blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2025 button stats bikestats.pl Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(8)

Moje rowery

Kross 75228 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Zemsko

Piątek, 12 czerwca 2015 | dodano: 12.06.2015

   W tym tygodniu musiałem obyć się bez turystyki. Dzisiejszy wyjazd był równiez z serii tych wykonanych z konieczności, a nie dla przyjemności. Dla przyjemności tylko go wydłużyłem o dodatkowe 10 km.
   Ostatnie naprawy i regulacje mechanizmów bicykla chyba dały pożądany efekt. Znów wszystko chodzi płynnie, nie przeskakuje i nie zgrzyta.

Rower: Dane wycieczki: 25.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Żółty szlak przez Puszczę Notecką

Środa, 10 czerwca 2015 | dodano: 10.06.2015

   Wymieniałem ostatnio suport, łańcuch i kasetę więc wyjazd potraktowałem jako jazdę testową. Zastanawiałem się jeszcze nad wymianą mechanizmu korbowego. Po dzisiejszej jeździe w cięższym terenie wiem że nie ma się nad czym zastanawiać, również trzeba wymienić. Szosą dojechałem do Dobrojewa. Za Dobrojewem skręciłem w Puszczę Notecką. Myślałem że może mimo dosyć późnej pory uda się dotrzeć do któregoś z kamieni- pomników pod Dobrojewem. W lesie okazało się że było już za późno na rozglądanie się i szukanie ich w terenie. Natrafiłem jednak na żółty szlak rowerowy i przejechałem nim kilka kilometrów. Myślałem wcześniej że jest  on nieprzejezdny tylko na początku lasu. Po dniu dzisiejszym mogę z całą stanowczością powiedzieć  że dalej również. Nie rozumiem po jakie licho oznacza się szlak skoro nie można z niego korzystać. Zdjęć nie robiłem, będą następnym razem kiedy wyjadę z domu wcześniej niż dziś.

Rower: Dane wycieczki: 47.00 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do Zbąszynka i z powrotem

Sobota, 6 czerwca 2015 | dodano: 06.06.2015Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, Zbąszynek

   Pretekstem do wyjazdu była chęć zobaczenia z bliska miejscowości które wielokrotnie widziałem z okien pociągu do Zbąszynka. Podobne pomysły miał mój gość, z którym pokonałem szlak w jedną stronę. Potem on wsiadł w pociąg i za godzinę był w Poznaniu, a mnie czekał powrót do Skwierzyny. Droga powrotna była dłuższa o niemal 20 km. ponieważ zdarzało mi się z niej nieco zbaczać. Droga do Bukowca przez Międzyrzecz  była już przerabiana kilka razy, chociażby przy okazji szukania pomnika wilka. Natomiast nigdy nie byłem rowerem dalej, za Bukowcem.


Osiedle przy wylocie z Międzyrzecza w kierunku Zbąszynka.

   Bukowiec spora wieś - do 1945 majątek w Bukowcu stanowił własność rodziny von Gersdorff. Pałac spłonął po wejściu wojsk radzieckich. Zachował się jedynie budynek bramny z wieżami i fragment ogrodzenia stylizowany na mur obronny. Obecny kościół w Bukowcu pochodzi z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Poprzedni zabytkowy, drewniany zbudowany w roku 1550 spłonął w roku 1978. Podobno niewiele wcześniej dosyć bezceremonialnie został "uporządkowany" cmentarz byłych niemieckich mieszkańców Bukowca. Niektórzy w pożarze kościoła widzieli palec boży który dotknął mieszkańców za roboty przeprowadzone na tym cmentarzu :). Obok figury św. Krzysztofa patrona podróżnych opuszczamy wieś kierując się do Lutola.


Budynek bramny do folwarku w Bukowcu.


Kościół w Bukowcu.


Patron podróżnych.

   Lutol Suchy. W centrum wioski XIX wieczny kościół. Zwracają uwagę domy których cały szereg jest w nietypowy sposób zwrócony  do ulicy szczytami. Zaraz za wioską nasza droga krzyżuje się z drogą krajową nr. 2.


Lutol Suchy.

   Następną miejscowością jest Chociszewo. W Chociszewie mijamy interesujący XV w. kościół, z nietynkowaną wieżą zwieńczoną niezwykle smukłą iglicą. Podobno na kościelnej dzwonnicy zachował się uszkodzony dzwon z 1500 r., który jest najstarszy na ziemi międzyrzeckiej.


Chociszewo.


Wnętrze widziane przez zamkniętą kratę.


   Za wiaduktem autostrady kolejna miejscowość Rogoziniec znana z tego że w pobliżu znajduje się Technikum Leśne zajmujące byłe koszary wybudowane w r. 1871 przez Francuzów w ramach reparacji wojennych. Miałem zamiar tam zajechać, ale przez nieuwagę minąłem drogę prowadzącą do technikum, i już nie zawracałem. Chociszewo i Rogoziniec mają wspólną stację kolejową Chociszewo-Rogoziniec znajdującą się mniej więcej w połowie drogi pomiędzy nimi. Na stacyjce natknąłem się na szynobus jadący z Gorzowa przez Skwierzynę, ale w kierunku do Zbąszynka. Nie skorzystałem.
   Przed Zbąszynkiem została jeszcze Dąbrówka Wielkopolska - wieś która zasłynęła swoja wiernością dla polskości, co wielu jej mieszkańców przepłaciło życiem. W 1939 na 1.287 mieszkańców wsi polskość deklarowało 986 osób.


Kościół w Dąbrówce Wlkp.




Pałac hrabiów Schwarzenau w Dąbrówce.

   I na koniec Zbąszynek miejscowość powstała w latach dwudziestych na skrzyżowaniu szlaków kolejowych, po 1945 r. miasto.


Dworzec w Zbąszynku.


Lokomotywa na stacji w Zbąszynku.


I jej siostra w mieście.

   W drodze powrotnej zboczyłem do Wyszanowa, a na koniec jeszcze do Popowa i Zemska.


Kościół w Wyszanowie.

Rower: Dane wycieczki: 121.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Z Poznania do Skwierzyny

Czwartek, 4 czerwca 2015 | dodano: 05.06.2015Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, Poznań, Szamotuły

   Syn zaproponował mi przejażdżkę rowerową od Poznania do Skwierzyny. Aby uniknąć o wiele krótszej , ale ruchliwszej drogi przez Pniewy wybraliśmy wariant trasy prowadzącej przez Szamotuły, Sieraków i Międzychód. Do Poznania dotarłem w środę wieczorem koleją. Rano start z poznańskiego Grunwaldu. Z Poznania wydostajemy się parkami i lasami tzw. zachodniego klina zieleni. Szlak prowadzi doliną strumyka Bogdanka. Mijamy kilka jezior sztucznych i naturalnych. Czasami w oddali majaczą zabudowania Kiekrza później Rokietnicy. Dopiero za Rokietnicą wydostajemy się na drogi które można nazywać szosami.


Miejsce z którego wystartowaliśmy.


Świąteczny poranek. Wielkomiejska dżungla.


Wiadukt obok jeziora Rusałka, w tym miejscu opuszczamy miejskie bruki.



Rusałka.


Kiekrz.


Pole maków i chabrów. Mijanka podczas wykonywania oprysków.

   Zbliżamy się do pierwszego miasta na naszym szlaku. Szamotuły praktycznie omijamy. Można byłoby poszukać zamku Górków, kolegiaty, jednak niespodziewanie dla nas samych znaleźliśmy się już poza miastem. Może kiedyś będzie jeszcze okazja do odwiedzenia Szamotuł.


Jedyne ważniejsze skrzyżowanie w śródmieściu Szamotuł które było dane nam pokonać. 


Mijany kościółek.


Urocza kamieniczka.

   Kierujemy się do Ostrorogu, a w dalszej kolejności na Kwilcz. Kwilcz nas nie interesuje dlatego w Wróblewie wybieramy kierunek na Sieraków.


Gdzieś przed Ostrorogiem.


Kościół w Ostrorogu.


Ostroróg. Stan techniczny pozostawia trochę do życzenia, ale dom ma swój urok. Jak się później okazało o
biekt ten jako wyjatek ma XVIII-wieczną metrykę. Większość pozostałej  zabudowy Ostrorogu pochodzi z drugiej połowy XIX  i pierwszej połowy XX w. Parterowy budynek posiada murowany parter z podcieniami oraz drewnianą wystawkę w partii dachowej.

   Sieraków kojarzy się z hutą szkła i stadnina koni. Zarówno Szamotuły jak i Sieraków sprawiają miłe wrażenie. Schludne, zadbane aż przyjemnie popatrzeć. Sieraków i dalsza droga już była kiedyś przerabiana. Zaczynam czuć się jak u siebie. Dalej będzie Międzychód i droga południowym skrajem Puszczy Noteckiej przez Mierzyn i Wiejce.


Sieraków.


Kiedyś Sieraków i Międzychód leżały na linii kolejowej do Wronek. Teraz to już chyba wspomnienie. Jedna z stacyjek na tym szlaku.

   W Międzychodzie przedzieramy się przez środek miasta. Chodziło o zobaczenie Laufpompy. Zbudowana w 1912 przy studni artezyjskiej. Wypływajaca z niej woda zawiera szereg mikroelementów a ponadto siarkowodór, stąd jej charakterystyczny zapach. Istnieje w Międzychodzie jeszcze jedno podobne ujęcie wód artezyjskich. Walory naturalne tych wód spowodowały że w roku 1925 w mieście otwarto uzdrowisko dla pracowników państwowych, którego pomysłodawcą był Andrzej Chramiec z Zakopanego. Był on wówczas lekarzem powiatowym w Międzychodzie. Później sprawa uzdrowiska padła, a szkoda.




Międzychód. Laufpompa.


W Międzychodzie przedostajemy się na drugą stronę Warty. Dalsza droga przez Wiejce była już pokonywana wielokrotnie i przynajmniej raz opisywana.


Rower: Dane wycieczki: 142.00 km (19.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Wyjazdy konieczne

Wtorek, 2 czerwca 2015 | dodano: 02.06.2015

   Po pracy miałem kilka krótkich, kilkukilometrowych wyjazdów. Nie miały one nic wspólnego z wycieczkami, ale były konieczne.

Rower: Dane wycieczki: 21.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Wyjazd w Puszczę Notecką

Niedziela, 31 maja 2015 | dodano: 31.05.2015Kategoria Puszcza Notecka

   Dzisiejszy wyjazd w Puszczę Notecką oraz trasa wycieczki nie były wcześniej planowane. Wychodząc z domu pomyślałem o Staszku (Led). Mieszka przecież na obrzeżach Puszczy, może zechce mi towarzyszyć. Zechciał, za co mu dziękuję. Ponieważ ma zacięcie regionalisty sporo się od niego dowiedziałem o miejscach które odwiedziliśmy.
Spotkaliśmy się na węźle szlaków i dróg się w środku lasu mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Lipkami i Krobielewkiem. Dojechałem tam drogą pożarową od strony Murzynowa. Droga zbudowana jakieś trzy lata temu, ciągnie się na przestrzeni wielu kilometrów, od ubiegłego roku oznaczona jest jako niebieski szlak rowerowy. Nigdy na niej nie spotkałem żywego ducha, dobra do jazdy i różnego rodzaju przemyśleń. 


Droga przez puszczę. Doskonała do przemyśleń- kręcisz nogami, wyłączasz myślenie. Najwyżej potkniesz się na szyszce.


Tu obok tego kamienia zaczynają się i kończą wszystkie ważniejsze drogi na zachodnim skraju Puszczy.


   Miejsca które dziś odwiedziliśmy kiedyś tętniły życiem, istniały tam puszczańskie osady drwali, smolarzy, rolników. Dziś opuszczone, a o ich istnieniu świadczą tylko zapomniane cmentarzyki, szpalery drzew, czasami kupki ceglanego gruzu po nieistniejących zabudowaniach.  Pierwszym z odwiedzonych miejsc była polana na której w pierwszej połowie ubiegłego wieku stała osada i leśniczówka Jabłonka, w ramach zniemczania słowiańskich nazw zamieniona na Hirschheide.


Jabłonka (Hirschheide).

   Następną była osadą drwali i smolarzy, którzy po części zajmowali się również rolnictwem. Jest to osada Pechlüge (na współczesnej mapie oznaczona jako Trąbki). Osada znajdowała się ok 5 km na północ od Krobielewka - w 1925 r. w istniało w niej osiem gospodarstw domowych i mieszkało 35 mieszkańców, poza pracą w lesie uprawiali oni ok. 30 ha. ziemi.  Obecnie w tym miejscu znajduje się pole uprawiane przez myśliwych. Pozostały również wystające spod mchów fundamenty budynków oraz spory cmentarzyk (ok 30 grobów). Pechlüge zostało założone na początku XIX w. przez osadników niemieckich i w przeciwieństwie do pobliskiej Kazy i Jabłonki nigdy nie miało polskiej nazwy. Nazwa Trąbki to radosna twórczość powojenna.


Poletko koła łowieckiego.



 
Zapomniana nekropolia w Pechlüge. Tablice nagrobne które leżały tu jeszcze kilka lat temu można zobaczyć w lapidarium w Krobielewku.

   Kolejnym miejscem które zamierzaliśmy odwiedzić była Kaza. Osada założona w połowie XVIII w. przez osadników wywodzących się spod polskiego Międzychodu. Słowiańska nazwa została zmieniona w latach trzydziestych na niemiecką Waldluch. Po roku 1945 nie została zasiedlona. Mimo zachowanych starych drogowskazów nie obyło się bez gubienia drogi. Nieoceniony okazał się GPS Staszka.


W wersji uboższej. Do istniejącego Gościmia i nieistniejącej leśniczówki Ziegelei (obecnie miejsce nosi nazwę Ceglarnia).




W wersji bogatszej. Do Kazy (górny) i Wiejc oraz Lubiatowa (dolny).

   Do dziś w Kazie zachował się szpaler drzew rosnących niegdyś wzdłuż drogi przebiegającej przed zagrodami, pomnikowa lipa i stary cmentarzyk. Acha, i jeszcze spora kilku hektarowa łąka z oczkiem pośrodku. Oczko jest resztką jeziora Czegen wspominanego już w średniowieczu przy okazji opisywania przebiegu granicy pomiędzy Polska i Nową Marchią.




Cmentarz w Kazie.


Pomnikowa lipa.

   Znów zmyliłem drogę. Ale nie ma tego złego, wyjechaliśmy nad podmokłą łąkę. Staszek wyszperał na starych mapach że kiedyś stała tam przepompownia odprowadzająca nadmiar wody z Kazy w kanał prowadzący do jeziorka Grenz-see (Granicznego- obecnie jest to użytek ekologiczny Kołowe Bagno). Niedawno ktoś robił wykopy w dnie kanału. Okazuje się że pod warstwą piasku ukryte były kamionkowe rury kanalizacyjne o średnicy ok 400 mm.


Kanał o którym wspominałem wyżej.

   Dnem kanału doszliśmy aż do drogi prowadzącej do Lubiatowa. Od tego miejsca rozpoczęliśmy powrót. Było trochę jazdy, trochę pchania. Muszę przyznać że w tamte rejony rzadko kogo udaje mi się wyciągnąć, więc byłem tam może trzy lub cztery razy. Dziś miałem trochę ograniczony czas, a warto byłoby trochę pochodzić po samym terenie. Może kiedyś jeszcze da się kogoś skusić na dłuższy pobyt pod lipami w Kazie.


Rower: Dane wycieczki: 64.00 km (48.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Dobrojewo i Gościnowo

Sobota, 30 maja 2015 | dodano: 30.05.2015

   Plany na dzisiejszą sobotę były wielkie. Kaprysna aura zweryfikowała wszystkie. Wyjechałem tylko po to aby nie zgnuśnieć. Zaliczona trasa przez Dobrojewo i Gościnowo z małą próbą zagłębienia się w Puszczę Notecką.
   Jeżeli ktoś zamierza wjechać w Dobrojewie na żółty szlak do Jezierc, to może sobie zupełnie spokojnie wybrać inną drogę. Ta dla rowerów jest nieprzejezdna, po kilometrze wróciłem do szosy jakąś boczną, mniej rozjeżdżoną dróżką

Rower: Dane wycieczki: 47.00 km (3.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Jezierce i Alexanderstein

Piątek, 29 maja 2015 | dodano: 30.05.2015Kategoria Puszcza Notecka

   Led znów zaszczepił we mnie ciekawość Puszczy Noteckiej. Dziś otrzymałem od niego kilka zdjęć miejsc o których nie miałem pojęcia, a właściwie na które nie zwracałem uwagi patrząc w mapę. Na jednym z nich był spory kamień z wyżłobionym napisem "Alexander-Stein  18 Marz    1863-1923"
   O kilku kamieniach - pomnikach w Puszczy Noteckiej słyszałem, jednak żadnego nie udało mi się odszukać w terenie. A dla jednego z nich o nazwie Friedels-Stein w pobliżu nieistniejącej dzisiaj Jabłonki poświęciłem nawet kilka kolejnych wyjazdów. Skoro nic nie znalazłem, aż do dziś byłem przekonany że wszystkie zostały zniszczone. Zdjęcia Staszka (Leda) spowodowały że zaglądnąłem w mapę 1:25000 z roku 1934 (plik ściągnięty z amzp) i od razu rzucił mi się w oczy punkt opisany Alexanderstein. Łatwy do odszukania jeżeli za punkt wyjścia weźmie się Jezierce.
   Ponieważ na dzisiejsze popołudnie zostałem pozostawiony trochę samopas zadecydowałem że zaraz po popołudniowych zakupach jadę do Jezierc i poszukam kamyka. Kilka dni temu zarzekałem się że nie pojadę na żadne piachy, jednak dzisiejsze piaszczyste odcinki udało się pokonać na niskich przełożeniach.


To była kiedyś główna ulica w Jeziercach.


Leśniczówka Jezierce.

   W Jeziercach rzut oka na leśniczówkę. Cmentarzyk dzisiaj sobie darowałem, bowiem droga do Alexandra leży po przeciwnej stronie, licząc od Skwierzyny. Na początkowym odcinku była oznakowana jako żółty szlak rowerowy, potem nawet nie wiem w którym miejscu zgubiłem znaki. Już zaczynałem wątpić że dzisiaj coś znajdę, kiedy teren zaczynał przypominać zapamiętany z mapy. I w końcu jest, leży na poboczu po prawej stronie drogi.




Alexanderstein.


   
Pytanie kogo, lub co upamiętnia kamień pozostaje otwarte. W internecie nic nie znalazłem. Podobne kamienie leżące w lasach łagowskich upamiętniają zasłużonych leśników, być może że ten również. Tamte leżą przy szlakach turystycznych i są wyeksponowane. Ten natomiast jest w takim miejscu że przypadkowy turysta tam nie dotrze. A szkoda bo w Puszczy Noteckiej nie ma nadmiaru ciekawostek. Według mapy w pobliżu powinny być jeszcze dwa kamienie pomnikowe. Próbowałem odnaleźć jeden z nich leżący bardziej na północ. Po kilku próbach z różnymi dróżkami nic nie znalazłem. Niestety, bez mapy w wersji papierowej chyba zmyliłem drogi. Wiem że tu kiedyś jeszcze przyjadę, ale już trochę bardziej przygotowany.
 

Fragment mapy z zaznaczonymi kamieniami.

   W końcu zrezygnowałem, trzeba się przecież wydostać z lasu przed zmrokiem. Na szosę wydostałem się na wprost drogi do Polichna. Ruch na szosie był dzisiaj jakiś ograniczony. Na odcinku 14 km spotkałem jedynie 4 samochody, w tym jeden patrol policyjny kontrolujący jakiegoś rowerzystę.


Rower: Dane wycieczki: 51.00 km (29.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Góra Czarownic

Środa, 27 maja 2015 | dodano: 27.05.2015Kategoria gm. Przytoczna, gm. Pszczew

   Górą Czarownic nazywany jest cypel z wzniesieniem nad zatoką w południowej części Jeziora Lubikowskiego. Miejscowa legenda mówi że w księżycowe noce odbywały się tam sabaty czarownic z całej zachodniej Wielkopolski. Dno jeziora wokół półwyspu usłane jest kamieniami, zaś naprzeciwko za pasem wody wznosi się spora ok. 5 ha Wyspa Konwaliowa. Porasta ją gęsty las bukowy z domieszką starych dębów i innych drzew liściastych. Wyspa objęta jest ścisłą ochroną.
   Zdaniem miejscowych, jezioro kryje także inne tajemnice. M.in. kolumnę niemieckich pojazdów wojskowych, które podobno zatonęły w nim pod koniec stycznia 1945 r.  – Niemcy uciekający lokalnymi drogami przed nacierającymi oddziałami Armii Czerwonej wjechali na zamarznięte jezioro właśnie w tym rejonie obok wyspy Konwaliowej.  Pod kilkoma pojazdami załamał się lód.  Płetwonurkowie szukający wraków nic nie znaleźli więc tę historię chyba trzeba włożyć między bajki.
   Kiedy po pracy zastanawiałem się jak zagospodarować resztę popołudnia przyszedł mi do głowy pomysł że mógłbym odszukać ten cypel o którym słyszałem, zaś nigdy tam nie byłem. Moja wiedza o jego lokalizacji ograniczała się tylko do informacji że do zatoki nieopodal półwyspu, wpływa kanał łączący jeziora Lubikowskie z Czarnym. 
   Próbowałem dotrzeć na półwysep od strony drogi Rokitno - Międzyrzecz. Z niedostatku informacji o lokalnych drogach, a właściwie ich braku wykonałem kilka chybionych podejść które kończyły się na brzegu, ale nie na cyplu. W końcu znalazłem się w Stołuniu i dopiero stamtąd wjechałem w drogę która okazała się właściwą. Wydaje się że również można tam dotrzeć drogą biegnącą nad zachodnim brzegiem Jeziora Czarnego. 


Po kilku nietrafionych podjazdach na brzeg ostatecznie znalazłem się w Stołuniu.


Brzeg jeziora na Górze Czarownic.


Po drugiej stronie wody Wyspa Konwaliowa.

   Sam półwysep nie leży na żadnym szlaku turystycznym, a szkoda bo jest tam pięknie. Znajduje się tam tylko kolonia domków letniskowych, w większości o standardzie slamsów. W pobliżu wznosi się Góra Borsucza. Myślę że na niej też byłem szukając półwyspu.  Próbując dotrzeć nad zatokę z cyplem wspinałem się bowiem na sporej wysokości pagórek.
W drodze do jeziora zatrzymałem się przed początkiem Kalwarii Rokitniańskiej. Miałem zamiar w drodze powrotnej przejechać się ścieżkami i zrobić kilka zdjęć bardziej kompaktowych kapliczek. Niestety wracałem już po 20;30 i dałem sobie spokój z tym tematem. 


Stąd się zaczyna Droga Krzyżowa.


Wewnątrz kaplicy płaskorzeźba przedstawiająca Ostatnią Wieczerzę.


Droga do kolejnych kapliczek.


   I jeszcze jeden wniosek nasunął mi się po dzisiejszych doświadczeniach z jazdą po bezdrożach. Trzeba sobie już dać spokój z jazdą po interiorze. Wyschnięte piachy stały się tak sypkie że nie ma mowy o jakiejkolwiek jeździe, a po takich drogach dziś się głównie poruszałem.




Rower: Dane wycieczki: 59.00 km (37.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Żółwin i Kuligowo

Wtorek, 26 maja 2015 | dodano: 27.05.2015Kategoria gm. Miedzyrzecz, gm. Przytoczna

   Celem dzisiejszej wycieczki były dwie małe wioseczki Żółwin i Kuligowo, leżące w gminie Międzyrzecz przy lokalnej drodze prowadzącej do Stołunia i dalej przez Szarcz do Pszczewa. Byłem tam jakieś dwa lata temu, a teraz chciałem zobaczyć co się zmieniło.  Droga prowadząca przez Żółwin nie ma jednak żadnego bezpośredniego połączenia z drogami dochodzącymi do Międzyrzecza od strony Skwierzyny. Aby tam dotrzeć pozostają dwie możliwości: pierwsza to przejazd przez Międzyrzecz dobrze znanymi ulicami i wjazd do Żółwina od strony Obrzyc, oraz druga - jazda nieznanymi mi drogami terenowymi. Wybrałem tą drugą. W teren wbiłem się tuż za oś. Piastowskim w Międzyrzeczu. Początkowo do osady Jeleniegłowy jechało się dosyć przyjemnie, a dalej na ogół wpół przejezdne piachy. Trochę jadąc, trochę pchając bicykl dotarłem do Żółwina. Spędziłem tam kilkanaście minut i dalej w drogę do kolejnej wioski.


Sympatyczny kościółek w Żółwinie.

Po lewej stronie szosy mijam Jezioro Żółwin i wjeżdżam do Kuligowa. W Kuligowie zaraz przy wlocie do miejscowości rzuca się w oczy pięknie zachowany "kriegerdenkmal" pomnik poległych w I wojnie żołnierzy - mieszkańców Kuligowa i okolicy. Przyczyną że pomnik nie został zdewastowany może jest to że połowa nazwisk i imion poległych ma polsko- brzmiące imiona i nazwiska, a niewykluczone że ich krewni mieszkają gdzieś w bezpośrednim sąsiedztwie do dnia dzisiejszego. I jeszcze jeden obiekt który rzuca się w oczy. Jest to pałacyk, czy też willa?. 


"Kriegerdenkmal" w Kuligowie.


Pałacyk w Kuligowie.

   A tymczasem słoneczko zaczęło się już chylić ku zachodowi, czas wracać. Powrót trochę inną drogą. Jadę przez Stołuń,  następnie przesmykiem pomiędzy jeziorami pod "Folwark Helena". Gdzieś w okolicy "Heleny" zgubiłem oznakowania szlaków, ale niezła droga gruntowa zachęca do kontynuowania jazdy.  Wyjeżdżam z lasu w pobliżu plaży nad Jeziorem Lubikowskim. Dalsza jazda do Przytocznej i reszta drogi do Skwierzyny szosą poznańską.


Jezioro Stołuń, w bezpośrednim sąsiedztwie jest jeszcze Czarne i Białe.


A to już Lubikowo - wjazd do wioski.


I ławeczka przy skrzyżowaniu z drogą do Przytocznej.

Rower: Dane wycieczki: 57.00 km (14.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)