blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2025 button stats bikestats.pl Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(8)

Moje rowery

Kross 74136 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Deszczno

Czwartek, 25 maja 2017 | dodano: 25.05.2017

  Miały być Lubniewice, wyszło Deszczno. A droga do Lubniewic przez las nadal czeka na odkrycie :)


Rower:Kross Dane wycieczki: 54.48 km (24.00 km teren), czas: 03:11 h, avg:17.11 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na Górę Bukowiec

Wtorek, 23 maja 2017 | dodano: 23.05.2017Kategoria pow. sulęciński

 Z powodu chronicznego braku czasu bardziej rozbudowane wpisy zostawiam do uzupełnienia jak będę bardziej wolny.

Wjechałem na sam szczyt :)
Wjechałem na sam szczyt :).

Jeszcze jeden rzut oka na szczyt Bukowca
Jeszcze jeden rzut oka na szczyt Bukowca.

Bledzew - chyba w ubiegłym roku byłem świadkiem budowy tej kolejki w Chycinie
Bledzew - w ubiegłym roku byłem chyba świadkiem budowy tej kolejki w Chycinie.

To też forma recyklingu :)
To też forma recyklingu zużytych opon :)



Rower:Kross Dane wycieczki: 73.10 km (19.00 km teren), czas: 04:26 h, avg:16.49 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Spacerowo przez bledzewskie lasy

Niedziela, 21 maja 2017 | dodano: 21.05.2017

 Niedziela - a więc tradycyjny niedzielny rodzinny spacer rowerowy. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 32.83 km (16.00 km teren), czas: 02:23 h, avg:13.77 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Nad Strugą Jeziorną

Sobota, 20 maja 2017 | dodano: 20.05.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz, MRU

     Plany na sobotę były o wiele ambitniejsze. Rano przed wyjazdem w okolice Sierakowa powstrzymała mnie wątpliwa pogoda, nie chciałem ryzykować jazdy w deszczu. Kiedy około południa sytuacja wyjaśniła się na tyle że zdecydowałem się na wyjazd, Sieraków pozostawał już poza zasięgiem. Pomyślałem o Lubrzy, w sobotę miała tam się odbyć jakaś impreza cywilno-militarna przeprowadzona pod patronatem honorowym MON-u. Ostatecznie jazdę w kierunku Lubrzy przerwałem za Zarzyniem, na wysokości jeziora Paklicko Małe.
     Drogą gruntową przedostałem się w pobliże Wysokiej i zawróciłem czerwonym szlakiem w kierunku Kęszycy Leśnej. Po drodze natknąłem się na jeden z schronów strzegących głównego wjazdu do podziemi MRU, następnie natrafiłem na nasypy kulochwytów dawnej strzelnicy kęszyckiego garnizonu. Niebieskim szlakiem dotarłem nad jezioro Krzewie, szlak porzuciłem w pobliżu tylnej bramy dawnych koszar. Dalszą jazdę kontynuowałem brzegiem Jeziora Kęszyckiego żółtym szlakiem pieszym.
  Jezioro jest sztucznym zbiornikiem powstałym przez spiętrzenie wód Strugi Jeziornej, spiętrzona woda zalała dolinkę rzeczki i połączyła w jeden większy akwen dwa niewielkie, dotychczas oddzielne oczka. Tama została wzniesiona równolegle z budową koszar Regenwurmlager (Obóz Dżdżownic), obecna Kęszyca. Jezioro stało się ważnym elementem zapór hydrotechnicznych osłaniających bunkry MRU. W czasie drugiej wojny w koszarach stacjonowali Belgowie z Legionu Walońskiego walczącego z Rosjanami na froncie wschodnim i Hindusi walczący u boku Hitlera z Anglikami. Wśród miejscowych krążyły legendy o zatopionych w jeziorze pod koniec wojny skarbach. Zostały one ostatecznie rozwiane przez płetwonurków czyszczących dno zbiornika. Na dnie znaleźli jedynie kilka rowerów i parę aparatów służących do destylacji bimbru. Szlak żółty doprowadził mnie do szosy Międzyrzecz-Sulęcin.
   Pomimo znaków informujących o zamkniętej drodze ruszyłem do mostu obrotowego w Kursku Dąbiu. Dziury w moście wyjaśniły przyczynę zamknięcia drogi. Po drugiej stronie skusiła mnie gładka droga szutrowa pnąca się w górę zbocza doliny. Zupełnie przypadkowo natknąłem się na jeden z schronów Grupy Warownej Nethelbock. Schrony tej GW położone w trudno dostępnym terenie, w głębi lasu są jednymi z najbardziej tajemniczych i rzadko odwiedzanych obiektów MRU.
   Teraz pozostało jedynie wrócić do domu.

Pałacyk w Nowej Wsi
Pałacyk w Nowej Wsi.

Templewo - budynek podworski
Templewo - budynek po dworski.

Okolice Kęszycy - niemiecki schron bojowy Pz.W.772
Okolice Kęszycy - niemiecki schron bojowy Pz.W.772 strzegący głównego wjazdu do podziemi MRU.

Okolice Kęszycy - zachowane kulochwyty po dawnej strzelnicy garnizonowej
Okolice Kęszycy - zachowane kulochwyty po dawnej strzelnicy garnizonowej.

Jezioro Krzaczaste
Jezioro Krzaczaste.

Kęszyca - niezagospodarowany budynek po radzieckim klubie oficerskim
Kęszyca - niezagospodarowany budynek po radzieckim klubie oficerskim.


Uliczka w Kęszycy
Uliczka w Kęszycy.

Jezioro Kęszyckie
Jezioro Kęszyckie.

Jeden z schronów GW Nethelbeck
Jeden z schronów GW Nethelbeck.

Wiadukt w Kursku-Dąbiu
Wiadukt w Kursku-Dąbiu.

Napisy na ścianie wiaduktu pochodzące z okresu budowy obiektów pobliskiej GW Schill
Napisy na ścianie wiaduktu pochodzące z okresu budowy obiektów pobliskiej GW Schill.



Rower:Kross Dane wycieczki: 82.39 km (29.00 km teren), czas: 05:31 h, avg:14.93 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Żubrowski Wąwóz

Piątek, 19 maja 2017 | dodano: 20.05.2017Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice

   Dzisiejsza wycieczka jest kontynuacją wczorajszej. Wyjechałem bowiem w ten sam rejon lecz krążyłem innymi ścieżkami.
  Do Uroczyska Lubniewsko dotarłem trasą przez Rogi, wzdłuż dawnego torowiska. W Rogach po raz n-ty zajechałem przed pałac von Waldowów, liczyłem że może natknę się na uchyloną furtkę żeby zajrzeć na pałacowy podjazd. Nic z tego, teren pałacowy powoli zamienia się w fortecę. Od strony osady wznosi się 3-metrowy, nowy mur z cegły klinkierowej, zaś sama brama zabudowana jest jeszcze wyższym ogrodzeniem z blachy falistej. Spróbowałem przejechać się wzdłuż płotu i bingo, dalej jest tylko płot z siatki i przez gałęzie widać fasadę budowli. Liczyłem jeszcze na widok z przeciwległego brzegu jeziorka, niestety jest teren prywatny, ogrodzony i strzeżony przez dwa psy wielkości sporych cielaków.
   Jarnatów dziś mnie nie interesuje, przejeżdżam przez wioskę tranzytem do Sobieraja i dalej nad brzeg Jeziora Lubniewsko. Dziś zajeżdżam pod Wąwóz Żubrowski od strony doliny Czerwonego Potoku. Dnem jaru prowadzi pieszy szlak turystyczny i właśnie z niego chciałem skorzystać żeby obejrzeć wąwóz z innej perspektywy. Z pewną nostalgią muszę wspomnieć że podobne rozpadliny w krainie mojego dzieciństwa występują dosyć często i są tam nazywane „paryjami”.   Zdjęcia nie oddają nieco dziwnego wrażenia jakie dla człowieka nawykłego do otwartych przestrzeni  sprawia spacer w wąskiej szczelinie wyżłobionej w zboczu przez spływające wody .
  Po wydostaniu się z uroczyska przejechałem żółtym szlakiem do Kolonii Glisno i dalej do samego Glisna. W Gliśnie znalazłem się na tyłach pałacowego parku. Skorzystałem z okazji żeby przejechać pod malowniczymi ruinami zamykającymi widok z pałacowego tarasu na rozległą polanę. Niektóre źródła mówią że są to ruiny mauzoleum rodu von Marwitz. Osobiście mam wrażenie że zostały zbudowane celowo jako element widokowy parku. Nie pozostawiają za to wątpliwości ruiny w przebiegającym nieopodal wąwozie, są to resztki grobowca-mauzoleum rodu von Wartenbergów.
Opuszczając gliśnieński park kończę wycieczkową część dzisiejszego wyjazdu, a zaczynam mozolny powrót do domu.

Pałacyk w Rogach, zza płota
Pałacyk w Rogach, widok zza płota.

Wiadukt, niepotrzebny od ponad 70 lat, gdzieś pod Jarnatowem
 Gdzieś pod Jarnatowem. Wiadukt, niepotrzebny od ponad 70 lat.

Jarnatów- aleja dębów, droga do Rogów
Jarnatów- aleja dębów, droga do Rogów.

W Wąwozie Żubrowskim
W Wąwozie Żubrowskim.

Widok z dna Wąwozu Żubrowskiego
Widok z dna Wąwozu Żubrowskiego.

Glisno - malownicze ruiny, podobno było to mauzoleum rodu von Marwitz
Park przy pałacu w Gliśnie - malownicze ruiny, podobno było to mauzoleum rodu von Marwitz.

Glisno - mauzoleum rodu von Wartenbergów
Mauzoleum rodu von Wartenbergów.

Pałac w Gliśnie
Pałac w Gliśnie.

Rower:Kross Dane wycieczki: 77.64 km (21.00 km teren), czas: 05:08 h, avg:15.12 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Uroczysko Lubniewsko

Środa, 17 maja 2017 | dodano: 17.05.2017Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice

  Szlaki wokół jeziora Lubniewsko to chyba jedna z moich pierwszych wycieczek odkąd przestałem traktować rower wyłącznie jako środek służący do przemieszczania się po najbliższej okolicy, i pod ich urokiem pozostaję do dziś. Szkoda tylko że chcąc pojeździć po tamtejszych pagórkach i wąwozach muszę tam dotrzeć i stamtąd wrócić, co w sumie zajmuje ponad dwie godziny jazdy. W zwykłe popołudnie na uroczysko zostaje raptem niewiele więcej jak kolejne dwie.
 Na dzisiejszej wycieczce wystąpiłem w roli przewodnika, zabrałem z sobą amatora rowerowej turystyki który nigdy tamtędy nie jechał. Poprowadziła ona najzwyklejszym szlakiem wokół jeziora z przejazdem doliną Czerwonego Potoku aż do mostu kolejowego i nasypem po starym szlaku kolejowym do Glisna. Droga łatwa i przyjemna chociaż mój towarzysz trochę narzekał że nie zapisywał się na kolarstwo górskie. Oczywiście to zwykłe malkontenctwo, przecież tamte pagórki to tylko miniatura prawdziwych gór.  Dawno nie wjeżdżałem na szlak od strony zachodniej, więc nie obyło się bez niespodzianek. Zupełnie niespodziewanie dla samego siebie znalazłem się na polanie pod Żubrowem. Polana ta jest zapewne znana większości uczestników zlotów cyklistów w Sulęcinie, to tam ma miejsce piknikowa część imprezy. Dzięki temu przejechałem wzdłuż Wąwozu Żubrowskiego od samej góry aż na dno doliny Czerwonego Potoku. Poniżej kilka zdjęć i mapka wyjazdu.

Uroczysko Lubniewsko - Wąwóz Żubrowski
Uroczysko Lubniewsko - Wąwóz Żubrowski, 700-metrowy jar o stromych niemal pionowych zboczach i głębokości dochodzącej do 30 m.

Uroczysko Lubniewsko - Czerwony Potok
Uroczysko Lubniewsko - podmokła dolina dolnego biegu Czerwonego Potoku. 

Uroczysko Lubniewsko - Górski Młyn
Uroczysko Lubniewsko.

Uroczysko Lubniewsko - wąwóz Czerwonego Potoku
Uroczysko Lubniewsko - wąwóz w górnym biegu Czerwonego Potoku.

Uroczysko Lubniewsko - most kolejowy nad Czerwonym Potokiem
Uroczysko Lubniewsko - most kolejowy nad Czerwonym Potokiem.

Uroczysko Lubniewsko - do Sulęcina
Uroczysko Lubniewsko - szlak do Sulęcina.


Rower:Kross Dane wycieczki: 72.84 km (16.00 km teren), czas: 04:17 h, avg:17.01 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Stacja Templewo

Poniedziałek, 15 maja 2017 | dodano: 15.05.2017Kategoria gm. Bledzew

   Patrząc na popołudniowe niebo biłem się z myślami; jechać? a może jednak nie ryzykować? Zaryzykowałem, nie spadła ani jedna kropelka. Wypuściłem się pod Międzyrzecz, a potem drogami gruntowymi i gdzieniegdzie szutrowymi, od Głębokiego do Templewa.

Międzyrzecz - okolice Głębokiego
Międzyrzecz - okolice Głębokiego. 

 W Templewie skusiłem się na odwiedzenie dawnej stacji kolejowej. Leży nieco na uboczu i nigdy się tam nie zapuszczałem. Stacyjka leży przy nieczynnej linii kolejowej z Wierzbna (a właściwie z Międzychodu) do Rzepina. Jeszcze kilka lat temu na odcinku Międzyrzecz-Rzepin widywałem szynobusy. Teraz z torów korzysta chyba tylko wojsko z Wedrzyna. Podobno szynobusy zamiast pasażerów woziły powietrze. Moim prywatnym zdaniem problem tkwił nie w braku chętnych do jazdy, tylko w rozkładzie jazdy który był nastawiony na młodzież szkolną, gdy tymczasem z Międzyrzecza  dojeżdża do pracy w Wędrzynie kilkudziesięciu żołnierzy i pracowników wojska. Z braku innej możliwości dojeżdżają tam prywatnymi samochodami.
 Linia była zbudowana w końcu XIX wieku, zdaje się że na tym odcinku oddano ją do użytku w roku 1892. Obecnie budynek stacyjny jest wykorzystywana jako mieszkalny, obok stoi kolejny budynek w którym mieszkali kolejarze i wieża wodna. 

Kleszczewo - rzepakowe pola
Rzepakowe pola pod Kleszczewem.

Stacja kolejowa Templewo
Stacja kolejowa w Templewie. 

Wieża wodna i mieszkania kolejarzy w Templewie
Wieża wodna i mieszkania kolejarzy.

 Z Templewa skierowałem się już bezpośrednio do Skwierzyny.



Rower:Kross Dane wycieczki: 48.82 km (14.00 km teren), czas: 02:35 h, avg:18.90 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

W górę Warty.

Niedziela, 14 maja 2017 | dodano: 14.05.2017

 Przejażdżka w wersji lekkiej i przyjemnej dla zaspokojenia wymagań małżonki. Już dawno zawarliśmy, (trochę jednostronnie) niepisany układ że w sobotę zwyczajowo znikam jej z oczu na cały dzień, za to w niedzielę jestem w domu. A jeżeli już gdzieś się wybierzemy rowerami, to razem i gdzieś w pobliżu domu. Wczoraj akurat nic nie wyszło z mojego wyjazdu, ale w domu też cały dzień mnie nie było. W pracy wyskoczyły nieprzewidziane sprawy i wolna sobota zamieniła się w pracującą.
 Nie mamy wielkiego wyboru łatwych i ciekawych tras. Dzisiejsza należała do takich biegnących wśród łąk i pól z dużą ilością stawów i mokradeł będących śladami starorzeczy Warty. Oczywiście droga jest poprowadzona w większości koroną wałów przeciwpowodziowych i żadne taplanie w bagnach nie wchodzi w grę. Droga o nawierzchni trawiastej, ale często używana więc ślady kół ułatwiają jazdę. Po kilkunastominutowej przerwie na półmetku w Krasnym Dłusku przyszedł czas na powrót. Usiłowałem wytargować jeszcze kilka dodatkowych kilometrów, ale wobec elokwencji małżonki skapitulowałem, tzn. zamilkłem z nadzieją że ten temat zostanie szybko wyczerpany. Trochę pokpiwałem z jej obaw przed deszczem ale ostatecznie to jej upór uratował nam d..pę przed przemoczeniem. W drzwiach domu dopadł nas deszcz (i nie był przelotny) oraz kilka razy zagrzmiało.

Krasne Dłusko - Warta
Krasne Dłusko - nad Wartą.


Rower:Kross Dane wycieczki: 26.26 km (14.00 km teren), czas: 02:02 h, avg:12.91 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Lipki, Gorzów

Piątek, 12 maja 2017 | dodano: 12.05.2017

  W Lipkach znalazłem się trochę w celach towarzyskich, a trochę dlatego że posiadam kilka narzędzi które były potrzebne koledze przy obsłudze jego roweru. W godzinkę uwinęliśmy się z rowerem, potem kawka i czas na powrót do domu. Powrót tą samą drogą byłby banalnie prosty więc trochę pobłąkałem się polnymi drogami na zapleczu Lipek i w Polichnie stanąłem przed pytaniem; powrót na starą trasę, czy może przez Gorzów?
  Ostatecznie padło na Gorzów. Na odcinku do Karnina dziś panował jakiś ożywiony ruch dlatego zjechałem na drogę techniczną przy S3 i na szosę powróciłem dopiero w Trzebiszewie.
  A na jutro zapowiadają synoptycy taką cudną pogodę że aż żal d..pę ściska że nie będę mógł skorzystać. Tej wiosny tylko w jeden weekend, w sobotę 1 kwietnia było słonecznie i ciepło a reszta jak zwykle.
  Mój starszy, nieżyjący już kolega z pracy w ramach którejś z fal repatriacji powrócił z ZSRR do Polski w roku 1956.  Często wspominał że w tej obłasti za Uralem gdzie mieszkał zima panowała tylko od września do maja, a potem cały czas było tylko lieto i lieto. To taka dygresja luźno związana z naszym obecnym klimatem.



Rower:Kross Dane wycieczki: 76.72 km (25.00 km teren), czas: 04:25 h, avg:17.37 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Po zachodniej Wielkopolsce

Sobota, 6 maja 2017 | dodano: 06.05.2017Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, Wielkopolska

   Kiedy po godzinie 10 przekroczyłem granicę województwa wielkopolskiego poczułem się jak w Krainie Deszczowców. Karramba, zaczęło mżyć i tak zostało już prawie do końca. Uspokoiło się dopiero w Kwilczu, ale właśnie tam już zawróciłem aby zdążyć przed nocą do domu.
   Zanim jeszcze opuściłem lubuskie mijam Chlastwę. Położona na szlaku drewnianych kościołów Regionu Kozła dawno budziła moją ciekawość. Tutejszy XVII-wieczny zespół kościelny składa się z drewnianego kościoła i usytuowanej tuż przy drodze bramy-dzwonnicy. Kościół zbudowano jako świątynię protestancką, dopiero po roku 1945 został przejęty przez katolików, Do jego wnętrza (nie licząc zerknięcia przez okna) nie udało się zaglądnąć, niemniej trochę czasu spędziłem na placu przykościelnym. Ściany kościoła to konstrukcja szachulcowa wypełniona gliną chociaż z zewnątrz tego nie widać ponieważ ściany są szalowane deskami. Kościół za sprawą swojej wieży trochę mi przypominał drewniane kościoły z mojej rodzinnej Małopolski. Okazało się później że wieża jest młodsza od głównej bryły świątyni o co najmniej 250 lat i została zbudowana w 1910 roku, przy czym wzorowano się na którymś z kościołów z południowej części Górnego Śląska. Stąd chyba to podobieństwo 
    Już na początku XX wieku stan techniczny kościoła kwalifikował go do rozbiórki jednak parafianie i ówczesny właściciel majątku Adalbert von Zakrzewski postawili się w roli konserwatorów zabytku. Jak widać z dobrym skutkiem ponieważ zabytek przetrwał kolejne 100 lat i przynajmniej z zewnątrz wygląda zupełnie przyzwoicie. Drewniana kapliczka przed kościołem pochodzi już z okresu powojennego. Z Chlastawy pochodzi znaczna część portretów trumiennych z zbiorów międzyrzeckiego muzeum.
   Naprzeciwko kościoła widoczna okazała stylowa karczma która za pomocą dużych banerów chwali się że gościła w swoich progach panią Gessler. Informuje również że chętnie spełni marzenia potencjalnych klientów urządzając im przyjęcie weselne lub na jakąkolwiek inną okoliczność.

Chlastawa kompleks kościelny
Chlastawa - kompleks kościelny.

Drewniana dzwonnica w Chlastawie
Drewniana dzwonnica w Chlastawie.

Drewniany kościół w Chlastawie
I sam kościół.

   Kolej na następny punkt dzisiejszej wycieczki, Nowy Tomyśl. Opuszczam Chlastawę i prognozy meteorologiczne z których korzystałem wzięły w łeb, zaczyna siąpić. Liczyłem że może mżawka wkrótce przeminie, i owszem minęła ale parę godzin później.      
   Nowy Tomyśl widywałem dotychczas tylko z okien pociągu jadąc do Poznania. Dziś bardziej od samego miasta interesują mnie drogi którymi można będzie  w przyszłości dotrzeć tu od strony Międzyrzecza. Skoro jednak jestem już na miejscu błędem byłoby nie zajrzeć do samego miasta. Przejechałem zatem przez miasto na przełaj. Statystyki mówią że mieszka tu zaledwie 4 tysiące więcej mieszkańców niż w mojej Skwierzynie, miasto wygląda jednak na o wiele większe, piękniejsze i zasobniejsze od Skwierzyny.
   Zbudowane nad rzeczką Szarką, prawa miejskie uzyskało dopiero w roku 1786 i wkrótce po tym znalazło się w zaborze pruskim. W roku 1815 było jednym z pięciu miast w nowo utworzonym powiecie bukowskim. Swoją szansę otrzymał Nowy Tomyśl w roku 1848, właśnie wtedy w ramach kary za aktywny udział bukowian w Wiośnie Ludów  przeniesiono do Nowego Tomyśla siedzibę bukowskiego landrata. Czterdzieści lat później decyzja ta została przypieczętowana kolejną, tym razem o likwidacji powiatu bukowskiego na którego terenie powstały dwa nowe: nowotomyski i grodziski. O tym jakie znaczenie dla rozwoju miasta ma status stolicy powiatu wiem co nieco jako mieszkaniec miasta które w roku 1961 przestało być jego siedzibą.
   Nowy Tomyśl jest lokalnym ośrodkiem wikliniarstwa i uprawy chmielu. Na chmiel się nie natknąłem, ale na akcenty wikliniarskie owszem. Są to największy wiklinowy kosz świata (wpisany do księgi Guinnessa), wigloo, liczne wiklinowe akcenty w parku miejskim. Na muzeum się nie natknąłem ale skądinąd wiem że takowe tam istnieje.
   W parku miejskim znajduje się ogród zoologiczny, dostępny do zwiedzających za drobną kilkuzłotową opłatą. Myślę że jest to ewenement jak na miasto tej wielkości. Osobiście nie skorzystałem z oferty, może kiedyś przy lepszej pogodzie się skuszę.
   Opuszczając miasto natknąłem się na kościół posiadający ciekawą przeszłość. Niemal do końca XIX wieku Nowy Tomyśl był jedynym miastem w Wielkopolsce bez kościoła katolickiego, a wszyscy katolicy należeli do parafii w odległym o 8 km. Wytomyślu. Decyzję o budowie kaplicy będącej filią macierzystej parafii w Wytomyślu podjęto w czasach pruskiego kulturkampfu stąd spotkała się z zdecydowanym sprzeciwem władz. Pozwolenie uzyskano dopiero dzięki staraniom nowotomyskiego notariusza W. Barteckiego. Z datków wiernych na ziemi darowanej przez małżeństwo Kupczyków zbudowano kaplicę. Dopiero po odzyskaniu niepodległości, w latach dwudziestych parafia uzyskała samodzielność a świątynia została rozbudowana poprzez dodanie wieży i przęsła w przedniej części kościoła.

Największy kosz świata
Nowotomyski rynek i największy kosz świata.

Bies w Nowym Tomyślu
Nowotomyski Bies.

Park miejski w Nowym Tomyślu
W parku miejskim.

ZOO w Nowym Tomyślu
ZOO.

Nowy Tomyśl
Wigloo.

Nowotomyski kościół
Kościół o którym wspominałem wyżej.

     Sieć dróg prowadzących w kierunku północnym pozwala na dwie wersje dalszej jazdy; do Pniew, lub w kierunku Trzciela. Już kiedyś chciałem odwiedzić Miedzichowo zatem wybieram kierunek Trzciel. Kilometr przed Sępolnem kilkadziesiąt metrów od szosy wznosi się pomnik upamiętniający śmierć ponad 100 Polaków rozstrzelanych w tym miejscu w 1941 r. Aby zatrzeć ślady zbrodni w 1944 ich zwłoki ekshumowano i spalono a prochy rozrzucono po okolicznych polach.

Ślady martyrologii
Ślady martyrologii.

   Miedzichowo (Kupferhammer) w przeszłości było osadą hutniczą. Istniała tu kuźnica miedzi i żelaza. Do dziś zachowały się pozostałości dawnego stawu młyńskiego na Czarnej Strudze i korzystająca ze spiętrzenia mała elektrownia wodna. Uwagę zwraca kościół. Pierwotnie wzniesiony w 1906 r. jako kościół protestancki po roku 1945 przekształcony na katolicki. Po przeciwnej stronie ulicy stoi budynek Urzędu Gminnego. Tablica na ścianie budynku wspomina że wcześniej na tym miejscu stał kościół rzymskokatolicki. Zbudowany w latach dwudziestych przez miejscową ludność polską przetrwał zaledwie kilkanaście lat. W czasie wojny został zburzony przez Niemców w ramach zacierania śladów polskości na tym skrawku Wielkopolski.

W Miedzichowie
W Miedzichowie.

   Miedzichowo opuszczam z planem odwiedzenia Orzeszkowa, wioski sąsiadującej z Kwilczem. Orzeszkowo zaciekawiło mnie swoim XIX-wiecznym cmentarzem kalwińskim o którym wspomnę później. Tymczasem trzeba się tam dostać. Według mojej wizji zamierzałem dotrzeć do Lewic i lokalną boczną drogą szutrową przedrzeć się do Miłostowa. Kiedyś już tamte okolice odwiedzałem i wiem że z Miłostowa do Kwilcza jest już szosa.
   Droga do Lewic sąsiaduje z nieczynną linią kolejową z Zbąszynia do Międzychodu. Jest to ta sama linia z powodu której Trzciel został tak dziwacznie podzielony granicą. Mijam stacje w Zachodzku i Lewiczynku, dziś zagospodarowane na inne cele. O dziwo pomimo tego że na torowisku rosną sosny o średnicy 30 cm. tory nadal istnieją, a złomiarze nie rozkradli szyn.

Stacja Zachodzko na zapomnianej linii kolejowej
Dawna stacja kolejowa Zachodzko.

Lewiczynek nadal ta sama linia
Nadal na tej samej linii - Lewiczynek. 

Jeszcze nie ukradli ?
Dlaczego jeszcze nie rozkradziono??

   W Lewicach na wzgórku ciekawy murowany kościół obłożony kamieniem o rodowodzie z końca XVIII wieku. Poniżej kościoła kapliczka z figurą Chrystusa, ufundowana w 1879 roku przez Bernarda Hazę Radlica z małżonką w podzięce za doznane łaski. Wspominam o fundatorze z względu na rodzinę Hazów-Radlitz i jej poplątane losy. Była to niemiecka rodzina szlachecka pochodzenia czeskiego, mieszkająca od średniowiecza na pograniczu Śląska i Wielkopolski. W większości byli ewangelikami. Niektórzy z nich obierali jednak drogę życiową prowadzącą jakby nieco pod prąd. Żyjący w latach 1798-1872 Albert Ludwig von Haza-Radlitz przeszedł na katolicyzm i obrał polską tożsamość narodową nazywając się odtąd Wojciechem Ludwikiem Hazą z Radlic. Był posłem do Reichstagu, gdzie należał do frakcji polskiej, i obrońcą praw narodowych ludności polskiej powiatu międzyrzeckiego. Fundator kapliczki był prawdopodobnie jego synem, natomiast jego wnuk i imiennik Albert von Haza-Radlitz ponownie się zgermanizował. W czasie powstania wielkopolskiego został internowany w poznańskiej Cytadeli. Poniósł tam śmierć, według jednego z moich źródeł został rozstrzelany, według innego zginął od postrzału w czasie próby ucieczki.
   Dziś w siedzibie rodu mieści się leśnictwo Kaliski, dwór widoczny jest z drogi którą zamierzałem jechać. Zamierzałem, ponieważ odstraszyła mnie jej nieco błotnista nawierzchnia . Rów z strumykiem na pobliskiej łące to Kamionka która po drugiej stronie drogi wpływa już pomiędzy wzniesienia, meandrując wśród nich w swoim dalszym biegu tworzy malowniczą dolinę. Zawróciłem w kierunku Łowynia. Już poza wioską pożegnała mnie drewniana figura biskupa umieszczona na poboczu drogi.

Kościół w Lewicach
Kościół w Lewicach.

Kapliczka Hazy-Redlicza
XIX-wieczna kapliczka fundacji Hazy Radlica.

Lewice żegnają
Lewice żegnają.

   W Łowyniu kolejne zetknięcie z wspomniana wcześniej linią kolejową, doskonale oznaczony przejazd, budynek stacji. Przez Łowyń przemknąłem bez zatrzymywania się. Tym razem miałem nadzieję że istnieje jakaś lokalna szosa z Głażewa przez Mnichy i Tuczępy do Kwilcza. W Gralewie za Głażewem ostatnie pożegnanie z towarzyszącą mi od Miedzichowa linią kolejową. Za plecami zamajaczył mi budynek stacji, dziś prywatne domostwo i wjeżdżam na zbocza doliny Kamionki. W dole Mnichy i Mniszki. Mnichy ominąłem, zatrzymałem się natomiast przed zespołem dworsko folwarcznym w Mniszkach. Z dawnej siedziby ziemiańskiej została połowa dworu, oraz  wzniesiona na początku XX wieku w odległości kilkunastu metrów od dworu,  willa w stylu szwajcarskim. Na północ od obiektów dworskich usytuowany jest duży dziedziniec dawnego folwarku. Dziś w obiektach znajduje się Centrum Edukacji Przyrodniczej i Regionalnej, w wnętrzach zgromadzono zbiory przyrodnicze, sprzętów i narzędzi rolniczych. Muzeum zachęca do wejścia w swoje progi.

Mniszki zachowany fragment dworu
Mniszki zachowany fragment dworu.

Mniszki willa w stylu szwajcarskim
Willa w zespole dworskim.

Mniszki podwórze folwarku

Również Mniszki

Mniszki budynek muzealny
Obiekty Centrum Edukacji Przyrodniczej i Regionalnej.

   Po opuszczeniu Mniszek wspinam się po zboczu doliny do Tuczęp. Droga prowadząca do Miłostowa okazała się być drogą polną. Nie pozostało nic innego jak skierować się do szosy Poznań – Skwierzyna co też uczyniłem.
   Ostatni punkt wycieczki to Kwilcz i dwie sąsiadujące miejscowości Orzeszkowo i Rozbitek. Do Rozbitka ściągnęła mnie ciekawość pałacu Georga von Reiche. Pałac został zaprojektowany prawdopodobnie przez architekta z kręgu Fryderyka Augusta Stülera, bądź nawet niego samego. Dziełem Stülera jest między innymi ratusz w Skwierzynie i pałac w Dąbrówce Wielkopolskiej. Pałac w Rozbitku jest nawet zbudowany w podobnym duchu jak w ten z Dąbrówki. Niestety pałac jest niedostępny dla osób przypadkowych. Przez zamkniętą na kłódki bramę widać jedynie aleję prowadzącą do wejścia głównego. Tablica informuje że teren jest prywatny i chyba nawet zawiera jakieś nieczytelne groźby skierowane pod adresem nieproszonych gości. Próba spojrzenia na pałacyk z innej perspektywy spełzła na niczym, udało się jedynie zajrzeć na folwarczne podwórze. Pałac podobno jest własnością kompozytora muzyki filmowej Jana Kaczmarka i jest siedzibą Instytutu Rozbitek, miejsca spotkań artystów filmu, muzyki i teatru.

Rozbitek, niestety  pałacu nie widać
Rozbitek, pałacu w całej okazałości niestety nie widać.

Zabudowania folwarczne w Rozbitku
Zabudowania folwarczne w Rozbitku.

   Z Rozbitka przeskoczyłem na przeciwległą stronę Kwilcza, czyli Orzeszkowa. Wspomniany wcześniej cmentarz kalwiński leży tuż przy drodze do Poznania. Pochowanych jest na nim wielu wybitnych Wielkopolan i rodzin ziemiańskich wyznania ewangelickiego. Już z drogi rzuca się w oczy obelisk ufundowany za sprawą Libelta przez mieszkańców Księstwa Poznańskiego dla Jana Kassyusza, potomka czeskiego rodu Kaszkowskich który osiedlił się w Polsce w XVII wieku uchodząc z Spiszu przed prześladowaniami religijnymi.
   Jan był nauczycielem, kaznodzieją i działaczem społecznym bez udziału którego nie działo się nic ważnego w ówczesnym Wielkim Księstwie Poznańskim. Spoczywa tu pastor Karol Bogumił de Diehl, współpracownik Staszica. Pod skromnym krzyżem spoczywają szczątki generała Zygmunta Kurnatowskiego, uczestnika powstania wielkopolskiego z 1806 roku i kampanii napoleońskich, oficera armii Królestwa Polskiego. Pewien cień na osobę generała rzuca odmowa uczestnictwa w powstaniu listopadowym. Ponadto znajdują się tu grobowce i nagrobki ziemiańskich rodów Bronikowskich, Kurnatowskich, Bukowieckich.

Orzeszkowo, na cmentarzu kalwińskim
Orzeszkowo, na dawnym cmentarzu kalwińskim.

Jeden z nagrobków w Orzeszkowie
Jeden z zachowanych nagrobków.
 
Kwatera Kurnatowskich, skromny krzyż na grobie generała
Kwatera Kurnatowskich, skromny krzyż na grobie generała Zygmunta Kurnatowskiego.

Groby familii Kurnatowskich z Chalina
Groby familii Kurnatowskich z Chalina.

Grobowiec Bronikowskich
Grobowiec Bronikowskich.

Obelisk Kassyusza
Obelisk Kassyusza.

   Z cmentarza widać dawny zbór kalwiński. Kwilcz w XVI i XVII wieku był znaczącym ośrodkiem religijnym braci czeskich i pokrewnym im kalwinów. Kiedy w roku 1644 kalwini zostali zmuszeni do oddania katolikom kwileckiej świątyni dzięki dziedzicowi Orzeszkowa, Dobrogostowi Kurnatowskiemu otrzymali tu miejsce na budowę swojego kościoła. Do zbudowanej w 1646 roku świątyni zjeżdża na nabożeństwa okoliczna szlachta dysydencka, niestety w 1721 roku światynia spłonęła. Obecny kościół zbudowano w roku 1788 i swoją funkcję spełniał aż do roku 1945. Potem świątynia niszczała, a obecnie jest własnością osoby prywatnej. Granica działki była dziś oznaczona sznurkiem rozciągniętym na palikach, pozwoliłem sobie lekko ją naruszyć nie zbliżając się zanadto do budynku bez zgody właściciela.

Dawny zbór kalwiński w Orzeszkowie
Dawny zbór kalwiński w Orzeszkowie.

   Rzut oka na zegarek i na tablicę informującą że do Skwierzyny jest 46 km. sprowadził mnie na ziemię. Zrezygnowałem z pomysłu zapuszczenia się pod Sieraków, przed powrotem do domu zatrzymałem się jedynie w centrum Kwilcza.

Kwilcz, kościół
Kwilcz, kościół.

Tablica ku czci żołnierza wyklętego
Tablica ku czci ppłk. Cieplińskiego jednego z  żołnierzy wyklętych z kwileckiemi korzeniami.

  Pomimo niełaskawej aury nie było tak źle, większość bardziej rzęsistych opadów udało się przeczekać pod daszkami na parkingach leśnych i przystankach.  Z pewnością zapuszczę się jeszcze kiedyś w te okolice, jeżeli zdążę  to może nawet w tym roku. 





Rower:Kross Dane wycieczki: 141.47 km (2.00 km teren), czas: 08:09 h, avg:17.36 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)