blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69727 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

gm. Bledzew

Dystans całkowity:2844.64 km (w terenie 1023.60 km; 35.98%)
Czas w ruchu:102:03
Średnia prędkość:15.21 km/h
Liczba aktywności:61
Średnio na aktywność:46.63 km i 3h 17m
Więcej statystyk

Gdzieś w lasy pod Lubniewice

Piątek, 7 października 2016 | dodano: 07.10.2016Kategoria gm. Bledzew

   Wybrałem się w lasy skwierzyńsko-sulęcińskie na pograniczu nadleśnictw Lubniewice i Skwierzyna. Właśnie w tamtym rejonie jeszcze niedawno trwały intensywne prace budowlane na drogach pożarowych 13 (strona skwierzyńska) i 9 (strona lubniewicka). Zresztą na obydwu do dziś trwają jeszcze jakieś prace wykończeniowe, z tym że na 13-stce pracował sprzęt i nie chciałem przeszkadzać operatorom kręcąc się pod kołami maszyn. Zawróciłem po trzech kilometrach.


Nowa droga pożarowa nr 13.

    9-ka ciągnąca się od zalewu w Wałdowicach do Lubniewic wygląda na ukończoną chociaż mniej więcej na wysokości rezerwatu Janie stoi jeszcze kilka maszyn pod opieką niewidocznego ochroniarza. Po późniejszych doświadczeniach z czerwonym szlakiem rowerowym mam nadzieję że maszyny zostały po to aby uporządkować boczne drogi.
   Właśnie tu próbowałem skręcić w czerwony szlak rowerowy do mostku nad Lubniewką. Droga jak okiem sięgnąć okazała sie nieprzejezdna, zasypana masami piasku z pobliskiej budowy. Wydaje się że od tej strony rezerwat jest dziś niedostępny. Udało się jedynie dotrzeć na skraj bagna z majaczącym w oddali pasmem wody. Bo rezerwat Janie to zarastające jezioro Janowiec (Janie).


W głębi za drzewami majaczy jezioro Janie.

Przy kolejnym mostku na Lubniewce porzucam nową drogę i przedzieram się leśną drogą niskiej kategorii do Osiecka. Dziś droga jest zniszczona i zaniedbana ale kiedyś musiała mieć większe znaczenie o czym świadczy szpaler starych drzew rosnących wzdłuż poboczy.


Mostek na Lubniewce


Osiecko. Na rozstajach. W prawo do lasu, w lewo ... hmm też do lasu.


Osiecko

W Osiecku wyjeżdżam na szosę i pozostało tylko wracać do domu, tym bardziej że znacząco zaczęła wzrastać wilgotność.


Rower: Dane wycieczki: 58.80 km (19.00 km teren), czas: 03:32 h, avg:16.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Do głazu 'Tadka"

Niedziela, 25 września 2016 | dodano: 25.09.2016Kategoria gm. Bledzew

   Trochę powłóczyłem się moją starą wypróbowana weekendówką w lasach za Obrą. Dziś jednak mnie zawiodła, miejscami a zwłaszcza tam gdzie nawierzchnia nie jest wzmocniona szutrem koleiny zamieniły się w sypkie piaski i jazda była możliwa tylko środkiem drogi i na niskich przełożeniach. Jakoś je przebrnąłem i w najbliższym czasie tam nie pojadę.
  Z weekendówki najłatwiej dotrzeć do głazu o którym wspomniałem w wczorajszym wpisie i to był koronny argument przy wyborze trasy. Takie głazy pomniki to moja słabość i staram się je odszukać, a potem czasem pokazywać towarzyszom wędrówek. Głaz poświęcony pamięci zmarłego przed kilku laty leśniczego Tadeusza Śmiałkowskiego ustawiony jest w takim miejscu że odnaleźć go można tylko wiedząc o jego istnieniu i znając jego współrzędne. Podobno było to ulubione miejsce leśniczego co tłumaczyłoby lokalizację kamienia. Można byłoby jednak zasygnalizować jego istnienie na tabliczce kierującej do punktu widokowego (nie mam pojęcia jaki punkt mieli na myśli ustawiający strzałkę).


Głaz "Tadek" pod Krzywokleszczem

  Pomysł z takimi pomnikami leśników uważam za słuszny, szkoda że akurat ten jest tak głęboko ukryty. Nawiasem mówiąc leśniczy w takim małym środowisku jak Bledzew jest osobą publiczną i kiedyś go poznałem, ale nasza znajomość była trochę jednostronna (on mnie na pewno nie) .
   W dalszej wędrówce przemknąłem obok zagubionej w lasach osady Krzywokleszcz (mieszkają tam chyba dwie rodziny). Droga do Bledzewa dziś jest sypkim piaskiem przesypującym się między szprychami, wybrałem niewiele lepszą do Sokolej Dąbrowy. Stąd aż do domu mam asfaltową nawierzchnię. Jazda znów stała się przyjemnością.




Rower: Dane wycieczki: 39.10 km (19.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Goruńsko

Piątek, 18 marca 2016 | dodano: 18.03.2016Kategoria gm. Bledzew

   Kilka dni temu byłem wieczorem w Goruńsku. Po powrocie obiecałem czytelnikom mojego bloga że odwiedzę Goruńsko o wcześniejszej porze i postaram sie pokazać grobowce rodzin Bukowieckich i ich następców Büttnerów.
   Dziś miałem okazję ponownie pojechać do Goruńska. Na wycieczkę zabrał się zemną Janusz N.
   O budowniczym grobowca majorze Auguście Bukowieckim wspominałem w swoim wcześniejszym wpisie. August Bukowiecki urodził się w pobliskiej Chycinie z innej gałęzi Bukowieckich. Jego rodzinna Chycina po śmierci ojca została podzielona pomiędzy spadkobierców i ostatecznie na początku XIX w. sprzedana rodzinie Kalkreuthów.  August ponownie pojawił się w okolicy Chyciny po roku 1842 kiedy to po swoim dalekim bezpotomnym krewnym, Jerzym Bogusławie Bukowieckim odziedziczył Goruńsko.
  Po przejęciu Goruńska wybudował właśnie ten grobowiec o którym jest mowa. W nowym grobowcu zostali pochowani Jerzy Bogusław i jego zmarłe wcześniej dzieci. Sam August po swojej śmierci w 1856  również został tutaj pochowany. Zaledwie o kilka tygodni przeżył ojca kolejny lokator grobowca, Bernard Bukowiecki.


Grobowiec rodzinny Bukowieckich. Część otynkowana to współczesna dobudówka


Widok całości skutecznie zasłaniają świerki

  Po śmierci majora majątek przypadł żonie i sześciorgu pozostałym przy życiu dzieciom Augusta. Żona majora zmarła w 1862 r, a rodzina postanowiła sprzedać majątek i pieniądze rozdzielić. Nowym właścicielem został Gustaw Herman Büttner z Berlina. Nabywca zobowiązał się pozostawić w stanie nienaruszonym znajdujący się na jego dobrach rodowy grobowiec poprzednich właścicieli. Grobowiec przetrwał w tym stanie do 1945 r. kiedy to komorę grobową zasypano, a prowadzący do niej otwór zamurowano. Odtąd zaczął pełnić rolę kaplicy, którą w latach osiemdziesiątych rozbudowano do obecnych rozmiarów.
    Nowy właściciel również wybudował na pobliskim wzgórzu monumentalny grobowiec dla swojej rodziny . Od wioski do popadającego w ruinę mauzoleum prowadzi aleja okazałych dębów. 


Dębowa aleja prowadząca do mauzoleum  Büttnerów


Niszczejący grobowiec
Büttnerów

    W drodze do Goruńska przejeżdżaliśmy przez Stary Dworek. Za mostem na Obrze ma swoją plenerową pracownię miejscowy artysta rzeźbiący w drewnie. Mówię o plenerze gdyż dziś tworzył swoje dzieła dosłownie na brzegu rzeki. Przejeżdżając obok wdaliśmy się z nim w krótką pogawędkę i zrobiłem kilka zdjęć. Do Bledzewa jedziemy kierując się za mostem fortecznym w leśną drogę do dawnego młyna nad Tymianą. Obecnie trwa tam zrąb, stąd droga rozjeżdżona przez sprzęt drwali i samochody odbierające drewno. Chwilowo odradzam korzystanie z tego szlaku.




Dom i pracownia artysty


Trochę reklamy.

  Żeby nie iść na łatwiznę powrót do Skwierzyny zrobiliśmy drogą kilkakrotnie dłuższą jadąc przez Międzyrzecz.



Rower: Dane wycieczki: 56.37 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Elektrownia w Bledzewie

Środa, 16 marca 2016 | dodano: 16.03.2016Kategoria gm. Bledzew

   Pięknej popołudniowej pogody szkoda było zmarnować na przesiadywanie w domu. Adam usprawnił swój pojazd, a wczoraj się przyznał że jeszcze nie był przy elektrowni w Bledzewie. Pora naprawić ten brak. Namówiłem go na przejażdżkę nad zalew, a potem jeszcze na parę dodatkowych kilometrów po okolicznych polach.
   Dziś mieliśmy szczęście, furtka przy bramie na teren obiektu była niezamknięta. Udając że nie widzimy wypisanego wołowymi literami zakazu wstępu zjeżdżamy pod zaporę. Hydroelektrownia w Bledzewie należy prawdopodobnie do jednej najstarszych pracujących w Polsce. Oficjalnie pracuje niemal nieprzerwanie od 1911 r., ale już pod koniec 1910 pracowały w niej dwa pierwsze hydrogeneratory. To już ponad wiek, a staruszka nadal jest krzepka i pełna wigoru. Moc elektrowni wynosi 1,5 MW.
   Kilka lat temu miałem okazję być w wnętrzu. Proszę mi wierzyć że oprócz jednego wszystkie pozostałe generatory są rówieśnikami elektrowni. Energetycy zgromadzili w wnętrzu trochę starego zabytkowego osprzętu. Przy odrobinie szczęścia warto tam zajrzeć.
   Oryginalna budowla za sprawą czerwonego dachu i nietypowej dla takich obiektów wieżyczki przypomina trochę zamczysko.
 

Elektrownia - widok od dolnej wody. Poziom za tamą jest wyższy o około 8 m.


Widok od strony górnej wody
 


Rower: Dane wycieczki: 30.55 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Goruńsko i Zemsko

Wtorek, 15 marca 2016 | dodano: 16.03.2016Kategoria gm. Bledzew

     Na dzisiejszy popołudniowy wyjazd nie było chętnych. Januszek chyba dostał od małżonki jakieś pilne zadania do wykonania, w każdym razie do soboty wykręca się od wszelkich wyjazdów. A rower Adama przed wyjazdem uległ awarii. Usterka błaha ale z dzisiejszego wyjazdu nici.
   Zatem jadę sam. Plany jak zwykle przekraczają możliwości czasowe. Chciałem dotrzeć przez Goruńsko do Templewa i wrócić przez Nową Wieś i Sokolą Dąbrowę. Już w Goruńsku było widać że znów się przeliczyłem i teraz mam trzy możliwości; kontynuwać jazdę w zamierzonym kierunku ryzykując jazdę nocną, zawrócić i połowę drogi powrotnej wykonać przy resztkach dziennego światła, i możliwość trzecia pośrednia – dotrzeć brukowaną drogą przez goruńską kolonię rolniczą do Sokolej Dąbrowy i dopiero stamtąd popedałować do domu. Wybrałem trzecią i w efekcie ciemności dopadły mnie jeszcze kilka kilometrów przed Bledzewem.
  Wyjeżdżając z Skwierzyny zamierzałem zatrzymać się dłużej przy kaplicy w Goruńsku. Niestety było zbyt późno i zbyt ciemno na zdjęcia. Co do samej kaplicy- dwuczęściowa, nowsza część powstała chyba w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, dobudowana do starszej części, kaplicy-grobowca rodu Bukowieckich. Budowniczy grobowca major August Bukowiecki był niezwykle barwną postacią; Początkowo był oficerem pruskich dragonów, później w armii Księstwa Warszawskiego. Udziału w  wyprawie na Moskwę omal nie przepłacił życiem. Był w swoim życiu również starostą wyżyskim. W swoim poznańskim mieszkaniu udzielał schronienia uchodźcom z Królestwa Kongresowego min. Słowackiemu i Lenartowiczowi. Prywatnie był teściem znanego XIX wiecznego poznańskiego dziennikarza i literata Marcelego Motty który spisał jego biografię. Postaram się kiedyś pokazać tę kaplicę i  przy okazji pobliskie mauzoleum rodziny Büttner
  Natomiast przejeżdżając przez Zemsko zatrzymałem się na chwilę pod miejscowym kościołem. Kiedyś przy okazji szukania śladów po bledzewskich cystersach znalazłem na jego temat kilka informacji. Stojący w centrum wsi klasycystyczny budynek kościoła wprawdzie nie został zbudowany przez cystersów, ale jednak pewien związek z nimi ma. Obecna budowla powstała dwuetapowo. Starszą częścią jest wieża dobudowana w 1836 r. do wcześniejszego drewnianego kościoła. Było to w rok po kasacie zakonu. Natomiast nawa i prezbiterium powstały w końcowych latach XIX wieku po wyburzeniu pozostałego po cystersach drewnianego budynku kościoła. Panował wtedy chyba jakiś boom budowlany,  spora część obecnej wioskowej zabudowy również pochodzi z tego okresu. W październiku ubiegłego roku miałem okazję przebywać w wnętrzu świątyni. W przedsionku zachowała się  siedemnastowieczna rzeźba, przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem oraz krucyfiks ludowy z drugiej połowy XVIII wieku.
 W Zemsku nie ma również klasycznego kriegerdenkmala.  Zamiast tradycyjnego obelisku lub innego pomnika ufundowano tablicę poświęconą pamięci poległych na frontach I wojny światowej mieszkańców Zemska która zachowała się  w kościele 
  Oto kilka fotografii związanych z świątynią:


Kościół w Zemsku








I parę zdjęć z wnętrza



Rower: Dane wycieczki: 38.79 km (4.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Osiecko z sporą dawką terenu

Piątek, 26 lutego 2016 | dodano: 26.02.2016Kategoria gm. Bledzew

  Dziś piątek, a więc po pracy wolne dodatkowe dwie godziny. Więcej czasu to więcej możliwości. Pomyślałem o odwiedzeniu maleńkiej, opuszczonej wioseczki pod Osieckiem. Chodzi o Pniewo. Po siedmiu wiekach osadnictwa na jej terenie i ostatecznym upadku upaństwowionego rolnictwa (ślady budynków inwentarskich wskazują że była tam spora hodowla) ludzie stamtąd odeszli zostały tylko ruiny zagród i pola.
    Na wyjazd zabrał się ze mną Januszek N.. W lesie nawet porzucił swoje zwyczaje i udawało się przez sporą część drogi jechać obok siebie, a przynajmniej w zasięgu głosu. Januszek był ciekawy Lisiej Polany, wybieramy drogę obok leśniczówki nad Obrą i ciekawość kolegi została zaspokojona.
   Jutro w sobotę własnie stąd wystartuje XII Ogólnopolski Zimowy Spływ Obrą o tytuł "Oberstronga". Spływ polega na pokonaniu wpław ok 7 km odcinka Obry. Trudność polega na tym że uczestnicy mogą być ubrani wyłącznie w kombinezony do nurkowania typu mokrego (cokolwiek to znaczy), a odcinek do pokonania charakteryzuje się wartkim nurtem i jest najeżony mnóstwem zwałów drzew. Jutro uczestnikom przynajmniej nie grożą kry i mróz częste w wcześniejszych edycjach.


Obra przy Lisiej Polanie


A za plecami zaplecze

    Z Lisiej Polany bierzemy kierunek na Spaloną Leśniczówkę. Na położonym nieopodal węźle dróg wybieramy kierunek Pniewo. Spory kawałek tej drogi jest wybrukowany. Bruk zanika jeszcze przed opuszczeniem lasu, ale fakt jego istnienia wskazuje że kiedyś ta droga miała ważniejsze znaczenie. Wynurzenie się z lasu na skraju pniewskich pól wcale nie oznacza że opuszczamy drogi gruntowe, teraz zaczyna się kilka kilometrów kocich łbów. Bruk towarzyszy nam aż do Osiecka.




Pniewo - teraz pozbawione zieleni uwidacznia swoje ruiny, wiosną w okresie kwitnięcia tarniny i zdziczałych sadów wygląda niemal bajkowo

     W Osiecku rzucam propozycję odwiedzenia Dębowca, ostrzegam że to kolejne kilka kilometrów leśnych dróg i ok 5 km bruku do Nowej Wsi (kiedyś od strony Glisna testowali go Lasgosia z Robakiem). Protestów nie było, wniosek przyjęty przez aklamację. Nie mogło być inaczej przy dwóch zgromadzonych, oklasków i okrzyków entuzjazmu w związku z brukiem nie przewidziano.
     Zatem był również Dębowiec i bruk.  W Nowej Wsi miałem przygotowane jeszcze kilka wariantów dalszej jazdy, na szczęście zostały storpedowane w przedbiegach. Do Skwierzyny pozostaje jeszcze 20 km. a tymczasem już zaczyna zapadać zmrok.
      Powrót przez Sokolą Dąbrowę i Bledzew bez udziwnień. Nie było łatwo, połowa dzisiejszej trasy to różnej jakości drogi gruntowe, leśne i bruki.



Rower: Dane wycieczki: 52.46 km (25.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Gorzyca i Międzyrzecz

Piątek, 12 lutego 2016 | dodano: 12.02.2016Kategoria gm. Bledzew

   Pogodne piątkowe popołudnie, krótszy czas pracy, wszystko przemawia za tym żeby wykorzystać sprzyjające warunki na wyjazd w teren. Pomysł na trasę krystalizuje się już w trakcie jazdy. Terenowy odcinek pomiędzy Bledzewem i Międzyrzeczem zrodził się z obaw że na jazdę szosą zabraknie czasu, ponadto jazda przez las wydawała mi się ciekawsza.
  Szosę porzucam tuż za mostem w Bledzewie. Zjeżdżam w drogę prowadzącą do gospodarstwa agroturystycznego Dolatówka. Wkrótce porzucam drogę do Dolatówki na rzecz drogi pożarowej 58. Doprowadza ona do mostka na Strudze Jeziornej łączącej J. Chycińskie z Zalewem Bledzewskim. Przy jej ujściu istniał kiedyś młyn wodny Grunziger Heidemühle. Uległ on likwidacji na początku XX wieku ponieważ po napełnieniu zbiornika bledzewskiego znalazł się w obrębie jego cofki. Obecnie można zobaczyć tylko fundamenty domu młynarza i zatopione pod wodą jakieś elementy młyńskiej budowli piętrzącej. Mostek ten podobnie jak pobliski Most Bieruta jest przepustem rurowym. Miejsce to oficjalnie nosi nazwę Grądzkie, ale niektórzy miejscowi nazywają je również starą nazwą "Haidemile". W pobliżu dawnego ujścia Strugi Jeziornej na wysokim brzegu zalewu zachowały się wały i fosa wczesnośredniowiecznego grodziska.
  W dalszej drodze mijam zagubioną w lesie wysadzaną platanami (?) aleję. Kilkusetmetrowa aleja ciągnie się od skrzyżowania z drogą do Mostu Bieruta w kierunku Chyciny.  Na starych mapach oznaczona jako "Wilhelmstrasse". Nazwa upamiętniała przejazd cesarza Wilhelma II z Chyciny do stacji kolejowej w Głębokim. Wilhelm gościł w Chycinie na początku XX w. podczas podróży na manewry wojskowe pod Poznaniem. Nawiasem mówiąc  z tego samego powodu wspomniany wcześniej Most Bieruta przed 1945 nosił nazwę "Wilhelmbrücke", a półwysep nad jeziorem Chycina "Kaiserzelt".
 Leśne drogi opuszczam dopiero w Świętym Wojciechu przy moście na Obrze. Dalej już szosą do Międzyrzecza i prosto do domu.
  


Most w Bledzewie - funkiel nówka :-)


Kierunek Dolatówka, a w dalszej perspektywie Gorzyca.


Cały czas wzdłuż drogi ciągną się świetnie zachowane rowy strzeleckie - fortyfikacje polowe pobliskich grup warownych MRU.








Wszystkie zdjęcia z "Haidemile" (od Grunziger Heidemühle)


W Gorzycy wita remiza OSP.


Rower: Dane wycieczki: 48.76 km (14.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Bledzew

Niedziela, 10 stycznia 2016 | dodano: 10.01.2016Kategoria gm. Bledzew

    Podjąłem dziś próbę jazdy po lesie. Ruszyłem z Skwierzyny w kierunku Kostrzyna DK 24, aby na wysokości drugiej linii wysokiego napięcia skręcić w las. Jest tam droga którą można dotrzeć na skróty z Trzebiszewa do Osiecka, kiedyś musiała mieć spore znaczenie skoro za miejscem nazywanym "Spaloną Leśniczówką" zachowały się jeszcze odcinki brukowane.  Dziś jednak skorzystałem tylko z odcinka od DK 24 do "Spalonej Leśniczówki", reszta to droga prowadząca od "Spalonej Leśniczówki" do Sokolej Dąbrowy z odnogą do Bledzewa. Warunki do jazdy nie najlepsze, trzeba włożyć trochę więcej wysiłku i uwagi ale przy odrobinie samozaparcia można się przez nie przedrzeć, czego przykładem jest moja dzisiejsza wycieczka.





  W Bledzewie zatrzymałem się przez chwilę przy budynku dawnego młyna, tzw. słodowego, przy ul. Plac Klasztorny. Na miejscu stawu młyńskiego zachowała się nieckowata, podmokła łąka, natomiast po dawnej grobli poprowadzona jest droga. Staw był zasilany wodami Ponikwy (Jordanki) która obecnie uchodzi do Obry w pobliżu mostu.
   Dla zainteresowanych - z pozostałych bledzewskich młynów wodnych zachowały się jeszcze budynki młynów : młyna przy ul. Młyńskiej i młyna na Tymianie (miejscowi nazywają go owczarnią). Dociekliwi mogą jeszcze odszukać ruiny młyna na Ponikwie za stawami przy drodze do Sokolej Dąbrowy na wysokości przydrożnego krzyża.



Bledzew - kapliczka przy drodze do Krzywokleszcza.


Droga od Krzywokleszcza. Na horyzoncie Bledzew.


Dożywający swoich ostatnich dni stary budynek młyna słodowego w Bledzewie. Obecny budynek powstał w drugiej połowie XIX w. stoi jednak na miejscu wcześniejszego zbudowanego przez bledzewski klasztor cystersów w 1659 r. Pierwotny młyn podzielił los pozostałych klasztornych zabudowań w 1843 r.

   Z Bledzewa prosto do domu z wariantem drogi przez Stary Dworek. Przy skrzyżowaniu w centrum wioski szopka z figurami wyrzeźbionymi przez miejscowego artystę.

  
  
Rower: Dane wycieczki: 33.33 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Start w nowy sezon

Piątek, 1 stycznia 2016 | dodano: 01.01.2016Kategoria gm. Bledzew

   Tradycyjnie od kilku lat w okolicy 1 stycznia wybieram się nad Zalew Bledzewski. Dziś również miałem ochotę wyskoczyć na godzinkę nad brzegi zalewu. Ruszyłem dopiero po południu, a trasa jaką wybrałem była wypadkową dwóch czynników; mgły która ograniczała widoczność do kilkudziesięciu metrów i bezpieczniej było jeździć w terenie,  ponadto dziś chciałem pobyć na trasie tylko sam z sobą. To drugie udało się niemal idealnie, jedynym spotkanym człowiekiem była kobieta spacerująca z psem gdzieś pomiędzy Krzywokleszczem, a Bledzewem. 
   Nad zalewem chciałem podjechać pod zaporę, popatrzeć jak wygląda majaczący z mgły budynek elektrowni.  Rok temu trafiłem na otwartą bramę w ogrodzeniu ośrodka i udało się dotrzeć niemal do podnóża zapory. Dziś brama była zamknięta na trzy spusty i nic nie wyszło z oglądania elektrowni.  Zresztą mgła tak ograniczała widoczność że z wysokiego północnego brzegu nie było widać leżącego kilkanaście metrów niżej lustra wody.


Tę budowlę chciałem dziś zobaczyć. Natomiast zdjęcie pochodzi z mojej wizyty przy elektrowni w grudniu 2014 r.

  Jazda w mgle dostarcza nowych nieznanych mi wcześniej wrażeń. Przede wszystkim traci się poczucie odległości, a znane miejsca wycięte z kontekstu wyglądają jakoś inaczej.  Pomimo tego że poruszałem się po znanym mi terenie kilka razy miałem poczucie że zbłądziłem. W końcówce żeby nie kusić losu zrezygnowałem z planowanej wcześniej leśnej drogi na rzecz drogi technicznej przy S3.


Nad Obrą. Początkowo próbowałem jechać Szlakiem Bobrów.

Dnem tego wąwozu sączy się strumyczek zasilający w wodę Zalew Czapliniec. Prawdopodobnie nazywany jest Tymianą. Przy jego ujściu do Obry znajdował się kiedyś młyn wodny. Zabudowania istnieją do dziś, są zamieszkałe i noszą nazwę Młyn Tymiana. Obok widoczne stawy i budynki gospodarstwa agroturystycznego Łowisko Tymiana.

 Sezon rowerowy 2016 r. uważam za otwarty. 




Rower: Dane wycieczki: 32.77 km (24.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Bledzew, Glinik

Niedziela, 27 grudnia 2015 | dodano: 27.12.2015Kategoria gm. Bledzew, gm. Deszczno

    Pierwsza poświąteczna wycieczka, z której część odbyłem z cyklistami SSC. Leciutka trasa do Bledzewa z powrotem do Starego Dworku przez las. Pożegnałem się z nimi na parkingu pod Lisią Górą i ruszyłem indywidualnie nad Jezioro Glinik.
  Jezioro objechałem od zachodu czerwonym szlakiem rowerowym. Zajrzałem na obydwa półwyspy. Przy plaży spora liczba samochodów, a wokół jeziora tłumy spacerowiczów. Na zbliżeniu śladu GPS wygląda jakbym jezioro przekroczył po wodzie. Nie ma w tym żadnego cudu, po prostu w tym miejscu jest grobla oddzielająca jezioro od leżącego obok stawu. Staw pewnie kiedyś zanim usypano groblę był płytką zatoką jeziora. 


Mało czytelna inskrypcja w języku niemieckim zawiera prośbę do Matki Boskiej o błogosławieństwo dla ziemi bledzewskiej i informuje że u jej stóp znalazło miejsce wiecznego spoczynku 87 żołnierzy rosyjskich z kampanii napoleońskiej zmarłych w okresie od marca do lipca 1814 r.  w lazarecie utworzonym w bledzewskim klasztorze.


Jezioro Glinik.


Punkt do odszukania podczas biegu na orientację. Ukryty za drzewem na większym półwyspie.








Widoczki z Małego Półwyspu.


Rower: Dane wycieczki: 56.41 km (34.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)