- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2023
Dystans całkowity: | 808.04 km (w terenie 342.00 km; 42.32%) |
Czas w ruchu: | 52:09 |
Średnia prędkość: | 15.49 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 62.16 km i 4h 00m |
Więcej statystyk |
W okolice Bolewic
Wtorek, 28 lutego 2023 | dodano: 28.02.2023Kategoria ponad 100 km
Wyjazd z ograniczeniami czasowymi, miałem się zmieścić ze wszystkim w siedem godzin. Przed wyjazdem było założenie że uda się lasami dojechać do Bolewic, zobaczyć z bliska 82-metrową wieżę radiowo-telewizyjną i wrócić szosą. Wieżę z daleka już kiedyś widziałem, podjechać bliżej nie było okazji.
Ale to nie było priorytetem więc pojeździłem sobie po tamtejszych lasach i osadach, w rezultacie zabrakło mi czasu na około 5 km. W zasadzie nie opuszczałem gminy Miedzichowo. Mijane Błaki, Grudna, czy też Węgielnia to kilkuzagrodowe wioseczki, żadna chyba nie ma więcej niż 20-30 mieszkańców. Rolnictwo w nich należy prawdopodobnie do przeszłości, co najwyżej parają się jakąś agroturystyką. Gdzieniegdzie mijam leżące w leśnych ostępach stare opuszczone cmentarze ewangelickie. Kiedyś prawdopodobnie w pobliżu mieszkali jacyś ludzie, dziś zdziczałe tereny odzyskała przyroda. Drogi w większości są tam piaszczyste ale dopóki nie przeschły jeździło się po nich zupełnie wygodnie.
Powrót tak jak było zaplanowane szosą przez Miedzichowo, Trzciel i Międzyrzecz.
W grudzieńskim lesie.
Okolice Węgielni.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
117.68 km (42.00 km teren), czas: 06:47 h, avg:17.35 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Grodzisko w Santoku
Niedziela, 26 lutego 2023 | dodano: 26.02.2023Kategoria gm. Santok
Do wczoraj miałem nadzieję na wspólny z drezdeneckim Jednośladem" rajd dla wytrwałych". Wymagałoby to jednak wczesnego wyjazdu z domu i między innymi dlatego rodzina wyperswadowała mi te plany. Rajd do Santoka również mógłbym z czystym sumieniem zaliczyć do ekstremalnych ponieważ w najbardziej odludnej części drogi dopadła mnie prawdziwa zamieć.
Współczesny zamieszkały Santok leży na prawym brzegu Warty jednak bezludny skrawek Santoka z reliktami średniowiecznego grodziska jest położony na jej lewym brzegu i wymaga zajechania do niego od strony Deszczna, a konkretnie od Borku i Ciecierzyc. Właśnie w drodze do Borku którą dla urozmaicenia odbyłem po nadwarciańskich wałach znalazłem się w centrum śnieżycy. Później aura stała się łaskawsza.
Pierwotnie pagórek z śladami grodziska leżał w widłach Warty i Noteci, jedna z katastrofalnych powodzi w roku 1751 skończyła się tym że rzeka zmieniła koryto przesuwając się o kilkaset metrów na wschód i pozostawiając osadę na swoim południowym, lewym brzegu. Wkrótce i sama osada została przeniesiona na prawy wyższy brzeg a grodzisko uległo zapomnieniu. Grodzisko ponownie zostało odkryte w drugiej połowie XIX w związku z regulacją Warty. Badania archeologiczne potwierdziły istnienie w tym miejscu 12 warstw osadniczych z przedziału czasowego od VIII do XIV wieku.
Gal Anonim wzmiankował o nim pod datą 1097 nazywając go kluczem i strażnicą państwa polskiego. Znaczenie Santoka brało się stąd że jego położenie w wiekach średnich pozwalało kontrolować najdogodniejsze drogi wodne w głąb Wielkopolski którymi były rzeki Warta i Noteć, a ponadto tu znajdowała się najdogodniejsza przeprawa na szlaku lądowym z Pomorza w głąb Wielkopolski. Właśnie dlatego stanowił przedmiot ciągłych walk z Pomorzanami a później z Brandenburczykami. Historyczne losy Santoka są opisane dosyć szczegółowo na kartach "Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich", dla zainteresowanych jest to tom X, strony 301, 302 i 303.
Gal Anonim wspomniał że w roku 1097 podczas walk polsko-pomorskich w pewnym grodzie objawił się św. Wojciech płosząc Pomorzan którzy za pomocą przekupionych zdrajców chcieli go zająć. Wspomniał o tym również Długosz podając że miało to miejsce w Santoku. Na santockim zamku w roku 1260 miało miejsce wesele córki księcia Przemysła I, Konstancji z margrafem brandenburskim Konradem z dynastii askańskiej.
Budowle z kamienia pojawiły się po pożarze w 1265 r. Ulice zostały wybrukowane, a od zachodu wybudowano z cegły bramę. Ostatnim etapem w dziejach santockiego grodu było postawienie na kopcu ceglanej wieży. Była ona kilkakrotnie przebudowywana. Ostatecznie jednak popadła w ruinę.
Gród już od XV wieku znalazł się w granicach Brandenburgii i utracił swoje militarne i gospodarcze znaczenie na rzecz pobliskiego Landsberga (Gorzów Wlkp.) . Jednak pomimo utraty Santoka aż do upadku I Rzeczypospolitej zachował się tytuł kasztelana santockiego zasiadającego w senacie jako kasztelan mniejszy,( tzw. drążkowy gdyż zasiadali oni w senacie na wąskich ławach). Według listy z "Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich" ostatnim kasztelanem santockim w latach 1790-93 był Nikodem Zakrzewski Wysota.
Wcześniej bywałem tu już kilkakrotnie, wpisy można odnaleźć na blogu w latach 2016 , 2019, 2020. Poniżej kilkadziesiąt zdjęć z dzisiejszego wypadu.
Widok grodziska z dawnego koryta Warty. Ścieżka prowadzi do zachodniej bramy grodu.
Tak to wyglądało. Wschodnia brama prowadziła w kierunku dzisiejszego Polichna.
Współczesny Santok widziany z grodziska.
Gródek na kopcu. Późna XIV-XV wieczna faza zabudowy grodu z murowaną wieżą.
Kopiec z reliktami gródka. Widoczne na drugim planie zabudowania znajdują się już na drugim brzegu rzeki.
Stanowisko na którym odkryto cmentarzysko. Odkryto tu ponad 40 grobów ułożonych w regularnych rzędach.
Stanowisko na którym odkryto ślady kościółka grodowego.
Stanowisko na którym odkryto cmentarzysko. Odkryto tu ponad 40 grobów ułożonych w regularnych rzędach.
Stanowisko na którym odkryto ślady kościółka grodowego.
Wzniesienie z reliktami cmentarza i kościółka.
Stanowisko na terenie podgrodzia z reliktami zabudowy z VIII-IX wieku.
Zabudowa podgrodzia X-XIII wiek.
Stanowisko na którym odkryto ślady XIV-wiecznej kuźni.
Na wale podgrodzia.
I sam wał od strony fosy.
Nad fosą-przekopem.
Tu był most nad fosą, na średniowiecznej drodze do pobliskiego Polichna.
Santocki rzemieślnik.
Wały podgrodzia od strony dawnego koryta Warty.
Zachowane wały podgrodzia.
Wał podgrodzia prowadzący w kierunku dawnego koryta Noteci.
Chopinowskie wierzby.
Krajobraz ukształtowany przez rzeki.
Zarastające starorzecza Warty stanowią dla zwierząt bezpieczne wodopoje.
Starorzecze - wodopój.
Starorzecza Warty.
Barszcz Sosnowskiego, nazywany czasem zemstą Stalina. Do Polski sprowadzony został w końcu lat 50. XX wieku jako dar radzieckiego Wszechzwiązkowego Instytutu Uprawy Roślin w Leningradzie. Okazał się później rośliną niebezpieczną dla zdrowia ludzi (o czym się sam przekonałem) i trudną do zwalczenia.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
50.59 km (26.00 km teren), czas: 03:40 h, avg:13.80 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dla zaspokojenia ciekawości, Łowyń, Lewice i tamtejsze lasy
Środa, 22 lutego 2023 | dodano: 22.02.2023Kategoria pow. międzychodzki, pow. nowotomyski, Wielkopolska, ponad 100 km
Nawet bzdurny pomysł jest dobry na dłuższą wycieczkę. Podczas ostatnich wypadów na pogranicze wielkopolskie nagromadziło mi się kilka pytań typu "co tam jest dalej?". Jedno z nich dotyczyło zardzewiałego drogowskazu w Silnej kierującego w leśną drogą na przełaj do Łowynia. Zresztą jedyną w tamtym kierunku której nigdy nie przejechałem do końca.
Wybrana droga nie różni się niczym od innych prowadzących przez lasy, a przy okazji przekonałem się że Łowyń to nie tylko znane mi okolice szkoły i kościoła ale rozległa wieś ciągnąca się wzdłuż nieutwardzonej drogi na wschodnim brzegu Jeziora Łowyńskiego.
Pszczew - wystawa na stulecie Związku Polaków w Niemczech.
Z Łowynia do domu mam trzy drogi: z powrotem do Pszczewa, przez Gorzyń i drogą krajową 24 i trzecia najdłuższa przez Miedzichowo i Trzciel. Dwie pierwsze nie budzą mojego entuzjazmu, a zwłaszcza perspektywa jazdy krajówką.
Trzecia, przynajmniej do Trzciela, prowadzi wzdłuż nieczynnej od lat dziewięćdziesiątych linii kolejowej do Zbąszynia. W wspomnieniach dawnych pasażerów jej stan pozwalał w trakcie jazdy pociągu wyskoczyć do lasu na grzyby i jeszcze dogonić skład przed kolejną stacją. Według nich protoplaści dzisiejszych grafficiarzy malowali na drzwiach napisy "Zabrania się zbierać grzybów podczas biegu pociągu". Otwarta w 1908 roku linia w latach osiemdziesiątych domagała się pilnie gruntownego remontu, niestety wówczas zabrakło na to środków. Kres ruchowi pasażerskiemu położyło wykolejenie się składu osobowego w roku 1987, ofiar ludzkich wówczas nie było ale ruch pasażerski został zawieszony. Zresztą odbyło się to z wielką szkodą dla pasażerów, nie wiem jak to wygląda dziś, ale wówczas zostali z dnia na dzień odcięci komunikacyjnie od pobliskich miast. Ostatni pociąg towarowy na odcinku Lewiczynek Zbąszyń przejechał w roku 1992, Dziś torowisko zarasta las a opuszczone stacje niszczeją. Przejechałem wzdłuż niej na odcinku z Łowynia do Lewiczynka.
Dawna stacja kolejowa w Łowyniu.
Opuszczona stacja kolejowa w Lewicach.
Peron w Lewicach.
Dawna wieża wodna na stacji w Lewicach.
Stacja Lewice, obiekt wyłączony z eksploatacji :)
Stacja Lewice, obiekt wyłączony z eksploatacji :)
Stacja Lewiczynek. Wszystkie te trzy stacje powstały chyba według jednego, standardowego projektu.
W Lewiczynku skusiłem się na drogę do Pąchów. Również z ciekawości, chodziło o drogowskaz do "Samotni" wypatrzony w lesie w Silnej Nowej. Wioska podobnie jak Pąchy rozrzucona jest na dużej przestrzeni w lasach między Jabłonką Starą, Silną i Borowym Młynem. Mniej więcej w środku tej przestrzeni, na kompletnym odludziu stoi stuletni budynek dawnej szkoły poniemieckiej. Budynek po modernizacji jest gospodarstwem agroturystycznym "Samotnia". Muszę się przyznać że w tamtym miejscu skończyła mi się nawigacja pamięciowa i tylko dlatego że kiedyś jechałem do leśniczówki "Królewiec" nie znalazłem się ponownie w Jabłonce Starej, a w położonej nad Jeziorem Wędromierz części Silnej Nowej. Swoją drogą zastanawia mnie dlaczego Silna Nowa i Jabłonka Stara należą do wielkopolskiej, nowotomyskiej gminy Miedzichowo z nie do końca rozszyfrowaną przeze mnie trasą do urzędu gminnego poprzez lasy, zamiast do lubuskiego Trzciela z prostym i stosunkowo łatwym dostępem bezpośrednio z Jabłonki lub z Silnej przez Borowy Młyn.
Pomysły na odkrywanie kolejnych ciekawostek w rejonie Siercza i Bielenia, a były takie, musiałem odłożyć na inną okazję.
Pomnik przyrody. Ostatnie ślady po opuszczonym siedlisku między Lewiczynkiem, a Pąchami.
Silna Nowa, dawna szkoła niemiecka, dziś agroturystyka "Samotnia".
Węzeł szlaków nad Jeziorem Wędromierz.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
107.23 km (46.00 km teren), czas: 06:26 h, avg:16.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Wtorek, 21 lutego 2023 | dodano: 21.02.2023
Półtorej godziny po okolicy. Trasa stosowna do czasu czyli Popowo, Zemsko, Stary Dworek.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
23.56 km (6.00 km teren), czas: 01:28 h, avg:16.06 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W okolice Silnej
Czwartek, 16 lutego 2023 | dodano: 16.02.2023Kategoria gm. Pszczew, okolice Trzciela, ponad 100 km
Odkładana od kilku tygodni wycieczka w okolice Silnej dziś doszła do skutku. Dla udziwnienia i skomplikowania szlaku jechałem tam po partyzancku, w większości przez lasy.
Trasa prowadziła przez Rokitno, Lubikowo, Zielomyśl, Stoki, Świechocin. Za Silną pojeździłem sobie po tamtejszych po lasach. Przez Pąchy, Starą Jabłonkę, Nową Silną, Borowy Młyn dotarłem do szosy Pszczew-Trzciel i mostu na Obrze w Rybojadach. Powrót przez Siercz i Międzyrzecz.
Przy okazji przejazdu przez Stoki i Silną chciałem wspomnieć o miejscowych kościołach. Stoki przed zaborami i przez cały okres zaborów należały do kościoła. Do początku XX wieku majątek w Stokach należał do parafii w Pszczewie. Po I wojnie światowej w wyniku udanego powstania wielkopolskiego Stoki znalazły się w II Rzeczypospolitej. Granica polsko-niemiecka oddzieliła oddzieliła wieś od parafii w Pszczewie. W 1924 r erygowano tu parafię p.w. św. Wojciecha a mieszkańcy przebudowali wtedy dawną owczarnię folwarku kościelnego na kościół. W podobnej sytuacji znalazły się oddalone o kilka kilometrów Świechocin, Silna i Łowyń. W Świechocinie dla upamiętnienia powrotu do Polski zbudowano jedynie dzwonnicę. Dzwon został zarekwirowany podczas okupacji, a nowy zawisł na niej dopiero w 2003 r. Kościół i parafia w Silnej powstały również w tym samym okresie. Budowa była sfinansowana podobno z jakichś doliczeń do podatków. Parafianie nie przyjęli tego z entuzjazmem sugerując że mogą korzystać z istniejącej kaplicy w Silnej Nowej. Ostatecznie kościół w Silnej został zbudowany. Podobna sytuacja była również w Łowyniu do którego dziś nie dotarłem.
Kiedyś natknąłem się na jakąś notatkę informującą o tym że w Pąchach istniał, dziś już zamknięty, cmentarz poświęcony 19 grudnia 1912 r. przez ks. Leona Fischbocka - proboszcza parafii św. Marii Magdaleny z Pszczewa. Pąchy to rozrzucone wśród lasów pojedyncze zagrody bez jakiegoś wyraźnego centrum, bywałem tam już kilkakrotnie ale lokalizacja cmentarzyka była tajemnicą. Dziś natknąłem się na niego przy drodze do Starej Jabłonki. Jest mocno zaniedbany, ostatnie nieliczne pochówki pochodzą z lat siedemdziesiątych.
Miałem jeszcze pomysł na przebicie się przez lasy do drogi z Zbąszynka do Międzyrzecza. Sytuację trochę skomplikował kapeć w Borowym Młynie i skończyło się tylko na drodze z Trzciela. Od Siercza już nie robiłem żadnych udziwnień jadąc prosto do domu.
Kościółek w Stokach.
Dzwonnica w Świechocinie.
Cmentarzyk w Pąchach.
Nagrobek z cmentarzyka w Pąchach.
Kościółek w Silnej.
Kapliczka przy drodze do Borowego Młyna.
Jeden z dwóch schronów biernych Trzcielskiej Pozycji Przesłaniania w Borowym Młynie. Kilkanaście metrów głębiej na prywatnej posesji znajduje się drugi podobny. Do niedawna niesłusznie podejrzewałem właściciela że przerobił je na piwniczki zamurowując strzelnice. Okazało się że oryginalnie jako bierne ich nie posiadały.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
102.58 km (46.00 km teren), czas: 06:21 h, avg:16.15 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dębowiec
Środa, 15 lutego 2023 | dodano: 15.02.2023
Wycieczka do Dębowca. Nic nowego, okolica znana, a jazda była dla towarzystwa.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
54.69 km (9.00 km teren), czas: 03:25 h, avg:16.01 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Głębokie
Poniedziałek, 13 lutego 2023 | dodano: 13.02.2023
Wyjazd komercyjny do znajomego pszczelarza, a przy okazji okrążyłem Głębokie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
33.71 km (17.00 km teren), czas: 02:24 h, avg:14.05 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do lasu
Niedziela, 12 lutego 2023 | dodano: 12.02.2023Kategoria MRU
Wyjazdy w pobliżu domu bywają dosyć monotonne bo ileż razy można oglądać jedno i to samo. Dziś przypomniała mi się lilijka harcerska w lesie przy drodze krajowej 24. Wiem o niej od kilku lat ale nigdy nie odwiedzałem tego fragmentu lasu.
Otóż w 2019 roku harcerze na odnawianej kwaterze lasu posadzili 1,5 tys drzewek brzozy. które oglądane z lotu ptaka układają się w widoczną na tle sosenek lilijkę harcerską. Dziś przekonałem się że z poziomu gruntu widać właściwie tylko kępę brzóz. Jadąc do lasu liczyłem że może na skraju tego młodnika będzie jakaś ambona i możliwość zerknięcia na lasek z nieco większej wysokości.
Lilijka harcerska przy DK 24. Niestety brak możliwości na spojrzenie z innej perspektywy.
Jakiś kilometr wcześniej przy rondzie-skrzyżowaniu dróg z Poznania do Kostrzyna i Gorzowa zachował się schron Pz.W. 875 z towarzyszącą infrastrukturą wydobytą na światło dzienne podczas przebudowy skrzyżowania. Skrzyżowanie te w latach trzydziestych i czterdziestych było ważne bowiem jego zablokowanie mocno utrudniłoby komunikację na zachód do Kostrzyna i na północ do Gorzowa. Najistotniejszą rolę w kontroli nad tym węzłem odgrywał górujący nad nim, zbudowany w latach 1935/36 dwukondygnacyjny panzerwerk Pz.W. 875. Po wojnie został wysadzony przez saperów ale zachowało się z niego jeszcze całkiem sporo. Obiekt był silnie uzbrojony i dostosowany do obrony okrężnej. W skład uzbrojenia obiektu wchodziło pięć karabinów maszynowych i wyprowadzana na stanowisko armata ppanc. 37mm Pak35/36 . Znawcy tematu twierdzą że bunkier ma unikalną konstrukcję między innymi z powodu umieszczenia na dolnej kondygnacji garażu dla działka, a głównego wejścia na poziomie górnej.
Kiedyś było to strategiczne skrzyżowanie Skwierzyna, Kostrzyn, Gorzów. Widok z stropu panzerwerka.
Fundament zapory drogowej wydobyty podczas przebudowy skrzyżowania.
Zapora drogowa, gniazda do wstawiania odcinków szyn. Po zamontowaniu szyn zamieniała się w ciężkiego do przekroczenia "jeża"
Betonowe bloki wydobyte z ziemi podczas przebudowy skrzyżowania. Osadzone w nich na poboczach bariery z szyn uniemożliwiały ominięcie pojazdu uszkodzonego podczas ostrzału. W ten sposób stawał się on dodatkową przeszkodą.
Panzerwerk 875 blokujący skrzyżowanie. Na dole garaż na wyprowadzane działko ppanc 37 mm.
Wejście główne na górnej kondygnacji.
Czeluść po wyrwanej wybuchem pancernej kopule z karabinami maszynowymi.
Rozbebeszony "Tobruk".
Współczesne koczowisko na pobliskim poligonie.
Wejście główne na górnej kondygnacji.
Czeluść po wyrwanej wybuchem pancernej kopule z karabinami maszynowymi.
Rozbebeszony "Tobruk".
Współczesne koczowisko na pobliskim poligonie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
27.39 km (17.00 km teren), czas: 02:18 h, avg:11.91 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wąwozy w Uroczysku Lubniewsko.
Czwartek, 9 lutego 2023 | dodano: 09.02.2023Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice
W ubiegłym roku zaciekawił mnie sulęciński zielony szlak pieszy nad wąwozami w Uroczysku Lubniewsko. Z dotychczasowej praktyki wynikało że w większości przypadków szlaki piesze są poprowadzone ścieżkami i drogami które lepiej lub gorzej da się jednak pokonać na rowerze. Ścieżka nad wąwozami określana jest jako szlak trudny i nie ma tu żadnej przesady, a skala trudności przerosła możliwości roweru i cyklisty. Chcąc trzymać się szlaku musiałbym przez większość trasy pojazd prowadzić a miejscami nieść co przy sporym nachyleniu stoków byłoby raczej niewykonalne. Stąd pewne modyfikacje, korzystałem głównie z dróg pożarowych łapiąc gdzieniegdzie oznakowanie szlaku. Szlak jest mocno urozmaicony i wart odwiedzenia przed rozpoczęciem sezonu wegetacyjnego, później widoczność ograniczy listowie.
Prawdopodobnie ruiny folwarku Helminenwalde (Ordzików). Wprawdzie przedwojenne mapy WIG-u sytuują ten folwark po przeciwnej stronie przedwojennej linii kolejowej ale miejsce się zgadza. Nieistniejący folwark powstał w 1785 roku i wchodził w skład majątku w Gliśnie.
Źródła Czerwonego Potoku.
Całość szlaku to 12,7 km ale uznałem że najciekawsza część zaczyna się na czwartym kilometrze przy źródłach Czerwonego Potoku. Ścieżka nad brzegiem głębokiego kotła z źródliskami była lekko przedwczesnym początkiem tej części szlaku bowiem nieco dalej odkryłem wygodny wjazd na drogę pożarową z interesującym mnie oznakowaniem. W dole po prawej stronie widoczny zaporowy stawek "Żabie Oko" i malowniczy most kolejowy nad wąwozem i potokiem. Za kolejnym wiaduktem szlak zbacza nad Wąwóz Pierwszy Lepszy, i tu już zostałem pokonany po raz pierwszy. Nad wlot kolejnego wąwozu udało się dotrzeć drogą pożarową, był to Wąwóz Długi z strumykiem na dnie, szlak prowadzi w głębsze partie wąwozu niestety dla mnie niedostępne. Kolejny dostępny z mojej drogi to wlot do Wąwóz Wielkiego. Wąwozy leżące na dalszej części szlaku dostępne tylko dla piechurów. Wąwóz Żubrowski znam, zatem ominąłem. Jeszcze kilka mniejszych jarów i wyjeżdżam nad pole z olbrzymim głazem narzutowym Sobierajskim Kamieniem, stąd brzegiem Jarów Brzezina i Sucha Rzeka dotarłem do szlaku okrążającego jezioro Lubniewsko. Pokonałem około 8 km i niemal 400 metrów różnicy poziomów.
Źródła Czerwonego Potoku.
Ścieżka nad kotłem z źródłami Czerwonego Potoku.
Żabie Oko i wiadukt nad Czerwonym Potokiem.
Pod nieistniejącą linią kolejową do Gorzowa.
Wlot do Wąwozu Długiego.
Początek Wąwozu Wielkiego.
Sobierajski Kamień.
Aby nie wracać przez Osiecko i Bledzew okrążyłem jeziora Lubiąż i Krzywe, przez Trzcińce wydostałem się na szosę do Gorzowa. Przy zjeździe do rezerwatu Jezioro Janie zapuściłem się po raz ostatni w lasy. Tym razem czas nie pozwolił na inny wariant niż szybki przejazd do drogi krajowej 24, ostatnie 15 kilometrów byłem zmuszony jechać szosą z tirami na karku. Rezerwat Jezioro Janie.
Przeprawa przez Lubniewkę.
I jak zwykle przydrożny syf w lesie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
79.94 km (31.00 km teren), czas: 05:51 h, avg:13.66 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pod Bieleń
Wtorek, 7 lutego 2023 | dodano: 08.02.2023Kategoria okolice Trzciela, gm. Pszczew, ponad 100 km
Latem ubiegłego roku ktoś z znajomych z FB przejechał z Panowic do Siercza zahaczając o rzekomo obecnie nieistniejącą osadę Weissensand. Sam już nie pamiętam co mnie tam zainteresowało, niemniej pamiętałem że miałem kiedyś się tam wyprawić.
Wczoraj wieczorem zapadła decyzja jadę do Panowic zobaczyć co się kryje w tamtejszych lasach. Znajomy nie do końca miał rację w sprawie Weissensand, niemieckie ongiś Białe Piaski spolszczyły się na współczesny Bieleń, a przy okazji zanikły najbardziej oddalone zagrody.
Tuż za granicą Międzyrzecza leży las z Pomnikiem Wilka. Pierwotnie nie miałem zamiaru zbaczać pod pomnik ale hasło "wilk" uruchomiło kilka powiązanych z sobą skojarzeń. Niedawno pod Przemyślem zaginął człowiek, po blisko dwóch tygodniach odnaleziono jego ciało rozszarpane przez dzikie zwierzęta. Śledczy nie ustalili jednoznacznie przyczyny zgonu, a zwierzęta nie pozostawiły śladów umożliwiających ustalenie ich gatunku. Nie jest wykluczone że w sprawę zamieszane były wilki. Ze względu na to że znaczna część moich wycieczek prowadzi do Puszczy Noteckiej i sąsiednich kompleksów leśnych żona również mi wróży że kiedyś mnie też rozszarpią i zjedzą wilki. Nie pozostało nic innego jak zajechać pod pomnik.
Latem 1852 r, w miejscu gdzie stoi trzymetrowy obelisk zbudowany z głazów, myśliwy Johan Unger upolował ostatniego wilka w powiecie międzyrzeckim. Potem aż do czasów współczesnych nie notowano obecności wilków na tym terenie. Obelisk zachował się w stanie szczątkowym, dopiero w roku 2005 graniczące w tym miejscu nadleśnictwa Trzciel i Międzyrzecz sfinansowały jego odbudowę.
Spod Pomnika Wilka nie zawracałem do szosy, korzystając z tego że mróz ściął rozjeżdżone drogi. skierowałem się bezpośrednio do Bukowca. Do Panowic zostało jeszcze kilka kilometrów.
Tyle możliwości. Wybieram pomnik wilka.
Pomnik wilka.
Bukowiec. Budynek bramny na teren przypałacowy. Od samego pałacu wyzwolili nas żołnierze sowieccy.
W samych Panowicach nie ma nic ciekawego, a jedyny zabytek, pałacyk który został odbudowany po pożarze leży na zamkniętym terenie prywatnym. Za torami kolejowymi zapuściłem się w drogę która od dawna mnie intrygowała, wcześniej czasem ją widywałem z okien wagonu przy okazji podróży do Poznania. Trochę pokluczyłem po leśnych drogach, odkryłem kilka śladów po domostwach Weissensand, cmentarzyk dawnych mieszkańców ominąłem (gdzieś się schował w krzakach) i znalazłem się na drodze z Trzciela do Międzyrzecza. Pora była jeszcze stosunkowo wczesna i nie zważając na konsekwencje zadecydowałem, jadę przez Rybojady do Pszczewa.
Przez kolejny kompleks lasów i pól, kieruję się do przeprawy na Obrze. W grę wchodzi most pod Rybojadami, i jest okazja do odwiedzenia pobliskiego schronu bojowego Regelbau D-5 MG Schartenstand.
W dwudziestoleciu międzywojennym kilkaset metrów od mostu przebiegała granica polsko-niemiecka. W związku z niemieckimi obawami przed polską interwencją w przypadku konfliktu z głównym wrogiem którego upatrywano w Francji zbudowano przygraniczna linię niemieckich umocnień polowych, zwanych Trzcielską Pozycją Przesłaniania, która rozciągała się od Krobielewa na północy, po Klenicę nad Odrą na południu. Pozycja składała się z polowych fortyfikacji z postaci linii rowów strzeleckich i przeciwpancernych wzmacnianych w newralgicznych miejscach stałymi punktami oporu w postaci schronów bojowych. Jednym z takich punktów jest Regelbau D-5 z okolic Rybojadów.
W pobliżu mostu na Obrze zlokalizowany był posterunek niemieckiej straży granicznej. Miejsce było ważne z tego względu że było to jedyne miejsce gdzie na odcinku od Policka do Trzciela można było przeprawić się przez rzekę, w związku z tym postanowiono wzmocnić je stałym punktem oporu w postaci schronu bojowego Regelbau D-5 MG Schartenstand dla pojedynczego karabinu maszynowego. Aby zwiększyć pole jego ostrzału izbę bojową umieszczono nie jak zazwyczaj na poziomie gruntu, a na wysokości około 2-3 metrów. Poprawiało to znacznie pole ostrzału obrońców, ale jednocześnie zwiększało szanse przeciwnika na zlokalizowanie i zniszczenie punktu oporu. Aby go zamaskować był wkomponowany w jeden z budynków strażnicy. Dodatkowo w sąsiedztwie mostu, wybudowano jaz o konstrukcji kozłowo-iglicowej, który w razie potrzeby miał spiętrzyć rzekę Obrę i podnieść lustro wody jeziora Rybojadło utrudniając przedostanie się na drugi brzeg.
Czasem spotykam się z określaniem tego schronu jako "Heinrichstand". Moim zdaniem błędnie ponieważ "Heinrichstandy" były innej konstrukcji, w której szalunkiem i równocześnie zabezpieczeniem przed odpryskami betonu w przypadku trafienia w strop schronu była blacha falista typu H jak Heinrich. Geometria wnętrza tego schronu wyklucza zastosowanie tego typu szalunku.
Unikalny schron przed mostem na Obrze w Rybojadach.
Jaz kozłowo-iglicowy na Obrze. Element fortyfikacji Trzcielskiej Pozycji Przesłaniania MRU.
Bobrza stołówka.
Kilka kilometrów wyżej w kierunku Pszczewa na przesmyku między jeziorami Chłop i Wędromierz również wzniesiono strażnicę i dwa Regelbau D-5. Te są umieszczone na poziomie gruntu a ponieważ leżą na terenie prywatnym właściciel przerobił je na jakieś piwniczki.
Dawny budynek niemieckiej straży granicznej przy przesmyku między granicznymi jeziorami Chłop i Wędromierz.
Od Pszczewa kolejne leśne drogi. Pszczew opuszczam ul. Kuligowską przy której zlokalizowana jest mogiła dziewięciu żołnierzy armii napoleońskiej.
210 lat temu 12 lutego 1813 roku doszło do brzemiennej w skutki bitwy pod Sierakowem. Zimą 1813 r. wycofujące się resztki Wielkiej Armii zorganizowały obronę na linii Warty. Główną rolę w rosyjskich planach przełamania obrony na Warcie miał odegrać Doński Korpus Kozaków pod dowództwem atamana Płatowa. Nocą 12 lutego 1813 Kozacy przeszli w Sierakowie zamarzniętą Wartę po lodzie i zaatakowali od tyłu broniących mostu polskich i litewskich kawalerzystów gen Giedroycia. Rosjanie szybko opanowali przeprawę i zmusili w ten sposób siły francuskie do szybkiego odwrotu za Odrę. Wkrótce po opanowaniu sierakowskiego mostu Kozacy dotarli między innymi pod Pszczew. Na przedmieściach miasteczka dopadli i roznieśli na szablach kilkuosobowy oddziałek napoleoński. Archeolodzy ustalili że w mogile spoczywa dziewięciu mężczyzn, trzech z nich miało obcięte stopy (????)
Pszczew. Mogiła napoleońskich żołnierzy poległych podczas odwrotu w lutym 1813 r .
Św. Hubert przy leśnej drodze Pszczew-Kuligowo.
Mobilna ambona pod Pszczewem. Ciekawy patent :).
W Rokitnie okazało się że przy tradycyjnej marszrucie zabraknie do okrągłej setki kilku kilometrów stąd zmiana kierunku i powrót do domu z nietypowego dla tej trasy kierunku.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
102.56 km (40.00 km teren), czas: 06:12 h, avg:16.54 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)