blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69772 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:24819.76 km (w terenie 4248.00 km; 17.12%)
Czas w ruchu:1294:39
Średnia prędkość:16.84 km/h
Maksymalna prędkość:43.20 km/h
Liczba aktywności:196
Średnio na aktywność:126.63 km i 7h 31m
Więcej statystyk

Śladami Starego Fryca

Piątek, 21 sierpnia 2015 | dodano: 21.08.2015Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn

   Od dawna przymierzałem się na wycieczkę w kierunku Kostrzyna. W wolny piątek, wolny od wszelkich obowiązków poza porannymi zakupami, mogłem sobie pozwolić na całodzienny wyjazd. Przy okazji wyjazdu do Kostrzyna chciałem odwiedzić leżący w pobliżu Dąbroszyn, a zupełnie nieoczekiwanie znalazłem się jeszcze na polu bitwy pod Sarbinowem i przed kaplicą templariuszy w Chwarszczanach.
   Do Dąbroszyna dotarłem jednym skokiem, bez zatrzymywania się przez Kołczyn, Świerkocin i Witnicę. Jedyna króciutka przerwa w Witnicy, przy wylocie z miasta, obok tablicy wspominającej o osadnictwie w okolicy w epoce kultury łużyckiej. Figury umieszczone obok tablicy swoimi rysami bardziej przypominają neandertalczyków, ale mniejsza o szczegóły.



    Sporo czasu spędziłem w Dąbroszynie. Pierwsza przy drodze z Gorzowa rzuca się w oczy baszta zbudowana w XIX w. przez hrabiego Bogislawa von Schwerin, będąca obecnie w stanie ruiny, kiedyś stanowiła element architektury parkowej. Kilka lat temu jej ówczesny właściciel próbował urządzić w niej punkt turystyczny z kawiarnią i punktem widokowym na pobliski Park Narodowy Ujście Warty, niestety pozbawiony wsparcia zrezygnował z projektu próbując ją sprzedać. W pobliżu kościół z mauzoleum i kryptą grobową rodów von Schöning i von Wreech. Niestety kościół zamknięty, a chętnie zobaczył bym sarkofag feldmarszałka Hansa Adama II. Zgodnie z legendą feldmarszałek został w nim pochowany z swoją diamentową szpadą , darem od cesarza Leopolda. Przed kościołem kilka płyt nagrobnych rodziny Schwerinow z dawnego cmentarzyka przykościelnego i trzy krzyże symbolizujące nagrobki ostatnich właścicieli majątku którzy nie mogli spocząć obok swych przodków. Tuż obok kościoła stoi pałac zbudowany w połowie XVII w. przez feldmarszałka Hansa Adama von Schöning, później przebudowany przez jego spadkobierców.


Baszta przy drodze do Kostrzyna.


Kościół z mauzoleum i kryptą grobową rodów von Schöning i von Wreech.


Pałac widoczny z pod pomnika Wiktorii.

  W pałacu jako nastolatek wielokrotnie gościł królewicz pruski Fryderyk. Fryderyk około roku 1730 popadł w ostry konflikt z ojcem Fryderykiem Wilhelmem I "królem sierżantem". Efektem była nieudana próba ucieczki z kraju. Ujęty Fryderyk został uwięziony w kostrzyńskiej twierdzy, a jego przyjaciel i pomocnik w ucieczce porucznik von Katte ścięty na jego oczach przed kostrzyńskim zamkiem. Gdy ojciec królewicza zamienił mu wyrok na obowiązek praktyki urzędniczej w kostrzyńskim rządzie Nowej Marchii często gościł on w Dabroszynie u żony pułkownika von Wreecha. Platonicznie uwielbiana przez księcia piękna Eleonora von Wreech , wówczas już matka pięciorga dzieci, była wnuczką wspomnianego wcześniej feldmarszałka.
    Naprzeciw pałacu w parku górnym (przewrotnie - leżącym na dole) okazały pomnik Wiktorii wystawiony w roku 1840 przez von Schwerinów kolejnych posiadaczy Dąbroszyna, a upamiętniający dokonania i pobyt Fryderyka II w Dąbroszynie. Trochę poszczerbiony i postrzelany przetrwał w stosunkowo niezłym stanie.


Pomnik Wiktorii.

   Kolejne dwa zabytki mieszczą się po przeciwnej stronie pałacu, za drogą, w lesie nazywanym ongiś parkiem dolnym (ponieważ znajduje się na górze, na wysokim zboczu doliny :)). Nad wąwozem którym biegnie droga do Sarbinowa widać resztki mostku łączącego dwa sąsiadujące wzgórza. Na jednym z nich wznosił się nieistniejący dziś pawilon -świątynia Zofii, a na przeciwległym brzegu zachował się obelisk wzniesiony dla upamiętnienia przeprawy przez przełęcz Gabel w Sudetach w roku 1778 podczas wojny o sukcesję bawarską (nazywana czasem wojną kartoflaną) przez ks. Henryka ,brata Fryderyka II. Na kolejnym pagórku wznosi się świeżo odrestaurowana świątynia Cecylii z rzeźbą Chronosa. 


Obelisk nad droga do Sarbinowa. Książę Henryk był zręcznym dyplomatą i szczęśliwym wodzem. Podobno nie przegrał żadnej bitwy, żołnierze chętnie walczyli pod jego dowództwem ponieważ szanował żołnierską krew, był czymś w rodzaju prakomandosa - chętnie stosował uderzenia niewielkimi siłami  w czuły punkt oporu nieprzyjaciela.  Jako dyplomata odegrał znaczącą rolę w doprowadzeniu do I rozbioru Polski posłując w tej sprawie do Petersburga.


Świątynia Cecylii z posągiem Chronosa.

    Skoro w pobliżu znajduje się Sarbinowo należałoby zobaczyć pole bitwy stoczonej 25 sierpnia 1758 przez wojska rosyjskie i pruskie pod dowództwem wspomnianego już wcześniej Fryderyka II. Starcie odbyło się w ramach wojny siedmioletniej. Miejsce z którego Fryderyk dowodził bitwą upamiętnia kamień umieszczony u podnóża małego wzniesienia.


Kamień upamiętniający żołnierzy rosyjskich i pruskich poległych w bitwie pod Sarbinowem. Nierozstrzygnięta bitwa była niezwykle krwawa, straty obydwu stron wynosiły niemal 1/3 walczących i szacowane są na 26 do 32 tys. poległych i rannych.

    Na horyzoncie widać Chwarszczany, zatem żal byłoby nie zobaczyć średniowiecznej kaplicy, jedynej pozostałości po miejscowej komandorii templariuszy.




Kaplica templariuszy w Chwarszczanach.

    Z Chwarszczan już bezpośrednio do Kostrzyna. W Kostrzynie interesuje mnie twierdza wzniesiona w XVI w. kiedy Kostrzyn był stolicą Nowej Marchii. Miasto i twierdza zniszczone w wyniku działań wojennych. Gruzy zostały uprzątnięte, zachowały się jedynie ulice, piwnice i sięgające najwyżej do 1,5m fragment ścian kamienic. Zaś obecne miasto wznosi się na północnym brzegu Warty.


Ulica na kostrzyńskim Starym Mieście.


Ruiny kościoła parafialnego.


Przed kościołem parafialnym zachował się, odnowiony obecnie, postument pomnika księcia Jana Kostrzyńskiego, w latach 1535-1571 władcy niezależnej od Brandenburgii Nowej Marchii. Statua księcia nie zachowała się.


Dziedziniec zamkowy. Z okien tego zamku 6 listopada 1730 książę Fryderyk musiał obserwować wykonanie wyroku śmierci na swoim przyjacielu poruczniku Hansie Hermannie von Katte. Na środku dziedzińca zachował się postument pomnika Fryderyka Wilhelma I (Wielkiego Elektora) znanego nam z serialu  "Czarne chmury".


Brama Berlińska. W pomieszczeniach bramy porucznik von Katte spędził noc przed swoją egzekucją.


Wejście na promenadę von Kattego. W tym miejscu wykonano wyrok na nieszczęśniku.


Furta Rybacka. Epoksydowa tablica ufundowana w 2015 przez rodzinę von Kattego.


Widok na mury twierdzy zza furty.

   Zasiedziałem się trochę wśród gruzów i uliczek Starego Kostrzyna dlatego 60 km pozostałe do domu  pokonałem jednym skokiem, zatrzymując się jedynie w Słońsku i dla zaspokojenia potrzeb. Nie zboczyłem do fortów, nie zatrzymałem się w Krzeszycach. W Skwierzynie znalazłem się tuż przed zmrokiem.


Ruiny zamku w Słońsku - głównej siedziby brandenburskiego baliwatu Joannitów.


Zamkowy kościół Joannitów w Słońsku. Obecnie parafialny.


Rower: Dane wycieczki: 162.02 km (3.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Kamionna, Międzychód

Sobota, 15 sierpnia 2015 | dodano: 15.08.2015Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki

   Dzisiejszy wypad do sąsiedniej Wielkopolski był zaplanowany od dwóch tygodni i pierwotnie miał sięgnąć o wiele dalej bo aż do Wronek. Poranna niepewna pogoda, zapowiadane burze spowodowały że wyjechałem dopiero przed południem. Wronki z zrozumiałych względów odpadły ale przejechałem pierwszy zaplanowany odcinek do Kamionnej.
   Kamionna od dawna mnie interesowała ze względu na efektowny szczyt miejscowego kościoła widoczny z drogi podczas przejazdu do i z Poznania. Później podczas poszukiwania informacji o Kamionnej dowiedziałem się że przynajmniej dwukrotnie w XVI i XVII w. uzyskała prawa miejskie, chociaż miasteczko nie rozwinęło się i ostatecznie w drugiej połowie XIX w. je utraciło.
  W Kamionnie zachował się małomiasteczkowy układ z niewielkim rynkiem, oraz gotycki kościół zbudowany w 1499 r z fundacji Mikołaja Kamińskiego, opata klasztoru cystersów w Bledzewie. Kościół usytuowany jest na wysokim brzegu doliny rzeczki Kamionki, do ściany południowej przylega wieża dzwonnicy nakryta ceglanym hełmem ostrosłupowym.
   W pobliże kościoła przeniesiono zabytkowy słup milowy. Słup w kształcie dzwonu był jednym z wielu ustawionych przy jednej z pierwszych zbudowanych w Wielkopolsce szos. Płatna (pobierano na niej myto) żwirowa droga zbudowana w latach 1826-1835 łączyła Poznań z Kostrzynem, gdzie łączyła się z zbudowaną wcześniej drogą do Berlina. Co milę pruską (7532,48 m) umieszczano takie kamienne słupy


Wschodni szczyt kościoła w Kamionnej widoczny z szosy Gorzów-Poznań.


Wieża dzwonnicy.


Wnętrze kościoła.


Słup milowy.


Studnia, w tle widok na dolinę Kamionki.


Zachodnia część kościoła z wejściem i otaczającym murem widoczna z dna doliny.

   Z Kamionnej ruszam do Międzychodu. Wypatrzyłem na mapie jakąś drogę prowadzącą do Kolna i stamtąd przez Bielsko do Międzychodu. Droga na odcinku do Kolna okazała się drogą żwirową. W Kolnie miałem ochotę zobaczyć założenie folwarczne. Okazało się że obiekty są w rękach prywatnych i bez porozumienia z właścicielem wstęp surowo wzbroniony. Z drogi właściwie nic nie widać, ale to co widać pozwala przypuszczać że budynki dworskie są w stanie dosyć daleko zaawansowanej dewastacji. Na skraju znajdującego się mniej więcej w połowie wioski niewielkiego lasku ustawiona tablica informująca że w 1919 Kolno było jedną z najdalej wysuniętych na zachód placówek powstańców wielkopolskich, a 7.02.1919 o wioskę została stoczona jedna z większych bitew powstania.


Tablica o której wspomniałem powyżej.

   Za tablicą zaczyna się asfalt. Wyjeżdżam w Bielsku pod Międzychodem. Dziś pozwoliłem sobie na zwiedzenie śródmieścia. Obmyłem się z kurzu i potu pod Laufpompą i napiłem się do woli tej "cudownie pachnącej" wody. Poprzednim razem sprawdziłem że to niczym nie grozi:) Na rynku odwiedziłem fontannę z rybakiem pod gruszą i osiołka mleczarza. Kilka fotografii i w dalszą drogę.


Laufpompa.


Osiołek mleczarza.


Fontanna rybaka.


Kamieniczka "Pod białym orłem" , kiedyś hotel i restauracja. Dziś nie przyszło mi do głowy żeby sprawdzać co się w niej mieści.

   Żeby nie iść na skróty wracałem do domu drogą do Drezdenka. Właściwie prawdę mówiąc to było oddalanie się. W  Sowiej Górze zwrot w kierunku Lubiatowa, jeszcze kilkanaście kilometrów i jestem prawie w domu tzn. w Gościmiu. Z Gościmia do Skwierzyny jest niemal 30 km, prawie tyle samo co z Międzychodu, ale za to nie wracam drogą którą wszyscy znają.


Przy drodze z Lubiatowa do Gościmia, na przesmyku pomiędzy jeziorami zachował się taki lekki schron. Przed rokiem 1939 kilka kilometrów na wschód  od tego miejsca przebiegała granica polsko-niemiecka.

   Z Gościmia już bez żadnych innowacji; Goszczanowo, Lipki, Murzynowo i Skwierzyna. Dojeżdżając do Skwierzyny słyszę odległe gromy nadciągającej burzy. Wstrzeliłem się z wyjazdem w samą porę,  rano wyjechałem po deszczu, wróciłem do domu przed burzą.


Rower: Dane wycieczki: 107.75 km (5.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Drezdenko - twierdza i forteczny jaz klapowy

Sobota, 11 lipca 2015 | dodano: 12.07.2015Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki

   Dziś wyjechałem stosunkowo późno bo po trzynastej. Cel - dokończyć to czego nie zdążyłem w ubiegłą sobotę. Zatem Drezdenko - i pozostałości po siedemnastowiecznej twierdzy oraz jaz forteczny na Noteci.
   Na Noteci w Drezdenku, tuż poniżej mostu kolejowego na nieczynnej linii Skwierzyna-Stare Bielice stoi pięć potężnych podłużnych budowli z szarego betonu. Kryły one w swoich wnętrzach mechanizmy  jazu klapowego. Zbudowany w latach 30. ubiegłego wieku, należał do umocnień Linii Noteci na południowej końcówce Wału Pomorskiego osłaniających Niemcy od strony Polski. W razie potrzeby uniesione klapy jazu mogły spiętrzyć wody Noteci i zalać tereny na lewym brzegu aż do Krzyża. Samego Drezdenka przed zalaniem miał chronić nasyp linii kolejowej. Pod wiaduktem na drodze do Starych Bielic widać gniazda do zamocowania szandorów które miały uniemożliwić przelewanie się wody w stronę miasta. Dziś ograniczyłem się tylko do wejścia na nasyp linii i most. Krótkie spodenki i bujne pokrzywy to niezbyt sprzyjające zestawienie do bliższego zwiedzania budowli jazu. Byłem tam kiedyś i zapewniam że na krótszym lewobrzeżnym pomocniczym odcinku zachowały się fundamenty klap, a na jednym z bunkrów fragment mimośrodu który je unosił. Płetwonurkowie penetrujący dno rzeki twierdzą że tam pod warstwą piasku naniesionego przez rzekę również zachowały się fragmenty fundamentów znacznie dłuższych klap środkowego odcinka. Chodzenie po moście pozbawionym barierek na wysokości wierzchołków rosnących w pobliżu drzew dostarcza ekstremalnych wrażeń. Trochę informacji o jazie można znaleźć pod linkiem  http://www.fortress.hg.pl/pommernstellung/obiekty_...      . Mogę jeszcze dodać że budowę podobnego lecz znacznie większego jazu planowano w Gorzowie. W międzyczasie zmieniła się doktryna wojenna Niemiec i zrezygnowano z budowy kosztownych umocnień na rzecz rozwijania mobilnych wojsk pancernych. W rezultacie w Gorzowie nawet nie uruchomiono żadnych prac przygotowawczych.


Przy drodze do mostu na Noteci stuletnia wieża ciśnień.


Widoczne z mostu schrony środkowej części jazu.




Sam most.

   Teraz czas powałęsać się po samym Drezdenku. Zacząłem od starówki. Uroczy ryneczek tonący w powodzi zieleni. Za plecami zostawiam górującą nad miastem wieżę kościelną. Miałem tam jeszcze wrócić, później okazało się że dziś już nic z tego nie wyszło. Obok budynku ratusza  przejeżdżam do drugiego rynku - Placu Wileńskiego.


Rynek w Drezdenku. Budynek z wieżyczką nazywany ratuszem był pierwotnie siedzibą sądu.


Szachulcowe domy przy Placu Wileńskim.


Pomnik "koła".

    Kolejna uliczka i przedostaję się na teren byłej twierdzy. Twierdza została zbudowana w początku XVII w.  Było to umocnienie typu nizinnego o kształcie regularnego gwieździstego pięcioboku. Centrum byłej twierdzy obecnie zajmuje Plac Wolności. Pierwszym najbardziej rzucającym się oczy budynkiem jest późnobarokowy pałac zbudowany przez poznańskiego kupca Johanna Georga Treppmachera. Treppmacher w roku 1765 został właścicielem terenu po zlikwidowanej twierdzy. Rok później na fundamentach rozebranego domu wzniósł pałac, wokół urządzono niewielki park z aleją biegnącą w kierunku miasta. Obecnie w pałacu mieści się gimnazjum. Na tyłach szkoły znajduje się jedyny zachowany (z pięciu) bastion twierdzy, a u jego podnóża sucha dziś fosa. Dziś teren jest ogrodzony, ale jeszcze za mojej poprzedniej bytności na teren bastionu można było swobodnie wejść.


Pałac Treppmachera, na tyłach budynku jedyny ocalały bastion twierdzy.


Za mojej poprzedniej bytności można było jeszcze wejść na teren bastionu.


Droga prowadząca na bastion.

   Po przeciwnej stronie placu za skwerkiem forteczna zbrojownia. Oryginalny jest murowany parter budynku, zaś ryglowe piętra "w kratę" z dźwigiem do wciągania ładunków na wyższe kondygnację dobudowano w XVIII w. urządzając w nim spichlerz. Obecnie jest to siedziba Muzeum Puszczy Drawskiej i Noteckiej. Tuż obok szara barokowa kamieniczka, to dawna brama zwana Holm. Dołem prowadził niegdyś przejazd, a na piętrze były pomieszczenia straży. Do pomieszczeń straży wchodziło się bezpośrednio z wałów twierdzy. Obecnie są tam prywatne mieszkania. Za obydwoma budynkami ciągną się wysokie na kilkanaście metrów wały ziemne a za wałami w szerokiej fosie ogrody działkowe. Twierdza uległa zniszczeniu  podczas wojny siedmioletniej i w latach siedemdziesiątych XVIII w została opuszczona a teren sprzedano.


Dawna forteczna zbrojownia. W rękach prywatnych zamieniona w magazyn. Obecnie siedziba muzeum.


Dawna brama zwana Holm.

   Nadszedł czas zbierać się do domu. Pomimo tego że Drezdenko jest stolicą sąsiedniej gminy dzieli nas prawie 50 km.


Budynek gospodarczy z gołębnikiem przy drodze wylotowej do Skwierzyny.

   Tych którzy przez najbliższe trzy tygodnie nie zobaczą moich wpisów chciałem uspokoić że zawieszam swoją aktywność tylko tymczasowo. Wracam na bloga dopiero w sierpniu.



Rower: Dane wycieczki: 124.14 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Danków

Sobota, 4 lipca 2015 | dodano: 05.07.2015Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki

   Nareszcie doszedł do skutku planowany od dawna wyjazd do Dankowa. Trochę obawiałem sie zapowiadanej przez meteorologów fali upałów, ale nie było najgorzej.
Ponieważ sieć lokalnych dróg okolic Skwierzyny nie jest w jakiś bezpośredni sposób związana z drogami na północ od szosy Gorzów - Strzelce Krajeńskie musiałem zastosować łącznik przez rezerwat  Zdroiskie Buki. Zatem pierwsza część do Zdroiska pokonana drogami które znam z wcześniejszych wyjazdów. Piękno doliny Santocznej kontempluję bez zatrzymywania.
Pierwszy króciótki postój w Zdroisku. Chciałem bardziej szczegółowo oglądnąć most na Santocznej. Ciekawostką tego niewielkiego w sumie mostu jest to że posiada w swojej konstrukcji tunel i komory minerskie. Nigdy dotyczczas nie miałem okazji aby obejrzeć go bardziej szczegółowo. Tunel i komory są. Trochę ciasne ale człowiek mojej postury może spokojnie wejść.  


Pomnik poległych w I wojnie światowej mieszkańców Zdroiska (Zanzthal).


Wejście do tunelu minerskiego.



Tunel z komorami na ładunki minerskie.

     Następny przystanek w Santocznie. Santoczno podobnie jak Zdroisko w XVIII w było osadą hutniczą. W w czasie wojen napoleońskich produkowano tu kartacze dla armii pruskiej. W miejscowej hucie powstało również kilka części do Fauermaschine - pierwszej niemieckiej maszyny parowej. Fakt ten upamiętnia głaz ustawiony w pobliżu kościoła.
Ciekawa jest również historia miejscowego kościoła. Wraz z napływem nowych pracowników huty pojawiła się potrzeba budowy kościoła. Ponieważ nowi parafianie nie śmierdzieli groszem za zgodą Fryderyka II w roku 1767 zaadoptowali na cele religijne jeden z magazynów hutniczych. W latach 1818-1819 dobudowano szachulcową wieżę i odtąd dawny magazyn zaczął przypominać prawdziwy kościół. Bryła budynku kościelnego zachowała się w takim kształcie do dziś. W Santocznie zajrzałem jeszcze do lapidarium utworzonego obok starego zdewastowanego cmentarza protestanckiego i pod mostek na Santocznej. Zachował się tam mały wodospad, resztka jazu którego koła wodne napędzały hutnicze maszyny.


Kościół w Santocznie.


Kamień upamiętniający fakt wykonania w miejscowej hucie części do pierwszej niemieckiej maszyny parowej.


Pomnik poległych w I wojnie światowej mieszkańców Santoczna (Zanzhausen). Zupełnie podobny do pomnika w Zdroisku.


Lapidarium w Santocznie. Miejscowy obywatel twierdzi że w pobliżu znajduje się jeszcze kompletnie zdewastowany spory cmentarz żydowski.


Kaskada na Santocznej. Stąd czerpały energię maszyny huty.

   Ruszam do Dankowa. Czeka mnie ok. 10 km zupełnie niezłej, ale wąskiej szosy. Wąskiej gdyż na moich oczach wymijały się dwie ciężarówki z których jedna musiała się wycofać w dogodne miejsce i zjechać na pobocze aby przepuścić drugą. Od Dankowa część mojej trasy pokrywa się z trasą opisaną niedawno przez dornfelda w jego wpisie "Krzyż Wielkopolski - zwiedzanie"
   Danków średniowieczne miasteczko które straciło swoje znaczenie po "prywatyzacji". W końcu XV w. elektor Fryderyk II przekazał Danków swojemu lennikowi von Papsteinowi i w tym czasie pojawiła się ostatnia wzmianka o Dankowie jako miasteczku. Z tamtego okresu zachowały się resztki wałów i miejsce gdzie wznosiła się brama przy drodze do Barlinka. W pewnym oddaleniu od wałów, na przesmyku pomiędzy jeziorami Dankowskim i Kinołęka istniał gródek strażniczy.  Dalsza część wałów miejskich ciągnąca się wzdłuż drogi biegnącej w kierunku Strzelec Krajeńskich została zniwelowana w XIX w w trakcie przebudowy drogi.
  Od strony Strzelc bezpieczeństwa Dankowa strzegł drugi gródek wznoszący się na nasypie wznoszącym się w pobliżu kościoła. Ponadto w Dankowie można zobaczyć resztki imponującego założenia folwarczno-pałacowego. Sam pałac nie zachował się, został zniszczony przez żołnierzy radzieckich.
   Pozostało jeszcze do odszukania zbudowane ok r 1857 mauzoleum rodowe rodziny von Brand, ostatnich właścicieli dóbr dankowskich i ruszam do Strzelec Krajeńskich. 




Kościół w Dankowie.


 Na wzgórzu widocznym za drzewami znajdował się gródek strzegący w średniowieczu przejścia od strony Strzelec Krajeńskich.


Jedna z bram prowadzących do wnętrza zabudowań folwarcznych.


Dawna oranżeria. Z tyłu widoczna stajnia z gołębnikiem.


Pozostałości wałów i fosy.


Mauzoleum von Brandów.


Wnętrze komory grobowej z niszami na sarkofagi.

   Strzelce Krajeńskie zaliczam przelotem zaglądając tylko do zabytków które zawsze kojarzą mi się z tym miastem, są to: kolegiata, baszta Więzienna i brama Młyńska.


Kolegiata mariacka w Strzelcach Krajeńskich.


Baszta Więzienna (Prochowa).


Brama Młyńska.

  Z Strzelec kieruję się w kierunku Starego Kurowa. Przy drodze do Starego Kurowa  znajduje się wioska Gardzko. Trafiłem tam zaciekawiony nagrobkami o których wspominał w swoim wpisie dornfeld. Są to pomniki nagrobne wzniesione na początku XIX w. ku czci Heinricha Gottloba Ludwika von Holzendorfa i jego małżonki. Przez jakiś czas miejscowy majątek dzierżawił Franz Balthasar Schonberg von Brenckenhoff który w pewnym okresie swojego życia jako wysoki urzędnik Fryderyka II kierował osuszaniem i zasiedleniem łęgów nadnoteckich, w r 1772 z polecenia króla rozpoczął budowę Kanału Bydgoskiego. W późniejszym okresie odsunięty od stanowisk w wyniku podejrzeń o nadużycia. Z powodu tychże podejrzeń po śmierci skonfiskowano jego majątek. W swoich majątkach wprowadził uprawę i hodowlę bardziej szlachetnych i wydajnych gatunków i ras roślin i zwierząt. Prowadził między innymi jakieś próby wprowadzenia hodowli bawołów i wielbłądów. 


Kamień przy drodze do Gardzka. Upamiętnia fakt stacjonowania w Gardzku  (w marcu 1945) sztabu 4 Brygady Saperów. Później w czasach pokojowych brygada aż do jej rozwiązania w r. 1999 stacjonowała w pobliskim Gorzowie Wielkopolskim w koszarach przy ul. Chopina.


Kościół w Gardzku.




Pomniki Heinricha Gottloba Ludwika von Holzendorfa i jego małżonki.


Dawny zajazd w Gardzku.


I dawna szkoła.


   Dalsza droga to już tylko powrót do Skwierzyny. Ze względu na most na Noteci skusiłem się na drogę z Nowego Kurowa do Trzebicza. Myślę że już drugi raz nie skorzystam z tego skrótu. Siedem kilometrów bruku pozwalało na jazdę tylko po poboczach. Z Trzebicza do Goszczanowa szosą i kolejny skrót przez Puszczę Notecką do Skwierzyny.
   W planach były jeszcze leśniczówka Okno i jaz forteczny w Drezdenku. Leśniczówki musiałbym szukać dlatego tym razem odpuściłem, natomiast na jaz zabrakło czasu. W trakcie wycieczki zostałem poinformowany o wieczornych planach z grillem i piwkiem. Dotarłem do domu pół godziny przed czasem. Zdążyłem tylko spłukać pot i kurz. Przetarłem tamten kierunek, pewnie jeszcze tam kiedyś zawitam. Szkoda tylko że każdy wyjazd w tamte okolice to ponad 100 km.


Rower: Dane wycieczki: 129.40 km (18.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do Zbąszynka i z powrotem

Sobota, 6 czerwca 2015 | dodano: 06.06.2015Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, Zbąszynek

   Pretekstem do wyjazdu była chęć zobaczenia z bliska miejscowości które wielokrotnie widziałem z okien pociągu do Zbąszynka. Podobne pomysły miał mój gość, z którym pokonałem szlak w jedną stronę. Potem on wsiadł w pociąg i za godzinę był w Poznaniu, a mnie czekał powrót do Skwierzyny. Droga powrotna była dłuższa o niemal 20 km. ponieważ zdarzało mi się z niej nieco zbaczać. Droga do Bukowca przez Międzyrzecz  była już przerabiana kilka razy, chociażby przy okazji szukania pomnika wilka. Natomiast nigdy nie byłem rowerem dalej, za Bukowcem.


Osiedle przy wylocie z Międzyrzecza w kierunku Zbąszynka.

   Bukowiec spora wieś - do 1945 majątek w Bukowcu stanowił własność rodziny von Gersdorff. Pałac spłonął po wejściu wojsk radzieckich. Zachował się jedynie budynek bramny z wieżami i fragment ogrodzenia stylizowany na mur obronny. Obecny kościół w Bukowcu pochodzi z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Poprzedni zabytkowy, drewniany zbudowany w roku 1550 spłonął w roku 1978. Podobno niewiele wcześniej dosyć bezceremonialnie został "uporządkowany" cmentarz byłych niemieckich mieszkańców Bukowca. Niektórzy w pożarze kościoła widzieli palec boży który dotknął mieszkańców za roboty przeprowadzone na tym cmentarzu :). Obok figury św. Krzysztofa patrona podróżnych opuszczamy wieś kierując się do Lutola.


Budynek bramny do folwarku w Bukowcu.


Kościół w Bukowcu.


Patron podróżnych.

   Lutol Suchy. W centrum wioski XIX wieczny kościół. Zwracają uwagę domy których cały szereg jest w nietypowy sposób zwrócony  do ulicy szczytami. Zaraz za wioską nasza droga krzyżuje się z drogą krajową nr. 2.


Lutol Suchy.

   Następną miejscowością jest Chociszewo. W Chociszewie mijamy interesujący XV w. kościół, z nietynkowaną wieżą zwieńczoną niezwykle smukłą iglicą. Podobno na kościelnej dzwonnicy zachował się uszkodzony dzwon z 1500 r., który jest najstarszy na ziemi międzyrzeckiej.


Chociszewo.


Wnętrze widziane przez zamkniętą kratę.


   Za wiaduktem autostrady kolejna miejscowość Rogoziniec znana z tego że w pobliżu znajduje się Technikum Leśne zajmujące byłe koszary wybudowane w r. 1871 przez Francuzów w ramach reparacji wojennych. Miałem zamiar tam zajechać, ale przez nieuwagę minąłem drogę prowadzącą do technikum, i już nie zawracałem. Chociszewo i Rogoziniec mają wspólną stację kolejową Chociszewo-Rogoziniec znajdującą się mniej więcej w połowie drogi pomiędzy nimi. Na stacyjce natknąłem się na szynobus jadący z Gorzowa przez Skwierzynę, ale w kierunku do Zbąszynka. Nie skorzystałem.
   Przed Zbąszynkiem została jeszcze Dąbrówka Wielkopolska - wieś która zasłynęła swoja wiernością dla polskości, co wielu jej mieszkańców przepłaciło życiem. W 1939 na 1.287 mieszkańców wsi polskość deklarowało 986 osób.


Kościół w Dąbrówce Wlkp.




Pałac hrabiów Schwarzenau w Dąbrówce.

   I na koniec Zbąszynek miejscowość powstała w latach dwudziestych na skrzyżowaniu szlaków kolejowych, po 1945 r. miasto.


Dworzec w Zbąszynku.


Lokomotywa na stacji w Zbąszynku.


I jej siostra w mieście.

   W drodze powrotnej zboczyłem do Wyszanowa, a na koniec jeszcze do Popowa i Zemska.


Kościół w Wyszanowie.

Rower: Dane wycieczki: 121.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Z Poznania do Skwierzyny

Czwartek, 4 czerwca 2015 | dodano: 05.06.2015Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, Poznań, Szamotuły

   Syn zaproponował mi przejażdżkę rowerową od Poznania do Skwierzyny. Aby uniknąć o wiele krótszej , ale ruchliwszej drogi przez Pniewy wybraliśmy wariant trasy prowadzącej przez Szamotuły, Sieraków i Międzychód. Do Poznania dotarłem w środę wieczorem koleją. Rano start z poznańskiego Grunwaldu. Z Poznania wydostajemy się parkami i lasami tzw. zachodniego klina zieleni. Szlak prowadzi doliną strumyka Bogdanka. Mijamy kilka jezior sztucznych i naturalnych. Czasami w oddali majaczą zabudowania Kiekrza później Rokietnicy. Dopiero za Rokietnicą wydostajemy się na drogi które można nazywać szosami.


Miejsce z którego wystartowaliśmy.


Świąteczny poranek. Wielkomiejska dżungla.


Wiadukt obok jeziora Rusałka, w tym miejscu opuszczamy miejskie bruki.



Rusałka.


Kiekrz.


Pole maków i chabrów. Mijanka podczas wykonywania oprysków.

   Zbliżamy się do pierwszego miasta na naszym szlaku. Szamotuły praktycznie omijamy. Można byłoby poszukać zamku Górków, kolegiaty, jednak niespodziewanie dla nas samych znaleźliśmy się już poza miastem. Może kiedyś będzie jeszcze okazja do odwiedzenia Szamotuł.


Jedyne ważniejsze skrzyżowanie w śródmieściu Szamotuł które było dane nam pokonać. 


Mijany kościółek.


Urocza kamieniczka.

   Kierujemy się do Ostrorogu, a w dalszej kolejności na Kwilcz. Kwilcz nas nie interesuje dlatego w Wróblewie wybieramy kierunek na Sieraków.


Gdzieś przed Ostrorogiem.


Kościół w Ostrorogu.


Ostroróg. Stan techniczny pozostawia trochę do życzenia, ale dom ma swój urok. Jak się później okazało o
biekt ten jako wyjatek ma XVIII-wieczną metrykę. Większość pozostałej  zabudowy Ostrorogu pochodzi z drugiej połowy XIX  i pierwszej połowy XX w. Parterowy budynek posiada murowany parter z podcieniami oraz drewnianą wystawkę w partii dachowej.

   Sieraków kojarzy się z hutą szkła i stadnina koni. Zarówno Szamotuły jak i Sieraków sprawiają miłe wrażenie. Schludne, zadbane aż przyjemnie popatrzeć. Sieraków i dalsza droga już była kiedyś przerabiana. Zaczynam czuć się jak u siebie. Dalej będzie Międzychód i droga południowym skrajem Puszczy Noteckiej przez Mierzyn i Wiejce.


Sieraków.


Kiedyś Sieraków i Międzychód leżały na linii kolejowej do Wronek. Teraz to już chyba wspomnienie. Jedna z stacyjek na tym szlaku.

   W Międzychodzie przedzieramy się przez środek miasta. Chodziło o zobaczenie Laufpompy. Zbudowana w 1912 przy studni artezyjskiej. Wypływajaca z niej woda zawiera szereg mikroelementów a ponadto siarkowodór, stąd jej charakterystyczny zapach. Istnieje w Międzychodzie jeszcze jedno podobne ujęcie wód artezyjskich. Walory naturalne tych wód spowodowały że w roku 1925 w mieście otwarto uzdrowisko dla pracowników państwowych, którego pomysłodawcą był Andrzej Chramiec z Zakopanego. Był on wówczas lekarzem powiatowym w Międzychodzie. Później sprawa uzdrowiska padła, a szkoda.




Międzychód. Laufpompa.


W Międzychodzie przedostajemy się na drugą stronę Warty. Dalsza droga przez Wiejce była już pokonywana wielokrotnie i przynajmniej raz opisywana.


Rower: Dane wycieczki: 142.00 km (19.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)