blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69747 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:24819.76 km (w terenie 4248.00 km; 17.12%)
Czas w ruchu:1294:39
Średnia prędkość:16.84 km/h
Maksymalna prędkość:43.20 km/h
Liczba aktywności:196
Średnio na aktywność:126.63 km i 7h 31m
Więcej statystyk

Wronki

Sobota, 6 kwietnia 2019 | dodano: 06.04.2019Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka, Wielkopolska

     Na sobotę zaplanowałem długodystansową wycieczkę, nie wykluczałem że uda się przekroczyć 200 km. Wronki i Szamotuły należą do jednych z najbardziej odległych punktów które udało mi się osiągnąć i powrócić w ciągu jednego dnia. Jadąc do Wronek zakładałem że być może dotrę do Czarnkowa, a może nawet aż do Trzcianki. W Wronkach okazało się jednak że trochę źle oceniłem możliwości, dochodziła piętnasta a do Czarnkowa zostało jeszcze 30 km. Połowę tej trasy stanowiła wprawdzie droga do Krucza, skąd zamierzałem przez Mężyk dotrzeć do Miałów. Na tym odcinku przez Puszczę Notecką jeszcze nigdy nie jechałem. Niemniej te pozostałe 15 km należało pomnożyć przez dwa i zostawić sobie jakąś godzinę na objechanie miasta co dałoby jakieś dodatkowe dwie- trzy godziny. W domu byłbym ok. północy, skończyło się zatem na Kruteczku.
       Do Wronek jadę trasą przez Kamionną, Prusim, Kurnatowice, Chrzypsko Wielkie, Wróblewo. Przy zjeździe do Prusimia powstaje rekonstrukcja wiatraka przyozdobiona olbrzymią flagą Powstania Wielkopolskiego. Drewno złożone obok budowy wygląda na pozyskane z innego rozebranego starego wiatraka.
   Następną krótką przerwę urządziłem sobie w Łężcach za sprawą otwartej bramy pozwalającej podjechać w pobliże pałacu. Do tej pory udawało się go zobaczyć przez szpary w bramie. Bezpośredniego dostępu do rezydencji broniły dwa brytany przywiązane do bud przed podjazdem. Nie imponowały one masą mięśniową, ale były dosyć hałaśliwe. Spełniły swoją rolę stróżów, a ja wycofałem się z powrotem za bramę.
   Kolejne mijane zabytki to dwory w Chrzypsku, dziś placówka handlowa GS-u i Śródce, obecnie hotel. Podobny pałacyk jak w Śródce można zobaczyć przez szpary w parkanie w pobliskim Wróblewie. Po przeciwnej stronie drogi w Wróblewie stoi figura św. Jana Nepomucena z 1785 r. Podobno jest to najstarsza figura przydrożna na terenie powiatu szamotulskiego.
    W Wronkach z braku czasu ograniczyłem się tylko do przejazdu przez rynek, następnie obok muzeum i klasztoru na kładkę nad Wartą. W związku z rynkiem wspomnieć trzeba o osiołku Psikusie. Psikus wsławił się tym że 20 kwietnia 1941 r zakłócił swoim rykiem uroczystość zorganizowaną na wroniecki rynku przez hitlerowców dla uczczenia urodzin swojego wodza. Osiołek, woźnica i przypadkowi przechodnie Polacy otrzymali natychmiast baty od niemieckich żandarmów, została im jednak satysfakcja z ośmieszenia uroczystości
  Z Wronek ruszyłem w kierunku Krucza. Ponieważ pamiętałem że mam przejechać przez Hamrzysko skręciłem w puszczę zaraz za pierwszym drogowskazem kierującym do tej miejscowości. Początkowy bruk przyjąłem za dopust boży nie podejrzewając że dalej będzie o wiele gorzej. W Hamrzysku również wybrałem gorszą opcję, zmylił mnie drogowskaz kierujący do Roska o którym pamiętałem że leży na północnym obrzeżu Puszczy. Brnąłem przez piachy licząc na jakąś lepszą drogę, dopiero na kilkaset metrów przed szosą do Białej wyjąłem mapę i widząc że tą samą drogę mogłem pokonać asfaltem pogratulowałem sobie w duchu właściwego planowania trasy.
   Niedawno tony1974 wspominał na swoim blogu o Rowie Syzyfa w Mężyku. Uważam zatem żeby nie przegapić tej budowli. W naturze wygląda trochę inaczej niż sobie wyobrażałem. Imponujący rów o długości 170 metrów, 10 metrów szerokości i 5 metrów głębokości został w całości wykopany siłą mięśni jednego starszego człowieka. Paweł Jechalik bo o nim mowa w chwili rozpoczęcia pracy miał 72 lata. Chcąc odprowadzić nadmiar wody z swoich łąk nad jeziorem Zdręczno i dysponując jedynie łopatami i kolebą przerzucił niemal 4 tys. metrów sześciennych piasku i ziemi kopiąc rów melioracyjny do sąsiedniego jeziora Górnego. Praca ta swoją skalą trochę przypomina pracę Jana Stacha z Znamirowic nad Jeziorem Rożnowskim, który jednoosobowo, siłą własnych rąk bez użycia sprzętu ciężkiego zbudował kamienny most wysoki na 13 m, kilkumetrowej szerokości i 20 metrów długości.
   Miały, Piłkę i Kwiejce znam z poprzednich wycieczek. W Piłce zbaczam na chwilę do Parku Grzybów. Jest to leśna ścieżka dydaktyczna przy której rozmieszczono powiększone modele grzybów i modele leśnych zwierząt. Po opuszczeniu parku czas zaczyna pilić, chciałbym przed zmrokiem wydostać się na drogę Drezdenko-Skwierzyna.
    W Kwiejcach już skracam drogę jadąc leśnym traktem do Karwina. Jeszcze jeden krótki postój w Karwinie i dobrze znanymi już drogami przez Marzenin i Rąpin docieram do Gościmia. Teraz pozostało spokojnie pokonać ostatnie 35 km. Zmrok dopadł mnie w Murzynowie, to jest praktycznie już w domu.

W Prusimiu
Wiatrak z Prusimia

Pałac w Łężcach
Pałac w Łężcach.

Pałac w Śródce
Pałac w Śródce.

Nepomuk z Wróblewa
Nepomuk z Wróblewa.

Pielgrzym z Biezdrowa
Pielgrzym z Biezdrowa.

Sanktuarium w Biezdrowie
Sanktuarium w Biezdrowie.

Wronki - osiołek Psikus
Wronki - osiołek Psikus.

Klasztor franciszkanów w Wronkach
Klasztor franciszkanów w Wronkach.

Panorama Wronek z kładki nad Wartą
Panorama Wronek z kładki nad Wartą. 

Kamień Syzyfa
Kamień Syzyfa w Mężyku.

Mężyk - wózek Syzyfa
Wózek Syzyfa i jedna część jego pracy.

I jego syzyfowa praca
I druga część jego dzieła. Wykonana rękoma jednego i to już niemłodego człowieka.

Nad Miałą w Miałach
Nad Miałą w Miałach.

Park grzybów w Piłce
Park grzybów w Piłce.

Czubajka kania z Piłki
Czubajka kania z Piłki.

I okazały  borowik
I okazały borowik.

Pomnik partyzantów w Karwiniu
Pomnik partyzantów w Karwiniu.

Najbardziej okazały dom w Karwiniu.
Najbardziej okazały dom w Karwinie. Myślę że to dawna siedziba nadleśnictwa i miejsce akcji partyzantów z poprzedniej fotografii.


Rower:Kross Dane wycieczki: 185.19 km (11.00 km teren), czas: 11:21 h, avg:16.32 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Zagórze k/Drezdenka

Sobota, 30 marca 2019 | dodano: 30.03.2019Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki

   Nie lubię wycieczek z których muszę wrócić na określoną godzinę, czasem jednak nie da się tego uniknąć. Tak własnie było dzisiaj, jednak liczyłem że po dotarciu do Drezdenka zostanie mi chociaż ze dwie godziny na zbadanie ścieżek w lasach na północ od miasta.
   Jadąc do Drezdenka wybrałem skrót przez puszczę do Gościmia. Straszenie mnie wilkami grasujących w lasach okazało się z lekka przesadzone, przez całe 26 km nie widziałem żywego zwierza.
   W Osowie wjechałem na ścieżkę rowerową poprowadzoną po dawnym torowisku. Jakieś dwie kadencje samorządowe wstecz padło hasło budowy drogi rowerowej na porzuconym torowisku Skwierzyna-Drezdenko. Z tych planów wywiązało się tylko Drezdenko budując odcinek do Osowa. Dziś widziałem że trwają prace na kolejnym odcinku i droga jest przedłużana. Zapewne przy następnej okazji będę mógł wjechać na nią już w Trzebiczu,  a może nawet w Goszczanowie (dalej to już gmina Santok).
  Czas skończył mi się w Zagórzu, trzeba było zawracać. A tu tak kusiły drogi: do Marzęcina, lub bliżej do Lubiewa, czy wreszcie ścieżka do rezerwatu nad jeziorem Łubówko, nie wspominając o tych prowadzących w nieznane. Również zostały na następną okazję.
   W drodze powrotnej zboczyłem w kierunku Strzelc Krajeńskich. Następne przeprawy przez Noteć poniżej Drezdenka zlokalizowane są w Trzebiczu i pod Goszczanowcem. Wybrałem tą drugą opcję z prozaicznego powodu - przecież dziś już przez Trzebicz przejeżdżałem.
   W Starym Kurowie skusił mnie drogowskaz wskazujący drogę do Pławina. Pamiętałem że gdzieś przed mostem na Noteci widziałem drogowskaz kierujący do tej samej miejscowości ale z przeciwnej strony. Katastrofą byłoby gdyby okazało się że droga kończy się w łąkach za Pławinem. Jednak udało się, kamień z serca spadł wraz z pojawieniem się tablicy z napisem "Żółwin". Czasu zapewne nie zaoszczędziłem ale za to poznałem nową drogę.
  Po przekroczeniu Noteci pozostało nacisnąć pedały i starać się jak najmniej spóźnić, co wyszło już niekoniecznie zgodnie z planem. Na szczęście za dzisiejsze spóźnienie objęła mnie amnestia, a stosowne kazanie małżonki z braku czasu zostało skrócone do minimum i ograniczyło się tylko do wymówek że jestem niesłowny i niepunktualny :))  a teraz musimy się spieszyć. Myślałem że będzie gorzej.


Zagórze - wieża widokowa nad jeziorem Łubowo
Zagórze - wieża widokowa nad jeziorem Łubowo.

I widok z platformy widokowej
I widok z platformy widokowej.

Daniele w Pławinie
Daniele w Pławinie. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 122.37 km (29.00 km teren), czas: 07:19 h, avg:16.72 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Włóczęga po czterech powiatach (dwóch województwach)

Sobota, 23 marca 2019 | dodano: 23.03.2019Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka

   Nie tak to miało być. Miała być pełnowartościowa wycieczka w okolice Drezdenka i Krzyża, ale człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi. Zatrzymałem się w Jastrzębniku aby zobaczyć o co chodzi z obeliskiem który pojawił się na placyku pośrodku wsi, wtedy podjął interwencję kundel stojący w otwartej bramie po przeciwnej strony ulicy. Kundel wahający się czy przebiec drogę, czy pozostać na miejscu  zwrócił uwagę przejeżdżających drogą teściów mojego syna, a przy okazji kundla padło również na mnie. Teściowie mają domek pod Gościmiem w którym spędzają weekendy. Skoro już wpadłem w ich ręce nie było możliwości wyłgać się od zaproszenia na kawę i wycieczkę musiałem zamienić na coś co pozwoliłoby wrócić do domu ok. osiemnastej. Pomyślałem o Sowiej Górze i Międzychodzie, czyli okrążenie sporej części Puszczy Noteckiej.
   Przed Międzychodem zainteresował mnie drogowskaz wskazujący Żmijowiec. Leśniczówka miała być oddalona o 1 km. Przejechałem niemal półtorej i nic nie zauważyłem, zawróciłem a dopiero w domu na mapie z zapisanym śladem zobaczyłem że do leśniczówki zostało mi jeszcze dobre pół kilometra.
   Z leśnictwem Żmijowiec jest związane oddalone o ok. pół kilometra od szosy miejsce tajemniczego masowego mordu. Wiosną 1941 r. hitlerowcy dokonywali tu eksterminacji więźniów zwożonych samochodami z nieustalonych miejscowości. Ocenia się że było to ok 350-450 osób. Dla zatarcia śladów zbrodni w 1944 r. grupa więźniów pod nadzorem gestapo rozkopała mogiły, spaliła zwłoki, a popioły wyrzuciła do Warty. Z tego komanda również nikt nie przeżył. Miejsce i fakt mordu pozostałoby nieznane gdyby nie przypadkowy świadek jednej z kaźni. Dziś zajechałem pod głaz upamiętniający te wydarzenia.
  Przed samym Międzychodem uznałem że mam szansę zaokrąglić dzisiejszy wynik do setki jednak musiałbym się trochę powałęsać gdzieś w rejonie Pszczewa, stąd wyszło takie podbrzusze poniżej drogi krajowej 24.
  W końcówce dał mi popalić czołowy wiatr którego wcześniej nie było lub wiał z kierunków obojętnych.

Nowe Polichno, gospodarstwo agroturystyczne
Nowe Polichno, gospodarstwo agroturystyczne.

Obelisk który pojawił się w Jastrzębniku
Obelisk który pojawił się w Jastrzębniku. Strona odwrócona plecami do drogi wyjaśnia wszystko. To pierwszowojenny kriegerdenkmal który do tej pory stał gdzieś zapomniany w krzakach. A jak będzie wykorzystany teraz to się pewnie wkrótce okaże. Z tyłu na chodniku winowajca tego że musiałem zmieniać plany.

Miejsce masowego mordu dokonanego przez hitlerowców wiosną 1941 r. w lesie pod Żmijowcem.
Miejsce masowego mordu dokonanego przez hitlerowców wiosną 1941 r. w lesie pod Żmijowcem.

Nie wiem co to ma symbolizować. Przy drodze do Rokitna
Nie wiem co to ma symbolizować. Buty i opona na drzewie przy drodze do Rokitna. Kiedyś tą drogą chadzały piesze pielgrzymki do rokitniańskiego sanktuarium, tak mi się przypomniało w związku z tymi butami :)

I kompozycja w środku lasu
A pod drzewem kompozycja.



Rower:Kross Dane wycieczki: 108.53 km (27.00 km teren), czas: 06:19 h, avg:17.18 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Łagów

Sobota, 19 stycznia 2019 | dodano: 19.01.2019Kategoria ponad 100 km, Łagów

  Skusiłem się dziś na wyjazd do Łagowa, miałem zamiar wejść na Sokolą Górę. Jest takowa góra w Łagowie. Położona kilkaset metrów na północny-zachód od zamku Joannitów, na swoim szczycie kryje wały i fosy średniowiecznego grodziska, a na zboczach stary cmentarz ewangelicki. Byłem tam kilka lat temu, dziś chciałem zobaczyć co się zmieniło od tamtego czasu. Ostatecznie objazd Łagowa skończył się u podnóża zamkowego wzgórka. Zwyczajnie nie zmieściłem się w harmonogramie wyjazdu, miałem jakieś 40 minut opóźnienia.
  Powrót z Łagowa zaplanowałem przez Żelechów, od którego dalsza trasa miała być wybrana w zależności od tego co pokażą drogowskazy. Tutaj trochę mnie zawiodła pamięć dotycząca sieci drogowej tego zakątka. Nie zamierzałem wracać do Wielowsi przez którą już dziś przejeżdżałem, natomiast Bucze leżące na przeciwnym kierunku wydawało mi się zbyt odległe od drogi Lubrza-Boryszyn. Tu zemściło się to że nie zabrałem żadnej mapy, lub chociażby nie zerknąłem w nie wczoraj wieczorem. Wybrałem kierunek prowadzący  pomiędzy te dwie drogi. Wydawałoby się że optymalny, ale początkowo niezła droga wkrótce przeszła w bruk który nieoczekiwanie skończył się na płocie otaczającym Autostradę Wolności.
    Z tej racji że przy wyjeździe z Żelechowa pożegnał mnie nerwowy, wolno biegający Burek nie miałem ochoty na odwrót. Burek właściwie był nerwowy tylko wtedy kiedy próbowałem jechać, jako spieszony byłem dla niego nieinteresujący. Prawdopodobnie bez Burka również nie zawróciłbym, ale stanowił jakiś tam argument przemawiający za tym aby ruszyć bezdrożami wzdłuż autostrady licząc na to że jak zwykle gdzieś w końcu natrafię na jakąś lokalną polną drogę . Z opresji wybawiła mnie odchodząca w bok leśna droga która wyprowadziła mnie z powrotem pod autostradę ale również na poważniej wyglądającą drogę prowadzącą jak się okazało do Zagajów.
   Prawdopodobnie w Zagajach popełniłem kolejny błąd wybierając brukowaną drogę prowadzącą w głąb wioski a potem gdzieś na wschód w głąb lasu. Ostatecznie dotarłem nią do jakiejś lokalnej szosy prowadzącej dalej na wschód, a w przeciwnym kierunku prawdopodobnie do sąsiadującej z Zagajami Buczyny. W znanym sobie terenie znalazłem się dopiero w rejonie Staropola. 
  Dalej poszło jak z płatka; Boryszyn, Wysoka, Kaława i powrót do Skwierzyny starą trójką. W domu znalazłem się zgodnie z harmonogramem. Mimo wszystkich przeciwności losu odrobiłem gdzieś stratę czasu zrobioną w drodze do Łagowa.

Łagów - Zamek Joannitów
Łagów - Zamek Joannitów.

Łagów - wiadukt kolejowy nad drogą do Żelechowa
Łagów - wiadukt kolejowy nad drogą do Żelechowa.


Rower:Kross Dane wycieczki: 100.52 km (7.00 km teren), czas: 05:52 h, avg:17.13 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do Strzelec Krajeńskich

Sobota, 15 grudnia 2018 | dodano: 15.12.2018Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki

    Wybrałem się do Strzelec Krajeńskich z różnymi pomysłami które ostatecznie spaliły na panewce, ostała się jeno przejechana trasa. Po pierwsze, miałem zamiar wypuścić się w okolice Pławina i Starego Kurowa. Jadąc drogą 157 zlekceważyłem drogę do Błotna, a potem wypatrywałem jakiegoś zjazdu na prawo i w ten sposób dotarłem do Sierosławic graniczących z Zwierzynem, w tym momencie Pławin i Kurowo zostały już za plecami. Po drugie, zamierzałem powałęsać się trochę po Strzelcach, tu wrogiem okazał się czas. Ostatecznie dobrze że przegapiłem Pławin, na pewno wracałbym przez Strzelce i zamiast o siedemnastej wylądowałbym w Skwierzynie jakieś dwie godziny później.

Dworzec w Zwierzyniu
Dworzec w Zwierzyniu. Zbudowany od nowa po katastrofie z lipca 2011. W poprzedni dworzec uderzył zwolniony lekkomyślnie z hamulców w pobliskich Owczarkach skład wagonów z kruszywem. Wagony wykoleiły się na terenie dworca zabijając trzy osoby i uszkodziły stary budynek.   

Mury miejskie w Strzelcach
Mury miejskie w Strzelcach. W wnęce baszty niedawno odsłonięta brązowa makieta średniowiecznych Strzelec.

Brązowa makieta średniowiecznych Strzelec Krajeńskich
I sama makieta.

Strzelecki rynek
Strzelecki rynek.

Kolegiata strzelecka
Dawny kościół farny. Dziś pozostaje zdegradowany do roli kościoła filialnego.



Rower:Kross Dane wycieczki: 108.20 km (0.00 km teren), czas: 06:29 h, avg:16.69 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Szczańca

Niedziela, 2 grudnia 2018 | dodano: 02.12.2018Kategoria ponad 100 km, pow. świebodziński

   Wybrałem się na wycieczkę do niezbyt odległej ale nigdy nie odwiedzanej przeze mnie gminy Szczaniec. Aby nie wracać tą samą trasą do Szczańca wybrałem się drogą prowadzącą do Zbąszynka, pamiętałem że w Rogozińcu stoi drogowskaz kierujący do Bolenia i że bezpośrednio za Boleniem leży Szczaniec. Kilka kilometrów drogi szutrowej to tylko niewielkie urozmaicenie.
   W lesie pomiędzy Rogozińcem, Dąbrówką Wielkopolską a Boleniem (przysiółek Dąbrówki) w ostatniej ćwiartce XIX wieku armia kajzera za pieniądze z francuskich reparacji po wojnie 1870 r. zbudowała olbrzymie składy amunicji gromadzonej na potrzeby przyszłej wojny z Rosją. Po pierwszej wojnie składy zgodnie z warunkami pokoju wersalskiego musiały być zlikwidowane. Zostały tylko niepotrzebne koszary po załodze i ochronie składów.
   W okresie międzywojennym były zagospodarowane na cele mieszkaniowe. Dziś w dawnych koszarach mieści się Technikum Leśne, budynki zostały dostosowane do nowych potrzeb, a jedyny który zachował się w niewiele zmienionej formie niszczeje opuszczony. Natomiast w lesie na przestrzeni kilku kilometrów kwadratowych zachowały się tylko stuletnie fundamenty budynków i nasypy po bocznicach kolejowych.
   Za lasem mijam kilka domów, to był właśnie Boleń, zupełnie przyzwoitą drogą szutrową docieram do mostku na Gniłej Obrze i wjeżdżam do Szczańca. Do zmroku zostaje niewiele ponad dwie godziny, z konieczności maksymalnie skracam pobyt, nie zajeżdżam pod widoczne ruiny pałacu, mijam szkołę i stojący przed nią pomnik poświęcony pamięci Polaków walczących na wszystkich frontach II wojny światowej. Kilka minut poświęcam siedzibie władz gminnych i kościołowi i ruszam w kierunku Świebodzina.
  Odległy o ok. 10 km Świebodzin omijam dawną dwójką, dziś bodajże drogą 92. Gdzieś po lewej stronie od czasu do czasu na tle zamglonego nieba mignie jakiś fragment olbrzymiej figury świebodzińskiego Chrystusa i wjeżdżam na dawną trójkę.
  Pozostałe 40 km przejechałem ścigając się z nadciągającym deszczem. Udało się rzutem na taśmę, pomagał południowy wiaterek :).

Pruskie koszary z końca XIX w. w Rogozińcu (na terenie Technikum Leśnego)
Pruskie koszary z końca XIX w. w Rogozińcu (na terenie Technikum Leśnego).

Ślady po składach amunicji pod Rogozińcem (zlikwidowane decyzją traktatu wersalskiego)
Ślady po składach amunicji pod Rogozińcem. Widoczne fundamenty budynków i nasyp po bocznicy kolejowej.

Stuletnie fundamenty zlikwidowanych składów amunicji pomiędzy Rogozińcem a Szczańcem
Wiekowe (w sensie dosłownym) ruiny fundamentów po zlikwidowanych magazynach amunicji.

Szczaniec  - pomnik upamiętniający Polaków walczących na wszystkich frontach II wojny światowej
Szczaniec - pomnik upamiętniający Polaków walczących na wszystkich frontach II wojny światowej.

Urząd gminy w Szczańcu
Urząd gminy w Szczańcu.

Kościół w Szczańcu
Kościół w Szczańcu.

I zbędny wiadukt
Zbędny wiadukt pod Nietoperkiem. Zjechałem z szosy bo zaintrygował mnie rząd kamiennych słupków prowadzących w głąb lasu. Słupki doprowadziły do wiaduktu na nieczynnej (nieistniejącej) linii kolejowej Międzyrzecz-Toporów.

Nieprzejezdna linia kolejowa Międzyrzecz-Toporów
Oficjalnie linia kolejowa Międzyrzecz-Toporów jest "nieprzejezdna".




Rower:Kross Dane wycieczki: 104.69 km (6.00 km teren), czas: 05:52 h, avg:17.84 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Nieuchwytne Pąchy zlokalizowane.

Poniedziałek, 12 listopada 2018 | dodano: 12.11.2018Kategoria ponad 100 km, okolice Trzciela, Wielkopolska

  W przeszłości robiłem już dwukrotnie podejście aby odszukać tę osadę ukrytą w głębi lasu, gdzieś w przestrzeni pomiędzy Pszczewem a Miedzichowem. Próbowałem od strony Silnej i zawsze mnie zniosło gdzieś w inne rejony, dziś korzystając z prezentu w formie dnia wolnego zrobiłem udane podejście od strony Miedzichowa.
  Sama osada to kilka domów leżących nad śródleśnym jeziorkiem. Atmosfera sielska, miejsce wymarzone dla miłośników ciszy i spokoju, lasu i wody. Jazda dobrą szutrową drogą też jest przyjemnością. W przeszłości Pąchy liczyły ok 40 gospodarstw i ponad trzystu mieszkańców, dziś jest ich podobno zaledwie ok dwudziestu, ale baner informuje o działkach na sprzedaż więc może wkrótce będzie więcej.
  Z lasu wydostałem się w Silnej i pozostało wrócić do domu dobrze znanymi drogami przez Pszczew, Lubikowo i Rokitno. W sposób zupełnie niezamierzony przejechałem kolejne sto km.

Poranek na drodze
Poranek na drodze.

Młyn Stary Folwark pod TrzcielemMłyn Stary Folwark pod Trzcielem.

W Miedzichowie
W Miedzichowie.

Leśne drogowskazy
Leśne drogowskazy.

Na leśnym rozdrożu
Na leśnym rozdrożu.

Klimatyczny stary dom w głębi lasów
Stary dom w głębi lasów.

Leśniczówka w Pszczewie. Gdzie stanie nowy Hubert ?
Leśniczówka w Pszczewie. Gdzieś stanie nowy św. Hubert.



Rower:Kross Dane wycieczki: 100.64 km (22.00 km teren), czas: 05:28 h, avg:18.41 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Dolina dolnej Warty - do granic Rzeczpospolitej Ptasiej

Sobota, 10 listopada 2018 | dodano: 10.11.2018Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn, pow. słubicki

   Ponieważ główne uroczystości rocznicowe w naszym mieście przewidziano na jutro zrobiłem sobie wycieczkę w okolice Słońska. Lwią część trasy zamiast DK 22 pokonałem bocznymi drogami. Na ścieżkę w ptasim rezerwacie nie wjeżdżałem, za to zupełnie niespodziewanie znalazłem się w Ośnie.
   Dla uniknięcia jazdy po ruchliwej krajówce i urozmaicenia wycieczki ruszyłem w nieznane poprzez wioski w dolinie dolnej Warty. Ograniczona z jednej strony wałami a z drugiej krawędzią wysoczyzny dawna terasa warciańska skolonizowana w XVIII w. stanowi plątaninę kanałów, dróg gruntowych, żwirowych i asfaltowych oraz leżących nad nimi osad i wiosek. Wjeżdżając w ten labirynt zakładam tylko z grubsza gdzie się wynurzę po drugiej stronie. Tym razem zacząłem od Rudnicy. Przerwy w Rudnicy nie przewidywałem jednak przejeżdżając ulicą Kolejową nie mogłem odmówić sobie wizyty na dawnej stacji kolejowej. Dziś widać że od czasu mojej poprzedniej bytności czas jej nie oszczędza. A kiedyś była lokalnym węzłem kolejowym na linii do Sulęcina czemu zawdzięczała dziwne położenie w stosunku do linii kolejowej Gorzów-Kostrzyn. Została zbudowana przy działającej od 1912 r. do 1945 r. linii kolejowej Gorzów Zieleniec-Kniazin. W Kniazinie był rozgałęźny posterunek kolejowy pozwalający dołączyć do linii Międzyrzecz-Rzepin, obecnie jedynym śladem po posterunku jest szerszy nasyp za mostem nad Czerwonym Potokiem  w lesie pomiędzy Wędrzynem a Żubrowem.
  Trzy lata później w 1915 r. do Rudnicy dotarły pociągi prywatnej linii kolejowej z Kostrzyna przez Krzeszyce i Słońsk. Te połączenie przetrwało do 1992 r. Stacja zbudowana w rozwidleniu szlaków po zamknięciu linii do Sulęcina wymagała od pociągów jadących do Kostrzyna zmiany kierunku jazdy. Dla usunięcia tej niedogodności w latach 80-tych zbudowano nowy łącznik, ale w efekcie stacja znalazła się teraz kilkaset metrów od torów. Zresztą kilka lat później linię zamknięto a tory zdemontowano.
   Na wysokości Przemysławia przecinam drogę wojewódzką 131 i wjeżdżam na ziemię nieznaną. Nie byłem tam nigdy za wyjątkiem epizodu jazdy wałami z Słońska do Niwicy pod Gorzowem, dziś miałem okazję przejazdu w odwrotnym kierunku ale przez Zaszczytowo i Głuchowo.
   Krajobraz za Głuchowem przypomina nieco mocno powiększone okolice podskwierzyńskiego Rakowa. Są tam rozległe połacie płaskich pól poprzecinanych rowami i kanałami ściągającymi nadmiar wody, a na horyzoncie widnieją wieże kościelne z Głuchowa, Lemierzyc i Słońska.
   Z kanałami i nadmiarem wody związany jest kolejny cel wycieczki, przepompownia w Słońsku. Wielkie melioracje z końca XVIII w. udostępniły do skolonizowania ponad 30 tys. ha. nadwarciańskich bagien jednak wały przeciwpowodziowe nie rozwiązały problemu nadmiaru wody. W czasie kiedy poziom Warty był wysoki wody gruntowe i opadowe pozostawały na polach i w gospodarstwach osadników. Dopiero wynalezienie maszyny parowej po ponad stu latach od rozpoczęcia melioracji pozwoliło na rozwiązanie problemu. Słońska przepompownia parowa pozwalała w razie potrzeby przerzucić z zawala nawet milion metrów sześciennych wody na dobę. Maszyna parowa pracowała jeszcze do lat sześćdziesiątych, kiedy ostatecznie zastąpiły ją silniki elektryczne. Budynek jest ciekawy architektonicznie. Obok jest zlokalizowane gospodarstwo agroturystyczne.
   W Słońsku ograniczyłem się tylko do przejazdu przez dawne miasteczko, dziś zdegradowane do roli wsi. Przejeżdżam obok ruin zamku, od 1427 do 1945 zamek był siedzibą baliwa Joannitów. Po 1945 w zamku gospodarował PGR, podobno był tam magazyn zboża. Zamek spłonął na początku lat 70-tych ubiegłego wieku, dziś sterczą tylko puste mury ścian. Po drugiej stronie rzeczki Łęczy mijam dawny zamkowy kościół Joannitów. Za kościołem drogowskaz kusi do zjechania na ścieżkę przyrodniczą w Przyborowie prowadzącą nabrzeżem Postomii w w głąb Parku Narodowego Ujście Warty.
   Z obawy o nadmierne czasowe przedłożenie wycieczki zrezygnowałem z Przyborowa, ale na pobliskim rondzie zapomniałem o rozsądku, skusił mnie drogowskaz „Ośno 18 km”. Rozsądek wrócił mi na tyle późno że nie było sensu zawracać, pozostało zrezygnować z pomysłów zwiedzania tego jednego z najbardziej lubuskich miast i spróbować przed zmrokiem minąć chociażby Sulęcin. Egipskie ciemności zapadły już w pobliżu domu, w Lubniewicach. A było tak ciemno że przez ostatnie 25 km jedynymi punktami pozwalającymi mi określić swoje położenie były tylko mijane miejscowości.
   Wracając do lubuskości Ośna - współczesna Ziemia Lubuska w istocie jest zlepkiem części różnych innych krain historycznych, jak: Dolnego Śląska, Łużyc, Nowej Marchii, Wielkopolski i właśnie części Ziemi Lubuskiej. Ośno właśnie leży na terenie dawnej historycznej Ziemi Lubuskiej a o jego ważnej roli świadczą chociażby zachowane mury obronne i monumentalny kościół. Jedyną króciutka przerwę zrobiłem właśnie przed tym kościołem i sąsiednim okazałym budynkiem ratusza. Odtąd pozostało już tylko mozolne pokonanie 60 km dzielących mnie od lubuskiej (historycznie wielkopolskiej) Skwierzyny.
 

Dworzec w Rudnicy.
Stacja w Rudnicy. Jeden z ostatnich śladów po nieistniejącej już linii kolejowej Gorzów-Kostrzyn przez Krzeszyce.

Przepompownia w Słońsku

Droga do przepompowni
Przepompownia w Słońsku.

Na granicy Rzeczpospolitej Ptasiej
Na granicach Rzeczpospolitej Ptasiej.

Słońsk - ruiny zamku brandenburskich baliwów joannickich
Słońsk - ruiny zamku brandenburskich baliwów joannickich. Zamek sfajczył się pod zarządem PGR.

Do rezerwatu ornitologicznego w Słońsku
Do rezerwatu ornitologicznego w Słońsku.

Zamkowy kościół joannitów w Słońsku
Zamkowy kościół joannitów w Słońsku.

Kościół w Gronowie k/Ośna
Średniowieczny kościółek w Gronowie k/Ośna.

Monumentalna świątynia w Ośnie Lubuskim
Monumentalna świątynia w Ośnie Lubuskim.

Ratusz w Ośnie
Ratusz w Ośnie.

Rower:Kross Dane wycieczki: 140.42 km (8.00 km teren), czas: 07:18 h, avg:19.24 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W dolinie dolnej Warty

Poniedziałek, 5 listopada 2018 | dodano: 05.11.2018Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

   Nie udało się ruszyć z domu ani w sobotę, ani w niedzielę. Ale miałem wolny poniedziałek i spróbowałem zrobić sobie rekompensatę za weekend. Zatem nadszedł czas na odłożony dwa tygodnie temu Bogdaniec.
  Jeżeli Bogdaniec to trzeba będzie jakoś przebrnąć przez Gorzów. Była rozpatrywana opcja z ominięciem miasta od północy przez Wojcieszyce i Kłodawę ale upadła, musiałem po drodze zajechać na ul. Warszawską. Wspomniałem o brnięciu przez miasto ponieważ od samego śródmieścia aż do zachodniego węzła obwodnicy ulica Kostrzyńska to jeden wielki plac budowy. Trochę mylnie założyłem że w najgorszym wypadku da się przejechać chodnikami. Niestety chodniki również zostały rozkopane w okolicy cerkwi prawosławnej i po raz kolejny w okolicy dawnego cmentarza ewangelickiego przy ul. Dobrej. W końcu udało się jakoś wydostać spośród wykopów, za to pojawia się kolejna przeszkoda - to brukowana droga (z przeszkodami) dla rowerów.  Poprzecinana co kilka metrów przy zjazdach na posesje wystającymi krawężnikami nie pozwala na osłabienie czujności. 
   Wracając do Bogdańca, zazwyczaj przecinałem miejscowość przejeżdżając na kierunku Gorzów-Kostrzyn, dziś zapuściłem się w dolinę Bogdanki. Park Kulturowy „Dolina Trzech Młynów” obejmuje ciągnącą się w północnej części Bogdańca wzdłuż drogi do Stanowic dolinę rzeczki Bogdanki. Były tam zlokalizowane trzy historyczne młyny oraz zabudowa typu willowego z przełomu XIX/XX wieku.
   Interesująca mnie Zagroda Młyńska to dawny Młyn Górny 1826 r. , obecnie filia gorzowskiego muzeum. Nie planowałem zwiedzania wnętrza młyna i ekspozycji muzealnej, ograniczyłem się tylko do zwiedzenia zagrody i wystawy konnych maszyn rolniczych. Większość tych maszyn była jeszcze w powszechnym użyciu w czasach mojej młodości w rodzinnej Małopolsce kiedy podstawową siłę pociągową stanowiły konie, a szczytem luksusu w nielicznych gospodarstwach był napędzający młocarnie i sieczkarnie silnik dieslowski wyprodukowany w Andrychowie tzw „esiok”. Reszta musiała się zadowalać kieratem z konikiem lub siłą własnych rąk (silników elektrycznych nie stosowano z prostego powodu, w początkowych latach sześćdziesiątych zelektryfikowane były tam tylko większe miejscowości).
   Za młynem leżą dawne stawy młyńskie, spiętrzenie wody i znajduje się tylne wejście na leśną ścieżkę spacerowo-edukacyjną. Dolinę opuściłem przy budynku nadleśnictwa. Mostek nad rzeczką jest równocześnie wejściem do arboretum.
   Powrót rozpocząłem oddalając się od Bogdańca w kierunku Kostrzyna do przeprawy w Świerkocinie. Droga dla rowerów ciągnie się aż do Nowin, jednak za Bogdańcem jest już bez zastrzeżeń, asfaltowa, bez progów. Szkoda tylko że gdzieniegdzie centralnie na środku ścieżki jest zaparkowany samochód.
  Dopiero od mostu na Warcie mogłem mówić o zbliżaniu się do domu. Dla urozmaicenia pokluczyłem sobie trochę po osadach dawnej pruskiej „Nowej Ameryki”. W labirynt tamtejszych dróżek wkroczyłem w Malcie pod Krzeszycami aby wynurzyć się na bardziej znany teren dopiero w Dębokierzu za Kołczynem.
    Dalszy powrót odbył się już bez zatrzymywania.


Prawosławna cerkiew parafialna w Gorzowie
Prawosławna cerkiew parafialna w Gorzowie.

Kościół w Wieprzycach
Kościół w Wieprzycach.

Wieprzyce - płyta nagrobna prof. Henselera
Wieprzyce - płyta nagrobna prof. Henselera z małżonką, przeniesiona w 2004 r. z likwidowanego berlińskiego cmentarza.

Pracownia Remiza

Powóz na sprzedaż.
Pracownia Remiza w Łupowie -wszystko na sprzedaż

Ekspozycja konnych maszyn rolniczych  w Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu
Ekspozycja konnych maszyn rolniczych w Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu...

Zagroda Młyńska - kieraty i silnik S-60 stosowane w ubiegłym wieku do napędu maszyn rolniczych (młocarnie,prasy)
...ciąg dalszy - kieraty i silnik S-60 stosowane w ubiegłym wieku do napędu maszyn rolniczych (młocarnie,prasy).

Zagroda Młyńska
Zagroda Młyńska - budynek młyna, filia muzeum gorzowskiego.

Koła młyńskie
Koła młyńskie...

Młyński wodospad
... i wodospad.

Bogdanieckie arboretum
Bogdanieckie arboretum.

Dróżka w arboretum
Dróżka w arboretum.

Kościółek w Łukominie
Kościółek w Łukominie.





Rower:Kross Dane wycieczki: 106.90 km (21.00 km teren), czas: 05:56 h, avg:18.02 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Gorzów i improwizacje

Niedziela, 28 października 2018 | dodano: 28.10.2018Kategoria ponad 100 km

   Przez cały tydzień pielęgnowałem wizję sobotniego wyjazdu do Bogdańca. Przejeżdżałem wprawdzie tamtędy kilka razy ale tylko tranzytowo, bez próby bliższego poznania ciekawostek i zabytków. Zainteresowała mnie zwłaszcza Zagroda Młyńska.
   Tym razem nic z tego nie wyszło, w sobotę ryłem na działce wykop pod kabel, a dziś synoptycy straszyli opadami. Wybrałem opcję zachowawczą - wyjazd do Gorzowa i jeżeli pogoda pozwoli powrót przez Santok. Pogoda pozwoliła, a w Santoku na chwilę wyjrzało blade słoneczko.
  Właśnie to słoneczko skłoniło mnie do improwizacji, ruszyłem wałami nadnoteckimi do następnej przeprawy przez Noteć w Gościmcu. Wokół całkowite pustkowia, pojedyncze gospodarstwa pojawiają się dopiero na wysokości Górek Noteckich. W okolicy Górecka porzucam wały. Ongiś w niepamiętnych czasach istniała tam przeprawa promowa Górecko-Lipki Małe po której została „asfaltowa” droga. Dziś ten asfalt na niektórych odcinkach można zmieść z drogi miotłą. Z Górecka zupełnie niezły asfalt wyprowadził mnie do Gościmca. Przeprawiając się przez Noteć wjeżdżam do Goszczanowca i podejmuję decyzję o kolejnej improwizacji. Zamiast jazdy szosą przez Lipki wybieram jazdę przez Puszczę Notecką. Jeden z dogodnych wjazdów w głąb lasu znajduje się w Zielątkowie obok gościńca Wilcze Doły. Grobla nad stawami pozwala przedostać się nad jezioro Gostomie i od tego miejsca puszcza stoi otworem.
  Już w głębi lasów poczułem na nosie krople deszczu, na szczęście jedyne, ale skończyłem z improwizacjami. Zależało mi żeby ewentualne opady dopadły mnie jak najbliżej domu. Nie dopadły, znów się udało.

Na śmietniku historii
Pod Deszcznem; MO, Fiat 125, Ził157 i inne cuda techniki :).

W Czechowie
W Czechowie.

Pustkowia nad Notecią

Nad Notecią
Pustkowia nad Notecią.

Zjazd do Noteci

Noteć w całej okazałości
Nad brzegami Noteci.

Górecko- droga do dawno nieistniejącego promu na Noteci
Górecko- droga do dawno nieistniejącego promu na Noteci.

Fotomodel ma mnie w d..pie
Na grobli przy Wilczych Dołach. Fotomodel uporczywie odwracał się, najwidoczniej miał mnie w d..pie.



Rower:Kross Dane wycieczki: 101.76 km (43.00 km teren), czas: 05:43 h, avg:17.80 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)