- Kategorie:
- gm. Bledzew.64
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.38
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.32
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.52
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Tym razem do Świniar
Wtorek, 23 stycznia 2018 | dodano: 23.01.2018
Krótki popołudniowy spacerek do Świniar i z powrotem. Próba zboczenia w puszczę spaliła na panewce, jedyna sensowna droga w głąb lasu pokryta lodem nie rokowała że na dłuższą metę da się na niej kontrolować kierunek jazdy. Zawróciłem po pierwszym ślizgu. Jazda tam i z powrotem po tym samym śladzie. Niestety na tym kierunku najkrótsza pętla po asfaltach musi mieć minimum ok. 70 km.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
22.75 km (3.00 km teren), czas: 01:18 h, avg:17.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pod Międzyrzecz
Piątek, 19 stycznia 2018 | dodano: 19.01.2018
Wczorajszy orkan Fryderyk, (czy też Fryderyka - media nie mogą zdecydować się na płeć) jakoś łaskawie potraktował moją okolicę, żadnych zwalonych drzew, wszystkie drogi przejezdne. Śnieżyca spacyfikowana, tzn. nędzne resztki śniegu odgarnięte poza jezdnię (boczne drogi wyglądają trochę dziewiczo, ale te można sobie dziś odpuścić), zatem nic nie stoi na przeszkodzie żeby wyskoczyć na dwie godziny na małą wycieczkę.
Trasa przez Międzyrzecz, przejeżdżana kilka razy w roku, można powiedzieć że z tradycjami. Aby nie wracać po śladzie, tam jadę przez Rokitno, powrót starą trójką.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
44.41 km (0.00 km teren), czas: 02:18 h, avg:19.31 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kierunek Krasne Dłusko
Poniedziałek, 15 stycznia 2018 | dodano: 15.01.2018
Wieczorynkowy wyjazd późnym popołudniem. Dziś dla urozmaicenia ruszyłem w rzadko eksploatowanym kierunku do Krasnego Dłuska i Nowej Niedrzwicy.
Droga do Dłuska kiedyś zupełnie przyzwoita, dziś rozjeżdżona przez samochody z drewnem jest przejezdna tylko dlatego że błoto na niej zamarzło. Z tego samego powodu nie ryzykowałem powtórki na odcinku z Niedrzwicy do Chełmska. Chociaż ta jest zbudowana w innej solidniejszej technologii i powinna być twarda i w miarę gładka to na powrót wybrałem jednak asfalty.
Ponieważ niemal cała wycieczka miała miejsce po zmroku dziś nie kontemplowałem się widokami przyrody.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
25.87 km (8.00 km teren), czas: 01:29 h, avg:17.44 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tak jakoś samo wyszło.
Sobota, 13 stycznia 2018 | dodano: 14.01.2018Kategoria gm. Miedzyrzecz
To już kolejny weekend podczas którego wcześniejsze plany idą w kąt na rzecz improwizacji. Miałem zamiar wybrać się w pofałdowany teren za Sulęcinem jednak nie udało się wyrwać z domu dostatecznie wcześnie żeby potem nie trzeba było gonić na złamanie karku i wracać po nocach, pozostało spróbować pojeździć gdzieś bliżej. Pomyślałem o Bobowicku i Dziembowskich, ale żeby nie powtarzać trasy na odcinku do Międzyrzecza wybrałem wersję z dużą ilością dróg terenowych. Dzisiejszy przymrozek sprawił że można było nimi spokojnie jeździć bez obawy że utknę gdzieś po uszy w błotach.
Dom Pomocy Społecznej w Rokitnie. Przed 1945 mieścił się tym kompleksie ewangelicki sierociniec. W katolickim i polskim środowisku sierociniec był ośrodkiem germanizacji. Powstał po epidemiach szalejących w okolicy w połowie XIX wieku jako prywatna inicjatywa miejscowej niemieckiej szlachty.
Trasa do Bobowicka prowadziła zatem przez Rokitno, Lubikowo, Stołuń, Kuligowo, więcej niż połowa szlaku to drogi gruntowe.
Próba dotarcia do lapidarium Dziembowskich skończyła się fiaskiem, wysoki poziom wody sprawił że ścieżka nad jeziorem okazała się niedostępna, zaś na wszystkich bramach założono okazałe kłódki. Wprawdzie obok bramy prowadzącej na teren pałacowy od strony technikum rolniczego wypatrzyłem dziurę w ogrodzeniu, ale również i informację że na terenie posesji są groźne psy. Nie byłem aż tak ciekawy kamieni nagrobnych von Dziembowskich żeby sprawdzać czy informacja o psach to nie blef.
Pałac w Bobowicku, widok zza bramy przy ul. Pałacowej.
Pora była jeszcze na tyle wczesna że można było spróbować kontynuować jazdę. Uznałem że z zastosowaniem skrótów może zdążę przedostać się do Kaławy a potem przez Wysoką do Kurska i powrót do domu przez Bledzew. Zatem do dzieła. Do Skoków dotarłem znakomitymi drogami pożarowymi, do Wyszanowa szosą i po spojrzeniu na zegarek czuję że niestety muszę zrezygnować przynajmniej z części trasy za Kaławą.
Kolejny odcinek szlaku z Wyszanowa do Starego Dworu początkowo zupełnie przyjemny zamienia się w zniszczoną rozjeżdżoną drogę gruntową możliwą do pokonania bez większych strat tylko dlatego że zamarzła. Niewiele lepiej przedstawia się szosa z Brójec do Kaławy z tym że garby na jezdni pochodziły nie od zamarzniętego błota a od niezliczonych strupów asfaltu skrywających dziury.
W Starym Dworze.
Pod Szumiącą skusiłem się na sprawdzenie bocznej szutrowej drogi do Jordanowa. Droga wyprowadziła przed bramę klasztoru w Gościkowie-Paradyżu. Jordanowo leży na drugim brzegu Paklicy. Paklica przed rozbiorami przez kilkaset lat była granicą pomiędzy śląskimi posiadłościami habsburskimi i później pruskimi, a Rzeczpospolitą stąd chyba dlatego Gościkowo i Jordanowo są dziś oddzielnymi miejscowościami.
Pocysterski zespół klasztorny w Gościkowie-Paradyżu.
Pozostała po linii kolejowej Międzyrzecz-Toporów.
Z Gościkowa rozpoczynam powrót do domu. Zmrok tym razem dopadł mnie w Międzyrzeczu. Staram się ograniczać takie jazdy po ciemku ponieważ najmniejsza awaria, możliwa do usunięcia w świetle dnia staje się problemem nie do pokonania, a odległości pomiędzy sąsiednimi miejscowościami są rzędu 10 km.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
90.63 km (26.00 km teren), czas: 05:28 h, avg:16.58 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nadal w jesiennych szarościach.
Piątek, 12 stycznia 2018 | dodano: 12.01.2018
Od pewnego czasu mam ochotę wybrać się do Bobowicka obejrzeć sobie ponownie tamtejsze lapidarium rodziny von Dziembowskich. Piszę ponownie, bo kiedyś już tam byłem. Wtedy przedzierałem się do lapidarium, znajdującym się przed jedną z ścian pałacu przez las trzcin, i nie wiem czy było to do końca legalne. Łatwiejsze sposoby wejścia przed pałac wymagałyby odszukania właściciela terenu i uzyskania jego zgody na otworzenie bramy wjazdowej. W każdym razie mogę powiedzieć że drogę mam już przetartą.
Dziś byłem w Bobowicku, ale z bólem serca muszę powiedzieć że nawet nie sprawdziłem czy nadal pod ściany pałacu trzeba przedzierać się tyłami, i czy zachowała się tam jeszcze XVIII-wieczna oficyna dworska której ściany już dwa lata temu resztkami sił walczyły z grawitacją ziemską. Oficyna nosi nazwę "stary dworek" i chyba rzeczywiście wcześniej była była dworkiem.
Niestety byłem tam po zachodzie słońca i do zmroku zostało najwyżej pół godziny, nie było sensu próbować robić coś co zrobię w któryś weekend, na spokojnie, w świetle dnia.
Trasa wyjazdu prowadziła przez Wierzbno, Pszczew, Bobowicko i Międzyrzecz. Było pochmurno i szaro, chwilami miałem wiatr w oczy i na koniec zrobiło się przenikliwie zimno. Mimo wszystko wycieczkę traktuję jako udaną, a szare też jest piękne.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
66.47 km (0.00 km teren), czas: 03:30 h, avg:18.99 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wokół Gorzycy i Kurska
Poniedziałek, 8 stycznia 2018 | dodano: 08.01.2018Kategoria gm. Miedzyrzecz
Korzystając z słonecznej pogody i tego że już przed czternastą byłem wolny wpadłem na pomysł aby odwiedzić Kęszycę Leśną.
Zamierzałem dotrzeć do Kęszycy brukowaną drogą od strony Kurska, stąd przejazd przez Gorzycę i obok oddalonej o dobre dwa kilometry od wioski nieczynnej stacji kolejowej. Sama linia kolejowa na tym odcinku przebiega przez pełen wzgórz, wąwozów, bagien i niewielkich jeziorek, wyjątkowo trudny teren, stąd takie oddalenie stacji od wioski. Ostatni pasażerowie odjechali z peronu w Gorzycy Wlkp. dobre kilka lat temu, ale tory chociaż na co dzień niewykorzystywane są nadal utrzymywane w pełnej sprawności.
Z jazdy do Kęszycy zrezygnowałem po pokonaniu najtrudniejszego, mocno terenowego odcinka szlaku, tuż obok obrotowego mostu fortecznego w Kursku. Sądząc po stojącym już nisko słońcu wydawało się że do zmroku może zabraknąć mi czasu na dodatkowe kilka kilometrów.
Zaoszczędzony czas poświęciłem na zbadanie dokąd prowadzi kilka tutejszych dróg które zaciekawiły mnie podczas poprzednich wyjazdów. Kiedy kolejny raz znalazłem się nad Strugą Jeziorną do zmroku pozostała najwyżej godzina, czyli najwyższy czas zbierać się do powrotu.
Powrót nastąpił najłatwiejszą trasą przez Kursko, Chycinę, Goruńsko i Bledzew.
Gorzyca, kościół z dzwonnicą.

Gorzyca , Obra wystąpiła z brzegów.

Gorzyca, nieczynna stacja kolejowa.

Jedno z śródleśnych jeziorek przy linii kolejowej z Międzyrzecza do Sulęcina (Rzepina)
Gorzyca , Obra wystąpiła z brzegów.
Gorzyca, nieczynna stacja kolejowa.
Jedno z śródleśnych jeziorek przy linii kolejowej z Międzyrzecza do Sulęcina (Rzepina)
Rower:Kross
Dane wycieczki:
56.65 km (21.00 km teren), czas: 03:42 h, avg:15.31 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Chyciną i Długim
Niedziela, 7 stycznia 2018 | dodano: 07.01.2018Kategoria gm. Bledzew
Z powodów rodzinnych nie mogłem skorzystać z wczorajszej cudownej pogody, liczyłem że dziś sobie to zrekompensuję. Kiedy wyjeżdżałem z domu zamiary były ambitne,ale co parę kilometrów redukowałem plany do bardziej realnej postaci.
Ostatecznie parę kilometrów za Chyciną porzuciłem nadzieję na dotarcie dalej niż do Kurska, wobec tego skręciłem w boczną drogę nad jeziorem Długim. Ciekawiło mnie co leży dalej za widocznym z drogi nieukończonym budynkiem. Budynek miał być chyba jakimś małym hotelikiem i może jeszcze kiedyś ktoś się zdecyduje na jego ukończenie. Za budynkiem był ciąg ogrodzonych posesji z domkami kempingowymi i na koniec jakiś kanał z kładką wykonaną z deski.
W pierwszej chwili pomyślałem że jest to kanał łączący jeziora Długie i Chycińskie, zdumiał mnie tylko jego mikroskopijny rozmiar i kierunek płynącej wody, który powinien być odwrotny.
Ostatecznie dotarłem do jakiejś zagrody na półwyspie. Już kilkaset metrów przed sadybą stały znaki zakazujące wjazdu na teren prywatny więc zawróciłem do Chyciny. Przy okazji wyjaśniło się że mijany niedawno ciek łączy bagna leżące przy drodze do Kurska z jeziorem Długim.
Przez Zamostowo dotarłem do Gorzycy i tu miała miejsce ostatnia korekta trasy. Zrezygnowałem z Międzyrzecza na rzecz skrótu do Głębokiego. Zapadał zmrok więc teraz powędrowałem już prosto do domu.
XIX-wieczny kościół w Chycinie. Kościół ufundował Leonard Kalckreuth, właściciel miejscowego majątku, po tragicznej śmierci żony Henrietty. Przed rokiem 1945 był kościołem parafialnym dla ewangelików z okolicznych miejscowości, obecnie jest filią parafii rzymsko-katolickiej z Bledzewa. Świątynia położona jest niezwykle malowniczo na wysokim wzniesieniu, na które od strony drogi prowadza drewniane stopnie.
Ciekawość zaprowadziła mnie w okolice tego nieukończonego obiektu nad jeziorem Długim koło Kurska.
Chycina obfituje w wodę, jeziora i kanały. Ten odprowadza wodę z bagna obok drogi do Kurska.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
46.60 km (12.00 km teren), czas: 02:32 h, avg:18.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Start w nowy sezon.
Piątek, 5 stycznia 2018 | dodano: 05.01.2018
Dzisiejsze plany pokrzyżował mi popołudniowy deszczyk, dopiero po szesnastej można było pomyśleć o wyjeździe. O tej godzinie zazwyczaj wyjeżdżałem na swoje dotychczasowe wieczorynkowe wyjazdy. Dziś chciałem zmienić tradycyjną wieczorną trasę, która zaczęła mi wychodzić już bokiem. Stąd pomysł na wypróbowanie nowo zbudowanego odcinka drogi pożarowej w Puszczy Noteckiej.
Droga utwardzona tłuczniem i żwirem, gładka, łatwy wjazd gdyż styka się z szosą do Drezdenka. Nieco gorzej poszło mi z wyjazdem, nie przewidziałem że tłuczeń i żwir na budowę był dowożony z Skwierzyny drogą do Jezierc i samochody zamieniły jej nawierzchnię w breję.
Nie mogłem jej ominąć nie chcąc zawracać lub zagłębiać się dalej w las (ta opcja odpadała ponieważ słońce zachodziło już w chwili wyjazdu z Skwierzyny). Wjechałem w nią licząc na to że ten rozjeżdżony odcinek skończy się najwyżej po 200-300 metrach. Niestety szczęście tym razem nie sprzyjało, a breja skończyła się dopiero po 1,5 km, tuż przy szosie z Międzychodu.
Inauguracja nowego sezonu wypadła mi niezbyt fortunnie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
21.63 km (9.00 km teren), czas: 01:15 h, avg:17.30 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na pożegnanie roku
Niedziela, 31 grudnia 2017 | dodano: 31.12.2017
Takiego ślicznego dzionka jak dziś rano nie można było zmarnować. Zrobiliśmy z żoną małą wycieczkę moim wieczorynkowym szlakiem. Żeby nie było tak całkiem pięknie to zanim udało się wrócić do domu wszystko wróciło do tegorocznej normy, tj, zaczęło padać.
Na tym kończę bieżący rok, a na nadchodzący 2018 życzę wszystkim dużo szczęścia, zdrowia i pomyślności. Do Siego Roku :) !
Rower:Kross
Dane wycieczki:
22.53 km (0.00 km teren), czas: 01:53 h, avg:11.96 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gdzieś za Postomią
Sobota, 30 grudnia 2017 | dodano: 30.12.2017Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński
W ramach dzisiejszej wycieczki nie zamierzałem odwiedzić jakiegoś konkretnego miejsca. Ruszyłem w kierunku Krzeszyc, ale nie było decyzji którędy wrócę. Dopiero za skrzyżowaniem dróg Rudnica-Lubniewice zaczął sie krystalizować pomysł aby na kolejnym skrzyżowaniu skręcić w kierunku Sulęcina, a potem jak się uda dotrzeć nawet do Międzyrzecza. Wcześniej jednak zboczyłem w boczną drogę, utwardzoną tłuczniem. Kiedyś tamtędy przejeżdżałem samochodem, ale to było jeszcze w czasach kiedy moja znajomość okolicznych powiatów była zerowa. Dziś po prostu byłem ciekawy co się kryje na drugim końcu tej drogi. A kryła się zupełnie spora wioska Brzozowa i na drugim końcu szlaku Kołczyn. Nie było to wprawdzie po drodze do Sulęcina, ale ciekawość zaspokoiłem.
Drogę z Kołczyna do Sulęcina już parę razy przejechałem i nie spodziewałem się jakichś nowych wrażeń. Dlatego w ich poszukiwaniu, jak również w celu eksploracji zupełnie nieznanych terenów, w Rudnej uciekłem z szosy w porządną, utwardzoną drogę pożarową o numerze 30. Jakość jej nawierzchni radykalnie zmieniła się dopiero za mostkiem na Postomii, w Trzebowie były to już takie wertepy że miejscowi omijają je jadąc polem. Chcąc, nie chcąc poszedłem ich śladem.
Trasę z Trzebowa do Sulęcina też już kiedyś spenetrowałem, chcąc powtórzyć manewr z Rudnej rozglądałem się za jakąś możliwością jej opuszczenia. Okazja trafiła się dopiero w Długoszynie, drogowskaz kieruje w nieznane czyli do Brzeźna. Oceniam że jeszcze jestem w stanie wrócić do domu przed siedemnastą (spóźnienie groziło nieobliczalnymi konsekwencjami), zapada decyzja, jadę a potem się zobaczy co dalej.
Widząc Brzeźno doznałem olśnienia, ja tu już byłem trzydzieści lat temu jadąc do znajomych mieszkających w Lubowie. Dziś jednak nie udało mi się bezbłędnie powtórzyć z pamięci trasę do Lubowa. Za Brzeźnem trochę mi nie pasowały zapamiętane wtedy widoki, aż w końcu w Rychliku zdecydowałem się zatrzymać i zerknąć w mapę i na zegarek. Niestety trzeba było przerwać poznawanie okolic Sulęcina i zawracać.
W Sulęcinie przypadkiem natknąłem się na budowlę która mnie kiedyś zainteresowała, a pod którą jakoś nigdy nie dotarłem. Dziś zobaczyłem ją wjeżdżając do Sulęcina od strony Brzeźna. Przy ulicy Młyńskiej przy zachowanym fragmencie murów obronnych stoi Dom Joannitów. Joannici przez 450 lat byli właścicielami miasta i mieli wpływ na jego życie, więc konieczne były częste pobyty rycerzy-zakonników z komturii łagowskiej w Sulęcinie. Z tego powodu wybudowali w pobliżu miejskich obwarowań swoją siedzibę. Dom po sekularyzacji zakonu przeszedł w ręce państwa ale nadal nosił nazwę Johanniter Ordenshaus. Po wojnie były tam mieszkania komunalne. Później niszczał, opuszczony na początku lat osiemdziesiątych. Kilka lat temu przeszedł gruntowny remont i dziś jest siedzibą Centrum Współpracy Polsko-Niemieckiej w Sulęcinie.
Do Skwierzyny postanowiłem wrócić przez Miechów i Jarnatów i dalej tradycyjnie przez Lubniewice. W Jarnatowie zdążyłem tylko zajechać przed udający grecką świątynię grobowiec-mauzoleum dawnych niemieckich właścicieli miejscowych dóbr. Zdewastowana budowla znajduje się w krzakach tuż przy płocie okalającym współczesny cmentarz wioskowy. Na podziwianie kościółka i pałacu zabrakło czasu. Zauważyłem tylko że od ostatniego mojego pobytu w Jarnatowie w otoczeniu pałacu wiele zmieniło się na lepsze.
Dalsza jazda to wyścig z czasem. Prawie się udało, zdążyłem tuż przed siedemnastą.
Dom Joannitów.
Grobowiec-mauzoleum w Jarnatowie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
107.30 km (11.00 km teren), czas: 05:30 h, avg:19.51 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)