blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2025 button stats bikestats.pl Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(8)

Moje rowery

Kross 74136 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Dolina dolnej Warty - do granic Rzeczpospolitej Ptasiej

Sobota, 10 listopada 2018 | dodano: 10.11.2018Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn, pow. słubicki

   Ponieważ główne uroczystości rocznicowe w naszym mieście przewidziano na jutro zrobiłem sobie wycieczkę w okolice Słońska. Lwią część trasy zamiast DK 22 pokonałem bocznymi drogami. Na ścieżkę w ptasim rezerwacie nie wjeżdżałem, za to zupełnie niespodziewanie znalazłem się w Ośnie.
   Dla uniknięcia jazdy po ruchliwej krajówce i urozmaicenia wycieczki ruszyłem w nieznane poprzez wioski w dolinie dolnej Warty. Ograniczona z jednej strony wałami a z drugiej krawędzią wysoczyzny dawna terasa warciańska skolonizowana w XVIII w. stanowi plątaninę kanałów, dróg gruntowych, żwirowych i asfaltowych oraz leżących nad nimi osad i wiosek. Wjeżdżając w ten labirynt zakładam tylko z grubsza gdzie się wynurzę po drugiej stronie. Tym razem zacząłem od Rudnicy. Przerwy w Rudnicy nie przewidywałem jednak przejeżdżając ulicą Kolejową nie mogłem odmówić sobie wizyty na dawnej stacji kolejowej. Dziś widać że od czasu mojej poprzedniej bytności czas jej nie oszczędza. A kiedyś była lokalnym węzłem kolejowym na linii do Sulęcina czemu zawdzięczała dziwne położenie w stosunku do linii kolejowej Gorzów-Kostrzyn. Została zbudowana przy działającej od 1912 r. do 1945 r. linii kolejowej Gorzów Zieleniec-Kniazin. W Kniazinie był rozgałęźny posterunek kolejowy pozwalający dołączyć do linii Międzyrzecz-Rzepin, obecnie jedynym śladem po posterunku jest szerszy nasyp za mostem nad Czerwonym Potokiem  w lesie pomiędzy Wędrzynem a Żubrowem.
  Trzy lata później w 1915 r. do Rudnicy dotarły pociągi prywatnej linii kolejowej z Kostrzyna przez Krzeszyce i Słońsk. Te połączenie przetrwało do 1992 r. Stacja zbudowana w rozwidleniu szlaków po zamknięciu linii do Sulęcina wymagała od pociągów jadących do Kostrzyna zmiany kierunku jazdy. Dla usunięcia tej niedogodności w latach 80-tych zbudowano nowy łącznik, ale w efekcie stacja znalazła się teraz kilkaset metrów od torów. Zresztą kilka lat później linię zamknięto a tory zdemontowano.
   Na wysokości Przemysławia przecinam drogę wojewódzką 131 i wjeżdżam na ziemię nieznaną. Nie byłem tam nigdy za wyjątkiem epizodu jazdy wałami z Słońska do Niwicy pod Gorzowem, dziś miałem okazję przejazdu w odwrotnym kierunku ale przez Zaszczytowo i Głuchowo.
   Krajobraz za Głuchowem przypomina nieco mocno powiększone okolice podskwierzyńskiego Rakowa. Są tam rozległe połacie płaskich pól poprzecinanych rowami i kanałami ściągającymi nadmiar wody, a na horyzoncie widnieją wieże kościelne z Głuchowa, Lemierzyc i Słońska.
   Z kanałami i nadmiarem wody związany jest kolejny cel wycieczki, przepompownia w Słońsku. Wielkie melioracje z końca XVIII w. udostępniły do skolonizowania ponad 30 tys. ha. nadwarciańskich bagien jednak wały przeciwpowodziowe nie rozwiązały problemu nadmiaru wody. W czasie kiedy poziom Warty był wysoki wody gruntowe i opadowe pozostawały na polach i w gospodarstwach osadników. Dopiero wynalezienie maszyny parowej po ponad stu latach od rozpoczęcia melioracji pozwoliło na rozwiązanie problemu. Słońska przepompownia parowa pozwalała w razie potrzeby przerzucić z zawala nawet milion metrów sześciennych wody na dobę. Maszyna parowa pracowała jeszcze do lat sześćdziesiątych, kiedy ostatecznie zastąpiły ją silniki elektryczne. Budynek jest ciekawy architektonicznie. Obok jest zlokalizowane gospodarstwo agroturystyczne.
   W Słońsku ograniczyłem się tylko do przejazdu przez dawne miasteczko, dziś zdegradowane do roli wsi. Przejeżdżam obok ruin zamku, od 1427 do 1945 zamek był siedzibą baliwa Joannitów. Po 1945 w zamku gospodarował PGR, podobno był tam magazyn zboża. Zamek spłonął na początku lat 70-tych ubiegłego wieku, dziś sterczą tylko puste mury ścian. Po drugiej stronie rzeczki Łęczy mijam dawny zamkowy kościół Joannitów. Za kościołem drogowskaz kusi do zjechania na ścieżkę przyrodniczą w Przyborowie prowadzącą nabrzeżem Postomii w w głąb Parku Narodowego Ujście Warty.
   Z obawy o nadmierne czasowe przedłożenie wycieczki zrezygnowałem z Przyborowa, ale na pobliskim rondzie zapomniałem o rozsądku, skusił mnie drogowskaz „Ośno 18 km”. Rozsądek wrócił mi na tyle późno że nie było sensu zawracać, pozostało zrezygnować z pomysłów zwiedzania tego jednego z najbardziej lubuskich miast i spróbować przed zmrokiem minąć chociażby Sulęcin. Egipskie ciemności zapadły już w pobliżu domu, w Lubniewicach. A było tak ciemno że przez ostatnie 25 km jedynymi punktami pozwalającymi mi określić swoje położenie były tylko mijane miejscowości.
   Wracając do lubuskości Ośna - współczesna Ziemia Lubuska w istocie jest zlepkiem części różnych innych krain historycznych, jak: Dolnego Śląska, Łużyc, Nowej Marchii, Wielkopolski i właśnie części Ziemi Lubuskiej. Ośno właśnie leży na terenie dawnej historycznej Ziemi Lubuskiej a o jego ważnej roli świadczą chociażby zachowane mury obronne i monumentalny kościół. Jedyną króciutka przerwę zrobiłem właśnie przed tym kościołem i sąsiednim okazałym budynkiem ratusza. Odtąd pozostało już tylko mozolne pokonanie 60 km dzielących mnie od lubuskiej (historycznie wielkopolskiej) Skwierzyny.
 

Dworzec w Rudnicy.
Stacja w Rudnicy. Jeden z ostatnich śladów po nieistniejącej już linii kolejowej Gorzów-Kostrzyn przez Krzeszyce.

Przepompownia w Słońsku

Droga do przepompowni
Przepompownia w Słońsku.

Na granicy Rzeczpospolitej Ptasiej
Na granicach Rzeczpospolitej Ptasiej.

Słońsk - ruiny zamku brandenburskich baliwów joannickich
Słońsk - ruiny zamku brandenburskich baliwów joannickich. Zamek sfajczył się pod zarządem PGR.

Do rezerwatu ornitologicznego w Słońsku
Do rezerwatu ornitologicznego w Słońsku.

Zamkowy kościół joannitów w Słońsku
Zamkowy kościół joannitów w Słońsku.

Kościół w Gronowie k/Ośna
Średniowieczny kościółek w Gronowie k/Ośna.

Monumentalna świątynia w Ośnie Lubuskim
Monumentalna świątynia w Ośnie Lubuskim.

Ratusz w Ośnie
Ratusz w Ośnie.

Rower:Kross Dane wycieczki: 140.42 km (8.00 km teren), czas: 07:18 h, avg:19.24 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przed zmrokiem

Środa, 7 listopada 2018 | dodano: 07.11.2018

  Dla rozprostowania nóg przejechałem tradycyjną przedwieczorną trasę przez Stary Dworek, Zemsko i Popowo.

Wieczorny pejzaż
Wieczorny pejzaż.


Rower:Kross Dane wycieczki: 26.63 km (2.00 km teren), czas: 01:23 h, avg:19.25 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

W dolinie dolnej Warty

Poniedziałek, 5 listopada 2018 | dodano: 05.11.2018Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

   Nie udało się ruszyć z domu ani w sobotę, ani w niedzielę. Ale miałem wolny poniedziałek i spróbowałem zrobić sobie rekompensatę za weekend. Zatem nadszedł czas na odłożony dwa tygodnie temu Bogdaniec.
  Jeżeli Bogdaniec to trzeba będzie jakoś przebrnąć przez Gorzów. Była rozpatrywana opcja z ominięciem miasta od północy przez Wojcieszyce i Kłodawę ale upadła, musiałem po drodze zajechać na ul. Warszawską. Wspomniałem o brnięciu przez miasto ponieważ od samego śródmieścia aż do zachodniego węzła obwodnicy ulica Kostrzyńska to jeden wielki plac budowy. Trochę mylnie założyłem że w najgorszym wypadku da się przejechać chodnikami. Niestety chodniki również zostały rozkopane w okolicy cerkwi prawosławnej i po raz kolejny w okolicy dawnego cmentarza ewangelickiego przy ul. Dobrej. W końcu udało się jakoś wydostać spośród wykopów, za to pojawia się kolejna przeszkoda - to brukowana droga (z przeszkodami) dla rowerów.  Poprzecinana co kilka metrów przy zjazdach na posesje wystającymi krawężnikami nie pozwala na osłabienie czujności. 
   Wracając do Bogdańca, zazwyczaj przecinałem miejscowość przejeżdżając na kierunku Gorzów-Kostrzyn, dziś zapuściłem się w dolinę Bogdanki. Park Kulturowy „Dolina Trzech Młynów” obejmuje ciągnącą się w północnej części Bogdańca wzdłuż drogi do Stanowic dolinę rzeczki Bogdanki. Były tam zlokalizowane trzy historyczne młyny oraz zabudowa typu willowego z przełomu XIX/XX wieku.
   Interesująca mnie Zagroda Młyńska to dawny Młyn Górny 1826 r. , obecnie filia gorzowskiego muzeum. Nie planowałem zwiedzania wnętrza młyna i ekspozycji muzealnej, ograniczyłem się tylko do zwiedzenia zagrody i wystawy konnych maszyn rolniczych. Większość tych maszyn była jeszcze w powszechnym użyciu w czasach mojej młodości w rodzinnej Małopolsce kiedy podstawową siłę pociągową stanowiły konie, a szczytem luksusu w nielicznych gospodarstwach był napędzający młocarnie i sieczkarnie silnik dieslowski wyprodukowany w Andrychowie tzw „esiok”. Reszta musiała się zadowalać kieratem z konikiem lub siłą własnych rąk (silników elektrycznych nie stosowano z prostego powodu, w początkowych latach sześćdziesiątych zelektryfikowane były tam tylko większe miejscowości).
   Za młynem leżą dawne stawy młyńskie, spiętrzenie wody i znajduje się tylne wejście na leśną ścieżkę spacerowo-edukacyjną. Dolinę opuściłem przy budynku nadleśnictwa. Mostek nad rzeczką jest równocześnie wejściem do arboretum.
   Powrót rozpocząłem oddalając się od Bogdańca w kierunku Kostrzyna do przeprawy w Świerkocinie. Droga dla rowerów ciągnie się aż do Nowin, jednak za Bogdańcem jest już bez zastrzeżeń, asfaltowa, bez progów. Szkoda tylko że gdzieniegdzie centralnie na środku ścieżki jest zaparkowany samochód.
  Dopiero od mostu na Warcie mogłem mówić o zbliżaniu się do domu. Dla urozmaicenia pokluczyłem sobie trochę po osadach dawnej pruskiej „Nowej Ameryki”. W labirynt tamtejszych dróżek wkroczyłem w Malcie pod Krzeszycami aby wynurzyć się na bardziej znany teren dopiero w Dębokierzu za Kołczynem.
    Dalszy powrót odbył się już bez zatrzymywania.


Prawosławna cerkiew parafialna w Gorzowie
Prawosławna cerkiew parafialna w Gorzowie.

Kościół w Wieprzycach
Kościół w Wieprzycach.

Wieprzyce - płyta nagrobna prof. Henselera
Wieprzyce - płyta nagrobna prof. Henselera z małżonką, przeniesiona w 2004 r. z likwidowanego berlińskiego cmentarza.

Pracownia Remiza

Powóz na sprzedaż.
Pracownia Remiza w Łupowie -wszystko na sprzedaż

Ekspozycja konnych maszyn rolniczych  w Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu
Ekspozycja konnych maszyn rolniczych w Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu...

Zagroda Młyńska - kieraty i silnik S-60 stosowane w ubiegłym wieku do napędu maszyn rolniczych (młocarnie,prasy)
...ciąg dalszy - kieraty i silnik S-60 stosowane w ubiegłym wieku do napędu maszyn rolniczych (młocarnie,prasy).

Zagroda Młyńska
Zagroda Młyńska - budynek młyna, filia muzeum gorzowskiego.

Koła młyńskie
Koła młyńskie...

Młyński wodospad
... i wodospad.

Bogdanieckie arboretum
Bogdanieckie arboretum.

Dróżka w arboretum
Dróżka w arboretum.

Kościółek w Łukominie
Kościółek w Łukominie.





Rower:Kross Dane wycieczki: 106.90 km (21.00 km teren), czas: 05:56 h, avg:18.02 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

W górki pod Czechowem

Piątek, 2 listopada 2018 | dodano: 02.11.2018Kategoria pow. gorzowski

   Znów zamiary rozminęły się z możliwościami, głównie czasowymi. Myślałem o przedostaniu się do DK 22, przejażdżce pod Strzelce Krajeńskie i powrocie przez Zwierzyn i Lipki. Nie wziąłem pod uwagę że w poprzedni weekend przesunięto czas i teraz mi go zabraknie. W najlepszym wypadku do zmroku dotarłbym do Zwierzynia a potem byłaby samotna nocna jazda przez odludzia. W nocy zdecydowanie wolę jazdę w terenie znanym i zamieszkanym. W Santoku zdecydowałem się że zrobię rundę przez Gorzów a nadmiar czasu wykorzystam na jazdę po górkach w Czechowie.
   Do zjechania w wąwozy i górki pod Czechowem sprowokował mnie MLJ swoim pytaniem czy widziałem tamtejsze ruiny wiatraka. Oczywiście że widziałem, a nawet kiedyś podczas pierwszego podejścia przedzierałem się do nich z Janczewa na przełaj przez pola podczas gdy na miejscu okazało się że istnieje tam podjazd od strony torów. Same ruiny stoją na prywatnym pastwisku otoczonym, drutami (czasami będącymi pod napięciem) elektrycznego pastucha. Skoro jest to pastwisko więc cały teren i wnętrze budowli zostało zaminowane wielka ilością krowich placków. Dziś miałem to szczęście że krowy wypasały się na kwaterze leżącej na przeciwległym zboczu wąwozu, pastuch był wyłączony oraz było sucho (istotne ze względu na krowie łajno) więc przelazłem przez druty i podszedłem do ruin.
   Wiatrak zbudowano z czerwonej cegły w połowie XIX wieku na wysuniętym cyplu wysoczyzny, z trzech stron otaczają go strome stoki wąwozów i doliny Warty. Miejsce piękne i wietrzne z wspaniałym widokiem na dolinę. Do dziś przetrwały tylko mury pozbawione belkowanych stropów i obracanej konstrukcji dachu. W czasach świetności mielił ok. 1 tony zboża na dobę a pracował średnio przez 1/3 roku. Na początku lat 20. potężna wichura uszkodziła mu śmigło ale młyn napędzany teraz silnikiem pracował jeszcze do lat 40. Bezpośrednio po wojnie stał się łupem szabrowników i budowla popadła w ruinę. Miejsce to aż się prosi o rozreklamowanie i zorganizowanie w nim jakiejś agroturystyki.
   Po opuszczeniu wiatraka powałęsałem się jeszcze po okolicznych pagórkach i wąwozach, zjechałem do Gorzowa i wróciłem do domu przez Deszczno.

Droga do Polichna
Droga do Polichna.

Prom w Santoku
Prom w Santoku.Pagórek i drzewa na przeciwległym brzegu to średniowieczne grodzisko "klucz i strażnica państwa polskiego"

Na czechowskich stokach
Na czechowskich stokach.

Ruiny wiatraka w Czechowie
Ruiny wiatraka w Czechowie.

Czechowski wiatrak
Czechowski wiatrak.

Warta widok z wzgórz pod Czechowem
Warta widok z wzgórz pod Czechowem.

Zachód słońca na Zawarciu
Zachód słońca na Zawarciu.

W gorzowskim porcie
W gorzowskim porcie.


Rower:Kross Dane wycieczki: 65.42 km (11.00 km teren), czas: 04:11 h, avg:15.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Gorzów i improwizacje

Niedziela, 28 października 2018 | dodano: 28.10.2018Kategoria ponad 100 km

   Przez cały tydzień pielęgnowałem wizję sobotniego wyjazdu do Bogdańca. Przejeżdżałem wprawdzie tamtędy kilka razy ale tylko tranzytowo, bez próby bliższego poznania ciekawostek i zabytków. Zainteresowała mnie zwłaszcza Zagroda Młyńska.
   Tym razem nic z tego nie wyszło, w sobotę ryłem na działce wykop pod kabel, a dziś synoptycy straszyli opadami. Wybrałem opcję zachowawczą - wyjazd do Gorzowa i jeżeli pogoda pozwoli powrót przez Santok. Pogoda pozwoliła, a w Santoku na chwilę wyjrzało blade słoneczko.
  Właśnie to słoneczko skłoniło mnie do improwizacji, ruszyłem wałami nadnoteckimi do następnej przeprawy przez Noteć w Gościmcu. Wokół całkowite pustkowia, pojedyncze gospodarstwa pojawiają się dopiero na wysokości Górek Noteckich. W okolicy Górecka porzucam wały. Ongiś w niepamiętnych czasach istniała tam przeprawa promowa Górecko-Lipki Małe po której została „asfaltowa” droga. Dziś ten asfalt na niektórych odcinkach można zmieść z drogi miotłą. Z Górecka zupełnie niezły asfalt wyprowadził mnie do Gościmca. Przeprawiając się przez Noteć wjeżdżam do Goszczanowca i podejmuję decyzję o kolejnej improwizacji. Zamiast jazdy szosą przez Lipki wybieram jazdę przez Puszczę Notecką. Jeden z dogodnych wjazdów w głąb lasu znajduje się w Zielątkowie obok gościńca Wilcze Doły. Grobla nad stawami pozwala przedostać się nad jezioro Gostomie i od tego miejsca puszcza stoi otworem.
  Już w głębi lasów poczułem na nosie krople deszczu, na szczęście jedyne, ale skończyłem z improwizacjami. Zależało mi żeby ewentualne opady dopadły mnie jak najbliżej domu. Nie dopadły, znów się udało.

Na śmietniku historii
Pod Deszcznem; MO, Fiat 125, Ził157 i inne cuda techniki :).

W Czechowie
W Czechowie.

Pustkowia nad Notecią

Nad Notecią
Pustkowia nad Notecią.

Zjazd do Noteci

Noteć w całej okazałości
Nad brzegami Noteci.

Górecko- droga do dawno nieistniejącego promu na Noteci
Górecko- droga do dawno nieistniejącego promu na Noteci.

Fotomodel ma mnie w d..pie
Na grobli przy Wilczych Dołach. Fotomodel uporczywie odwracał się, najwidoczniej miał mnie w d..pie.



Rower:Kross Dane wycieczki: 101.76 km (43.00 km teren), czas: 05:43 h, avg:17.80 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Po zmroku

Środa, 24 października 2018 | dodano: 24.10.2018

  Po zmroku była tylko druga, większa część wyjazdu. Życie nie stoi w miejscu, modernizacja sieci elektrycznej na ogrodach działkowych wymusza na mnie pewne niewielkie inwestycje więc wyjechałem z domu aby sprawdzić ofertę "Mrówki". Zakup materiałów zostawiłem sobie na później ale skoro byłem już poza domem dorzuciłem sobie rundkę przez Stary Dworek i Zemsko.



Rower:Kross Dane wycieczki: 23.47 km (0.00 km teren), czas: 01:37 h, avg:14.52 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

"Wieża Marii" z przyległosciami

Sobota, 20 października 2018 | dodano: 20.10.2018Kategoria ponad 100 km, okolice Trzciela

   Tytułowa "Wieża Marii" jest dostrzegalnią pożarową zlokalizowaną w lasach gdzieś pomiędzy wioskami Pąchy i Zachodzko. Pomysł odszukania wieży zrodził się w ubiegłym tygodniu podczas szukania informacji o dostrzegalni Zdroje. Chodziło tylko o jej odszukanie, ponieważ wejście na wieżę to jest inna historia. Wchodzić na nią można głównie latem i wcześniej dobrze byłoby skontaktować się z nadleśnictwem Bolewice. Zatem wejście zostało odłożone na inną okazję. Reszta dzisiejszej wycieczki to tylko fajny wypełniacz czasu i jazda po atrakcyjnych terenach. Bardzo mi odpowiadają poprowadzone w mocno pofałdowanym terenie, pełne zakrętów drogi w okolicach Lewic i Łowynia.
    Wieża Marii stoi na wzgórzu (109 m n.p.m.) zwanym Czarcią Górą. Wieżę o wysokości 24 metrów wzniesiono w 1888 r, obserwowano z niej okoliczne tereny leśne w celu wychwycenia pożarów. Początkowo pod wieżą stał gotowy do akcji zaprzęg z wodą. Wieża jako dostrzegalnia funkcjonowała do 1982 r. Opuszczona wieża niszczała aż do roku 2005, kiedy została odbudowana. 
   Podobno główną przyczyną jej porzucenia była tragedia rodziny do której obowiązków należało obserwowanie lasów i opieka nad wieżą. Otóż pewnej nocy w wrześniu 1979 r. z zakładu psychiatrycznego w Obrzycach uciekł Józef Pluta, już rankiem następnego dnia pojawił się w Pąchach i wymordował całą rodzinę która dotychczas opiekowała się tą wieżą. W następnych dniach pojawiły się kolejne ofiary Pluty. Nawiasem mówiąc doskonale pamiętam psychozę jaka wówczas zapanowała w Lubuskim i Wielkopolsce, ludzie po zmroku obawiali się wychodzić z domów. Pluta miesiąc później zginął wytropiony przez milicję podczas obławy. Oficjalnie popełnił samobójstwo, ludzie jednak twierdzili że został zastrzelony. Ludzie odetchnęli, ale pozostawiona sama sobie wieża zaczęła popadać w ruinę.
  Wieża leży w bliskości czarnego szlaku rowerowego zaczynającego się w pobliżu Rybojadów. Szlak opisany jako "Piach po osie czyli MIEDZICHOWSKI PARYŻ-DAKAR" jest wymarzony dla miłośników ekstremalnej turystyki rowerowej. Dość powiedzieć że były tam odcinki piasków po osie przemieszane z nawierzchnią twardą, fragment brukowany i przeprawa w bród przez kilkumetrowej szerokości strumień wypływający z jeziora Wędromierz (przeprawę umożliwiły wystające ponad powierzchnię wody kamienie po których trzeba było skakać z rowerem pod pachą). Za przeprawą pojawił się fragment szlaku który poznałem w ubiegłym roku szukając grodziska na Żelaznej Bramie. Znana droga skończyła się w wiosce Jabłonka Stara. Dalszy szlak stał się mniej "atrakcyjny", a wkrótce pojawił się parking z strzałką wskazującą drogę do wieży. Kilkaset metrów i przed oczami piętrzy się strome wzgórze z wieżą na szczycie. Zgodnie z oczekiwaniami jest zamknięta. Została zlokalizowana, a na widoki z szczytu przyjdzie czas w przyszłym sezonie. Teraz pozostało znaleźć drogę do Zachodzka, porównać z dotychczasową i zapamiętać. Powrót na szosę okazał się dosyć łatwy, wkrótce pojawił się rozjazd z krzyżującym się żółtym szlakiem, pozostało wybierać czy kontynuować jazdę czarnym, czy żółtym do Pąchów lub Zachodzka. Zachodzko ze względu na szosę Miedzichów- Międzychód wydawało się bardziej obiecujące.
  Dalsza jazda do Miedzychodu i Skwierzyny przez Wiejce była połączeniem przyjemności z jazdy z koniecznością powrotu do domu.
 

Lasy bolewickie - Wieża Marii
Podejście do Wieży Marii.

Wieża Marii w całej okazałości
Wieża Marii w całej okazałości.

Sw. Hubert na węźle szlaków w lasach bolewickich
Św. Hubert na węźle szlaków w lasach bolewickich.

Hubert z bliska
Hubert z bliska.

W Lewicach
W Lewicach.

Kręci się :). Gdzieś w okolicach łowynia.
Kręci się :). Gdzieś w okolicach Łowynia. 
 

Rower:Kross Dane wycieczki: 111.11 km (20.00 km teren), czas: 06:43 h, avg:16.54 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Przypadkowe Pniewo

Piątek, 19 października 2018 | dodano: 19.10.2018Kategoria gm. Bledzew

  Pomysł przejazdu przez Pniewo pojawił się przypadkowo podczas przekraczania drogi krajowej 24. Ostatni raz przejeżdżałem tamtędy chyba z półtorej roku temu więc czemu nie dziś. Pniewo jest oddalone ok 8 km na południe od drogi krajowej. Osada o nazwie Osterwalde istniała tu już w XV wieku. W wiosce istniał wtedy folwark von Waldowów. Od XVI w. osada miała swój kościół o konstrukcji ryglowej, a od początku XIX murowany. Dziś Pniewo wymarło, w samej wioseczce zachował się tylko jeden nadający się do zamieszkania dom. Kilkaset metrów na południe od Pniewa znajduje się jeszcze jeden i przed samym Osieckiem kolejne cztery, wszystkie zaliczane do Pniewa. Zabudowania w Pniewie utraciły dachy i sufity, zachowały się jedynie nieliczne ściany. Zachowały się również resztki przykościelnego cmentarza i ruiny kościelnej podmurówki. Na wielu nagrobkach istnieją jeszcze dobrze czytelne nazwiska spoczywających pod nimi zmarłych.
  Dziś w tym zazwyczaj odludnym miejscu był cały tłum ludzi i samochodów. Ludzi co prawda widziałem dwóch; geodetę z pomocnikiem ale zaparkowanych samochodów co najmniej sześć. Pola, dawniej pegerowskie, dziś są użytkowane rolniczo przez rolników z zewnątrz. Być może gdyby tu mieszkali rolnicy indywidualni wioska miałaby szansę na przetrwanie przemian gospodarczych.
  Połaziłem pół godziny w buszu pokrywającym dawne zagrody i cmentarz i ruszyłem w drogę powrotną tym razem szosą.

Lubuskie Pendolino :)
Lubuskie Pendolino :)  w Trzebiszewie.

Dawna wiejska uliczka w Pniewie k/Osiecka.
Dawna wiejska uliczka w Pniewie k/Osiecka. 

Przyroda odbiera co swoje.
Przyroda odbiera co swoje. 

Pniewo. Na zapomnianym cmentarzu.
Pniewo. Na zapomnianym cmentarzu. 

Pniewo. Drzewa też umierają
Pniewo. Drzewa też umierają.

Jeszcze raz Pniewo i tamtejsza zaborcza przyroda.
Jeszcze raz Pniewo i tamtejsza zaborcza przyroda. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 50.88 km (22.00 km teren), czas: 03:07 h, avg:16.33 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Międzyrzecz kolejny raz

Czwartek, 18 października 2018 | dodano: 18.10.2018

   Znów okazało się że nie jestem w domu do niczego nie potrzebny i mogę sobie zrobić z popołudniem co tylko zechcę. Coś podejrzana sprawa  ale tak jest blisko od dwóch tygodni :). A skoro wczoraj nie udało się zobaczyć nowiutkiego pomnika gen. Dowbora-Muśnickiego  zagospodarowałem czas na wyjazd do Międzyrzecza.
   Do Międzyrzecza przejechałem spacerowym tempem leśnymi drogami podziwiając uroki złotej jesieni. Z lasu wynurzyłem się dopiero w Świetym Wojciechu, a przez Obrę przeprawiłem się kładką obok urokliwego, pięknie położonego kościółka.
  Pomnik dowódcy Powstania Wielkopolskiego i twórcy Armii Wielkopolskiej wpisuje się w stulecie zwycięskiego powstania Wielkopolan i odzyskania niepodległości.  Na skwerku nieopodal ujścia Paklicy na niskim postumencie ustawiono naturalnej wielkości figurę generała. Inskrypcji umieszczonej na postumencie można zarzucić to że jest za mało czytelna dla stojącego człowieka, wszyscy oglądający musieli przykucać lub schylić się aby coś na niej odczytać. Stojący od dwóch dni pomnik jest jeszcze dla międzyrzeczan nowością, stąd sporo osób przychodzi aby go zobaczyć.
  Udało się jeszcze powrócić do domu na resztkach światła dziennego.

Kościółek w Świętym Wojciechu
Kościółek w Świętym Wojciechu.  

Pomnik gen. Dowbora-Muśnickiego w Międzyrzeczu
Pomnik gen. Dowbora-Muśnickiego w Międzyrzeczu.


Rower:Kross Dane wycieczki: 42.77 km (19.00 km teren), czas: 02:26 h, avg:17.58 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

U Dowbora

Środa, 17 października 2018 | dodano: 17.10.2018

  Dzisiaj w Międzyrzeczu odsłonięto pomnik gen Józefa Dowbora Muśnickiego, dowódcy Powstania Wielkopolskiego i patrona stacjonującej w mieście 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. Wybrałem się zobaczyć pomnik i prawie się udało. Tzn. byłem pod pomnikiem tuż po zapadnięciu ciemności, zabrakło mi jakieś 10 minut. Akurat tyle zamarudziłem zatrzymywany na pogawędki przez napotykanych znajomych.
   Pomnik stoi w całkowitej ciemności a jedyną lampę w okolicy zasłania korona drzewa. W ciemności majaczyła sylwetka generała naturalnej wielkości i dziś w zasadzie tylko tyle mogę o nim powiedzieć. 
   Pozostało tylko kilka zdjęć zrobionych w drodze do Międzyrzecza i ślad GPS.

Nepomuk z Bledzewa
Nepomuk z Bledzewa.

Droga Wilhelma
Droga Wilhelma. Wysadzona platanami aleja w lesie pod Chyciną.

Pomnik Weteranów
Pomnik Weteranów. Dowbor stoi już w kompletnych ciemnościach.


Rower:Kross Dane wycieczki: 50.99 km (10.00 km teren), czas: 02:44 h, avg:18.65 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)