blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(9)

Moje rowery

Kross 76246 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

gm. Miedzyrzecz

Dystans całkowity:4454.06 km (w terenie 928.50 km; 20.85%)
Czas w ruchu:188:01
Średnia prędkość:15.93 km/h
Maksymalna prędkość:36.30 km/h
Suma podjazdów:736 m
Suma kalorii:7209 kcal
Liczba aktywności:65
Średnio na aktywność:68.52 km i 4h 35m
Więcej statystyk

Gdzieś pod Międzyrzeczem

Niedziela, 20 listopada 2016 | dodano: 20.11.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz

    Wyjazd po godzinie 12 nie dawał dziś szans na jakąś dłuższą wycieczkę. Czas, a właściwie jego brak zweryfikował wcześniejsze projekty i wycieczka ostatecznie zamieniła się w nieplanowane błąkanie w lesie pomiędzy Wyszanowem i Jordanowem.  Są to tereny które w zasadzie już odwiedzałem, ale dziś sprawdziłem kilka dróżek na które wcześniej zabrakło czasu. 


Wyszanowo.

    A wszystko przez olbrzymią kałużę na lokalnej gruntowej drodze do Szumiącej w którą zboczyłem z planowanej marszruty w Wyszanowie. Kałuża zadziałała jak zawór zwrotny. Kiedy już pokonałem ją w jedną stronę straciłem ochotę na odwrót. Potem zaczęła się improwizacja. Jadąc w kierunku Jordanowa analizuję i odrzucam kolejne pomysły na dalszą trasę. Niestety na wszystkie potrzeba czasu, a do zmroku zostało niecałe 2 godziny. Las żegna mnie w Szumiącej kolejną maleńką 50 metrową kałużą. Kontynuuję jazdę skrajem podmokłej doliny Paklicy, wokół łąki i szuwary. Kilka kilometrów i na horyzoncie pojawiają się wieże klasztornego kościoła w Jordanowie. Samą miejscowość omijam drogą techniczną przy S3.  Droga kończy się na wiadukcie w polach przed Kaławą, pozostaje zawracać lub zjechać miedzami na drogę do Międzyrzecza i wracać do domu.


To jest jedynie nędzna imitacja mojego dzisiejszego "zaworu zwrotnego".


Karawaka w Szumiącej. Kiedyś już o niej  na 
blogu wspominałem.


    Przed Nietoperkiem przypomniałem sobie że mieszka tam i prowadzi gospodarstwo agroturystyczne pasjonat kolei który zbudował miniaturową 400 metrową linię kolejową. Liczyłem że chociaż przez płot rzucę okiem na to cudo, dlatego zboczyłem do wioski. Niestety kolejka jest zbudowana chyba na zapleczu gospodarstwa. Może jeszcze kiedyś przypomnę sobie o niej w sezonie, latem. Zatem dziś wykonuję w tył zwrot i w drogę do Międzyrzecza.
    Międzyrzecz znów rozkopany. I w tym jest zawarta wyższość roweru nad innymi pojazdami że można się z nim przedrzeć nawet przez wykopy. Dalej już bez przeszkód prosto do domu. Końcówka już po zmroku.


Rower: Dane wycieczki: 72.75 km (11.00 km teren), czas: 04:34 h, avg:15.93 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Przez Święty Wojciech

Środa, 13 lipca 2016 | dodano: 13.07.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz

   Wyjazd z Adamem Cz bez jakichś bliżej sprecyzowanych planów. Już w drodze ustalamy trasę która w przybliżeniu odpowiada tej która własnie została zrealizowana. Przez chwilę zaczęło kropić i wydawało się że  wyjazd wisi na włosku. Skończyło się na straszeniu.
    Aby przedostać się na DW 137 do Sulęcina omijamy Międzyrzecz wybierając wariant z przejazdem przez Święty Wojciech. Droga może mniej wygodna, ale Adam jako rodowity świetowojciechowszczanin przy okazji odwiedza swoją rodzicielkę. Ja w międzyczasie pospacerowałem nad Obrą i w okolicy małego, uroczego kościółka. Na placu przykościelnym zachowało się jeszcze kilka nagrobków z początku XX wieku.


Obra pod Międzyrzeczem


Graffiti na filarach mostu - trasa S3



Ścieżka spacerowa z i do Międzyrzecza - mostek na Obrze


XVIII -wieczny kościółek. Tablica przypomina o morderstwie dokonanym 1000 lat temu na pięciu osiadłych tu benedyktyńskich eremitach. 

     Po powrocie Adama ruszamy w drogę. Tym razem już bez zatrzymywania się do Templewa i poprzez Bledzew do domu. Przy DW 137 widzę kilka nowych tablic kierunkowych z oznaczeniami szlaków rowerowych. Tych szlaków akurat nie znam, albo nowo wyznaczone, albo do tej pory były głęboko zakamuflowane. Trzeba będzie je zbadać jesienią. 



Rower: Dane wycieczki: 62.57 km (9.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Reminiscencja czwartkowego pomnika wilka

Sobota, 9 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz

     Wbrew swoim wcześniejszym oczekiwaniom miałem dziś wolne popołudnie, można wyskoczyć na kilka godzin poza Skwierzynę. Po czwartkowym wyjeździe do pomnika wilka miałem ochotę powtórzyć tamtą trasę ale tym razem niejako pod włos, byłaby to wycieczka skrojona akurat na czas który mam do dyspozycji . 
     Do Żółwina wszystko szło zgodnie z planem, później niezupełnie, ale z obydwu pomyłek jestem zadowolony. Odkryłem nowe drogi z których może kiedyś będę jeszcze korzystał. Zatem po kolei, otóż kiedyś w Żółwinie wypatrzyłem drogowskaz do Policka, ale droga w którą on kieruje nie wyglądała zachęcająco. Dziś byłem sam, bez malkontentów, zaryzykowałem i liczyłem że wyjadę w Policku. Droga okazała się całkiem przyzwoita tylko nieoczekiwanie dla samego siebie znalazłem się w Bobowicku. Błąd w nawigacji został popełniony na rozjeździe tuż za Żółwinem gdzie wybrałem drogę bardziej uczęszczaną.




W Żółwinie

    Prawem serii kolejny błąd zrobiłem z marszu. Jeszcze przed skrzyżowaniem w Bobowicku myślałem o prawidłowej drodze, ale na skrzyżowaniu zamiast do Trzciela odruchowo skręciłem w kierunku Pszczewa i natychmiast zapomniałem o sprawie. Coś mi wprawdzie nie pasowało widokowo, ale złożyłem to na karb nietypowego kierunku z którego przyjechałem.  Analogicznie jak w czwartek wykonałem zwrot w prawo w leśne drogi pożarowe, a po paru kilometrach wyjeżdżając z lasu zobaczyłem osadę Janowice której się tu nie spodziewałem. Ze zdumienia dostałem oczu wielkości spodków. O samej wiosce wiedziałem tylko tyle że jest w tamtym rejonie, ale nie mogłem jej umiejscowić w stosunku do znanych mi miejscowości.  Na domiar złego dziś wybrałem się bez map więc dalsza jazda odbyła się na tzw. czuja. W znanej sobie przestrzeni odnalazłem się dopiero po kilku kilometrach w Karolewie.
    Z Karolewa niebieskim szlakiem dotarłem do parkingu przed Skokami. Szlak jest poprowadzony niedawno zbudowaną leśną drogą o świetnej nawierzchni szutrowej. Częściowo pokrywa się z trasą którą miałem w dzisiejszych planach, czyli można powiedzieć że wróciłem do normalności. Z parkingu o którym wspomniałem na początku akapitu najłatwiej i najwygodniej jest dotrzeć do pomnika wilka. Droga do niego jest nieźle oznakowana.




W Skokach




Gdzieś nad bezimiennym ciekiem wypływającym z Jeziora Bukowieckiego w kierunku Międzyrzecza. Oficjalnym i głównym odpływem jest Paklica.

  W Skokach od dawna ciekawił mnie węzeł szlaków przed mostem i odchodzące od niego drogi. Dziś czas pozwalał tylko na najkrótszą opcję. Wybrałem ok 9 km. niebieski szlak do Nietoperka i stamtąd powrót szosą do Skwierzyny. 


Rower: Dane wycieczki: 72.32 km (28.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do pomnika wilka

Czwartek, 7 lipca 2016 | dodano: 07.07.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz

     Na dzisiejszy wyjazd namówił mnie Adam Cz. Decyzja o tym dokąd pojedziemy zapadła już w trakcie jazdy. Wypadło na stojący w lesie kilka kilometrów za Międzyrzeczem pomnik wilka. 
    Okolice Międzyrzecza zawsze były mocno zalesione. Gdy u schyłku średniowiecza rozpoczęto na masową skalę wyrąb lasów, nastąpił spadek pogłowia zwierzyny płowej, głównego pokarmu wilczych watah. Przymierające głodem wilki zabrały się wówczas za zwierzęta domowe, szczególnie za owce i bydło. W obronie inwentarza zaczęto je bezlitośnie tępić. Osiemnastego lipca 1852 r. w lasach międzyrzeckich zastrzelono ostatniego wilka który przywędrował w te okolice z Wielkopolski. W wielkiej obławie zorganizowanej przez myśliwych i chłopów z Bukowca, Wyszanowa i Bobowicka padł z ręki Johana Ungera z Lusowa pod Poznaniem. Ok. 6 km na południowy wschód od Międzyrzecza w miejscu gdzie został upolowany, postawiono obelisk z kamieni w kształcie wysokiej na 3 m piramidy. Na jednej ze ścian bocznych umieszczono tablicę z wyrytym wierszowanym napisem w języku niemieckim. Podczas przeprowadzonego kilka lat temu remontu do niemieckiego dołączono napis polski będący dosyć swobodnym tłumaczeniem oryginału
 "Tu zakończył Kompan życie,
który owiec zżera płód
Johan Unger należycie
Zaspokoił jego głód".
      Do pomnika dotarliśmy tradycyjną trasą przez Międzyrzecz. Powrót czerwonym i zielonym szlakiem do Bobowicka, a stamtąd przez Żółwin do Kalska i Rokitna. Z Rokitna czerwonym szlakiem do Chełmska.
    W lasach pod Bobowickiem zaskakują znakomicie utrzymane leśne drogi, jazda po nich jest samą przyjemnością. Od czasu mojego ostatniego pobytu w tych lasach (kilkanaście miesięcy temu) na węzłowych rozjazdach szlaków pojawiły się tabliczki kierunkowe. Zabłądzenie stało się tam praktycznie niemożliwe. Zaszły zmiany na plus.


Rzeczony pomnik wilka


Tablice kierunkowe szlaków


Rower: Dane wycieczki: 63.32 km (17.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Punkt zwrotny - Bobowicko

Wtorek, 5 lipca 2016 | dodano: 05.07.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz

   Była to typowa jazda donikąd której punkt zwrotny (od zwrotu w tył) miał miejsce w Bobowicku.
  Na przejażdżkę wybrałem się z Adamem Cz. Wyjazd trasą do Międzyrzecza przez Rokitno. Droga jest dalsza od standardowej o jakieś 6 km., ale znacznie ciekawsza widokowo. Szczególnie sielankowa jest na odcinku kilku kilometrów tuż za Kalskiem z łąkami i polami poprzetykanymi małymi zagajnikami i kępami drzew. Dziś do tej sielanki nie dotarliśmy za sprawą zwrotu w lewo. Zwrot w lewo oznaczał żwirową drogę z Kalska do Kuligowa. Z Kuligowa ruszamy szosą do Międzyrzecza. Liczyłem na to że Adam da się przed powrotem namówić na Kuźnik i zahaczymy o Jezioro Bukowieckie, tymczasem to on mnie namówił na jazdę drogą dla rowerów do Bobowicka.


Martwe sosny - pomniki przyrody za szpitalnym płotem w Międzyrzeczu-Obrzycach

  Pierwsze krople deszczu spadły w Bobowicku. Tamtejsi mieszkańcy twierdzą że jak chmura nadciąga od strony jeziora to deszcz rozchodzi się po kościach. Ten też miał się tak rozejść, i z taką nadzieją ruszyliśmy w drogę powrotną.  Może prognozy tubylców są prawidłowe, ale chyba tylko dla Bobowicka, niestety w Międzyrzeczu padało nadal, w Popowie przed krótkotrwałą ulewą schroniliśmy się w wiacie przystankowej, a w momencie kiedy zamykałem za sobą drzwi domu w Skwierzynie spadł kolejny rzęsisty deszcz. To że udało się wrócić z w miarę suchą skórą zawdzięczamy pelerynom, wiatom, a przede wszystkim szczęśliwemu zrządzeniu losu.


Rower: Dane wycieczki: 53.90 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Gorzyca, Bledzew i świński "pomnik"

Środa, 15 czerwca 2016 | dodano: 16.06.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz

   Po południu się rozpadało i właściwie nie liczyłem na to że gdzieś wyruszę. Ale po osiemnastej deszczyk zaczął zanikać, a gdzieś nad Międzyrzeczem pokazał się pasek błękitnego nieba. Ryzyk fizyk, wyciągam welocyped i jadę w stronę słońca. Rzeczywiście gdzieś w okolicy Zamostowa na chwilę wyjrzało słoneczko.
  Z Skwierzyny wystartowałem w kierunku Międzyrzecza z myślą że zboczę w którąś boczną drogę i wrócę do domu innym śladem. Ale na brodzenie w kałużach również nie miałem ochoty. Dopiero za Głębokim pokazała się trochę lepsza droga do Gorzycy. Gorzyca mi pasuje, do Zamostowa szutrówka, od Kurska przez Chycinę i Bledzew asfaltówka, a przy okazji zajadę w Bledzewie pod "świński pomnik" (temat niedawno wywołany przez Jurka).
  Jakieś dwa kilometry przed Gorzycą natknąłem się w lesie na kilka grup nastolatków, w sumie mogło być tego towarzystwa jakieś pół setki, czyli nie było to spontaniczne a wyraźnie zorganizowane wyjście w teren. W Gorzycy przekraczam Obrę, najbliższe mosty pozwalające wrócić na "nasz" brzeg to Święty Wojciech pod Międzyrzeczem lub Bledzew. Jest jeszcze wprawdzie Most Bieruta ale widoczne jak okiem sięgnąć kałuże na drodze do tej przeprawy zniechęcają. Wygrywa Zamostowo. 




Obra i most w Gorzycy


Pałac i zabudowania folwarczne zajmuje gospodarstwo agroturystyczne "Maya". Pałac w remoncie.




Kościół i grobowiec rodziny von Kalckreuthów. Ród Kalckreuthów wywodzi się z Saksonii
. Jedna z gałęzi rodu pojawiła się w XIII w. na Śląsku, od XVI w. znani są w Wielkopolsce (m.in. w Dłusku, Muchocinie, Gorzycy, Kursku). Szlachta na pograniczu nie była hermetyczna narodowościowo więc część tych majątków przejęli żeniąc się z córkami miejscowej szlachty

  Mijam Zamostowo, Kursko, Chycinę. Chociaż nie,  Chyciny nie mijam, zatrzymałem się przecież przed jednym z domów dla sfotografowania zabawnych zajączków. W bramie podwórza pojawia się sympatyczna pani, zachęca do zobaczenia kolejki którą panie z Chyciny przygotowują na festyn w bledzewskiej szkole. Zainteresowani festynem - ma to być 7 lipca (chyba piątek?).


Zajączki z Chyciny

  Jeszcze tylko Bledzew z prosiakiem i pędzę prosto do Skwierzyny. Wieprzka widać z drogi do Goruńska. Pierwszy raz podjeżdżam w jego bezpośrednie otoczenie. Jest to takie swoiste logo, znak rozpoznawczy fermy. Stoi tam odkąd pamiętam. Czy dziś hoduje się tam jeszcze trzodę chlewną nie wiem. Obiekt zajmuje kilka hektarów, w jednej części na pewno jest bydło. Czasem łazi po wybiegu i w sprzyjających warunkach czuć gnojowicę jeszcze kilometr w kierunku Goruńska.


  Teraz pozostało jedynie szybko pokonać tych kilkanaście kilometrów które mi pozostały do domu


Rower: Dane wycieczki: 44.76 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Rogoziniec, Depot

Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 20.03.2016Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, Zbąszynek

    Na dzisiejszy wyjazd w okolice Zbąszynka namówiłem Janusza N. Właściwie to nie napracowałem się zbytnio nad tym namawianiem, poinformowałem tylko dokąd się wybieram w sobotę i zapytałem czy dołączy.
    Jeszcze za mojego pierwszego wyjazdu do Zbąszynka zaintrygowała mnie nazwa miejscowości "Depot" umieszczona na drogowskazie w Dąbrówce Wielkopolskiej, natomiast ze względu na swoją militarną przeszłość interesowały mnie również budynki Technikum Leśnego w Rogozińcu. Skoro tylko kilka kilometrów dalej leży Zbąszynek na początek jedziemy do Zbąszynka, a interesujące mnie miejsca obejrzę w drodze powrotnej.


Wiejska ulica w Lutolu Suchym. Charakterystyczne usytuowanie domów szczytami do drogi

   Zbąszynek ma zaledwie dziewięćdziesięcioletnią historię. Powstał w latach 1923-39 na polach wsi Kosieczyn. Ponieważ pobliski węzeł kolejowy Zbąszyń znalazł się na wskutek traktatu wersalskiego po polskiej strony granicy powstała konieczność zbudowania nowego węzła który ponownie połączyłby przerwane linie kolejowe po stronie niemieckiej. Pierwotnie miał on powstać obok Dąbrówki Wielkopolskiej, wystąpiły jednak jakieś trudności z wykupem niezbędnych gruntów stąd przesunięcie do Kosieczyna.








Widoki z Zbąszynka.

   Po krótkim pobycie w Zbąszynku zaczynamy odwrót do Dąbrówki Wielkopolskiej, wsi znanej w okresie międzywojennym z swojej walki o polskość. Do 1939 r. istniały tu szkoła polska, i polskie stowarzyszenia . Po wybuchu wojny hitlerowcy brutalnie rozprawili się z działaczami polskimi. Ich pamięci poświęcona jest tablica umieszczona na ścianie kościoła. Lista liczy 12 nazwisk.




Dąbrówka Wielkopolska - kościół i dzwonnica.

   Obok kościoła zachował się neorenesansowy pałac wzniesiony w połowie XIX w. dla barona Schwarzenau według projektu znanego niemieckiego architekta Fryderyka Augusta Stülera. Jako rezydencja przestał on funkcjonować jeszcze w okresie międzywojennym po likwidacji majątku. Widać że ostatnio jest trochę zaniedbany.




Pałac barona Schwarzenau widok od frontu i parku.

     W naszej dalszej drodze docieramy do drogowskazu kierującego do Depotu i Bolenia. Nas interesuje tylko Depot. Współczesny Depot okazuje się być niewielką osadą i jakąś bazą magazynową w pobliskim lesie. Jednak znacznie ciekawsze są wszechobecne ślady zamierzchłej przeszłości, są to nasypy po bocznicach kolejowych i dziesiątki fundamentów. Podobno przed pierwszą wojną światową istniał tu olbrzymi skład amunicji dla potrzeb armii kajzerowskiej. Skład został zlikwidowany w ramach rozbrajania Niemiec po I wojnie światowej.  
    Fundamenty rozciągają się aż do Rogozińca, ale to odkrywamy dopiero po dłuższym błąkaniu się aż w okolice Bolenia i wykonaniu zwrotu do tyłu. Błąkanie się to efekt zasięgnięcia języka na temat drogi do Rogozińca u przedstawicielki miejscowej ludności. Po zastanowieniu się myślę że odpowiedź była w zasadzie prawidłowa, natomiast źle zostało sformułowane i postawione pytanie. Dopiero kiedy przy budynkach Technikum Leśnego w Rogozińcu wyciągnąłem mapę okazało się że od miejsca w którym indagowaliśmy kobiecinę wystarczyło wrócić 50 m i skręcić w drogę która wyprowadziłaby nas pod bramę szkoły.


Takie budowle ciągną się na przestrzeni kilku kilometrów. Są ich dziesiątki.

    Osławione koszary zbudowane przez Francuzów w ramach reparacji wojennych po przegranej wojnie 1870 r. okazują się być dwiema lub trzema budynkami. Zaniedbanym parterowym budynkiem komendy składu i jednym lub dwoma koszarowcami (moje wątpliwości budzi jeden z budynków który mógł być dobudowany już w czasie funkcjonowania szkoły). Na teren szkoły weszliśmy boczną furtką i dopiero opuszczając teren szkoły widzimy tablicę zakazującą wstępu osobom postronnym. Nikt nas jednak wcześniej nie wypędzał, a poza kilkoma samochodami świadczącymi że jednak ktoś jest w obiektach nie zauważyliśmy tam żywego ducha.
  Reasumując , Francuzi wybudowali w 1871 r. dla Prusaków w lesie pomiędzy Dąbrówką i Rogozińcem składy amunicji, a na skraju lasu pod Rogozińcem niewielkie koszary dla załogi obsługującej i ochraniającej ten skład. 






Jak widać na załączonym obrazku - Technikum Leśne
    Powracamy do Rogozińca i obieramy kierunek na Międzyrzecz. Kolejna miejscowość to Chociszewo. W Chociszewie znajduje się najstarszy na ziemi międzyrzeckiej dzwon pochodzący z 1500 r. Kościół okazuje się być otwarty. Wchodzimy zobaczyć wnętrze, zrobić kilka zdjęć. Dzwon prawdopodobnie znajduje się na dzwonnicy w wieży. Po wyjściu z kościoła należałoby już jednak nieco przyspieszyć nasz powrót w rodzinne pielesze.


Wnętrze kościoła w Chociszewie

      Wracając do Międzyrzecza wykonaliśmy zwiadowczy przejazd przez Brójce. Do Brójec prowadzi czerwony szlak. Szlak poprowadzony z Chociszewa drogą gruntową jest początkowo dosyć słabo oznakowany, dopiero po kilometrze upewniamy się że jednak jesteśmy na właściwej drodze.
   Brójce wyglądają na sympatyczną miejscowość, trzeba będzie je kiedyś odwiedzić, tym bardziej że zaledwie trzy kilometry dalej rozciągają się tereny które już znam z poprzednich wyjazdów.
   Z Starego Dworu jedziemy już bez zatrzymywania, mijamy Szumiącą i w Kaławie wypadamy na starą drogę z Zielonej Góry do Międzyrzecza i dalej do Skwierzyny i Gorzowa. 
   Zaliczyłem kolejny wyjazd na współczesne pogranicze wielkopolsko-lubuskie, historycznie podobnie jak Skwierzyna jest to jednak Wielkopolska.



Rower: Dane wycieczki: 120.48 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

Karawaka.......

Sobota, 16 stycznia 2016 | dodano: 16.01.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz

  .....krzyż choleryczny, jedyny o którym wiem i znajdujący się w zasięgu moich wycieczek. Dla bardziej zainteresowanych karawakami rozwiniecie tematu w  - wikipedii . Jedyna karawaka na ziemi międzyrzeckiej o której słyszałem znajduje się w Szumiącej. Kapliczka na której ją zamieszczono jest standardem XIX wiecznym. Takie same stoją niemal w wszystkich miejscowościach na południe od Międzyrzecza. Ta stojąca na wylocie z wioski w kierunku Kaławy wyróżnia się od innych wieloramiennym krzyżem - karawaką. Daty umieszczone na ramionach krzyża upamiętniają epidemie dżumy -1679 i cholery 1866. Nie znalazłem żadnych bliższych informacji na temat jakichś epidemii pod Międzyrzeczem, wydaje się że powstanie krzyża na kapliczce jest związane prawdopodobnie z jakimś odpryskiem poznańskiej epidemii cholery w 1866 r.
 Nauczony wczorajszymi doświadczeniami omijałem wszelkie skróty drogami terenowymi. Kilka zdjęć z wycieczki:

  
Św. Krzysztof z Bukowca.


Bukowiec - zabytkowa pompa strażacka.


Bukowiec.


Kościółek w Szumiącej.


Karawaka w Szumiącej- dla której odbyłem dzisiejszą wycieczkę.


Rower: Dane wycieczki: 72.33 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Bobowicko, Pszczew

Sobota, 12 grudnia 2015 | dodano: 12.12.2015Kategoria gm. Pszczew, gm. Miedzyrzecz

   Dziś wybrałem się do Bobowicka. Za poprzednich pobytów nigdy się tu nie zatrzymywałem.
  Jest to wieś o średniowiecznej metryce, położona nad jeziorem, odległa od Międzyrzecza o kilka kilometrów. W średniowieczu pełniła funkcje obronne chroniąc szlak handlowy prowadzący z Poznania na zachód. Fragmenty średniowiecznej wieży obronnej wielkopolskiego rodu rycerskiego Samsonów-Watów podobno są widoczne w piwnicach pałacu. W XVI w. za sprawą kolejnego właściciela Jerzego Nadelewicza Kręskiego Bobowicko stało się jednym z ważniejszych ośrodków arian. Po wypędzeniu arian z Polski, drogą rodzinnych sukcesji należało kolejno do miejscowych rodów Seydlitzów, Kalckreuthów i Dziembowskich. Dziembowscy opuścili wioskę dopiero w 1945 r.
     Na szerokim, wysokim cyplu wcinającym się w jezioro stoi zespół budynków dawnej rezydencji właścicieli. Właśnie ta rezydencja była powodem dla którego się tu zatrzymałem. Pomimo tego że jest opuszczona i powoli niszczeje ma swojego właściciela. Bramy są pozamykane, a stosowne tablice informują że wstęp na teren jest zabroniony i grozi spotkaniem z złymi psami. Nie mam pojęcia jak można legalnie wejść na teren posesji. Ja pod pałac przedostałem się przez jedyne niezagrodzone miejsce, ledwie widoczną ścieżką nad jeziorem.
    Pierwszą budowlą którą widać przy mojej drodze jest dawna oficyna dworska, tzw. „stary dworek”. Jest to XVIII wieczna budowla o konstrukcji ryglowej. Siły grawitacji pokonały już najsłabszą część budynku, reszta trzyma się resztkami sił.
 

Oficyna dworska.

   Dalej ścieżka prowadzi wzdłuż wysokiego muru oporowego do cypelka przed tarasem pałacu. Przy jednej z ścian szczytowych znajdują się XVIII i XIX wieczne nagrobki, na wszystkich widnieje nazwisko Dziembowski. Zostały tutaj przeniesione (prawdopodobnie z troski o to, by nikt ich nie rozbił) z cmentarzyka rodowego. Obok można byłoby przedostać się na podwórze pałacowe. Zniechęcają do tego dwa widoczne ujadające Brysie i kolejne które słychać gdzieś w tle. Zerknąłem tylko z ukosa na fasadę pałacu z umieszczonym w tympanonie herbem Dziębowskich – Pomianem i wycofałem się przez chaszcze do dziury przez którą się tu wdarłem.
















    Żeby nie wracać tą samą drogą którą tu dotarłem kontynuuję jazdę do Pszczewa. Jest już zbyt późno aby zabawiać się w zwiedzanie miasteczka, wstąpiłem tylko na teren przykościelny. W kościele trwało jakieś nabożeństwo. Z starego cmentarza za kościołem zachowało się tylko kilka nagrobków – m.in. zasłużonego pszczewskiego proboszcza Władysława Enna, jego następcy Leona Fischboka i dwóch powstańców styczniowych – Melchiora oraz Macieja Górnych. Enna i Fischboka można znaleźć w Google, natomiast o Górnych nie ma wzmianki. Nie ustaliłem czy byli to bracia, czy ojciec z synem.


Nagrobki księży: Enna i Fischboka.


Nagrobki  Melchiora i Macieja Górnych.

   Do Skwierzyny wracam kombinowaną drogą przez Stołuń, omijając Szarcz skrótem nad jeziorem, skrótem obok folwarku Helena w Dziubilewie do Lubikowa, i dalej tradycyjnie do Rokitna. Ze względu na zapadający zmrok od Rokitna rezygnuję z dróg terenowych na rzecz szosy z TIR-ami za plecami.
   Tradycyjnie, podobnie jak w ubiegłym tygodniu przed samymi drzwiami domu dopadł mnie deszcz.



Rower: Dane wycieczki: 66.41 km (12.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pod Miedzyrzecz

Piątek, 20 listopada 2015 | dodano: 20.11.2015Kategoria gm. Miedzyrzecz

   Pogoda zrobiła niespodziewany prezent - przestało padać. A ja od trzynastej jestem wolny; już po pracy, nic nie muszę załatwić, nic zakupić. No niezupełnie wolny, trzeba trochę pomóc teściowej, ale to się załatwi przy okazji.
    Droga do Zemska wydawała mi się zbyt banalna, zatem trochę ją zmodyfikuję. Początkowo myślałem o jeździe przez Międzyrzecz, Templewo i Bledzew. Zamiar zbyt ambitny, na wysokości Głębokiego musiałem wprowadzić poprawki zmniejszające planowaną pętlę. Obok plaży na Głębokim skręcam w leśną drogę prowadzącą do przystanku kolejowego. Mam zamiar dotrzeć do Gorzycy.  Za torami droga zamienia się w aleję. Jedzie się świetnie, większe kałuże jedynie obok leśniczówki w Gorzycy. 




Gorzyca.

    Przed kościołem zabawna przygoda z psami. Wyskoczyły do mnie z ujadaniem dwa średniej wielkości kundle. Zwiększam czujność aby nie dobrały się do moich nogawek, więc nie wiem skąd wyskoczył trzeci,  mikrusek. Maluch podbiegł, popatrzył, a następnie strasznie złajał swoich większych kolegów. Tamtym zrobiło się chyba głupio bo ucichli i wycofali się za płot, a malec pobiegł dalej w swoich sprawach  Wyglądało tak jakby mikrus był na tamtej ulicy dużym autorytetem.
    Z Gorzycy do Bledzewa można dotrzeć bezpośrednio przez Chycinę (gorsza droga) lub dalsza przez Zamostowo i Chycinę. Do Zamostowa jedzie się gładko, a od Kurska zaczyna się asfalt.


Domek w Zamostowie nad jeziorem Kurskim.

     Do Zemska dotarłem w sam raz aby przed zapadnięciem zmroku przygotować babci opał na kilka najbliższych dni. 
    Jeżeli jutro pogoda nie będzie zbyt odbiegała od tej dzisiejszej popołudniowej zastanawiam się nad wyjazdem do Gorzowa i może gdzieś w okolice Różanek, Zdroiska. Zobaczymy czy się uda trochę zbliżyć do 9 tys. 




Rower: Dane wycieczki: 41.33 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)