blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69727 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

gm. Przytoczna

Dystans całkowity:1932.52 km (w terenie 979.00 km; 50.66%)
Czas w ruchu:78:47
Średnia prędkość:14.70 km/h
Liczba aktywności:37
Średnio na aktywność:52.23 km i 3h 34m
Więcej statystyk

Goraj

Sobota, 25 lutego 2017 | dodano: 26.02.2017Kategoria gm. Przytoczna

    Bardzo często powodem który wygania mnie na wycieczki rowerowe po bliższej i dalszej okolicy są miejsca które z jakichś powodów mnie zaciekawiły lub zasłyszane historyjki. Dzisiejsza również należała do tych których celem było odszukanie czegoś w terenie. Od dawna interesuję się pamiątkami przeszłości ziem na których spędziłem 2/3 swojego życia. Należą do nich również mauzolea i cmentarze rodowe miejscowej szlachty. Niedawno w przypadkowej rozmowie dowiedziałem się o grobowcu w parku podworskim w Goraju. Przez Goraj przejeżdżam przynajmniej kilka razy w roku, wydawało mi się że wiem o wszystkich ciekawszych obiektach w okolicy, ale to była dla mnie nowość o której usłyszałem pierwszy raz. W dostępnych materiałach również ani śladu. Dopiero na niemieckiej mapie topograficznej z podręcznego zestawu Messtischblattów na zboczu wzgórza wznoszącego się za dworskim parkiem widać znaczek oznaczający cmentarz. Przy najbliższej okazji, czyli w dzisiejszą sobotę wybrałem się do Goraja.
    Pojechałem terenową trasą omijającą drogę krajową nr 24, a w zasadzie prawie wszystkie cywilizowane drogi. Przed Rokitnem zaintrygowała mnie masa okorowanych drzew w pobliżu rowu płynącego z wioski do leśnego jeziorka Małe Rokitno. Zatrzymałem się żeby podziwiać dwie odbudowane bobrze tamy (rowek był niedawno czyszczony). Kolejny przystanek zrobiłem przed folwarcznym podwórzem w Lubikowie. Brama na podwórze otoczone zrujnowanymi budynkami zamknięta jest od kiedy sięgam pamięcią. Czasem zastanawiam się czy na stan techniczny budynków pozostałych po bogatych przedwojennych majątkach miała większy wpływ pegeerowska gospodarka czy brak sensownego gospodarza już po ich sprywatyzowaniu. Na większości z nich widnieją przecież tablice że są własnością prywatną, ale własność prywatną interesują zyski a nie inwestycje w bezproduktywne zabytki. Piękne zabytkowe zabudowania pozostawione same sobie niszczeją w postępie geometrycznym, a część słabszych i bardziej zaniedbanych  w ostatnich latach padła na naszych oczach.  Tak jest w niedawno odwiedzanym przeze mnie Bukowcu, tutaj i w Goraju do którego jadę. Upływ czasu jest dla nich bezlitosny. 

Rokitno - ślady żerowania bobrów
Rokitno - ślady żerowania bobrów.

Rokitno - działalność bobrów
Rokitno - działalność bobrów.

Lubikowo - dwór?
Lubikowo - dworek

     Ograniczyłem się do zdjęcia zza płota, i ruszam w dalszą drogę. Teraz pozostało tylko przeskoczyć na drugą stronę DK 24 i jestem w Goraju.
    Obok spichrza wypatrzyłem znaki kierujące na żółty szlak rowerowy. Kierunek zbieżny z moim, droga brukowana, układ budynków zapamiętany z mapy więc trzymam się szlaku. Po prawej ręce ciągnie się płot za którym widać drzewa, a wśród nich pagórek z wystającą z ziemi ceglaną ścianą. Płot przechodzi w ogrodzenie z siatki leśnej, ale po kilkudziesięciu metrach pojawia się możliwość przekroczenia przeszkody i zawracam pod pagórek.


Goraj - spichlerz.

     Pierwszy rzuca się w oczy obalony głaz poświęcony pamięci Ludolfa von Jacobi, 22 – letniego ochotnika, kaprala w 2 pułku dragonów, który poległ bohaterską śmiercią za ojczyznę w dn. 16.02.1915 pod Biezun w Rosji.  Rzeczywiście niemiecka 2 Dywizja Kawalerii do której należał 2 pułk dragonów od połowy listopada 1914 do końca maja 1915 toczyła walki pozycyjne pod rosyjską wówczas Mławą, skąd do Bieżunia jest o rzut beretem. Rodzina von Jacobich była ostatnimi przedwojennymi właścicielami majątku w Goraju.
    Pagórek w swoim wnętrzu kryje pustą komorę grobową, ale z jego zbocza widać prostokątny placyk, otoczony murkiem i nieco zagłębiony poniżej otaczającego terenu. Domyślam się że jest to prawdopodobnie zdewastowany cmentarzyk rodowy właścicieli majątku.

Goraj - park podworski
Goraj - pomnik Ludolfa von Jacobi.  

Goraj - park podworski
Goraj - grobowiec w park podworskim.

Goraj - park podworski
Goraj - park podworski , cmentarzyk rodowy właścicieli majątku.

   Ciekawość częściowo zaspokoiłem, ale na powrót jeszcze za wcześnie, wracam zatem na bruk. Żółty szlak i bruk prowadzą w górę, w kierunku niebotycznego (111 mnpm. ) szczytu Skocznej Góry. Po pewnym czasie szlak rowerowy zbacza do Przytocznej, natomiast bruk prowadzi pod wieżę telekomunikacyjną widoczną w promieniu wielu kilometrów. W pobliżu do 1945 istniał folwark Annadwor (Annahof) , według spisu z 1837 był tam 1 dom z 10-ma mieszkańcami. Fundamenty folwarku znajdują się w przydrożnych gęstych zaroślach z jakichś krzewów pozostałych po domostwie. Sam szczyt wzgórza leży nieco wyżej, w pobliskim lesie.

Goraj - maszt telefonii
Goraj - maszt telefonii.

    Droga zatacza łuk na zboczu i wraca do Goraja. Zajeżdżam po 500-letni cis rosnący przy bramie wjazdowej do spalonego w 1945 r. pałacu. Cis ma ok 100 cm średnicy i jest najgrubszym okazem rosnącym w Wielkopolsce. Zaglądam pod barokowy kościół z XVIII w. Jego północną ścianę wzmacnia szereg szkarp, które jakoś mi nie pasują optycznie do bryły budynku. Okazuje się że zostały dobudowane podczas remontu przeprowadzonego w końcu XIX w. Kościół ucierpiał również w 1945 r. ponieważ stacjonujące tu oddziały radzieckie urządziły sobie w jego wnętrzu stajnię. Dotychczas nie udało mi się jeszcze zajrzeć do jego wnętrza.

Goraj - cis, najgrubszy w Wielkopolsce
Goraj - 500-letni cis, najgrubszy w Wielkopolsce. 

Goraj - staw w parku podworskim
Goraj - staw w parku podworskim. 

Goraj - barokowy kościół
Goraj - barokowy kościół, po lewej stronie widoczne XIX-wieczne wzmocnienia murów. 

Goraj-Przytoczna
Droga Goraj-Przytoczna.

    Ponownie wkraczam na żółty szlak aby dotrzeć polnymi drogami do Przytocznej. W Przytocznej zajrzałem pod górujący nad jeziorem XIX-wieczny kościół. Jakoś nigdy dotychczas tam nie zbaczałem, a dziś mam jeszcze masę czasu do dyspozycji. Na stromym brzegu jeziora zachowało się kilka starych nagrobków, rówieśników obecnej świątyni.

Przytoczna - kościół
Przytoczna - kościół.

Przytoczna - głaz jubileuszowy
Przytoczna - głaz jubileuszowy.

Przytoczna - stary nagrobek
Przytoczna - stary nagrobek na dawnym przykościelnym cmentarzu.

   Opuszczając Przytoczną kieruję się do Rokitna. Przejeżdżając obok Domu Pomocy Społecznej w Rokitnie z premedytacją złamałem zakaz wstępu wkraczając na jego teren. To niewielkie w sumie wykroczenie  zrobiłem aby sfotografować piękną bryłę budynku głównego. Został on zbudowany w 1848 r jako budynek sierocińca dla chłopców. Ok. 1910 r. uległ przebudowie. Stan dzisiejszy jak na zdjęciu.


Rokitno - Dom Pomocy Społecznej
Rokitno - Dom Pomocy Społecznej.

     W Rokitnie miałem ostatni przystanek. Stąd już, trochę jednak meandrując, wróciłem prosto do Skwierzyny.




Rower: Dane wycieczki: 60.17 km (43.00 km teren), czas: 04:35 h, avg:13.13 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wzdłuż Warty do Muchocina.

Sobota, 28 stycznia 2017 | dodano: 29.01.2017Kategoria gm. Przytoczna, pow. międzychodzki

   Dzień wolny, temperatura w pobliżu 0 ºC, słonecznie, bezwietrznie – warunki wymarzone na dłuższą wycieczkę. Pytanie tylko dokąd i którędy, z naciskiem którędy. Pytanie dokąd? pozostało otwarte do samego końca. Natomiast odpowiedź na pytanie którędy? przynosiły warunki panujące na gminnych drogach szutrowych w okolicy Przytocznej i Miedzychodu.
   Zrobiłem przejazd drogą szutrową prowadzącą u podnóża wałów warciańskich przeciwpowodziowych na odcinku od Krasnego Dłuska do Krobielewa. Droga na otwartych przestrzeniach, wystawiona wcześniej na działanie słońca a dziś zmrożona, idealnie szorstka.

Pałac w Krasnym Dłusku
Pałac w Krasnym Dłusku.

Krasne Dłusko
Krasne Dłusko. 

Gaj - stawy

Gaj - wolny chów
Gaj - wolny chów.

Krobielewo- przed pracownią lokalnego artysty rzeźbiarza
Krobielewo- przed zagrodą-pracownią lokalnego artysty rzeźbiarza.

Krobielewo - pracownia artysty
Krobielewo - pracownia artysty, rzut oka za bramę.

Krobielewko
Przeciwległy brzeg, Krobielewko.

  Jedną z ciekawostek Krobielewa jest szosa prowadząca od strony Goraja i kończąca się na barierze ustawionej na szczycie wału przeciwpowodziowego. Analogiczna sytuacja jest na przeciwległym brzegu w Krobielewku. Jest to ślad po najdłuższym drewnianym moscie w przedwojennych Niemczech zbudowanym w 1939 r. przez saperów Wermachtu w wiadomym celu. Granica państwowa przebiegała niecałe trzy kilometry dalej pomiędzy dzisiejszymi osadami Stryszewo i Muchocinek. Był to najbardziej na zachód wysunięty skrawek II Rzeczypospolitej. Do dnia dzisiejszego przy wale przeciwpowodziowym zachował się tam budynek rzecznego posterunku celnego.

Stryszewo - budynek przedwojennego rzecznego posterunku celnego na Warcie
Stryszewo - budynek przedwojennego rzecznego posterunku celnego na Warcie.


Ten sam posterunek na mapie WIG z 1936 r.

Stryszki - schron
Niemiecki schron graniczny w pobliskich (3,5 km) Stryszkach. Dziś tam nie dotarłem, zdjęcie z innej wycieczki.

   Za Muchocinkiem droga prowadziła przez las, była bardziej oblodzona ale przy odrobinie ostrożności zupełnie znośna. Miałem pewne pomysły na bliższe zapoznanie się z Muchocinem i pobliskim Jeziorem Winnogórskim, jednak czas, a właściwie jego brak wymusił odłożenie tego pomysłu na inne bardziej sprzyjające okoliczności.
   Sam Międzychód ominąłem, skręcając tuż za tablicą miejscowości w uliczkę Słodowy Młyn ukrywającą się za nasypem kolejowym. Wyprowadziła mnie na drogę do Starego Gorzycka. Skoro Stare Gorzycko, to siłą rzeczy musi być Wierzbno. Niestety kilkaset metrów na tym odcinku  dostępne było tylko dla łyżwiarzy. Od Wierzbna do domu prowadzi droga krajowa 24, ruchliwa i pozbawiona poboczy. Jeżeli jest to tylko możliwe staram się jej unikać i tylko dlatego spróbowałem alternatywnego szlaku przez Brzeźno, Lubikowo i Rokitno. Leśne odcinki były dziś przejezdne tylko dlatego że zamarzły, a następna taka okazja będzie pewnie dopiero latem w czasie suszy.

Pod Rokitnem
Pod Rokitnem.


Rower: Dane wycieczki: 64.22 km (49.00 km teren), czas: 05:01 h, avg:12.80 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pod Międzyrzecz

Piątek, 27 maja 2016 | dodano: 27.05.2016Kategoria gm. Przytoczna

    Wyjazd w charakterze popołudniowego spaceru z małżonką.  Kierunek - chyba jedyny zaproponowany który nie został przez nią utrącony w fazie przedstartowej. A ja bardzo się liczę z jej opinią :-). Upieranie się przy swoim zdaniu to jak kopanie z koniem, przyjemność żadna a ryzyko wielkie. Nad Głębokim udało się tylko wynegocjować żeby nie wracać tą sama trasą którą przyjechaliśmy. Potem sama przyznała że droga przez Kalsko i Rokitno jest o wiele bardziej malownicza niż oklepana trasa przez Popowo i Głębokie.
    Zatem byliśmy na kąpielisku nad Głębokim. Kąpiel jeszcze nie wchodzi w grę, ale jest już sporo ludzi. Odnoszę wrażenie że poziom wody jest znacznie niższy niż zakładali budowniczowie pomostów. Po prostu zamiast w wodzie stoją one teraz na granicy plaży. 


Nad Głębokim

    Z Głębokiego ruszamy do Międzyrzecza. Jeszcze przed rogatkami miasta zagłębiamy się w las za torami kolejowymi. Jest tam kilka fajnych skrótów do drogi Międzyrzecz-Rokitno. Teraz najmniej sypkich piachów jest na drodze przechodzącej obok osady Kwiecie i właśnie ta dziś była wykorzystana. 
    Nad zachodnim skrajem Jeziora Lubikowskiego zboczyliśmy na dróżki Kalwarii Rokitniańskiej. Żona nigdy tam jeszcze nie była. Zwiedzenie całej liczącej około 4,5 km drogi krzyżowej nie wchodziła w grę, wróciliśmy na szosę tuż za rozjazdem do Lubikówka.







   Kierujemy się teraz w stronę domu. Powodów do powrotu co najmniej kilka; po pierwsze było już sporo po dziewiętnastej, po drugie małżonka ma jakieś dziwne wyczucie że własnie zbliża się do 30 km i włącza się jej alarm wewnętrzny. Pada groźba żebym nie kombinował z innymi drogami do domu poza tą najkrótszą. Na domiar złego gdzieś od Gorzowa nadciągnęły ciemne chmury i wyglądało że nie ujdzie nam to na sucho. Wszystko się udało, zdążyliśmy do domu przed wieczorem, a groźba deszczu rozeszła się po kościach.


Rower: Dane wycieczki: 42.33 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Rokitno, nietypową trasą

Piątek, 4 marca 2016 | dodano: 05.03.2016Kategoria gm. Przytoczna

      Dobór dzisiejszej trasy odbył się na zasadzie "dokąd oczy poniosą". Wyjeżdżając musiałem spełnić tylko jeden warunek, przejechać przez Zemsko. Po załatwieniu sprawy pomyślałem o drodze do  Rokitna przez Twierdzielewo.  Zatem do czynu, kierunek Popowo. W Popowie zjeżdżam na drogi gruntowe, które opuszczę dopiero po 24 kilometrach w Skwierzynie na ul. Leśnej. Krótkie asfaltowe przerywniki miałem tylko w Rokitnie, Przytocznej i Nowej Niedrzwicy.


Droga gładka i aksamitna, ale niestety trzeba pokonać ten odcinek pieszo

   Mijając sanktuarium Rokitnie zajrzałem na kilka minut na zaplecze. Za boczną bramą kompleks budynków z hotelikiem, kawiarnią i najistotniejsze – z małym muzeum. Godzina dosyć późna więc muzeum musi zostać na inną okazję. Dawno, dawno temu byłem w jego wnetrzu. W pamięci utkwiła mi kolekcja numizmatów, zbiór XIX wiecznych dokumentów i relikwie (wtedy jeszcze miały status pamiątek) po Janie Pawle II. Po przeciwnej stronie ulicy w budowie jakaś kolejna inwestycja należąca do sanktuarium.


Do początku XIX w gospodarzami w sanktuarium byli cystersi.


Brama wjazdowa, za bramą jak już wspomniałem centrum obsługi pielgrzymów i muzeum.




       Do Przytocznej jadę polnymi drogami od strony kościółka-kaplicy stojącego w połowie drogi pomiędzy Rokitnem, a Lubikowem. Z Przytocznej do Nowej Niedrzwicy i dalej do Chełmska drogami szutrowymi. Natomiast w samym Chełmsku skusiłem się na boczną gruntową drogę prowadzącą z wioski do łąk nad Wartą w Skwierzynie.  I to był błąd którego można było uniknąć, ale już nie chciało mi się go naprawiać i zawracać. Po raz drugi w dniu dzisiejszym trafiłem na nieprzejezdne piachy. Wcześniej pchałem rower tuż przed Twierdzielewem, ale planując jazdę tamtędy należy to traktować jako pewnik. Ktokolwiek jechał tamtędy to wie że równie dobrze może próbować jazdy w piaskownicy.
       Dalsza jazda, aż do samego końca już bez przygód



Rower: Dane wycieczki: 44.31 km (24.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Okolice Przytocznej

Niedziela, 7 lutego 2016 | dodano: 08.02.2016Kategoria gm. Przytoczna

   Dzisiejsza wycieczka z założenia miała przebiegać trasą poprowadzoną przez miejsca w których diabeł mówi dobranoc. W zasadzie plan się powiódł. Większość czasu spędziłem w lesie i na polnych drogach pomiędzy rozrzucanymi na nadwarciańskich łęgach zabudowaniami. 
   W las zjechałem tuż za południowym węzłem obwodnicy Skwierzyny. Leśna droga za leśniczówką Popowo prowadzi do przejazdu pod drogą S-3 i kolejnej leśniczówki Żabno. Leśniczówka ta leży na polanie oddzielonej wąziutkim pasem drzew od pól należących do Chełmska. Tuż za leśniczówką rozciąga  się podłużana sięgająca aż do Twierdzielewa zabagniona kotlina. Niegdyś kotlina była misą wielkiego jeziora Żabno. Dzisiejsze Żabno to dwa niewielkie oczka i duże bagno w pobliżu Twierdzielewa.
  Kolejny leśno-polny odcinek rozciąga się pomiędzy Twierdzielewem i Przytoczną. Przed Rokitnem sprawdziłem nieznaną mi wcześniej drogę która wyprowadziła mnie pod DPS. Omijając Rokitno docieram do centrum Przytocznej. Wybieram polną drogę do Nowej Niedrzwicy. Za Przytoczną robię krótką kalkulację czasu pozostałego do zmroku z której wynika że zdążę jeszcze zjechać w kierunku doliny Warty do osady Murowiec (dawny młyn wodny Karowiec na Strudze Lubikowskiej).
  Osada to dwa domy z stadem ujadających za ogrodzeniem psów, teren oczywiście prywatny, a wstęp wzbroniony. Wycofuję się wzdłuż płynącej w głębokim jarze Lubikowskiej Strugi. Droga kończy się na płaskiej pociętej rowami melioracyjnymi łące. Obawiam się że dążąc polnymi drogami w kierunku Warty mogę trafić w ślepy zaułek. Czas nie pozwala na metodę prób i błędów. Wśród kilku możliwych dróg rozpoznaję tę prowadzącą do Krasnego Dłuska.
    Do samego Dłuska nie dotarłem, wcześniej skusiła skusiła mnie inna wysadzona topolami, a biegnąca do niej pod kątem prostym. W ten sposób znalazłem się w Nowej Niedrzwicy. Powrót do domu wielokrotnie już wypróbowaną ulepszoną drogą gruntową do Chełmska. Ostatnie kilka kilometrów z Chełmska wracam szosą. 


Przytoczna. Pomnik upamiętniający II Armię WP.


Struga Lubikowska. W głębi za drzewami majaczą zabudowania młyna Karowiec. Struga płynie w kilkumetrowym jarze. Kilkaset metrów niżej struga wpływa na nadwarciańskie łąki i wtedy okazuje się że ta pozornie czarna woda jest krystalicznie czysta.


Rower: Dane wycieczki: 41.36 km (28.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Lubikowo i łódź do "dokowania"

Sobota, 10 października 2015 | dodano: 11.10.2015Kategoria gm. Przytoczna

   Stosunkowo wcześnie zrobiłem poranne zakupy, i już w myślach układałem plany jaką trasą dziś pojadę, kiedy zadzwonił telefon. Zostałem poproszony o pomoc w wyciągnięciu z jeziora i przewiezieniu do domku tytułowej małej jednostki pływającej o napędzie wiosłowym, czyli łodzi. Roboty przy tym jest niewiele, tylko miejsce trochę kolidowało z kierunkiem nad którym sie właśnie zastanawiałem. Skoro jednak wcześniejsze plany wzięły w łeb ustaliłem z właścicielem łodzi że nie pojadę z nim samochodem, a wyjadę odpowiednio wcześniej rowerem i spotykamy się przy Folwarku Amalia w Lubikówku. 


Droga do Chełmska.

   Folwark Amalia to dawny folwark założony po 1832r, którego nazwa pochodzi od imienia córki właściciela. Znajduje się na brzegu jeziora ok. 2 km na zachód od wioski.  Obecny właściciel przebudował dawne budynki folwarczne na hotel i restaurację. Obok  folwarku przycupnęły domki dawnych pracowników, baza nurków, kilka domków kempingowych. Za płotem hotelu, już na terenie prywatnym stoi kilka budowli zbudowanych przez właścicieli na bazie przyczep kempingowych. Właśnie do jednej z takich bud wcisnęliśmy łódź ściągniętą z jeziora. 


Jezioro Lubikowskie- zachodni skraj.

  Skoro już znalazłem się w Lubikówku to chociaż powałęsam się po okolicy. Można byłoby np. objechać jezioro, ale z poprzedniej jazdy do Stołunia zapamiętałem że na przeciwległym brzegu duże odcinki drogi to połacie sypkiego piasku, zatem odpada. Natomiast przy pierwszej stacji Kalwarii Rokitniańskiej zauważyłem niezłą drogę prowadzącą w kierunku Jeziora Rokitno.  Ta niezła początkowo droga wkrótce zamieniła się w ścieżkę. I tą ścieżynką dotarłem na teren dawnego ośrodka wypoczynkowego zakładów włókienniczych "Bielbaw" z Bielawy na Dolnym Śląsku. Dziś po ośrodku pozostało tylko wspomnienie, a na jego terenie leżą resztki gruzu z wyburzonych domków i trochę śmieci. Za rok lub dwa wszystko zarośnie pokrzywami i mało kto będzie pamiętał że latem brzeg jeziora tętnił życiem.








Nad Jeziorem Rokitno.

  Z Rokitna ruszam do Twierdzielewa. Wbrew obawom droga okazała się przejezdna niemal w całości, jedynie króciutki odcinek przy punkcie czerpania wody zmusił mnie do zejścia z roweru. Widok tego stawku pokazuje jak bardzo obniżył się poziom wód gruntowych. Dziś po prostu nie ma w nim wody. W pobliskim jeziorku poziom wody spadł co najmniej o metr, a trochę wody zachowało się jedynie na dnie na środku bajorka.




Tak spadł poziom wód gruntowych w lasach pod Rokitnem.




Twierdzielewo.




Chełmsko.

  Z Twierdzielewa jadę już bezpośrednio do Skwierzyny. Dalsze wyjazdy znów odkładam na kolejny weekend. 
  


Rower: Dane wycieczki: 43.60 km (13.00 km teren), czas: h, avg:0:00 km/h, prędkość maks: km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Lubikowo z mocnymi wrażeniami w tle

Wtorek, 1 września 2015 | dodano: 02.09.2015Kategoria gm. Przytoczna

   Po pracy wydawało się że nie sprawdzą się popołudniowe prognozy synoptyków. Namówiłem jednego z kolegów na wypad do Lubikowa. Przez większość drogi nad jezioro korzystaliśmy z bocznych dróg szutrowych. Nad Lubikowem zamoczenie tyłka i powrót do domu. Już podczas pobytu nad jeziorem na południowym zachodzie widać było niepokojący kolor nieba, ale wydawało się że sytuacja jest stabilna i do zmiany pogody mamy jeszcze dużo czasu. Obopólnie postanowiliśmy wracać do Skwierzyny przez Goraj i Krobielewo, a dalej nadwarciańskimi wałami. Ładnej pogody starczyło na dotarcie do Gaju, a potem nastąpiło gwałtowne załamanie i gdzieś nad Gorzowem i Sulęcinem rozpętała się potężna burza. Z największym pośpiechem udało się jeszcze dopaść Krasnego Dłuska, a w wiosce schronienia udzieliła wiata przystankowa i nastąpiła daremna próba przetrwania ulewy. Z tego co się dowiedziałem po powrocie to mieliśmy sporo szczęścia bowiem główne uderzenie burzy poszło gdzieś bokiem.
   Widok i piękno ciemnego nieba rozświetlanego niemal nieprzerwanymi błyskawicami, dodatkowo w odległości kilku kilometrów od najbliższego osiedla, robi naprawdę mocne, piorunujące wrażenie.
    Zaglądnęliśmy pod kapliczkę w polach pomiędzy Lubikowem, a Rokitnem. Chciałem sprawdzić czy rzeczywiście jest zamknięta jak podczas ostatniej wycieczki Robaka. Przeważnie jest zamknięta tylko krata w drzwiach, a dziś była otwarta i krata, i drzwi. Tak wygląda skromne wnętrze kościółka:







Rower: Dane wycieczki: 56.49 km (30.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Góra Czarownic

Środa, 27 maja 2015 | dodano: 27.05.2015Kategoria gm. Przytoczna, gm. Pszczew

   Górą Czarownic nazywany jest cypel z wzniesieniem nad zatoką w południowej części Jeziora Lubikowskiego. Miejscowa legenda mówi że w księżycowe noce odbywały się tam sabaty czarownic z całej zachodniej Wielkopolski. Dno jeziora wokół półwyspu usłane jest kamieniami, zaś naprzeciwko za pasem wody wznosi się spora ok. 5 ha Wyspa Konwaliowa. Porasta ją gęsty las bukowy z domieszką starych dębów i innych drzew liściastych. Wyspa objęta jest ścisłą ochroną.
   Zdaniem miejscowych, jezioro kryje także inne tajemnice. M.in. kolumnę niemieckich pojazdów wojskowych, które podobno zatonęły w nim pod koniec stycznia 1945 r.  – Niemcy uciekający lokalnymi drogami przed nacierającymi oddziałami Armii Czerwonej wjechali na zamarznięte jezioro właśnie w tym rejonie obok wyspy Konwaliowej.  Pod kilkoma pojazdami załamał się lód.  Płetwonurkowie szukający wraków nic nie znaleźli więc tę historię chyba trzeba włożyć między bajki.
   Kiedy po pracy zastanawiałem się jak zagospodarować resztę popołudnia przyszedł mi do głowy pomysł że mógłbym odszukać ten cypel o którym słyszałem, zaś nigdy tam nie byłem. Moja wiedza o jego lokalizacji ograniczała się tylko do informacji że do zatoki nieopodal półwyspu, wpływa kanał łączący jeziora Lubikowskie z Czarnym. 
   Próbowałem dotrzeć na półwysep od strony drogi Rokitno - Międzyrzecz. Z niedostatku informacji o lokalnych drogach, a właściwie ich braku wykonałem kilka chybionych podejść które kończyły się na brzegu, ale nie na cyplu. W końcu znalazłem się w Stołuniu i dopiero stamtąd wjechałem w drogę która okazała się właściwą. Wydaje się że również można tam dotrzeć drogą biegnącą nad zachodnim brzegiem Jeziora Czarnego. 


Po kilku nietrafionych podjazdach na brzeg ostatecznie znalazłem się w Stołuniu.


Brzeg jeziora na Górze Czarownic.


Po drugiej stronie wody Wyspa Konwaliowa.

   Sam półwysep nie leży na żadnym szlaku turystycznym, a szkoda bo jest tam pięknie. Znajduje się tam tylko kolonia domków letniskowych, w większości o standardzie slamsów. W pobliżu wznosi się Góra Borsucza. Myślę że na niej też byłem szukając półwyspu.  Próbując dotrzeć nad zatokę z cyplem wspinałem się bowiem na sporej wysokości pagórek.
W drodze do jeziora zatrzymałem się przed początkiem Kalwarii Rokitniańskiej. Miałem zamiar w drodze powrotnej przejechać się ścieżkami i zrobić kilka zdjęć bardziej kompaktowych kapliczek. Niestety wracałem już po 20;30 i dałem sobie spokój z tym tematem. 


Stąd się zaczyna Droga Krzyżowa.


Wewnątrz kaplicy płaskorzeźba przedstawiająca Ostatnią Wieczerzę.


Droga do kolejnych kapliczek.


   I jeszcze jeden wniosek nasunął mi się po dzisiejszych doświadczeniach z jazdą po bezdrożach. Trzeba sobie już dać spokój z jazdą po interiorze. Wyschnięte piachy stały się tak sypkie że nie ma mowy o jakiejkolwiek jeździe, a po takich drogach dziś się głównie poruszałem.




Rower: Dane wycieczki: 59.00 km (37.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Żółwin i Kuligowo

Wtorek, 26 maja 2015 | dodano: 27.05.2015Kategoria gm. Miedzyrzecz, gm. Przytoczna

   Celem dzisiejszej wycieczki były dwie małe wioseczki Żółwin i Kuligowo, leżące w gminie Międzyrzecz przy lokalnej drodze prowadzącej do Stołunia i dalej przez Szarcz do Pszczewa. Byłem tam jakieś dwa lata temu, a teraz chciałem zobaczyć co się zmieniło.  Droga prowadząca przez Żółwin nie ma jednak żadnego bezpośredniego połączenia z drogami dochodzącymi do Międzyrzecza od strony Skwierzyny. Aby tam dotrzeć pozostają dwie możliwości: pierwsza to przejazd przez Międzyrzecz dobrze znanymi ulicami i wjazd do Żółwina od strony Obrzyc, oraz druga - jazda nieznanymi mi drogami terenowymi. Wybrałem tą drugą. W teren wbiłem się tuż za oś. Piastowskim w Międzyrzeczu. Początkowo do osady Jeleniegłowy jechało się dosyć przyjemnie, a dalej na ogół wpół przejezdne piachy. Trochę jadąc, trochę pchając bicykl dotarłem do Żółwina. Spędziłem tam kilkanaście minut i dalej w drogę do kolejnej wioski.


Sympatyczny kościółek w Żółwinie.

Po lewej stronie szosy mijam Jezioro Żółwin i wjeżdżam do Kuligowa. W Kuligowie zaraz przy wlocie do miejscowości rzuca się w oczy pięknie zachowany "kriegerdenkmal" pomnik poległych w I wojnie żołnierzy - mieszkańców Kuligowa i okolicy. Przyczyną że pomnik nie został zdewastowany może jest to że połowa nazwisk i imion poległych ma polsko- brzmiące imiona i nazwiska, a niewykluczone że ich krewni mieszkają gdzieś w bezpośrednim sąsiedztwie do dnia dzisiejszego. I jeszcze jeden obiekt który rzuca się w oczy. Jest to pałacyk, czy też willa?. 


"Kriegerdenkmal" w Kuligowie.


Pałacyk w Kuligowie.

   A tymczasem słoneczko zaczęło się już chylić ku zachodowi, czas wracać. Powrót trochę inną drogą. Jadę przez Stołuń,  następnie przesmykiem pomiędzy jeziorami pod "Folwark Helena". Gdzieś w okolicy "Heleny" zgubiłem oznakowania szlaków, ale niezła droga gruntowa zachęca do kontynuowania jazdy.  Wyjeżdżam z lasu w pobliżu plaży nad Jeziorem Lubikowskim. Dalsza jazda do Przytocznej i reszta drogi do Skwierzyny szosą poznańską.


Jezioro Stołuń, w bezpośrednim sąsiedztwie jest jeszcze Czarne i Białe.


A to już Lubikowo - wjazd do wioski.


I ławeczka przy skrzyżowaniu z drogą do Przytocznej.

Rower: Dane wycieczki: 57.00 km (14.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Bezdrożami do Strychów

Czwartek, 14 maja 2015 | dodano: 15.05.2015Kategoria gm. Przytoczna

   W dniu dzisiejszym zwiedziłem interior gminy Przytoczna. Obszar położony w głębi gminy, daleko od dróg i przemysłu, trudno dostępny którego gospodarka oparty jest na rolnictwie i leśnictwie.
   Wyjazd do Krasnego Dłuska słabo uczęszczaną drogą wzdłuż lasu na granicy łąk od strony Warty. Od czasu do czasu ukazują się jakieś starorzecza, bagna, oczka wodne. Wokół zielona dżungla. Nad jednym z takich stawów na pniu ściętej wierzby posadowiła się kolonia dorodnych grzybków.  



   Szybko przejeżdżam przez Krasne Dłusko i znów zagłębiam się w szachownicę pól, lasów. łąk, gdzieniegdzie pojawiają się pojedyncze zagrody. Dojeżdżam do miejsca gdzie drogę przecina mi płynący w wąwozie strumyk, Struga Lubikowska (Męcinka). Struga odprowadza wody z Jeziora Lubikowskiego do Warty. Płynie ona częściowo zabagnioną rynną polodowcową, która południkowo rozcina morenę. Struga wypływa z Jeziora Lubikowskiego i płynie na północ, omija wieś Lubikowo, przepływa przez jeziora Mniszek (w polach przed Przytoczną), Przytoczno i Nadolne (za Przytoczną),kierując się ku Warcie. Wpada jako Męcinka do starorzecza Warty w pobliżu Krasnego Dłuska. Na środkowym odcinku Strugi na północ od Jeziora Nadolnego jeszcze do końca XIX wieku czynne były dwa małe młyny wodne – Przedni i Karowski.
   Natrafiłem w lesie na zabudowania Murowca, tak obecnie nazywa się osada na miejscu młyna Karowskiego. Samo miejsce jest ogrodzone płotem z siatki za którą ujadają trzy wilczury. Tym razem ciekawość nie zwyciężyła. Dla mnie byłoby najlepiej żeby ta drużyna nie przypomniała sobie o jakimś słabszym miejscu w ogrodzeniu.
   Przytoczną omijam drogami dojazdowymi do pól i jadę do Dębówka. Obok kopalni kruszywa kieruję się w stronę Goraja.




   Dziś jednak omijam Goraj, jadę w stronę Stryszków. Przejeżdżam obok schronów nad brzegiem stawów  i po drugiej stronie zagłębiam się w las. Leśna droga doprowadza mnie do Strychów.




     Rzut oka na zegarek upewnia mnie że czas kończyć dzisiejszą wycieczkę. Wracam szosą przez Wierzbno i Przytoczną. Znów zameldowałem się w domu tuż przed 22.


Rower: Dane wycieczki: 58.00 km (31.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)