- Kategorie:
- gm. Bledzew.63
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.52
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w kategorii
gm. Bledzew
Dystans całkowity: | 2931.50 km (w terenie 1051.60 km; 35.87%) |
Czas w ruchu: | 108:44 |
Średnia prędkość: | 15.08 km/h |
Liczba aktywności: | 63 |
Średnio na aktywność: | 46.53 km i 3h 17m |
Więcej statystyk |
Młyny wokół Bledzewa
Sobota, 4 lutego 2017 | dodano: 05.02.2017Kategoria gm. Bledzew
Prognozy meteorologów na nadchodzący weekend były złe nastawiłem się wobec tego na lenistwo. I tak spędziłbym obydwa dni gdyby nie potrzeba wyskoczenia do Zemska, a skoro już wyjechałem to przedłużyłem ten wyjazd o parę kilometrów. Kiedy ponownie pojawiłem się przed obliczem małżonki, kompletnie ubłocony aż do ... obniżonego pasa, na pierwszy rzut oka postawiła mi diagnozę. Jej zdaniem kwalifikuję się w pełni do leczenia u czubków. Oczywiście nie mogłem jej oficjalnie przyznać racji, ale wewnętrznie czuję że tak bardzo się nie pomyliła.
Trasa na dzisiejszą wycieczkę urodziła się w piątek wieczorem w rozmowie z znajomymi zaciekawionymi którymś z bledzewskich młynów. Ominąłem tylko jeden, starodworski. Przyznam że po trudnościach napotkanych na poprzednich drogach stchórzyłem.
Ponieważ część z tych obiektów już nie istnieje posłużyłem się niemiecką mapą z 1938 r. Wszystkie powstały jeszcze w epoce przedindustrialnej lub na jej początku, więc źródłem energii napędzającej maszyny były pobliskie rzeczki i strumienie.
Teren dzisiejszej eksploracji. Gwiazdkami zaznaczyłem kamienie milowe wyprawy.
Najbardziej oddalony był młyn Grunziger Heidemühle (Goruński Młyn Wrzosowy?) na Strudze Jeziornej, dopływie Obry. Struga Jeziorna wypływa z Jeziora Buszno, płynąc poprzez Pieski, Kęszycę Leśną, oba jeziora w Kursku, Chycińskie uchodzi do Obry, a w zasadzie do odnogi Zalewu Bledzewskiego. Dziś to miejsce nazywa się Grądzkie, kilkaset metrów stad na wysokim brzegu zalewu można podziwiać obwałowania i fosę średniowiecznego grodziska. Młyn funkcjonował tutaj mniej więcej do roku 1910, właśnie wtedy zaczęła działać elektrownia wodna w Bledzewie i koryto rzeczki stało się zatoką Zalewu Bledzewskiego. Rzeczka płynęła w szerokiej dolinie której strome brzegi wynoszą się o kilkanaście metrów nad poziom wody, a jedynie w tym miejscu zbliżają się do siebie na jakieś 30-50 m. Dziś na miejscu grobli młyńskiej wody rzeczki przepływają przez podwójny przepust rurowy zbudowany na potrzeby Lasów Państwowych. Patrząc z mostu widzimy pod powierzchnią wody równoległe mury jakiejś budowli hydrotechnicznej, i jest to jedyny ślad po budowli młyna. Kilkadziesiąt metrów wyżej zachowały się natomiast fundamenty zagrody młynarza. Zamieszkiwała w niej rodzina młynarza. Na początku XX wieku była mowa o kilkunastu osobach, więc zapewne była tam zakwaterowana również część jego pracowników.

Zalew Bledzewski. Przed zalaniem dna doliny płynęła tędy Struga Jeziorna.


Grądzkie (Grunziger Heidemühle). Pod powierzchnią wody widać mury budowli młyńskiej.


Grądzkie (Grunziger Heidemühle) - ruiny domu młynarza.
Droga od zabudowań młynarza do mostku zbiega z stromego brzegu z nachyleniem ok. 30º. Na tej oblodzonej górce miałem jedną z większych jazd (na butach). Nieopatrznie razem z rowerem wyszedłem na środek drogi i straciłem przyczepność, odtąd każda próba ruchu powiązana była z osuwaniem się w dół. Zanim odzyskałem kontrolę nad kierunkiem ruchu w kilku ślizgach zjechałem jakieś 15 m.

Grądzkie - lodowisko na drodze.
Kolejne trzy młyny leżały nad strumykiem Ponikwa, nazywanym również Jordanką. Ponikwa zbiera wody wypływające z mokradeł leżących za Nową Wsią i pod Sokolą Dąbrową. Przy mostku na drodze z Sokolej Dąbrowy jej wody zostały rozdzielone, część z nich skierowana była do młyna Hintermühle. Do dziś zachowały się tylko kamienny mostek nad Jordanką z kawałkiem drogi dojazdowej do młyna (reszta drogi zaorana) i fragmenty przyziemia. Nad strumykiem gospodarzą bobry, a nieco niżej leżą stawy rybne. Nawiasem mówiąc właścicielka stawów przyjechała poprawić kwiaty pod stojącym nieopodal krzyżem i zainteresowała się kto tam się pęta nad brzegiem strumyka. Widok aparatu wyjaśnił jej wszystko i rozstaliśmy się po wymianie uprzejmości.

Bledzew - mostek na Ponikwie przy ruinach młyna (Hintermühle).


Bledzew - droga do Hintermühle.


Bledzew - Ponikwa przy Hintermühle.

Bledzew - ruiny młyna Hintermühle.

Bledzew - ruiny młyna Hintermühle.
Kilkaset metrów dalej w stronę Bledzewa próbuję czasem przedostać się na drugi brzeg Ponikwy. Na co dzień jest tam bród przeznaczony dla ciągników, dla cyklistów pozostaje ryzykowny skok przez strumyk. Dziś natrafiłem na kładkę zbudowana przemyślnym sposobem z miejscowego materiału. Przedostałem się tam dla cmentarza żydowskiego. Właśnie tam w lesie za ulicą Wodną znajduje się kilkunastoarowy cmentarzyk na którym zachowało się kilka macew. Kilkuletnie krzaczki wskazują że od czasu do czasu jest czyszczony. Natomiast ulica Wodna na jej leśnym odcinku w pełni zasługuje na swoją nazwę, jest wodno-lodowa i przejazd nią wymaga ekwilibrystycznych umiejętności.

Bledzew - Ponikwa.

Bledzew - cmentarz żydowski.
Ul. Wodna w Bledzewie przechodzi w ul. Młyńską. Budynek młyna chociaż zaniedbany stoi i nawet nosi ślady jakiegoś bardzo nieśmiałego remontu. Zastanawiałem się czy on rzeczywiście był wodny skoro Jordanka płynie prawie 100 m. od budynku, sytuacje wyjaśniły ślady częściowo zasypanej młynówki. Coś obiło mi się o uszy że obecnymi właścicielami młyna jest małżeństwo polsko-niemieckie które ma względem niego jakieś ambitniejsze plany .

Bledzew - dawny młyn wodny przy ul. Młyńskiej.
Zaułkami Bledzewa wydostałem się na ul. Starodworską. Droga do młyna nad Tymianą zazwyczaj piaszczysta dziś jest pokryta kilkucentymetrową warstwą błota. Wszystko za sprawą chwilowo nieprzepuszczalnego bo zamarzniętego podłoża. Leżący nieco na uboczu miasteczka młyn spełnia obecnie role odrobinę zaniedbanego domu mieszkalnego. Obok, w kierunku ujścia Tymiany do Obry leży dobrze zagospodarowane gospodarstwo agroturystyczne i stawy. Kilka zdjęć i wracam do Bledzewa.

Bledzew - droga do młyna nad Tymianą (Thiems Mühle).

Bledzew - staw młyński na Tymianie (Thiems Mühle).

Bledzew - młyn nad Tymianą (Thiems Mühle).

Bledzew - staw młyński na Tymianie (Thiems Mühle).

Bledzew - młyn nad Tymianą (Thiems Mühle).
Pozostał jeszcze jeden młyn. Jest to budynek tzw. młyna słodowego leżący przy ul. Plac Klasztorny. Obecny budynek ma rodowód XIX-wieczny, został jednak zbudowany na miejscu wcześniejszego młyna leżącego na zapleczu zburzonego kompleksu klasztornego cystersów. Do dziś zachowała się w tym miejscu łąka z śladami po stawie i młynówce. Rolę młynówki spełniała rzeka Jordanka uchodząca obecnie do Obry poprzez sztuczny kanał wykopany w latach trzydziestych ubiegłego wieku w ramach budowy MRU. Dziś dawnym korytem Jordanki sączy się strumyk odprowadzający wody roztopowe spływające z leżącego wyżej Bledzewa.

Bledzew - młyn słodowy (Malz-Mühle).

Bledzew - dawne dno stawu przed młynem słodowym.

Bledzew - dawne dno stawu przed młynem słodowym.
Ubłocony w najwyższym stopniu wydostaję się na szosę do Skwierzyny, trochę doprowadzam się do cywilizowanego wyglądu i wracam do domu po krzywdzącą opinię na temat mojego stanu umysłowego.
Rower:
Dane wycieczki:
43.18 km (16.00 km teren), czas: 03:26 h, avg:12.58 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przedwieczorna przejażdżka ..04
Sobota, 8 października 2016 | dodano: 09.10.2016Kategoria gm. Bledzew
Dopiero po szesnastej pogoda ustabilizowała się na tyle żeby można było sobie pozwolić na jakiś króciutki wyjazd. Gdzie można dotrzeć i wrócić w ciągu dwu godzin? Pozostaje powłóczyć się po okolicy i w związku z tym pomyślałem o okolicznej małej przydrożnej architekturze sakralnej. W ostatnim okresie wyremontowano kilka przydrożnych figur min. w Starym Dworku, w Zemsku (w trakcie) i na bledzewskim rynku.
Tęcza, no to chyba dziś już nie będzie padało.

Unikatowa barokowa kolumna maryjna w Starym Dworku. Bardziej popularne w Czechach i na Dolnym Śląsku, ta jest w naszym regionie podobno najbardziej wysunięta na północ. Zbudowana w 1777 r. na polecenie bledzewskiego opata cystersów. Przedstawia wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny. Brak figurki jednego z świętych cysterskich. Według posiadanych przeze mnie informacji jest jeszcze w renowacji
W Zemsku przy figurce maryjnej odmówił posłuszeństwa aparat. Usterka była błaha, wystarczyło wyjąć i ponownie włożyć kartę pamięci. Udało się go uaktywnić przed Nepomukiem w Bledzewie.Unikatowa barokowa kolumna maryjna w Starym Dworku. Bardziej popularne w Czechach i na Dolnym Śląsku, ta jest w naszym regionie podobno najbardziej wysunięta na północ. Zbudowana w 1777 r. na polecenie bledzewskiego opata cystersów. Przedstawia wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny. Brak figurki jednego z świętych cysterskich. Według posiadanych przeze mnie informacji jest jeszcze w renowacji
Nad Czystym.
Rower:
Dane wycieczki:
32.36 km (5.00 km teren), czas: 01:52 h, avg:17.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gdzieś w lasy pod Lubniewice
Piątek, 7 października 2016 | dodano: 07.10.2016Kategoria gm. Bledzew
Wybrałem się w lasy skwierzyńsko-sulęcińskie na pograniczu nadleśnictw Lubniewice i Skwierzyna. Właśnie w tamtym rejonie jeszcze niedawno trwały intensywne prace budowlane na drogach pożarowych 13 (strona skwierzyńska) i 9 (strona lubniewicka). Zresztą na obydwu do dziś trwają jeszcze jakieś prace wykończeniowe, z tym że na 13-stce pracował sprzęt i nie chciałem przeszkadzać operatorom kręcąc się pod kołami maszyn. Zawróciłem po trzech kilometrach.
Nowa droga pożarowa nr 13.
9-ka ciągnąca się od zalewu w Wałdowicach do Lubniewic wygląda na ukończoną chociaż mniej więcej na wysokości rezerwatu Janie stoi jeszcze kilka maszyn pod opieką niewidocznego ochroniarza. Po późniejszych doświadczeniach z czerwonym szlakiem rowerowym mam nadzieję że maszyny zostały po to aby uporządkować boczne drogi.
Właśnie tu próbowałem skręcić w czerwony szlak rowerowy do mostku nad Lubniewką. Droga jak okiem sięgnąć okazała sie nieprzejezdna, zasypana masami piasku z pobliskiej budowy. Wydaje się że od tej strony rezerwat jest dziś niedostępny. Udało się jedynie dotrzeć na skraj bagna z majaczącym w oddali pasmem wody. Bo rezerwat Janie to zarastające jezioro Janowiec (Janie).
W głębi za drzewami majaczy jezioro Janie.
Przy kolejnym mostku na Lubniewce porzucam nową drogę i przedzieram się leśną drogą niskiej kategorii do Osiecka. Dziś droga jest zniszczona i zaniedbana ale kiedyś musiała mieć większe znaczenie o czym świadczy szpaler starych drzew rosnących wzdłuż poboczy.
Mostek na Lubniewce
Osiecko. Na rozstajach. W prawo do lasu, w lewo ... hmm też do lasu.
Osiecko
W Osiecku wyjeżdżam na szosę i pozostało tylko wracać do domu, tym bardziej że znacząco zaczęła wzrastać wilgotność.
Rower:
Dane wycieczki:
58.80 km (19.00 km teren), czas: 03:32 h, avg:16.64 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do głazu 'Tadka"
Niedziela, 25 września 2016 | dodano: 25.09.2016Kategoria gm. Bledzew
Trochę powłóczyłem się moją starą wypróbowana weekendówką w lasach za Obrą. Dziś jednak mnie zawiodła, miejscami a zwłaszcza tam gdzie nawierzchnia nie jest wzmocniona szutrem koleiny zamieniły się w sypkie piaski i jazda była możliwa tylko środkiem drogi i na niskich przełożeniach. Jakoś je przebrnąłem i w najbliższym czasie tam nie pojadę.
Z weekendówki najłatwiej dotrzeć do głazu o którym wspomniałem w wczorajszym wpisie i to był koronny argument przy wyborze trasy. Takie głazy pomniki to moja słabość i staram się je odszukać, a potem czasem pokazywać towarzyszom wędrówek. Głaz poświęcony pamięci zmarłego przed kilku laty leśniczego Tadeusza Śmiałkowskiego ustawiony jest w takim miejscu że odnaleźć go można tylko wiedząc o jego istnieniu i znając jego współrzędne. Podobno było to ulubione miejsce leśniczego co tłumaczyłoby lokalizację kamienia. Można byłoby jednak zasygnalizować jego istnienie na tabliczce kierującej do punktu widokowego (nie mam pojęcia jaki punkt mieli na myśli ustawiający strzałkę).
Głaz "Tadek" pod Krzywokleszczem
Pomysł z takimi pomnikami leśników uważam za słuszny, szkoda że akurat ten jest tak głęboko ukryty. Nawiasem mówiąc leśniczy w takim małym środowisku jak Bledzew jest osobą publiczną i kiedyś go poznałem, ale nasza znajomość była trochę jednostronna (on mnie na pewno nie) .
W dalszej wędrówce przemknąłem obok zagubionej w lasach osady Krzywokleszcz (mieszkają tam chyba dwie rodziny). Droga do Bledzewa dziś jest sypkim piaskiem przesypującym się między szprychami, wybrałem niewiele lepszą do Sokolej Dąbrowy. Stąd aż do domu mam asfaltową nawierzchnię. Jazda znów stała się przyjemnością.
Rower:
Dane wycieczki:
39.10 km (19.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Goruńsko
Piątek, 18 marca 2016 | dodano: 18.03.2016Kategoria gm. Bledzew
Kilka dni temu byłem wieczorem w Goruńsku. Po powrocie obiecałem czytelnikom mojego bloga że odwiedzę Goruńsko o wcześniejszej porze i postaram sie pokazać grobowce rodzin Bukowieckich i ich następców Büttnerów.
Dziś miałem okazję ponownie pojechać do Goruńska. Na wycieczkę zabrał się zemną Janusz N.
O budowniczym grobowca majorze Auguście Bukowieckim wspominałem w swoim wcześniejszym wpisie. August Bukowiecki urodził się w pobliskiej Chycinie z innej gałęzi Bukowieckich. Jego rodzinna Chycina po śmierci ojca została podzielona pomiędzy spadkobierców i ostatecznie na początku XIX w. sprzedana rodzinie Kalkreuthów. August ponownie pojawił się w okolicy Chyciny po roku 1842 kiedy to po swoim dalekim bezpotomnym krewnym, Jerzym Bogusławie Bukowieckim odziedziczył Goruńsko.
Po przejęciu Goruńska wybudował właśnie ten grobowiec o którym jest mowa. W nowym grobowcu zostali pochowani Jerzy Bogusław i jego zmarłe wcześniej dzieci. Sam August po swojej śmierci w 1856 również został tutaj pochowany. Zaledwie o kilka tygodni przeżył ojca kolejny lokator grobowca, Bernard Bukowiecki.
Grobowiec rodzinny Bukowieckich. Część otynkowana to współczesna dobudówka
Widok całości skutecznie zasłaniają świerki
Po śmierci majora majątek przypadł żonie i sześciorgu pozostałym przy życiu dzieciom Augusta. Żona majora zmarła w 1862 r, a rodzina postanowiła sprzedać majątek i pieniądze rozdzielić. Nowym właścicielem został Gustaw Herman Büttner z Berlina. Nabywca zobowiązał się pozostawić w stanie nienaruszonym znajdujący się na jego dobrach rodowy grobowiec poprzednich właścicieli. Grobowiec przetrwał w tym stanie do 1945 r. kiedy to komorę grobową zasypano, a prowadzący do niej otwór zamurowano. Odtąd zaczął pełnić rolę kaplicy, którą w latach osiemdziesiątych rozbudowano do obecnych rozmiarów.
Nowy właściciel również wybudował na pobliskim wzgórzu monumentalny grobowiec dla swojej rodziny . Od wioski do popadającego w ruinę mauzoleum prowadzi aleja okazałych dębów.
Dębowa aleja prowadząca do mauzoleum Büttnerów

Niszczejący grobowiec Büttnerów
W drodze do Goruńska przejeżdżaliśmy przez Stary Dworek. Za mostem na Obrze ma swoją plenerową pracownię miejscowy artysta rzeźbiący w drewnie. Mówię o plenerze gdyż dziś tworzył swoje dzieła dosłownie na brzegu rzeki. Przejeżdżając obok wdaliśmy się z nim w krótką pogawędkę i zrobiłem kilka zdjęć. Do Bledzewa jedziemy kierując się za mostem fortecznym w leśną drogę do dawnego młyna nad Tymianą. Obecnie trwa tam zrąb, stąd droga rozjeżdżona przez sprzęt drwali i samochody odbierające drewno. Chwilowo odradzam korzystanie z tego szlaku.


Dom i pracownia artysty

Trochę reklamy.
Żeby nie iść na łatwiznę powrót do Skwierzyny zrobiliśmy drogą kilkakrotnie dłuższą jadąc przez Międzyrzecz.
Rower:
Dane wycieczki:
56.37 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Elektrownia w Bledzewie
Środa, 16 marca 2016 | dodano: 16.03.2016Kategoria gm. Bledzew
Pięknej popołudniowej pogody szkoda było zmarnować na przesiadywanie w domu. Adam usprawnił swój pojazd, a wczoraj się przyznał że jeszcze nie był przy elektrowni w Bledzewie. Pora naprawić ten brak. Namówiłem go na przejażdżkę nad zalew, a potem jeszcze na parę dodatkowych kilometrów po okolicznych polach.
Dziś mieliśmy szczęście, furtka przy bramie na teren obiektu była niezamknięta. Udając że nie widzimy wypisanego wołowymi literami zakazu wstępu zjeżdżamy pod zaporę. Hydroelektrownia w Bledzewie należy prawdopodobnie do jednej najstarszych pracujących w Polsce. Oficjalnie pracuje niemal nieprzerwanie od 1911 r., ale już pod koniec 1910 pracowały w niej dwa pierwsze hydrogeneratory. To już ponad wiek, a staruszka nadal jest krzepka i pełna wigoru. Moc elektrowni wynosi 1,5 MW.
Kilka lat temu miałem okazję być w wnętrzu. Proszę mi wierzyć że oprócz jednego wszystkie pozostałe generatory są rówieśnikami elektrowni. Energetycy zgromadzili w wnętrzu trochę starego zabytkowego osprzętu. Przy odrobinie szczęścia warto tam zajrzeć.
Oryginalna budowla za sprawą czerwonego dachu i nietypowej dla takich obiektów wieżyczki przypomina trochę zamczysko.
Elektrownia - widok od dolnej wody. Poziom za tamą jest wyższy o około 8 m.

Widok od strony górnej wody
Rower:
Dane wycieczki:
30.55 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Goruńsko i Zemsko
Wtorek, 15 marca 2016 | dodano: 16.03.2016Kategoria gm. Bledzew
Na dzisiejszy popołudniowy wyjazd nie było chętnych. Januszek chyba dostał od małżonki jakieś pilne zadania do wykonania, w każdym razie do soboty wykręca się od wszelkich wyjazdów. A rower Adama przed wyjazdem uległ awarii. Usterka błaha ale z dzisiejszego wyjazdu nici.
Zatem jadę sam. Plany jak zwykle przekraczają możliwości czasowe. Chciałem dotrzeć przez Goruńsko do Templewa i wrócić przez Nową Wieś i Sokolą Dąbrowę. Już w Goruńsku było widać że znów się przeliczyłem i teraz mam trzy możliwości; kontynuwać jazdę w zamierzonym kierunku ryzykując jazdę nocną, zawrócić i połowę drogi powrotnej wykonać przy resztkach dziennego światła, i możliwość trzecia pośrednia – dotrzeć brukowaną drogą przez goruńską kolonię rolniczą do Sokolej Dąbrowy i dopiero stamtąd popedałować do domu. Wybrałem trzecią i w efekcie ciemności dopadły mnie jeszcze kilka kilometrów przed Bledzewem.
Wyjeżdżając z Skwierzyny zamierzałem zatrzymać się dłużej przy kaplicy w Goruńsku. Niestety było zbyt późno i zbyt ciemno na zdjęcia. Co do samej kaplicy- dwuczęściowa, nowsza część powstała chyba w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, dobudowana do starszej części, kaplicy-grobowca rodu Bukowieckich. Budowniczy grobowca major August Bukowiecki był niezwykle barwną postacią; Początkowo był oficerem pruskich dragonów, później w armii Księstwa Warszawskiego. Udziału w wyprawie na Moskwę omal nie przepłacił życiem. Był w swoim życiu również starostą wyżyskim. W swoim poznańskim mieszkaniu udzielał schronienia uchodźcom z Królestwa Kongresowego min. Słowackiemu i Lenartowiczowi. Prywatnie był teściem znanego XIX wiecznego poznańskiego dziennikarza i literata Marcelego Motty który spisał jego biografię. Postaram się kiedyś pokazać tę kaplicę i przy okazji pobliskie mauzoleum rodziny Büttner
Natomiast przejeżdżając przez Zemsko zatrzymałem się na chwilę pod miejscowym kościołem. Kiedyś przy okazji szukania śladów po bledzewskich cystersach znalazłem na jego temat kilka informacji. Stojący w centrum wsi klasycystyczny budynek kościoła wprawdzie nie został zbudowany przez cystersów, ale jednak pewien związek z nimi ma. Obecna budowla powstała dwuetapowo. Starszą częścią jest wieża dobudowana w 1836 r. do wcześniejszego drewnianego kościoła. Było to w rok po kasacie zakonu. Natomiast nawa i prezbiterium powstały w końcowych latach XIX wieku po wyburzeniu pozostałego po cystersach drewnianego budynku kościoła. Panował wtedy chyba jakiś boom budowlany, spora część obecnej wioskowej zabudowy również pochodzi z tego okresu. W październiku ubiegłego roku miałem okazję przebywać w wnętrzu świątyni. W przedsionku zachowała się siedemnastowieczna rzeźba, przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem oraz krucyfiks ludowy z drugiej połowy XVIII wieku.
W Zemsku nie ma również klasycznego kriegerdenkmala. Zamiast tradycyjnego obelisku lub innego pomnika ufundowano tablicę poświęconą pamięci poległych na frontach I wojny światowej mieszkańców Zemska która zachowała się w kościele
Oto kilka fotografii związanych z świątynią:

Kościół w Zemsku




I parę zdjęć z wnętrza
Rower:
Dane wycieczki:
38.79 km (4.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Osiecko z sporą dawką terenu
Piątek, 26 lutego 2016 | dodano: 26.02.2016Kategoria gm. Bledzew
Dziś piątek, a więc po pracy wolne dodatkowe dwie godziny. Więcej czasu to więcej możliwości. Pomyślałem o odwiedzeniu maleńkiej, opuszczonej wioseczki pod Osieckiem. Chodzi o Pniewo. Po siedmiu wiekach osadnictwa na jej terenie i ostatecznym upadku upaństwowionego rolnictwa (ślady budynków inwentarskich wskazują że była tam spora hodowla) ludzie stamtąd odeszli zostały tylko ruiny zagród i pola.
Na wyjazd zabrał się ze mną Januszek N.. W lesie nawet porzucił swoje zwyczaje i udawało się przez sporą część drogi jechać obok siebie, a przynajmniej w zasięgu głosu. Januszek był ciekawy Lisiej Polany, wybieramy drogę obok leśniczówki nad Obrą i ciekawość kolegi została zaspokojona.
Jutro w sobotę własnie stąd wystartuje XII Ogólnopolski Zimowy Spływ Obrą o tytuł "Oberstronga". Spływ polega na pokonaniu wpław ok 7 km odcinka Obry. Trudność polega na tym że uczestnicy mogą być ubrani wyłącznie w kombinezony do nurkowania typu mokrego (cokolwiek to znaczy), a odcinek do pokonania charakteryzuje się wartkim nurtem i jest najeżony mnóstwem zwałów drzew. Jutro uczestnikom przynajmniej nie grożą kry i mróz częste w wcześniejszych edycjach.
Obra przy Lisiej Polanie
A za plecami zaplecze
Z Lisiej Polany bierzemy kierunek na Spaloną Leśniczówkę. Na położonym nieopodal węźle dróg wybieramy kierunek Pniewo. Spory kawałek tej drogi jest wybrukowany. Bruk zanika jeszcze przed opuszczeniem lasu, ale fakt jego istnienia wskazuje że kiedyś ta droga miała ważniejsze znaczenie. Wynurzenie się z lasu na skraju pniewskich pól wcale nie oznacza że opuszczamy drogi gruntowe, teraz zaczyna się kilka kilometrów kocich łbów. Bruk towarzyszy nam aż do Osiecka.
Pniewo - teraz pozbawione zieleni uwidacznia swoje ruiny, wiosną w okresie kwitnięcia tarniny i zdziczałych sadów wygląda niemal bajkowo
W Osiecku rzucam propozycję odwiedzenia Dębowca, ostrzegam że to kolejne kilka kilometrów leśnych dróg i ok 5 km bruku do Nowej Wsi (kiedyś od strony Glisna testowali go Lasgosia z Robakiem). Protestów nie było, wniosek przyjęty przez aklamację. Nie mogło być inaczej przy dwóch zgromadzonych, oklasków i okrzyków entuzjazmu w związku z brukiem nie przewidziano.
Zatem był również Dębowiec i bruk. W Nowej Wsi miałem przygotowane jeszcze kilka wariantów dalszej jazdy, na szczęście zostały storpedowane w przedbiegach. Do Skwierzyny pozostaje jeszcze 20 km. a tymczasem już zaczyna zapadać zmrok.
Powrót przez Sokolą Dąbrowę i Bledzew bez udziwnień. Nie było łatwo, połowa dzisiejszej trasy to różnej jakości drogi gruntowe, leśne i bruki.
Rower:
Dane wycieczki:
52.46 km (25.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gorzyca i Międzyrzecz
Piątek, 12 lutego 2016 | dodano: 12.02.2016Kategoria gm. Bledzew
Pogodne piątkowe popołudnie, krótszy czas pracy, wszystko przemawia za tym żeby wykorzystać sprzyjające warunki na wyjazd w teren. Pomysł na trasę krystalizuje się już w trakcie jazdy. Terenowy odcinek pomiędzy Bledzewem i Międzyrzeczem zrodził się z obaw że na jazdę szosą zabraknie czasu, ponadto jazda przez las wydawała mi się ciekawsza.
Szosę porzucam tuż za mostem w Bledzewie. Zjeżdżam w drogę prowadzącą do gospodarstwa agroturystycznego Dolatówka. Wkrótce porzucam drogę do Dolatówki na rzecz drogi pożarowej 58. Doprowadza ona do mostka na Strudze Jeziornej łączącej J. Chycińskie z Zalewem Bledzewskim. Przy jej ujściu istniał kiedyś młyn wodny Grunziger Heidemühle. Uległ on likwidacji na początku XX wieku ponieważ po napełnieniu zbiornika bledzewskiego znalazł się w obrębie jego cofki. Obecnie można zobaczyć tylko fundamenty domu młynarza i zatopione pod wodą jakieś elementy młyńskiej budowli piętrzącej. Mostek ten podobnie jak pobliski Most Bieruta jest przepustem rurowym. Miejsce to oficjalnie nosi nazwę Grądzkie, ale niektórzy miejscowi nazywają je również starą nazwą "Haidemile". W pobliżu dawnego ujścia Strugi Jeziornej na wysokim brzegu zalewu zachowały się wały i fosa wczesnośredniowiecznego grodziska.
W dalszej drodze mijam zagubioną w lesie wysadzaną platanami (?) aleję. Kilkusetmetrowa aleja ciągnie się od skrzyżowania z drogą do Mostu Bieruta w kierunku Chyciny. Na starych mapach oznaczona jako "Wilhelmstrasse". Nazwa upamiętniała przejazd cesarza Wilhelma II z Chyciny do stacji kolejowej w Głębokim. Wilhelm gościł w Chycinie na początku XX w. podczas podróży na manewry wojskowe pod Poznaniem. Nawiasem mówiąc z tego samego powodu wspomniany wcześniej Most Bieruta przed 1945 nosił nazwę "Wilhelmbrücke", a półwysep nad jeziorem Chycina "Kaiserzelt".
Leśne drogi opuszczam dopiero w Świętym Wojciechu przy moście na Obrze. Dalej już szosą do Międzyrzecza i prosto do domu.
Most w Bledzewie - funkiel nówka :-)
Kierunek Dolatówka, a w dalszej perspektywie Gorzyca.
Cały czas wzdłuż drogi ciągną się świetnie zachowane rowy strzeleckie - fortyfikacje polowe pobliskich grup warownych MRU.


Wszystkie zdjęcia z "Haidemile" (od Grunziger Heidemühle)
W Gorzycy wita remiza OSP.
Rower:
Dane wycieczki:
48.76 km (14.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bledzew
Niedziela, 10 stycznia 2016 | dodano: 10.01.2016Kategoria gm. Bledzew
Podjąłem dziś próbę jazdy po lesie. Ruszyłem z Skwierzyny w kierunku Kostrzyna DK 24, aby na wysokości drugiej linii wysokiego napięcia skręcić w las. Jest tam droga którą można dotrzeć na skróty z Trzebiszewa do Osiecka, kiedyś musiała mieć spore znaczenie skoro za miejscem nazywanym "Spaloną Leśniczówką" zachowały się jeszcze odcinki brukowane. Dziś jednak skorzystałem tylko z odcinka od DK 24 do "Spalonej Leśniczówki", reszta to droga prowadząca od "Spalonej Leśniczówki" do Sokolej Dąbrowy z odnogą do Bledzewa. Warunki do jazdy nie najlepsze, trzeba włożyć trochę więcej wysiłku i uwagi ale przy odrobinie samozaparcia można się przez nie przedrzeć, czego przykładem jest moja dzisiejsza wycieczka.


Dla zainteresowanych - z pozostałych bledzewskich młynów wodnych zachowały się jeszcze budynki młynów : młyna przy ul. Młyńskiej i młyna na Tymianie (miejscowi nazywają go owczarnią). Dociekliwi mogą jeszcze odszukać ruiny młyna na Ponikwie za stawami przy drodze do Sokolej Dąbrowy na wysokości przydrożnego krzyża.

Bledzew - kapliczka przy drodze do Krzywokleszcza.

Droga od Krzywokleszcza. Na horyzoncie Bledzew.

Dożywający swoich ostatnich dni stary budynek młyna słodowego w Bledzewie. Obecny budynek powstał w drugiej połowie XIX w. stoi jednak na miejscu wcześniejszego zbudowanego przez bledzewski klasztor cystersów w 1659 r. Pierwotny młyn podzielił los pozostałych klasztornych zabudowań w 1843 r.
Z Bledzewa prosto do domu z wariantem drogi przez Stary Dworek. Przy skrzyżowaniu w centrum wioski szopka z figurami wyrzeźbionymi przez miejscowego artystę.

Rower:
Dane wycieczki:
33.33 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)