- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Do fortów kostrzyńskich.
Czwartek, 11 czerwca 2020 | dodano: 12.06.2020Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
Jakiś czas temu umówiłem się z kolegami z Jednośladu Drezdenko na wyprawę do fortów kostrzyńskich. Z zrozumiałych względów na chwilę obecną dostępne dla nas są tylko trzy bowiem czwarty z nich leży już za Odrą na terenie Niemiec.
Ponieważ poranne połączenia kolejowe są dosyć dogodne wybrałem się z kolegą do Kostrzyna pociągiem, w Gorzowie dołączyliśmy do kolegów z Drezdenka. Wysiadamy w Dąbroszynie z dwóch względów; po pierwsze dla samego Dąbroszyna miejsca ciekawego historycznie, a po drugie pierwszy z fortów w Sarbinowie jest oddalony o rzut beretem od Dąbroszyna. Z tym rzutem trochę mi nie wyszło ponieważ zamiast skierować się w właściwą drogę zjechaliśmy aż do samego Kostrzyna i potem trzeba było pedałować pod górę.
Wracając do samego Dąbroszyna; w połowie XVII w. Dąbroszynem włada Hans Adam von Schöning, pruski feldmarszałek, uczestnik odsieczy wiedeńskiej. Pomimo swoich zasług z względu na trudne cechy swojego charakteru i konflikt z innymi pruskimi generałami swoją karierę wojskową ukończył w armii saskiej. Feldmarszałek był budowniczym pałacu i pobliskiego kościoła w którym spoczął po swojej śmierci. W bocznej nawie kościoła stoją pomniki nagrobne Hansa Adama Schöninga i jego żony, oraz popiersie ich syna, natomiast w krypcie grobowej rodów von Schöning i von Wreech spoczywa jego sarkofag. Zgodnie z legendą feldmarszałek został w nim pochowany z swoją diamentową szpadą , darem od cesarza Leopolda. Dziś udało się wejść do kościoła i zobaczyć mauzoleum Schöningów , niestety na kracie zamykającej wejście do krypty wisiały kłódki, ponadto kościół był przygotowywany do nabożeństwa i nasza obecność tylko przeszkadzała. Przed kościołem kilka płyt nagrobnych rodziny Schwerinów z dawnego cmentarzyka przykościelnego i trzy krzyże symbolizujące nagrobki ostatnich właścicieli majątku którzy nie mogli spocząć obok swych przodków.
Tuż obok kościoła stoi pałac zbudowany w połowie XVII w. przez feldmarszałka, później przebudowywany przez jego spadkobierców. W pałacu jako nastolatek wielokrotnie gościł królewicz pruski Fryderyk. Fryderyk około roku 1730 popadł w ostry konflikt z ojcem Fryderykiem Wilhelmem I "królem sierżantem". Efektem była nieudana próba ucieczki z kraju. Ujęty Fryderyk został uwięziony w kostrzyńskiej twierdzy, a jego przyjaciel i pomocnik w ucieczce porucznik von Katte ścięty na jego oczach przed kostrzyńskim zamkiem. Gdy ojciec królewicza zamienił mu wyrok na obowiązek praktyki urzędniczej w kostrzyńskim rządzie Nowej Marchii często gościł on w Dabroszynie u żony pułkownika von Wreecha. Platonicznie uwielbiana przez księcia piękna Eleonora von Wreech , wówczas już matka pięciorga dzieci, była wnuczką wspomnianego wcześniej feldmarszałka.
Naprzeciw pałacu w parku stoi okazały pomnik Wiktorii wystawiony w roku 1840 przez von Schwerinów, kolejnych posiadaczy Dąbroszyna, a upamiętniający dokonania i pobyt Fryderyka II w Dąbroszynie. Trochę poszczerbiony i postrzelany przez żołnierzy radzieckich przetrwał w stosunkowo niezłym stanie.
Pomnik Wiktorii.
Pałac widoczny spod pomnika Wiktorii.
Mauzoleum rodziny von Schöning w dąbroszyńskim kościele.
Pomnik Henryka Pruskiego.
Świątynia Cecylii.
XIX- wieczny gołębnik na dawnym folwarku.
Kolejne dwa zabytki mieszczą się po przeciwnej stronie pałacu, za drogą, w lesie na wysokim zboczu doliny. Nad wąwozem którym biegnie droga do Sarbinowa widać resztki mostku łączącego dwa sąsiadujące wzgórza. Na jednym z nich wznosił się nieistniejący dziś pawilon - świątynia Zofii, a na przeciwległym brzegu zachował się obelisk wzniesiony dla upamiętnienia przeprawy ks. Henryka (brata Fryderyka II) przez przełęcz Gabel w Sudetach w roku 1778 podczas wojny o sukcesję bawarską (nazywana czasem wojną kartoflaną). Książę Henryk był zręcznym dyplomatą i szczęśliwym wodzem. Podobno nie przegrał żadnej bitwy, a żołnierze chętnie walczyli pod jego dowództwem ponieważ szanował żołnierską krew, ponadto był czymś w rodzaju prakomandosa - chętnie stosował uderzenia niewielkimi siłami w czuły punkt oporu nieprzyjaciela. Jako dyplomata odegrał znaczącą rolę w doprowadzeniu do I rozbioru Polski posłując w tej sprawie do Petersburga.
Na kolejnym pagórku wznosi się niedawno odrestaurowana świątynia Cecylii z rzeźbą Chronosa.
Z północnej strony Kostrzyna pozostał nam jeszcze Fort Sarbinowo. Tablice przed obiektem zabraniają wstępu i nieostrożnym grożą śmiercią, dostępu broni kupa gruzu wysypana na drodze dojazdowej. Ryzykujemy i wjeżdżamy na teren. Zagłębiamy się w podziemne korytarze z obszernymi komorami, Trzeba uważnie patrzeć pod nogi gdyż na nieostrożnego piechura czyhają pułapki, w skrajnych przypadkach można znaleźć się nawet o jedną kondygnację niżej.
. Fort powstał w latach 1883-89 i jak to zazwyczaj bywa z tego typu budowlami cały wysiłek poszedł na marne, wobec skokowego rozwoju technicznego artylerii już w momencie ukończenia prac fort okazał się przestarzały. W założeniu miał kontrolować wzniesienia nad Kostrzynem od strony północnej. W czasie I wojny światowej mieścił się w nim obóz jeniecki. Na liście znanych jeńców widnieje nazwisko porucznika Tuchaczewskiego, późniejszego radzieckiego marszałka znanego nam z bitwy warszawskiej.
Po zakończeniu wojny urządzono w nim obóz przejściowy dla optantów. Optanci byli uchodźcami pochodzenia niemieckiego którzy nie przyjmując obywatelstwa nowo powstałej Polski zostali zmuszeni do jej opuszczenia. Przez pewien czas Niemcy miały trudności z rozmieszczeniem dużych mas ludzi przybyłych spoza nowych granic stąd przez pewien czas przebywali oni w takich prowizorycznych obozach.
W czasie II wojny funkcjonowała tu fabryka dalekopisów i jeden z oddziałów słońskiej fabryki amunicji. Po zakończeniu wojny w pomieszczeniach fortu detonowano niewypały niszcząc część pomieszczeń. Pomimo tego fort wciąż imponuje swoim ogromem.
Wejście do fortu Sarbinowo.
Jeden z dziedzińców fortu.
W Kostrzynie zatrzymujemy się przed pomnikiem śpiącego lwa. Pomnik odsłonięty w roku 1925 poświęcony jest pamięci żołnierzy kostrzyńskiego garnizonu poległych w I wojnie światowej, pospacerowaliśmy po przypominającej Pompeje starówce i ruszamy w kierunku Górzycy do kolejnych fortów.
Poległym w I wojnie światowej.
Kostrzyńska starówka.
Dziedziniec zamkowy. Z okien tego zamku 6 listopada 1730 książe Fryderyk musiał obserwować wykonanie wyroku śmierci na swoim przyjacielu poruczniku Hansie Hermannie von Katte. Na środku dziedzińca zachował się postument pomnika Fryderyka Wilhelma I (Wielkiego Elektora) znanego nam z serialu "Czarne chmury"
Ruiny kościoła parafialnego.
Fort "Żabice" ulokowany jest kilka kilometrów za wsią, przy drodze do Gorzycy. Położony na płaskowyżu wznoszącym się nad doliną Odry wspólnie z sąsiednim Fortem "Czarnów" w założeniu miał chronić kostrzyńską twierdzę przed nagłym wtargnięciem obcych wojsk od strony południowo-wschodniej. Zbudowany w latach 1887-1890 nigdy nie spełnił swojej roli militarnej. Szybki rozwój techniki wojennej spowodował że obydwa forty straciły swoje znaczenie strategiczne zanim zostały ukończone. W czasie ostatniej wojny działała w nim filia słońskiej fabryki amunicji. Wiosną 1945 na krótko usadowili się w nim czerwonoarmiści, a później stopniowo niszczał. Przez pewien czas w forcie składowano odpady środków ochrony roślin (tzw. Mogilnik). Niestety fort obecnie jest niedostępny dla przypadkowych zwiedzających ponieważ na jego terenie działa strzelnica sportowo-myśliwska.
Fort Żabice.
Blok wejściowy fortu Żabice.
Fort w Czarnowie był kolejnym z fortów otaczających Twierdzę Kostrzyn. Zbudowany w ciągu dwóch lat (1888-1890), miał za zadanie kontrolować prowadzące do twierdzy szosy z Skwierzyny i Ośna. Forty w Żabicach i Czarnowie w porównaniu z dwoma wcześniejszymi kostrzyńskimi fortami zostały zbudowane w konstrukcji uproszczonej i z zastosowaniem nowych technologii budowania stropów gdzie nad tradycyjnie sklepionymi ceglanymi stropami zastosowano piaskowe poduszki i betonowe czapy nad którymi usypano nasypy. Technologia ta była odpowiedzią na skokowy wzrost mocy artylerii który nastąpił w latach osiemdziesiątych XIX wieku. W porównaniu z nimi pozostałe niedawno ukończone obiekty z dnia na dzień stały się przestarzałe. Fort w Czarnowie powstał bez koszar dla załogi. Koszary zbudowano dopiero tuż przed I wojną światową kiedy został on przekształcony w punkt oporu dla kompanii piechoty. Obecny stan zachowania fortu kiepski; z koszar pozostały tylko resztki tylnej ściany, wały artyleryjskie, fosy zarośnięte gęstymi i kolczastymi krzakami.
Wejście do poterny fortu Czarnów.
Tylna ściana koszar (zdjęcie robione podczas poprzedniego pobytu w forcie).
Sucha fosa w Forcie Czarnów. Po lewej stronie wał artylerii z stanowiskami armat.
Z Czarnowa ruszamy do Słońska. Przy wjeździe do Słońska, w bocznej uliczce leży cmentarz na którym spoczywają szczątki więźniów politycznych zmarłych i zamęczonych w tutejszym ciężkim więzieniu Sonnenburg. Szczególnie wstrząsający mord miał miejsce nocą z 30 na 31 stycznia 1945. kiedy przybyły z pobliskiego Frankfurtu oddział SS przy współudziale załogi dokonał mordu pozostałych więźniów. Hitlerowcy następnie oblali zwłoki benzyną i podpalili. 2 lutego wkraczający oddział Armii Czerwonej odnalazł na dziedzińcu więzienia 819 na wpół zwęglonych zwłok. Opuszczając cmentarzyk omijamy bocznymi uliczkami Słońsk i wyjeżdżamy na wał przeciwpowodziowy którym jedziemy aż do mostu w Świerkocinie.
Wszystkim ofiarom Sonnenburga.
Luksemburskim więźniom Sonnenburga .
Do XVIII w. w dolinie dolnej Warty na odcinku pomiędzy Gorzowem i Kostrzynem rozciągały się rozlewiska i bagna, a rzeka nie miała głównego koryta płynąc dziesiątkami kanałów i strumyków. Bagnisty teren porastał podmokły las, a jedynie na pagórkach wystających z bagien leżało kilka starych wsi założonych jeszcze w średniowieczu. Decyzję skolonizowania tych dotychczas niewykorzystywanych gospodarczo terenów podjął król Fryderyk II Wielki. To na jego zlecenie pułkownik von Petri wykonał projekt olbrzymich prac, a szeroko zakrojone roboty ruszyły w 1767 r. Osuszono rozlewiska, nurt rzeki wyprostowano i skierowano do jednego koryta, wybudowano dziesiątki kilometrów wałów i kanałów. Prace trwały 18 lat i pochłonęły ogromną kwotę miliona pruskich talarów. Należałoby przy okazji wspomnieć o osobie Franza Balthasara Schoenberga von Breckenhoffa, który bezpośrednio odpowiadał za logistykę, organizację i rozliczanie funduszy. Jego zaangażowanie nie zostało jednak odpowiednio docenione, ponieważ pod koniec swojego życia popadł w niełaskę oskarżony o nadużycia i malwersacje. Dziś trudno powiedzieć czy te oskarżenia były prawdziwe. Breckenhoff próbował się oczyścić od zarzutów, trzeba jednak powiedzieć że z mizernym skutkiem. Wkrótce po tym zmarł, a po śmierci skonfiskowano jego majątek. Breckenhoff poprzez rodzinę żony jest związany z okolicami Strzelec Krajeńskich. Wspominałem o nim kiedyś na blogu w swoim wpisie http://jorg.bikestats.pl/1347557,Dankow.html w części dotyczącej Gardzka.Przepompownia w Słońsku.
Na tereny wydarte bagnom zaczęto kierować osadników. Na wyraźne polecenie króla koloniści powinni pochodzić spoza Prus. Osiedliło się tu wtedy również trochę ubogiego polskiego chłopstwa, co poświadczają dane archiwalne z lat 1763-74. Nie osuszono jedynie bagien rozciągających się od Słońska do Kostrzyna, jest to teren dzisiejszego Parku Narodowego "Ujście Warty". Do 1778 roku założono tu 122 kolonie w których zamieszkało 1846 rodzin. Wtedy pojawiły się takie nazwy jak Pennsylvanien, Hampshire, Saratoga, Florida, New York, Yorktown. Legenda mówi ze kiedy do Fryderyka II przyszła delegacja chłopów prosząca o możliwość wyjazdu do Ameryki odparł "Ja wam Nową Amerykę i wolność dam nad Wartą". Według innej legendy nazwy te były wówczas odzwierciedleniem nastrojów w fryderycjańskich Prusach, gdzie z sympatią śledzono walkę północno-amerykańskich kolonii o wolność.
Serengeti nad Wartą.
Przed mostem w Świerkocinie rozstajemy się z kolegami z Drezdenka. Powrót do domu przez Kołczyn, Rudnicę i długi 20 kilometrowy leśny odcinek DK 24. W Studzince dopada nas ulewny deszcz, potem jeszcze dwukrotnie nieco słabszy. Wszystkie szczęśliwie udało się przeczekać pod jakimiś przygodnymi schronieniami.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
105.66 km (12.00 km teren), czas: 05:56 h, avg:17.81 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Pamiętam jeden z moich majowych wypadów, kiedy właśnie oprowadzałem ekipę z Dynamo Krzyż Wielkopolski. Na pewno miałem okazję tych ludzi spotkać. Niemal te same miejsca wtedy odwiedziliśmy :)
Robak88 - 19:11 wtorek, 16 czerwca 2020 | linkuj
Fajna wyrypa. Szkoda że Park aktualnie bezwodny. Po fortach kiedyś często jezdziłem, ale od kiedy czarnów to strzelnica to już tam nie jeżdzę..
Marecki - 14:43 piątek, 12 czerwca 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!