- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2020
Dystans całkowity: | 629.70 km (w terenie 233.00 km; 37.00%) |
Czas w ruchu: | 45:08 |
Średnia prędkość: | 13.95 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 62.97 km i 4h 30m |
Więcej statystyk |
W lasy pod Bledzew
Wtorek, 31 marca 2020 | dodano: 31.03.2020Kategoria MRU, gm. Bledzew
Po raz kolejny wypuściłem się w lasy za Obrą. Ostatni raz byłem tam wczoraj przy okazji poszukiwania łąki z biwakiem "Hobbiton". Wtedy trzymałem się brzegów rzeki, dziś pozwoliłem sobie na jazdę w pewnym oddaleniu od Obry.
Za mostem fortecznym w Starym Dworku zainspirowałem się znakami kierującymi do Młyna Tymiana. Młyn Tymiana to osada w pobliżu Bledzewa powstała przy młynie nad strumykiem Tymiana. Nie trzymałem się jednak ściśle szlaku, znacznie ciekawszy wydawał mi się wariant z boczną dróżką przy której stoi budowla mająca jakiś związek z fortyfikacjami MRU nie będąca jednak schronem. Jest to betonowy budyneczek wciśnięty w zbocze pagórka. Wewnątrz na ścianach widoczne jedynie ślady po jakichś uchwytach, wydaje się że budowla miała związek z systemem łączności.
Przy Młynie zawracam. Powrót przez Trzebiszewo i Rakowo
Budyneczek o którym wspominałem wyżej.
Świetnie zachowane w terenie rowy strzeleckie.
Młyn Tymiana.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
39.90 km (32.00 km teren), czas: 03:01 h, avg:13.23 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Hobbiton
Poniedziałek, 30 marca 2020 | dodano: 30.03.2020Kategoria gm. Bledzew
Nie dawał mi spokoju ten "Hobbiton" którego wypatrzyłem w sobotę z prawego brzegu Obry wobec tego wypuściłem się po pracy w poszukiwaniu tego miejsca z drugiego brzegu. Poszukiwania zaczynam od Starego Dworku.
Lewy brzeg jest trochę niedostępny, krótko mówiąc jazda skrajem doliny jest wyprawą dosyć ekstremalną. Dolina ma ok. 20-30 m. głębokości i dosyć strome brzegi, w kilku miejscach na zboczu są jakieś stare drogi prowadzące na dół ale na dole okazuje się że dalsza jazda jest niemożliwa. Za to widoki niesamowite. W końcu natrafiłem na właściwą drogę, wąziutki przesmyk pomiędzy jakimś kanałem i nurtem rzeki wyprowadza na podmokłą łąkę. Jedyne wyższe miejsce jest przy wąskim cyplu gdzie rzeka wykonuje "w tył zwrot". Właśnie w miejscu gdzie ten cypel się rozszerza mieści się biwak "Hobbiton" należący do wypożyczalni kajaków z Św. Wojciecha pod Międzyrzeczem.
Nawiasem mówiąc na tym odcinku od Starego Dworku do Bledzewa jest luka w fortyfikacjach MRU, nie ma żadnych schronów a jedynie na szczycie skarpy sieć okopów. Oszczędność chyba w pełni uzasadniona, dolinki z marszu raczej nie da się sforsować inaczej niż pieszo, a i to wydaje się wątpliwe.
Ciekawość zaspokoiłem, pozostało dotrzeć do Młyna Tymiana w Bledzewie i wracać do domu. Po zmianie czasu na letni można już pozwolić sobie w dzień roboczy na kilkugodzinne wycieczki.
Stary Dworek. Ten dwór już się nie podniesie.
Stary Dworek.
W dolinie Obry.
Hobbiton.
Ciekawy przykład mostu - na szczęście tylko przez ujście kanału. W sobotę fotografowałem go z innego brzegu.
Jakaś pustelnia?
Rower:Kross
Dane wycieczki:
35.39 km (7.00 km teren), czas: 02:38 h, avg:13.44 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po okolicy
Sobota, 28 marca 2020 | dodano: 28.03.2020Kategoria MRU, gm. Bledzew
Ślad dzisiejszego wyjazdu jest trochę skomplikowany. Prawdę mówiąc to były trzy wycieczki w zbliżone okolice a przejścia pomiędzy nimi były płynne. Zatem po kolei;
Hobbiton - miejsce biwakowe nad Obrą wypatrzone wczoraj na mapie Google. Miejsce znane mi od dawna chociażby z dzikiego żwirowiska w wysokim brzegu doliny z którego dawniej korzystała okoliczna ludność, poza tym do niedawna było tam dzikie kąpielisko dla młodych mieszkańców Zemska. Ponadto szukałem tam kiedyś śladów po drewnianym moście nazywanym przed 1945 r. "Mönchs-Brücke" (rzecz jasna żadnych śladów nie znalazłem).
Nie byłem tam ładnych kilka lat więc żadnego miejsca biwakowego nie kojarzyłem. Dziś miejsce jest odludne, a do niedawna wyglądało na to że najkrótsza prowadząca tam droga gruntowa została zaorana. Okazało się że droga została odtworzona, zbocze z żwirowiskiem zarosło krzakami a pobliski las został pomnikiem przyrody "Las nad źródliskiem". Hobbiton leży na przeciwległym lewym brzegu rzeki. Obra w tym miejscu meandruje, na to nakładają się leżące na drugim brzegu starorzecza i kanały, mam wrażenie że miejsce jest dostępne jedynie od strony rzeki. Kiedyś sprawdzę jak to wygląda od strony Bledzewa. Dziś ograniczyłem się jedynie do kilku zdjęć i wracam do Skwierzyny.
Drugim wątkiem dzisiejszego dnia był nieoznakowany w żaden sposób szlak prowadzący wzdłuż schronów GW Ludendorff i powiązanych z nią pojedynczych obiektów ciągnących się od Rakowa aż do Starego Dworku i ponowny powrót do Skwierzyny.
Na koniec okazało się że byłoby wskazane abym wyskoczył do Zemska w charakterze kuriera.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
62.41 km (25.00 km teren), czas: 04:39 h, avg:13.42 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na Uroczysko Lubniewsko
Niedziela, 22 marca 2020 | dodano: 22.03.2020Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice
Spontaniczny wypad do Lubniewic, na Uroczysko Lubniewsko. Trochę zaniedbany przeze mnie szlak prowadzi wokół jeziora Lubniewsko. Niby nic nowego nie spodziewałem się tam zobaczyć ale dziś przypadkowo natknąłem się na średniowieczne grodzisko z ok VIII -X. wieku.
Tzn. o grodzisku wiedziałem od dawna ale nigdy go nie szukałem. Świetnie zachowane roboty ziemne. Nie zauważyłem żadnej drogi prowadzącej na szczyt pagórka, a przecież jakaś musiała być. Pytanie dotyczące drogi nasunęło mi się w chwili kiedy byłem już na dole i dylemat zostawiłem sobie do rozwiązania w przyszłości. Wewnętrzny majdan może nie imponuje rozmiarami (średnica ok 150-200m) ale fosa wokół pagórka ma głębokość ok 10 m. Zawsze mnie fascynują zdolności organizacyjne i ogrom pracy jaki trzeba było włożyć aby prymitywnymi narzędziami i technikami przerzucić takie masy ziemi.
Uroczysko Lubniewsko, punkt widokowy domek na wodzie. Mocno podupadł od czasu mojej ostatniej wizyty.
Jezioro Lubniewsko.
Ostatnie wzniesienie, później już tylko płasko.
Jeden z mniejszych wąwozów w pobliżu Żubrowa.
Dolina Czerwonego Potoku, mała retencja.
Górski Młyn, węzeł szlaków na rozdrożu.
Domek nad wodą widziany z przeciwległego brzegu.
Grodzisko w pobliżu Glisna.
Stara droga u podnóża grodziska.
Jezioro Lubniewsko.
Ostatnie wzniesienie, później już tylko płasko.
Jeden z mniejszych wąwozów w pobliżu Żubrowa.
Dolina Czerwonego Potoku, mała retencja.
Górski Młyn, węzeł szlaków na rozdrożu.
Domek nad wodą widziany z przeciwległego brzegu.
Grodzisko w pobliżu Glisna.
Stara droga u podnóża grodziska.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
71.75 km (38.00 km teren), czas: 04:51 h, avg:14.79 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do GW Schill
Sobota, 21 marca 2020 | dodano: 22.03.2020Kategoria MRU
Wirus ciągle w ofensywie, wszystkie otwarte imprezy rowerowe organizowane na powitanie wiosny stały się nieaktualne, wobec tego w grę wchodzą jedynie prywatne wyjazdy w zamkniętym gronie lub wycieczki indywidualne. W piątek padło pytanie, czy w małej grupie liczącej dwie, najwyżej cztery osoby możemy wybrać się do podziemi GW Schill. Daliśmy sobie odpowiedź (może błędną, ale nich tam) że tak, dodatkowo jako znający teren miałem za zadanie zaoszczędzić pozostałym uczestnikom wycieczki kluczenia po lasach w poszukiwaniu obiektu. Miejsce zbiórki zostało ustalone na godz. 9-tą przy parkingu obok mostu w Bledzewie. Zanim z kolegą dotarliśmy do Bledzewa dwaj pozostali uczestnicy wyprawy zdążyli szczegółowo obejrzeć uchylno- przesuwny most forteczny na kanale płynącym obok Obry. Czas mamy ograniczony ponieważ jeden z kolegów oprócz wycieczki ma jeszcze do zrealizowania swoje plany rodzinne
Do Kurska jest stąd około 12 km, a po drodze kilka zniszczonych obiektów należących do północnego odcinka MRU. Tuż za rogatkami Bledzewa na przesmyku między jeziorami Lipawki i Czyste leżą ruiny Grupy Warownej Roon. Potężny kilkukondygnacyjny bunkier został całkowicie zniszczony jednak ilość zachowanych brył żelbetu w porównaniu do pobliskiej GW Moltke nie poraża swoim ogromem Dziś nie robiłem zdjęć, ciekawscy mogą je zobaczyć w moim wcześniejszym wpisie .
Okrążamy Czyste, na przeciwnym brzegu kolejny przesmyk między jeziorami tym razem pomiędzy Czystym, a Chycińskim. Na szczycie wzniesienia ruiny wspomnianej wcześniej GW Moltke. Ten potężny schron również został wysadzony, obok potężnego leja wypełnionego fragmentami ścian leży odrzucony i odwrócony wybuchem strop. Stosunkowo mało zniszczonych jest kilka pomieszczeń na dolnej kondygnacji, gdzie daje się rozpoznać umywalnię i jakieś pomieszczenia techniczne.
Grupa Warowna Moltke.
75 lat bez konserwacji (niemiecka solidność ?).
Leżące pośrodku założenia podziemne koszary i połączone z nimi 170 metrową poterną dwa schrony GW Schill zaliczane są już do środkowego odcinka MRU. W tym przypadku saperzy nie przyłożyli się do swojej roboty. Wprawdzie blok wejściowy został kompletnie zniszczony, ale w dawnym bloku bojowym który normalnie był dostępny jedynie z podziemi zniszczone zostały tylko część pomieszczeń i otworzyło się obecne wejście do wnętrza. Wewnątrz w zasadzie nic nie zmieniło się od czasu kiedy opisywałem jedno z moich poprzednich zejść do podziemi, no teraz jest bardziej czysto
Blok wejściowy GW Schill.
Na wejściu do podziemi GW Schill wyczerpał się czas przewidziany na wycieczkę, Do Bledzewa wracamy przez Gorzycę i brzegami Zalewu Bledzewskiego
Rozlewiska Obry. Okolice Mostu Bieruta.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
62.09 km (30.00 km teren), czas: 04:18 h, avg:14.44 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Glinik
Niedziela, 15 marca 2020 | dodano: 15.03.2020
Z braku innych ofert na spędzenie wolnego przedpołudnia wypuściłem się nad jezioro Glinik. Stwierdzam że ścieżka nordic nad brzegiem jeziora jest o niebo lepsza od szlaku rowerowego zarówno pod względem nawierzchni jak i widokowo. Nad jeziorem sporo spacerujących pojedynczo i parami, więc bez obawy.
Poranek w lesie.
Nad Glinikiem.
Tu również działają bobry.Świeża robota.
Dzięki bobrom można posiedzieć nad wodą :)
Przedwiosenna Obra.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
40.59 km (32.00 km teren), czas: 03:19 h, avg:12.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W dolinę Kamionki
Sobota, 14 marca 2020 | dodano: 15.03.2020Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, Wielkopolska
Dolina Kamionki interesuje mnie niezmiennie od dawna ale moje wyprawy w tamte okolice kończyły się jedynie na kilkakrotnym pobycie w Kamionnej i Mnichach oraz sąsiednich Mniszkach. Dziś również osiągnąłem niewiele więcej ale poznałem teren na tyle że przy ewentualnej wycieczce do Łowynia mogę się pokusić o wypad w okolice Papierni bez obawy kluczenia po nieznanych drogach.
Przed wyjazdem chciałem nadrobić zaniedbania zaopatrzeniowe, albowiem modlitwa „Dobry Boże daj ludziom rozum, bo papier toaletowy, ryż i makaron już mają” w moim przypadku nie do końca odpowiada prawdzie. Co do rozumu to nie będę sędzią w własnej sprawie, a reszta teoretycznie miała być w miejscowych marketach. Niestety dziś były tylko puste półki, ale premier obiecał że ryżu i makaronu w poniedziałek nie zabraknie więc uspokojony wypuściłem się do Międzychodu szlakiem przez Wiejce.
Jedyny ślad po Nadziejewkach. Wioska istniała na skraju Puszczy Noteckiej w okolicy Krobielewka.
Nie zabrałem z domu żadnych map i polegałem tylko na pamięci. Wydawało mi się że z Międzychodu do Mnich przez Ławicę , Chalin i Prusim to tylko rzut beretem, kiedy jednak na trasie do Sierakowa minąłem dawną stację w Starym Zatomiu dopadły mnie wątpliwości czy aby nie minąłem już gdzieś po drodze właściwej drogi. Nie, nie minąłem, jeszcze trochę i jest droga do Ławicy. Kiedyś już tędy jechałem ale to było tak dawno że uleciało mi z pamięci. Właśnie w samej Ławicy przypomniałem sobie że dawno temu w Chalinie ciekawiło mnie dokąd zaprowadzi droga wysadzona szpalerem jabłoni. Droga ta wyprowadziła mnie wtedy pod bramę folwarku w Ławicy, a dziś jadę w odwrotnym kierunku.
Mostek nad strugą Wartelnik na nieczynnej linii kolejowej do Sierakowa.
Dylemat dokąd dalej?
Dylemat dokąd dalej?
W samym Chalinie byłem już kilkakrotnie, dziś zajeżdżam tylko aby zobaczyć co się zmieniło od ostatniej wizyty.
Dwór w Chalinie do drugiej połowy XIX wieku był siedzibą rodu Kurnatowskich. Wilhelm Kurnatowski z Chalina był pierwszym landratem utworzonego w 1818 r powiatu międzychodzkiego, a jego brat Zygmunt generałem wojsk Królestwa Kongresowego. Syn Wilhelma, Apolinary Stefan również obrał karierę wojskową w armii Królestwa Polskiego. Po upadku powstania listopadowego powrócił do swojego majątku. Jesienią 1845 r został wciągnięty do konspiracji przygotowującej powstanie trójzaborowe. Jako fachowcowi powierzono mu organizację oddziału kawalerii wobec czego zorganizował „klub dżokejski” którego członkowie pod pozorem polowań odbywali konne ćwiczenia wojskowe. Jego własny szwagier Henryk Poniński w przekonaniu że uchroni w ten sposób kraj od kolejnej tragedii wiosną 1846 roku ujawnił policji pruskiej plany powstania z listą przywódców. Aresztowany został również Apolinary. Obciążany w śledztwie wyparł się wszystkiego twierdząc że jego podróże i udziały w polowaniach były tylko szlachecką zabawą. W końcu po kilkunastu miesiącach pobytu w więzieniach w Słońsku i berlińskim Moabicie został uwolniony. Sam Poniński w konsekwencji donosu był później bojkotowany w życiu towarzyskim Polaków jako zdrajca. Apolinary jako dowódca oddziału kawalerii wziął udział w powstaniu 1848 r. Po upadku powstania powrócił do Chalina. Zmarł w roku 1868, po jego śmierci jedyna jego córka Adela sprzedała Chalin w ręce niemieckie. Szczątki Apolinarego i jego stryja Zygmunta spoczywają na zabytkowym cmentarzu kalwińskim w Orzeszkowie.
Znacznie wcześniej bowiem na początku XVII w. miały miejsce wydarzenia związane z osobą Barbary Berezianki o której wspominałem podczas poprzedniej wizyty w Chalinie. Śladem po nich jest duch Barbary który podobno błąka się czasem po dworskich pokojach i parkowych alejkach.
Wracając do współczesności, w dworze i zbudowanej obok współczesnej oficynie ma swoją siedzibę Ośrodek Edukacji Przyrodniczej. W przylegającym do nich parku rosną jedyne w Polsce dwa „dęby Robin Hooda” uzyskane drogą rozmnażania wegetatywnego z dębu rosnącego w lesie Sherwood a który według legendy był schronieniem Robin Hooda i jego towarzyszy. Dęby posiadają stosowne certyfikaty. Na koniec należy wspomnieć o nowoczesnym obserwatorium astronomicznym zbudowanym na polanie leżącej na skraju dworskiego parku. Miejsce wybrano dlatego że władze gminy Sieraków zadeklarowały utworzenie w tym miejscu Ostoi Ciemnego Nieba przez redukcję zanieczyszczania sztucznym światłem i stworzenie prawnych przeszkód przed niekontrolowanym instalowaniem nowych źródeł światła.
Dworek w Chalinie.
Obserwatorium astronomiczne w Chalinie. Góry ziemi za obserwatorium mają chyba związek z kolejną inwestycją. W Chalinie budowany jest staw z obserwatorium życia wodnego.
Przydrożny krzyż i pomnikowe lipy.
Przydrożny krzyż i pomnikowe lipy.
Teraz należałoby udać się do głównego celu wycieczki, doliny rzeczki Kamionki. Kamionka na odcinku od Kamionnej do leżących kilka kilometrów wyżej Lewic płynie w głębokiej rynnie glacjalnej wyżłobionej przez spływające pod lodem wody topniejącego lodowca. Wysokie brzegi doliny porastają lasy będące częścią Pszczewskiego Parku Krajobrazowego. Zanim jednak dotrę nad Kamionkę przejeżdżam przez Prusim. Na granicy pól Prusima i Popowa mijam olbrzymi głaz upamiętniający bitwę stoczoną 250 lat temu przez konfederatów barskich z rosyjskim korpusem ekspedycyjnym Drewicza. Również już wcześniej o tym wspominałem .
Na polu bitwy konfederatów barskich z kozakami Drewicza.
Przechodniu powiedz Polsce.
Prusim, Olandia.
Przechodniu powiedz Polsce.
Prusim, Olandia.
Nad Kamionkę docieram w Mnichach, przeprawiam się na drugi brzeg i zapuszczam w lasy ciągnące się w kierunku Lewic. Tutaj kolejny raz daje o sobie znać brak mapy, muszę się trzymać szerokiej leśnej drogi prowadzącej na południe, mogę sobie pozwolić jedynie na zboczenie do leśniczówki Papiernia. I nie chodzi tutaj o możliwość zabłądzenia, a raczej o brak wiedzy czego można się spodziewać na końcu dróg odchodzących od tego traktu. Na szosę prowadzącą do Miedzichowa dotarłem nieco dalej od Łowynia niż planowałem. Wyjechałem stamtąd z postanowieniem powrotu wiosną, teren już znam.
XVIII wieczny dworek w Mnichach.
Zwierciadło w Mnichach.
W okolicy Papierni.
Dawna stacja Łowyń.
Dawna stacja Łowyń.
Ponieważ w międzyczasie zrobiło się już późno nie pozostało nic innego jak przyłożyć się do jazdy w kierunku domu. Wracam przez Łowyń, Świechocin, Pszczew, Szarcz, Lubikowo i Rokitno. W domu znalazłem się tuż po zmroku.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
128.82 km (25.00 km teren), czas: 08:32 h, avg:15.10 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po okolicy
Niedziela, 8 marca 2020 | dodano: 08.03.2020
Przy niedzieli powałęsałem się po polach i lasach w pobliżu Zemska i Popowa.
Czysty szkielet po trupie PGR-u
Rower:Kross
Dane wycieczki:
30.38 km (17.00 km teren), czas: 02:18 h, avg:13.21 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Bobrowni nad jeziorem Kubek
Sobota, 7 marca 2020 | dodano: 08.03.2020Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, Wielkopolska
O Bobrowni nad jeziorem Kubek słyszałem już dawno ale do tej pory temat ten jakoś zawsze uchodził mojej uwadze. Niedawno grupka znajomych z Międzychodu i Wronek zrobiła sobie wycieczkę nad jezioro i ich zdjęcia znad cieku nad którym w latach trzydziestych znajdowała się hodowla bobrów przywołały zapomniany temat z nową mocą.
Kilka słów o samym jeziorze, otóż jezioro Kubek którego nazwa podobno pochodzi od imienia Jakub leży na terenie Puszczy Noteckiej kilka kilometrów na północ od Sierakowa na prawym brzegu Warty. Położone między wysokimi wydmami podłużne, płytkie jezioro powstało w zagłębieniu utworzonym przez arktyczne wiatry wywiewające piasek z polodowcowej piaszczystej pustyni jaką 10 tys. lat temu stanowiły obszary zajmowane obecnie przez Puszczę Notecką. Powstała w ten sposób niecka uległa później zalaniu wodą. Jezioro zasilane jest wodą z źródlisk znajdujących się u podnóża wydm znajdujących się na północ od akwenu. Napływającej w ten sposób wody starczało do napędzania turbiny poruszającej maszyny młyna i tartaku w Jeziornie. Właśnie w Jeziornie znajduje się tama która sztucznie utrzymuje poziom wody na obecnym poziomie. Szukając informacji o jeziorze natknąłem się na wzmiankę że w roku 1922 tama ta uległa uszkodzeniu i wody jeziora spłynęły do niżej położonego jeziora Niedziółka. Wydajność wspomnianych źródeł podobno jest na tyle duża że po odbudowie tamy napełniły one nieckę o pojemności kilku mln m³ w ciągu kilku dni.
Jeśli chodzi o bobry znad jeziora Kubek historia w skrócie wygląda następująco . W latach 20-tych ubiegłego wieku bobry należały do gatunku wymierającego, szacowano że w niedostępnych bagnach naszych północno-wschodnich kresów żyje na wolności kilkanaście kolonii liczących w sumie ok. 100 osobników. Oprócz wprowadzenia prawnej ochrony gatunku próbowano zakładać sztuczne hodowle, jedną z nich była Bobrownia nad jeziorem Kubek. Inicjatorem przedsięwzięcia był znany w Wielkopolsce leśnik, myśliwy, społecznik i pisarz Władysław Janta-Połczyński. Jak sam później opisywał, powstanie Bobrówka spowodował przypadek. Ktoś obiecał mu ofiarować dwa bobry z Norwegii on zaś zanim do niego dotarły przekazał je ministerstwu rolnictwa. Janta-Połczyński został zobowiązany przez ówczesnego ministra rolnictwa do wyszukania w lasach wielkopolskich odpowiedniego miejsca na ich osiedlenie, wybór padł na jezioro Kubek. Miejsce zostało przygotowane z początkiem roku 1928. Tymczasem okazało się że obiecane bobry z Norwegii nie dotarły, a sprowadzenie ich z Polesia nie powiodło się. Wobec tego Janta-Połczyński zwrócił się do ministerstwa rolnictwa z prośbą o sfinansowanie zakupu gryzoni w Kanadzie. Dwie pary kanadyjskich bobrów dotarły do Bobrowni w listopadzie 1928 r.. dwa lata później dokupiono jeszcze dwie pary w Norwegii. Zwierzęta były bezpieczne od kłusowników i drapieżników bowiem teren był ogrodzony i pilnowany przez specjalną straż. Bobry zaczęły się rozmnażać i w roku 1934 hodowla liczyła już 19 osobników. W tymże roku 1934 z nieznanych przyczyn hodowla została zlikwidowana. Dziś na miejscu Bobrowni można odnaleźć jedynie bagnistą dolinkę z sączącą się z ogromnych wydm krystalicznie czystą wodą, zarośnięty fundament chaty i resztki tamy. W 2007 r. ustanowiono tu „Obszar Natura 2000 Jezioro Kubek”.
Wycinek z przedwojennej mapy WIG z Bobrownią nad jeziorem Kubek.
Właśnie ta Bobrownia intrygowała mnie na tyle że zdecydowałem się na wycieczkę nad jezioro i jego okrążenie. Trasa północnym brzegiem Warty do Sierakowa przejechana przeze mnie tyle razy że nie warto się nad nią więcej rozwodzić. W Sierakowie kieruję się na Wieleń. Droga wojewódzka 133 na wylocie z Sierakowa przechodzi w gruntową i tak ma być przez najbliższe osiem kilometrów. Dziś mnie to nie interesuje bowiem wkrótce ją opuszczę kierując się do osady Jeziorno. Jeziorno to niewysoka tama, kilka domów, stawy i jakieś obiekty związane chyba z hodowlą ryb. Wobec tego że jezioro jest płytkie i w najgłębszym miejscu nie przekracza 4 metrów bez tej tamy pozostałoby jedynie niewielkie bajorko. Tu rozpoczynam okrążanie jeziora. Nieco dalej nad jego zachodnim brzegiem leży leśniczówka Jeleniec. Z przeglądanej przed wyjazdem ściągniętej z internetu starej mapy WIG-u pamiętam że tuż za zabudowaniami zaczyna się ścieżka którą można dotrzeć na prowizoryczny mostek nad bagnistym strumykiem wypływających spod wydm. Tu popełniam omyłkę wybierając oznakowany szlak pieszy który wyprowadził mnie na drogę pożarową poprowadzoną na stromym stoku wydmy. Stok poniżej ma nachylenie, szacując na oko, ok 60°, piasek ma tu zapewne sporą domieszkę gliny skoro się nie osypuje. Właśnie w tym miejscu spod wydm sączy się woda i spływa w kierunku jeziora. Okrążam bagnistą dolinkę i docieram do wspomnianego wcześniej mostka. W tym momencie dziękuję opatrzności że zbłądziłem, mostek leży w wodzie i przejście suchą nogą na drugi brzeg jest mocno wątpliwe.
Osada Jeziorno.
Jezioro Kubek.
W dole u podnóża wydmy źródliska jeziora.
Ząb czasu zniszczył prowizoryczny mostek nad ciekiem płynącym do jeziora.
Jezioro Kubek.
W dole u podnóża wydmy źródliska jeziora.
Ząb czasu zniszczył prowizoryczny mostek nad ciekiem płynącym do jeziora.
Skoro odnalazłem mostek to Bobrownia powinna leżeć nad którymś z kolejnych źródlisk. Następną wydmę z strumykiem wypływającym spod jej stóp zlekceważyłem i dopiero w domu porównując wspomnianą wcześniej mapę ściągniętą z zasobów WIG z śladem Endomondo widzę że popełniłem błąd nie przyglądając się bacznie temu strumykowi bo właśnie nad nim powinny być ukryte ślady po hodowli bobrów. Przed wydostaniem się na szosę mijam jeszcze jedne ale już zdecydowanie mniej dzikie źródliska.
Dojeżdżając w drodze powrotnej do Sierakowa pomyślałem że nakładając niewiele drogi mogę zobaczyć jedną z atrakcji gminy czyli Górę Głazów w Grobi, zatem w mieście wybieram kierunek na Kwilcz.
Tuż za Sierakowem mijam cmentarzyk żołnierzy napoleońskich poległych w walkach z kozakami w roku 1813. W lutym 1813 w Sierakowie walczył 17 Pułk Ułanów Litewskich, niewykluczone że mogiła kryje szczątki poległych żołnierzy tego pułku.
A za Wartą Sieraków.
Mogiła żołnierzy napoleońskich w Sierakowie.
Mogiła żołnierzy napoleońskich w Sierakowie.
Góra Głazów to niewielki morenowy pagórek na którego stokach i szczycie zgromadzono wyorywane na pobliskich polach głazy. Na szczycie leży potężny głaz granitowy o obwodzie 9 m przywieziony z pól w Kubowie koło Kwilcza. Gruboziarniste czerwone granity tego typu są nazywane granitem rapakiwi i występują w Finlandii, Egzotycznie brzmiąca nazwa wywodzi się z języka fińskiego i dosłownie oznacza „zgniły kamień”, nazywany tak z powodu jego kruchości i podatności na wietrzenie. Teren wokół głazu stanowi punkt widokowy z rozległą panoramą, natomiast na dole przy szosie urządzono niewielki parking.
Olbrzymi głaz umieszczony na szczycie Góry Głazów.
Od tej chwili do zmroku zostało mi tylko dwie godziny i nieco ponad 40 km jazdy do domu. Na domiar złego zaczęło siąpić i dmuchać w twarz. Było ciężko, dobrze że chociaż od czasu do czasu były przerwy w opadach, a i wiatr chwilami dawał nieco odetchnąć.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
133.59 km (27.00 km teren), czas: 10:00 h, avg:13.36 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po okolicy
Poniedziałek, 2 marca 2020 | dodano: 02.03.2020
Przejażdżka po oklepanej trasie przez Zemsko i Popowo.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
24.78 km (0.00 km teren), czas: 01:32 h, avg:16.16 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)