blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 69012 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

pow. gorzowski

Dystans całkowity:1979.92 km (w terenie 245.60 km; 12.40%)
Czas w ruchu:90:46
Średnia prędkość:16.59 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:104.21 km i 6h 29m
Więcej statystyk

Marzęcin

Sobota, 24 października 2020 | dodano: 24.10.2020Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

    Ponieważ wyskoczyła mi konieczność wyjazdu do Gorzowa należało znaleźć jakiś ciekawy cel wycieczki w bliższej lub dalszej okolicy miasta, zatem wypadło na Marzęcin. Byłem tam już wcześniej dwukrotnie, po raz pierwszy przed pięcioma laty, i rok później jeszcze raz.  Od jazdy w głąb lasów gorzowsko-barlineckich trochę odstraszają bruki (skądinąd świetnie zachowane), ale dla Marzęcina warto się nieco pomęczyć.
   Marzęcin to w rzeczywistości oddalone o kilka kilometrów od Kłodawy uroczysko - miejsce w lesie gdzie do końca stycznia 1945 r. istniała niemiecka miejscowość Marienspring.
   Wioska powstała w XVIII w. jako osada przemysłowa. Za czasów Fryderyka II wzrosło zapotrzebowanie państwa pruskiego na produkty kuźnic, wtedy w miejscowej fabryczce napędzanej kołem wodnym o średnicy ponad 3 m. produkowano m.in. kartacze - rodzaj rozpryskowych pocisków artyleryjskich. Kiedy produkcja kuźnicy stała się nieopłacalna odkupił ją landsberski fabrykant papieru Ernst Gotthilf Rätsch i przerobił na młyn-papiernię, a pobliskie źródełko nazwał imieniem swojej córki Marii "Marienspring". Nazwa przeszła również na osadę.
   W późniejszych latach papiernię zastąpił młyn zbożowy. Ostatecznie w 1942 r. młyn przebudowano na mieszkania dla pracowników leśnych i jednoklasową szkołę
  Wieś była całkiem spora, w 1939 r. mieszkały tu 133 osoby. Oprócz szkoły z boiskiem była tu gospoda, remiza strażacka, strzelnica i dwa cmentarze. Obok dzwonnicy znajdował się "kriegerdenkmal" upamiętniający siedmiu mieszkańców Marienspring poległych za swój Vaterland w I wojnie światowej. 
    W styczniu 1945 r.  w pobliżu Marienspring, przy dogodnej przeprawie przez Kłodawkę kilka niemieckich czołgów usiłowało stawić bezskuteczny opór radzieckiej kolumnie pancernej. Po walce Rosjanie, prawdopodobnie w odwecie za poległych kolegów, metodycznie spalili pobliską wioskę. W jednym z płonących domów zginęła dziewięcioletnia dziewczynka Erika Sommerfeld. Kikuty spalonych domów zostały uprzątnięte w latach osiemdziesiątych. Kilka lat temu na miejscu wioski nadleśnictwo Kłodawa urządziło parking z wiatami i miejsce na ognisko, na pobliskim stromym stoku w miejscu starego cmentarza urządzono lapidarium, zbudowano schodki i barierki do Źródła Marii, a dzieci z szkoły w Kłodawie ufundowały tablicę poświęconą pamięci małej Eriki. 
  Dziś warunki do jazdy były znakomite. jedynym felerem był trochę późny wyjazd. Na wycieczkę zabrał się ze mną kolega z pracy.
  Aby dotrzeć do Marzęcina oprócz przeprawy przez Gorzów należało jeszcze pokonać kilka kilometrów brukowanej drogi prowadzącej w głąb lasu. Samo uroczysko jest oddalone od tej drogi o kilkaset metrów.
  W miejscu gdzie należy z niej zjechać stoi również drogowskaz kierujący do pomnika leśniczego. Pomnik leśniczego został pierwszym punktem wycieczki. Około dwóch kilometrów w kierunku przeciwnym do Marzęcina znajduje się głaz ustawiony przez międzywojennych niemieckich leśników dla uczczenia pamięci swojego kolegi Hermana Schulza. Leśniczy Schulz 18 lutego 1923 r. przyłapał w tym miejscu na gorącym uczynku trzech kłusowników z pobliskiego Łośna. Podczas próby zatrzymania ze skłusowaną sarną został przez nich dotkliwie pobity i zmarł wkrótce po dotarciu do leśniczówki. Dzięki zaangażowaniu kolegów leśników i pracowników leśnych sprawcy zbrodni zostali szybko ustaleni i ujęci. Przed gorzowskim sądem zapadły surowe wyroki; dwie kary śmierci i jeden wyrok długoletniego więzienia. Nawiasem mówiąc jeden z skazanych na śmierć wyręczył kata popełniając samobójstwo. Na miejscu zbrodni koledzy zamordowanego ustawili kamień z napisem "Wierny aż do śmierci w rzetelnym wywiązywaniu się ze swych obowiązków padł w tym miejscu 18 listopada 1923 r w walce z kłusownikami leśniczy Hermann Schultz z leśniczówki Gośniewiec. Pomnik wystawili pracownicy leśni gorzowskich lasów"

Kłodawa k/Gorzowa
Kłodawa k/Gorzowa.


Pomnik Leśnika.

Uroczysko Marzęcin, Kriegerdenkmal
Uroczysko Marzęcin, Kriegerdenkmal.


Symboliczna dzwonnica.


Tablica postawiona przez dzieci z Kłodawy dla uczczenia pamięci Eriki Sommerfeld

Lapidarium na dawnym cmentarzu
Lapidarium na dawnym cmentarzu. Pięć lat temu wyglądało to znacznie lepiej.

Jedyna zachowana tablica spoczywających tu dawnych mieszkańców Marzęcina
Jedyna zachowana tablica spoczywających tu dawnych mieszkańców Marzęcina.  


Tak wyglądała pięć lat temu.

Nad Źródełkiem Marii


Nad Źródełkiem Marii.
Marzęcin, stawy na miejscu dawnych łąk
Marzęcin, stawy na miejscu dawnych łąk.

 Po opuszczeniu Marzęcina podjęliśmy próbę wydostania się na dawną trójkę, były kolejne kilometry bruku do Rybakówki Kabatek i dalej aż niemal do Marwic. W Marwicach pojawił mi się pomysł dotarcia do Nowin przekroczenia Warty przez most w Świerkocinie i jazdy drogą krajową 24. Zapadający wieczór storpedował ten pomysł w Bogdańcu. Znacznie przyjemniej po ciemku jedzie się przez zamieszkałe tereny niż przez kilkadziesiąt kilometrów leśnych pustkowi.

Lapidarium w Marwicach
Lapidarium w Marwicach. 

XIII - wieczny kościół w Marwicach
XIII - wieczny kościół w Marwicach.

Kolorowe pola
Kolorowe pola.








Rower:Kross Dane wycieczki: 126.19 km (18.00 km teren), czas: 07:50 h, avg:16.11 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W dolinie dolnej Warty

Poniedziałek, 5 listopada 2018 | dodano: 05.11.2018Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

   Nie udało się ruszyć z domu ani w sobotę, ani w niedzielę. Ale miałem wolny poniedziałek i spróbowałem zrobić sobie rekompensatę za weekend. Zatem nadszedł czas na odłożony dwa tygodnie temu Bogdaniec.
  Jeżeli Bogdaniec to trzeba będzie jakoś przebrnąć przez Gorzów. Była rozpatrywana opcja z ominięciem miasta od północy przez Wojcieszyce i Kłodawę ale upadła, musiałem po drodze zajechać na ul. Warszawską. Wspomniałem o brnięciu przez miasto ponieważ od samego śródmieścia aż do zachodniego węzła obwodnicy ulica Kostrzyńska to jeden wielki plac budowy. Trochę mylnie założyłem że w najgorszym wypadku da się przejechać chodnikami. Niestety chodniki również zostały rozkopane w okolicy cerkwi prawosławnej i po raz kolejny w okolicy dawnego cmentarza ewangelickiego przy ul. Dobrej. W końcu udało się jakoś wydostać spośród wykopów, za to pojawia się kolejna przeszkoda - to brukowana droga (z przeszkodami) dla rowerów.  Poprzecinana co kilka metrów przy zjazdach na posesje wystającymi krawężnikami nie pozwala na osłabienie czujności. 
   Wracając do Bogdańca, zazwyczaj przecinałem miejscowość przejeżdżając na kierunku Gorzów-Kostrzyn, dziś zapuściłem się w dolinę Bogdanki. Park Kulturowy „Dolina Trzech Młynów” obejmuje ciągnącą się w północnej części Bogdańca wzdłuż drogi do Stanowic dolinę rzeczki Bogdanki. Były tam zlokalizowane trzy historyczne młyny oraz zabudowa typu willowego z przełomu XIX/XX wieku.
   Interesująca mnie Zagroda Młyńska to dawny Młyn Górny 1826 r. , obecnie filia gorzowskiego muzeum. Nie planowałem zwiedzania wnętrza młyna i ekspozycji muzealnej, ograniczyłem się tylko do zwiedzenia zagrody i wystawy konnych maszyn rolniczych. Większość tych maszyn była jeszcze w powszechnym użyciu w czasach mojej młodości w rodzinnej Małopolsce kiedy podstawową siłę pociągową stanowiły konie, a szczytem luksusu w nielicznych gospodarstwach był napędzający młocarnie i sieczkarnie silnik dieslowski wyprodukowany w Andrychowie tzw „esiok”. Reszta musiała się zadowalać kieratem z konikiem lub siłą własnych rąk (silników elektrycznych nie stosowano z prostego powodu, w początkowych latach sześćdziesiątych zelektryfikowane były tam tylko większe miejscowości).
   Za młynem leżą dawne stawy młyńskie, spiętrzenie wody i znajduje się tylne wejście na leśną ścieżkę spacerowo-edukacyjną. Dolinę opuściłem przy budynku nadleśnictwa. Mostek nad rzeczką jest równocześnie wejściem do arboretum.
   Powrót rozpocząłem oddalając się od Bogdańca w kierunku Kostrzyna do przeprawy w Świerkocinie. Droga dla rowerów ciągnie się aż do Nowin, jednak za Bogdańcem jest już bez zastrzeżeń, asfaltowa, bez progów. Szkoda tylko że gdzieniegdzie centralnie na środku ścieżki jest zaparkowany samochód.
  Dopiero od mostu na Warcie mogłem mówić o zbliżaniu się do domu. Dla urozmaicenia pokluczyłem sobie trochę po osadach dawnej pruskiej „Nowej Ameryki”. W labirynt tamtejszych dróżek wkroczyłem w Malcie pod Krzeszycami aby wynurzyć się na bardziej znany teren dopiero w Dębokierzu za Kołczynem.
    Dalszy powrót odbył się już bez zatrzymywania.


Prawosławna cerkiew parafialna w Gorzowie
Prawosławna cerkiew parafialna w Gorzowie.

Kościół w Wieprzycach
Kościół w Wieprzycach.

Wieprzyce - płyta nagrobna prof. Henselera
Wieprzyce - płyta nagrobna prof. Henselera z małżonką, przeniesiona w 2004 r. z likwidowanego berlińskiego cmentarza.

Pracownia Remiza

Powóz na sprzedaż.
Pracownia Remiza w Łupowie -wszystko na sprzedaż

Ekspozycja konnych maszyn rolniczych  w Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu
Ekspozycja konnych maszyn rolniczych w Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu...

Zagroda Młyńska - kieraty i silnik S-60 stosowane w ubiegłym wieku do napędu maszyn rolniczych (młocarnie,prasy)
...ciąg dalszy - kieraty i silnik S-60 stosowane w ubiegłym wieku do napędu maszyn rolniczych (młocarnie,prasy).

Zagroda Młyńska
Zagroda Młyńska - budynek młyna, filia muzeum gorzowskiego.

Koła młyńskie
Koła młyńskie...

Młyński wodospad
... i wodospad.

Bogdanieckie arboretum
Bogdanieckie arboretum.

Dróżka w arboretum
Dróżka w arboretum.

Kościółek w Łukominie
Kościółek w Łukominie.





Rower:Kross Dane wycieczki: 106.90 km (21.00 km teren), czas: 05:56 h, avg:18.02 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

W górki pod Czechowem

Piątek, 2 listopada 2018 | dodano: 02.11.2018Kategoria pow. gorzowski

   Znów zamiary rozminęły się z możliwościami, głównie czasowymi. Myślałem o przedostaniu się do DK 22, przejażdżce pod Strzelce Krajeńskie i powrocie przez Zwierzyn i Lipki. Nie wziąłem pod uwagę że w poprzedni weekend przesunięto czas i teraz mi go zabraknie. W najlepszym wypadku do zmroku dotarłbym do Zwierzynia a potem byłaby samotna nocna jazda przez odludzia. W nocy zdecydowanie wolę jazdę w terenie znanym i zamieszkanym. W Santoku zdecydowałem się że zrobię rundę przez Gorzów a nadmiar czasu wykorzystam na jazdę po górkach w Czechowie.
   Do zjechania w wąwozy i górki pod Czechowem sprowokował mnie MLJ swoim pytaniem czy widziałem tamtejsze ruiny wiatraka. Oczywiście że widziałem, a nawet kiedyś podczas pierwszego podejścia przedzierałem się do nich z Janczewa na przełaj przez pola podczas gdy na miejscu okazało się że istnieje tam podjazd od strony torów. Same ruiny stoją na prywatnym pastwisku otoczonym, drutami (czasami będącymi pod napięciem) elektrycznego pastucha. Skoro jest to pastwisko więc cały teren i wnętrze budowli zostało zaminowane wielka ilością krowich placków. Dziś miałem to szczęście że krowy wypasały się na kwaterze leżącej na przeciwległym zboczu wąwozu, pastuch był wyłączony oraz było sucho (istotne ze względu na krowie łajno) więc przelazłem przez druty i podszedłem do ruin.
   Wiatrak zbudowano z czerwonej cegły w połowie XIX wieku na wysuniętym cyplu wysoczyzny, z trzech stron otaczają go strome stoki wąwozów i doliny Warty. Miejsce piękne i wietrzne z wspaniałym widokiem na dolinę. Do dziś przetrwały tylko mury pozbawione belkowanych stropów i obracanej konstrukcji dachu. W czasach świetności mielił ok. 1 tony zboża na dobę a pracował średnio przez 1/3 roku. Na początku lat 20. potężna wichura uszkodziła mu śmigło ale młyn napędzany teraz silnikiem pracował jeszcze do lat 40. Bezpośrednio po wojnie stał się łupem szabrowników i budowla popadła w ruinę. Miejsce to aż się prosi o rozreklamowanie i zorganizowanie w nim jakiejś agroturystyki.
   Po opuszczeniu wiatraka powałęsałem się jeszcze po okolicznych pagórkach i wąwozach, zjechałem do Gorzowa i wróciłem do domu przez Deszczno.

Droga do Polichna
Droga do Polichna.

Prom w Santoku
Prom w Santoku.Pagórek i drzewa na przeciwległym brzegu to średniowieczne grodzisko "klucz i strażnica państwa polskiego"

Na czechowskich stokach
Na czechowskich stokach.

Ruiny wiatraka w Czechowie
Ruiny wiatraka w Czechowie.

Czechowski wiatrak
Czechowski wiatrak.

Warta widok z wzgórz pod Czechowem
Warta widok z wzgórz pod Czechowem.

Zachód słońca na Zawarciu
Zachód słońca na Zawarciu.

W gorzowskim porcie
W gorzowskim porcie.


Rower:Kross Dane wycieczki: 65.42 km (11.00 km teren), czas: 04:11 h, avg:15.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

W okolicach Witnicy

Sobota, 8 września 2018 | dodano: 08.09.2018Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

   Tydzień temu musiałem odłożyć zaplanowaną wycieczkę, ale co się odwlecze to nie uciecze. Dziś nic nie stało na przeszkodzie aby odwiedzić okolice Witnicy, najpierw jednak podjechałem do parku obok dworca kolejowego aby zobaczyć odsłonięty wczoraj Pomnik Pamięci. Zbudowany w setną rocznicę odzyskania niepodległości dla uczczenia powstańców wielkopolskich i ofiar nazistowskiego obozu w Skwierzynie wśród których znaleźli się również powstańcy.
  Jako ciekawostkę mogę dodać że obecny pomnik wzniesiono dokładnie na miejscu gdzie do niedawna sterczały resztki fundamentu zbudowanego w 1927 r pomnika upamiętniającego 363 mieszkańców miasta poległych na frontach I wojny światowej. Tamtą statuę zniszczono w 1945 roku.
  Trasę do Witnicy pokonałem jadąc przez Krzeszyce, Świerkocin i Nowiny. Witnicę pokonałem jednym skokiem z krótką przerwą w okolicach witnickiego browaru. Wybieram drogę prowadzącą do Dębna, interesuje mnie Mosina ciekawa wioska ukryta w lasach o kilka kilometrów na północ od miasta. Wioska od wieków oprócz rolnictwa związana była z z gospodarką leśną. W okolicznych lasach polowali margrabiowie i elektorzy brandenburscy. W wiosce zachowały się; XVIII wieczny kościół, pamiątkowe dęby, dworek myśliwski.
   Z Mosiny kieruję się leśną drogą w kierunku Sosen. W Sosnach interesował mnie pałac von Klitzingów. Nie wiedziałem że pałac leży na terenie prywatnym, a dostępu do niego będzie bronić zamknięta brama, sama budowla jest zasłonięta przez drzewa. Dalszą podróż odbywam drogami asfaltowymi, mijam Stare Dzieduszyce, Stanowice. W Stanowicach zajrzałem pod okazały pałac, teraz jeszcze mocno zaniedbany ale widać przygotowania do przywrócenia mu dawnej świetności. Kompleks ma szczęście stał się bowiem elementem gorzowskiego Parku Naukowo-Przemysłowego.
  Kolejnymi miejscowościami na moim szlaku są Racław, Baczyna i Marwice. W Marwicach przekraczam S-3 i wkraczam na teren gminy Kłodawa, kolejne miejscowości to Santocko, Mironice, Kłodawa i Chwalęcice. W Gorzowie niespodziewanie dla samego siebie znalazłem się w pobliżu odsłoniętych przez archeologów fundamentów Bramy Santockiej.
   Powrót do Skwierzyny klasyczną trasą przez Czechów, Santok, Polichno i Murzynowo.

Pomnik Pamięci w Skwierzynie
Odsłonięty w piątek Pomnik Pamięci w Skwierzynie. Zbudowany w setną rocznicę odzyskania niepodległości, poświęcony pamięci powstańców wielkopolskich i ofiar nazistowskiego obozu w Skwierzynie - byli to między innymi uczestnicy powstania.

Cyklista z Przemysławia
W Przemysławiu koło Krzeszyc napotkałem kolegę cyklistę. 

Mural z Witnicy
Mural z Witnicy. Uliczka prowadzi do browaru.

Kriegerdenkmal w Witnicy
Pierwszowojenny Kriegerdenkmal w Witnicy. Poza tym że tablice z nazwiskami poległych zostały podziabane ostrym narzędziem przetrwał w zupełnie niezłym stanie.  

Kościółek w Mosinie k/Witnicy
Kościółek w Mosinie k/Witnicy.

Kriegerdenkmal w Mosinie
Kriegerdenkmal w Mosinie. Po roku 1945 przebudowany na przykościelną kapliczkę.

Dąb Wilhelma II w Mosinie
Dąb Wilhelma II w Mosinie. Posadzony dla upamiętnienia największego wydarzenia jakie miało miejsce w siedmiusetletnich dziejach udokumentowanego źródłowo myślistwa w Mosinie k/Witnicy: 28 sierpnia 1889 roku przyjechał tu na polowanie cesarz Niemiec Wilhelm II.

Stanowice - pałac

Pałac w Stanowicach

I jeszcze raz Stanowice
Pałac w Stanowicach.

Stanowice, kościółek
Stanowice, kościółek.

Pałac w Racławiu
Pałac w Racławiu. Prawdopodobnie tak wyglądał zrujnowany dziś pałac w Nowym Dworze koło Świniar w gminie Skwierzyna.

Racław, kościół
Racław, kościół.

Racław, dożynkowe klimaty
Racław, dożynkowe klimaty.

Relikty Bramy Santockiej w Gorzowie
Relikty Bramy Santockiej w Gorzowie. Odsłonięte przy okazji przebudowy ulicy Sikorskiego.

Gorzowski pomniczek Wincentego Witosa
Skromny gorzowski pomniczek Wincentego Witosa przy ulicy Sikorskiego.



Rower:Kross Dane wycieczki: 141.72 km (5.00 km teren), czas: 09:05 h, avg:15.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Jesienne spotkanie cyklistów w Mościcach 01-02.10.2016

Niedziela, 2 października 2016 | dodano: 02.10.2016Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

   Dzięki uprzejmości koleżanek i kolegów zrzeszonych w skwierzyńskiej SSC mogłem do nich dołączyć i wziąłem udział w spotkaniu cyklistów z północnej części lubuskiego i ościennych rejonów wielkopolski. Spotkanie miało miejsce w Mościcach koło Witnicy. 
   W Mościcach przez kilka lat stał niewykorzystywany budynek po zlikwidowanej szkole, parę lat temu za symboliczna kwotę budynek z przeznaczeniem na swoją bazę zakupił gorzowski oddział PTTK. Powoli w miarę posiadanych środków miłośnicy turystyki doprowadzają obiekt do stanu używalności. Został tam już włożony ogrom pracy, wiele trzeba jeszcze włożyć, obiekt jednak żyje i służy turystom i młodzieży. Integralną częścią bazy jest również niewielki park dendrologiczny. 
   Sobotę poświęciliśmy na dotarcie do Mościc. Jazda najkrótszą drogą przez Kołczyn z przeprawą przez Wartę w Świerkocinie poszła stosunkowo sprawnie i miło. Mniej miło stało się dopiero w Witnicy, kiedy to zaczęło padać. W Mościcach przed spotkaniem zostało jeszcze trochę czasu, można byłoby pozwiedzać okolicę, ale ewentualnych chętnych odstraszył wiszący w powietrzu deszcz. Znaleźli się jednak odważni, np. reprezentacja Lipek i Polichna na czele z p. Markim Skrobańskim którzy czuli niedosyt kilometrów i ruszyli gdzieś w trasę.
  W Mościcach zostaliśmy ugoszczeni przy ognisku, potem nastąpiły długie nocne Polaków rozmowy (niekoniecznie o suchym pysku). Były wspomnienia, poruszano sprawy ważne i błahe. 


Zabytkowy kościół w Mościcach


Mam uzasadnione podejrzenia że ta kapliczka to zmodyfikowany pierwszo-wojenny kriegerdenkmal 

    Z osób bardziej znanych w lokalnym rowerowym światku na spotkaniu pojawili się: gospodarz - prezes gorzowskiego PTTK-u p. Zbigniew Rudziński, p. Daniel Wilk z reprezentacją cyklistów z Krzyża, santocki globtroter cyklista p. Marek Skrobański.
   Dzień drugi to krótka wycieczka nad Jezioro Wielkie, w roli przewodnika wystąpił sam prezes p. Rudziński, znakomity gawędziarz.
   W końcu nadszedł czas na podsumowanie spotkania, pożegnania i powrót do domu. W jednej z wersji marszruty pojawił się pomysł na przeprawę promem w Kłopotowie i powrót nadwarciańskimi wałami. Okazuje się jednak że w weekendy prom nie kursuje i sprawa upadła. Zatem pozostał powrót po wczorajszych śladach. W drodze do Skwierzyny towarzyszyła nam grupka z Lipek i Polichna.


W tym miejscu mieszkańcy gminy Witnica i leśnicy po katastrofie smoleńskiej dla uczczenia ofiar posadzili 96 symbolicznych cisów. Wszystko godnie i spokojnie, bez propagandowych szopek.


Wieża widokowa nad Jeziorem Wielkim.


Jezioro wbrew nazwie nie jest znów takie wielkie.


Rower: Dane wycieczki: 129.14 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Gorzów i jego okolice

Sobota, 23 kwietnia 2016 | dodano: 23.04.2016Kategoria ponad 100 km, pow. gorzowski

    Dzisiejszy wyjazd miał mieć tylko cel towarzyski. Na Górczynie miałem zobaczyć pewnego trzylatka, nadzieję kolarstwa zgłębiającego tajniki jazdy po ulicach na dziecięcym miasteczku ruchu drogowego. Potem w okolicy Parku Słowiańskiego wpaść na kawę i wrócić do domu.






Parę zabytków techniki napotkanych w drodze do Gorzowa. Kto jeszcze pamięta Warszawy jeżdżące jako radiowozy MO :) ?


Czarny punkt w Deszcznie; 11 zabitych + 22 rannych. To było zanim oddano do użytku S-3

   Do Gorzowa dotarłem przez Deszczno, natomiast powrót tą samą drogą to już byłoby pójście na zbyt dużą łatwiznę. Wydawało mi się że Kłodawa to będzie dokładnie to czego mi brakuje. Zatem byłem w Kłodawie i Wojcieszycach, przejechałem przez Różanki. Wypróbowałem skrót z Różanek do Janczewa. Zupełnie przyzwoita droga szutrowa, a w ubiegłym byłem straszony że nadaje się ona tylko dla traktorów.  Z Janczewa zjechałem nad Wartę malowniczą drogą przez Górki i w Santoku okazało się że jak się postaram to mogę dociągnąć do setki km. Wszystkie pozostałe zygzaki do Nowego Polichna i Lipek, do Gościnowa i Warcina i na koniec do Kijewic miały na celu tylko nabicie tych kilku brakujących kilometrów. 


Wojcieszyce.




Różanki. Przed kościołem pięknie odnowiony kriegerdenkmal poświęcony pamięci poległych w latach 1914-1918 mieszkańców Różanek


Janczewo




Górki

  

Rower: Dane wycieczki: 102.33 km (16.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Gorzów - Kuhburg

Czwartek, 7 kwietnia 2016 | dodano: 07.04.2016Kategoria pow. gorzowski

      Dzisiejszy wyjazd miał w zamyśle służyć tylko do przewietrzenia tyłka, bez żadnych akcentów turystycznych. Problem tylko w tym że nie miałem ochoty na szwendanie się po lasach a wszystkie pobliskie drogi zostały już wielokrotnie przemierzone. Dawno natomiast nie jechałem dzisiejszą trasą przez Gorzów. Przy okazji przypomniał mi się czytany jesienią artykuł nawiązujący do sporu o pozbawienie Gorzowa przymiotnika "Wielkopolski". W 1945 r. próbowano Gorzów nazywać Kobylą Górą czego reliktem jest nazwa ulicy Kobylogórskiej na Zamościu. Przedwojenna nazwa ulicy brzmiała Kuhburgstrasse czyli Krowiogrodzka, a nazwa ulicy została urobiona od Krowiego Grodu – obronnego folwarku przy przeprawie przez starorzecze Warty. Właśnie chciałem zobaczyć jak wygląda dzisiaj to miejsce.
   Lubię różne historyczne ciekawostki więc Krowi Gród był tematem do poszperania. W skrócie historia miejsca miała sie następująco – przede wszystkim dawna droga do Gorzowa (Landsberga) od strony Skwierzyny nie przebiegała tak jak dzisiaj przez Zieleniec lecz własnie  od strony Deszczna obecną  ulicą Kobylogórską. Droga ta przecinała zabagnioną dolinę, liczne cieki i starorzecza, dość powiedzieć że do przeprawy przez Wartę trzeba było pokonać około dwudziestu różnej wielkości mostów i mostków. Najdalej na południe wysunięty był most na starej odnodze Warty tzw. Most Mnisi. Obok mostu istniał  Mnisi Dwór, obronny folwark należący do cystersów z Paradyża. Wkrótce folwark zmienił właściciela i od połowy XIV w. stał się własnością miasta. W gródku przy dworze urządzono punkt pobierania myta, zmianie uległa również nazwa dworu na Kuhburg. Miejsce to zostało dodatkowo ufortyfikowane w XVII w. podczas wojny trzydziestoletniej. Różniej wyspa Krowiego Grodu straciła już znaczenie militarne jednak ślady umocnień; rowy i nasyp szańca przetrwały podobno na terenie parku otaczającego istniejącą współcześnie willę.


Willa zbudowana na miejscu dawnego Krowiego Grodu

  Willa ta została zbudowana na początku XX w. w miejscu wcześniejszego dworu, na wyspie otoczonej z trzech stron kanałami i stawem (reszta starorzecza Warty). Wokół willi zakomponowano niewielkie założenie parkowe. Teren niestety zamknięty i niedostępny do bardziej szczegółowego zwiedzania.




Gdzieś pod Czechowem (Warta i przybrzeżny schron należący już do Wału Pomorskiego) 

   To była jedyna przerwa podczas dzisiejszej wycieczki, dalsza droga do Skwierzyny przez Borek, Brzozowiec i Trzebiszewo.



Rower: Dane wycieczki: 62.43 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wielka pętla przez Świerkocin

Poniedziałek, 11 maja 2015 | dodano: 11.05.2015Kategoria pow. gorzowski, pow. sulęciński

   Dziś przeprowadziłem próbę ile potrzeba czasu na wycieczki w okolice Witnicy, Nowin, Bogdańca i innych miejscowości w tamtym rejonie, a których nazwy w dużej części brzmią dla mnie nieznajomo. Po raz pierwszy byłem tam rowerem, a w ogóle chyba tylko jeden raz samochodem bo niektóre miejsca wydawały mi się znajome.
Trasę przejechałem bez zbaczania do ciekawszych miejsc, na to przyjdzie czas w przyszłości. Przede wszystkim muszę ustalić co tam jest ciekawego do zobaczenia oprócz wieży widokowej.
   Do Świerkocina dotarłem jadąc z Skwierzyny szosą kostrzyńską w kierunku Krzeszyc. Same Krzeszyce ominąłem skręcając wcześniej do Studzionki. W Studzionce zrobiłem króciutką przerwę aby przywitać się z mieszkającymi tam znajomymi, i po chwili znów ruszyłem w drogę.


Wiosenna szosa kostrzyńska.






Dzwonnica i dzwon w Studzionce.

   W Studzionce zatrzymałem się jeszcze przy dzwonnicy na której znajduje się dzwon z 1793 ufundowany przez księcia Ferdynanda , mistrza zakonu joannitów i brata Fryderyka Wielkiego. Podobno z uwagi na zakusy złomiarzy na dzwonnicy umieszczona jest jedynie wierna kopia książęcego daru. Studzionka (do 1945 Albrechtsbruch) powstała na nadwarciańskich błotach kilkadziesiąt lat wcześniej niż miała miejsce wielka akcja osuszania i kolonizowania doliny Warty w czasach Fryderyka II. Tuż obok rozciąga się "Nowa Ameryka" o której istnieje legenda mówiąca że gdy do Fryderyka Wielkiego zgłosiła się delegacja chłopów z prośbą o zezwolenie na emigrację do Ameryki, ten odmówił odpowiadając. "Ja wam Nową Amerykę i wolność dam nad Wartą". Do II wojny światowej kolonie na Błotach Warciańskich w okolicy dzisiejszego Słońska i Krzeszyc nosiły egzotyczne nazwy: Yorkstown, New York, Maryland, Pensylvanien, Hampshire, Florida, Saratoga, ale i Sumatra, Ceylon czy Malta (ta ostatnia nazwa zachowała się do dziś).



   Po przekroczeniu Warty przerwy skracałem do minimum, chciałem maksymalnie uniknąć jazdy po zmroku, a i tak do Skwierzyny dotarłem tuż przed 22 (wystartowałem parę minut po 17). Powrót przebiegał trasą przez Bogdaniec, Gorzów, Borek, Trzebiszewo. Robaku po tej wycieczce w końcu wiem gdzie leży Jenin :)


Kościółek w Łupowie ?


Cerkiew przy Kostrzyńskiej w Gorzowie.

Rower: Dane wycieczki: 98.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Marzęcin - wioska której już nie ma

Sobota, 2 maja 2015 | dodano: 03.05.2015Kategoria Puszcza Gorzowska, pow. gorzowski

   Zupełnie niespodziewanie dla samego siebie znalazłem się dziś w Marzęcinie, miejscu gdzie ongiś znajdowała się wioska Marienspring.
   Wspomniałem niedawno Arturowi że planuję wyjazd do Marzęcina. Kiedyś tam jeździł, więc próbowałem go podpytać o wskazówki jak tam dotrzeć. Dziś rano zaproponował "pakujemy się z rowerami na pociąg do Gorzowa i jedziemy do Marzęcina". Sobotni rozkład jazdy nie bardzo nam sprzyjał, wyjechaliśmy dopiero po trzynastej. Następnie przejazd do Kłodawy i dalej do Mironic. W Mironicach robimy króciutką przerwę na placu gdzie kiedyś stał kościół, a teraz pozostały tylko fundamenty i fragment ołtarza. Tablica informuje że został zbudowany na początku XX w. (kilkanaście lat wcześniej spalił się dotychczas używany stary kościół pozostały jeszcze po zsekularyzowanym klasztorze cystersów). Uszkodzony w trakcie działań wojennych stał nie używany. W latach 60. w ramach akcji "1000 szkół na tysiąclecie" został rozebrany a pozyskany materiał został zużyty na budowę szkół.


Fundamenty po kościele w Mironicach.

   Od tego momentu przemierzyliśmy wiele kilometrów po brukach lub drogach gruntowych. Po kilku kilometrach jazdy mijamy leśniczówkę i ośrodek "Azyl". Jeszcze kilka kilometrów i kamień z strzałką i napisem "Pomnik leśniczego" sygnalizuje że jesteśmy na miejscu. Marzęcin znajduje się kilkadziesiąt metrów w kierunku przeciwnym niż wskazuje strzałka.
Co dowiedziałem się o samym Marzęcinie. Otóż wioska powstała w XVIII w. jako osada przemysłowa. Za czasów Fryderyka II wzrosło zapotrzebowanie państwa pruskiego na produkty kuźnic, wtedy w miejscowej fabryczce napędzanej kołem wodnym o średnicy ponad 3 m. produkowano m.in. kartacze - rodzaj rozpryskowych pocisków artyleryjskich. Kiedy produkcja miejscowej kuźnicy stała się nieopłacalna odkupił ją landsberski fabrykant papieru Ernst Gotthilf Rätsch i przerobił na młyn-papiernię, a pobliskie źródełko nazwał imieniem swojej córki Marii "Marienspring". Nazwa przeszła również na osadę. W późniejszych latach papiernię zastąpił młyn zbożowy.
   Wieś była całkiem spora, w 1939 r. mieszkały tu 133 osoby. Była szkoła z boiskiem, gospoda, remiza strażacka strzelnica i dwa cmentarze. Obok dzwonnicy znajdował się "kriegerdenkmal" upamiętniający siedmiu poległych w I wojnie mieszkańców Marienspring. Ósme nazwisko z pomnika należy do leśniczego Hermana Schulza który nie zginął w latach wojny ale kilka lat później z rąk kłusowników.


Kriegerdenkmal w Marzecinie.

   W styczniu 1945 w miejscu dogodnym do przeprawy przez Kłodawkę kilka czołgów niemieckich zastawiło zasadzkę na zbliżającą się kolumnę czołgów radzieckich. Nieszczęśliwie dla Niemców na ich tyłach pojawił się pojedynczy uszkodzony radziecki czołg. W powstałym zamieszaniu niemieckie czołgi zostały zaskoczone i zniszczone przez nadjeżdżającą kolumnę czołgów radzieckich. Rosjanie po zniszczeniu czołgów spalili metodycznie całą miejscowość, dom po domu . W jednym z domów zginęła 9-letnia mieszkanka Marienspring - Erika Sommerfeld, jej samotny grób znajduje się po drugiej stronie Kłodawki. Resztki domów rozebrano w 1983 r.


Grób Eriki Sommerfeld odrestaurowany staraniem dzieci z szkoły w Kłodawie.

   Na skarpie starego cmentarza  z zachowanych nagrobków utworzono lapidarium. Nie dano mi sprawdzić czy zachowały się jakieś ślady w dalszej części wioski po drugiej stronie wjazdu.


Lapidarium.


Nazwisko Thiele musiało być w tych okolicach popularne, napotkałem je np. na cmentarzu w Goruńsku i nie tylko tam.


Źródełko Marii.


Stawy zostały spuszczone, po dnie sączy się Kłodawka.

   Około dwóch kilometrów po przeciwnej stronie brukowanej drogi którą tu dotarliśmy znajduje się pomnik - głaz, ustawiony dla uczczenia pamięci leśniczego Hermana Schulza. Leśniczy Schulz 18 lutego 1923 r. przyłapał w tym miejscu na gorącym uczynku trzech kłusowników z pobliskiego Łośna. Podczas próby zatrzymania z skłusowaną sarną został przez nich dotkliwie pobity i zmarł wkrótce po dotarciu do leśniczówki. W miejscu zbrodni koledzy leśnicy wystawili mu pomnik.


Pomnik leśnika.

   Z Marzęcina podjechaliśmy do miejsca gdzie bruk rozchodzi się w kierunku Rybakówki Kabatek oraz w kierunku szosy Gorzów - Barlinek. Nas interesowała już tylko szosa. Powrót do Skwierzyny przez Kłodawę - Wojcieszyce- Wawrów i dalej przez Santok.
  PS. Kamienie poniżej wkleiłem jako przykład niezbyt udanej informacji turystycznej. Nic mi ta mapa nie wyjaśniła. Dopiero w domu odszukałem w internecie starą tablicę która stała w Marzęcinie i te znaczki stały się zrozumiałe, ale chyba nie o to w tym chodzi.






Rower: Dane wycieczki: 82.00 km (23.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)