- Kategorie:
- gm. Bledzew.66
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.16
- gm. Miedzyrzecz.65
- gm. Przytoczna.38
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.35
- gm. Skwierzyna.32
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.56
- Nowa Ameryka.1
- Okolica.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w kategorii
gm. Miedzyrzecz
| Dystans całkowity: | 4454.06 km (w terenie 928.50 km; 20.85%) |
| Czas w ruchu: | 188:01 |
| Średnia prędkość: | 15.93 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 36.30 km/h |
| Suma podjazdów: | 736 m |
| Suma kalorii: | 7209 kcal |
| Liczba aktywności: | 65 |
| Średnio na aktywność: | 68.52 km i 4h 35m |
| Więcej statystyk | |
W okolice Pszczewa
Piątek, 16 lutego 2018 | dodano: 16.02.2018Kategoria gm. Miedzyrzecz
Jak co piątek kończę pracę wcześniej, pogoda cudowna, żadnych zadań na popołudnie więc wyciągam rower i w drogę. Dziś zrobiona w ekspresowym tempie trasa do Wierzbna, następnie wykonałem zwrot w prawo i przez Zielomyśl, Szarcz, Stołuń, Kuligowo do Międzyrzecza skąd już bezpośrednio do domu.
Piękna pogoda zrobiła nieprzyjemnego psikusa zamieniając się w śnieżną zawieję, na szczęście na tyle krótką że udało się ją przeczekać w wiacie przystankowej w Brzeźnie.
W Żółwinie z ciekawości skręciłem w boczną uliczkę i niespodziewanie znalazłem się w granicach Międzyrzecza. Uliczka wyprowadziła mnie na tyły szpitala w Obrzycach. Szpital jest co prawda otoczony płotem, ale bramy są pootwierane zatem jest ogólnodostępny. Przejeżdżając szpitalną uliczką zrobiłem kilka zdjęć. O samym szpitalu wspominałem kilka tygodni temu przy okazji powrotu z wycieczki do Międzychodu.
Kompleks budynków wzniesionych na początku XX wieku jako jeden z czterech szpitali psychiatrycznych w pruskiej wówczas prowincji poznańskiej swoje funkcje lecznicze pełni do dnia dzisiejszego. W latach czterdziestych ubiegłego wieku w ramach hitlerowskiej akcji T4 w szpitalu wymordowano ok. 10 tys. niepełnosprawnych i chorych umysłowo pacjentów. Ofiary grzebano w grobach masowych na cmentarzyku w lasku za szpitalem. Pamięć ofiar hitlerowskiej służby zdrowia uczczono pomnikami; jednym na terenie szpitala i drugim na jednym z masowych grobów. Na cmentarzyku byłem poprzednim razem, dziś zatrzymałem się przed tym drugim pomnikiem na terenie szpitala. W drodze do głównej bramy wjazdowej mijam budynki dawnej siłowni i zaplecza technicznego, pawilony szpitalne, wieżę ciśnień, kościół i na koniec budynki administracji.
Po opuszczeniu terenu szpitala do zmroku zostało już tylko tyle czasu aby wrócić do domu bez zbędnego zatrzymywania się.

Pomnik ofiar hitlerowskiej akcji T4,

Kompleks szpitalny - wieża ciśnień.

Kościół na terenie szpitala.

Szpitalna uliczka.

Gmach administracji szpitala.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
67.21 km (2.00 km teren), czas: 03:17 h, avg:20.47 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Między...., Międzychód, Międzyrzecz.
Sobota, 3 lutego 2018 | dodano: 03.02.2018Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, pow. międzychodzki
Niezbyt dowierzam prognozom pogody, zwłaszcza tym niekorzystnym. Tej na dzisiejszą sobotę również, ale na wszelki wypadek nie oddalałem się dalej niż na 30 km. od domu. Śnieżyca dopadła mnie w ostatniej chwili, już po planowanym czasie powrotu.
Ogólny kierunek wyprawy to Międzychód z przyległościami, powrót okrężną drogą przez Pszczew i Międzyrzecz.
W Zamyślinie zboczyłem w głąb puszczy do osady Piłka. Nazwa osady była mi znana od dawna pojawia się bowiem czasem w powiązaniu z Wiejcami i skwierzyńską parafią rzymsko-katolicką. Zamyślin i Piłka leżą już w Wielkopolsce ale opiekę duszpasterską nad pensjonariuszami tamtejszych DPS-ów sprawują skwierzyńscy misjonarze. Trudno mówić w obydwu wypadkach o wioskach są to pojedyncze rozproszone zabudowania i pozostające pod wspólnym kierownictwem dwa DPS-y. Jeden w Zamyślinie widoczny z drogi do Międzychodu i przeznaczony dla osób w podeszłym wieku. I drugi dla dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie w Piłce, oddalony ok 2 km w głąb Puszczy Noteckiej. Mnie interesował ten w Piłce na który natknąłem się kiedyś podczas błąkania się po leśnych ostępach w okolicy Wiejc. Dziś byłem tam po raz drugi.

DPS Piłka.
Pierwsze budynki dzisiejszego DPS-u powstały w roku 1920 i do 1939 mieściła się w nich niemiecka strażnica graniczna. Międzywojenna granica państwowa przebiegała tuż za opłotkami ostatnich zabudowań osady, sąsiednie Drzewce leżały już w Polsce. Do lat siedemdziesiątych mieścił się w nich ośrodek wypoczynkowy jednego z poznańskich przedsiębiorstw, później powstał w nich DPS. W latach osiemdziesiątych obiekt został rozbudowany o kolejne budynki do obecnego stanu.
Kolejną dłuższą przerwę w podróży urządziłem sobie w Międzychodzie na Lipowcu, a w zasadzie przy jego centrum, ulicy Piłsudskiego i przyległych plantach. Najbardziej rzucającą się oczy budowlą jest dawny kościół ewangelicki z 1838 r. Kościół stoi na miejscu wcześniejszego wzniesionego przez Unruhów na początku XVII w. Wokół kościoła istniał cmentarz po którym na murze otaczającym kościół zachowało się kilkanaście tablic nagrobnych.

Międzychód - kościół na Lipowcu.
Przy skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego i Chramca wznosi się dom w którym w latach 1924-32 mieszkał doktor Andrzej Chramiec, zakopiański lekarz i społecznik. W roku 1924 doktor Chramiec objął w Międzychodzie funkcję lekarza powiatowego. Za jego sprawą Międzychód na dwie dekady uzyskał status uzdrowiska. W tym samym domu urodziła się jego wnuczka Teresa Remiszewska, znana w latach siedemdziesiątych żeglarka.

Międzychód- Lipowiec, dom w którym mieszkał dr Chramiec.

Międzychód, kamieniczka na Lipowcu.

Międzychód - Lipowiec, pomnik „Tym, co grobu nie mają”, ofiarom z lat 1939-1956.
Wreszcie w południowej części skwerku wznosi się wzniesiony w 1880 r. budynek starostwa powiatowego mimo że Lipowiec nie był wtedy formalnie częścią Międzychodu, został bowiem przyłączony do miasta w 1905 r. W neorenesansowym budynku mieści się obecnie Urząd Miejski.


Międzychód - Lipowiec , budynek dawnego starostwa.
Międzychód opuściłem wydostając się przez przesmyk między jeziorami do Dzięcielina.
Dziś zrezygnowałem z powrotu do domu DK 24. Ponieważ wszystkie pozostałe drogi prowadzą na południe, pozostał tylko kierunek Pszczew z Międzyrzeczem w perspektywie, gdzie dopiero otwiera się kolejna droga w kierunku Skwierzyny. Droga prowadziła przez Skrzydlewo, Łowyń, Pszczew.

Dom w Policku.
W Bobowicku sprawdziłem czy przypadkiem nie zaistniała możliwość zbliżenia się do pałacu i lapidarium Dziębowskich. Bramy nadal zamknięte, ostrzeżenie o psach nadal wisi, dziura w płocie również nadal istnieje. Nie wiedziałem jeszcze wówczas o młodzieńcu zagryzionym przez psy w Nowej Soli, ale intuicyjnie nie sprawdzałem czy po pałacowym podwórku nie biegają jakieś krwiożercze brysie.
Na koniec powałęsałem się po terenie szpitala w Obrzycach. Kompleks budynków szpitalnych wzniesionych w stylu neogotyckim wzniesiono przed rokiem 1904. Przez cały czas pełnił funkcje lecznicze. W latach 1922-28 w części budynków tymczasowo urzędował zarząd utworzonej w 1922 r. prowincji Marchii Granicznej Poznańsko-Zachodniopruskiej z stolicą w Pile. W latach 1942-45 w ramach akcji T4 w szpitalu wymordowano ok. 10 tys. niepełnosprawnych i chorych umysłowo pacjentów. Ofiary grzebano w grobach masowych na cmentarzyku w lasku za szpitalem. Pamięć ofiar hitlerowskiej służby zdrowia uczczono pomnikami; jednym na terenie szpitala i drugim na jednym z masowych grobów.

Pomnik ofiar akcji T4 na cmentarzu w Międzyrzeczu-Obrzycach.
Wycieczkę zakończyłem w ostatniej chwili przed intensywnym opadem lepkiego, natychmiast topniejącego śniegu. Prognoza jednak była prawdziwa, jedynie na moje szczęście nieco przesunięta w czasie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
103.40 km (10.50 km teren), czas: 06:09 h, avg:16.81 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tak jakoś samo wyszło.
Sobota, 13 stycznia 2018 | dodano: 14.01.2018Kategoria gm. Miedzyrzecz
To już kolejny weekend podczas którego wcześniejsze plany idą w kąt na rzecz improwizacji. Miałem zamiar wybrać się w pofałdowany teren za Sulęcinem jednak nie udało się wyrwać z domu dostatecznie wcześnie żeby potem nie trzeba było gonić na złamanie karku i wracać po nocach, pozostało spróbować pojeździć gdzieś bliżej. Pomyślałem o Bobowicku i Dziembowskich, ale żeby nie powtarzać trasy na odcinku do Międzyrzecza wybrałem wersję z dużą ilością dróg terenowych. Dzisiejszy przymrozek sprawił że można było nimi spokojnie jeździć bez obawy że utknę gdzieś po uszy w błotach.
Dom Pomocy Społecznej w Rokitnie. Przed 1945 mieścił się tym kompleksie ewangelicki sierociniec. W katolickim i polskim środowisku sierociniec był ośrodkiem germanizacji. Powstał po epidemiach szalejących w okolicy w połowie XIX wieku jako prywatna inicjatywa miejscowej niemieckiej szlachty.
Trasa do Bobowicka prowadziła zatem przez Rokitno, Lubikowo, Stołuń, Kuligowo, więcej niż połowa szlaku to drogi gruntowe.
Próba dotarcia do lapidarium Dziembowskich skończyła się fiaskiem, wysoki poziom wody sprawił że ścieżka nad jeziorem okazała się niedostępna, zaś na wszystkich bramach założono okazałe kłódki. Wprawdzie obok bramy prowadzącej na teren pałacowy od strony technikum rolniczego wypatrzyłem dziurę w ogrodzeniu, ale również i informację że na terenie posesji są groźne psy. Nie byłem aż tak ciekawy kamieni nagrobnych von Dziembowskich żeby sprawdzać czy informacja o psach to nie blef.
Pałac w Bobowicku, widok zza bramy przy ul. Pałacowej.
Pora była jeszcze na tyle wczesna że można było spróbować kontynuować jazdę. Uznałem że z zastosowaniem skrótów może zdążę przedostać się do Kaławy a potem przez Wysoką do Kurska i powrót do domu przez Bledzew. Zatem do dzieła. Do Skoków dotarłem znakomitymi drogami pożarowymi, do Wyszanowa szosą i po spojrzeniu na zegarek czuję że niestety muszę zrezygnować przynajmniej z części trasy za Kaławą.
Kolejny odcinek szlaku z Wyszanowa do Starego Dworu początkowo zupełnie przyjemny zamienia się w zniszczoną rozjeżdżoną drogę gruntową możliwą do pokonania bez większych strat tylko dlatego że zamarzła. Niewiele lepiej przedstawia się szosa z Brójec do Kaławy z tym że garby na jezdni pochodziły nie od zamarzniętego błota a od niezliczonych strupów asfaltu skrywających dziury.
W Starym Dworze.
Pod Szumiącą skusiłem się na sprawdzenie bocznej szutrowej drogi do Jordanowa. Droga wyprowadziła przed bramę klasztoru w Gościkowie-Paradyżu. Jordanowo leży na drugim brzegu Paklicy. Paklica przed rozbiorami przez kilkaset lat była granicą pomiędzy śląskimi posiadłościami habsburskimi i później pruskimi, a Rzeczpospolitą stąd chyba dlatego Gościkowo i Jordanowo są dziś oddzielnymi miejscowościami.
Pocysterski zespół klasztorny w Gościkowie-Paradyżu.
Pozostała po linii kolejowej Międzyrzecz-Toporów.
Z Gościkowa rozpoczynam powrót do domu. Zmrok tym razem dopadł mnie w Międzyrzeczu. Staram się ograniczać takie jazdy po ciemku ponieważ najmniejsza awaria, możliwa do usunięcia w świetle dnia staje się problemem nie do pokonania, a odległości pomiędzy sąsiednimi miejscowościami są rzędu 10 km.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
90.63 km (26.00 km teren), czas: 05:28 h, avg:16.58 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wokół Gorzycy i Kurska
Poniedziałek, 8 stycznia 2018 | dodano: 08.01.2018Kategoria gm. Miedzyrzecz
Korzystając z słonecznej pogody i tego że już przed czternastą byłem wolny wpadłem na pomysł aby odwiedzić Kęszycę Leśną.
Zamierzałem dotrzeć do Kęszycy brukowaną drogą od strony Kurska, stąd przejazd przez Gorzycę i obok oddalonej o dobre dwa kilometry od wioski nieczynnej stacji kolejowej. Sama linia kolejowa na tym odcinku przebiega przez pełen wzgórz, wąwozów, bagien i niewielkich jeziorek, wyjątkowo trudny teren, stąd takie oddalenie stacji od wioski. Ostatni pasażerowie odjechali z peronu w Gorzycy Wlkp. dobre kilka lat temu, ale tory chociaż na co dzień niewykorzystywane są nadal utrzymywane w pełnej sprawności.
Z jazdy do Kęszycy zrezygnowałem po pokonaniu najtrudniejszego, mocno terenowego odcinka szlaku, tuż obok obrotowego mostu fortecznego w Kursku. Sądząc po stojącym już nisko słońcu wydawało się że do zmroku może zabraknąć mi czasu na dodatkowe kilka kilometrów.
Zaoszczędzony czas poświęciłem na zbadanie dokąd prowadzi kilka tutejszych dróg które zaciekawiły mnie podczas poprzednich wyjazdów. Kiedy kolejny raz znalazłem się nad Strugą Jeziorną do zmroku pozostała najwyżej godzina, czyli najwyższy czas zbierać się do powrotu.
Powrót nastąpił najłatwiejszą trasą przez Kursko, Chycinę, Goruńsko i Bledzew.
Gorzyca, kościół z dzwonnicą.

Gorzyca , Obra wystąpiła z brzegów.

Gorzyca, nieczynna stacja kolejowa.

Jedno z śródleśnych jeziorek przy linii kolejowej z Międzyrzecza do Sulęcina (Rzepina)
Gorzyca , Obra wystąpiła z brzegów.
Gorzyca, nieczynna stacja kolejowa.
Jedno z śródleśnych jeziorek przy linii kolejowej z Międzyrzecza do Sulęcina (Rzepina)
Rower:Kross
Dane wycieczki:
56.65 km (21.00 km teren), czas: 03:42 h, avg:15.31 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pod Międzyrzecz
Piątek, 24 listopada 2017 | dodano: 24.11.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz
Dzisiejszy wyjazd to asekuracja przed jutrzejszą niepewną pogodą. Planowałem na jutro dłuższą wycieczkę w okolice Lubowa, Boczowa i Torzymia. Byłem tam ponad dwadzieścia lat temu i chciałem sprawdzić czy rozpoznam tamte drogi i wioski. Zajrzałem po pracy w prognozy meteo na sobotę i to co zobaczyłem naprawdę nie napawa optymizmem. Na wszelki wypadek gdyby trzeba było siedzieć w domu zrobiłem sobie dziś wycieczkę popołudniową.
Dwie godziny do zmroku nie pozwalają na wielki wybór, ruszyłem w kierunku Międzyrzecza a którędy wypadnie powrót zostawiłem przypadkowi. Przed Głębokim zdecydowałem wypuścić się do Gorzycy i wracać przez Zamostowo, Chycinę i Bledzew.
Kilka lat temu wyszukiwałem na Messtischblattach miejsca oznaczone znaczkami pomników i próbowałem odszukać je w terenie. Jeden z takich znaczków z opisem "Denkmal" znajdował się w zakolu Obry w pobliżu Gorzycy. O obelisku słyszałem również od kajakarzy spływających Obrą od stanicy w Świętym Wojciechu do Gorzycy. Na którymś z kolejnych wyjazdów udało się natrafić na właściwe zakole i zupełnie przypadkowo w gęstych zaroślach na poszukiwany pomnik.
Kamień widzieli zapewne wszyscy którzy kiedykolwiek spływali kajakami Obrą od Świętego Wojciecha w dół rzeki. Trudno go zresztą nie zauważyć, ponad dwumetrowej wysokości kamień zwieńczony krzyżem sterczy metr od brzegu rzeki. Znajomi kajakarze przekazali mi opowiastkę o zakochanym który po zamarzniętej Obrze usiłował przedostać się do wybranki. Przeprawa skończyła się tragicznie, lód się załamał i nieszczęsny amant opuścił ziemski padół.
Naprawdę ma on jednak pewien związek z przeprawą przez rzekę i tragedią ale innego rodzaju.
W październiku 1882 r właściciel majątku w Gorzycy Leonard August Kalckreuth zorganizował polowanie. W trakcie przeprawy przez Obrę wywróciła się łódź z myśliwymi. Dla uczestników przeprawy przygoda zakończyła się tylko nieprzyjemną kąpielą w lodowatej wodzie, ale jeden z myśliwych stojących na brzegu zmarł na zawał serca. Był to 70-letni ojciec organizatora polowania – Leonard Karl Kalckreuth, właściciel majątku w Chycinie i w Kursku. W następnym roku syn dla upamiętnienia ojca wzniósł ten obelisk. Na kamieniu zachowało się miejsce z maleńkim fragmentem żeliwnej tablicy inskrypcyjnej.
W pobliżu tego miejsca przebiega żółty szlak rowerowy do Międzyrzecza i pomyślałem że można byłoby zajrzeć pod kamień, a potem wydostać się na most pod Świętym Wojciechem i na szosę z Gorzycy i dalej w kierunku Sulęcina, aby w Pieskach spróbować wrócić na zaplanowana wcześniej drogę przez Chycinę.

Obelisk na brzegu Obry.
Kamień nadal stoi, trochę bardziej widoczny niż w sezonie wegetacyjnym okolicznych krzaków i pokrzyw. Wszystko w odcieniach szarości. Pokręciłem się chwilę w jego otoczeniu i wróciłem na szlak. A dalsza droga zgodnie z założeniem i bez zatrzymywania się, robiło się szaro i chodziło o jak najmniejszy odcinek do pokonania po zmroku.
Wyjazd przypadkowy, ale okazał się całkiem sympatyczny.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
60.70 km (10.00 km teren), czas: 03:16 h, avg:18.58 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kamyki z Nietoperka
Poniedziałek, 10 lipca 2017 | dodano: 10.07.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz
Niedawno został mi przypomniany temat wież Bismarcka. Międzyrzecka wieża została rozebrana zanim znalazłem się na ziemi lubuskiej, jednak wokół kopca na którym stała leżały kamienie z inskrypcjami osób , gmin i organizacji które były sponsorami tej budowli. Istniało prawdopodobieństwo że zostaną "zagospodarowane" przez przypadkowe osoby dlatego kilkanaście lat temu z inicjatywy sołtysa Nietoperka kamienie te zostały zwiezione do centrum wioski i wyeksponowane. Oto kilka z nich.
Żeby nie było zbyt łatwo do Nietoperka przyjechałem od tyłu, przez Boryszyn, Wysoką i Kaławę.

Od stowarzyszenia weteranów (wojny francusko-pruskiej w 1870) w Nietoperku.

Od stowarzyszenia weteranów z gminy Dormowo.

Od dóbr rycerskich (rittergut) Chlastawa.

Od dóbr rycerskich Kursko.

Od właściciela majątku w Gorzycy Leonarda von Kalckreuth.

Dodatkowo kamień młyński.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
73.55 km (0.00 km teren), czas: 03:46 h, avg:19.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Strugą Jeziorną
Sobota, 20 maja 2017 | dodano: 20.05.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz, MRU
Plany na sobotę były o wiele ambitniejsze. Rano przed wyjazdem w okolice Sierakowa powstrzymała mnie wątpliwa pogoda, nie chciałem ryzykować jazdy w deszczu. Kiedy około południa sytuacja wyjaśniła się na tyle że zdecydowałem się na wyjazd, Sieraków pozostawał już poza zasięgiem. Pomyślałem o Lubrzy, w sobotę miała tam się odbyć jakaś impreza cywilno-militarna przeprowadzona pod patronatem honorowym MON-u. Ostatecznie jazdę w kierunku Lubrzy przerwałem za Zarzyniem, na wysokości jeziora Paklicko Małe.
Drogą gruntową przedostałem się w pobliże Wysokiej i zawróciłem czerwonym szlakiem w kierunku Kęszycy Leśnej. Po drodze natknąłem się na jeden z schronów strzegących głównego wjazdu do podziemi MRU, następnie natrafiłem na nasypy kulochwytów dawnej strzelnicy kęszyckiego garnizonu. Niebieskim szlakiem dotarłem nad jezioro Krzewie, szlak porzuciłem w pobliżu tylnej bramy dawnych koszar. Dalszą jazdę kontynuowałem brzegiem Jeziora Kęszyckiego żółtym szlakiem pieszym.
Jezioro jest sztucznym zbiornikiem powstałym przez spiętrzenie wód Strugi Jeziornej, spiętrzona woda zalała dolinkę rzeczki i połączyła w jeden większy akwen dwa niewielkie, dotychczas oddzielne oczka. Tama została wzniesiona równolegle z budową koszar Regenwurmlager (Obóz Dżdżownic), obecna Kęszyca. Jezioro stało się ważnym elementem zapór hydrotechnicznych osłaniających bunkry MRU. W czasie drugiej wojny w koszarach stacjonowali Belgowie z Legionu Walońskiego walczącego z Rosjanami na froncie wschodnim i Hindusi walczący u boku Hitlera z Anglikami. Wśród miejscowych krążyły legendy o zatopionych w jeziorze pod koniec wojny skarbach. Zostały one ostatecznie rozwiane przez płetwonurków czyszczących dno zbiornika. Na dnie znaleźli jedynie kilka rowerów i parę aparatów służących do destylacji bimbru. Szlak żółty doprowadził mnie do szosy Międzyrzecz-Sulęcin.
Pomimo znaków informujących o zamkniętej drodze ruszyłem do mostu obrotowego w Kursku Dąbiu. Dziury w moście wyjaśniły przyczynę zamknięcia drogi. Po drugiej stronie skusiła mnie gładka droga szutrowa pnąca się w górę zbocza doliny. Zupełnie przypadkowo natknąłem się na jeden z schronów Grupy Warownej Nethelbock. Schrony tej GW położone w trudno dostępnym terenie, w głębi lasu są jednymi z najbardziej tajemniczych i rzadko odwiedzanych obiektów MRU.
Teraz pozostało jedynie wrócić do domu.

Pałacyk w Nowej Wsi.

Templewo - budynek po dworski.

Okolice Kęszycy - niemiecki schron bojowy Pz.W.772 strzegący głównego wjazdu do podziemi MRU.

Okolice Kęszycy - zachowane kulochwyty po dawnej strzelnicy garnizonowej.

Jezioro Krzaczaste.

Kęszyca - niezagospodarowany budynek po radzieckim klubie oficerskim.

Uliczka w Kęszycy.

Jezioro Kęszyckie.

Jeden z schronów GW Nethelbeck.

Wiadukt w Kursku-Dąbiu.

Napisy na ścianie wiaduktu pochodzące z okresu budowy obiektów pobliskiej GW Schill.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
82.39 km (29.00 km teren), czas: 05:31 h, avg:14.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bukowiec
Sobota, 21 stycznia 2017 | dodano: 23.01.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz
Ewentualnych czytelników proszę o wybaczenie za nieco przydługie wywody historyczne. Tak już mam że lubię sobie czasem poględzić na temat miejsc które odwiedzam.
Niedawno od kolegi otrzymałem trochę materiałów dotyczących Bukowca. Kolega jest pasjonatem lokalnej historii i pomimo że od wielu lat mieszka zupełnie gdzie indziej to Bukowiec jest jego rodzinną miejscowością i żywo interesuje się jego przeszłością.
Bukowiec znałem wcześniej tylko z tranzytowych przejazdów, teraz po zapoznaniu się z jego historią widzę go w całkowicie innym świetle. Dzisiejszy Bukowiec jest praktycznie pozbawiony zabytków ale nie zawsze tak było. Do roku 1945 była to bogata i ludna wieś z pięknym majątkiem, z pałacem i pięknym parkiem, XVI wiecznym drewnianym kościołem i kilkoma pomnikami. Później dawna świetność stawała się tylko coraz odleglejszym wspomnieniem.
Na przestrzeni kilkuset lat Bukowcem rządziło kilka rodzin zaczynając od Bukowieckich kończąc na Gersdorffach. Gersdorffowie byli właścicielami majątku w latach 1787 - 1945 i dziś wybrałem się na przejażdżkę po ich śladach.
Pierwszym przedstawicielem tej rodziny władającym w Bukowcu był urodzony w 1760 r Leopold Zygmunt. W posiadanie Bukowca wszedł żeniąc się z przedstawicielką rodu Unrugów, poprzednich właścicieli dóbr. W młodości poświęcił się on służbie wojskowej. Służył w regimencie husarii Gebharda Leberechta von Blüchera będąc jego adiutantem. Blücher w późniejszym okresie dosłużył się stopnia feldmarszałka i był jednym z najważniejszych pruskich dowódców w okresie wojen napoleońskich. Pamiętamy jego rolę w bitwie pod Lipskiem i później w pokonaniu Napoleona pod Waterloo.
W latach o których wspominamy miejscem stacjonowania tego regimentu kawalerii był Słupsk, ale aby nie stanowił on nadmiernego obciążenia dla mieszczan część poddziałów była rozlokowana w okolicznych miejscowościach. Jeden z szwadronów którym jeszcze jako major dowodził Blücher stacjonował w Miastku.
Własnie w Miastku w 1791 r. przyszedł na świat kolejny przedstawiciel rodu Gersdorfów, Gustaw Leopold. Gustaw był człowiekiem o rozległych zainteresowaniach; próbował swoich sił w poezji, interesował się techniką, kolekcjonował numizmaty. Wszystkie pamiątki po nim spłonęły w pożarze pałacu w 1945 r, zachował się jedynie niewielki rymowany tekst na "Pomniku Wilka". Gustaw zmarł w 1865 r w swoim ulubionym miejscu pobytu, Folwarku Jeziornym (Seevorwerk.) znajdującym się nad brzegiem Jeziora Bukowieckiego. O folwarku jeszcze wspomnę później.
Po śmierci Gustawa w Bukowcu gospodarzyło jeszcze trzy pokolenia Gersdorfów. Byli to Wilhelm Carl Hermann (1828-1992), jego syn Hans Otto (1864-1908) i wnuk Hermann. Hermann zmarł w okolicach Berlina w kwietniu 1945 r. Kilka miesięcy wcześniej podczas przemarszu przez Bukowiec wojsk radzieckich zmarła jego żona. Istnieją pogłoski że było to samobójstwo. Dzieci Hermanna rozproszyły się po Niemczech, Chile i Hiszpanii.
Teraz wracam do nikłych śladów minionej świetności Bukowca. Jadąc od strony Międzyrzecza zaraz po minięciu Skoków mamy do wyboru dwie opcje; Pomnik Wilka, i miejsce gdzie do początku XX wieku stały zabudowania Folwarku Jeziornego (Seevorwerk.). Folwark znajdował się na południowym brzegu Jeziora Bukowieckiego i pełnił również funkcje leśniczówki . Od szosy do Wyszanowa prowadzi do niego żółty szlak rowerowy. Dziś w miejscu gdzie stały zabudowania folwarku istnieje tylko parking dla wędkarzy, a za parkingiem prostokątna działka porośnięta nieco nietypowym jak na las drzewostanem i krzakami śnieguliczki. Leśniczówka spłonęła na początku XX wieku i już nie została odbudowana w tym samym miejscu.
Tu był Folwark Jeziorny.

Jezioro Bukowieckie - taki był widok z okien Folwarku Jeziornego.
Czarny Bocian.
Sama siedziba rodu w Bukowcu swój kształt z czasów swojej świetności, a której widoki zostały zachowane tylko na starych fotografiach, uzyskała pod koniec XIX wieku. Inicjatorem przebudowy był Hans Otto konserwatywny poseł do Sejmu Rzeszy. Pałac spłonął w 1945 r. Na jego miejscu pobudowane zostały garaże PGR-u. W trakcie budowy przed zniwelowaniem terenu nie przeprowadzono żadnych badań więc nic nie wiadomo o śladach po wcześniejszych dworach. Natomiast folwark zniszczał na wskutek gospodarowania przez PGR i późniejszych zmieniających się dzierżawców i właścicieli. W stosunkowo najlepszym stanie zachował się główny wjazd do folwarku. Okazały budynek bramny w swojej bryle nawiązuje do renesansowych budowli obronnych. Teren folwarku, jako prywatny, oficjalnie jest niedostępny. Zakaz można nieformalnie ominąć wchodząc przez dziurę w ogrodzeniu od strony parku.
Bukowiec - ulica
Główny wjazd na teren folwarku.
Od strony południowo-zachodniej rezydencja była otoczona parkiem. Park założony w rozległej kotlince w stanie obecnym jest całkowicie zdziczały i traktowany jako wygodne miejsce do wyrzucania starych opon, zużytego sprzętu domowego i połamanych mebli. Wysokość między dnem jaru a jego brzegami sięga ok 10-15 m. Śladem po alejkach są szpalery starych drzew i resztki schodów prowadzące na wyższy poziom. Na dnie istniał kiedyś ok 1,5 ha staw, obecnie wyschnięty.

Bukowiec - parkowa alejka.
Wyschnięty staw w parku.

Tyle zostało z mauzoleum Gersdorffów.
Wyjeżdżając z parku zapuściłem się przez dziurę na podwórze folwarczne. Trochę przez brak czasu, a trochę przez szacunek dla własności prywatnej nie zapuszczałem się głębiej. Ogólny widok zabudowań to stan trwałej ruiny.

Bukowiec- ruiny gorzelni, reszta folwarcznego podwórza w stanie podobnym lub gorszym.
Na koniec pobytu w Bukowcu próbowałem odszukać w terenie i zobaczyć pozostałości kolejnych ciekawostek. Na przedwojennych zdjęciach pokazywany jest pomnik cesarza Wilhelma II znajdujący się ok 100 m od bramy folwarku. Do dziś zachowało się tylko niewielkie wzniesienie na którym stał cokół z pomnikiem. Kolejny nieistniejący monument to pomnik leśniczego Wilhelma Obsta który stał na rozdrożu drogi prowadzącej na stację i do Sierczynka. Teoretycznie powinien tam znajdować się fundament pomnika, ja jednak nic nie znalazłem.
Kopczyk na którym stał pomnik Wilhelma II.

Bukowiec - prawdopodobnie tu stał pomnik leśniczego Obsta.

Bukowiec - współczesny kościół. Poprzedni drewniany, z XVI w., doszczętnie spłonął w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

Jeden z bukowieckich cisów.

Jeden z bukowieckich cisów.
Przed
powrotem zajrzałem na placyk z którego rozchodzą się drogi do
Wyszanowa i Lutola. Uwagę przejeżdżających zwraca figura św.
Krzysztofa. Fundament figury pierwotnie był fundamentem
kriegerdenkmala poświęconego pamięci mieszkańców Bukowca
poległych na frontach pierwszej wojny światowej.
Patron podróżnych.
Pod figurą św. Krzysztofa zakończyłem eksplorację Bukowca i zawróciłem do domu.
Rower:
Dane wycieczki:
74.76 km (6.00 km teren), czas: 05:31 h, avg:13.55 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Żywotnikowy las na zakończenie roku
Sobota, 31 grudnia 2016 | dodano: 31.12.2016Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, okolice Trzciela
Cudowna pogoda skłoniła mnie do ostatniej w tym roku wycieczki. Na tapetę poszła ciekawostka z lasów Nadleśnictwa Trzciel - las tujowy. O lesie żywotnikowym usłyszałem kiedyś w jakiejś audycji radiowej. Google wypluł tylko informację że w kwietniu ubiegłego roku wspominał o nim lesniczy Jarek redaktor Bloga Leśniczego i to własnie od niego uzyskałem namiary tego lasku.
Żywotniki należą do rodziny cyprysowatych i pochodzą z Ameryki Północnej gdzie odgrywają sporą rolę w gospodarce leśnej, u nas są bardziej znane jako krzewy lub małe drzewka rosnące na posesjach.
Do Europy zostały sprowadzone w 1853 r. jako drzewa parkowe. Kilka lat później wprowadzono je na powierzchnie doświadczalne do upraw leśnych. W Polsce jako zwarte powierzchnie leśne występują na 21 stanowiskach i są pamiątką po eksperymentach z wprowadzaniem nowych gatunków. Stanowisko obok leśnictwa Jasieniec ma taką samą genezę i zostało obsadzone około 1914 r. Obecnie rośnie tam dorodny las z licznie występującym naturalnym odnowieniem. Jedno z drzew jest podobno dziewiątym co do wielkości w Polsce.
Las żywotników.
Tuje podobnej wielkości widziałem w okolicy głazu poświęconego pamięci Georga Zocha w okolicy Krzynki pod Barlinkiem. Tam jednak nie stanowią zwartego lasu, zostały bowiem wysadzone w innym celu i rosną w szpalerach
Ponieważ rano "po drodze" musiałem zajechać do Zemska zaświtała mi myśl aby w okolice Lutola Mokrego w miarę możliwości dotrzeć drogami terenowymi. Trasa była modyfikowana na bieżąco i niemal się udało. Pewnych miejscowości i niektórych odcinków szos jednak nie można było ominąć ad hoc, bez zaglądania do mapy. Takimi punktami węzłowymi były; Gorzyca, Nietoperek, Szumiaca, Nowy Dwór, Brójce i Rogoziniec. Sporo korzystałem z szlaków oznakowanych. Bardzo dużo było czerwonego, myślę że przypadkiem natrafiłem na różne szlaki do oznakowania których użyto tego samego koloru. Bardzo atrakcyjny widokowo lecz ciężki do pokonania jest odcinek czerwonego szlaku nad stawami pomiędzy Kolonią Kęszycką a Nietoperkiem.
W Gorzycy.
W Szumiącej.
Powrót szosą przez Trzciel, Bobowicko, Międzyrzecz. Tu już wizja powrotu po zmroku podziałała dopingująco i zrobiłem ten odcinek bez zbaczania, a miałem takie pomysły żeby odwiedzić jeszcze Rańsko. I w ten sposób zakończyłem rowerowy rok 2016.
Wszystkim zaglądającym na mojego bloga życzę na nadchodzący Nowy Rok 2017 dużo zdrowia, ciekawych tras i wszystkiego najlepszego.
Rower:
Dane wycieczki:
106.83 km (43.00 km teren), czas: 06:38 h, avg:16.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Brójce i brakujące elementy wcześniejszych wycieczek.
Sobota, 17 grudnia 2016 | dodano: 17.12.2016Kategoria gm. Brójce, gm. Miedzyrzecz
Niedawno dowiedziałem się że w okolicy Lutola Mokrego rośnie las tujowy (żywotnikowy). Ponieważ kiedyś widziałem drzewiaste tuje pod Barlinkiem i las cisowy na stokach Góry Bukowiec zaciekawiło mnie jak on będzie wyglądał na ich tle. Dziś podjąłem próbę dotarcia do Lutola. Próba ta od samego początku wydawała mi się wątpliwa, kalkulacja czasu wskazywała że nie wyrobię z czasem powrotu przed zapadnięciem nocy. Zatem tuje zostały na dłuższe dni, a dziś uzupełniłem swoją znajomość tamtego terenu o elementy które dotychczas ominąłem.
Międzyrzecz, budynek Liceum Ogólnokształcącego (widok zza Obry).
Międzyrzecz, okolice dworca -coś co należy do kolei. Mnie się podoba :)
Pierwszy punkt - to żółty szlak rowerowy przed Wyszanowem prowadzący nad Jezioro Bukowieckie i połączone z nim cofką na Paklicy Jezioro Wyszanowskie. Droga brzegiem jezior i Paklicy trochę dzika i ciężka ale wszystkie uciążliwości wynagradzają widoki. Szlak porzucam nad Jeziorem Wyszanowskim, liczę że droga wyprowadzi mnie gdzieś w pobliże wioski.
Przesmyk pomiędzy jeziorami Bukowieckim i Wyszanowskim.
Śledzę "Blog Leśniczego", w jednym z listopadowych wpisów autor ciepło wspominał o swoim zmarłym koledze leśniku z Wyszanowa i o kamieniu poświęconym jego pamięci. Nie byłbym sobą gdybym nie spróbował go odszukać. Zasięgnąłem informacji u źródła i będąc w okolicy Wyszanowa spróbowałem dotrzeć pod pomnik. Głaz odnalazłem, chwila zadumy i wracam do Wyszanowa.
Ulepszoną drogą gruntową dotarłem do Starego Dworu i chwila wahania; Łagowiec, czy może Brójce? Lepiej wygląda droga do Brójc. W Brójcach zaglądam na cmentarz komunalny pod pomnik ofiar hitlerowskiego obozu karnego Bratz. Był to brakujący element do mojej listopadowej wycieczki poświęconej temu obozowi.
Pomnik ofiar obozu "Bratz"
Do Lutola Mokrego zostaje kilkanaście kilometrów, ale za plecami ponad czterdzieści które wypadałoby pokonać w świetle dziennym. Trzeba wracać. Wracam przez Jordanowo. W Kaławie dla urozmaicenia skręcam w kierunku Wysokiej. W Pniewie robię krótki postój techniczny, przy okazji foto kamienia który stoi tam od kilkudziesięciu lat a dopiero dziś rzucił mi się w oczy.
W Pniewie.
Teraz czas wymusza przyspieszenie tempa. Już bez zatrzymywania pedałuję do Wysokiej, skrótem do Piesek, potem Kursko, Bledzew i rzutem na taśmę Skwierzyna. Chwilę po zejściu z welocypedu zapadły ciemności.
Był to chyba ostatni dłuższy wypad w tym roku. Wynik nieco gorszy niż w ubiegłym, ale w lipcu i sierpniu operacje wymusiły na mnie poruszanie się wyłącznie na własnych kończynach :).
Rower:
Dane wycieczki:
95.30 km (26.00 km teren), czas: 06:03 h, avg:15.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)

