- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w kategorii
gm. Miedzyrzecz
Dystans całkowity: | 4292.52 km (w terenie 915.50 km; 21.33%) |
Czas w ruchu: | 178:17 |
Średnia prędkość: | 15.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 31.90 km/h |
Liczba aktywności: | 62 |
Średnio na aktywność: | 69.23 km i 4h 41m |
Więcej statystyk |
Wokół Gorzycy i Kurska
Poniedziałek, 8 stycznia 2018 | dodano: 08.01.2018Kategoria gm. Miedzyrzecz
Korzystając z słonecznej pogody i tego że już przed czternastą byłem wolny wpadłem na pomysł aby odwiedzić Kęszycę Leśną.
Zamierzałem dotrzeć do Kęszycy brukowaną drogą od strony Kurska, stąd przejazd przez Gorzycę i obok oddalonej o dobre dwa kilometry od wioski nieczynnej stacji kolejowej. Sama linia kolejowa na tym odcinku przebiega przez pełen wzgórz, wąwozów, bagien i niewielkich jeziorek, wyjątkowo trudny teren, stąd takie oddalenie stacji od wioski. Ostatni pasażerowie odjechali z peronu w Gorzycy Wlkp. dobre kilka lat temu, ale tory chociaż na co dzień niewykorzystywane są nadal utrzymywane w pełnej sprawności.
Z jazdy do Kęszycy zrezygnowałem po pokonaniu najtrudniejszego, mocno terenowego odcinka szlaku, tuż obok obrotowego mostu fortecznego w Kursku. Sądząc po stojącym już nisko słońcu wydawało się że do zmroku może zabraknąć mi czasu na dodatkowe kilka kilometrów.
Zaoszczędzony czas poświęciłem na zbadanie dokąd prowadzi kilka tutejszych dróg które zaciekawiły mnie podczas poprzednich wyjazdów. Kiedy kolejny raz znalazłem się nad Strugą Jeziorną do zmroku pozostała najwyżej godzina, czyli najwyższy czas zbierać się do powrotu.
Powrót nastąpił najłatwiejszą trasą przez Kursko, Chycinę, Goruńsko i Bledzew.
Gorzyca, kościół z dzwonnicą.
Gorzyca , Obra wystąpiła z brzegów.
Gorzyca, nieczynna stacja kolejowa.
Jedno z śródleśnych jeziorek przy linii kolejowej z Międzyrzecza do Sulęcina (Rzepina)
Gorzyca , Obra wystąpiła z brzegów.
Gorzyca, nieczynna stacja kolejowa.
Jedno z śródleśnych jeziorek przy linii kolejowej z Międzyrzecza do Sulęcina (Rzepina)
Rower:Kross
Dane wycieczki:
56.65 km (21.00 km teren), czas: 03:42 h, avg:15.31 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pod Międzyrzecz
Piątek, 24 listopada 2017 | dodano: 24.11.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz
Dzisiejszy wyjazd to asekuracja przed jutrzejszą niepewną pogodą. Planowałem na jutro dłuższą wycieczkę w okolice Lubowa, Boczowa i Torzymia. Byłem tam ponad dwadzieścia lat temu i chciałem sprawdzić czy rozpoznam tamte drogi i wioski. Zajrzałem po pracy w prognozy meteo na sobotę i to co zobaczyłem naprawdę nie napawa optymizmem. Na wszelki wypadek gdyby trzeba było siedzieć w domu zrobiłem sobie dziś wycieczkę popołudniową.
Dwie godziny do zmroku nie pozwalają na wielki wybór, ruszyłem w kierunku Międzyrzecza a którędy wypadnie powrót zostawiłem przypadkowi. Przed Głębokim zdecydowałem wypuścić się do Gorzycy i wracać przez Zamostowo, Chycinę i Bledzew.
Kilka lat temu wyszukiwałem na Messtischblattach miejsca oznaczone znaczkami pomników i próbowałem odszukać je w terenie. Jeden z takich znaczków z opisem "Denkmal" znajdował się w zakolu Obry w pobliżu Gorzycy. O obelisku słyszałem również od kajakarzy spływających Obrą od stanicy w Świętym Wojciechu do Gorzycy. Na którymś z kolejnych wyjazdów udało się natrafić na właściwe zakole i zupełnie przypadkowo w gęstych zaroślach na poszukiwany pomnik.
Kamień widzieli zapewne wszyscy którzy kiedykolwiek spływali kajakami Obrą od Świętego Wojciecha w dół rzeki. Trudno go zresztą nie zauważyć, ponad dwumetrowej wysokości kamień zwieńczony krzyżem sterczy metr od brzegu rzeki. Znajomi kajakarze przekazali mi opowiastkę o zakochanym który po zamarzniętej Obrze usiłował przedostać się do wybranki. Przeprawa skończyła się tragicznie, lód się załamał i nieszczęsny amant opuścił ziemski padół.
Naprawdę ma on jednak pewien związek z przeprawą przez rzekę i tragedią ale innego rodzaju.
W październiku 1882 r właściciel majątku w Gorzycy Leonard August Kalckreuth zorganizował polowanie. W trakcie przeprawy przez Obrę wywróciła się łódź z myśliwymi. Dla uczestników przeprawy przygoda zakończyła się tylko nieprzyjemną kąpielą w lodowatej wodzie, ale jeden z myśliwych stojących na brzegu zmarł na zawał serca. Był to 70-letni ojciec organizatora polowania – Leonard Karl Kalckreuth, właściciel majątku w Chycinie i w Kursku. W następnym roku syn dla upamiętnienia ojca wzniósł ten obelisk. Na kamieniu zachowało się miejsce z maleńkim fragmentem żeliwnej tablicy inskrypcyjnej.
W pobliżu tego miejsca przebiega żółty szlak rowerowy do Międzyrzecza i pomyślałem że można byłoby zajrzeć pod kamień, a potem wydostać się na most pod Świętym Wojciechem i na szosę z Gorzycy i dalej w kierunku Sulęcina, aby w Pieskach spróbować wrócić na zaplanowana wcześniej drogę przez Chycinę.
Obelisk na brzegu Obry.
Kamień nadal stoi, trochę bardziej widoczny niż w sezonie wegetacyjnym okolicznych krzaków i pokrzyw. Wszystko w odcieniach szarości. Pokręciłem się chwilę w jego otoczeniu i wróciłem na szlak. A dalsza droga zgodnie z założeniem i bez zatrzymywania się, robiło się szaro i chodziło o jak najmniejszy odcinek do pokonania po zmroku.
Wyjazd przypadkowy, ale okazał się całkiem sympatyczny.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
60.70 km (10.00 km teren), czas: 03:16 h, avg:18.58 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kamyki z Nietoperka
Poniedziałek, 10 lipca 2017 | dodano: 10.07.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz
Niedawno został mi przypomniany temat wież Bismarcka. Międzyrzecka wieża została rozebrana zanim znalazłem się na ziemi lubuskiej, jednak wokół kopca na którym stała leżały kamienie z inskrypcjami osób , gmin i organizacji które były sponsorami tej budowli. Istniało prawdopodobieństwo że zostaną "zagospodarowane" przez przypadkowe osoby dlatego kilkanaście lat temu z inicjatywy sołtysa Nietoperka kamienie te zostały zwiezione do centrum wioski i wyeksponowane. Oto kilka z nich.
Żeby nie było zbyt łatwo do Nietoperka przyjechałem od tyłu, przez Boryszyn, Wysoką i Kaławę.
Od stowarzyszenia weteranów (wojny francusko-pruskiej w 1870) w Nietoperku.
Od stowarzyszenia weteranów z gminy Dormowo.
Od dóbr rycerskich (rittergut) Chlastawa.
Od dóbr rycerskich Kursko.
Od właściciela majątku w Gorzycy Leonarda von Kalckreuth.
Dodatkowo kamień młyński.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
73.55 km (0.00 km teren), czas: 03:46 h, avg:19.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Strugą Jeziorną
Sobota, 20 maja 2017 | dodano: 20.05.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz, MRU
Plany na sobotę były o wiele ambitniejsze. Rano przed wyjazdem w okolice Sierakowa powstrzymała mnie wątpliwa pogoda, nie chciałem ryzykować jazdy w deszczu. Kiedy około południa sytuacja wyjaśniła się na tyle że zdecydowałem się na wyjazd, Sieraków pozostawał już poza zasięgiem. Pomyślałem o Lubrzy, w sobotę miała tam się odbyć jakaś impreza cywilno-militarna przeprowadzona pod patronatem honorowym MON-u. Ostatecznie jazdę w kierunku Lubrzy przerwałem za Zarzyniem, na wysokości jeziora Paklicko Małe.
Drogą gruntową przedostałem się w pobliże Wysokiej i zawróciłem czerwonym szlakiem w kierunku Kęszycy Leśnej. Po drodze natknąłem się na jeden z schronów strzegących głównego wjazdu do podziemi MRU, następnie natrafiłem na nasypy kulochwytów dawnej strzelnicy kęszyckiego garnizonu. Niebieskim szlakiem dotarłem nad jezioro Krzewie, szlak porzuciłem w pobliżu tylnej bramy dawnych koszar. Dalszą jazdę kontynuowałem brzegiem Jeziora Kęszyckiego żółtym szlakiem pieszym.
Jezioro jest sztucznym zbiornikiem powstałym przez spiętrzenie wód Strugi Jeziornej, spiętrzona woda zalała dolinkę rzeczki i połączyła w jeden większy akwen dwa niewielkie, dotychczas oddzielne oczka. Tama została wzniesiona równolegle z budową koszar Regenwurmlager (Obóz Dżdżownic), obecna Kęszyca. Jezioro stało się ważnym elementem zapór hydrotechnicznych osłaniających bunkry MRU. W czasie drugiej wojny w koszarach stacjonowali Belgowie z Legionu Walońskiego walczącego z Rosjanami na froncie wschodnim i Hindusi walczący u boku Hitlera z Anglikami. Wśród miejscowych krążyły legendy o zatopionych w jeziorze pod koniec wojny skarbach. Zostały one ostatecznie rozwiane przez płetwonurków czyszczących dno zbiornika. Na dnie znaleźli jedynie kilka rowerów i parę aparatów służących do destylacji bimbru. Szlak żółty doprowadził mnie do szosy Międzyrzecz-Sulęcin.
Pomimo znaków informujących o zamkniętej drodze ruszyłem do mostu obrotowego w Kursku Dąbiu. Dziury w moście wyjaśniły przyczynę zamknięcia drogi. Po drugiej stronie skusiła mnie gładka droga szutrowa pnąca się w górę zbocza doliny. Zupełnie przypadkowo natknąłem się na jeden z schronów Grupy Warownej Nethelbock. Schrony tej GW położone w trudno dostępnym terenie, w głębi lasu są jednymi z najbardziej tajemniczych i rzadko odwiedzanych obiektów MRU.
Teraz pozostało jedynie wrócić do domu.
Pałacyk w Nowej Wsi.
Templewo - budynek po dworski.
Okolice Kęszycy - niemiecki schron bojowy Pz.W.772 strzegący głównego wjazdu do podziemi MRU.
Okolice Kęszycy - zachowane kulochwyty po dawnej strzelnicy garnizonowej.
Jezioro Krzaczaste.
Kęszyca - niezagospodarowany budynek po radzieckim klubie oficerskim.
Uliczka w Kęszycy.
Jezioro Kęszyckie.
Jeden z schronów GW Nethelbeck.
Wiadukt w Kursku-Dąbiu.
Napisy na ścianie wiaduktu pochodzące z okresu budowy obiektów pobliskiej GW Schill.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
82.39 km (29.00 km teren), czas: 05:31 h, avg:14.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bukowiec
Sobota, 21 stycznia 2017 | dodano: 23.01.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz
Ewentualnych czytelników proszę o wybaczenie za nieco przydługie wywody historyczne. Tak już mam że lubię sobie czasem poględzić na temat miejsc które odwiedzam.
Niedawno od kolegi otrzymałem trochę materiałów dotyczących Bukowca. Kolega jest pasjonatem lokalnej historii i pomimo że od wielu lat mieszka zupełnie gdzie indziej to Bukowiec jest jego rodzinną miejscowością i żywo interesuje się jego przeszłością.
Bukowiec znałem wcześniej tylko z tranzytowych przejazdów, teraz po zapoznaniu się z jego historią widzę go w całkowicie innym świetle. Dzisiejszy Bukowiec jest praktycznie pozbawiony zabytków ale nie zawsze tak było. Do roku 1945 była to bogata i ludna wieś z pięknym majątkiem, z pałacem i pięknym parkiem, XVI wiecznym drewnianym kościołem i kilkoma pomnikami. Później dawna świetność stawała się tylko coraz odleglejszym wspomnieniem.
Na przestrzeni kilkuset lat Bukowcem rządziło kilka rodzin zaczynając od Bukowieckich kończąc na Gersdorffach. Gersdorffowie byli właścicielami majątku w latach 1787 - 1945 i dziś wybrałem się na przejażdżkę po ich śladach.
Pierwszym przedstawicielem tej rodziny władającym w Bukowcu był urodzony w 1760 r Leopold Zygmunt. W posiadanie Bukowca wszedł żeniąc się z przedstawicielką rodu Unrugów, poprzednich właścicieli dóbr. W młodości poświęcił się on służbie wojskowej. Służył w regimencie husarii Gebharda Leberechta von Blüchera będąc jego adiutantem. Blücher w późniejszym okresie dosłużył się stopnia feldmarszałka i był jednym z najważniejszych pruskich dowódców w okresie wojen napoleońskich. Pamiętamy jego rolę w bitwie pod Lipskiem i później w pokonaniu Napoleona pod Waterloo.
W latach o których wspominamy miejscem stacjonowania tego regimentu kawalerii był Słupsk, ale aby nie stanowił on nadmiernego obciążenia dla mieszczan część poddziałów była rozlokowana w okolicznych miejscowościach. Jeden z szwadronów którym jeszcze jako major dowodził Blücher stacjonował w Miastku.
Własnie w Miastku w 1791 r. przyszedł na świat kolejny przedstawiciel rodu Gersdorfów, Gustaw Leopold. Gustaw był człowiekiem o rozległych zainteresowaniach; próbował swoich sił w poezji, interesował się techniką, kolekcjonował numizmaty. Wszystkie pamiątki po nim spłonęły w pożarze pałacu w 1945 r, zachował się jedynie niewielki rymowany tekst na "Pomniku Wilka". Gustaw zmarł w 1865 r w swoim ulubionym miejscu pobytu, Folwarku Jeziornym (Seevorwerk.) znajdującym się nad brzegiem Jeziora Bukowieckiego. O folwarku jeszcze wspomnę później.
Po śmierci Gustawa w Bukowcu gospodarzyło jeszcze trzy pokolenia Gersdorfów. Byli to Wilhelm Carl Hermann (1828-1992), jego syn Hans Otto (1864-1908) i wnuk Hermann. Hermann zmarł w okolicach Berlina w kwietniu 1945 r. Kilka miesięcy wcześniej podczas przemarszu przez Bukowiec wojsk radzieckich zmarła jego żona. Istnieją pogłoski że było to samobójstwo. Dzieci Hermanna rozproszyły się po Niemczech, Chile i Hiszpanii.
Teraz wracam do nikłych śladów minionej świetności Bukowca. Jadąc od strony Międzyrzecza zaraz po minięciu Skoków mamy do wyboru dwie opcje; Pomnik Wilka, i miejsce gdzie do początku XX wieku stały zabudowania Folwarku Jeziornego (Seevorwerk.). Folwark znajdował się na południowym brzegu Jeziora Bukowieckiego i pełnił również funkcje leśniczówki . Od szosy do Wyszanowa prowadzi do niego żółty szlak rowerowy. Dziś w miejscu gdzie stały zabudowania folwarku istnieje tylko parking dla wędkarzy, a za parkingiem prostokątna działka porośnięta nieco nietypowym jak na las drzewostanem i krzakami śnieguliczki. Leśniczówka spłonęła na początku XX wieku i już nie została odbudowana w tym samym miejscu.
Tu był Folwark Jeziorny.
Jezioro Bukowieckie - taki był widok z okien Folwarku Jeziornego.
Czarny Bocian.
Sama siedziba rodu w Bukowcu swój kształt z czasów swojej świetności, a której widoki zostały zachowane tylko na starych fotografiach, uzyskała pod koniec XIX wieku. Inicjatorem przebudowy był Hans Otto konserwatywny poseł do Sejmu Rzeszy. Pałac spłonął w 1945 r. Na jego miejscu pobudowane zostały garaże PGR-u. W trakcie budowy przed zniwelowaniem terenu nie przeprowadzono żadnych badań więc nic nie wiadomo o śladach po wcześniejszych dworach. Natomiast folwark zniszczał na wskutek gospodarowania przez PGR i późniejszych zmieniających się dzierżawców i właścicieli. W stosunkowo najlepszym stanie zachował się główny wjazd do folwarku. Okazały budynek bramny w swojej bryle nawiązuje do renesansowych budowli obronnych. Teren folwarku, jako prywatny, oficjalnie jest niedostępny. Zakaz można nieformalnie ominąć wchodząc przez dziurę w ogrodzeniu od strony parku.
Bukowiec - ulica
Główny wjazd na teren folwarku.
Od strony południowo-zachodniej rezydencja była otoczona parkiem. Park założony w rozległej kotlince w stanie obecnym jest całkowicie zdziczały i traktowany jako wygodne miejsce do wyrzucania starych opon, zużytego sprzętu domowego i połamanych mebli. Wysokość między dnem jaru a jego brzegami sięga ok 10-15 m. Śladem po alejkach są szpalery starych drzew i resztki schodów prowadzące na wyższy poziom. Na dnie istniał kiedyś ok 1,5 ha staw, obecnie wyschnięty.
Bukowiec - parkowa alejka.
Wyschnięty staw w parku.
Tyle zostało z mauzoleum Gersdorffów.
Wyjeżdżając z parku zapuściłem się przez dziurę na podwórze folwarczne. Trochę przez brak czasu, a trochę przez szacunek dla własności prywatnej nie zapuszczałem się głębiej. Ogólny widok zabudowań to stan trwałej ruiny.
Bukowiec- ruiny gorzelni, reszta folwarcznego podwórza w stanie podobnym lub gorszym.
Na koniec pobytu w Bukowcu próbowałem odszukać w terenie i zobaczyć pozostałości kolejnych ciekawostek. Na przedwojennych zdjęciach pokazywany jest pomnik cesarza Wilhelma II znajdujący się ok 100 m od bramy folwarku. Do dziś zachowało się tylko niewielkie wzniesienie na którym stał cokół z pomnikiem. Kolejny nieistniejący monument to pomnik leśniczego Wilhelma Obsta który stał na rozdrożu drogi prowadzącej na stację i do Sierczynka. Teoretycznie powinien tam znajdować się fundament pomnika, ja jednak nic nie znalazłem.
Kopczyk na którym stał pomnik Wilhelma II.
Bukowiec - prawdopodobnie tu stał pomnik leśniczego Obsta.
Bukowiec - współczesny kościół. Poprzedni drewniany, z XVI w., doszczętnie spłonął w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Jeden z bukowieckich cisów.
Jeden z bukowieckich cisów.
Przed
powrotem zajrzałem na placyk z którego rozchodzą się drogi do
Wyszanowa i Lutola. Uwagę przejeżdżających zwraca figura św.
Krzysztofa. Fundament figury pierwotnie był fundamentem
kriegerdenkmala poświęconego pamięci mieszkańców Bukowca
poległych na frontach pierwszej wojny światowej.
Patron podróżnych.
Pod figurą św. Krzysztofa zakończyłem eksplorację Bukowca i zawróciłem do domu.
Rower:
Dane wycieczki:
74.76 km (6.00 km teren), czas: 05:31 h, avg:13.55 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Żywotnikowy las na zakończenie roku
Sobota, 31 grudnia 2016 | dodano: 31.12.2016Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, okolice Trzciela
Cudowna pogoda skłoniła mnie do ostatniej w tym roku wycieczki. Na tapetę poszła ciekawostka z lasów Nadleśnictwa Trzciel - las tujowy. O lesie żywotnikowym usłyszałem kiedyś w jakiejś audycji radiowej. Google wypluł tylko informację że w kwietniu ubiegłego roku wspominał o nim lesniczy Jarek redaktor Bloga Leśniczego i to własnie od niego uzyskałem namiary tego lasku.
Żywotniki należą do rodziny cyprysowatych i pochodzą z Ameryki Północnej gdzie odgrywają sporą rolę w gospodarce leśnej, u nas są bardziej znane jako krzewy lub małe drzewka rosnące na posesjach.
Do Europy zostały sprowadzone w 1853 r. jako drzewa parkowe. Kilka lat później wprowadzono je na powierzchnie doświadczalne do upraw leśnych. W Polsce jako zwarte powierzchnie leśne występują na 21 stanowiskach i są pamiątką po eksperymentach z wprowadzaniem nowych gatunków. Stanowisko obok leśnictwa Jasieniec ma taką samą genezę i zostało obsadzone około 1914 r. Obecnie rośnie tam dorodny las z licznie występującym naturalnym odnowieniem. Jedno z drzew jest podobno dziewiątym co do wielkości w Polsce.
Las żywotników.
Tuje podobnej wielkości widziałem w okolicy głazu poświęconego pamięci Georga Zocha w okolicy Krzynki pod Barlinkiem. Tam jednak nie stanowią zwartego lasu, zostały bowiem wysadzone w innym celu i rosną w szpalerach
Ponieważ rano "po drodze" musiałem zajechać do Zemska zaświtała mi myśl aby w okolice Lutola Mokrego w miarę możliwości dotrzeć drogami terenowymi. Trasa była modyfikowana na bieżąco i niemal się udało. Pewnych miejscowości i niektórych odcinków szos jednak nie można było ominąć ad hoc, bez zaglądania do mapy. Takimi punktami węzłowymi były; Gorzyca, Nietoperek, Szumiaca, Nowy Dwór, Brójce i Rogoziniec. Sporo korzystałem z szlaków oznakowanych. Bardzo dużo było czerwonego, myślę że przypadkiem natrafiłem na różne szlaki do oznakowania których użyto tego samego koloru. Bardzo atrakcyjny widokowo lecz ciężki do pokonania jest odcinek czerwonego szlaku nad stawami pomiędzy Kolonią Kęszycką a Nietoperkiem.
W Gorzycy.
W Szumiącej.
Powrót szosą przez Trzciel, Bobowicko, Międzyrzecz. Tu już wizja powrotu po zmroku podziałała dopingująco i zrobiłem ten odcinek bez zbaczania, a miałem takie pomysły żeby odwiedzić jeszcze Rańsko. I w ten sposób zakończyłem rowerowy rok 2016.
Wszystkim zaglądającym na mojego bloga życzę na nadchodzący Nowy Rok 2017 dużo zdrowia, ciekawych tras i wszystkiego najlepszego.
Rower:
Dane wycieczki:
106.83 km (43.00 km teren), czas: 06:38 h, avg:16.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Brójce i brakujące elementy wcześniejszych wycieczek.
Sobota, 17 grudnia 2016 | dodano: 17.12.2016Kategoria gm. Brójce, gm. Miedzyrzecz
Niedawno dowiedziałem się że w okolicy Lutola Mokrego rośnie las tujowy (żywotnikowy). Ponieważ kiedyś widziałem drzewiaste tuje pod Barlinkiem i las cisowy na stokach Góry Bukowiec zaciekawiło mnie jak on będzie wyglądał na ich tle. Dziś podjąłem próbę dotarcia do Lutola. Próba ta od samego początku wydawała mi się wątpliwa, kalkulacja czasu wskazywała że nie wyrobię z czasem powrotu przed zapadnięciem nocy. Zatem tuje zostały na dłuższe dni, a dziś uzupełniłem swoją znajomość tamtego terenu o elementy które dotychczas ominąłem.
Międzyrzecz, budynek Liceum Ogólnokształcącego (widok zza Obry).
Międzyrzecz, okolice dworca -coś co należy do kolei. Mnie się podoba :)
Pierwszy punkt - to żółty szlak rowerowy przed Wyszanowem prowadzący nad Jezioro Bukowieckie i połączone z nim cofką na Paklicy Jezioro Wyszanowskie. Droga brzegiem jezior i Paklicy trochę dzika i ciężka ale wszystkie uciążliwości wynagradzają widoki. Szlak porzucam nad Jeziorem Wyszanowskim, liczę że droga wyprowadzi mnie gdzieś w pobliże wioski.
Przesmyk pomiędzy jeziorami Bukowieckim i Wyszanowskim.
Śledzę "Blog Leśniczego", w jednym z listopadowych wpisów autor ciepło wspominał o swoim zmarłym koledze leśniku z Wyszanowa i o kamieniu poświęconym jego pamięci. Nie byłbym sobą gdybym nie spróbował go odszukać. Zasięgnąłem informacji u źródła i będąc w okolicy Wyszanowa spróbowałem dotrzeć pod pomnik. Głaz odnalazłem, chwila zadumy i wracam do Wyszanowa.
Ulepszoną drogą gruntową dotarłem do Starego Dworu i chwila wahania; Łagowiec, czy może Brójce? Lepiej wygląda droga do Brójc. W Brójcach zaglądam na cmentarz komunalny pod pomnik ofiar hitlerowskiego obozu karnego Bratz. Był to brakujący element do mojej listopadowej wycieczki poświęconej temu obozowi.
Pomnik ofiar obozu "Bratz"
Do Lutola Mokrego zostaje kilkanaście kilometrów, ale za plecami ponad czterdzieści które wypadałoby pokonać w świetle dziennym. Trzeba wracać. Wracam przez Jordanowo. W Kaławie dla urozmaicenia skręcam w kierunku Wysokiej. W Pniewie robię krótki postój techniczny, przy okazji foto kamienia który stoi tam od kilkudziesięciu lat a dopiero dziś rzucił mi się w oczy.
W Pniewie.
Teraz czas wymusza przyspieszenie tempa. Już bez zatrzymywania pedałuję do Wysokiej, skrótem do Piesek, potem Kursko, Bledzew i rzutem na taśmę Skwierzyna. Chwilę po zejściu z welocypedu zapadły ciemności.
Był to chyba ostatni dłuższy wypad w tym roku. Wynik nieco gorszy niż w ubiegłym, ale w lipcu i sierpniu operacje wymusiły na mnie poruszanie się wyłącznie na własnych kończynach :).
Rower:
Dane wycieczki:
95.30 km (26.00 km teren), czas: 06:03 h, avg:15.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gdzieś pod Międzyrzeczem
Niedziela, 20 listopada 2016 | dodano: 20.11.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz
Wyjazd po godzinie 12 nie dawał dziś szans na jakąś dłuższą wycieczkę. Czas, a właściwie jego brak zweryfikował wcześniejsze projekty i wycieczka ostatecznie zamieniła się w nieplanowane błąkanie w lesie pomiędzy Wyszanowem i Jordanowem. Są to tereny które w zasadzie już odwiedzałem, ale dziś sprawdziłem kilka dróżek na które wcześniej zabrakło czasu.
Wyszanowo.
To jest jedynie nędzna imitacja mojego dzisiejszego "zaworu zwrotnego".
Karawaka w Szumiącej. Kiedyś już o niej na blogu wspominałem.
Przed Nietoperkiem przypomniałem sobie że mieszka tam i prowadzi gospodarstwo agroturystyczne pasjonat kolei który zbudował miniaturową 400 metrową linię kolejową. Liczyłem że chociaż przez płot rzucę okiem na to cudo, dlatego zboczyłem do wioski. Niestety kolejka jest zbudowana chyba na zapleczu gospodarstwa. Może jeszcze kiedyś przypomnę sobie o niej w sezonie, latem. Zatem dziś wykonuję w tył zwrot i w drogę do Międzyrzecza.
Międzyrzecz znów rozkopany. I w tym jest zawarta wyższość roweru nad innymi pojazdami że można się z nim przedrzeć nawet przez wykopy. Dalej już bez przeszkód prosto do domu. Końcówka już po zmroku.
Rower:
Dane wycieczki:
72.75 km (11.00 km teren), czas: 04:34 h, avg:15.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przez Święty Wojciech
Środa, 13 lipca 2016 | dodano: 13.07.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz
Wyjazd z Adamem Cz bez jakichś bliżej sprecyzowanych planów. Już w drodze ustalamy trasę która w przybliżeniu odpowiada tej która własnie została zrealizowana. Przez chwilę zaczęło kropić i wydawało się że wyjazd wisi na włosku. Skończyło się na straszeniu.
Aby przedostać się na DW 137 do Sulęcina omijamy Międzyrzecz wybierając wariant z przejazdem przez Święty Wojciech. Droga może mniej wygodna, ale Adam jako rodowity świetowojciechowszczanin przy okazji odwiedza swoją rodzicielkę. Ja w międzyczasie pospacerowałem nad Obrą i w okolicy małego, uroczego kościółka. Na placu przykościelnym zachowało się jeszcze kilka nagrobków z początku XX wieku.
Obra pod Międzyrzeczem
Graffiti na filarach mostu - trasa S3
Ścieżka spacerowa z i do Międzyrzecza - mostek na Obrze
XVIII -wieczny kościółek. Tablica przypomina o morderstwie dokonanym 1000 lat temu na pięciu osiadłych tu benedyktyńskich eremitach.
Po powrocie Adama ruszamy w drogę. Tym razem już bez zatrzymywania się do Templewa i poprzez Bledzew do domu. Przy DW 137 widzę kilka nowych tablic kierunkowych z oznaczeniami szlaków rowerowych. Tych szlaków akurat nie znam, albo nowo wyznaczone, albo do tej pory były głęboko zakamuflowane. Trzeba będzie je zbadać jesienią.
Rower:
Dane wycieczki:
62.57 km (9.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Reminiscencja czwartkowego pomnika wilka
Sobota, 9 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016Kategoria gm. Miedzyrzecz
Wbrew swoim wcześniejszym oczekiwaniom miałem dziś wolne popołudnie, można wyskoczyć na kilka godzin poza Skwierzynę. Po czwartkowym wyjeździe do pomnika wilka miałem ochotę powtórzyć tamtą trasę ale tym razem niejako pod włos, byłaby to wycieczka skrojona akurat na czas który mam do dyspozycji .
Do Żółwina wszystko szło zgodnie z planem, później niezupełnie, ale z obydwu pomyłek jestem zadowolony. Odkryłem nowe drogi z których może kiedyś będę jeszcze korzystał. Zatem po kolei, otóż kiedyś w Żółwinie wypatrzyłem drogowskaz do Policka, ale droga w którą on kieruje nie wyglądała zachęcająco. Dziś byłem sam, bez malkontentów, zaryzykowałem i liczyłem że wyjadę w Policku. Droga okazała się całkiem przyzwoita tylko nieoczekiwanie dla samego siebie znalazłem się w Bobowicku. Błąd w nawigacji został popełniony na rozjeździe tuż za Żółwinem gdzie wybrałem drogę bardziej uczęszczaną.
W Żółwinie
Prawem serii kolejny błąd zrobiłem z marszu. Jeszcze przed skrzyżowaniem w Bobowicku myślałem o prawidłowej drodze, ale na skrzyżowaniu zamiast do Trzciela odruchowo skręciłem w kierunku Pszczewa i natychmiast zapomniałem o sprawie. Coś mi wprawdzie nie pasowało widokowo, ale złożyłem to na karb nietypowego kierunku z którego przyjechałem. Analogicznie jak w czwartek wykonałem zwrot w prawo w leśne drogi pożarowe, a po paru kilometrach wyjeżdżając z lasu zobaczyłem osadę Janowice której się tu nie spodziewałem. Ze zdumienia dostałem oczu wielkości spodków. O samej wiosce wiedziałem tylko tyle że jest w tamtym rejonie, ale nie mogłem jej umiejscowić w stosunku do znanych mi miejscowości. Na domiar złego dziś wybrałem się bez map więc dalsza jazda odbyła się na tzw. czuja. W znanej sobie przestrzeni odnalazłem się dopiero po kilku kilometrach w Karolewie.
Z Karolewa niebieskim szlakiem dotarłem do parkingu przed Skokami. Szlak jest poprowadzony niedawno zbudowaną leśną drogą o świetnej nawierzchni szutrowej. Częściowo pokrywa się z trasą którą miałem w dzisiejszych planach, czyli można powiedzieć że wróciłem do normalności. Z parkingu o którym wspomniałem na początku akapitu najłatwiej i najwygodniej jest dotrzeć do pomnika wilka. Droga do niego jest nieźle oznakowana.
W Skokach
Gdzieś nad bezimiennym ciekiem wypływającym z Jeziora Bukowieckiego w kierunku Międzyrzecza. Oficjalnym i głównym odpływem jest Paklica.
W Skokach od dawna ciekawił mnie węzeł szlaków przed mostem i odchodzące od niego drogi. Dziś czas pozwalał tylko na najkrótszą opcję. Wybrałem ok 9 km. niebieski szlak do Nietoperka i stamtąd powrót szosą do Skwierzyny.
Rower:
Dane wycieczki:
72.32 km (28.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)