blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69727 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

pow. sulęciński

Dystans całkowity:5984.23 km (w terenie 1108.50 km; 18.52%)
Czas w ruchu:291:46
Średnia prędkość:16.06 km/h
Liczba aktywności:67
Średnio na aktywność:89.32 km i 5h 43m
Więcej statystyk

Byłem w "Ameryce" nad Wartą

Niedziela, 23 września 2018 | dodano: 23.09.2018Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński

     Niedawno jakiś program w lokalnej telewizji zwrócił moją uwagę na "Nową Amerykę" - przestrzeń zamkniętą pomiędzy DK 22 , Wartą i Kołczynem z jednej strony, a Parkiem Narodowym "Ujście Warty" z drugiej. Prognozy nie zachęcały do dłuższych wycieczek ale liczyłem że są trochę przesadzone, na wszelki wypadek wrzuciłem do sakw pelerynę i w drogę. 
    Bledzew i Lubniewice na moim szlaku zostały trochę wymuszone przez siły wyższe, dlatego powierzchownie spenetrowałem tylko kilka osad na wschodniej części tej Ameryki. W krajobrazie dominuje płaska równina, pola łąki, rozrzucone osady i pojedyncze zagrody.  Plątanina dróg szutrowych i częściowo asfaltowych tworzy tam istny labirynt, brak jakichś charakterystycznych i wysokich punktów odniesienia nie ułatwia orientacji. Z tego też powodu zatoczyłem tam znacznie mniejszy okrąg niż zamierzałem.

W Lubniewicach
W Lubniewicach.

Woiński - hotel spa w Lubniewicach
Woiński - hotel spa w Lubniewicach.

Jezioro Lubiąż, wyspa Mała
Jezioro Lubiąż, wyspa Mała.

Kościółek w Łukominie
Kościółek w Łukominie.

   Powrót do Skwierzyny dobrze znaną drogą;  wałem powodziowym z Kołczyna do Płonicy i dalej przez Bolemin, Orzelec, Glinik.
   Peleryna przydała się na kilka kilometrów od domu. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 102.15 km (25.00 km teren), czas: 06:02 h, avg:16.93 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Przez Górzycę i Rzepin

Sobota, 24 marca 2018 | dodano: 24.03.2018Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn, pow. słubicki, pow. sulęciński

   Nadszedł czas na liźnięcie tej części Lubuskiego w której nigdy nie byłem. Sęk w tym że aby tam dotrzeć trzeba było przejechać ponad 60 km i mniej więcej tyle samo zarezerwować na powrót, czasu zostało rzeczywiście tylko na liźnięcie. A nie byłem nigdy w szeroko pojętej okolicy Słubic. Same Słubice zostały na wyciągnięcie ręki, zabrakło ok 20 km, może kiedyś będą celem samym w sobie. Dziś jednak trochę czasu straciłem na muzeum w Słońsku i fort w Czarnowie.   W Słońsku wypadła mi przerwa w podróży, zatrzymałem się na placyku przed muzeum i trochę z ciekawości nacisnąłem klamkę. Drzwi się otworzyły, a z salki obok wyjrzała sympatyczna młoda pani,  w następstwie niespodziewanie zwiedziłem ekspozycję, poszerzyłem swoją wiedzę o obozie i więzieniu hitlerowskim w Sonnenburgu i porozmawialiśmy o wycieczkach rowerowych po tzw. Nowej Ameryce (jest taki zakątek na ziemiach wyrwanych w XVIII w. nadwarciańskim bagnom w okolicy Krzeszyc i Słońska).
   Następną nieco dłuższą przerwę urządziłem sobie w Czarnowie. Odszukałem tamtejszy fort i gruntownie go zwiedziłem. Był to jeden czterech z fortów otaczających Twierdzę Kostrzyn. Zbudowany w ciągu dwóch lat (1888-1890), miał za zadanie kontrolować prowadzące do twierdzy szosy z Skwierzyny i Ośna. Forty w Żabicach i Czarnowie w porównaniu z dwoma wcześniejszymi kostrzyńskimi fortami zostały zbudowane w konstrukcji uproszczonej i z zastosowaniem nowych technologii budowania stropów gdzie nad tradycyjnie sklepionymi ceglanymi stropami zastosowano piaskowe poduszki i betonowe czapy nad którymi usypano nasypy. Technologia ta była odpowiedzią na skokowy wzrost mocy artylerii który nastąpił w latach osiemdziesiątych XIX wieku. W porównaniu z nimi pozostałe niedawno ukończone obiekty z dnia na dzień stały się przestarzałe. Fort w Czarnowie powstał bez koszar dla załogi. Koszary zbudowano tuż przed I wojną światową kiedy został on przekształcony w punkt oporu dla kompanii piechoty. Obecny stan zachowania fortu kiepski, z koszar pozostały tylko resztki tylnej ściany, wały artyleryjskie, fosy zarośnięte gęstymi i kolczastymi krzakami. W pobliżu skrzyżowania z drogą do Skwierzyny zachował się schron amunicyjny z małymi stalaktytami zwisającymi z betonowego stropu. 

Fort Czarnów wejście do schronu
Fort Czarnów wejście do schronu. Widać zastosowaną nową technologię budowania stropów gdzie nad tradycyjnie sklepionym ceglanym stropie zastosowano piaskową poduszkę i betonową czapę nad którymi usypano nasyp.

Tylna ściana koszar Fortu Czarnów
Tylna ściana koszar Fortu Czarnów.

Fosa w Forcie Czarnów
Sucha fosa w Forcie Czarnów. Po lewej stronie wał artylerii z stanowiskami armat.

  W Czarnowie nie obyło się bez dłuższego poszukiwania obiektu. Po krótkim błądzeniu do wnętrza dostałem się nieco od strony zaplecza. Tymczasem główny łatwo dostępny wjazd prowadzi od szosy do Ośna. Kolejny fort przy drodze do Górzycy znajduje się w Żabicach, niestety dziś (a może w ogóle) niedostępny dla zwiedzających. Wewnątrz fortu urządzono strzelnicę i dziś odbywało się tam strzelanie.
   W końcu docieram do Górzycy, czas pozostały do końca dnia wskazuje że należałoby się zastanowić nad powrotem. Zajeżdżam pod kępę drzew tzw. Targacz. W miejsce to sprowadza mnie ciekawość burzliwej historii diecezji lubuskiej. Diecezja z stolicą w Lubuszu powstała w 1124 r z zadaniem prowadzenia akcji misyjnej wśród Słowian zamieszkujących ziemie nad dolną Wartą, środkową Odrą i Szprewą i do 1424 r podlegała arcybiskupowi gnieźnieńskiemu. Wskutek szybkich postępów niemieckich akcja misyjna spaliła na panewce, diecezja jednak zachowała się. Kilkadziesiąt lat później skomplikowana sytuacja polityczna skłoniła biskupów lubuskich do tymczasowego przeniesienia siedziby na wschodni brzeg Odry do Górzycy. Biskupi rezydowali tutaj od 1267 r., a w 1276 oficjalnie uznali Górzycę za siedzibę biskupstwa i kapituły. Właśnie wtedy na Targaczu powstały katedra i budynki kurii biskupiej. Nastąpił bujny rozkwit Górzycy która w 1317 r, uzyskała prawa miejskie. Rozwój miasta został wkrótce brutalnie przerwany. Przed rokiem 1325 Władysław Łokietek z poparciem biskupa Stefana prowadził liczne wojny o odzyskanie ziemi lubuskiej. Po najeździe Łokietka na Brandenburgię w roku 1325 w ramach odwetu została spalona i złupiona siedziba biskupa. Kolejne najazdy zrujnowały miasto które już nigdy nie wróciło do dawnej świetności. Natomiast na miejscu zniszczonej siedziby biskupów powstało sanktuarium maryjne które przetrwało do 1551 r kiedy to na polecenie margrabiego Jana z Kostrzyna zostało splądrowane i zburzone.

Tu w latach 1276-1325 była katedra biskupów lubuskich
Tu w latach 1276-1325 była katedra biskupów lubuskich.

   Dalsza burzliwa historia biskupów lubuskich toczyła się jeszcze do roku 1598. Przez pierwsze kilkanaście lat po zburzeniu katedry w Górzycy biskupi lubuscy rezydowali w Wrocławiu, aż jeden z następców Stefana, biskup Henryk Bencz kosztem stosunków z Polską ułożył sobie poprawnie stosunki z margrabiami brandenburskimi i przeniósł stolicę biskupią z powrotem do Lubusza. W roku 1373 podczas wojny Luksemburgów z Wittelsbachami o Brandenburgię wojska cesarskie Karola Luksemburskiego spaliły katedrę w Lubuszu, która już nigdy nie została odbudowana, a siedziba biskupów została przeniesiona do Fürstenwalde/Spree. W 1424 diecezja zostaje podporządkowana arcybiskupowi w Magdeburgu, aż ostatecznie w roku 1598 w ramach reformacji razem z arcybiskupstwem magdeburskim  zostaje sekularyzowana. W 1930 roku na terytorium obejmującym między innymi dawną diecezję lubuską utworzono diecezję berlińską. Jedno pole herbu tej diecezji zajmuje herb diecezji lubuskiej. Po roku 1945 nastąpiły zmiany granic za którymi poszły zmiany w administracji kościelnej, polska część dawnej diecezji należy do dzisiejszej zielonogórsko-gorzowskiej.
    O górzyckim epizodzie diecezji lubuskiej przypomina ustawiony na skraju lasku kamień z lakoniczną informacją „Tu znajdowały się katedra biskupów lubuskich w latach 1276-1325. Sanktuarium Maryjne „Prope Goriciam” do roku 1551”.
   Podczas pobytu w Czarnowie najechałem na kawałek szkła, początkowo wydawało się że obejdzie się bez problemów, jednak przed kępą Targacz musiałem wydłubać z opony szklany okruch i wymienić dętkę.

Górzyca nie zdekomunizowana?
Górzyca jeszcze nie zdekomunizowana?

  Godzina 14:40, do Słubic jeszcze 21 km, ale zostało również 90 km do domu. Słubice zostają odłożone, a ja robię zwrot w kierunku Rzepina który podziwiam jedynie z siodełka roweru. W Boczowie wjeżdżam na tereny które już znam, odbijam z ruchliwej drogi 92 w boczne kierujące do Sulęcina. Zmrok dopada mnie w Lubniewicach, robi się przenikliwie zimno. W domu melduję się tuż przed 21.
  A oto jeszcze kilka zdjęć z mijanych miejscowości:

Kościół w Radówku
XV-wieczny, wczesnogotycki kościół w Radówku. Być może podobnie wyglądała katedra biskupów lubuskich w Górzycy.

Cmentarz wojenny w Rzepinie
Cmentarz wojenny w Rzepinie.

Rzepińska
Rzepińska "bamberka", przy źródełku artezyjskim na ul. Poznańskiej. Skojarzenia z poznańską "bamberką" i gorzowską fontanną Pauckscha nasunęły się same.

Lubień - dwór
Dwór w Lubieniu. To już okolice Sulęcina.


Rower:Kross Dane wycieczki: 163.57 km (3.00 km teren), czas: 09:04 h, avg:18.04 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Szybki rajd po ziemi torzymskiej.

Sobota, 27 stycznia 2018 | dodano: 28.01.2018Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński

   
   Miesiąc temu wałęsając się w borach nad Postomią dotarłem do Brzeźna i Rychlika na pograniczu powiatów sulęcińskiego i słubickiego. W Brzeźnie pojawił się pomysł aby dotrzeć do odległego o kilkanaście kilometrów Torzymia. Wtedy jednak musiałem zawrócić, ale gdzieś tam pozostał pomysł z Torzymiem w roli głównej.
   W Torzymiu byłem dwadzieścia kilka lat temu z wizytą u pacjenta tamtejszego szpitala pulmonologicznego, ale z tamtej wizyty nie pozostało w pamięci niemal nic. Torzym był jeszcze wówczas wsią chociaż z miejskimi tradycjami. Ponadto gdzieś w zakamarkach pamięci kołatały się pojęcia: ziemia torzymska, powiat torzymski, powiaty zachodnio- i wschodnio-torzymskie z zastrzeżeniem że sam Torzym dał im tylko nazwę, natomiast nigdy nie był siedzibą władz żadnego z nich. Wszystko to pobudziło moją ciekawość miasteczka.


Dom Joannitów w Sulęcinie.

   Do wyjazdu doszło dosyć późno ale z moich szacunków wynikało że powinienem zdążyć zwiedzić miasteczko i wrócić do domu tuż po zmroku. I pewnie by się udało gdybym z Sulęcina skierował się wprost do Torzymia. Mnie natomiast zaintrygował pochodzący z pierwszej połowy XIX wieku kościół w Lubieniu. Kościół zbudowany z kamienia i cegły ma interesującą kamienną elewację ujętą w ceglane obramowania narożników i okien. Pierwotnie był filialnym kościołem parafii z Bobrówka więc naturalną koleją rzeczy należałoby przy okazji obejrzeć średniowieczną budowlę kościoła w Bobrówku.




Kościół w Lubieniu.

    Po wizycie w Lubieniu zawróciłem w nieznane, czyli w brukowaną drogę prowadzącą jak przypuszczałem do Bobrówka. Czekało mnie pięć kilometrów jazdy po kocich łbach zanim dotarłem do celu. Już w Bobrówku zapowiadało się że braknie czasu na zwiedzanie Torzymia, ale można chociaż spróbować przejechać przez miasteczko dla poznania dróg i odległości, zakładam bowiem że jeszcze kiedyś tu wrócę.


XV-wieczny kościółek w Bobrówku. Odtąd już zabrakło czasu na zwiedzanie i fotografowanie.

   Jedyny drogowskaz w Bobrówku kieruje do Boczowa, nie pozostało nic innego jak skorzystać z jego wskazania. W drodze do Boczowa przejeżdżam przez rezerwat "Dolina Ilanki" przypominający nieco znane mi wcześniej "Zdroiskie Buki" nad Santoczną. Szkoda że nie mogę sobie pozwolić na postój nad rzeczką.
    W Boczowie wydostaję się na dawną dwójkę, a dziś drogę 92. Ruch który na niej panuje można porównać do ruchu na drodze 24 z Poznania do Kostrzyna, jednak za sprawą poboczy jedzie się po niej nieporównanie przyjemniej. Mijam Pniów i docieram do pierwotnego celu wyprawy czyli Torzymia.
   Niestety pora nie pozwala na zatrzymywanie się, chciałbym przed zmrokiem dotrzeć do miejsc które znam z wcześniejszych wycieczek. Rejestruję tylko w pamięci obiekty dawnych koszar i siedziby dowództwa 19 Dywizji Zmechanizowanej dziś zagospodarowane przez Lubuskie Centrum Pulmonologii, centrum miasteczka przy drodze do Sulęcina, jezioro z przepływającą Ilanką i opuszczam granice Torzymia.
   Chciałbym jeszcze na chwilę zatrzymać się przy jednostkach administracyjnych noszących swoje miana od Torzymia. Nazwa Torzym jest powojennym chrztem nadanym miasteczku Sternberg przez nowych polskich osadników. Nazwa Sternberg pochodziła od nazwiska arcybiskupa magdeburskiego Konrada von Sternberga który w tym miejscu kazał zbudować zamek. Zamek przez pewien czas pozostawał siedzibą kasztelana z kilkoma przynależnymi do niego posiadłościami rycerskimi stąd jego nazwa została przeniesiona na całą okolicę i nigdy nie została zmieniona. Istniejący w latach 1816-1873 powiat Sternberg obejmował ziemie leżące dziś w powiatach sulęcińskim i słubickim oraz częściowo w Brandenburgii. Siedzibą władz powiatowych początkowo do roku 1852 był Sulęcin, zaś w latach 1852-1873 – Ośno Lubuskie. W 1873 został on podzielony na istniejące do roku 1945 powiaty: Weststernberg (zachodnio-torzymski) z stolicą w Rzepinie i Oststernberg (wschodnio-torzymski) z stolicą w Sulęcinie. Landrat powiatu wschodnio-torzymskiego urzędował jednak w zachodnio-torzymskim Ośnie.
   Po opuszczeniu Torzymia docieram do znanych mi już wcześniej Koryt. Byłem tu w ubiegłym roku przy okazji wycieczki do Drzewc. Odtąd poruszam się już po znanym terenie. Drogę 94 opuszczam w Gronowie aby przez Łagów wydostać się do Żarzyna i przez Pieski, Kursko, Bledzew wrócić do domu. Z światłem dnia pożegnałem się jeszcze przed Gronowem, ale ten teren mam na tyle opanowany że odtąd wystarczało mi już światło lampy i księżyca.



Rower:Kross Dane wycieczki: 138.78 km (6.00 km teren), czas: 07:39 h, avg:18.14 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Gdzieś za Postomią

Sobota, 30 grudnia 2017 | dodano: 30.12.2017Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński

    W ramach dzisiejszej wycieczki nie zamierzałem odwiedzić jakiegoś konkretnego miejsca. Ruszyłem w kierunku Krzeszyc, ale nie było decyzji którędy wrócę. Dopiero za skrzyżowaniem dróg Rudnica-Lubniewice zaczął sie krystalizować pomysł aby na kolejnym skrzyżowaniu skręcić w kierunku Sulęcina, a potem jak się uda dotrzeć nawet do Międzyrzecza. Wcześniej jednak zboczyłem w boczną drogę, utwardzoną tłuczniem. Kiedyś tamtędy przejeżdżałem samochodem, ale to było jeszcze w czasach kiedy moja znajomość okolicznych powiatów była zerowa. Dziś po prostu byłem ciekawy co się kryje na drugim końcu tej drogi. A kryła się zupełnie spora wioska Brzozowa i na drugim końcu szlaku Kołczyn. Nie było to wprawdzie po drodze do Sulęcina, ale ciekawość zaspokoiłem.
   Drogę z Kołczyna do Sulęcina już parę razy przejechałem i nie spodziewałem się jakichś nowych wrażeń. Dlatego w ich poszukiwaniu, jak również w celu eksploracji zupełnie nieznanych terenów, w Rudnej uciekłem z szosy w porządną, utwardzoną drogę pożarową o numerze 30. Jakość jej nawierzchni radykalnie zmieniła się dopiero za mostkiem na Postomii, w Trzebowie były to już takie wertepy że miejscowi omijają je jadąc polem. Chcąc, nie chcąc poszedłem ich śladem.
     Trasę z Trzebowa do Sulęcina też już kiedyś spenetrowałem, chcąc powtórzyć manewr z Rudnej rozglądałem się za jakąś możliwością jej opuszczenia. Okazja trafiła się dopiero w Długoszynie, drogowskaz kieruje w nieznane czyli do Brzeźna. Oceniam że jeszcze jestem w stanie wrócić do domu przed siedemnastą (spóźnienie groziło nieobliczalnymi konsekwencjami), zapada decyzja, jadę a potem się zobaczy co dalej.
     Widząc Brzeźno doznałem olśnienia, ja tu już byłem trzydzieści lat temu jadąc do znajomych mieszkających w Lubowie. Dziś jednak nie udało mi się bezbłędnie powtórzyć z pamięci trasę do Lubowa. Za Brzeźnem trochę mi nie pasowały zapamiętane wtedy widoki, aż w końcu w Rychliku zdecydowałem się zatrzymać i zerknąć w mapę i na zegarek. Niestety trzeba było przerwać poznawanie okolic Sulęcina i zawracać.
   W Sulęcinie przypadkiem natknąłem się na budowlę która mnie kiedyś zainteresowała, a pod którą jakoś nigdy nie dotarłem. Dziś zobaczyłem ją wjeżdżając do Sulęcina od strony Brzeźna. Przy ulicy Młyńskiej przy zachowanym fragmencie murów obronnych stoi Dom Joannitów. Joannici przez 450 lat byli właścicielami miasta i mieli wpływ na jego życie, więc konieczne były częste pobyty rycerzy-zakonników z komturii łagowskiej w Sulęcinie. Z tego powodu wybudowali w pobliżu miejskich obwarowań swoją siedzibę. Dom po sekularyzacji zakonu przeszedł w ręce państwa ale nadal nosił nazwę Johanniter Ordenshaus. Po wojnie były tam mieszkania komunalne. Później niszczał, opuszczony na początku lat osiemdziesiątych. Kilka lat temu przeszedł gruntowny remont i dziś jest siedzibą Centrum Współpracy Polsko-Niemieckiej w Sulęcinie.
      Do Skwierzyny postanowiłem wrócić przez Miechów i Jarnatów i dalej tradycyjnie przez Lubniewice. W Jarnatowie zdążyłem tylko zajechać przed udający grecką świątynię grobowiec-mauzoleum dawnych niemieckich właścicieli miejscowych dóbr. Zdewastowana budowla znajduje się w krzakach tuż przy płocie okalającym współczesny cmentarz wioskowy. Na podziwianie kościółka i pałacu zabrakło czasu. Zauważyłem tylko że od ostatniego mojego pobytu w Jarnatowie  w otoczeniu pałacu wiele zmieniło się na lepsze.
Dalsza jazda to wyścig z czasem. Prawie się udało, zdążyłem tuż przed siedemnastą.


Dom Joannitów.


Grobowiec-mauzoleum w Jarnatowie.




Rower:Kross Dane wycieczki: 107.30 km (11.00 km teren), czas: 05:30 h, avg:19.51 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W Bory Postomskie po raz drugi

Piątek, 13 października 2017 | dodano: 13.10.2017Kategoria pow. sulęciński

   Ponownie znalazłem się w Borach Postomskich. Dziś chciałem sprawdzić drogę będącą przedłużeniem ulicy Sulęcińskiej w Krzeszycach. Przy okazji odwiedziłem byłą stację kolejową w Krzeszycach.

Krzeszyce - w ćwierć wieku po likwidacji linii kolejowej Gorzów - Kostrzyn
Krzeszyce - w ćwierć wieku po likwidacji linii kolejowej Gorzów - Kostrzyn.

   Stuletnia stacja na nieczynnej od 25 lat i zlikwidowanej linii kolejowej z Gorzowa do Kostrzyna. Dziś zamieniona na mieszkania, przy budynku zachowały się jeszcze ślady peronów i to właściwie wszystko. Budynek zeszpecony przebudówką mieszkalną.
   Dla niezorientowanych w lokalnej tematyce kolejowej – do lat dziewięćdziesiątych z Gorzowa do Kostrzyna można było dotrzeć dwiema różnymi liniami kolejowymi. Jedna z nich, ta prowadząca przez Witnicę istnieje i jest wykorzystywana do dnia dzisiejszego. Druga zbudowana na początku XX wieku jako linia prywatna prowadziła po południowej stronie Warty od Rudnicy do Chyrzyna. W Chyrzynie i Rudnicy była skomunikowana z istniejącymi liniami kolei państwowych. Zbudowana jako wąskotorowa w dwóch etapach. Po zakończeniu pierwszego etapu, od roku 1905 Krzeszyce przez pewien okres były stacją końcową tej linii. W następnych latach została przedłużona do Rudnicy. W leżącym przy linii Słońsku w latach trzydziestych XIX wieku władze pruskie zbudowały ciężkie więzienie, w związku z tym natknąłem się na wzmiankę że raz w tygodniu do składu pociągów jeżdżących po tej trasie był podczepiany wagon więzienny. Po II wojnie tory dostosowano do standardowego rozstawu 1435 mm i zlikwidowano linię do Sulęcina. Niemal do końca funkcjonowania tej linii pamiątką po pierwotnym założeniu był układ torów na stacji w Rudnicy w kształcie litery Y, gdzie pociąg zmieniał kierunek jazdy. Tuż przed śmiercią tej linii przebudowano ten rozjazd na taki który nie wymuszał zmiany kierunku jazdy i wówczas stacja w Rudnicy znalazła się kilkaset metrów od torów, a funkcję nowej stacji przejął inny budynek kolejowy. Na początku obecnego dziesięciolecia powstał dosyć realny pomysł aby istniejące do dziś nasypy wykorzystać na ścieżki rowerowe prowadzące z gorzowskiego Zieleńca do Rudnicy gdzie miały się rozgałęziać i prowadzić przez Jarnatów do Lubniewic i Sulęcina, a druga nitka przez Kołczyn, Krzeszyce, Słońsk do Kostrzyna. Sprawa ku mojemu żalowi jako cyklisty oczywiście upadła.
    Droga będąca celem dzisiejszej wycieczki przez wiele kilometrów miała nawierzchnię świetną do jazdy trekkingowej. Końcowy, nowo zbudowany odcinek dobrej drogi chyba jeszcze nie został oddany do użytku ponieważ był zagrodzony taśmą, a stojąca obok tablica zabraniała wstępu i ostrzegała że nieproszeni intruzi są permanentnie inwigilowani przez ukryte kamery. Zaryzykowałem, przejechałem i liczę że waga mojego występku nie spowoduje że będę umieszczony na liście poszukiwanych przestępców. Po drugiej stronie nowego odcinka sytuacja z taśmą i tablicą się powtarza, a dalsza droga rozgałęzia się jak rozcapierzona dłoń. Wszystkie odnogi jednakowo błotniste. Pomimo tego że z prawej strony słychać było samochody z pobliskiej szosy wybrałem tę oznaczoną znakami czarnego szlaku rowerowego. Wydaje się że była to opcja najgorsza z możliwych, a znaki szlaku to chyba jakiś dowcip. Droga wkrótce zamieniła się w bezdroże, a na koniec całkowicie rozpłynęła się w jakimś zagajniku. Sytuacja zmusiła do przedzierania się pieszo na przełaj do pobliskiej drogi wojewódzkiej 134. Na szosę wydostałem się gdzieś pomiędzy Trzebowem a Długoszynem. Od Długoszyna zaczynało się już zmierzchać i skończyło się podziwianie okolicy, a zaczął długi monotonny powrót do domu przez Sulęcin i Lubniewice.

Zamglony Długoszyn
Zamglony Długoszyn.

I jeszcze raz Długoszyn - kościół
I jeszcze raz Długoszyn - kościół.

  A drogę tę jeszcze spróbuję kiedyś przetestować kierując się intuicją, a nie znakami na drzewach.



Rower:Kross Dane wycieczki: 93.36 km (13.00 km teren), czas: 05:25 h, avg:17.24 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Góra Glinnik

Poniedziałek, 17 lipca 2017 | dodano: 17.07.2017Kategoria pow. sulęciński

   Góra Glinnik wznosi się na niebotyczną wysokość 187 m. n.p.m. pomiędzy Glisnem i Trzemesznem Lubuskim. Na stoki góry po raz trzeci ściągnęła mnie ciekawość kamieni, a zwłaszcza jednego z nich wspomnianego na stronach www.polska niezwykła . Artykuł mówi że " Na jednym ze wzgórz pomiędzy Glisnem a Trzemesznem Lubuskim, ukryty wśród drzew stoi olbrzymi kamień z wyrytym napisem. Z pewnym trudem można odczytać, że poświęcony jest pamięci feldwebla Ericha Rauta i unteroffiziera Helmuta Heiliga, którzy 14 marca 1944 r. zginęli w tym miejscu śmiercią lotnika. W podpisie widoczna nazwa miejscowości Messeritz (Międzyrzecz) i długie, nieodczytywalne słowo – być może określające jakieś stowarzyszenie, które ten nietypowy pomnik ufundowało."  
   Samolot podobno był samolotem cywilnym.
   Kamienia tego szukałem już dwa razy, oczywiście poprzednie poszukiwania były również szukaniem igły w stogu siana. Wprawdzie w artykule są podane współrzędne, ale odnoszą się one chyba bardziej do osady Pamiątkowice niż miejsca katastrofy. Słowem bez pomocy znających tamtejsze lasy nic się nie znajdzie. Napotkany i zagadnięty w temacie przypadkowy tubylec wzruszył ramionami i stwierdził że pierwszy raz o tym słyszy.
    Mogę tylko powiedzieć że brukowana droga od strony Glisna kończy się kilkaset metrów przed szczytem, jest dosyć ciężka do pokonania ale bardzo atrakcyjna widokowo. Na urwistej krawędzi wzgórza leży cała masa kamieni wielkości wielkości człowieka czego przykładem jest poniższy (był wyższy ode mnie).

Kamienie z stoków Góry Glinnik k/ Trzemeszna Lubuskiego

  Po godzinie błąkania się po krzakach i trawach dałem spokój, polną drogą przedarłem się do Pamiątkowic i brukiem zjechałem na drugą stronę wzgórza do Trzemeszna Lubuskiego.
  Podobnie jak na ten kamień z miejsca katastrofy nie mogę na stokach góry natknąć się na miejsce zwane "Babskim Uskokiem" a związane z miejscową legendą o zabawie w karczmie w Trzemesznie i udziałem w niej przedstawiciela piekieł.
 Do Skwierzyny wróciłem drogą okrężną przez Międzyrzecz.




Rower:Kross Dane wycieczki: 80.75 km (10.00 km teren), czas: 04:27 h, avg:18.15 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Na Górę Bukowiec

Wtorek, 23 maja 2017 | dodano: 23.05.2017Kategoria pow. sulęciński

 Z powodu chronicznego braku czasu bardziej rozbudowane wpisy zostawiam do uzupełnienia jak będę bardziej wolny.

Wjechałem na sam szczyt :)
Wjechałem na sam szczyt :).

Jeszcze jeden rzut oka na szczyt Bukowca
Jeszcze jeden rzut oka na szczyt Bukowca.

Bledzew - chyba w ubiegłym roku byłem świadkiem budowy tej kolejki w Chycinie
Bledzew - w ubiegłym roku byłem chyba świadkiem budowy tej kolejki w Chycinie.

To też forma recyklingu :)
To też forma recyklingu zużytych opon :)



Rower:Kross Dane wycieczki: 73.10 km (19.00 km teren), czas: 04:26 h, avg:16.49 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Żubrowski Wąwóz

Piątek, 19 maja 2017 | dodano: 20.05.2017Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice

   Dzisiejsza wycieczka jest kontynuacją wczorajszej. Wyjechałem bowiem w ten sam rejon lecz krążyłem innymi ścieżkami.
  Do Uroczyska Lubniewsko dotarłem trasą przez Rogi, wzdłuż dawnego torowiska. W Rogach po raz n-ty zajechałem przed pałac von Waldowów, liczyłem że może natknę się na uchyloną furtkę żeby zajrzeć na pałacowy podjazd. Nic z tego, teren pałacowy powoli zamienia się w fortecę. Od strony osady wznosi się 3-metrowy, nowy mur z cegły klinkierowej, zaś sama brama zabudowana jest jeszcze wyższym ogrodzeniem z blachy falistej. Spróbowałem przejechać się wzdłuż płotu i bingo, dalej jest tylko płot z siatki i przez gałęzie widać fasadę budowli. Liczyłem jeszcze na widok z przeciwległego brzegu jeziorka, niestety jest teren prywatny, ogrodzony i strzeżony przez dwa psy wielkości sporych cielaków.
   Jarnatów dziś mnie nie interesuje, przejeżdżam przez wioskę tranzytem do Sobieraja i dalej nad brzeg Jeziora Lubniewsko. Dziś zajeżdżam pod Wąwóz Żubrowski od strony doliny Czerwonego Potoku. Dnem jaru prowadzi pieszy szlak turystyczny i właśnie z niego chciałem skorzystać żeby obejrzeć wąwóz z innej perspektywy. Z pewną nostalgią muszę wspomnieć że podobne rozpadliny w krainie mojego dzieciństwa występują dosyć często i są tam nazywane „paryjami”.   Zdjęcia nie oddają nieco dziwnego wrażenia jakie dla człowieka nawykłego do otwartych przestrzeni  sprawia spacer w wąskiej szczelinie wyżłobionej w zboczu przez spływające wody .
  Po wydostaniu się z uroczyska przejechałem żółtym szlakiem do Kolonii Glisno i dalej do samego Glisna. W Gliśnie znalazłem się na tyłach pałacowego parku. Skorzystałem z okazji żeby przejechać pod malowniczymi ruinami zamykającymi widok z pałacowego tarasu na rozległą polanę. Niektóre źródła mówią że są to ruiny mauzoleum rodu von Marwitz. Osobiście mam wrażenie że zostały zbudowane celowo jako element widokowy parku. Nie pozostawiają za to wątpliwości ruiny w przebiegającym nieopodal wąwozie, są to resztki grobowca-mauzoleum rodu von Wartenbergów.
Opuszczając gliśnieński park kończę wycieczkową część dzisiejszego wyjazdu, a zaczynam mozolny powrót do domu.

Pałacyk w Rogach, zza płota
Pałacyk w Rogach, widok zza płota.

Wiadukt, niepotrzebny od ponad 70 lat, gdzieś pod Jarnatowem
 Gdzieś pod Jarnatowem. Wiadukt, niepotrzebny od ponad 70 lat.

Jarnatów- aleja dębów, droga do Rogów
Jarnatów- aleja dębów, droga do Rogów.

W Wąwozie Żubrowskim
W Wąwozie Żubrowskim.

Widok z dna Wąwozu Żubrowskiego
Widok z dna Wąwozu Żubrowskiego.

Glisno - malownicze ruiny, podobno było to mauzoleum rodu von Marwitz
Park przy pałacu w Gliśnie - malownicze ruiny, podobno było to mauzoleum rodu von Marwitz.

Glisno - mauzoleum rodu von Wartenbergów
Mauzoleum rodu von Wartenbergów.

Pałac w Gliśnie
Pałac w Gliśnie.

Rower:Kross Dane wycieczki: 77.64 km (21.00 km teren), czas: 05:08 h, avg:15.12 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Uroczysko Lubniewsko

Środa, 17 maja 2017 | dodano: 17.05.2017Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice

  Szlaki wokół jeziora Lubniewsko to chyba jedna z moich pierwszych wycieczek odkąd przestałem traktować rower wyłącznie jako środek służący do przemieszczania się po najbliższej okolicy, i pod ich urokiem pozostaję do dziś. Szkoda tylko że chcąc pojeździć po tamtejszych pagórkach i wąwozach muszę tam dotrzeć i stamtąd wrócić, co w sumie zajmuje ponad dwie godziny jazdy. W zwykłe popołudnie na uroczysko zostaje raptem niewiele więcej jak kolejne dwie.
 Na dzisiejszej wycieczce wystąpiłem w roli przewodnika, zabrałem z sobą amatora rowerowej turystyki który nigdy tamtędy nie jechał. Poprowadziła ona najzwyklejszym szlakiem wokół jeziora z przejazdem doliną Czerwonego Potoku aż do mostu kolejowego i nasypem po starym szlaku kolejowym do Glisna. Droga łatwa i przyjemna chociaż mój towarzysz trochę narzekał że nie zapisywał się na kolarstwo górskie. Oczywiście to zwykłe malkontenctwo, przecież tamte pagórki to tylko miniatura prawdziwych gór.  Dawno nie wjeżdżałem na szlak od strony zachodniej, więc nie obyło się bez niespodzianek. Zupełnie niespodziewanie dla samego siebie znalazłem się na polanie pod Żubrowem. Polana ta jest zapewne znana większości uczestników zlotów cyklistów w Sulęcinie, to tam ma miejsce piknikowa część imprezy. Dzięki temu przejechałem wzdłuż Wąwozu Żubrowskiego od samej góry aż na dno doliny Czerwonego Potoku. Poniżej kilka zdjęć i mapka wyjazdu.

Uroczysko Lubniewsko - Wąwóz Żubrowski
Uroczysko Lubniewsko - Wąwóz Żubrowski, 700-metrowy jar o stromych niemal pionowych zboczach i głębokości dochodzącej do 30 m.

Uroczysko Lubniewsko - Czerwony Potok
Uroczysko Lubniewsko - podmokła dolina dolnego biegu Czerwonego Potoku. 

Uroczysko Lubniewsko - Górski Młyn
Uroczysko Lubniewsko.

Uroczysko Lubniewsko - wąwóz Czerwonego Potoku
Uroczysko Lubniewsko - wąwóz w górnym biegu Czerwonego Potoku.

Uroczysko Lubniewsko - most kolejowy nad Czerwonym Potokiem
Uroczysko Lubniewsko - most kolejowy nad Czerwonym Potokiem.

Uroczysko Lubniewsko - do Sulęcina
Uroczysko Lubniewsko - szlak do Sulęcina.


Rower:Kross Dane wycieczki: 72.84 km (16.00 km teren), czas: 04:17 h, avg:17.01 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Lubniewice - miasteczko miłości (nie każdej).

Czwartek, 27 kwietnia 2017 | dodano: 27.04.2017Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice

     Od czasu do czasu potrzeba zmian w jadłospisie. Ostatnio niemal wszystkie moje wycieczki krążyły wokół tematów związanych z Puszczą Notecką, natomiast w Lubniewicach ostatni raz byłem chyba któregoś słonecznego zimowego poranka.
   Przejazd DK 24 niemal bez wrażeń jeśli nie liczyć jednego dżygita który wyprzedzał mnie na trzeciego, z taką szybkością że nawet nie zdążyłem się przestraszyć kiedy zajechał mi drogę uciekając spod kół nadjeżdżającego z naprzeciwka TIR-a.
   Nowa leśna droga z Wałdowic do Lubniewic to cudo inżynieryjne, gładka jak aksamit, malowniczo wijąca się pośród pagórków, dwukolorowa; czarna pośrodku, biała na poboczach. Trochę nie podobały mi się kamienie wbudowane  w białe pasy na poboczu. Mają one jakąś magiczną siłę przyciągania w chwilach zmniejszonej koncentracji. Cały czas miałem obawy że na któryś się w końcu wpakuję.
  Obydwa zamki w Lubniewicach jak zwykle niedostępne, z tym że nowy jakby bardziej niż zwykle. Przez lata można było pospacerować po parku wokół nowego zamku, dziś na wylocie mostu na przesmyku jeziora  pomiędzy obiema zamkami zobaczyłem płot, a za płotem tablicę z wyjaśnieniami. Okazało się że Spółka "Centrum Zamek" ogłosiła koniec jednostronnej miłości do samorządu i burmistrza i odgrodziła swój teren pozostawiając dla maluczkich tylko wąską ścieżkę nad samym brzegiem jeziora.
    Natomiast pod stary zamek zawsze dostępu broniła Lubniewka i zamknięta brama za "Mostkiem Miłości". Tak jest przynajmniej od czasu kiedy bliżej poznałem Lubniewice
 Powrót przez Bledzew bezstresowy.

Lasy lubniewickie
Przez lubniewickie lasy.

Koniec spacerów w lubniewickim parku?
Koniec spacerów w lubniewickim parku? 

Lubniewice - jezioro Lubiąż
Lubniewice - jezioro Lubiąż.

Lubniewicki nowy zamek - teraz tylko przez płot
Lubniewicki Nowy Zamek - teraz podziwiamy tylko przez płot.



Lubniewicki nowy zamek - z ośrodka wypoczynkowego


Rower: Dane wycieczki: 59.41 km (11.00 km teren), czas: 03:19 h, avg:17.91 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)