blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2025 button stats bikestats.pl Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(8)

Moje rowery

Kross 74136 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Prawie Wronki, ale to tylko Wróblewo..

Sobota, 18 listopada 2017 | dodano: 18.11.2017Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, Wielkopolska

  ... do Wronek zabrakło zaledwie kilku kilometrów.
     Od dwóch lat przymierzam się do wycieczki w okolice Wronek i Szamotuł a ponieważ sieć dróg utrwala mi się w pamięci po ich pokonaniu więc dzisiejsza wycieczka była poniekąd rekonesansem przed ewentualnym wiosennym wypadem w tamte okolice. 
     Sobota według synoptyków miała przynieść przechodzące nad nami fronty atmosferyczne z strefą popołudniowych deszczów. Przygotowałem kurtkę przeciwdeszczową, zaryzykowałem zmoknięcie i ruszyłem w drogę. Na razie jednak przez chmurki próbowało się przebić nieśmiałe słońce, a nawet przez dłuższy czas mu się to udawało. Prognozy jednak były o tyle trafne że całą drogę powrotną walczyłem z nieprzyjemnym wiatrem w twarz, ale opady na szczęście poczekały do mojego powrotu.  
     Jazdę w kierunku Sierakowa odbyłem ogólnie znanym szlakiem przez Wiejce, Międzychód i południowym brzegiem Warty, od Sierakowa w kierunku Wronek natomiast zgodnie z wskazaniami drogowskazów. Dalszą jazdę przerwałem w Wróblewie, kilka kilometrów przed Wronkami. Było wprawdzie dopiero kilka minut po trzynastej ale do domu też wypadałoby wracać w miarę możliwości prze świetle dziennym. Zwiedzanie Wronek zostawiłem na dłuższe dni, a dziś zawróciłem rozpoznać drogi w kierunku Kwilcza.

Nepomucen z Wróblewa
Przydrożny świątek z Wróblewa
Przydrożny św. Jan Nepomucen z Wróblewa.

    Z zabytków Wróblewa dla przypadkowych turystów dostępna bez ograniczeń jest jedynie przydrożna figura św. Jana Nepomucena z 1785 r. Wieść niesie że jest to najstarsza przydrożna figura na terenie powiatu szamotulskiego. Pozostałe zabytki o których wiem czyli pałac Kwileckich, kolumna poświęcona pamięci Józefa Kwileckiego i kaplica znajdują się za szczelnym parkanem na terenie prywatnym. Od bocznej uliczki w którą wjechałem próbując zbliżyć się do pałacu oddziela go siatkowy płot i wysoki wał-nasyp z jakimś wjazdem do podziemi (może to była lodownia?). Dalsza droga była zamknięta, a próba przedostania się gdzieś bliżej spełzła na niczym.
      Dalsza trasa według mojego zamysłu ma prowadzić do Chrzypska Wielkiego i przez Kurnatowice do Prusimia. Z Prusimia bezpośrednio do Skwierzyny.
      Opuszczam Wróblewo kierując się w stronę Kwilcza. Mijam dwie małe miejscowości i ukazuje się jeziorko z reprezentacyjnym gmachem na przeciwległym brzegu. Jest to siedziba rodu Seydlitzów w Śródce. Wcześniej po prawej stronie drogi za polami majaczy olbrzymie jezioro Wielkie. Dalsza droga meandruje i wkrótce wylądowałem przed rezydencją. Pałac w Śródce wzniesiony w połowie XIX wieku dla jest jedną z najpiękniejszych rezydencji ziemiańskich w rejonie Międzychodu. Obecnie pałac jest własnością prywatną a na jej terenie działa restauracja i hotel.

Pałacyk w Śródce
Pałacyk w Śródce.

      Kontynuuję jazdę do Chrzypska. Przed wjazdem do wioski widoczny jest wiekowy budynek dworca kolejowego. Oddalony o kilkadziesiąt metrów od skrzyżowania zachęca do wizyty na peronie. Stacja wzniesiona w roku 1908 była użytkowana aż do czasu kiedy na linii Międzychód -Szamotuły został całkowicie wstrzymany ruch pociągów. Miało to miejsce w roku 1995 . Budynek wygląda na całkowicie opuszczony ale trzyma się zupełnie dobrze. Podobno jakiś pasjonat kolei od lat próbuje utworzyć w nim prywatne muzeum historii linii kolejowych, problemem i przeszkodą jest to że nadal jest on własnością kolei. Tory kryją się w krzakach i wysokiej trawie.

Nieczynna stacja kolejowa w Chrzypsku Wielkim
Nieczynna stacja kolejowa w Chrzypsku Wielkim.

     Inną ciekawostką Chrzypska jest późnogotycki kościół wzniesiony w latach 1600-1609 i do tej pory zachowany w stanie niemal nie zmienionym. Budynek jest jednym z ostatnich kościołów Wielkopolski zbudowanych w stylu gotyckim.

Kościół w Chrzypsku Wielkim
Późnogotycki kościół w Chrzypsku Wielkim.

     Ostatnim obiektem w Chrzypsku dla którego poświęciłem trochę czasu jest miejscowy GS. Nie interesowała mnie jego oferta handlowa tylko będący jego własnością pałac z przełomu XIX i XX wieku. Otoczony budynkami i sklepami GS-u pałacyk zeszpecony jest przybudówką kojarzącą się z wiatą i dla turysty dostępny jest tylko z zewnątrz.

Chrzypsko Wielkie - pałac i siedziba miejscowego GS-u
Chrzypsko Wielkie - pałac i siedziba miejscowego GS-u.

      Dalsza droga odbyła się już bez zatrzymywania. Pamiętałem że gdzieś pomiędzy Chrzypskiem a Kwilczem jest możliwość przedostania się do Prusimia. Droga ta prowadzi przez Kurnatowice które dały nazwisko dla ziemiańskiego rodu Kurnatowskich. Na ślady Kurnatowskich napotykamy w licznych mijanych miejscowościach z okolic Kwilcza, Wronek i Sierakowa. Ja natomiast skorzystałem z tego przesmyku aby uniknąć kilku kilometrów jazdy DK 24. Siedziba Kurnatowskich nie zachowała się, ale podobno na jej miejscu stoi nawiązujący formą do siedzib ziemiańskich współczesny dworek. Niestety nie zauważyłem tej budowli.
     Kilka kilometrów wcześniej mijałem okazałą ziemiańską siedzibę w Łężcach. Pomimo tego że pałac kusił leży on jednak w głębi podwórza gospodarczego. Niechęć do wkraczania na teren prywatny, błoto i zapach trzody chlewnej zniechęciły mnie do bliższego poznania tej ciekawej w formie rezydencji.
    Z uwagi na późne popołudnie od Prusimia zrezygnowałem z dalszego unikania drogi krajowej 24. O dziwo dzisiejsza jazda obyła się bez zwykłych na niej emocji, nikt mnie nie wyprzedzał na grubość gazety, nikt nie usiłował zepchnąć do rowu, a i sam ruch okazał się być spokojny i umiarkowany. Zmrok dopadł mnie w Chełmsku a pierwsze krople deszczu na osiedlowej uliczce.


Rower:Kross Dane wycieczki: 135.13 km (5.00 km teren), czas: 07:30 h, avg:18.02 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nad Obrę

Niedziela, 5 listopada 2017 | dodano: 05.11.2017Kategoria gm. Bledzew

    W niedzielne przedpołudnie wypuściłem się na rundkę przez Popowo, Zemsko i Stary Dworek. Trasa nieciekawa, jeżdżona tylko dlatego że wszystkie inne są znacznie dłuższe i pochłaniają więcej czasu. Dla urozmaicenia opuściłem szosę i zagłębiłem się w lasy za Starym Dworkiem.

Za Obrą użytek ekologiczny
Za Obrą użytek ekologiczny "Nad rowem". Rejon tzw spalonej leśniczówki.

    Wybrałem się w miejsce związane z początkiem działalności cystersów na ziemi bledzewskiej, a wspomniane przez ostatniego profesa bledzewskiego, przeora ks. Piotra Widawskiego.
    Ks. Piotr Widawski pisząc w roku 1843 dla leszczyńskiego tygodnika „Przyjaciel Ludu” artykuł zatytułowany „Kościół i klasztor księży cystersów w Bledzewie” wspomina o „kościele pod wezwaniem św. Henryka i klasztorze Księży Cystersów w Nowym Doberlugu, fundowanego na wzgórku przy rzece Obrze, niedaleko dzisiejszego młyna starodworskiego w latach 1232.-1235. przez Władysława Plwacza, Książęcia wielkopolskiego. Sprowadziwszy on siedmiu zakonników z klasztoru doberluckiego z Górnych Łużyc, wyznaczył im, za poprzednim zezwoleniem dziedziców wsi Zemska, Eustachiusza i Wojcieszka, miejsca puste i błotniste przy rzece Obrze na wzgórku, i kazał im wybudować kościół drewniany, równie i pomieszkania dla nich, a na ich utrzymanie pięćset morgów gruntu między rzeczką Puniqua (Punikwa) darował wieczyście, przywilejem zatwierdził, i Nowym Doberlugiem nazwał.
   Zakonnicy ledwie 50 lat tu zamieszkać mogli, albowiem częste wezbrania rzeki Obry, smutne zawsze po sobie zostawiały ślady, tak dalece, że w roku 1263. tak wielki był wylew tej rzeki, że w kościele klasztornym, na półtora łokcia stała woda, i dla tej przyczyny, kazali zakonnicy ten kościół rozebrać, i przewieść do bliskiej wsi Staregodworku, gdzie stał aż do roku 1705., a zakonnicy przymuszeni byli, przenieść się do wsi Zemska, darowanej im w roku 1260. przez dwóch braci, Eustachiusza i Wojcieszka, gdzie około roku 1280. wybudowali kościół pod tytułem: Zwiastowania N. Maryi Panny, przez połowę murowany, a przez połowę drewniany, i pomieszkania z drzewa dokąd się, lubo nie wszyscy, przenieśli około roku 1285.”
   Zakonnicy miejsce to opuścili, ale okoliczni mieszkańcy nadal aż do 1945 roku nazywali je Klosterwinkel. Właśnie ta nazwa miejscowa bardzo ułatwia odnalezienie pierwotnej lokalizacji klasztoru. Z pomocą przychodzi tu tzw. Messtischblat. Klosterwinkel został na niej zaznaczony w zakolu Obry, nieco powyżej dawno nieistniejącego młyna starodworskiego. Dziś w pobliżu dawnego młyna stoi leśniczówka Lisia Góra, a na przeciwległym brzegu Obry wznoszą się ruiny Grupy Warownej Ludendorff i sterczą spod mchów i igliwia fundamenty baraków budowniczych MRU. Samo miejsce dziś również jest odludne i trudno dostępne. A śladów drewnianych budowli próżno szukać po 800 latach. Również sama rzeka pewnie zmieniła kilka razy koryto, a dziś dodatkowo są tam kanały fortyfikacyjne wykopane w latach 30 ubiegłego wieku.

Nad Obrą, miejsce nazywane przed rokiem 1945
Nad Obrą, miejsce nazywane przed rokiem 1945 "Klosterwinkel". Przypuszczalne miejsce pierwotnej lokalizacji bledzewskiego klasztoru cystersów.

Obra okolice zakątka Klosterwinkel
Obra okolice zakątka Klosterwinkel.

  Wracam do Skwierzyny drogą przy Obrze.

I jeszcze raz Obra, rejon Oberskiego Młyna
I jeszcze raz Obra, rejon Oberskiego Młyna.


Rower:Kross Dane wycieczki: 32.49 km (21.00 km teren), czas: 02:11 h, avg:14.88 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Krzyż i Drezdenko

Sobota, 4 listopada 2017 | dodano: 04.11.2017Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Wielkopolska

   Ostatnio oczekiwanie na pogodniejsze weekendy przypomina loterię. Na wypadek wygranej miałem w zanadrzu przygotowany plan wycieczki do Drezdenka z skrytym partyzanckim podejściem niemal do jego bram. Przedsięwzięcie pomimo sporej odległości pomiędzy obiema miastami nie powinno być szczególnie trudne, wystarczy połączyć fragmenty wcześniej poznanych dróg w całość i wjeżdżając w Puszczę Notecką na skwierzyńskiej ul. Międzychodzkiej wynurzamy się pod Sowią Górą lub Trzebiczem. Omijamy przy tym wszelkie ludzkie siedziby, a przy odrobinie szczęścia nie spotkamy nawet zabłąkanego grzybiarza. 
   Tuż przed wyjazdem do planowanego Drezdenka dorzuciłem Krzyż. Ale to już z tej okazji że w tym roku nie udało się zrobić zamierzonego przejazdu z Sierakowa do Kwiejc i Piłki, a teraz korzystając z okazji chciałem rozeznać się w sieci tamtejszych dróg. Chodziło mi o okolice Chełstu, Kwiejc i Drawska.
   Do Sowiej Góry przejechałem zgodnie z planem, na przełaj przez lubuską część Puszczy Noteckiej. Wyjechałem na szosę z Międzychodu do Drezdenka przed leśniczówką, przez chwilę wahałem się czy nie spróbować jakichś dalszych skrótów przez lasy do Kwiejc. Myśl kusząca ale kompletnie nie znam tamtego rejonu puszczy i istnieje spore ryzyko chybienia celu. Zupełnie nie mam ochoty na błąkanie się w lasach i powrót nocą, wybieram drogi lepsze lub gorsze ale asfaltowe. Zatem kierunek Drezdenko, gdzieś na wysokości Rąpina powinna być lokalna droga która ma wyprowadzić w okolice Chełstu.
   Jeszcze przed Grotowem obok leśniczówki Jelenia Głowa zwraca uwagę grupka budynków przypominająca nieco podobne w Krobielewku i Pszczewie, to zabudowania międzywojennego Zollhausu.
   Grotów, rozrzucone wśród pól i lasów zabudowania wskazują na olenderski rodowód wioski. Stojąca na skraju szosy strzałka kieruje w głąb lasu i informuje o godzinach nabożeństw w niewidocznym z drogi kościele. Powodowany ciekawością zagłębiam się w las. Kilkaset metrów od szosy na polanie stoi murowany kościół podobny do kościołów św. Antoniego w Krzyżu i w pod-skwierzyńskim Dobrojewie czyli z prostą dzwonnicą nad jednym z szczytów. Tablica przed kościołem informuje że wioskę założono w 1702 roku kiedy osiedliło się tu 25 rodzin które przywędrowały z ówczesnej Polski. Pierwszy kościół z roku 1790 zbudowany z pruskiego muru, kryty strzechą służył mieszkańcom niemal sto lat. Obecny zbudowano w 1887 dzięki ofiarności cesarza Wilhelma I. Cesarz wyraził zgodę na jego budowę i podarował materiały. Obok kościoła w niedawno wyciętych krzakach pomnik-obelisk upamiętniający 48 mieszkańców wioski poległych na frontach I wojny światowej.


Kościół w Grotowie
 Kościół w Grotowie.

Grotów, pomnik poświęcony pamięci mieszkańców poległych w I wojnie światowej
                                    Grotów, pomnik poświęcony pamięci mieszkańców poległych w I wojnie światowej.

   Opuszczając Grotów podjąłem próbę zapuszczenia się w głąb puszczy, nie żegnałem się jeszcze z myślą o Kwiejcach. Cały czas wzdłuż drogi przeplatają się z sobą pola, laski i pojedyncze gospodarstwa aż docieram do miejsca gdzie nawierzchnia gwałtownie się pogarsza. Kres dalszej jeździe kładzie kałuża, olbrzymia jak jezioro, zawracam do szosy.
W Rąpinie zbaczam w asfaltową drogę do Marzenina, mam nadzieję że uda się stamtąd jakoś przedostać do Chełstu. Od Marzenina liczyłem najwyżej na drogę żwirową, a tu niespodzianka dojeżdżam do jakiejś drogi wyższej kategorii. Cały czas jestem w przekonaniu że jadę bez map więc pytam napotkanego tubylca czego oczekiwać jadąc w lewo, a czego w prawo. Gość informuje że droga w lewo prowadzi do lasu, a w prawo do Niegosławia. Wybieram kierunek zamieszkały czyli Niegosław. Później kiedy w Starych Bielicach zajrzałem do sakwy i zobaczyłem mapy sprawdzam informację, okazuje się że droga do lasu to droga do Karwina i Kwiejc.
     A ja tymczasem jestem już w Kawczynie, następna miejscowość to Chełst i zbliża się godzina trzynasta, czas zastanawiać się nad drogą powrotną. Jadę do Drawska, dużej wioski rozciągniętej na brzegu Noteci, siedziby gminy i miejsca mojej przeprawy przez rzekę. W Krzyżu odwiedzam leżącą obok mojego szlaku stację kolejową, rezygnuję z dalszego zwiedzania miasteczka i pędzę do Drezdenka.

Ol49-82  na dworcu w Krzyżu
Ol49-82 na dworcu w Krzyżu.

Krzyż stacja PKP
Krzyż stacja PKP.

Krzyż, budynki stacyjne
Krzyż, budynki stacyjne.

     W Drezdenku zajrzałem tylko pod leżący nieopodal mojego szlaku cmentarz komunalny, do Parku Kultur Świata i przed dawną stację kolejową w Drezdenku. Dziś spod stacji do najbliższej linii kolejowej jest dobre trzy kilometry. Niedaleko od stacji bierze swój początek droga dla rowerów zbudowana na nasypie dawnej linii kolejowej do Skwierzyny. Kilka lat temu pomysł budowy takiej drogi rzucili samorządowcy Drezdenka, Santoka i Skwierzyny. Udało się to częściowo tylko w Drezdenku, a ja teraz sprawdzam gdzie będzie jej koniec. Droga świetna, mijam rowerowych spacerowiczów, jakiegoś biegacza i niestety ścieżka kończy się w najbliższej miejscowości. Ten kawałek szlaku pokazał jaką wspaniałą sprawą byłaby ścieżka poprowadzona aż do Skwierzyny.
 
Drezdenko, cmentarz komunalny, monumentalny grobowiec - kaplica rodziny Stoltzów
Drezdenko, cmentarz komunalny, monumentalny grobowiec - kaplica rodziny Stoltzów.

Drezdenko, Park Kultur Świata - Statua Wolności
Drezdenko, Park Kultur Świata - Statua Wolności.

Drezdenko, Park Kultur Świata - Tadż Mahal
Drezdenko, Park Kultur Świata - Tadż Mahal.

Teraz z Osowa ruszam już bezpośrednio do domu. Zmrok dopada mnie w Skwierzynie na moście nad Wartą.


Rower:Kross Dane wycieczki: 142.02 km (30.00 km teren), czas: 07:45 h, avg:18.33 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Listopadowa wieczorynka

Piątek, 3 listopada 2017 | dodano: 03.11.2017

  Niestety w środku tygodnia skończył się już czas na popołudniowe przejażdżki po pracy, w piątkowe popołudnia również. Trochę będzie tego brakowało przez najbliższe kilka miesięcy.  Dziś udało mi się dotrzeć tylko do Zemska (ok. 7 km). Tam zrobiłem krótką kalkulację czasu i wyszło że gdziekolwiek ruszę dalej to drogę powrotną będę musiał odbyć nocą. Zawróciłem, pojeździłem po różnych zakamarkach mojego miasteczka i częściowo zaspokoiłem potrzebę ruchu.

Jesienna droga

Kolory jesieni


Rower:Kross Dane wycieczki: 30.55 km (3.00 km teren), czas: 01:54 h, avg:16.08 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do Przytocznej

Niedziela, 29 października 2017 | dodano: 29.10.2017Kategoria gm. Przytoczna

   Od dwóch dni tęsknym okiem wyglądałem jakiejś pogodniejszej chwili, orkan Grzegorz obok podmuchów przyniósł również nieco wody. Dziś po południu nieśmiało pokazało się słońce, a wiatr początkowo mi sprzyjał dmuchając w plecy. Trasa do Przytocznej została wybrana nieprzypadkowo, miałem tam do spełnienia pewną misję z której postarałem się wywiązać najlepiej jak potrafiłem. Mam nadzieję że na coś się przydałem.

Chełmsko - późnogotycki kościół św. Kazimierza
Chełmsko - późnogotycki kościół św. Kazimierza.

    W Chełmsku zjechałem z szosy aby uniknąć towarzystwa samochodów. Droga do Nowej Niedrzwicy prowadzi częściowo przez las, a więc jest jakaś osłona od wiatru, nie do pogardzenia są tam również wrażenia estetyczne. Krótko mówiąc jest to przypominająca nieco aleję parkową, piękna droga otoczona lasem z sporą ilością brzóz.
    W Przytocznej już któryś raz z rzędu zjeżdżam w boczną uliczkę Zamkową licząc że może kiedyś natrafię na otwartą bramę w ogrodzeniu parku i pałacyku. Chciałbym kiedyś obejrzeć ten pałacyk bezpośrednio a nie poprzez zasłaniające perspektywę iglaki. Wprawdzie dwa lata temu obecny właściciel podobno nieoficjalnie obiecywał udostępnić park wszystkim chętnym, ale fakt jest taki że dostępu do parku z jednej strony broni płot, a od strony drogi do Dębówka zdziczała dżungla. Za krzakami widnieją mokradła nad przepływającą przez teren Męcinką więc teren jest skutecznie broniony przed intruzami przez samą naturę. Dworek pochodzi z drugiej połowy XVIII wieku, został powiększony na początku XX wieku o skrzydło północno-zachodnie z obszerną salą balową z zabudowanym tarasem. W głębi za pałacykiem widać jeszcze park z przepływającym strumykiem i stawy. Piszę że "jeszcze" ponieważ parkan obsadzony jest tujami które wkrótce skutecznie zasłonią widok przed wzrokiem ciekawskich.

Przytoczna -  dwór z drugiej połowy XVIII wieku
Przytoczna - dwór z drugiej połowy XVIII wieku. Widok nieco szpeci opał i palety złożone na placu poniżej dziedzińca.

Przytoczna - dom o konstrukcji szachulcowej
Przytoczna - piękny dom o konstrukcji szachulcowej. Obawiam się że przy najbliższym remoncie zgodnie z panującym trendem zostanie oszpecony przez obłożenie styropianem.

   Z Przytocznej skierowałem się do Rokitna drogą prowadzącą do kaplicy stojącej w polach pomiędzy Rokitnem a Lubikowem. Kaplica ma ścisły związek z losami wizerunku Madonny Rokitniańskiej. Otóż około roku 1670 król Michał Korybut Wiśniowiecki poprosił o przewiezienie obrazu do Warszawy. Spełniła wtedy swojego rodzaju misję pokojową bowiem król zabrał ją z sobą pod Lublin gdzie chciał stłumić bunt szlachty. Wkrótce król odniósł zwycięstwo nie w walce orężnej ale drogą pertraktacji z buntownikami.  W dowód wdzięczności król kazał  umieścić na obrazie białego orła z napisem „Da pacem Domine in diebus nostris” (Daj Panie pokój dniom naszym) oraz koronę królewską. W 1671 r. król wyraził zgodę aby wizerunek Madonny powrócił do Rokitna. Wybudowano wtedy na granicznym wzgórzu wśród pól pomiędzy Rokitnem i Lubikowem  kaplicę. Odbyło się w niej całonocne czuwanie, po którym 21 listopada 1671 r. z wielką czcią wniesiono obraz do odnowionego, drewnianego jeszcze wtedy, kościoła w Rokitnie. Zbity tynk oznacza chyba że przy kaplicy będą prowadzone jakieś prace remontowe.

Polna kaplica w Rokitnie
Kaplica wśród pól (ok 2 km. od Rokitna).

   Wracam do Skwierzyny czerwonym szlakiem czyli drogą przez las do Chełmska i drogą techniczną przy zjeździe z S3 w kierunku Poznania.
   Orkan Grześ tym razem był łaskawy dla okolic Skwierzyny, nigdzie nie zauważyłem większych szkód poza dwugodzinną przerwą w dostawie prądu.



Rower:Kross Dane wycieczki: 41.81 km (23.00 km teren), czas: 02:44 h, avg:15.30 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wieczorynka

Piątek, 27 października 2017 | dodano: 27.10.2017

  Wstrzeliłem się w przerwę w opadach. Kolejna późno-popołudniowa i wieczorna jazda. Tym razem droga prowadziła przez Zemsko, Popowo, później Międzyrzecz i powrót przez Kalsko, Lubikowo, Przytoczną, Rokitno i Chełmsko

Nawsie w Popowie
Klasyczne nawsie w Popowie. Nawsie to podłużny wrzecionowaty plac w centrum wsi. Na nawsiu znajduje się zazwyczaj kościół i inne budowle służące dla ogółu mieszkańców wsi, a czasem również plac targowy.

Kościółek w Kalsku
Kościółek w Kalsku.

Przytoczna, jeziora Mniszek (drugi plan) i Kociołek (pierwszy plan)
Przytoczna, jeziorka - Mniszek (na drugim planie) i Kociołek (na pierwszym planie).



Rower:Kross Dane wycieczki: 54.78 km (14.00 km teren), czas: 03:13 h, avg:17.03 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

I znów wieczorynka

Czwartek, 26 października 2017 | dodano: 26.10.2017

   Podobno jutro ma padać więc skorzystałem z suchszego popołudnia na wypad do Przytocznej i okolicy. Byłem w Chełmsku, Krasnym Dłusku, Nowej Niedrzwicy. Wracałem przez Przytoczną i Rokitno.

Pałac w Krasnym Dłusku
XIX wieczny pałac w Krasnym Dłusku. Wokół park z tego samego okresu z okazałymi dębami. Od mniej więcej dwóch lat wygląda na opuszczony, podobno sukcesorzy ostatniego właściciela  nie mogą się porozumieć co dalej zrobić z spadkiem.

Kościół w Chełmsku
 Kościół św. Kazimierza w Chełmsku, zbudowany w 1645 roku, wieża została dobudowana w 1830 r. Swój obecny wygląd zawdzięcza gruntownej modernizacji w 1887 r. 



Rower:Kross Dane wycieczki: 40.96 km (13.00 km teren), czas: 02:20 h, avg:17.55 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kolejna wieczorynka.

Środa, 25 października 2017 | dodano: 25.10.2017

  Dziś przedwieczorna przejażdżka prowadziła przez Krasne Dłusko, Nową Niedrzwicę i Chełmsko. Dlaczego przez Dłusko, po prostu miałem tam do wykonania pewne zadanie, błędem natomiast była jazda przez las. Po ostatnich deszczach woda nie zdążyła głębiej wsiąknąć i spora część zazwyczaj twardej  nawierzchni była dziś półpłynna.
  A główny cel wycieczki pozostał nadal aktualny i za kilka dni muszę jechać jeszcze raz. 



Rower:Kross Dane wycieczki: 30.34 km (8.00 km teren), czas: 02:02 h, avg:14.92 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wieczorynka ...

Poniedziałek, 23 października 2017 | dodano: 24.10.2017

  Przedwieczorna przejażdżka przez Stary Dworek, Popowo i dla udziwnienia na przełaj do Twierdzielewa. Sympatyczna pogoda, jazda była przyjemnością, nawet ruchome piaski w Twierdzielewie udało się pokonać bez schodzenia z siodełka.

Popowo wieczorem
Popowo wieczorową porą.


Rower:Kross Dane wycieczki: 33.06 km (8.00 km teren), czas: 01:54 h, avg:17.40 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kostrzyn n/Odrą

Sobota, 21 października 2017 | dodano: 21.10.2017Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn

    Dziś przedłużyłem ubiegłotygodniową wycieczkę przekraczając punkt krytyczny w Krzeszycach. Chcąc wrócić północnym brzegiem Warty straciłem szansę na przeprawę w Świerkocinie i musiałem dotrzeć do kolejnej przeprawy w Kostrzynie. Na wycieczkę zabrał się ze mną Janusz N. Jazda z nim ma to jakby jazda solo tylko z pewnymi ograniczeniami. Facet pyta dokąd jedziemy i tyle go widzę, tym razem było podobnie.
    Dopadłem go dopiero przed Słońskiem przy widocznych po lewej stronie elewatorach zbożowych. Gdyby nie zaplanowany wcześniej Kostrzyn pewnie skusilibyśmy się na poszukiwanie za elewatorami resztek ruin fabryki amunicji. Zbudowana pod koniec lat trzydziestych, pracowała do roku 1945 wykorzystując siłę roboczą jeńców wojennych, więźniów z więzienia w Słońsku (Sonnenbergu) i robotników przymusowych. Nie spodziewałbym się tam jakichś rewelacji, niemniej po 30 budynkach nadziemnych, 3 podziemnych, stadionie, kasynie, sieci dróg i torów kolejowych powinny zostać jakieś ślady.
    W przewidywaniu kolejnej ucieczki poinformowałem że zamierzam zboczyć w kierunku Górzycy. Interesował mnie fort w Żabicach, o wcześniejszym w Czarnowie zapomniałem. W Czarnowie dzwoni telefon, mój współtowarzysz zorientował się że nie jadę za nim. Proponuję mu żeby poczekał na mnie przed ruinami twierdzy, ale zawrócił i dopadł mnie jeszcze przed wioską Żabice. Po tej przygodzie chwilowo przestało mu się spieszyć, natura uciekiniera obudziła się w nim dopiero w drodze powrotnej przed Dąbroszynem i po raz drugi za Gorzowem. Ale tu już nawet nie usiłowałem się ścigać.
   Fort "Żabice" ulokowany jest kilka kilometrów za wsią, przy drodze do Gorzycy. Położony na płaskowyżu wznoszącym się nad doliną Odry wspólnie z sąsiednim Fortem "Czarnów" w założeniu miał chronić kostrzyńską twierdzę przed nagłym wtargnięciem obcych wojsk od strony południowo-wschodniej. Zbudowany w latach 1887-1890 nigdy nie spełnił swojej roli militarnej. Szybki rozwój techniki wojennej spowodował że obydwa forty straciły swoje znaczenie strategiczne zanim zostały ukończone. W czasie ostatniej wojny działała w nim filia wspomnianej wcześniej słońskiej fabryki amunicji. Wiosną 1945 na krótko usadowili się w nim czerwonoarmiści, a później stopniowo niszczał. Przez pewien czas w forcie składowano odpady środków ochrony roślin (tzw. Mogilnik)

Fosa przy prawym baru Fortu Żabice

Główne wejście do Fortu Żabice
Fort Żabice - widoki z parkingu strzelnicy.

   Niestety fort obecnie jest niedostępny dla przypadkowych zwiedzających. Na jego terenie działa strzelnica sportowo-myśliwska, dziś akurat trwały strzelania.
   Jedziemy do Górzycy i tranzytem do Kostrzyna. Górzyca odegrała dosyć istotną rolę w losach historycznej diecezji lubuskiej. Diecezja z siedzibą w leżącym na lewym brzegu Odry Lubuszu utworzona w latach 1124 za panowania Bolesława Krzywoustego podlegała bezpośredni arcybiskupowi gnieźnieńskiemu. W połowie XIII w. książę Bolesław Rogatka w zamian za pomoc w walce z bratem odstąpił część ziemi lubuskiej arcybiskupowi magdeburskiemu. Ten niechętnym okiem patrzył na rezydowanie na swoim terenie biskupów zależnych od Gniezna. W rezultacie biskupi lubuscy przenieśli swoją siedzibę do leżącej na prawym brzegu Odry Górzycy, rezydując tu od 1267 r. Oficjalnie została siedzibą biskupa i kapituły lubuskiej w roku 1276 i pozostawała nią do 1354 r. Wtedy to w wyniku konfliktu z pobliskim Frankfurtem Górzyca została splądrowana i zniszczona do tego stopnia że biskupi lubuscy zostali zmuszeni do zarządzania swoją diecezja z Wrocławia. Ostatecznie w roku 1386 stolicę diecezji przeniesiono do Fürstenwalde. Dwa wieki później w 1598 r. diecezja została sekularyzowana.

Kościół w Górzycy
Kościół w Górzycy.

    Obecny kościół parafialny nie ma nic wspólnego z katedrą biskupów lubuskich, ta bowiem znajdowała się na południe od dzisiejszej Górzycy nieopodal pagórka nazywanego Kępą Targacz. Jeszcze do roku 1551 na miejscu zniszczonej siedziby biskupiej istniało licznie odwiedzane przez pątników sanktuarium maryjne. Ostatecznie zostało ono zrabowane i zniszczone na polecenie margrabiego Jana z Kostrzyna.
   Myślę że do Górzycy, Owczar i okolicy wrócę w przyszłym roku kiedy dni znów staną się dostatecznie długie aby pozwolić sobie na długodystansowe wycieczki.
     W Kostrzynie pospacerowaliśmy po przypominającej Pompeje starówce, zajrzeliśmy na ostatnio odgruzowywaną ul. Jatki i przez Bramę Brandenburską wydostaliśmy się na most nad Odrą. Interesowały mnie widoczne z terenu twierdzy koszary pruskiego 54 Pułku Artylerii Polowej zbudowane w latach 1902-1904 na odrzańskiej wyspie. Do lat dziewięćdziesiątych stacjonowały w nich wojska radzieckie. Dziś niszczeją, a szkoda ponieważ niektóre budynki są ciekawe architektonicznie. Nigdzie nie widziałem żadnych przejść żeby można było obejrzeć je od środka. Przed powrotem na polski brzeg Odry zatrzymujemy się na chwilę przed dwoma pomnikami u wlotu na most drogowy nad kanałem ulgi. Obydwa kamienie związane są z wojnami napoleońskimi, a konkretnie wojną francusko-pruską z lat 1806-1807 w której armia pruska, przestarzała w stosunku do francuskiej,  poniosła sromotną klęskę.
   Jeden z nich jest poświęcony pamięci por Wilhelma von Falkenhayna i żołnierzy pruskiej pikiety stojącej przy moście Torschreiber (na odnodze Odry) którzy polegli 31.10.1806 w potyczce z nadciągającymi Francuzami. Następnego dnia 1 listopada 1806 r. płk. Ferdynand Ingersleben, który jeszcze tydzień wcześniej zapewniał swojego króla że „utrzyma twierdzę tak długo dopóki mu się nie zapali chusteczka w kieszeni”, poddał miasto małemu, pozbawionemu artylerii oddziałowi Francuzów. Potężna twierdza obsadzona przez trzy bataliony piechoty, 75 huzarów i dysponująca 80 armatami (razem około 2500 żołnierzy), została zdobyta po raz pierwszy od swojego powstania i to bez walki. Ingersleben został później za to skazany zaocznie na rozstrzelanie, ale wyroku nigdy nie wykonano, pułkownik do końca życia (w 1814 r.) ukrywał się w innych państwach niemieckich. A twierdza przez kolejnych siedem lat znajdowała się pod okupacją francuską.
    Drugi z kamieni honoruje żołnierzy pruskich próbujących podjąć walkę partyzancką z okupantem którzy zostali pojmani i rozstrzelani w dniach 21 lutego i 20 kwietnia 1807 przez Francuzów na przedmieściu Gorzyn rozciągającym się przed obecną Bramą Berlińską.
     Przed opuszczeniem Kostrzyna zatrzymujemy się jeszcze przed pomnikiem śpiącego lwa. Pomnik odsłonięty w roku 1925 poświęcony jest pamięci żołnierzy kostrzyńskiego garnizonu poległych w I wojnie światowej.

Kostrzyn - ruiny ulicy Zaułek Koscielny
Kostrzyn - ruiny ulicy Zaułek Kościelny.

Kostrzyn - odgruzowywana ulica Jatki
Kostrzyn - odgruzowywana ulica Jatki.

Kostrzyn - ruiny zamku
Kostrzyn - ruiny zamku.

Kostrzyn - koszary na wyspie

Kostrzyn - pruskie koszary artylerii
Kustrin-Kietz - pruskie koszary artylerii na wyspie.

Kostrzyn Kamień Falkenheina
 Kamień Falkenheina, na miejscu potyczki przy moście Torschreiber.

Kostrzyn pomnik poświęcony pamięci pruskich żołnierzy rozstrzelanych w 1807 r. przez Francuzów
Pomnik poświęcony pamięci pruskich żołnierzy-partyzantów rozstrzelanych przez francuskich okupantów w roku 1807 r. .

Kostrzyn - pomnik żołnierzy kostrzyńskiego garnizonu poległych w I wojnie światowej
Kostrzyn - pomnik żołnierzy kostrzyńskiego garnizonu poległych w I wojnie światowej. 

    Zbliża się godzina siedemnasta, czas na powrót. Jazda przez Dąbroszyn, Witnicę i Gorzów z krótką przerwą przed kolumną Wiktorii w Dąbroszynie.

Dąbroszyn - kolumna Wiktorii
Dąbroszyn - kolumna Wiktorii.

Dąbroszyn - gołębnik na dawnym folwarku
Dąbroszyn - gołębnik na dawnym folwarku.

Dąbroszyn - w dawnym folwarku
Dąbroszyn - budynek inwentarski w dawnym folwarku, nad oknami widoczne medaliony z głowami zwierząt. 

    W domu melduję się po dwudziestej. Następne wycieczki trzeba już zdecydowanie skracać tym bardziej że od najbliższego weekendu przechodzimy na czas zimowy.




Rower:Kross Dane wycieczki: 153.47 km (3.00 km teren), czas: 08:30 h, avg:18.06 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)