroko zakrojone roboty ruszyły w 1767 r. Osuszono rozlewiska, nurt rzeki wyprostowano i skierowano do jednego koryta, wybudowano dziesiątki kilometrów wałów i kanałów. Prace trwały 18 lat i pochłonęły ogromną kwotę miliona pruskich talarów. Należałoby przy okazji wspomnieć o osobie Franza Balthasara Schoenberga von Breckenhoffa, który bezpośrednio odpowiadał za logistykę, organizację i rozliczanie funduszy. Jego zaangażowanie nie zostało jednak odpowiednio docenione, ponieważ pod koniec swojego życia popadł w niełaskę oskarżony o nadużycia i malwersacje. Dziś trudno powiedzieć czy te oskarżenia były prawdziwe. Breckenhoff próbował się oczyścić od zarzutów, trzeba jednak powiedzieć że z mizernym skutkiem. Wkrótce po tym zmarł, a po śmierci skonfiskowano jego majątek. Breckenhoff poprzez rodzinę żony jest związany z okolicami Strzelec Krajeńskich. Wspominałem o nim kiedyś na blogu w swoim wpisie http://jorg.bikestats.pl/1347557,Dankow.html w części dotyczącej Gardzka.Przepompownia w Słońsku.
Na tereny wydarte bagnom zaczęto kierować osadników. Na wyraźne polecenie króla koloniści powinni pochodzić spoza Prus. Osiedliło się tu wtedy również trochę ubogiego polskiego chłopstwa, co poświadczają dane archiwalne z lat 1763-74. Nie osuszono jedynie bagien rozciągających się od Słońska do Kostrzyna, jest to teren dzisiejszego Parku Narodowego "Ujście Warty". Do 1778 roku założono tu 122 kolonie w których zamieszkało 1846 rodzin. Wtedy pojawiły się takie nazwy jak Pennsylvanien, Hampshire, Saratoga, Florida, New York, Yorktown. Legenda mówi ze kiedy do Fryderyka II przyszła delegacja chłopów prosząca o możliwość wyjazdu do Ameryki odparł "Ja wam Nową Amerykę i wolność dam nad Wartą". Według innej legendy nazwy te były wówczas odzwierciedleniem nastrojów w fryderycjańskich Prusach, gdzie z sympatią śledzono walkę północno-amerykańskich kolonii o wolność.
Serengeti nad Wartą.
Przed mostem w Świerkocinie rozstajemy się z kolegami z Drezdenka. Powrót do domu przez Kołczyn, Rudnicę i długi 20 kilometrowy leśny odcinek DK 24. W Studzince dopada nas ulewny deszcz, potem jeszcze dwukrotnie nieco słabszy. Wszystkie szczęśliwie udało się przeczekać pod jakimiś przygodnymi schronieniami.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
105.66 km (12.00 km teren), czas: 05:56 h, avg:17.81 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Kostrzyna i jego okolic.
Sobota, 13 kwietnia 2019 | dodano: 15.04.2019Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn, Zachodniopomorskie
Dziś wybrałem kierunek Kostrzyn. Ponieważ najkrótsza trasa mierzy ok 65 km to wycieczka zapowiadała się co najmniej na 130 km. Oczywiście wyszło o wiele więcej, bo przecież nie będę wracał tą samą drogą którą tu dotarłem.
Przerwę techniczną w lesie za Lemierzycami wykorzystałem na odwiedzenie leżącego w pobliżu drogi olbrzymiego głazu narzutowego. Dawni mieszkańcy wsi nazywali go „Kamieniem Moritza”, dziękując w ten sposób księciu Maurycemu v. Nassau za pomoc w odbudowie kościoła który spłonął w 1690 r. Książe Nassau był ówczesnym baliwem joannitów w pobliskim Słońsku. Po drugiej wojnie wyryto na nim napis „Myśmy tu nie przyszli, myśmy tu wrócili. Lemierzyce 1945 r”
Korzystając z okazji że przejeżdżałem przez Słońsk, odwiedziłem ścieżkę przyrodniczą w Przyborowie. Ścieżka poprowadzona brzegiem Postomii poprzez podmokłe łąki po kilku kilometrach kończy się na przeprawie nazywanej „Czwartym Mostem”. Wokół kompletne pustki i hulający wiatr. Z ludzi napotykam jedynie cztery osoby uzbrojone w profesjonalny sprzęt fotograficzny i lornetki. Natomiast ptactwo mnie zawiodło, liczyłem na większą jego różnorodność a widziałem jedynie kilka rodzin łabędzich.
Jedyną droga powrotna do drogi krajowej 22 prowadzi z powrotem do Słońska. Kiedyś jedną z wycieczek poświęciłem dla odszukania w wiosce (dawnym miasteczku) miejsc godnych uwagi. Dziś jednak mogłem odwiedzić jedynie kilka z nich i to pod warunkiem że nie będę musiał zbyt wiele zbaczać. Przejeżdżam obok cmentarza więc obyło się bez nakładania drogi. Na cmentarzu do zobaczenia pozostają; odsłonięty w 1925 r pomnik poświęcony niemieckim żołnierzom poległym na frontach I wojny światowej. Domyślamy się że głównie chodzi o najbliższych czyli mężom, synom,i braciom ówczesnych mieszkańców Sonnenberga. Kilkadziesiąt metrów dalej stoi lapidarium grupujące ocalałe nagrobki, wśród nich nagrobek szczególnie zasłużonego burmistrza Otto Rubowa. To za jego rządów wybrukowano ulice, przeprowadzono elektryfikację, założono park oraz zbudowano stację na równolegle powstającej prywatnej linii kolejowej Kostrzyn-Słońsk-Rudnica.
Przy wylocie w kierunku Kostrzyna leży drugi cmentarz na którym spoczywają szczątki więźniów politycznych zmarłych i zamęczonych w tutejszym ciężkim więzieniu. Szczególnie wstrząsający mord miał miejsce nocą z 30 na 31 stycznia 1945. kiedy przybyły z pobliskiego Frankfurtu oddział SS przy współudziale załogi dokonał mordu pozostałych więźniów. Hitlerowcy następnie oblali zwłoki benzyną i podpalili. 2 lutego wkraczający oddział Armii Czerwonej odnalazł na dziedzińcu więzienia 819 na wpół zwęglonych zwłok. Opuszczając ten drugi cmentarzyk znalazłem się poza granicami Słońska.
W Kostrzynie nie wypada ominąć ruin starówki. Spędziłem tam zbyt wiele czasu, teraz muszę już się sprężać. Zamierzałem jeszcze spróbować odszukać Fort Sarbinowski. Jak nazwa wskazuje leży gdzieś w okolicy Sarbinowa. Wiem tylko tyle że po prawej stronie drogi, więc zwracam uwagę na wszystko co majaczy w lesie i ma coś wspólnego z murami.
Przez przypadek zauważyłem resztki jakiegoś ogrodzenia i bramy a podjeżdżając bliżej jeszcze zmurszały betonowy obelisk. Po powrocie sprawdzam co to może być, okazuje się że są to pozostałości po cmentarzu żołnierzy radzieckich. Cmentarz istniał do 1953 r, kiedy szczątki spoczywających tu 1177 poległych ekshumowano i przeniesiono na cmentarze w Gorzowie i Cybince.
Pozostał jeszcze Fort Sarbinowo na który udało się trafić wyjątkowo łatwo. Tablice zabraniają wstępu i nieostrożnym grożą śmiercią, dostępu broni kupa gruzu wysypana na drodze dojazdowej. Ryzykuję i wjeżdżam. Fort powstał w latach 1883-89 i jak to zazwyczaj bywa z tego typu budowlami cały wysiłek poszedł na marne, już w momencie ukończenia prac okazał się przestarzały. W założeniu miał kontrolować wzniesienia nad Kostrzynem od strony północnej.
W czasie I wojny światowej mieścił się w nim obóz jeniecki. Po zakończeniu wojny urządzono w nim obóz przejściowy dla optantów. Optanci byli uchodźcami pochodzenia niemieckiego którzy nie przyjmując obywatelstwa nowo powstałej Polski zostali zmuszeni do jej opuszczenia. Przez pewien czas Niemcy miały trudności z rozmieszczeniem dużych mas ludzi przybyłych spoza nowych granic stąd przez pewien czas przebywali oni w takich prowizorycznych obozach.
W czasie II wojny funkcjonowała tu fabryka dalekopisów i jeden z oddziałów słońskiej fabryki amunicji. Po zakończeniu wojny w pomieszczeniach fortu detonowano niewypały niszcząc część pomieszczeń. Pomimo tego fort wciąż imponuje swoim ogromem.
Po drugiej stronie szosy zachowały się obiekty szkoleniowe przedwojennego poligonu saperskiego. Najbardziej rzucają się w oczy mosty różnej konstrukcji. Poligon wyczerpał program pobytu w Kostrzynie.
Do domu wracam przez Dębno ponieważ chciałem sprawdzić drogę przez Mosinę. Nie polecam jej uczulonym na bruki. W Mosinie istnieją dwie opcje dalszej jazdy szosami do Lubiszyna i Witnicy oraz dodatkowa leśną drogą do Sosen. Jadę do Lubiszyna. W podgorzowskiej Baczynie łapie mnie zmrok. Reszta drogi to jazda nocna.
Budownictwo wodne na mijanej rzeczce.
Moai z Krzeszyc :).
Moritzstein z Lemierzyc .
Park Narodowy Ujście Warty.
Czwarty Most w Parku Narodowym UW.
Rozlewiska Postomii.
Na horyzoncie Słońsk.
Odsłonięty w 1925 r. pomnik młodych mieszkańców Słońska poległych w pierwszej wojnie światowej.
Cmentarz zamordowanych więźniów z Słońska.
Siedziba dyrekcji Parku Narodowego Ujście Warty.
Kostrzyńska starówka zniszczona podczas walk w 1945 r.
Kostrzyńska starówka - resztki ruin z dawną zabudową.
Ruiny kostrzyńskiego zamku - stojący na dawnym dziedzińcu cokół zniszczonego pomnika Wielkiego Elektora Fryderyka Wilhelma I.
Kostrzyńska starówka - cokół pomnika margrabiego Jana z Kostrzyna.
Kostrzyńska starówka - ruiny kościoła mariackiego.
Kostrzyn - Brama Berlińska.
Kustrin -za Odrą widać dawne pruskie koszary artylerii.
Pozostałość po cmentarzu żołnierzy radzieckich w kostrzyńskim Lesie Miejskim.
Blok wejściowy Fortu Sarbinowskiego.
Jeden z dziedzińców Fortu Sarbinowskiego.
Pozostałości międzywojennego poligonu saperskiego pod Kostrzynem.
Dębno, kamienice drukarza Juliusza Neumanna.
Dębno, biblioteka publiczna.
Moai z Krzeszyc :).
Moritzstein z Lemierzyc .
Park Narodowy Ujście Warty.
Czwarty Most w Parku Narodowym UW.
Rozlewiska Postomii.
Na horyzoncie Słońsk.
Odsłonięty w 1925 r. pomnik młodych mieszkańców Słońska poległych w pierwszej wojnie światowej.
Cmentarz zamordowanych więźniów z Słońska.
Siedziba dyrekcji Parku Narodowego Ujście Warty.
Kostrzyńska starówka zniszczona podczas walk w 1945 r.
Kostrzyńska starówka - resztki ruin z dawną zabudową.
Ruiny kostrzyńskiego zamku - stojący na dawnym dziedzińcu cokół zniszczonego pomnika Wielkiego Elektora Fryderyka Wilhelma I.
Kostrzyńska starówka - cokół pomnika margrabiego Jana z Kostrzyna.
Kostrzyńska starówka - ruiny kościoła mariackiego.
Kostrzyn - Brama Berlińska.
Kustrin -za Odrą widać dawne pruskie koszary artylerii.
Pozostałość po cmentarzu żołnierzy radzieckich w kostrzyńskim Lesie Miejskim.
Blok wejściowy Fortu Sarbinowskiego.
Jeden z dziedzińców Fortu Sarbinowskiego.
Pozostałości międzywojennego poligonu saperskiego pod Kostrzynem.
Dębno, kamienice drukarza Juliusza Neumanna.
Dębno, biblioteka publiczna.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
173.57 km (6.00 km teren), czas: 11:18 h, avg:15.36 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dolina dolnej Warty - do granic Rzeczpospolitej Ptasiej
Sobota, 10 listopada 2018 | dodano: 10.11.2018Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn, pow. słubicki
Ponieważ główne uroczystości rocznicowe w naszym mieście przewidziano na jutro zrobiłem sobie wycieczkę w okolice Słońska. Lwią część trasy zamiast DK 22 pokonałem bocznymi drogami. Na ścieżkę w ptasim rezerwacie nie wjeżdżałem, za to zupełnie niespodziewanie znalazłem się w Ośnie.
Dla uniknięcia jazdy po ruchliwej krajówce i urozmaicenia wycieczki ruszyłem w nieznane poprzez wioski w dolinie dolnej Warty. Ograniczona z jednej strony wałami a z drugiej krawędzią wysoczyzny dawna terasa warciańska skolonizowana w XVIII w. stanowi plątaninę kanałów, dróg gruntowych, żwirowych i asfaltowych oraz leżących nad nimi osad i wiosek. Wjeżdżając w ten labirynt zakładam tylko z grubsza gdzie się wynurzę po drugiej stronie. Tym razem zacząłem od Rudnicy. Przerwy w Rudnicy nie przewidywałem jednak przejeżdżając ulicą Kolejową nie mogłem odmówić sobie wizyty na dawnej stacji kolejowej. Dziś widać że od czasu mojej poprzedniej bytności czas jej nie oszczędza. A kiedyś była lokalnym węzłem kolejowym na linii do Sulęcina czemu zawdzięczała dziwne położenie w stosunku do linii kolejowej Gorzów-Kostrzyn. Została zbudowana przy działającej od 1912 r. do 1945 r. linii kolejowej Gorzów Zieleniec-Kniazin. W Kniazinie był rozgałęźny posterunek kolejowy pozwalający dołączyć do linii Międzyrzecz-Rzepin, obecnie jedynym śladem po posterunku jest szerszy nasyp za mostem nad Czerwonym Potokiem w lesie pomiędzy Wędrzynem a Żubrowem.
Trzy lata później w 1915 r. do Rudnicy dotarły pociągi prywatnej linii kolejowej z Kostrzyna przez Krzeszyce i Słońsk. Te połączenie przetrwało do 1992 r. Stacja zbudowana w rozwidleniu szlaków po zamknięciu linii do Sulęcina wymagała od pociągów jadących do Kostrzyna zmiany kierunku jazdy. Dla usunięcia tej niedogodności w latach 80-tych zbudowano nowy łącznik, ale w efekcie stacja znalazła się teraz kilkaset metrów od torów. Zresztą kilka lat później linię zamknięto a tory zdemontowano.
Na wysokości Przemysławia przecinam drogę wojewódzką 131 i wjeżdżam na ziemię nieznaną. Nie byłem tam nigdy za wyjątkiem epizodu jazdy wałami z Słońska do Niwicy pod Gorzowem, dziś miałem okazję przejazdu w odwrotnym kierunku ale przez Zaszczytowo i Głuchowo.
Krajobraz za Głuchowem przypomina nieco mocno powiększone okolice podskwierzyńskiego Rakowa. Są tam rozległe połacie płaskich pól poprzecinanych rowami i kanałami ściągającymi nadmiar wody, a na horyzoncie widnieją wieże kościelne z Głuchowa, Lemierzyc i Słońska.
Z kanałami i nadmiarem wody związany jest kolejny cel wycieczki, przepompownia w Słońsku. Wielkie melioracje z końca XVIII w. udostępniły do skolonizowania ponad 30 tys. ha. nadwarciańskich bagien jednak wały przeciwpowodziowe nie rozwiązały problemu nadmiaru wody. W czasie kiedy poziom Warty był wysoki wody gruntowe i opadowe pozostawały na polach i w gospodarstwach osadników. Dopiero wynalezienie maszyny parowej po ponad stu latach od rozpoczęcia melioracji pozwoliło na rozwiązanie problemu. Słońska przepompownia parowa pozwalała w razie potrzeby przerzucić z zawala nawet milion metrów sześciennych wody na dobę. Maszyna parowa pracowała jeszcze do lat sześćdziesiątych, kiedy ostatecznie zastąpiły ją silniki elektryczne. Budynek jest ciekawy architektonicznie. Obok jest zlokalizowane gospodarstwo agroturystyczne.
W Słońsku ograniczyłem się tylko do przejazdu przez dawne miasteczko, dziś zdegradowane do roli wsi. Przejeżdżam obok ruin zamku, od 1427 do 1945 zamek był siedzibą baliwa Joannitów. Po 1945 w zamku gospodarował PGR, podobno był tam magazyn zboża. Zamek spłonął na początku lat 70-tych ubiegłego wieku, dziś sterczą tylko puste mury ścian. Po drugiej stronie rzeczki Łęczy mijam dawny zamkowy kościół Joannitów. Za kościołem drogowskaz kusi do zjechania na ścieżkę przyrodniczą w Przyborowie prowadzącą nabrzeżem Postomii w w głąb Parku Narodowego Ujście Warty.
Z obawy o nadmierne czasowe przedłożenie wycieczki zrezygnowałem z Przyborowa, ale na pobliskim rondzie zapomniałem o rozsądku, skusił mnie drogowskaz „Ośno 18 km”. Rozsądek wrócił mi na tyle późno że nie było sensu zawracać, pozostało zrezygnować z pomysłów zwiedzania tego jednego z najbardziej lubuskich miast i spróbować przed zmrokiem minąć chociażby Sulęcin. Egipskie ciemności zapadły już w pobliżu domu, w Lubniewicach. A było tak ciemno że przez ostatnie 25 km jedynymi punktami pozwalającymi mi określić swoje położenie były tylko mijane miejscowości.
Wracając do lubuskości Ośna - współczesna Ziemia Lubuska w istocie jest zlepkiem części różnych innych krain historycznych, jak: Dolnego Śląska, Łużyc, Nowej Marchii, Wielkopolski i właśnie części Ziemi Lubuskiej. Ośno właśnie leży na terenie dawnej historycznej Ziemi Lubuskiej a o jego ważnej roli świadczą chociażby zachowane mury obronne i monumentalny kościół. Jedyną króciutka przerwę zrobiłem właśnie przed tym kościołem i sąsiednim okazałym budynkiem ratusza. Odtąd pozostało już tylko mozolne pokonanie 60 km dzielących mnie od lubuskiej (historycznie wielkopolskiej) Skwierzyny.
Stacja w Rudnicy. Jeden z ostatnich śladów po nieistniejącej już linii kolejowej Gorzów-Kostrzyn przez Krzeszyce.
Przepompownia w Słońsku.
Na granicach Rzeczpospolitej Ptasiej.
Słońsk - ruiny zamku brandenburskich baliwów joannickich. Zamek sfajczył się pod zarządem PGR.
Do rezerwatu ornitologicznego w Słońsku.
Zamkowy kościół joannitów w Słońsku.
Średniowieczny kościółek w Gronowie k/Ośna.
Monumentalna świątynia w Ośnie Lubuskim.
Ratusz w Ośnie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
140.42 km (8.00 km teren), czas: 07:18 h, avg:19.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przez Górzycę i Rzepin
Sobota, 24 marca 2018 | dodano: 24.03.2018Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn, pow. słubicki, pow. sulęciński
Nadszedł czas na liźnięcie tej części Lubuskiego w której nigdy nie byłem. Sęk w tym że aby tam dotrzeć trzeba było przejechać ponad 60 km i mniej więcej tyle samo zarezerwować na powrót, czasu zostało rzeczywiście tylko na liźnięcie. A nie byłem nigdy w szeroko pojętej okolicy Słubic. Same Słubice zostały na wyciągnięcie ręki, zabrakło ok 20 km, może kiedyś będą celem samym w sobie. Dziś jednak trochę czasu straciłem na muzeum w Słońsku i fort w Czarnowie. W Słońsku wypadła mi przerwa w podróży, zatrzymałem się na placyku przed muzeum i trochę z ciekawości nacisnąłem klamkę. Drzwi się otworzyły, a z salki obok wyjrzała sympatyczna młoda pani, w następstwie niespodziewanie zwiedziłem ekspozycję, poszerzyłem swoją wiedzę o obozie i więzieniu hitlerowskim w Sonnenburgu i porozmawialiśmy o wycieczkach rowerowych po tzw. Nowej Ameryce (jest taki zakątek na ziemiach wyrwanych w XVIII w. nadwarciańskim bagnom w okolicy Krzeszyc i Słońska).
Następną nieco dłuższą przerwę urządziłem sobie w Czarnowie. Odszukałem tamtejszy fort i gruntownie go zwiedziłem. Był to jeden czterech z fortów otaczających Twierdzę Kostrzyn. Zbudowany w ciągu dwóch lat (1888-1890), miał za zadanie kontrolować prowadzące do twierdzy szosy z Skwierzyny i Ośna. Forty w Żabicach i Czarnowie w porównaniu z dwoma wcześniejszymi kostrzyńskimi fortami zostały zbudowane w konstrukcji uproszczonej i z zastosowaniem nowych technologii budowania stropów gdzie nad tradycyjnie sklepionymi ceglanymi stropami zastosowano piaskowe poduszki i betonowe czapy nad którymi usypano nasypy. Technologia ta była odpowiedzią na skokowy wzrost mocy artylerii który nastąpił w latach osiemdziesiątych XIX wieku. W porównaniu z nimi pozostałe niedawno ukończone obiekty z dnia na dzień stały się przestarzałe. Fort w Czarnowie powstał bez koszar dla załogi. Koszary zbudowano tuż przed I wojną światową kiedy został on przekształcony w punkt oporu dla kompanii piechoty. Obecny stan zachowania fortu kiepski, z koszar pozostały tylko resztki tylnej ściany, wały artyleryjskie, fosy zarośnięte gęstymi i kolczastymi krzakami. W pobliżu skrzyżowania z drogą do Skwierzyny zachował się schron amunicyjny z małymi stalaktytami zwisającymi z betonowego stropu.
Fort Czarnów wejście do schronu. Widać zastosowaną nową technologię budowania stropów gdzie nad tradycyjnie sklepionym ceglanym stropie zastosowano piaskową poduszkę i betonową czapę nad którymi usypano nasyp.
Tylna ściana koszar Fortu Czarnów.
Sucha fosa w Forcie Czarnów. Po lewej stronie wał artylerii z stanowiskami armat.
W Czarnowie nie obyło się bez dłuższego poszukiwania obiektu. Po krótkim błądzeniu do wnętrza dostałem się nieco od strony zaplecza. Tymczasem główny łatwo dostępny wjazd prowadzi od szosy do Ośna. Kolejny fort przy drodze do Górzycy znajduje się w Żabicach, niestety dziś (a może w ogóle) niedostępny dla zwiedzających. Wewnątrz fortu urządzono strzelnicę i dziś odbywało się tam strzelanie.
W końcu docieram do Górzycy, czas pozostały do końca dnia wskazuje że należałoby się zastanowić nad powrotem. Zajeżdżam pod kępę drzew tzw. Targacz. W miejsce to sprowadza mnie ciekawość burzliwej historii diecezji lubuskiej. Diecezja z stolicą w Lubuszu powstała w 1124 r z zadaniem prowadzenia akcji misyjnej wśród Słowian zamieszkujących ziemie nad dolną Wartą, środkową Odrą i Szprewą i do 1424 r podlegała arcybiskupowi gnieźnieńskiemu. Wskutek szybkich postępów niemieckich akcja misyjna spaliła na panewce, diecezja jednak zachowała się. Kilkadziesiąt lat później skomplikowana sytuacja polityczna skłoniła biskupów lubuskich do tymczasowego przeniesienia siedziby na wschodni brzeg Odry do Górzycy. Biskupi rezydowali tutaj od 1267 r., a w 1276 oficjalnie uznali Górzycę za siedzibę biskupstwa i kapituły. Właśnie wtedy na Targaczu powstały katedra i budynki kurii biskupiej. Nastąpił bujny rozkwit Górzycy która w 1317 r, uzyskała prawa miejskie. Rozwój miasta został wkrótce brutalnie przerwany. Przed rokiem 1325 Władysław Łokietek z poparciem biskupa Stefana prowadził liczne wojny o odzyskanie ziemi lubuskiej. Po najeździe Łokietka na Brandenburgię w roku 1325 w ramach odwetu została spalona i złupiona siedziba biskupa. Kolejne najazdy zrujnowały miasto które już nigdy nie wróciło do dawnej świetności. Natomiast na miejscu zniszczonej siedziby biskupów powstało sanktuarium maryjne które przetrwało do 1551 r kiedy to na polecenie margrabiego Jana z Kostrzyna zostało splądrowane i zburzone.
Tu w latach 1276-1325 była katedra biskupów lubuskich.
Dalsza burzliwa historia biskupów lubuskich toczyła się jeszcze do roku 1598. Przez pierwsze kilkanaście lat po zburzeniu katedry w Górzycy biskupi lubuscy rezydowali w Wrocławiu, aż jeden z następców Stefana, biskup Henryk Bencz kosztem stosunków z Polską ułożył sobie poprawnie stosunki z margrabiami brandenburskimi i przeniósł stolicę biskupią z powrotem do Lubusza. W roku 1373 podczas wojny Luksemburgów z Wittelsbachami o Brandenburgię wojska cesarskie Karola Luksemburskiego spaliły katedrę w Lubuszu, która już nigdy nie została odbudowana, a siedziba biskupów została przeniesiona do Fürstenwalde/Spree. W 1424 diecezja zostaje podporządkowana arcybiskupowi w Magdeburgu, aż ostatecznie w roku 1598 w ramach reformacji razem z arcybiskupstwem magdeburskim zostaje sekularyzowana. W 1930 roku na terytorium obejmującym między innymi dawną diecezję lubuską utworzono diecezję berlińską. Jedno pole herbu tej diecezji zajmuje herb diecezji lubuskiej. Po roku 1945 nastąpiły zmiany granic za którymi poszły zmiany w administracji kościelnej, polska część dawnej diecezji należy do dzisiejszej zielonogórsko-gorzowskiej.
O górzyckim epizodzie diecezji lubuskiej przypomina ustawiony na skraju lasku kamień z lakoniczną informacją „Tu znajdowały się katedra biskupów lubuskich w latach 1276-1325. Sanktuarium Maryjne „Prope Goriciam” do roku 1551”.
Podczas pobytu w Czarnowie najechałem na kawałek szkła, początkowo wydawało się że obejdzie się bez problemów, jednak przed kępą Targacz musiałem wydłubać z opony szklany okruch i wymienić dętkę.
Górzyca jeszcze nie zdekomunizowana?
Godzina 14:40, do Słubic jeszcze 21 km, ale zostało również 90 km do domu. Słubice zostają odłożone, a ja robię zwrot w kierunku Rzepina który podziwiam jedynie z siodełka roweru. W Boczowie wjeżdżam na tereny które już znam, odbijam z ruchliwej drogi 92 w boczne kierujące do Sulęcina. Zmrok dopada mnie w Lubniewicach, robi się przenikliwie zimno. W domu melduję się tuż przed 21.
A oto jeszcze kilka zdjęć z mijanych miejscowości:
XV-wieczny, wczesnogotycki kościół w Radówku. Być może podobnie wyglądała katedra biskupów lubuskich w Górzycy.
Cmentarz wojenny w Rzepinie.
Rzepińska "bamberka", przy źródełku artezyjskim na ul. Poznańskiej. Skojarzenia z poznańską "bamberką" i gorzowską fontanną Pauckscha nasunęły się same.
Dwór w Lubieniu. To już okolice Sulęcina.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
163.57 km (3.00 km teren), czas: 09:04 h, avg:18.04 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kostrzyn n/Odrą
Sobota, 21 października 2017 | dodano: 21.10.2017Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
Dziś przedłużyłem ubiegłotygodniową wycieczkę przekraczając punkt krytyczny w Krzeszycach. Chcąc wrócić północnym brzegiem Warty straciłem szansę na przeprawę w Świerkocinie i musiałem dotrzeć do kolejnej przeprawy w Kostrzynie. Na wycieczkę zabrał się ze mną Janusz N. Jazda z nim ma to jakby jazda solo tylko z pewnymi ograniczeniami. Facet pyta dokąd jedziemy i tyle go widzę, tym razem było podobnie.
Dopadłem go dopiero przed Słońskiem przy widocznych po lewej stronie elewatorach zbożowych. Gdyby nie zaplanowany wcześniej Kostrzyn pewnie skusilibyśmy się na poszukiwanie za elewatorami resztek ruin fabryki amunicji. Zbudowana pod koniec lat trzydziestych, pracowała do roku 1945 wykorzystując siłę roboczą jeńców wojennych, więźniów z więzienia w Słońsku (Sonnenbergu) i robotników przymusowych. Nie spodziewałbym się tam jakichś rewelacji, niemniej po 30 budynkach nadziemnych, 3 podziemnych, stadionie, kasynie, sieci dróg i torów kolejowych powinny zostać jakieś ślady.
W przewidywaniu kolejnej ucieczki poinformowałem że zamierzam zboczyć w kierunku Górzycy. Interesował mnie fort w Żabicach, o wcześniejszym w Czarnowie zapomniałem. W Czarnowie dzwoni telefon, mój współtowarzysz zorientował się że nie jadę za nim. Proponuję mu żeby poczekał na mnie przed ruinami twierdzy, ale zawrócił i dopadł mnie jeszcze przed wioską Żabice. Po tej przygodzie chwilowo przestało mu się spieszyć, natura uciekiniera obudziła się w nim dopiero w drodze powrotnej przed Dąbroszynem i po raz drugi za Gorzowem. Ale tu już nawet nie usiłowałem się ścigać.
Fort "Żabice" ulokowany jest kilka kilometrów za wsią, przy drodze do Gorzycy. Położony na płaskowyżu wznoszącym się nad doliną Odry wspólnie z sąsiednim Fortem "Czarnów" w założeniu miał chronić kostrzyńską twierdzę przed nagłym wtargnięciem obcych wojsk od strony południowo-wschodniej. Zbudowany w latach 1887-1890 nigdy nie spełnił swojej roli militarnej. Szybki rozwój techniki wojennej spowodował że obydwa forty straciły swoje znaczenie strategiczne zanim zostały ukończone. W czasie ostatniej wojny działała w nim filia wspomnianej wcześniej słońskiej fabryki amunicji. Wiosną 1945 na krótko usadowili się w nim czerwonoarmiści, a później stopniowo niszczał. Przez pewien czas w forcie składowano odpady środków ochrony roślin (tzw. Mogilnik)
Fort Żabice - widoki z parkingu strzelnicy.
Niestety fort obecnie jest niedostępny dla przypadkowych zwiedzających. Na jego terenie działa strzelnica sportowo-myśliwska, dziś akurat trwały strzelania.
Jedziemy do Górzycy i tranzytem do Kostrzyna. Górzyca odegrała dosyć istotną rolę w losach historycznej diecezji lubuskiej. Diecezja z siedzibą w leżącym na lewym brzegu Odry Lubuszu utworzona w latach 1124 za panowania Bolesława Krzywoustego podlegała bezpośredni arcybiskupowi gnieźnieńskiemu. W połowie XIII w. książę Bolesław Rogatka w zamian za pomoc w walce z bratem odstąpił część ziemi lubuskiej arcybiskupowi magdeburskiemu. Ten niechętnym okiem patrzył na rezydowanie na swoim terenie biskupów zależnych od Gniezna. W rezultacie biskupi lubuscy przenieśli swoją siedzibę do leżącej na prawym brzegu Odry Górzycy, rezydując tu od 1267 r. Oficjalnie została siedzibą biskupa i kapituły lubuskiej w roku 1276 i pozostawała nią do 1354 r. Wtedy to w wyniku konfliktu z pobliskim Frankfurtem Górzyca została splądrowana i zniszczona do tego stopnia że biskupi lubuscy zostali zmuszeni do zarządzania swoją diecezja z Wrocławia. Ostatecznie w roku 1386 stolicę diecezji przeniesiono do Fürstenwalde. Dwa wieki później w 1598 r. diecezja została sekularyzowana.
Kościół w Górzycy.
Obecny kościół parafialny nie ma nic wspólnego z katedrą biskupów lubuskich, ta bowiem znajdowała się na południe od dzisiejszej Górzycy nieopodal pagórka nazywanego Kępą Targacz. Jeszcze do roku 1551 na miejscu zniszczonej siedziby biskupiej istniało licznie odwiedzane przez pątników sanktuarium maryjne. Ostatecznie zostało ono zrabowane i zniszczone na polecenie margrabiego Jana z Kostrzyna.
Myślę że do Górzycy, Owczar i okolicy wrócę w przyszłym roku kiedy dni znów staną się dostatecznie długie aby pozwolić sobie na długodystansowe wycieczki.
W Kostrzynie pospacerowaliśmy po przypominającej Pompeje starówce, zajrzeliśmy na ostatnio odgruzowywaną ul. Jatki i przez Bramę Brandenburską wydostaliśmy się na most nad Odrą. Interesowały mnie widoczne z terenu twierdzy koszary pruskiego 54 Pułku Artylerii Polowej zbudowane w latach 1902-1904 na odrzańskiej wyspie. Do lat dziewięćdziesiątych stacjonowały w nich wojska radzieckie. Dziś niszczeją, a szkoda ponieważ niektóre budynki są ciekawe architektonicznie. Nigdzie nie widziałem żadnych przejść żeby można było obejrzeć je od środka. Przed powrotem na polski brzeg Odry zatrzymujemy się na chwilę przed dwoma pomnikami u wlotu na most drogowy nad kanałem ulgi. Obydwa kamienie związane są z wojnami napoleońskimi, a konkretnie wojną francusko-pruską z lat 1806-1807 w której armia pruska, przestarzała w stosunku do francuskiej, poniosła sromotną klęskę.
Jeden z nich jest poświęcony pamięci por Wilhelma von Falkenhayna i żołnierzy pruskiej pikiety stojącej przy moście Torschreiber (na odnodze Odry) którzy polegli 31.10.1806 w potyczce z nadciągającymi Francuzami. Następnego dnia 1 listopada 1806 r. płk. Ferdynand Ingersleben, który jeszcze tydzień wcześniej zapewniał swojego króla że „utrzyma twierdzę tak długo dopóki mu się nie zapali chusteczka w kieszeni”, poddał miasto małemu, pozbawionemu artylerii oddziałowi Francuzów. Potężna twierdza obsadzona przez trzy bataliony piechoty, 75 huzarów i dysponująca 80 armatami (razem około 2500 żołnierzy), została zdobyta po raz pierwszy od swojego powstania i to bez walki. Ingersleben został później za to skazany zaocznie na rozstrzelanie, ale wyroku nigdy nie wykonano, pułkownik do końca życia (w 1814 r.) ukrywał się w innych państwach niemieckich. A twierdza przez kolejnych siedem lat znajdowała się pod okupacją francuską.
Drugi z kamieni honoruje żołnierzy pruskich próbujących podjąć walkę partyzancką z okupantem którzy zostali pojmani i rozstrzelani w dniach 21 lutego i 20 kwietnia 1807 przez Francuzów na przedmieściu Gorzyn rozciągającym się przed obecną Bramą Berlińską.
Przed opuszczeniem Kostrzyna zatrzymujemy się jeszcze przed pomnikiem śpiącego lwa. Pomnik odsłonięty w roku 1925 poświęcony jest pamięci żołnierzy kostrzyńskiego garnizonu poległych w I wojnie światowej.
Kostrzyn - ruiny ulicy Zaułek Kościelny.
Kostrzyn - odgruzowywana ulica Jatki.
Kostrzyn - ruiny zamku.
Kustrin-Kietz - pruskie koszary artylerii na wyspie.
Kamień Falkenheina, na miejscu potyczki przy moście Torschreiber.
Pomnik poświęcony pamięci pruskich żołnierzy-partyzantów rozstrzelanych przez francuskich okupantów w roku 1807 r. .
Kostrzyn - pomnik żołnierzy kostrzyńskiego garnizonu poległych w I wojnie światowej.
Kostrzyn - odgruzowywana ulica Jatki.
Kostrzyn - ruiny zamku.
Kustrin-Kietz - pruskie koszary artylerii na wyspie.
Kamień Falkenheina, na miejscu potyczki przy moście Torschreiber.
Pomnik poświęcony pamięci pruskich żołnierzy-partyzantów rozstrzelanych przez francuskich okupantów w roku 1807 r. .
Kostrzyn - pomnik żołnierzy kostrzyńskiego garnizonu poległych w I wojnie światowej.
Zbliża się godzina siedemnasta, czas na powrót. Jazda przez Dąbroszyn, Witnicę i Gorzów z krótką przerwą przed kolumną Wiktorii w Dąbroszynie.
Dąbroszyn - kolumna Wiktorii.
Dąbroszyn - gołębnik na dawnym folwarku.
Dąbroszyn - budynek inwentarski w dawnym folwarku, nad oknami widoczne medaliony z głowami zwierząt.
W
domu melduję się po dwudziestej. Następne wycieczki trzeba już
zdecydowanie skracać tym bardziej że od najbliższego weekendu
przechodzimy na czas zimowy.Dąbroszyn - gołębnik na dawnym folwarku.
Dąbroszyn - budynek inwentarski w dawnym folwarku, nad oknami widoczne medaliony z głowami zwierząt.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
153.47 km (3.00 km teren), czas: 08:30 h, avg:18.06 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Słońsk, Park Narodowy Ujscie Warty
Sobota, 2 kwietnia 2016 | dodano: 03.04.2016Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
Zgodnie z planem zrobiłem wycieczkę do Słońska. Dziś towarzyszył mi Janusz N. Pierwszy etap aż do Lemierzyc wykonaliśmy jednym skokiem.
Lemierzyce również można byłoby ominąć, skusił mnie jednak spory kamień leżący w lesie nieopodal wioski. Spory głaz narzutowy jest przechodni, pomimo słabo czytelnej inskrypcji "Myśmy tu nie przyszli, myśmy wrócili" wykutej w 1945 r. Wcześniej był poświęcony pamięci księcia Maurycego von Nassau, baliwa brandenburskich joannitów, stąd miejscowi mówią o nim czasem Moritzstein. W czasach kultu pamięci kanclerza Bismarcka został przemianowany na Bismarckstein. Kamień udało się odszukać dzięki wskazówkom wypisanym czerwonymi wołowymi literami na przydrożnym drzewie.
Głaz z Lemierzyc
Przy wjeździe do Słońska od strony Skwierzyny jest usytuowane muzeum martyrologii więźniów obozu koncentracyjnego i więzienia w Słońsku. W latach 33-34 istniał tu obóz koncentracyjny w którym przetrzymywano przeciwników nazizmu. Na bazie istniejącego od XIX w. ciężkiego więzienia utworzono w Słońsku jeden z pierwszych obozów koncentracyjnych w którym osadzono ofiary akcji "Nacht und Nebel". Więźniowie oznaczeni literami "NN" byli traktowani gorzej od innych współwięźniów i ostatecznie mieli być poddani eksterminacji. Jednym z więźniów Sonnenburga (Słońska) był m. in. dziennikarz Carl von Ossietzky, laureat pokojowej nagrody Nobla z 1935 r.
W latach II wojny światowej większość więźniów Sonnenburga stanowili Belgowie i Francuzi, w 1944 r. przetrzymywani byli tutaj również powstańcy warszawscy. Słońsk jest szczególnym miejscem dla obywateli Luksemburga. Spośród 819 więźniów rozstrzelanych nocą z 30 na 31 stycznia 1945 przez specjalne komando SS z Frankfurtu nad Odrą było 97 Luksemburczyków.
Od dziś do końca tygodnia muzeum jest nieczynne.
Pomnik ofiar obozu w Słońsku
Przed udaniem się do Parku Narodowego zajeżdżamy jeszcze na cmentarz na którym spoczywają ofiary niemieckiego mordu. Cmentarzyk jest umiejscowiony po lewej stronie drogi przy wyjeździe do Kostrzynia. Na teren cmentarza do niedawna prowadziło wejście przez mosiężną Bramę Luksemburczyków wykonaną w 1995 r, za pieniądze zebrane przez luksemburskie społeczeństwo i rodziny zabitych więźniów. Niestety zbieracze surowców wtórnych po raz pierwszy wywieźli ją na złom w roku 2000 r., wtedy udało się ją odzyskać i brama wróciła na swoje miejsce. Kolejna tym razem udana próba kradzieży miała miejsce pięć lat później, od tego czasu o bramie przypominają jedynie ślady po odpiłowanych zawiasach. Brama została odtworzona ale postanowiono że pozostanie w muzeum, podobnie jak ufundowana przez Luksemburczyków mosiężna tablica z ścian muzeum.
Wejście na cmentarz, puste miejsce po skradzionej bramie
Na nekropolii znajdują się również dwa pomniki; jeden ustawiony centralnie w głębi cmentarza poświęcony pamięci wszystkich pochowanych tu więźniów Sonnenburga i drugi nieco z boku w pobliżu bramy poświęcony Luksemburczykom.
Pomniki na cmentarzu pomordowanych więźniów.
W drodze do Przyborowa mijamy bocianie gniazdo z lokatorem, a naprzeciwko cmentarz komunalny. Na starej części cmentarza z ocalałych nagrobków utworzono lapidarium. W centralnym miejscu stoi stella z miejsca pochówku Otto Rubova – zasłużonego burmistrza Sonnenburga z lat 1892-1924. Miasteczko zawdzięczało mu fabrykę jedwabiu, połączenie kolejowe z Kostrzynem, bruki, oświetlenie elektryczne, park i liczne skwery. Dziś Słońsk jest jedynie dużą wsią, prawa miejskie stracił po 1945 r.
Na miejsce w pobliżu kaplicy cmentarnej po wielu perypetiach powrócił odsłonięty w 1925 r. pomnik poświęcony poległym i zaginionym w I wojnie światowej mieszkańcom Sonnenburga
Na cmentarzu komunalnym
Ścieżka przyrodnicza w Przyborowie poprowadzona brzegiem Postomii jest utwardzona betonowymi płytami. Od parkingu dostępna jedynie dla pieszych i cyklistów. Wokół 8 tys. ha. łąk, rozlewisk i starorzeczy, raj dla ptactwa wodnego.Trudno powiedzieć którędy właściwie płynie Postomia. Podobno poziom wody na tym terenie waha się do 4 m. jest tam również wyjątkowo wietrznie.
W Parku Narodowym
W drodze powrotnej zaglądamy do kościoła zamkowego i pod zamek baliwów brandenburskich joannitów. Trzeba tu wspomnieć że do roku 1945 Słońsk był stolicą brandenburskiego baliwatu joannitów, świeckiego stowarzyszenia członków szlacheckich rodów pruskich, pasowanych uroczyście na rycerzy w dniu św. Jana.
Kościół Joannitów. Szczególnie piękne dekorowane jest sklepienie kościoła.
Zamek przetrwał II wojnę światową, po wojnie urządzono w nim magazyn zbożowy, a w 1975 r spłonął. Ruiny chyba już nikt nie będzie ratował i ostatecznie zostanie po nim kupa gruzów.
Ruiny zamku baliwów brandenburskich
Dla zabytkowej pompowni wody z roku 1910 wybieramy drogę prowadzącą wałami nad Wartą. Wielkie melioracje z końca XVIII w. udostępniły do skolonizowania ponad 30 tys. ha. nadwarciańskich bagien jednak wały przeciwpowodziowe nie rozwiązały problemu nadmiaru wody. W czasie kiedy poziom Warty był wysoki wody gruntowe i opadowe pozostawały na polach i w gospodarstwach osadników. Dopiero wynalezienie maszyny parowej po ponad stu latach od rozpoczęcia melioracji pozwoliło na rozwiązanie problemu. Słońska przepompownia parowa pozwalała w razie potrzeby przerzucić z zawala nawet milion metrów sześciennych na dobę. Maszyna parowa pracowała jeszcze do lat sześćdziesiątych, kiedy ostatecznie zastąpiły ją silniki elektryczne. Budynek jest ciekawy architektonicznie. Obok jest zlokalizowane gospodarstwo agroturystyczne.
Przepompownia w Słońsku
Dalsza droga przez wiele kilometrów prowadzi koroną wałów przeciwpowodziowych. W drodze mijamy wioski dochodzące do wałów: Kłopotowo z promem (chyba chwilowo nieczynny), Oksza, Boguszyniec, Studzionka, Kołczyn i kolejne kilometry pustkowi, aż do Płonicy. W Płonicy zaczynają się tereny poznane podczas wcześniejszych wyjazdów. Wracamy stamtąd do Skwierzyny na przełaj przez Bolemin, Glinik i drogą techniczną przy S3.
Wolno stojące palenisko z piecem na działce w Okszy
Rower:
Dane wycieczki:
123.60 km (48.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śladami Starego Fryca
Piątek, 21 sierpnia 2015 | dodano: 21.08.2015Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
Od dawna przymierzałem się na wycieczkę w kierunku Kostrzyna. W wolny piątek, wolny od wszelkich obowiązków poza porannymi zakupami, mogłem sobie pozwolić na całodzienny wyjazd. Przy okazji wyjazdu do Kostrzyna chciałem odwiedzić leżący w pobliżu Dąbroszyn, a zupełnie nieoczekiwanie znalazłem się jeszcze na polu bitwy pod Sarbinowem i przed kaplicą templariuszy w Chwarszczanach.
Do Dąbroszyna dotarłem jednym skokiem, bez zatrzymywania się przez Kołczyn, Świerkocin i Witnicę. Jedyna króciutka przerwa w Witnicy, przy wylocie z miasta, obok tablicy wspominającej o osadnictwie w okolicy w epoce kultury łużyckiej. Figury umieszczone obok tablicy swoimi rysami bardziej przypominają neandertalczyków, ale mniejsza o szczegóły.
Baszta przy drodze do Kostrzyna.
Kościół z mauzoleum i kryptą grobową rodów von Schöning i von Wreech.
Pałac widoczny z pod pomnika Wiktorii.
Naprzeciw pałacu w parku górnym (przewrotnie - leżącym na dole) okazały pomnik Wiktorii wystawiony w roku 1840 przez von Schwerinów kolejnych posiadaczy Dąbroszyna, a upamiętniający dokonania i pobyt Fryderyka II w Dąbroszynie. Trochę poszczerbiony i postrzelany przetrwał w stosunkowo niezłym stanie.
Pomnik Wiktorii.
Kolejne dwa zabytki mieszczą się po przeciwnej stronie pałacu, za drogą, w lesie nazywanym ongiś parkiem dolnym (ponieważ znajduje się na górze, na wysokim zboczu doliny :)). Nad wąwozem którym biegnie droga do Sarbinowa widać resztki mostku łączącego dwa sąsiadujące wzgórza. Na jednym z nich wznosił się nieistniejący dziś pawilon -świątynia Zofii, a na przeciwległym brzegu zachował się obelisk wzniesiony dla upamiętnienia przeprawy przez przełęcz Gabel w Sudetach w roku 1778 podczas wojny o sukcesję bawarską (nazywana czasem wojną kartoflaną) przez ks. Henryka ,brata Fryderyka II. Na kolejnym pagórku wznosi się świeżo odrestaurowana świątynia Cecylii z rzeźbą Chronosa.
Obelisk nad droga do Sarbinowa. Książę Henryk był zręcznym dyplomatą i szczęśliwym wodzem. Podobno nie przegrał żadnej bitwy, żołnierze chętnie walczyli pod jego dowództwem ponieważ szanował żołnierską krew, był czymś w rodzaju prakomandosa - chętnie stosował uderzenia niewielkimi siłami w czuły punkt oporu nieprzyjaciela. Jako dyplomata odegrał znaczącą rolę w doprowadzeniu do I rozbioru Polski posłując w tej sprawie do Petersburga.
Świątynia Cecylii z posągiem Chronosa.
Kamień upamiętniający żołnierzy rosyjskich i pruskich poległych w bitwie pod Sarbinowem. Nierozstrzygnięta bitwa była niezwykle krwawa, straty obydwu stron wynosiły niemal 1/3 walczących i szacowane są na 26 do 32 tys. poległych i rannych.
Na horyzoncie widać Chwarszczany, zatem żal byłoby nie zobaczyć średniowiecznej kaplicy, jedynej pozostałości po miejscowej komandorii templariuszy.
Kaplica templariuszy w Chwarszczanach.
Ulica na kostrzyńskim Starym Mieście.
Ruiny kościoła parafialnego.
Przed kościołem parafialnym zachował się, odnowiony obecnie, postument pomnika księcia Jana Kostrzyńskiego, w latach 1535-1571 władcy niezależnej od Brandenburgii Nowej Marchii. Statua księcia nie zachowała się.
Dziedziniec zamkowy. Z okien tego zamku 6 listopada 1730 książę Fryderyk musiał obserwować wykonanie wyroku śmierci na swoim przyjacielu poruczniku Hansie Hermannie von Katte. Na środku dziedzińca zachował się postument pomnika Fryderyka Wilhelma I (Wielkiego Elektora) znanego nam z serialu "Czarne chmury".
Brama Berlińska. W pomieszczeniach bramy porucznik von Katte spędził noc przed swoją egzekucją.
Wejście na promenadę von Kattego. W tym miejscu wykonano wyrok na nieszczęśniku.
Furta Rybacka. Epoksydowa tablica ufundowana w 2015 przez rodzinę von Kattego.
Widok na mury twierdzy zza furty.
Ruiny zamku w Słońsku - głównej siedziby brandenburskiego baliwatu Joannitów.
Zamkowy kościół Joannitów w Słońsku. Obecnie parafialny.
Rower:
Dane wycieczki:
162.02 km (3.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)