blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 69065 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Po raz wtóry na wersalskie pogranicze

Sobota, 23 listopada 2019 | dodano: 23.11.2019Kategoria gm. Przytoczna

 Dziś wprosiłem się na wycieczkę organizowaną przez znajomych z Międzychodu. Pierwotnie wybierałem się do Kwilcza ale z różnych względów musiałem ten projekt zarzucić a widziałem że znajomi cykliści wybierają się na dawne wersalskie pogranicze w rejonie Muchocina i Strychów. Byłem już tam w podobnym celu pięć lat temu . Dziś celem wycieczki było odszukanie dawnych kamieni granicznych i lokalnych ciekawostek przyrodniczych. Temat jak najbardziej interesujący. Umawiamy się w Międzychodzie i ruszamy w drogę do Strychów, znaną mi skądinąd ponieważ wielokrotnie z niej korzystałem chcąc ominąć drogę krajową nr 24.
  Pierwszy z kamieni stoi tuż przy leśnej drodze za torami linii Międzychód-Wierzbno. Niepozorny, mijałem go wielokrotnie i nawet się nie domyślałem jego znaczenia. Sama linia kolejowa została zbudowana w roku 1887, ale ten odcinek został zdemontowany po roku 1919 aby ponownie go odtworzyć po roku 1945. Teraz tory pozostawione same sobie pewnie ulegną definitywnej samodestrukcji.
 Kontynuujemy drogę do Strychów, chwilowo zostawiamy sobie Strychy na później kierując się w kierunku Muchocina. Tam w pobliżu jeziora Winnogóra znajduje się kolejny z kamieni. Nie są to kamienie wersalskie niemniej widoczny jeszcze napis „grenze” nie pozostawia wątpliwości.
   Do Strychów zawracamy znad jeziora Maszyna.
   Strychy po roku 1919 stały się miejscowością graniczną i wzniesiono w niej osiedle domów dla funkcjonariuszy niemieckiej straży granicznej. Wytyczenie nowej granicy międzypaństwowej spowodowało również pewne niedogodności dla mieszkańców wioski. Przed rokiem 1919 Strychy należały do parafii ewangelickiej w Międzychodzie leżącym teraz już w Polsce dlatego konieczne stało się erygowanie nowej gminy protestanckiej. Dzięki staraniom właściciela miejscowego majątku Wernera Franza parafia ta powstała w r 1927. Z prywatnych funduszy Wernera i środków pozyskanych z Programu Rozwoju Marchii Granicznej w latach 1931-1933 wzniesiono w wiosce nowy kościół, dom pastora, salę wiejską i kaplicę na cmentarzu. Kompleks wzniesiono na terenie wcześniejszego cmentarza.
   Modernistyczna bryła kościoła różni się zdecydowanie od innych świątyń regionu. Projektantem budowli był Kurt Kirstein, sprawujący urząd rejencyjnego radcy budowlanego w Pile, stolicy Marchii Granicznej powstałej po 1918 r. z terenów, które nie zostały zwrócone Polsce, a które wcześniej były częścią dawnej pruskiej Prowincji Poznańskiej. Nawiasem mówiąc pomimo tego że Piła była  nominalną stolicą tej dziwnej Marchii, składającej się z trzech niepołączonych z sobą obszarów to do roku 1929 siedziba jej władz ulokowana była w części budynków obecnego szpitala w Obrzycach pod pobliskim Międzrzeczem.
    Wracając do bryły kościoła to składa się ona z dwóch prostopadłościanów z gładkimi elewacjami i płaskimi dachami. Górna część wieża jest ażurowa z względów praktycznych, aby przez otwory mógł wydostawać się dźwięk dzwonów.
  Jednym z dzieł Kirstena, znanych wszystkim oglądających festiwale opolskie był zrealizowany do spółki z Karolem Lehmannem projekt gmachu rejencji opolskiej. W tym przypadku konieczne było wyburzenie piastowskiego zamku z którego pozostała jedynie znana wszystkim wieża.
   Nie dane było mi zajrzeć do wnętrza świątyni w której znajduje się drewniany krucyfiks wykonany przez berlińskiego rzeźbiarza Waltera E. Lemcke zapamiętanego jako projektant pierwszego znicza olimpijskiego, którym przeniesiono płomień podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1936 r. w Berlinie.
    Kolejnym przystankiem na trasie było Wierzbno gdzie przed pałacem został wkopany oryginalny wersalski słup graniczny przeniesiony z pobliskiej granicy.
    Aby uniknąć jazdy drogą krajową wracam lokalną droga do Zielomyśla i Szarcza. W Szarczu żegnam się z międzychodzianami.     
    Pozostało mi do pokonania, w większości drogami szutrowymi, dwadzieścia kilka kilometrów do domu. Po drodze mijam Lubikowo, kapliczkę w polach przed Rokitnem i samo Rokitno.
   Do okrągłej setki zabrakło tylko kilkanaście kilometrów.

Na dawnej wersalskiej granicy w okolicy Międzychodu
Na dawnej wersalskiej granicy w okolicy Międzychodu.

Dopływ jeziora Winnagóra
Do jeziora Winnagóra.

Modernistyczny kościół w Strychach
Modernistyczny kościół w Strychach.

Pozostałości dawnego cmentarza
Pozostałości dawnego cmentarza.

Dawne osiedle funkcjonariuszy niemieckiej straży granicznej w Strychach
Dawne osiedle funkcjonariuszy niemieckiej straży granicznej w Strychach.

Kolejny kamień z wyraźnie czytelnym napisem
Kolejny kamień z wyraźnie czytelnym napisem "Grenze".

Futerkowa sosna
Futerkowa sosna.

Dziurawy dąb
Dziurawy dąb przy jeziorze Maszyna.

Kamień wersalski z Wierzbna
Kamień wersalski z Wierzbna.

Pałac w Wierzbnie
Pałac w Wierzbnie.

Osamotniona
Osamotniona.

Samotna kaplica wśród pól (okolice Rokitna)
Samotna kaplica wśród pól (okolice Rokitna).




Rower:Kross Dane wycieczki: 87.02 km (27.00 km teren), czas: 05:24 h, avg:16.11 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!