blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 70200 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

gm. Santok

Dystans całkowity:2184.16 km (w terenie 503.00 km; 23.03%)
Czas w ruchu:106:43
Średnia prędkość:16.24 km/h
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:64.24 km i 3h 57m
Więcej statystyk

Dzis wszystkie drogi prowadzą do Santoka

Sobota, 7 maja 2016 | dodano: 08.05.2016Kategoria gm. Santok, Puszcza Notecka

    Sobota została spędzona na luzie, darowałem sobie dalszą samotną wyprawę, dziś robiłem frekwencję na zlocie cyklistów w Santoku. Trochę na krzywy ryj uczestniczę w różnych imprezach podczepiając się czasem do SSC. Dopiero w drodze do Santoka dowiedziałem się że właśnie biorę udział w Rajdzie Gwiaździstym "Rowerem do Santoka".


Skwierzyna z punktu widokowego na skraju Puszczy Noteckiej


Droga do Warcina


Przydrożne stawy

   Regulamin rajdu wymagał dostarczenia zdjęć z trasy, właśnie dla tych zdjęć zrobiliśmy trochę zygzaków. Wszystkie te drogi przemierzyłem wcześniej już wielokrotnie, czasem jednak mija się niektóre obiekty nie zwracając na nie uwagi. Tak było z potężnym dębem o obwodzie 6,5 m na cmentarzyku w Gościnowie. 


"Kriegerdenkmal" na cmentarzu w Gościnowie


W przeciwległym narożniku cmentarza potężny pomnikowy dąb.

      Nigdy również nie zbaczałem do Izby Edukacji Leśnej w Dobrojewie.  Odwiedzenie tego miejsca mogę polecić z czystym sercem każdemu turyście przejeżdżającemu pobliską szosą 159 Skwierzyna-Drezdenko. W izbie urządzonej w starym budynku gospodarczym państwo Kaczorowscy, małżeństwo leśników pasjonatów zgromadzili ekspozycję dotyczącą historii leśnictwa, mundury, dokumenty oraz narzędzia i sprzęt którym posługiwali się pracownicy leśni. W osobnym budynku p. Kaczorowski zebrał kolekcję jednośladów którymi leśnicy dojeżdżali do odległych miejsc pracy. Obok leśniczówki można również obejrzeć ekspozycję starych maszyn rolniczych. Życzliwi gospodarze chętnie poświęcają swój czas zwiedzającym.














Najświeższy nabytek.  Zainteresowanie zwiedzających zrozumiałe :).

 

   Motorem i głównym gospodarzem imprezy w Santoku był pan Marek Skrobański wielki pasjonat turystyki rowerowej. Nieskromnie muszę się pochwalić że drużyna do której się podczepiłem została oceniona bardzo wysoko zajmując w współzawodnictwie I miejsce. Stosowny dyplom i puchar liderowi zespołu wręczył wójt gminy Santok.


W tym miejscu łączą się Noteć i Warta, dwie największe rzeki Wielkopolski.


Urząd Gminy w Santoku.


Most na Noteci.


Dzisiejsze trofea SSC



Rower: Dane wycieczki: 57.48 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Nad Noteć

Sobota, 2 stycznia 2016 | dodano: 02.01.2016Kategoria gm. Santok

   Tytułowa Noteć wyszła trochę przypadkowo. Kiedy wyjeżdżałem z domu mróz i wiaterek zniechęcały do jazdy po otwartej przestrzeni. Szukałem zacisza w Puszczy Noteckiej. W lesie jeździło się komfortowo. Jest to zasługa wilgoci i mrozu które zmieniły nieprzejezdne dla roweru sypkie piachy w utwardzone szosy. Dziś miałem zamiar dotrzeć do lądowiska pod Lipkami. Trochę mi nie wyszło, jechałem tamtędy drugi raz i przegapiłem właściwe skrzyżowanie. Niespodziewanie wyrósł mi przed nosem nasyp dawnej linii kolejowej z Skwierzyny do Krzyża na wysokości Polichna. Chybiłem o jakieś 5 km.


W puszczy.

   W Polichnie zaryzykowałem jazdę wałami nad Notecią. Ciekawiło mnie co znajduje się za plecami Nowego Polichna, Ludzisławic i Lipek. Ciekawość zaspokoiłem, są tam wielkie puste przestrzenie łąk, trzcinowisk... jednym słowem kompletne odludzie. Noteci zza morza trzcin nie widać. Pierwsze zabudowania na które się natknąłem to wioseczka Lipki Małe. W wiosce jest tylko kilka zabudowań, kościółek, pomnikowy dąb i biegające luzem psy. Psom jakoś wyperswadowałem że nie mam złych intencji. Zrozumiały, skończyło się na połajance i zawróciły do swoich domów.


Morze trzcin, jedyne zabudowania na przestrzeni wielu kilometrów.


Pomnik przyrody-300 letni dąb w Lipkach Małych. W dziupli oczywiście ślady ognia.


   W Lipkach Małych zrezygnowałem z dalszej jazdy wałami. Szosa do Lipek Wielkich poprowadzona jest kilkaset metrów od centrum wioseczki i kończy (zaczyna) się przy szlabanie na wale powodziowym. Odnoszę wrażenie że kiedyś mogła tam być przeprawa promowa do leżącego na przeciwległym brzegu Górecka. Droga poprowadzona na nasypie, obsadzona brzozami, musi być bardzo malownicza latem. Po drodze jeszcze jedna wioska- Baranowice i wjeżdżam do Lipek Wielkich. Rezygnuję już z jazdy przez puszczę i wracam do domu szosą.
  

Rower: Dane wycieczki: 61.28 km (28.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Zlot cyklistów; Santok, Stare Polichno

Sobota, 7 listopada 2015 | dodano: 07.11.2015Kategoria gm. Santok, Puszcza Notecka

   Uczestniczyłem dziś w zlocie cyklistów w Santoku i Starym Polichnie. Znalazły się tam ekipy z północno-wschodnich krańców lubuskiego i okolic. Były ekipy z Gorzowa, Międzyrzecza, Skwierzyny, Krzyża (to już Wielkopolska), Drezdenka, a nawet jeśli się nie mylę z południa zachodniopomorskiego. Moja obecność w tym towarzystwie była zupełnie przypadkowa - po prostu spotkałem w pracy lidera skwierzyńskiej sekcji cyklistów Janka K. który zasygnalizował imprezę i zaproponował że mogę do nich dołączyć. Nazwę sekcji piszę celowo z małej litery ponieważ według mojej wiedzy formacja jest całkowicie nieformalną, aczkolwiek prężnie działającą grupą zapaleńców. To właśnie ci sami ludzie rokrocznie na początku lata organizują Samochodowy Rajd Szlakiem Bobrów który doczekał się już XV edycji.
    Natomiast co do samego zlotu - zaczął się dla mnie niezbyt fortunnie. W drodze do Santoka dwukrotnie wymieniałem dętkę. Pierwszy raz nie wykazałem się należytą starannością przy sprawdzaniu opony i potwierdziła się zasada że pośpiech jest wskazany jedynie przy łapaniu pcheł. Przy drugim podejściu okazało się że w oponie tkwił wbity odłamek szkła. Poprosiłem współtowarzyszy aby nie psuli sobie wyjazdu, a ja dołączę do nich po usunięciu problemu. W rezultacie do Santoka dotarłem spóźniony i ufaflany w błocie jak nieboskie stworzenie.
    Spotkanie rozpoczęło się w santockiej filii gorzowskiego muzeum. Ponieważ dotarłem już w trakcie imprezy, załapałem się jedynie na końcówkę prelekcji o historii santockiego grodu. Natomiast główna część spotkania odbyła się w "Przystani na kilometrze" w Starym Polichnie. Wójt Santoka w krótkim wystąpieniu przywitał przybyłych, wspomniał o perspektywach rozwoju bazy turystycznej gminy, rozdał materiały promocyjne i oddał głos p. Markowi Skrobańskiemu. Myślę że mogę wymieniać to nazwisko bez obaw o konsekwencje prawne, ponieważ p. Marek jest w pewnym sensie osobą publiczną. Zainteresowani mogą sobie wygooglować. P. Marek opowiedział o swoich wyprawach rowerowych. Hasłowo padło kilka pomysłów na przyszłość, a liderzy grup pochwalili się osiągnięciami swoich zespołów. Na zakończenie sponsorzy zaprosili na poczęstunek dla nabrania sił do powrotu.




    Reasumując, byłem na ciekawej imprezie, spotkałem i poznałem osobiście wirtualnych znajomych z bloga (P. Małgosiu, pozdrawiam), oraz innych których znam jedynie z zdjęć z cudzych blogów. Dotychczas podchodziłem sceptycznie do wszelkich pomysłów integrowania się z środowiskiem bikerów, ale po dzisiejszym dniu nie wykluczam że byłem w błędzie.
    W drodze powrotnej urwałem się naszej grupie przy rozjeździe do Lipek. Chciałem przekroczyć dystans 50 km. i z moich pobieżnych kalkulacji wynikało że jadąc przez Puszczę Notecką powinno się to udać. Jak widać udało się. Leśne drogi złapały już odpowiednią ilość wilgoci aby związać piaski na bardziej grząskich odcinkach, jechało się zatem gładko i szybko. W Jeziercach zwyczajowo zaglądam na cmentarzyk. W tym roku zamiast znicza ktoś postawił na jednym z nagrobków tylko pustą butelkę po małpce. Nie jest to zbyt budujące, trochę mnie nawet zabolało.  Na obszarze rozciągającym się pomiędzy Wiejcami, Lubiatowem i Lipkami znam sześć takich zapomnianych cmentarzy. Takie miejsca przypominają o przemijaniu wszystkiego; życia, pamięci a nawet szacunku dla zmarłych. Jeżeli pogoda i nieprzewidziane okoliczności nie przeszkodzą spróbuję 11-go zapakować w sakwę trochę zniczy i objechać te miejsca.


Wszyscy w Jeziercach fotografują leśniczówkę tymczasem obórka też ma swój urok.




   Jechało się wspaniale i pewnie pojechałbym dalej aż do Krobielewka, gdyby do rzeczywistości nie przywołał mnie telefon z domu - zjawili się niespodziewani goście i byłoby mile widziane gdybym zechciał wrócić na rodzinne pielesze. I tak też uczyniłem.
 Endomondo nie zapisało dziś ok. 0,9 km. Aplikacja ma chyba pewną bezwładność, a ja uruchomiłem ją już w trakcie jazdy.


Rower: Dane wycieczki: 50.10 km (20.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(7)

Puszcza Notecka i Lipki Małe

Sobota, 17 października 2015 | dodano: 17.10.2015Kategoria Puszcza Notecka, gm. Santok

   Aura dzisiejsza okazała sie na tyle łaskawa że mogłem pozwolić sobie na wycieczkę po Puszczy Noteckiej i do wioseczek położonych nad Notecią za Lipkami Wielkimi. Pierwotny plan zakładał że przedostanę sie tylko do Goszczanowa, przez Goszczanówko dotrę do Baranowic i Lipek Małych, a jeżeli czas pozwoli chciałem poszukać drogi przez Mąkoszyce do Lipek Wielkich. Ostatecznie okazało się że czas już nie pozwolił na Mąkoszyce
   Już w trakcie jazdy wprowadziłem pewne poprawki. Pomyślałem że mógłbym sprawdzić dokąd prowadzi świeżo zbudowana droga pożarowa nr. 42 którą zauważyłem w pobliżu jeziora Łąkie jadąc latem do Gościmia, po cichu liczyłem że prowadzi gdzieś pod Goszczanowo. Skoro już będę nad jeziorem Łąkie to mógłbym spenetrować dokąd prowadzi kanał który pokazał mi latem Staszek P. Zatem na początek kierunek Lubiatów.
    Przed zagłębieniem się w puszczę jadę do Nowego Dworu. Zwykle staram się unikać tamtejszego bruku zjeżdżając za Świniarami na zielony szlak, dziś jednak zniechęciły mnie do tego kałuże. W Nowym Dworze koniec szosy , ponownie zobaczę ją dopiero po drugiej stronie puszczy w Goszczanowie.


Nowy Dwór. Podziwiam robotę brukarzy sprzed wieku. Na całym odcinku od Świniar nie ma nigdzie wybitych wybojów. Dziś nie do pomyślenia. Ale jazda rowerem po niej i tak nie sprawia przyjemności.

    Zaczynam od wspomnianego wcześniej kanału. Po kilkunastu kilometrach jazdy przez puszczę docieram do celu. W pobliżu leżała kiedyś wioseczka Koza. Dokument opisujący
granicę Wielkopolski i Nowej Marchii wspomina o leżącym w tym miejscu jeziorze Czegen otoczonym bagnem. W XVIII w. powstała w pobliżu olenderska osada która przetrwała do 1945 r. Dziś po Kozie została tylko duża śródleśna polana z oczkiem pośrodku i leżący nieopodal zapomniany cmentarzyk. Aby odprowadzić okresowy nadmiar wody zbudowano obok Kozy przepompownię i kilkukilometrowy kanał odprowadzający wodę do jeziorka Grenzsee i prawdopodobnie przedłużony dalej do jeziora Łąkie. Razem z Staszkiem latem przemierzyliśmy dnem kanału odcinek od Kozy do miejsca w którym krzyżował się z drogą do Lubiatowa. Dziś poszedłem jego dnem dalej w kierunku byłego Grenzsee. Co jakiś czas w dnie wykopu widać dziury wygrzebane nie wiadomo w jakim celu, przy okazji wywalono na powierzchnię kawałki gruzu z kamionkowej rury którą kiedyś odpływała przepompowywana woda. Wkrótce kanał skończył się nad bagnem, a moja pasja odkrywcy przygasła. Bagno okazało się użytkiem ekologicznym "Owalne Bagno", tylko tyle zostało z jeziorka Granicznego.




Skrzyżowanie z drogą do Kozy. Z lewej strony, za słupkiem wylot kanału.




Można tu spo
cząć na chwilę.



Dobrowolnie wpuszczam się w dalszą część kanału.


Koniec kanału znajdował się za tym młodnikiem.

   Jadę nad jezioro Łąkie. Od czasu mojego ostatniego pobytu zbudowano w pobliżu drogi "Strategiczny punkt czerpania wody".


Do czego mogą w lesie służyć takie dyby? Spotkałem to nad jeziorem Łąkie w pobliżu fundamentów dawnej leśniczówki.








Nad jeziorem Łąkie.

   Nadszedł czas na kolejny punkt ; zbadanie dokąd prowadzi droga pożarowa nr 42, i czy jej istnienie może być przydatne dla jazdy po puszczy. Okazało się że biegnie ona równolegle do drogi z której zazwyczaj korzystam, a jej przydatność dla mnie raczej niewielka. Teraz zostały tylko Goszczanówko i Lipki Małe. Zaraz za Goszczanowem licząc w kierunku Drezdenka drogowskaz wskazuje kierunek na Duraczewo i leżące za nim Goszczanówko. W Goszczanówku już kiedyś byłem. Zabudowa miejscowości rozproszona, w środku wioseczki sklep i kościółek. 


Kriegerdenkmal w Goszczanówku. 


Kościółek w Goszczanówku.

    Zaraz za Goszczanówkiem droga do Baranowic zmienia się w szutrówkę, a na całej długości towarzyszy jej szeroki kanał. Bliżej Lipek pojawiają się zabudowania i w końcu docieram do biegnącej po nasypie drogi do Lipek Małych. Wkraczam na teren nieznany. Lipki Małe leżą nad samym brzegiem Noteci. W centrum miejscowości pomnikowy 300 letni dąb z olbrzymią dziuplą, kościółek i kilka zabudowań. Reszta domów rozproszona wśród pól.


Droga do Lipek Małych. Kończy się na wale przeciwpowodziowym nad Notecią. Do centrum wioski trzeba kilkaset metrów jechać szutrówką wzdłuż wału.


Pomnikowy 300-letni dąb szypułkowy w Lipkach Małych.


Kolejny Kriegerdenkmal.




Kościółek z roku 1806, przebudowany w 1907.


Zagadkowy obiekt przed kościołem w Lipkach Małych. Przypomina odwróconą do góry nogami chrzcielnicę. Płaskorzeźba wygląda na doklejoną już w czasach późniejszych, może nawet współczesnych.

 Dokąd teraz dalej? Miały być Mąkoszyce, ale dochodzi osiemnasta. Nie mam ochoty na błąkanie się wśród pól po nieznanych drogach. Niechętnie, ale muszę część drogi do Lipek Wielkich odbyć tą samą drogą którą tu przyjechałem. Później okazało się że droga nad którą się zastanawiałem przed kościołem, była tą o którą chodziło i spokojnie mogłem nią jechać do Mąkoszyc i dalej do Lipek, a może nawet udałoby się dotrzeć do Ludzisławic.
Dalsza jazda to już tylko szybki powrót do domu.



Rower: Dane wycieczki: 90.60 km (40.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)