blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69747 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:24819.76 km (w terenie 4248.00 km; 17.12%)
Czas w ruchu:1294:39
Średnia prędkość:16.84 km/h
Maksymalna prędkość:43.20 km/h
Liczba aktywności:196
Średnio na aktywność:126.63 km i 7h 31m
Więcej statystyk

W okolice Krzyża

Sobota, 9 czerwca 2018 | dodano: 10.06.2018Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Puszcza Drawska
   Prawdopodobnie była to ostatnia sobota w czerwcu którą miałem do swojej wyłącznej dyspozycji, a więc ostatnia długodystansowa wycieczka.
   Po raz kolejny wybrałem się w okolice Krzyża, tym razem sprawdzić co kryje się w głębi Puszczy Drawskiej za drogowskazem kierującym do Drawin i Przeborowa. Liczyłem że droga 161 z Przeborowa do Kępy Zagajnej i dalej do Mierzęcina jest jakimś dziurawym asfaltem, może jakimś brukiem lub szutrem. Jednak to co zobaczyłem na wstępie w Przeborowie wyglądało na szczery piach i jeszcze mało zachęcający znak zakazu wjazdu który nie dotyczy tylko mieszkańców Kępy. Co prawda dotyczył tylko pojazdów o jakiejś większej masie. Na jazdę w kopnym piasku nie miałem dziś ochoty.
    W drodze do Krzyża skorzystałem z sprawdzonej kilka dni temu szosy Gościm-Rąpin, chciałem ominąć Drezdenko i wjechać do miasta od strony Drawska. W ten sposób zahaczyłem o znany mi już Karwin i Kwiejce. Podczas ostatniego pobytu w tym rejonie ominąłem Kamiennik, teraz naprawiłem niedopatrzenie przejeżdżając przez wioskę w kierunku Chełstu.

Współczesna kaplica w Kamienniku
Współczesna kaplica w Kamienniku.

   Przez Krzyż tylko przemknąłem kierując się do przeprawy przez Drawę w Łokaczu Wielkim. Most jest o tyle ciekawy że jest mostem Bailey’a, mostem znanym entuzjastom militariów z okresu II wojny światowej. Były to składane przenośne mosty metalowe nadające się do szybkiego stawiania na trasie nacierających wojsk. Całość składała się z stalowych kratownic łączonych za pomocą śrub i sworzni montowanych w rekordowym tempie. Po złożeniu odpowiedniego odcinka wystarczyło przepchnąć go na rolkach nad przeszkodą i zamocować. Pierwszy most Bailey'a rozstawiono w warunkach bojowych w 1942 nad rzeką Medjerda w Tunezji. O użyteczności tych konstrukcji może świadczyć fakt że tylko w trakcie walk w Włoszech powstało około 2,8 tys. takich przepraw. Brytyjczycy do końca wojny wyprodukowali taką ilość paneli która wystarczyłaby na zbudowanie ponad 320 km ciągłego mostu.
   Po II wojnie światowej Polska potrzebowała wszelkiej pomocy w odbudowie, palącym problemem była szybka odbudowa sieci komunikacyjnej i mostów niszczonych praktycznie przez wszystkie armie podczas odwrotów. Problem występujący w całej Europie został zauważony przez organizację powołaną do odbudowy po zniszczeniach wojennych UNRRA, a rozwiązaniem okazały się pochodzące z demobilu mosty Bailey'a dostarczane do różnych miejsc na świecie, również do Polski.
   Ten w Łokaczu o nośności 10 ton pozwala znakomicie skracać drogę z Krzyża do leżących na przeciwległym brzegu Drawin. Droga jest co prawda brukowana ale pozwala zaoszczędzić wg. mojej oceny ok. 10 km.

Most Bailey’a na Drawie w Łokaczu Wielkim
Most Bailey’a na Drawie w Łokaczu Wielkim.

  W samym centrum Drawin przy skrzyżowaniu z drogą do Lubiewa wznosi piaszczyste wzgórze z ruinami poniemieckiego bunkra należącego do systemu umocnień Wału Pomorskiego. Ruiny takich bunkrów rozsiane są dosyć licznie po okolicznych lasach. Kolejny widoczny z drogi wznosi się przy wjeździe do Przeborowa.

Ruiny bunkra w Drawinach
Ruiny bunkra w Drawinach.

   W Przeborowie skończył się asfalt, a w drogi gruntowe przy takim przesuszeniu piasków nie ośmieliłem się zapuszczać . Zawróciłem do Drezdenka.
   Ciekawostką Przeborowa jest znajdujący się w katastrofalnym stanie XVIII wieczny kościół. Zbudowana z pruskiego muru świątynia była użytkowana podobno jeszcze do lat sześćdziesiątych. Popadający w coraz gorszy stan techniczny został w końcu całkowicie zamknięty a wyposażenie przeniesiono do innych kościołów i muzeów. Z względów bezpieczeństwa teren wokół świątyni jest ogrodzony. W krzakach otaczających budowlę zachowała się jednak dzwonnica z dzwonem. Żywot zabytku pewnie niedługo zakończy któryś z większych huraganów.

Kościół w Przeborowie
Kościół w Przeborowie.

Ten sam kościół od zaplecza
Ten sam kościół od zaplecza.

Ukryta w gąszczu dzwonnica
Ukryta w gąszczu dzwonnica.

  Wracając do Drezdenka obok wspomnianego wcześniej bunkra skusiłem się na sugestię drogowskazu mówiącego że skręcając w kierunku Lubiewa będę miał tylko 9 km jazdy. Może rzeczywiście jest to jakiś skrót ale tuż za przejazdem kolejowym w widocznej perspektywie drogi widnieje piaszczysta górka. Nawet nie podchodziłem do próby forsowania, zawróciłem. Od tej chwili rozpocząłem odwrót dobrze znanymi drogami do Bielic, Drezdenka i w końcu do Skwierzyny.

Budynek dawnego młyna w Drezdenku
Budynek dawnego młyna przy ul. Kościuszki w Drezdenku.

Pomnik Tadeusza Kościuszki w Drezdenku
A po przeciwnej stronie ulicy pomnik samego patrona.

    Dalsze odwiedziny tamtych okolic muszę odłożyć na okres powakacyjny.




Rower:Kross Dane wycieczki: 150.12 km (9.00 km teren), czas: 08:11 h, avg:18.34 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Droga powiatowa nr 1363F

Środa, 6 czerwca 2018 | dodano: 06.06.2018Kategoria ponad 100 km

   Już kilka razy  w tym roku jadąc z Krzyża przez Drawsko chciałem sobie skrócić drogę do domu korzystając z drogi z Rąpina do Gościmia. Coś słyszałem że taka droga istnieje ale pewności nie miałem więc nie ryzykowałem. Dziś sprawdziłem jak to wygląda w rzeczywistości. Zatem naprawdę jest tam nowiutka, zaledwie półroczna droga, trochę wąska i kręta ale o znakomitej nawierzchni. Tablica w Gościmiu informuje że jest to droga powiatowa nr 1363F i została sfinansowana niemal w całości z środków nadleśnictwa Karwin.
  Pewnie w najbliższym czasie będzie okazja skorzystać.
  Przy okazji tej wyprawy zwiadowczej padło kolejne 100 km. Zdjęć dziś nie było.


Rower:Kross Dane wycieczki: 100.48 km (10.00 km teren), czas: 04:56 h, avg:20.37 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Międzychód, Miedzichowo, Międzyrzecz

Piątek, 25 maja 2018 | dodano: 25.05.2018Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki

   Piątkowa wycieczka po starych śladach, może jedynie nigdy dotychczas nie zestawiałem z sobą Międzychodu i Miedzichowa. Jazda po tamtejszych drogach rewelacyjna, niezłe nawierzchnie, niewielki ruch (gdyby tylko nie ten wiatr w oczy).
   Jedyna przerwa na jaką sobie pozwoliłem miała miejsce w Międzychodzie-Lipowcu. W tamtejsze murowane ogrodzenie kościelne wmurowano XVII-to i XVIII wieczne płyty nagrobne z wcześniej istniejącego tu cmentarza. Oto kilka z nich:

Międzychód - Lipowiec , ogrodzenie kościelne z renesansowymi płytami nagrobnymi dawnych mieszkańców Międzychodu
Międzychód - Lipowiec , ogrodzenie kościelne z renesansowymi płytami nagrobnymi dawnych mieszkańców Międzychodu.

Renesansowa płyta nagrobna z międzychodzkiego lapidarium

Lapidarium w Miedzychodzie

Z międzychodzkiego lapidarium

XVIII-wieczna płyta z lapidarium na Lipowcu

W Trzcielu
W Trzcielu.





Rower:Kross Dane wycieczki: 115.87 km (4.00 km teren), czas: 06:03 h, avg:19.15 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Wokół powiatu (prawie :-))

Środa, 23 maja 2018 | dodano: 23.05.2018Kategoria ponad 100 km

   Wcale nie miałem zamiaru robić tak dużej rundy, ale skoro tak wyszło. Jak się teraz przyglądam mapce to widzę że prawie objechałem nasz powiat. A w Kaławie wahałem się czy nie przejechać przez Wysoką do Piesek i Bledzewa i byłby komplet sześciu gmin.

Przydrożna kapliczka w Rybojadach
Przydrożna kapliczka w Rybojadach.

Obra, okolice Trzciela
Obra, okolice Trzciela.


Rower:Kross Dane wycieczki: 105.70 km (0.00 km teren), czas: 05:13 h, avg:20.26 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Kierunek Bierzwnik

Sobota, 19 maja 2018 | dodano: 19.05.2018Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Zachodniopomorskie

   Każdy z moich ostatnich dłuższych wyjazdów rodzi temat na kolejną wycieczkę. O klasztorze pocysterskim w Bierzwniku słyszałem ale nigdy tam nie byłem, ba nawet nie bardzo wiedziałem gdzie ten Bierzwnik leży. W ubiegłym tygodniu podczas pobytu w Dobiegniewie zauważyłem że jest to zaledwie kilkanaście kilometrów od Dobiegniewa w kierunku Choszczna, zatem mieści się jeszcze w moim sobotnim zasięgu.
   Przy okazji dzisiejszego wyjazdu nadłożyłem nieco drogi jadąc do Dobiegniewa przez Drawsko i Krzyż podczas gdy najprościej byłoby dotrzeć tam przez Drezdenko. Trasa taka wypadła mimochodem. Kiedy na skraju Puszczy Noteckiej stanąłem przed pytaniami; jechać szosą? czy może lasami? nasunęła się odpowiedź – przez las. Pierwsze trudności z piachami pojawiły się dopiero kilka kilometrów przed Rąpinem, było już jednak tak daleko od Lubiatowa że nie było sensu zawracać więc brnąłem dalej mijając po drodze kilka uroczych zakątków jak np. leśniczówki Sosnówka i Wilcze Doły.
    Skoro byłem już po wschodniej stronie Drezdenka nic nie stało na przeszkodzie żeby Noteć przekroczyć w Drawsku. Ponieważ miałem pewne pomysły związane z Głuskiem w związku z tym chciałem dotrzeć do Starego Osieczna. Poprzednio jadąc tam z Wielenia widziałem co najmniej dwa drogowskazy kierujące na Krzyż, więc powinno to działać również w odwrotną stronę, i zadziałało. Wygodniccy mogliby mieć jedynie zastrzeżenia do stanu nawierzchni która na odcinku od Huty Szklanej w ¾ składała się z dziur, a rekordowe z nich zajmowały całą szerokość jezdni i ciągnęły się na przestrzeni kilkunastu metrów. Dlatego kiedy zauważyłem oznakowania znanego mi z wizyty u Hansa Paasche w Zaciszu żółtego szlaku rowerowego z przyjemnością zboczyłem w las. Tym razem obyło się bez błądzenia i stosunkowo szybko stanąłem przed mostem na Drawie.
   Wcześniejsza przeprawa przez Puszczę Notecką zajęła mi zbyt dużo czasu i teraz w Starym Osiecznie stanąłem przed pytaniem; czy ma być Głusko? czy może jednak Bierzwnik? Zwyciężył Bierzwnik, Głusko zostawiam sobie na inną wyprawę. Dziś mogłem sobie zupełnie spokojnie podarować Krzyż i Stare Osieczno.
   Bierzwnik leży już w województwie zachodniopomorskim, kilkanaście kilometrów na północ od Dobiegniewa. W miejscowości zachowały się fragmenty średniowiecznego klasztoru cystersów składające się z: dolnych kondygnacji południowego i wschodniego skrzydła klasztoru z XV w, części prezbiterium kościoła z XVI w., częściowo zachowanych piwnic zachodniego skrzydła oraz ruin spichlerza-browaru. Cała budowla opierała się na zamkniętym kwadracie z wirydarzem pośrodku. Na środku wirydarza znajdowała się zachowana studnia.
   Powstanie klasztoru wiąże się z ekspansją Marchii Brandenburskiej na tereny Pomorza i Wielkopolski. Akt fundacyjny konwentu został wystawiony w 1286 przez margrabiów, braci Ottona ze Strzałą, Konrada i Jana IV z dynastii askańskiej. Intrygujący przydomek Ottona wziął się stąd że w czasie wojny z Magdeburgiem w roku 1280 w starciu pod Staßfurtem został trafiony w głowę strzałą której nie dało się usunąć. Chodził więc przez kolejny rok z grotem wbitym w czaszkę.
   Zakonnicy w Bierzwniku pojawili się tutaj dopiero osiem lat później w 1294 r, ponieważ wystawienie przywileju fundacyjnego nie było równoznaczne z powstaniem opactwa. Wcześniej klasztor macierzysty w Kołbaczu musiał poczynić pewne przygotowania. Zakładanie filii opactwa cysterskiego było obwarowane szeregiem wymogów. Po prośbie fundatora o założenie klasztoru komisja zakonna udawała się na teren proponowanego nadania i oceniała sytuację, sprawdzano jakość gruntów i inne możliwości czerpania zysków. Sprawdzano czy miejsce nie jest obciążone jakimiś ciężarami.Po wyjaśnieniu wszystkich kwestii na miejscu przyszłego klasztoru rozpoczynano budowę pomieszczeń niezbędnych dla funkcjonowania zakonu. Kiedy wszystko było gotowe 12 mnichów i ich opat mogli się udać na miejsce i od razu prowadzić życie zgodnie z regułą zakonną.
   Korzystna sytuacja klasztoru odmieniła się po wstąpieniu na tron brandenburski dynastii Wittelsbachów. W XV w. Nowa Marchia była częścią państwa krzyżackiego i w związku z wojnami polsko-krzyżackimi dobra klasztorne były wielokrotnie plądrowane przez wojska polsko-czeskie. Kres klasztoru nastąpił w związku z reformacją w latach trzydziestych XVI w. Dobra cysterskie stały się domeną elektoralną, a w zachowanych zabudowaniach klasztornych urządzono letnią rezydencję elektorów brandenburskich. Na początku XIX w. w wyniku pożaru uległa kompletnemu zniszczeniu zachodnia część kościoła, a w połowie wieku pozostałości wschodniej części opactwa zaadoptowano do potrzeb gminy protestanckiej. Po drugiej wojnie światowej kompleks klasztorny przez dłuższy czas pozostawał w stanie ruiny. Dopiero po roku 1957 zespół stał się siedzibą parafii rzymskokatolickiej.
   Z dawnego kościoła do dziś przetrwała jedynie przebudowana część wschodnia, zachodnia część nawy uległa całkowitemu zniszczeniu, zachowała się jedynie zewnętrzna ściana nawy o wysokości ok. 3-4 m.

Bierzwnik - zachowana kondygnacja wschodniego skrzydła klasztornego.
Zachowana kondygnacja wschodniego skrzydła klasztornego, dziś plebania miejscowej parafii rzymskokatolickiej. 

Bierzwnik - zachowana część klasztornego kościoła
 Zachowana część klasztornego kościoła.

Bierzwnik - widok na zniszczone zewnętrzne ściany nawy kościoła
Widok na zachowane zewnętrzne ściany nawy kościelnej.

Bierzwnik - zachowana południowa ściana zniszczonej nawy kościelnej
Zachowana południowa ściana zniszczonej nawy kościelnej. Na pierwszym planie widoczne zabezpieczenie piwnic zachodniego skrzydła klasztoru, a w głębi wirydarz.

Bierzwnik -wirydarz klasztorny
Wirydarz klasztorny.

   Obok klasztoru nad jeziorem stoją ruiny trójkondygnacyjnego budynku z początku XV w, nazywanego browarem. Okazały budynek prawdopodobnie był domem dla gości klasztornych, dopiero po kasacie zakonu adaptowano go na cele gospodarcze i być może mieścił się w nim browar. Po 1945 r. przez pewien czas był chlewnią, potem pozostawiono go samemu sobie. Do dziś zachowały się ściany bez dachu, ozdobny szczyt budynku runął trzydzieści lat temu, a całość zarosła bujną roślinnością.

Bierzwnik - ruiny tzw, browaru
Ruiny tzw, browaru.

   Powrót przez Strzelce Krajeńskie. W Ogardach znalazłem się na znanym sobie terenie. Pomnik Świerczewskiego w Lipich Górach zniknął w ramach usuwania śladów po czasach słusznie minionych. Jeszcze krótka przerwa w Strzelcach i już bez przystanków jazda do domu.

Brama Młyńska w Strzelcach Krajeńskich
Brama Młyńska w Strzelcach Krajeńskich.

   Ogólnie można powiedzieć że są to tereny bardzo ciekawe do jazdy, trochę przypominają okolice Sierakowa lecz Stwórca stworzył je jakby z nieco większym rozmachem.




Rower:Kross Dane wycieczki: 187.58 km (40.00 km teren), czas: 10:43 h, avg:17.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wieleń i Puszcza Notecka

Sobota, 5 maja 2018 | dodano: 06.05.2018Kategoria ponad 100 km, Wielkopolska

   W sobotę odbyłem całodniową wycieczkę podczas której założyłem że dotrę przez Puszczę Notecką do Wielenia, zaś powrót miał się odbyć tak jak Bóg przykazał szosami. Pierwszą 40 km część odbyłem drogami pożarowymi przez kompletne odludzia rozciągające się na przestrzeni od Skwierzyny do okolic Drezdenka. Dopiero kolejne 40 km przejechałem lokalnymi szosami przez bardziej zaludnione puszczańskie tereny pomiędzy Drezdenkiem a Wieleniem. Te bardziej zaludnione obszary to kilka pojedynczych wiosek zagubionych w lasach i niewidoczne z drogi odosobniane domostwa. Wyjechałem dosyć późno, ponadto sporo czasu zajęło mi wydostanie się z lasów w pierwszej części puszczańskiej, stąd już od Kwiejc zacząłem się sprężać w nadziei że zdążę jeszcze wrócić do Skwierzyny przed zmrokiem.

Jezioro Lubowo k/ Grotowa
Urocze Jezioro Lubowo k/ Grotowa.

   Okolice Grotowa, Rąpina i dalej w kierunku Marzenina i Niegosławia są mi znane z wcześniejszych wyjazdów. Natomiast na pytanie zadane w ubiegłym roku na rozwidleniu w Marzeninie dokąd prowadzi droga w prawo otrzymałem od młodocianego tubylca prostą odpowiedź „do lasu”. Takie pytania do tubylców są bardzo pomocne w nawigacji ponieważ dysponuję tylko mało szczegółowymi, zwykłymi mapami samochodowymi. Wtedy nie drążyłem tematu ale przypuszczałem że jednak chodzi o Karwin. Sama nazwa miejscowości jest mi znana chociażby z tej racji że tereny nadleśnictwa Karwin zaczynają się zaledwie kilka kilometrów od skwierzyńskiego mostu na Warcie. Siedziba nadleśnictwa została wprawdzie przeniesiona do Drezdenka ale Karwin pozostał w nazwie.
   Tym razem sprawdziłem osobiście co kryje się w rzeczonym „lesie”. Kilka kilometrów jazdy bardziej lub mniej dziurawym asfaltem i wjeżdżam do osiedla otoczonego z wszystkich stron lasem. Oczywiście że jest to Karwin, a droga sama podprowadziła mnie pod wzgórze z kościołem. U stóp wzgórza pomnik upamiętniający akcję oddziału partyzanckiego „Mur” pod dowództwem Edmunda Marona "Marwicza/Mura"   na niemieckie nadleśnictwo w Karwinie (wówczas w Hammerheide) przeprowadzoną 14 października 1944 r. podczas której zdobyto kilkanaście sztuk broni z amunicją. Partyzanci z Puszczy Noteckiej dla ochrony miejscowej ludności przed odwetem okupanta większość akcji przeprowadzali przebrani w zdobyczne mundury niemieckie i posługując się wyłącznie językiem niemieckim. W puszczy ukrywało się wówczas sporo dezerterów z armii niemieckiej więc odpowiedzialność przynajmniej za część akcji można było stosunkowo łatwo przypisać dezerterom. Pomnik składa się z pionowej steli kamiennej z tekstem, po bokach której umieszczono dwie wyrzeźbione w drewnie figury przedstawiające partyzantów; klęczącego z bronią i stojącego z lornetką. Na tablicy wyryte są nazwiska partyzantów ponadto oddano na niej hołd „Wszystkim bohaterom działającym na terenie Puszczy Noteckiej w latach 1941-1945”

Pomnik partyzantów z Puszczy Noteckiej w Karwinie
Pomnik partyzantów z Puszczy Noteckiej w Karwinie.

   Na wzgórzu kościelnym stoi przysadzisty szachulcowy XVIII-wieczny kościółek z wieżą. Dzięki zbiegowi okoliczności i uprzejmości pani Małgosi szefowej firmy której zlecono sprzątanie świątyni przed niedzielnym nabożeństwem udało mi się wejść do wnętrza. Niewielkie przytulne wnętrze, zachwyca piękną snycerką, zachowanymi ozdobnymi ławami kolatorskimi, ozdobną amboną, polichromią na drewnianym stropie. Kościółek otrzyma w najbliższym czasie nowe rzeźbione w drewnie stacje Drogi Krzyżowej, leżały już przygotowane na jednej z ław.

Kościółek w Karwinie
Kościółek w Karwinie.

I jego wnętrze
I jego wnętrze. 

     Przed opuszczeniem placu kościelnego zasięgnąłem języka dokąd prowadzi droga która dotąd asfaltowa w tym miejscu zamienia się w gruntową. Okazuje się że do Kwiejc. Czyli tam gdzie w następnej kolejności zamierzam jechać, ponadto za chwilę pani Małgosia jedzie do tamtejszego kościółka zrobić porządki i jeżeli byłbym zainteresowany również mogę sobie obejrzeć jego wnętrze.
Do Kwiejc dotarliśmy prawie równocześnie. W głównej części wsi zachowało się sporo starych domów. Poewangelicki kościół wzniesiono w 1909 r. Nad drzwiami wmurowano belkę z datą budowy. Niedawno został wyremontowany ze wsparciem środków unijnych. Podczas prac remontowych w oparciu o stare fotografie odtworzono w wnętrzu oryginalne barwy.

Kościół w Kwiejcach
Kościół w Kwiejcach.

Belka nad drzwiami z wyrytym rokiem budowy
Belka nad drzwiami z wyrytym rokiem budowy.

Wnętrze kościółka w Kwiejcach
Wnętrze kościółka w Kwiejcach.

   Kolejny krótki przystanek zrobiłem w Piłce. Zaintrygowała mnie tablica kierująca do znajdującego się 200 m za kościołem Parku Grzybowego. Jest to ścieżka przyrodnicza przy której rozmieszczono gigantyczne modele rosnących tutaj grzybów wraz z opisem. Ponadto jest tu kilka ławeczek i altanek i plac zabaw dla dzieci.

Zbliżamy się do Piłki
Zbliżamy się do Piłki.

Kościół w Piłce
Kościół w Piłce.

Park Grzybowy
Park Grzybowy.

Grzybek z Piłki
Na takie grzybki to tylko do Piłki pod Drawskiem :-). 

Na parkowych ścieżkach
Na parkowych ścieżkach.

   Już od Kwiejc wiem że nie mogę sobie pozwalać na dłuższy pobyt przy miejscowych atrakcjach zatem start w kierunku Wielenia. Po drodze mijam Miały, miejscowość znana mi z przejazdów z Małopolski do Gorzowa. Stacja Miały oznaczała że wkrótce należy wysiadać w Krzyżu, kolejna w Drawskim Młynie że teraz należy już kierować się do wyjścia. Wieleń jednak nie leży przy linii kolejowej Poznań – Szczecin. Droga prowadzi przez młode lasy liczące sobie ok 20 lat. Wiele wskazuje że jest to ślad po drugim co do wielkości pożarze lasów w powojennej Polsce kiedy 10 sierpnia 1992 r w ciągu kilku godzin spłonęło prawie 6 tys. ha lasu. Reszta Puszczy została uratowana dzięki gwałtownej burzy która ugasiła pożar.

Stacja Miały
Stacja Miały.

    W końcu docieram do celu, Wieleń kiedyś miasteczko powiatowe , dziś tylko siedziba gminy. Powołanie w roku 1887 nowego powiatu z siedzibą w Wieleniu było potężnym kopem dla rozwoju miejscowości. Większość dzisiejszych budynków użytkowanych przez instytucje użyteczności publicznej pochodzi z tego okresu.
   Po traktacie wersalskim południowa część miasta znalazła się w Polsce, część zanotecka przypadła Niemcom. W północnej niemieckiej części znalazł się pałac Sapiehów przy którym zatrzymałem się po raz ostatni podczas dzisiejszej wycieczki.
W XVIII w. właścicielem Wielenia był Piotra Sapiecha, który odziedziczył majątek po matce Ludwice z Opalińskich. Pałac pochodzi z jego czasów, wzniesiony został w 1749 roku. Po śmierci Piotra w 1771 r. majątkiem zarządzała żona Joanna. Po długich procesach o te dobra z rodziną Piotra w 1789 sprzedała majątek dostojnikowi pruskiego dworu Sigismundowi Friedrichowi von Blankensee. Po jego śmierci w 1817 r. Wieleń stał się współwłasnością jego synów, ostatecznie jedynym właścicielem został starszy syn Wilhelm. W roku 1850 Wilhelm zmarł, a majątkiem zarządzała wdowa po nim która zaadoptowała swojego siostrzeńca Adalberta von Schulenburg. W roku 1855 przekazała mu swoje dobra które pozostały w rękach tej rodziny do roku 1945. Pod koniec II wojny światowej pałac został spalony i przez lata popadał w ruinę. Częściowo odbudowany w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, obecnie jest własnością prywatną. Do zespołu pałacowego należą również budynek bramny i mauzoleum rodu von Schulenburg.
   Wstępu na teren pałacowy bronią zamknięta brama i ujadające za nią psy, natomiast na teren mauzoleum leżącego przy drodze do Krzyża wszedłem przez bramę prowadzącą do wnętrza od strony parku okrążając ogrodzenie. Kaplica zachowała się jeszcze w stosunkowo niezłym stanie, natomiast do krypty grobowej prowadzi wybita w murze dziura. Co kryje się w wnętrzu trudno powiedzieć.

Szkoła w Wieleniu
Szkoła w Wieleniu.

Pałac Sapiehów w Wieleniu
Pałac Sapiehów w Wieleniu.

Budynek bramny przy pałacu w Wieleniu
Budynek bramny przy pałacu w Wieleniu.

Mauzoleum rodu von Schulenburg w Wieleniu
Mauzoleum rodu von Schulenburg w Wieleniu.

  Od tej chwili powrót odbywał się już z najwyższym pośpiechem szosami przez Krzyż i Drezdenko. Jeszcze tylko króciutki postój techniczny przed stacją w Starych Bielicach, Dziś jest to tylko jeden z przystanków na trasie kolejowej z Krzyża do Gorzowa, ale przez sześćdziesiąt lat była stacją węzłową dla zlikwidowanej w latach dziewięćdziesiątych linii kolejowej Krzyż – Skwierzyna.

Stacja w Starych Bielicach
Stacja w Starych Bielicach.

  Niestety do domu znów wróciłem o 22:00.





Rower:Kross Dane wycieczki: 172.23 km (42.00 km teren), czas: 09:17 h, avg:18.55 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Chrzypsko Wielkie i Małe

Wtorek, 1 maja 2018 | dodano: 01.05.2018Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, Wielkopolska


   Zasadniczym celem wycieczki było obejrzenie nieczynnego wiaduktu kolejowego nad rzeczką Oszczenicą w Chrzypsku Małym. Założony cel został osiągnięty. Zaś w ramach swoistej premii dorzuciłem sobie jeszcze przejazd na przełaj przez Puszczę Notecką z Sierakowa do Kwiejc.
  Korzystając z okazji chciałem w drodze do Chrzypska spróbować zobaczyć kilka różnych obiektów, niestety wszędzie akcja spaliła na panewce. A były to po kolei: - obiekty kompanii radiotechnicznej w Mechnaczu które widywałem jeżdżąc pociągiem ze Skwierzyny do Poznania. Linia ta została zamknięta ponad dwadzieścia lat temu i tyle samo nie byłem w Mechnaczu. Kompania zresztą również mniej więcej w tym samym czasie padła ofiarą reorganizacji i zostały po niej tylko koszary i w osobnym kompleksie schrony. Wdrukowało mi się w pamięć że wszystkie te budowle zlokalizowane są od strony Kwilcza i tamtą stronę spenetrowałem, tymczasem okazało się że jest dokładnie odwrotnie, a schrony ukryte są w krzakach widocznych na polach za dawnym torowiskiem. Podobno nie ma tam nic ciekawego, ale może kiedyś sam sobie to ocenię.
   Z Mechnacza polną drogą ruszyłem w kierunku kolejnej tajemniczej i niedostępnej budowli, którą jest pałac zbudowany w Rozbitku w połowie XIX wieku dla Georga von Reiche. Brama od strony drogi od zawsze jest zamknięta na cztery spusty, jedynie przez sztachety widać wysadzoną platanami aleję w głębi której zza gałęzi majaczy boczna ściana pałacu. Liczyłem po cichu na jakieś nie strzeżone dziury w bocznej części ogrodzenia. Moje rachuby oparte były na błędnych przesłankach, droga przez wieś biegnie wzdłuż zabudowań folwarcznych, ale tu również wszystkie bramy są zamknięte, jedynie zza drzew widać dachy frontowej części pałacu. Próba podejścia z drugiej strony wymagałaby przejścia przez prywatne działki mieszkańców nowo zbudowanego osiedla a spodziewany wynik wygląda na jeszcze mniej zachęcający. Szkoda, ponieważ tylko z tych fragmentów dachów które widać należałoby przypuszczać że uroda budowli jest godna obejrzenia. Pałac obecnie jest własnością prywatną kompozytora Jana Kaczmarka.
   Teraz nadszedł czas na próbę zobaczenia z bliska gniazda rodowego rycerskiej rodziny Kurnatowskich herbu Łodzia. Od roku 1391 były nim Kurnatowice. Wprawdzie od początku XVII wieku przeszły one w ręce innych rodzin lecz Kurnatowscy zachowali nazwisko i w pobliżu nadal mieszkali potomkowie rodziny, o czym świadczą rodowe groby na starym cmentarzu kalwińskim w Orzeszkowie   o których wspominałem w ubiegłym roku  .
   Dawna siedziba szlachecka w Kurnatowicach nie zachowała się, lecz na jej miejscu stanął współczesny dworek utrzymany w stylu innych siedzib ziemiańskich siedzib z okolicy Międzychodu. Dworek jest własnością prywatną i od strony drogi zasłania go inny dom, oraz wysoki żywopłot. Kusiła wprawdzie otwarta brama na folwarczne podwórze skąd należało się spodziewać lepszej perspektywy ale widok dwóch brysi które grzecznie unosiły się na powitanie intruza skutecznie zwalczył pokusę. Były one co prawda oddzielone od publiczności kratą kojca, ale sama ich obecność sygnalizowała że nieproszeni goście nie są na podwórzu mile widziani.
   Nie można również zobaczyć kolejnych siedzib ziemiańskich stojących w kolejnych mijanych miejscowościach jak w Łężcach, gdzie dwór ukryty jest w głębi podwórza gospodarczego i zasłonięty koronami drzew. Oczywiście wstęp dla obcych surowo wzbroniony, co przy prowadzonej w przyległych budynkach hodowli jest całkowicie zrozumiałe. Podobna sytuacja jest w Lutomiu gdzie przy szczelnie zamkniętej bramie można się jedynie dowiedzieć że znajdujące się za murem założenie parkowo-pałacowe jest do sprzedania.
   Teraz znajduję się już w pobliżu celu wycieczki, docieram do Chrzypska Wielkiego i teraz kieruję się w prawo wzdłuż nasypu kolejowego do Chrzypska Małego. I w końcu jest dolinka nad rzeczką Oszczenicą i widoczny w łąkach za wioską wiadukt.

Nieczynny wiadukt kolejowy w Chrzypsku Małym
Nieczynny wiadukt kolejowy w Chrzypsku Małym.

    Wiadukt zbudowany  w latach 1906-1907 na linii kolejowej z Międzychodu do Szamotuł jako ceglana konstrukcja arkadowa. Grząskie dno dolinki wymagało wbicia dla ustabilizowania podłoża setek drewnianych pali. Wznosi się na około 15 metrów ponad poziom rzeczki.  Środkowe przęsła mostu zostały zniszczone w trakcie wojny obronnej w wrześniu 1939, a w 1941 roku Niemcy go odbudowali zmieniając przy okazji konstrukcję głównego przęsła które wykonano z stalowej kratownicy. Most służył kolei do roku 1992 kiedy zlikwidowano trasę, przez kilka lat pojawiały się jeszcze na nim pociągi specjalne. Dziś pozostawiony własnemu losowi jest miejscową atrakcją turystyczną.

Rzepakowo-Sierakowski Park Krajobrazowy
Rzepakowo-Sierakowski Park Krajobrazowy.

Jezioro Chrzypskie
Jezioro Chrzypskie.

W drodze do Sierakowa - Lutom
W drodze do Sierakowa - Lutom. 

 Opuszczam Chrzypsko Małe polną drogą prowadzącą w kierunku Łężeczek. Z punktu widokowego przy drodze z Pniew roztacza się wspaniały widok na leżące w dole wody jeziora. Nie zamierzam zapuszczać się głębiej w Wielkopolskę zatem czas na powrót. Przez Łężce, Lutom docieram do Sierakowa. Wygląda na to że jak się sprężę to przed zmrokiem zdążę przejechać na drugą stronę Puszczy Noteckiej, poznać okolice Kwiejc i przez Drezdenko wrócić do Skwierzyny.

Droga przez wydmy w Puszczy Noteckiej
Droga przez wydmy w Puszczy Noteckiej.

Las monitorowany
Las monitorowany.

Oto Ameryka
Oto Ameryka.

Koniec świata jest obok Gościmia :-)
Reszta Świata jest gdzieś obok Gościmia :-).

   Drogowskaz w Sierakowie kieruje w drogę wojewódzką 133 prowadzącą do Wielenia, ale lojalnie uprzedza że na odcinku 12 km jest nawierzchnia gruntowa i przejadą tamtędy raczej tylko pojazdy terenowe. Ja przejechałem sporą część z tej dwunastki i pozostaje mi to tylko potwierdzić. Rzeczywiście są na niej fragmenty które może pokonać tylko terenówka. Po kilku kilometrach jazdy trzeba przedzierać się przez pasmo stromych i wysokich wydm, przy okazji porzucam oznakowaną drogę na prowadzącą bardziej w kierunku zachodnim. Nie ukrywam że w końcu zacząłem się niepokoić że tych gruntowych kilometrów zrobię znacznie więcej niż deklarowane 12. W końcu jest szosa w lesie, numer drogi również 133, moja radość z powrotu do cywilizacji jest wielka. W Kwiejcach widzę że lekko przeceniłem czas pozostały do zmroku, zatem koniec z turystyką pozostaje szybki powrót w kierunku Lubuskiego. Pozostałe 60 km pokonałem za jednym zamachem, zmrok dopadł mnie ok. 10 km od domu gdzieś w okolicy Dobrojewa.
  

 
Rower:Kross Dane wycieczki: 172.21 km (17.00 km teren), czas: 09:50 h, avg:17.51 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wronki

Sobota, 14 kwietnia 2018 | dodano: 14.04.2018Kategoria ponad 100 km, Wielkopolska

   Niestety do dzisiejszej wycieczki nie przygotowałem się teoretycznie i wroniecką starówkę zwyczajnie ominąłem. Poza odcinkiem od Sierakowa przez Wronki do skrzyżowania dróg 184 i 116 trasa objeżdżona. Sam przejazd przez Wronki też przyda się na ewentualny kolejny wypad w tamte okolice.  Przed mostem w Wronkach spotkała mnie nieprzyjemna przygoda, pękły dwie sąsiednie szprychy od strony kasety w tylnym kole, koło utraciło sztywność i dostało boczne bicie, wracałem modląc się w duchu żeby kolejne szprychy przetrzymały 80 km. 

Przejazd na posesję w Chojnie
Chojna. Właściciel posesji zaaranżował sobie wjazd na podwórze jako przejazd kolejowy.

W Chojnie
Kościół w Chojnie.

Niepotrzebny zabytek :-)
Niepotrzebny zabytek :-) Z tej gorzelni wódeczki już nie wypijemy.

Pałac w Kwilczu
Pałac w Kwilczu.


Rower:Kross Dane wycieczki: 160.38 km (7.00 km teren), czas: 08:45 h, avg:18.33 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Szamotuły

Sobota, 7 kwietnia 2018 | dodano: 07.04.2018Kategoria ponad 100 km, Wielkopolska

   Na sobotnią wycieczkę wypuściłem się z kolegą do Szamotuł. Kiedyś już przejeżdżałem przez Szamotuły ale była to wycieczka z wykorzystaniem w jedną stronę PKP, tym razem rowerem w obie strony. W jedną stronę przeszkadzał uporczywy wiatr w oczy, za to ten sam wiatr zapewnił nam powrót jak na skrzydłach.
  Pierwsza aktywna przerwa wypadła w Pniewach. W ramach luzu spacerowym tempem przejechaliśmy przez miasteczko zaglądając w niektóre jego zakamarki. Na dłuższe zwiedzanie nie pozwalał napięty harmonogram i spore opóźnienie spowodowane przeciwnościami pogodowymi.

Młyn Parowy w Pniewach
Stuletni Młyn Parowy w Pniewach, zaadoptowany na cele mieszkaniowe.

Pałac Szołdrskich w Pniewach w Pniewach, obecnie siedziba szkoły
Pałac Szołdrskich w Pniewach w Pniewach, obecnie siedziba szkoły.

Kościół w Otorowie
Kościół w Otorowie. Na pierwszym planie pomnik poświęcony pamięci otorowian zamordowanych przez Wehrmacht. Po wkroczeniu wojsk niemieckich w 1939 r. 12 października oddział Wehrmachtu dokonał – pod ścianą kościoła – egzekucji 5 Polaków oskarżonych o wywieszenie flagi narodowej na budynku Urzędu Gminy. Kolejne 5 osób z Otorowa rozstrzelano publicznie dzień później na Rynku w Szamotułach.

   Walka z wiatrem skończyła się dopiero po dotarciu do Szamotuł. Zwiedzanie miasta w podobnym tempie jak w Pniewach. Do zobaczenia interesujące i dobrze zachowane zabytki w śródmieściu. Trochę w tym przeszkadza organizacja ruchu, interesujące nas ulice są jednokierunkowe i jakoś tak wypada że zawsze z ruchem z przeciwnego kierunku. Dobrze że na niektórych chodnikach jest dopuszczalny ruch rowerowy i jakoś można sobie z tym problemem poradzić.
   Na dłuższą przerwę pozwoliliśmy sobie dopiero przed opuszczeniem Szamotuł zatrzymując się pod zamkiem Górków i basztą Halszki. Ród Górków doszedł do dużego znaczenia w czasach jagiellońskich. Historia z Halszką Ostrogską miała miejsce pod panowaniem Zygmunta Augusta. Halszka jako dziedziczka olbrzymiej fortuny padła ofiarą intryg matrymonialnych w które uwikłane były najpotężniejsze rody magnackie i rodzina królewska. Po różnych zawirowaniach przymuszona przez króla do małżeństwa z Łukaszem Górką spędziła w Szamotułach czternaście lat życia.
   Przy powrocie z Szamotuł wiatr stał się naszym sojusznikiem, a jazda czysta przyjemnością. Tym razem obyło się bez postojów.

Zamek Górków i baszta Halszki w Szamotułach
Zamek Górków i baszta Halszki w Szamotułach.

Wieża wodna przy dworcu w Szamotułach
Wieża wodna przy dworcu w Szamotułach.


Rower:Kross Dane wycieczki: 173.79 km (4.00 km teren), czas: 09:32 h, avg:18.23 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Przez Górzycę i Rzepin

Sobota, 24 marca 2018 | dodano: 24.03.2018Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn, pow. słubicki, pow. sulęciński

   Nadszedł czas na liźnięcie tej części Lubuskiego w której nigdy nie byłem. Sęk w tym że aby tam dotrzeć trzeba było przejechać ponad 60 km i mniej więcej tyle samo zarezerwować na powrót, czasu zostało rzeczywiście tylko na liźnięcie. A nie byłem nigdy w szeroko pojętej okolicy Słubic. Same Słubice zostały na wyciągnięcie ręki, zabrakło ok 20 km, może kiedyś będą celem samym w sobie. Dziś jednak trochę czasu straciłem na muzeum w Słońsku i fort w Czarnowie.   W Słońsku wypadła mi przerwa w podróży, zatrzymałem się na placyku przed muzeum i trochę z ciekawości nacisnąłem klamkę. Drzwi się otworzyły, a z salki obok wyjrzała sympatyczna młoda pani,  w następstwie niespodziewanie zwiedziłem ekspozycję, poszerzyłem swoją wiedzę o obozie i więzieniu hitlerowskim w Sonnenburgu i porozmawialiśmy o wycieczkach rowerowych po tzw. Nowej Ameryce (jest taki zakątek na ziemiach wyrwanych w XVIII w. nadwarciańskim bagnom w okolicy Krzeszyc i Słońska).
   Następną nieco dłuższą przerwę urządziłem sobie w Czarnowie. Odszukałem tamtejszy fort i gruntownie go zwiedziłem. Był to jeden czterech z fortów otaczających Twierdzę Kostrzyn. Zbudowany w ciągu dwóch lat (1888-1890), miał za zadanie kontrolować prowadzące do twierdzy szosy z Skwierzyny i Ośna. Forty w Żabicach i Czarnowie w porównaniu z dwoma wcześniejszymi kostrzyńskimi fortami zostały zbudowane w konstrukcji uproszczonej i z zastosowaniem nowych technologii budowania stropów gdzie nad tradycyjnie sklepionymi ceglanymi stropami zastosowano piaskowe poduszki i betonowe czapy nad którymi usypano nasypy. Technologia ta była odpowiedzią na skokowy wzrost mocy artylerii który nastąpił w latach osiemdziesiątych XIX wieku. W porównaniu z nimi pozostałe niedawno ukończone obiekty z dnia na dzień stały się przestarzałe. Fort w Czarnowie powstał bez koszar dla załogi. Koszary zbudowano tuż przed I wojną światową kiedy został on przekształcony w punkt oporu dla kompanii piechoty. Obecny stan zachowania fortu kiepski, z koszar pozostały tylko resztki tylnej ściany, wały artyleryjskie, fosy zarośnięte gęstymi i kolczastymi krzakami. W pobliżu skrzyżowania z drogą do Skwierzyny zachował się schron amunicyjny z małymi stalaktytami zwisającymi z betonowego stropu. 

Fort Czarnów wejście do schronu
Fort Czarnów wejście do schronu. Widać zastosowaną nową technologię budowania stropów gdzie nad tradycyjnie sklepionym ceglanym stropie zastosowano piaskową poduszkę i betonową czapę nad którymi usypano nasyp.

Tylna ściana koszar Fortu Czarnów
Tylna ściana koszar Fortu Czarnów.

Fosa w Forcie Czarnów
Sucha fosa w Forcie Czarnów. Po lewej stronie wał artylerii z stanowiskami armat.

  W Czarnowie nie obyło się bez dłuższego poszukiwania obiektu. Po krótkim błądzeniu do wnętrza dostałem się nieco od strony zaplecza. Tymczasem główny łatwo dostępny wjazd prowadzi od szosy do Ośna. Kolejny fort przy drodze do Górzycy znajduje się w Żabicach, niestety dziś (a może w ogóle) niedostępny dla zwiedzających. Wewnątrz fortu urządzono strzelnicę i dziś odbywało się tam strzelanie.
   W końcu docieram do Górzycy, czas pozostały do końca dnia wskazuje że należałoby się zastanowić nad powrotem. Zajeżdżam pod kępę drzew tzw. Targacz. W miejsce to sprowadza mnie ciekawość burzliwej historii diecezji lubuskiej. Diecezja z stolicą w Lubuszu powstała w 1124 r z zadaniem prowadzenia akcji misyjnej wśród Słowian zamieszkujących ziemie nad dolną Wartą, środkową Odrą i Szprewą i do 1424 r podlegała arcybiskupowi gnieźnieńskiemu. Wskutek szybkich postępów niemieckich akcja misyjna spaliła na panewce, diecezja jednak zachowała się. Kilkadziesiąt lat później skomplikowana sytuacja polityczna skłoniła biskupów lubuskich do tymczasowego przeniesienia siedziby na wschodni brzeg Odry do Górzycy. Biskupi rezydowali tutaj od 1267 r., a w 1276 oficjalnie uznali Górzycę za siedzibę biskupstwa i kapituły. Właśnie wtedy na Targaczu powstały katedra i budynki kurii biskupiej. Nastąpił bujny rozkwit Górzycy która w 1317 r, uzyskała prawa miejskie. Rozwój miasta został wkrótce brutalnie przerwany. Przed rokiem 1325 Władysław Łokietek z poparciem biskupa Stefana prowadził liczne wojny o odzyskanie ziemi lubuskiej. Po najeździe Łokietka na Brandenburgię w roku 1325 w ramach odwetu została spalona i złupiona siedziba biskupa. Kolejne najazdy zrujnowały miasto które już nigdy nie wróciło do dawnej świetności. Natomiast na miejscu zniszczonej siedziby biskupów powstało sanktuarium maryjne które przetrwało do 1551 r kiedy to na polecenie margrabiego Jana z Kostrzyna zostało splądrowane i zburzone.

Tu w latach 1276-1325 była katedra biskupów lubuskich
Tu w latach 1276-1325 była katedra biskupów lubuskich.

   Dalsza burzliwa historia biskupów lubuskich toczyła się jeszcze do roku 1598. Przez pierwsze kilkanaście lat po zburzeniu katedry w Górzycy biskupi lubuscy rezydowali w Wrocławiu, aż jeden z następców Stefana, biskup Henryk Bencz kosztem stosunków z Polską ułożył sobie poprawnie stosunki z margrabiami brandenburskimi i przeniósł stolicę biskupią z powrotem do Lubusza. W roku 1373 podczas wojny Luksemburgów z Wittelsbachami o Brandenburgię wojska cesarskie Karola Luksemburskiego spaliły katedrę w Lubuszu, która już nigdy nie została odbudowana, a siedziba biskupów została przeniesiona do Fürstenwalde/Spree. W 1424 diecezja zostaje podporządkowana arcybiskupowi w Magdeburgu, aż ostatecznie w roku 1598 w ramach reformacji razem z arcybiskupstwem magdeburskim  zostaje sekularyzowana. W 1930 roku na terytorium obejmującym między innymi dawną diecezję lubuską utworzono diecezję berlińską. Jedno pole herbu tej diecezji zajmuje herb diecezji lubuskiej. Po roku 1945 nastąpiły zmiany granic za którymi poszły zmiany w administracji kościelnej, polska część dawnej diecezji należy do dzisiejszej zielonogórsko-gorzowskiej.
    O górzyckim epizodzie diecezji lubuskiej przypomina ustawiony na skraju lasku kamień z lakoniczną informacją „Tu znajdowały się katedra biskupów lubuskich w latach 1276-1325. Sanktuarium Maryjne „Prope Goriciam” do roku 1551”.
   Podczas pobytu w Czarnowie najechałem na kawałek szkła, początkowo wydawało się że obejdzie się bez problemów, jednak przed kępą Targacz musiałem wydłubać z opony szklany okruch i wymienić dętkę.

Górzyca nie zdekomunizowana?
Górzyca jeszcze nie zdekomunizowana?

  Godzina 14:40, do Słubic jeszcze 21 km, ale zostało również 90 km do domu. Słubice zostają odłożone, a ja robię zwrot w kierunku Rzepina który podziwiam jedynie z siodełka roweru. W Boczowie wjeżdżam na tereny które już znam, odbijam z ruchliwej drogi 92 w boczne kierujące do Sulęcina. Zmrok dopada mnie w Lubniewicach, robi się przenikliwie zimno. W domu melduję się tuż przed 21.
  A oto jeszcze kilka zdjęć z mijanych miejscowości:

Kościół w Radówku
XV-wieczny, wczesnogotycki kościół w Radówku. Być może podobnie wyglądała katedra biskupów lubuskich w Górzycy.

Cmentarz wojenny w Rzepinie
Cmentarz wojenny w Rzepinie.

Rzepińska
Rzepińska "bamberka", przy źródełku artezyjskim na ul. Poznańskiej. Skojarzenia z poznańską "bamberką" i gorzowską fontanną Pauckscha nasunęły się same.

Lubień - dwór
Dwór w Lubieniu. To już okolice Sulęcina.


Rower:Kross Dane wycieczki: 163.57 km (3.00 km teren), czas: 09:04 h, avg:18.04 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)