blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69727 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

gm. Przytoczna

Dystans całkowity:1932.52 km (w terenie 979.00 km; 50.66%)
Czas w ruchu:78:47
Średnia prędkość:14.70 km/h
Liczba aktywności:37
Średnio na aktywność:52.23 km i 3h 34m
Więcej statystyk

Nad jezioro Maszyna

Sobota, 18 kwietnia 2020 | dodano: 19.04.2020Kategoria gm. Przytoczna

    Tytułowe jezioro Meszyn potocznie nazywane Maszyna nie wyróżnia się niczym szczególnym, było tylko punktem w którym zawróciłem podczas dzisiejszego wypadu. Prawdopodobnie był to ostatni z wypadów w pola i łąki nad Wartą w gminie Przytoczna. W zasadzie Muchocinek i jezioro Meszyn leży już administracyjnie w Wielkopolsce a więc gminie Międzychód ale bliżej mu do lubuskiego Stryszewa.
    Wydawało mi się że przez ubiegłe dwa tygodnie zajrzałem na tych odludziach w wszystkie możliwe dziury, ale wolę te bezdroża niż tłumaczenie się napotkanym patrolom gdzie i po co jeżdżę, tak więc ruszyłem na znane szlaki z opcją zbaczania w wszystkie dróżki które będą przejezdne.
   Z przejezdnością później bywało różnie.


Któreś z licznych bagienek w okolicy Krasnego Dłuska. W ciągu ostatnich dwóch tygodni bardzo w nich opadł poziom wody.

   Na początek muszę dotrzeć wałami przeciwpowodziowymi do Krasnego Dłuska a tam już się otwierają szersze możliwości. Dziś ruszyłem polami do Nowej Niedrzwicy (jest prostsza droga szosą). Stare przedwojenne mapy pokazują że przy tej drodze leży cmentarz o którym do tej pory nie wiedziałem. Czasem można na takich zapomnianych cmentarzach zobaczyć ciekawe nagrobki. Tutaj o tym że ten kawałek lasu był cmentarzem mówią tylko dwa elementy; przewrócony nagrobek w formie złamanego pnia drzewa i wystająca z mchu leżąca stela. Podobną w formie widziałem kiedyś na placu przykościelnym w pobliskim Chełmsku.


Stela z Nowej Niedrzwicy (Hersztopu).

   Tematyka cmentarna pojawi się później jeszcze raz, przypadkiem znalazłem się obok rodowego cmentarzyka właścicieli Goraja. Teraz jednak ruszam w nieznane skrajem lasu i pól. Droga prowadzi w kierunku Przytocznej ale którędy i czy gdzieś się nie skończy pozostaje pytaniem. Jeszcze przed Przytoczną zbaczam nad płynącą w dole Dłuską Strugę, Kiedyś w okresie przedwojennym leżało tam kultowe miejsce wycieczek, młyn wodny "Vordermühle" , dziś została tylko nazwa Przedni Młyn. Woda w strudze sączy się leniwie, chwilami wręcz stoi, widać na niej pracę bobrów. Droga nadal jest przejezdna więc kontynuuję jazdę, natrafiam na jakieś moczary leżące obok jeziora Nadolne. Droga wokół jeziora okazała się jednak ślepym zaułkiem. Trzeba było zawrócić do Przytocznej






Nad Dłuską Strugą.

   Drogą przez pola dotarłem do Goraja niejako od zaplecza. W południowo-zachodnim narożniku dawnego parku dworskiego znajduje się rodowa nekropolia ostatnich właścicieli Goraja, von Jacobich. Pierwszy rzuca się w oczy kopiec z ukrytą w wnętrzu pustą komorą grobową, obok zdewastowany cmentarzyk rodzinny, a tuż za kopcem obalony głaz poświęcony pamięci Ludolfa von Jacobi, 22 – letniego ochotnika z 2 pułku dragonów, który poległ bohaterską śmiercią za ojczyznę w dn. 16.02.1915 pod Biezun w Rosji. Rzeczywiście niemiecka 2 Dywizja Kawalerii do której należał 2 pułk dragonów od połowy listopada 1914 do końca maja 1915 toczyła walki pozycyjne pod rosyjską wówczas Mławą, skąd do Bieżunia jest o rzut beretem.


W drodze do Goraja.





Cmentarzyk von Jacobich

    W ogóle nie miałem zamiaru przekraczać szosy Goraj-Krobielewo ale będąc już na niej skusiłem się na przedłużenie trasy do Stryszek. Kiedyś była tam kolonia kilku domów ale dziś pozostał zamieszkany chyba tylko jeden budynek dawnego młyna Pietrzak. Draga w kierunku jeziora Maszyna przedstawia sobą już wiele do życzenia, przesuszony piasek uniemożliwia jazdę. Z ulgą zobaczyłem charakterystyczne drzewo przy rowku prowadzącym do jeziora. Zawracam w drogę prowadzącą do Stryszewa. Dla oszczędności czasu do domu wracam drogą wzdłuż wałów przeciwpowodziowych.


Drzewo z dziurą.


Rower:Kross Dane wycieczki: 65.04 km (55.00 km teren), czas: 05:08 h, avg:12.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Po raz wtóry na wersalskie pogranicze

Sobota, 23 listopada 2019 | dodano: 23.11.2019Kategoria gm. Przytoczna

 Dziś wprosiłem się na wycieczkę organizowaną przez znajomych z Międzychodu. Pierwotnie wybierałem się do Kwilcza ale z różnych względów musiałem ten projekt zarzucić a widziałem że znajomi cykliści wybierają się na dawne wersalskie pogranicze w rejonie Muchocina i Strychów. Byłem już tam w podobnym celu pięć lat temu . Dziś celem wycieczki było odszukanie dawnych kamieni granicznych i lokalnych ciekawostek przyrodniczych. Temat jak najbardziej interesujący. Umawiamy się w Międzychodzie i ruszamy w drogę do Strychów, znaną mi skądinąd ponieważ wielokrotnie z niej korzystałem chcąc ominąć drogę krajową nr 24.
  Pierwszy z kamieni stoi tuż przy leśnej drodze za torami linii Międzychód-Wierzbno. Niepozorny, mijałem go wielokrotnie i nawet się nie domyślałem jego znaczenia. Sama linia kolejowa została zbudowana w roku 1887, ale ten odcinek został zdemontowany po roku 1919 aby ponownie go odtworzyć po roku 1945. Teraz tory pozostawione same sobie pewnie ulegną definitywnej samodestrukcji.
 Kontynuujemy drogę do Strychów, chwilowo zostawiamy sobie Strychy na później kierując się w kierunku Muchocina. Tam w pobliżu jeziora Winnogóra znajduje się kolejny z kamieni. Nie są to kamienie wersalskie niemniej widoczny jeszcze napis „grenze” nie pozostawia wątpliwości.
   Do Strychów zawracamy znad jeziora Maszyna.
   Strychy po roku 1919 stały się miejscowością graniczną i wzniesiono w niej osiedle domów dla funkcjonariuszy niemieckiej straży granicznej. Wytyczenie nowej granicy międzypaństwowej spowodowało również pewne niedogodności dla mieszkańców wioski. Przed rokiem 1919 Strychy należały do parafii ewangelickiej w Międzychodzie leżącym teraz już w Polsce dlatego konieczne stało się erygowanie nowej gminy protestanckiej. Dzięki staraniom właściciela miejscowego majątku Wernera Franza parafia ta powstała w r 1927. Z prywatnych funduszy Wernera i środków pozyskanych z Programu Rozwoju Marchii Granicznej w latach 1931-1933 wzniesiono w wiosce nowy kościół, dom pastora, salę wiejską i kaplicę na cmentarzu. Kompleks wzniesiono na terenie wcześniejszego cmentarza.
   Modernistyczna bryła kościoła różni się zdecydowanie od innych świątyń regionu. Projektantem budowli był Kurt Kirstein, sprawujący urząd rejencyjnego radcy budowlanego w Pile, stolicy Marchii Granicznej powstałej po 1918 r. z terenów, które nie zostały zwrócone Polsce, a które wcześniej były częścią dawnej pruskiej Prowincji Poznańskiej. Nawiasem mówiąc pomimo tego że Piła była  nominalną stolicą tej dziwnej Marchii, składającej się z trzech niepołączonych z sobą obszarów to do roku 1929 siedziba jej władz ulokowana była w części budynków obecnego szpitala w Obrzycach pod pobliskim Międzrzeczem.
    Wracając do bryły kościoła to składa się ona z dwóch prostopadłościanów z gładkimi elewacjami i płaskimi dachami. Górna część wieża jest ażurowa z względów praktycznych, aby przez otwory mógł wydostawać się dźwięk dzwonów.
  Jednym z dzieł Kirstena, znanych wszystkim oglądających festiwale opolskie był zrealizowany do spółki z Karolem Lehmannem projekt gmachu rejencji opolskiej. W tym przypadku konieczne było wyburzenie piastowskiego zamku z którego pozostała jedynie znana wszystkim wieża.
   Nie dane było mi zajrzeć do wnętrza świątyni w której znajduje się drewniany krucyfiks wykonany przez berlińskiego rzeźbiarza Waltera E. Lemcke zapamiętanego jako projektant pierwszego znicza olimpijskiego, którym przeniesiono płomień podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1936 r. w Berlinie.
    Kolejnym przystankiem na trasie było Wierzbno gdzie przed pałacem został wkopany oryginalny wersalski słup graniczny przeniesiony z pobliskiej granicy.
    Aby uniknąć jazdy drogą krajową wracam lokalną droga do Zielomyśla i Szarcza. W Szarczu żegnam się z międzychodzianami.     
    Pozostało mi do pokonania, w większości drogami szutrowymi, dwadzieścia kilka kilometrów do domu. Po drodze mijam Lubikowo, kapliczkę w polach przed Rokitnem i samo Rokitno.
   Do okrągłej setki zabrakło tylko kilkanaście kilometrów.

Na dawnej wersalskiej granicy w okolicy Międzychodu
Na dawnej wersalskiej granicy w okolicy Międzychodu.

Dopływ jeziora Winnagóra
Do jeziora Winnagóra.

Modernistyczny kościół w Strychach
Modernistyczny kościół w Strychach.

Pozostałości dawnego cmentarza
Pozostałości dawnego cmentarza.

Dawne osiedle funkcjonariuszy niemieckiej straży granicznej w Strychach
Dawne osiedle funkcjonariuszy niemieckiej straży granicznej w Strychach.

Kolejny kamień z wyraźnie czytelnym napisem
Kolejny kamień z wyraźnie czytelnym napisem "Grenze".

Futerkowa sosna
Futerkowa sosna.

Dziurawy dąb
Dziurawy dąb przy jeziorze Maszyna.

Kamień wersalski z Wierzbna
Kamień wersalski z Wierzbna.

Pałac w Wierzbnie
Pałac w Wierzbnie.

Osamotniona
Osamotniona.

Samotna kaplica wśród pól (okolice Rokitna)
Samotna kaplica wśród pól (okolice Rokitna).




Rower:Kross Dane wycieczki: 87.02 km (27.00 km teren), czas: 05:24 h, avg:16.11 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Krobielewo, Goraj

Środa, 9 października 2019 | dodano: 09.10.2019Kategoria gm. Przytoczna

   W Goraju bywam przejazdem praktycznie raz w miesiącu. Dziś zrobiłem sobie wycieczkę drogą gruntową przy wałach przeciwpowodziowych do Krobielewa. Powrót szosami, a więc w sposób oczywisty Goraj.
  Jedną z ciekawostek Goraja jest cis rosnący przy bramie prowadzącej na teren dawnego parku dworskiego. Podobno jest to najgrubszy wielkopolski okaz, o obwodzie pnia 300 cm. a jego wiek szacuje się na  ponad 500 lat.
   Dziś Goraj leży w Lubuskim, historycznie jest to jednak Wielkopolska. Stąd drzewo znalazło się w rankingu cisów wielkopolskich.


Cis z Goraja.



Rower:Kross Dane wycieczki: 50.67 km (23.00 km teren), czas: 03:05 h, avg:16.43 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Lubikowo

Piątek, 9 sierpnia 2019 | dodano: 09.08.2019Kategoria gm. Przytoczna

  Nie dawało mi spokoju te grodzisko nad Jeziorem Rokitniańskim z poprzedniego wpisu. Dziś zajrzałem w miejsce które od biedy mogło by być grodziskiem. Jest to pagórek nad jeziorem, dawniej kiedy poziom jeziora był o tyle wyższy że łączyło się z Lubikowskim pagórek mógł być wyspą.
   Reszta jazdy to błąkanie się po polnych drogach w przestrzeni zamkniętej pomiędzy Rokitnem, Lubikowem i Przytoczną. Przy okazji odkryłem plantację drzew tlenowych w Przytocznej. Drzewo oxytree jest czymś z czym wiązane są podobne nadzieje jak kiedyś z barszczem Sosnowskiego. Wynik jest jeszcze trudny do przewidzenia. Zdaje się że  przyrodnicy podchodzą do eksperymentu z tymi drzewami z dużą nieufnością.

Kaplica w polach pod Rokitnem
Kaplica w polach pod Rokitnem.

Plantacja drzewek tlenowych w Przytocznej
Plantacja drzewek tlenowych w Przytocznej.


Rower:Kross Dane wycieczki: 52.15 km (21.00 km teren), czas: 03:48 h, avg:13.72 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kalsko i Brzozowy Ług.

Środa, 10 października 2018 | dodano: 10.10.2018Kategoria gm. Przytoczna

  Dalej zaniedbuję wszystkie inne zajęcia. Z jeszcze większymi wyrzutami sumienia niż wczoraj ruszyłem po pracy na rowerową wycieczkę. Nie można było zmarnować takiej cudnej pogody. Trasa prowadziła szutrowymi drogami gminnymi przez Chełmsko, Nową Niedrzwicę, Przytoczną, Rokitno i Kalsko z jego odległym przysiółkiem Brzozowym Ługiem.
  Wczoraj w Rokitnie byłem już niemal o zmroku, dziś też niewiele wcześniej, niemniej poświęciłem chwilę żeby wejść na teren sanktuaryjnego ogrodu. Ogród wydawał mi się dziś znacznie skromniejszy niż wtedy kiedy byłem tu po raz pierwszy. Okrążyłem teren alejkami, zatrzymałem się przed drewnianym domkiem z figurami mnichów nawiązującym do historii pierwszych polskich męczenników zakonników zamordowanych z pobudek rabunkowych w eremie pod Międzyrzeczem. Przełożony tego skromnego klasztoru był przyjacielem św. Brunona z  Kwerfurtu który spisał ich żywot krótko po wydarzeniach. 
  Brama którą wjechałem i wyjechałem do ogrodu nawiązuje w stylu do wileńskiej Ostrej Bramy. Korzystając z otwartych drzwi wszedłem na klatkę schodową i do kaplicy nad bramą, obraz w ołtarzu rozwiewa wszystkie wątpliwości.
  Za bramą trzeba było podjąć decyzję czy wracać tą samą trasą którą przybyłem, czy raczej spróbować powrotu oddalając się do Międzyrzecza i dopiero tam zawrócić w inną drogę, Była jeszcze opcja z skrótem przez Brzozowy Ług (dawne Białe Łąki). Osada formalnie jest przysiółkiem Kalska, ale leży w środku lasu o kilka kilometrów od niego. Właśnie z tej opcji skorzystałem pomimo obaw że w zapadających ciemnościach mogę potem krążyć po lesie szukając wyjścia. Tym razem udało się bezbłędnie. Powrót był znów po zmroku.

Jesienne pola
Jesienne pola.

Pustelnia pięciu braci męczenników międzyrzeckich
Pustelnia pięciu braci męczenników międzyrzeckich.

Jeden z braci był poza zagrodą
Jeden z braci był poza zagrodą.

Ostra Brama z kaplicą w Rokitnie
Ostra Brama z kaplicą w Rokitnie.

Rokitno. Obraz z Kaplicy Ostrobramskiej
Rokitno. Obraz z Kaplicy Ostrobramskiej.


Rower:Kross Dane wycieczki: 50.83 km (17.00 km teren), czas: 02:58 h, avg:17.13 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Terenowo do Rokitna.

Wtorek, 9 października 2018 | dodano: 09.10.2018Kategoria gm. Przytoczna

  Z szkodą dla innych, odkładanych na później prac i przedsięwzięć jeszcze jedno popołudnie poświęciłem dla włóczęgi po drogach gruntowych w okolicy Twierdzielewa i Rokitna. Droga z Popowa do Twierdzielewa jest dosyć wymagająca, zwłaszcza na końcowych podejściach do wioseczki, a główną trudność sprawia przypominająca plażę droga. Tego piaszczystego odcinka jeszcze nigdy nie udało mi się pokonać na kołach, dzisiaj również.
  Z Twierdzielewa zaryzykowałem wyruszenie na kolejny odcinek polnej drogi do Rokitna. Tam również na wysokości jeziorka Małego Rokitniańskiego istnieje podobny piaszczysty odcinek. Dziś o dziwo udało się przejechać bez schodzenia z siodełka.
  W Rokitnie zajrzałem tylko za bramę ogrodów sanktuarium. Na zdjęcia było już zbyt późno i zbyt ciemno, pozostało zrobić w tył zwrot i wracać do domu. Tu był ostatni odcinek leśnej drogi szutrowej do Chełmska pokonany na resztkach światła dziennego.

W Twierdzielewie
Twierdzielewo. Mikroskopijna wioseczka gdzie oprócz widocznego kościoła istnieje tylko kilka zagród otaczających wewnętrzny placyk.

Rokitniańskie ogrody - Golgota
Rokitniańskie ogrody - Golgota.


Rower:Kross Dane wycieczki: 34.15 km (15.00 km teren), czas: 02:12 h, avg:15.52 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W okolice Przytocznej

Poniedziałek, 8 października 2018 | dodano: 08.10.2018Kategoria gm. Przytoczna

  Z braku lepszego pomysłu wyskoczyłem na polne drogi nad Wartą w gminie Przytoczna. Latem były zbyt przesuszone i za miałkie dla moich kółek. Zatem dziś była jazda do Krasnego Dłuska i wałem przeciwpowodziowym do Krobielewa. Przy drodze widać jak po lecie zostało mało wody; Męcinka wyschła całkowicie, w przydrożnych stawach i na przepompowni w Gaju zaledwie trochę kałuż na dnie.
  W Krobielewie rzut oka na słońce i trzeba było zrobić korektę planów na minus. Czyli do Przytocznej zamiast szosą przez Goraj, pojechałem na przełaj przez Dębówko. Znów zmrok dopadł mnie w Przytocznej, i żeby nie pętać się nocą po lasach odpuściłem sobie spokojne drogi gminne na rzecz drogi krajowej 24. Nie cierpię tej drogi, zwłaszcza po zmroku - brak poboczy i kawalkady tirów na karku.

Deficyt wody
Deficyt wody i ascetyczne molo.

Kapliczka z prywatnej posesji w Krobielewie
Kapliczka z prywatnej posesji w Krobielewie.  A nie jest to taka zwyczajna zagroda.


Rower:Kross Dane wycieczki: 44.06 km (22.00 km teren), czas: 02:45 h, avg:16.02 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do Przytocznej

Niedziela, 29 października 2017 | dodano: 29.10.2017Kategoria gm. Przytoczna

   Od dwóch dni tęsknym okiem wyglądałem jakiejś pogodniejszej chwili, orkan Grzegorz obok podmuchów przyniósł również nieco wody. Dziś po południu nieśmiało pokazało się słońce, a wiatr początkowo mi sprzyjał dmuchając w plecy. Trasa do Przytocznej została wybrana nieprzypadkowo, miałem tam do spełnienia pewną misję z której postarałem się wywiązać najlepiej jak potrafiłem. Mam nadzieję że na coś się przydałem.

Chełmsko - późnogotycki kościół św. Kazimierza
Chełmsko - późnogotycki kościół św. Kazimierza.

    W Chełmsku zjechałem z szosy aby uniknąć towarzystwa samochodów. Droga do Nowej Niedrzwicy prowadzi częściowo przez las, a więc jest jakaś osłona od wiatru, nie do pogardzenia są tam również wrażenia estetyczne. Krótko mówiąc jest to przypominająca nieco aleję parkową, piękna droga otoczona lasem z sporą ilością brzóz.
    W Przytocznej już któryś raz z rzędu zjeżdżam w boczną uliczkę Zamkową licząc że może kiedyś natrafię na otwartą bramę w ogrodzeniu parku i pałacyku. Chciałbym kiedyś obejrzeć ten pałacyk bezpośrednio a nie poprzez zasłaniające perspektywę iglaki. Wprawdzie dwa lata temu obecny właściciel podobno nieoficjalnie obiecywał udostępnić park wszystkim chętnym, ale fakt jest taki że dostępu do parku z jednej strony broni płot, a od strony drogi do Dębówka zdziczała dżungla. Za krzakami widnieją mokradła nad przepływającą przez teren Męcinką więc teren jest skutecznie broniony przed intruzami przez samą naturę. Dworek pochodzi z drugiej połowy XVIII wieku, został powiększony na początku XX wieku o skrzydło północno-zachodnie z obszerną salą balową z zabudowanym tarasem. W głębi za pałacykiem widać jeszcze park z przepływającym strumykiem i stawy. Piszę że "jeszcze" ponieważ parkan obsadzony jest tujami które wkrótce skutecznie zasłonią widok przed wzrokiem ciekawskich.

Przytoczna -  dwór z drugiej połowy XVIII wieku
Przytoczna - dwór z drugiej połowy XVIII wieku. Widok nieco szpeci opał i palety złożone na placu poniżej dziedzińca.

Przytoczna - dom o konstrukcji szachulcowej
Przytoczna - piękny dom o konstrukcji szachulcowej. Obawiam się że przy najbliższym remoncie zgodnie z panującym trendem zostanie oszpecony przez obłożenie styropianem.

   Z Przytocznej skierowałem się do Rokitna drogą prowadzącą do kaplicy stojącej w polach pomiędzy Rokitnem a Lubikowem. Kaplica ma ścisły związek z losami wizerunku Madonny Rokitniańskiej. Otóż około roku 1670 król Michał Korybut Wiśniowiecki poprosił o przewiezienie obrazu do Warszawy. Spełniła wtedy swojego rodzaju misję pokojową bowiem król zabrał ją z sobą pod Lublin gdzie chciał stłumić bunt szlachty. Wkrótce król odniósł zwycięstwo nie w walce orężnej ale drogą pertraktacji z buntownikami.  W dowód wdzięczności król kazał  umieścić na obrazie białego orła z napisem „Da pacem Domine in diebus nostris” (Daj Panie pokój dniom naszym) oraz koronę królewską. W 1671 r. król wyraził zgodę aby wizerunek Madonny powrócił do Rokitna. Wybudowano wtedy na granicznym wzgórzu wśród pól pomiędzy Rokitnem i Lubikowem  kaplicę. Odbyło się w niej całonocne czuwanie, po którym 21 listopada 1671 r. z wielką czcią wniesiono obraz do odnowionego, drewnianego jeszcze wtedy, kościoła w Rokitnie. Zbity tynk oznacza chyba że przy kaplicy będą prowadzone jakieś prace remontowe.

Polna kaplica w Rokitnie
Kaplica wśród pól (ok 2 km. od Rokitna).

   Wracam do Skwierzyny czerwonym szlakiem czyli drogą przez las do Chełmska i drogą techniczną przy zjeździe z S3 w kierunku Poznania.
   Orkan Grześ tym razem był łaskawy dla okolic Skwierzyny, nigdzie nie zauważyłem większych szkód poza dwugodzinną przerwą w dostawie prądu.



Rower:Kross Dane wycieczki: 41.81 km (23.00 km teren), czas: 02:44 h, avg:15.30 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pod Kalsko

Czwartek, 6 lipca 2017 | dodano: 06.07.2017Kategoria gm. Przytoczna

  Wyjeżdżając z domu optymistycznie zamierzałem dotrzeć pod Pszczew, zobaczyć ośrodek Banderoza, przebić się pod Stołuń i wrócić do domu przez Lubikowo. Ostatecznie podróż do Pszczewa przerwałem aby sprawdzić skąd i dokąd prowadzi zielony szlak rowerowy na który natknąłem się w lesie pod Żółwinem. Ciekawość zaspokoiłem kosztem kluczenia w lasach pod Kalskiem.
 W Rokitnie zajrzałem na Górę Kościelną. Górka obecnie jest włączona do rokitniańskiej Drogi Krzyżowej, natomiast jeszcze zupełnie niedawno porastały ją szczelnie krzewy tarniny w których można było natknąć się na wykopy z ceglanymi fundamentami. Doły to była chyba robota archeologów, natomiast fundamenty pochodziły z nigdy nieukończonej budowy kościoła - sanktuarium.
  W roku 1707 na wzgórzu rozpoczęto budowę kościoła który miał obsłużyć rosnącą liczbę pątników pielgrzymujących do cudownego obrazu Matki Bożej. Roboty wkrótce zostały przerwane. Do prac budowlanych przystąpiono trzydzieści lat później ale już w zupełnie innym miejscu wznosząc istniejącą do dziś świątynię. Resztki murów z poprzedniej nieudanej budowli rozebrano pozostawiając  tylko to co skrywała ziemia. Dopiero zupełnie niedawno, przy okazji budowy kilku końcowych stacji rokitniańskiej Kalwarii teren odkrzaczono, uporządkowano, odsłonięto fundamenty wieży i w podziemiach jednej z stacji wyeksponowano fragment fundamentu kościelnej nawy.
   Powrót z Rokitna nietypowo bo szosą. Dziś nie miałem ochoty na żadne drogi szutrowe :-).

Widok z Góry Kościelnej w Rokitnie. Niewykorzystane fundamenty wieży kościelnej
Widok z Góry Kościelnej w Rokitnie. Niewykorzystane fundamenty wieży kościelnej z roku 1707.

Ślady zabytku który został zburzony zanim go zbudowano. Fundamenty kościoła w Rokitnie
Odsłonięty fragment niewykorzystanych fundamentów kościelnych.

Okolice MOP Popowo
Przy S-3, okolice MOP Popowo 



Rower:Kross Dane wycieczki: 49.20 km (17.00 km teren), czas: 02:48 h, avg:17.57 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Krobielewo

Niedziela, 2 kwietnia 2017 | dodano: 03.04.2017Kategoria gm. Przytoczna

    Rytualna coniedzielna dwuosobowa wycieczka rodzinna. Trasa nietypowa dla tego rodzaju wycieczek, bo wałami nad Wartą do Krobielewa.  
   Przypadkiem natrafiliśmy na otwarte drzwi kościółka w Krobielewie. Administracyjnie jest to filia parafii z Goraja.  Wnętrze bardzo surowe w tonacji bieli i błękitu. Pewnie nie zaszkodziłby tu jakiś remont, widać że budowla nadgryziona jest już zębem czasu a szkoda byłoby gdyby kościółek nie przetrwał naszych czasów. Pani opiekująca się świątynią w rozmowie z żoną wspomniała o jakiejś dotacji przyznanej na naprawę dachu, dobre i to.
   Towarzyszka na gorąco wyraża niezadowolenie z doboru trasy, niezadowolenie z nawierzchni dróg  (za dużo szutru, za mało asfaltu). O pozostałe wrażenia na razie wolę nie pytać.
  Ja tak się starałem żeby było miło i ciekawie, a znów wyszło jak zwykle :-).

Gdzieś pod Przytoczną
Gdzieś pod Przytoczną.

Krobielewo - kościółek
Krobielewo - kościółek poewangelicki.

Krobielewo - wnętrze kościółka
I jego skromne wnętrze.



Rower: Dane wycieczki: 50.39 km (32.00 km teren), czas: 04:02 h, avg:12.49 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)