blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 69065 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2015

Dystans całkowity:631.00 km (w terenie 73.00 km; 11.57%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:33.21 km
Więcej statystyk

Wieczornych wyjazdów ciąg dalszy

Środa, 21 stycznia 2015 | dodano: 21.01.2015
Trasa jak wczoraj jednak dla urozmaicenia wprowadziłem pewne modyfikacje i dziś obyło się bez deszczu. Obrany kierunek to Zemsko z odbiciem w kierunku Popowa. Powrót miał się odbyć przez Stary Dworek, ale ostatecznie go jednak ominąłem. Jeszcze przed wioską wpadł mi w oczy wylot mojego wczorajszego odcinka specjalnego. Skręciłem w pola i pokonałem go w kierunku przeciwnym. 
Trochę monotonne stają się wyjazdy w tamtym kierunku, ale natężenie ruchu samochodowego jest tam niewielkie i jazda wieczorami staje się przez to mniej stresująca.
Jeżeli w sobotę dopisze pogoda, krystalizują się plany na wyjazd również w tamtym kierunku lecz na wiele większą odległość. Myślałem o zaglądnięciu do podziemi GW Schill z przedłużeniem wycieczki do Kęszycy Leśnej (Obozu Dżdżownic). Dla zainteresowanych link http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?... . Inna opcja to Templewo i położone w lasach za Templewem resztki radzieckiego składu głowic jądrowych. Dla zainteresowanych  http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?... . Wiem że zostało tam już niewiele do zobaczenia, ale chciałem sobie porównać to co zostało z tym co widziałem kilka lat temu.  Stamtąd jest o rzut beretem nad jez. Buszno i pod jeden z kamieni-pomników. Chodzi o las i kamień Weddigena. http://miejsca15.rssing.com/browser.php?indx=62811... . Może jeszcze starczy czasu na Wielowieś. Przy mało stabilnej pogodzie pewnie z tych planów g.. wyjdzie. Pomarzyć jednak można :).
 
 
Rower: Dane wycieczki: 21.00 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zmrok, deszcz i Stary Dworek

Wtorek, 20 stycznia 2015 | dodano: 20.01.2015
Podobnie jak wczoraj jazda po zmroku. Już w drodze dopadł mnie deszczyk, który towarzyszył mi potem aż do końca. Kierunek z grubsza biorąc ten sam, ale z przesunięciem akcentów na Zemsko - Stary Dworek. Jeszcze przed Zemskiem zrobiłem sobie skrót przez pola do Starego Dworku. To własnie był dzisiejszy odcinek specjalny w terenie.  I chyba takie będą moje najbliższe wyjazdy; krótkie, po zmroku i bez ciekawostek Rower: Dane wycieczki: 19.00 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wieczorem przez Popowo i Zemsko

Poniedziałek, 19 stycznia 2015 | dodano: 19.01.2015
Splot niesprzyjających okoliczności spowodował że w ciągu ostatnich dwóch tygodni jedynymi wyjazdami w Skwierzynie były wyjazdy po zakupy, które w statystykach uwzględniam na koniec miesiąca. Był jeszcze dłuższy wyjazd w rodzinne strony pod Tarnów ale to już innymi środkami lokomocji.  Tam na pożyczonym rowerze pojechałem jedynie zobaczyć nowa platformę widokową na szczycie Kokocza. Szkoda że gmina Ryglice nie fundnęła jakiejś wyższej konstrukcji, bo ta zbudowana wystaje ponad poziom gruntu na jakieś 1,5 m. Myślę że w lecie roślinność zasłoni przynajmniej część panoramy, a widoczność w czwartek była znakomita (widać było tatrzańską  Łomnicę - ok 100 km.). Ciekawe również jak długo przetrwa na tym punkcie zainstalowana tam luneta. Niestety nie robiłem żadnych zdjęć.
  Dziś spróbowałem trochę nadrobić zaniedbania. Nie lubię włóczyć się po drogach wieczorami, lecz po powrocie z pracy pozostaje tak niewiele dzionka że chcąc nie chcąc całą wycieczkę zrobiłem po zmroku. Przed samym Popowem jadąc od Skwierzyny pojechałem skrótem przez pola stąd kilometr terenu.  Widoki były nie widoczne, a jedyny profit to przyjemność z jazdy.  Rower: Dane wycieczki: 22.00 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Bez tematu

Wtorek, 6 stycznia 2015 | dodano: 06.01.2015

  Plan na dzisiejszą wycieczkę obmyśliłem wczoraj wieczorem.  Tą wycieczką chciałem zakończyć cykl wyjazdów do grup warownych północnego odcinka MRU. Miała być Chycina z GW Moltke. Ponadto w poszukiwaniu śladów po chycińskim dworze, który pod panowaniem PGR-u obrócił się w gruzy , zamierzałem spenetrować krzaczory za kościołem.  Potem w zależności od czasu jaki zostanie chciałem trochę połazić po wiosce i ewentualnie ruszyć pod Gorzycę poszukać pewnego kamienia-pomnika o którym usłyszałem od kajakarzy (lokalizację znam, mapy z lat trzydziestych czasem bywają bardzo pomocne). Jeszcze dzisiejszego ranka wydawało się że wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami.  Niestety zabrakło czasu .
Przed południem musiałem wykonać krótki, rodzinny wypad do Zemska. A po powrocie okazało się że najlepszy czas do wyjazdu już minął. Próbowałem jeszcze po piętnastej ratować resztki swojego planu i ruszyłem w drogę. W Bledzewie jednak skapitulowałem. Zaczynała się już szarówka, a jazda po zmroku mijałaby się z założeniem wycieczki. Jeszcze tylko w celach turystyczno-krajoznawczych skręciłem na drugi z bledzewskich rynków (oficjalnie jest to Plac Wiosny Ludów) i w ul. Rycerską.  Za mostkiem na Jordance, po kilkuset metrach drogą gruntową, dotarłem w jakieś opuszczone miejsce z walącymi się stodołami. Dalej rozciągały się tylko pojedyncze ogrody i nieużytki, wokół niekoszone łąki z trawami do pasa, a droga zmieniała się w bezdroże. Kiedyś już tu byłem i wiem że za trawami natrafię tylko na kanał łączący jez. Lipawki z Obrą. Pozostało zrobić w tył zwrot i wrócić do domu. Teraz Chycina musi poczekać do weekendu. Skończyły mi się dni wolne, czas do pracy. Rower: Dane wycieczki: 42.00 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Goruńsko, Bukowieccy i Büttnerowie

Poniedziałek, 5 stycznia 2015 | dodano: 05.01.2015Kategoria gm. Bledzew

   Aura jednak nie była zbyt łaskawa dla moich pomysłów na dzisiejszy dzień. Wprawdzie po południu przestało padać, a nawet przestało wiać, ale na szlakach terenowych pozostało sporo błota. Do Goruńska wyjechałem późnym popołudniem, o Chycinie przed zmrokiem nawet nie mogłem pomyśleć. Zatem do rzeczy, kilka informacji tytułem wprowadzenia w klimat.
Goruńsko i Chycina wioski o średniowiecznym rodowodzie będące własnością rycerską w odróżnieniu od sąsiednich cysterskich: Sokolej Dąbrowy,  Bledzewa oraz joannickiego Templewa. Do połowy XIX w. były własnością rodu Bukowieckich. Zdaje się że w kolekcji muzeum międzyrzeckiego znajdują się również portrety trumienne przedstawicieli tej rodziny. Pałac w Goruńsku zniszczony w 1945 r. przez żołnierzy radzieckich nie zachował się. Z założenia dworskiego do dziś przetrwała jedynie oficyna rządcy, nieczynna gorzelnia i resztki parku z jego ażurowym ogrodzeniem.



Mimo że w Goruńsku nie ma obecnie czynnego cmentarza jest za to kilka starszych obiektów cmentarnych. Pierwszy z nich to kępa drzew na wzgórku, rzucająca się w oczy zaraz po wyjeździe z lasu od strony Bledzewa. Mimo że jest oddalony od szosy o jakieś 50 m to nie ma do niego żadnej drogi, ani ścieżki. Aby do niego dotrzeć musiałem przedrzeć się przez pole uprawne, na szczęście nie było tej jesieni zaorane. Wewnątrz cmentarza czytelny układ alejek, kilkanaście zachowanych nagrobków z pierwszej połowy XX wieku. Z okresu powojennego jeden grób małżeństwa Thiele, ale tuż obok nagrobek z tym samym nazwiskiem z końca XIX w.









   W centrum wioski zachowała się XIX wieczna kaplica grobowa Bukowieckich. Pod koniec ubiegłego wieku dobudowano do niej nową część i zaadoptowano ją na kościół. Nad drzwiami starszej części zachowały się wykute w piaskowcu napisy „Grób familii Bukowieckich” i „Z woli Bogusława Bukowieckiego * d. 10 lutego 1757 + 24 lutego 1842 wystawił August Bukowiecki”.



    Budowniczy kaplicy August Samuel Bukowiecki to barwna postać, oficer pruski i armii Księstwa Warszawskiego, starosta wyrzyski. Kto ciekaw tej postaci zapraszam do poczytania opowieści o jego losach pod linkiem strony od 259 do 263. Prywatnie był teściem znanego poznańskiego dziennikarza z połowy XIX wieku Marcelego Motty, ojcem równie znanego dziennikarza poznańskiego Juliana Bukowieckiego i dziadkiem gen. Mieczysława Bukowieckiego 
 Po śmierci żony Augusta, w 1862 ,spadkobiercy Bukowieckich postanowili spieniężyć majątek. Goruńsko wraz z przyległościami sprzedano Gustawowi Hermannowi Büttnerowi z Berlina. Nowy właściciel zobowiązał się zachować znajdujący się na jego dobrach grobowiec poprzednich właścicieli w stanie nienaruszonym. W rękach Büttnerów Goruńsko pozostawało do r. 1945. Po Büttnerach zachował się na pobliskim wzgórzu monumentalny rodowy grobowiec.



   Od byłego pałacu prowadzi do niego kilkusetmetrowa aleja okazałych drzew. Alejka rozmiękła po dzisiejszych porannych opadach stała się ciężka do pokonania. Można się do niej przedostać od głównej drogi po schodach i ścieżką przez park. Dziś miałem pewne problemy z jej odszukaniem. Po kilku nieudanych podejściach natrafiłem w końcu na nią przedzierając się błotnistą drogą przez zaplecza jakichś gospodarstw. Okazało się że właściwa ścieżka do alejki cmentarnej początkowo biegnie wzdłuż drogi do Templewa, a dopiero później wzdłuż południowego ogrodzenia parku. Samo mauzoleum znajduje się na końcu alejki w kępie obrośniętych bluszczem drzew. Wewnątrz mauzoleum zieje dziura otwartej i pustej komory grobowej. Podobno gdzieś w pobliżu cmentarza rodowego istniał cmentarz żydowski, jednak bez bardziej szczegółowych danych nie znalazłem jego lokalizacji. Nie jest również zaznaczony na mapach z lat trzydziestych ubiegłego wieku. 
   Pozostał jeszcze jeden, najstarszy cmentarz poewangelicki, znajduje się on przy południowym stawie (od strony Templewa). Zapadał już zmrok dlatego nie zapuszczałem się w jego zarośla. Podobno nie ma na nim nagrobków, widoczne w terenie są tylko jego zarysy. Część dzisiejszych zdjęć nie nadawała sie do opublikowania dlatego skorzystałem z wcześniejszych. Przy najbliższej okazji postaram się je zaktualizować. Na Chycinę nie starczyło już czasu.


Rower: Dane wycieczki: 34.00 km (3.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Bledzew i GW Roon

Niedziela, 4 stycznia 2015 | dodano: 05.01.2015Kategoria MRU, gm. Bledzew

   Uczepiłem się Bledzewa jak pijany płotu, ale przy krótkich wyjazdach ten kierunek jest najciekawszy. Dziś chciałem zaglądnąć do GW Roon leżącej jakieś dwa km za Bledzewem w kierunku Goruńska. Obiekty MRU wznoszono etapami poczynając od 1934 r. Miały one w połączeniu z umocnieniami Wału Pomorskiego i Linią Odry zabezpieczyć wschodnią granicę Niemiec. Ciągnące się na dystansie 80 km fortyfikacje MRU dzielimy na trzy odcinki: północny, centralny i południowy. Każdy z nich pod względem charakterystyki jest inny. Obrona południowego miała opierać się na budowlach hydrotechnicznych pozwalających zalać znaczne powierzchnie dolin rzecznych, oraz żelbetowych schronach. Odcinek centralny najbardziej znany którego osią jest podziemna 10 km droga ruchu wraz z 20 km korytarzy prowadzących do poszczególnych grup warownych. Oraz północny którego obrona miała opierać się na wykorzystaniu istniejących rzek, wykopanych kanałów i jezior. Najważniejszymi elementami północnego odcinka są GW Ludendorf, most obrotowy w Starym Dworku, most rolkowy w Bledzewie oraz broniące przesmyków między jeziorami: GW Roon (pomiędzy Lipawkami i Czystm) GW Moltke (pomiędzy Czystym i Chycińskim). Po północnej stronie szosy Międzyrzecz-Sulęcin znajdują się jeszcze odosobnione lecz formalnie należące do odcinka centralnego GW Schill i Nettelbeck oraz drugi z mostów obrotowych w MRU.
    Jadąc z Bledzewa w kierunku Goruńska mijamy fermę trzody (sądząc po zapachu), w dole widać jezioro Lipawki. Do ruin GW skręcam po minięciu małego lasku znajdującego się tuż za fermą. Jest to ta sama leśna droga ppoż. która mieszkańcy Bledzewa docierają do kąpieliska na jez. Czystym. Właśnie świeżutko wybudowana, dziś miałem okazję zobaczyć ja po raz pierwszy.





   GW pierwotnie składała się z dwukondygnacyjnego schronu głównego i połączonych z nim krótkimi poternami dwóch trzykondygnacyjnych wież pancernych. Na uzbrojenie składało się kilka karabinów maszynowych i moździerz maszynowy. Wysadzony po wojnie, uległ całkowitemu zniszczeniu. Obecnie jest to gigantyczna dziura w ziemi, z resztkami ścian, kupkami gruzu betonowego, obok kilka odrzuconych wybuchem fragmentów stropu wielkości kabiny samochodu ciężarowego. Miejsce pomimo że leży kilkadziesiąt metrów od drogi jest rzadko odwiedzane, a latem wśród bujnej zieleni aż do chwili dotarcia na skraj gruzowiska niemal niewidoczne.







   Wracam do Bledzewa. Przejeżdżając obok cmentarza znów składam wizytę Hertlowi i poległemu podczas I wojny gefrajtrowi Alojzemu Schulz. Na nagrobku widoczna inskrypcja „Hier ruht in Gott unser lieber Sohn und Bruder Aloysius Schulz Gefreiter im.Res.Inf.Rgl.93; * 2.2.1897 + 7.5.1918 im Lazarett zu Stettin. Nach schwerem Kampf hat Gott entschieden!”.





   Spokoju zmarłych z kolumn cmentarnego ogrodzenia strzegą zadumane anioły.



   Z wzgórza cmentarnego rozciąga się widok na panoramę południowej części Bledzewa.



   Zagłębiłem się jeszcze w uliczki miasteczka. Wąskimi, wybrukowanymi kocimi łbami, zaułkami wydostałem się na rynek.









   I teraz została tylko jazda do Skwierzyny, wykonać to po co właściwie wyszedłem z domu. Nie jestem w tym miejscu oryginalny ale miałem wyskoczyć tylko po ziemniaki. Moje w tym szczęście że nie były potrzebne do niedzielnego obiadu. Jutro mam dzień wolny, więc może zaglądnę do Chyciny na gruzy GW Moltke, a przy okazji przejazdu przez Goruńsko do mauzoleum Bittnerów. Wszystko zależy od jutrzejszej aury.

Rower: Dane wycieczki: 34.00 km (4.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Znowu Bledzew

Sobota, 3 stycznia 2015 | dodano: 04.01.2015Kategoria gm. Bledzew

   Cały dzień nadaremnie czekałem aż wiatr się trochę uspokoi. Na nic zdała się moja cierpliwość, dmuchało do samego wieczora. Późnym popołudniem skoczyłem na siodełko i pedałując pod wiatr ruszyłem jeszcze raz do Bledzewa. Chciałem zobaczyć to czego nie zdążyłem wczoraj. A zwłaszcza interesował mnie kwartał budynków w uliczce za południowo-zachodnim narożnikiem rynku. Okolice młyna obfitują w malownicze zaułki, niestety to chyba najbardziej slamsowata część miasteczka. Dużo opuszczonych i walących się ruder, których bryły zasadniczo odbiegają od tradycyjnych sześcianów z dwuspadowym dachem. Budowane były tak tak jak pozwalało miejsce i ukształtowanie terenu, dawało to ciekawe załamania brył budynków. Szkoda że to wszystko się sypie. Dziś nie robiłem zdjęć, było zbyt ciemno. Muszę wybrać się tam kiedyś z aparatem przy lepszym świetle. W tej okolicy ma początek ulica Wodna. Dziś była dla mnie o tyle istotna że jakieś 1,5 km od Bledzewa na jej przedłużeniu znajduje się maleńki cmentarzyk (ok 10 a.) naszych starszych braci w wierze, do którego chciałem dotrzeć. Do dnia dzisiejszego przetrwał w stanie mocno zdewastowanym, widoczne fundamenty muru cmentarnego, kilkanaście macew i dosyć czytelny układ grobów. Byłem tam jakieś pięć lat temu, odnoszę wrażenie się że ząb czasu znów coś tu nadgryzł od tamtej wizyty. Podobno pierwsze pochówki miały na nim miejsce w latach trzydziestych XIX w. , zaś ostatnie z wiadomych powodów mniej więcej sto lat później.





   Wracając zaglądnąłem do Hertla i wypatrzyłem ciekawy nagrobek zmarłego w szczecińskim lazarecie, a pochodzącego z Bledzewa żołnierza I wojny światowej.
Na rynku zauważyłem brak na cokole figury św. Jana Nepomucena. Okazało się że została zdemontowana do konserwacji i renowacji. Figura wróci na odnowiony cokół wiosną tego roku.
   Zawsze przejeżdżałem przez Bledzew tylko główną ulicą przelotową, nie zapuszczając się w boczne uliczki, a szkoda bo jest to fajne tylko strasznie zaniedbane (przynajmniej ta część gdzie dziś zaglądnąłem) miasteczko. Żeby być w zgodzie z prawdą to obecnie jest to wieś, bowiem Bledzew prawa miejskie stracił w 1945 r.
  Wracało się znakomicie z wiatrem w plecy. W Zemsku nadłożyłem trochę drogi, zamiast bezpośrednio do Skwierzyny pojechałem przez Stary Dworek. Mam pierwsze tegoroczne 100 km. Wprawdzie uzyskane w trzech podejściach ale nic na siłę.

Rower: Dane wycieczki: 31.00 km (3.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Bledzew

Piątek, 2 stycznia 2015 | dodano: 02.01.2015Kategoria gm. Bledzew

   Dziś aura nie sprzyjała wyjazdom. Po południu wydawało się że pogoda w końcu się wyklarowała. Miałem zamiar przedostać się przez mosty w Starym Dworku na drugą stronę Obry i obok Tymskiego Młyna dotrzeć lasem do Bledzewa, następnie pokręcić się trochę po miasteczku i wrócić do domu. Pogoda wytrzymała tylko do mostu zwodzonego w Starym Dworku, zaczęło padać akurat w chwili kiedy się na nim zatrzymałem. Skapitulowałem wobec kaprysu przyrody i wykonałem w tył zwrot. Za chwilę pogoda wykonała kolejną woltę, kiedy wydostałem się znad rzeki na główne skrzyżowanie wioski wypogodziło się. Obok zabudowań na skrzyżowaniu mieszkańcy ustawili szopkę i zaprzęg Mikołaja.





   Skoro przestało padać to Bledzew pozostał nadal aktualny, zmieniłem tylko trasę. Zdecydowałem się na jazdę szosą.  W Bledzewie po przekroczeniu Obry skręciłem na Plac Klasztorny. Właśnie w rejonie dzisiejszej ulicy Plac Klasztorny znajdowały się imponujące budynki klasztoru i kościoła klasztornego. Do dnia dzisiejszego oprócz nazwy ulicy i tablicy informacyjnej nie zachowały się po nim żadne ślady.



   Wspomniane budynki były budowane tuż przed rozbiorami. Po rozbiorach i sekularyzacji dóbr zakonnych zgromadzenie miało nawet pewne kłopoty z pozyskaniem środków na ukończenie budowy kościoła. Udało się to dopiero w 1802, wtedy podobno pomógł król pruski przeznaczając na ten cel niezbędną kwotę. Wkrótce  na klasztor przyszły kolejne ciosy. W r 1815 stracił on możliwość przyjmowania nowicjuszy. W 1835 klasztor skasowano, budynki przejęło państwo pruskie a pozostałych zakonników rozesłano do różnych parafii diecezji poznańskiej. W budynkach początkowo zamierzano urządzić seminarium nauczycielskie, ostatecznie znalazło się ono w Paradyżu. Była również propozycja przekazania klasztoru biskupowi poznańskiemu, ewentualnie urządzenia w nich fabryki. Kościół natomiast zamierzano oddać katolikom w zamian za odstąpienie obecnego kościoła ewangelikom. Wszystkie propozycje ostatecznie upadły. Po nieudanych próbach zagospodarowania budynków, w grudniu 1842 wystawiono je na licytację. Jednym z warunków sprzedaży było ich rozebranie. W 1843 sprzedane budynki klasztorne zostały zburzone, a wyposażenie kościoła przekazano do okolicznych kościołów. Wcześniej w przewidywaniu kasaty biblioteka klasztorna została podzielona i cenniejsze woluminy wywieziono do Warszawy, część do Poznania i w końcu do Berlina, resztę księgozbioru po licytacji budynków wywieziono do Międzyrzecza. 600-letni pobyt cystersów na tym terenie odszedł ostatecznie w przeszłość. Razem z klasztorem został zburzony młyn słodowy znajdujący się na jego zapleczu. W połowie XIX w. na jego miejscu zbudowano nowy młyn wodny. Do dziś zachowała się w tym miejscu łąka z śladami po stawie i młynówce oraz budynek tego młyna. Rolę młynówki spełniała rzeka Jordanka uchodząca obecnie do Obry poprzez sztuczny kanał wykopany w latach trzydziestych ubiegłego wieku w ramach budowy MRU  wraz z budową na nim fortecznego zwodzonego mostu rolkowego. 



   Z Placu Klasztornego zaglądnąłem na ulicę Starodworską. Właśnie przy niej, poza terenem zabudowanym, znajduje się zbiorowa mogiła 87 żołnierzy rosyjskich z kampanii 1813. Wspominałem o niej przy jednej z swoich poprzednich wycieczek, 11 listopada ubiegłego roku.  W klasztorze o którym była mowa przed chwilą, od marca do lipca 1814 r. urządzono lazaret dla żołnierzy rosyjskich. Zmarłych grzebano własnie w tym miejscu, a na miejscu pochówku ustawiono później figurę maryjną. Dotychczas miejsce to było trochę zaniedbane. Dziś na placyku przed figurką widać ślady prac prowadzonych pod koniec listopada. Przeprowadzono wtedy na tym miejscu prace ekshumacyjne. W ich trakcie odnaleziono szczątki 35 osób pochowanych w 16 jamach grobowych. Zatem określenie "zbiorowa mogiła" była dużym uproszczeniem, był to bowiem jak się okazuje cmentarz. Odkryte szczątki zebrano do drewnianych trumien i ponownie pochowano w bezpośrednim sąsiedztwie figury. Pozostali zmarli pochowani zostali najprawdopodobniej w obrębie kopca pod pomnikiem. Z ustaleń archeologa i antropologa wynika że pochowani żołnierze to głównie młodzi ok. 20-letni mężczyźni. Znajdowano przy nich również przedmioty osobiste i niewielkie fragmenty umundurowania. Teraz po uregulowaniu kwestii własności działki teren ma zostać uporządkowany, a po renowacji figury i założeniu ewidencji miejsce to ma stanowić cmentarz wojenny.
Kolejnym miejscem do którego dotarłem był budynek młyna wodnego na ulicy Młyńskiej.



  Zaglądnąłem jeszcze na miejscowy cmentarz. Niemal zaraz za bramą znajduje się grób poznańskiego nauczyciela i historyka pochodzącego z Bledzewa Leo Hertla. Właśnie jemu zawdzięczamy monografię dotyczącą dziejów miejscowego klasztoru. Podczas jej tworzenia korzystał z częściowo dziś już nie znanych źródeł. 
  Zrobiło się szaro, czas kończyć wycieczkę i wracać do domu. Na rynku wypatrzyłem punkt informacji turystycznej, podobno znajduje się tam mała ekspozycja znalezisk archeologicznych z placu poklasztornego, a być może również przedmiotów znalezionych podczas ekshumacji na rosyjskim cmentarzyku. Trzeba będzie tu zaglądnąć w godzinach urzędowania. Mimo niezbyt udanego początku wycieczka w ostatecznym rozrachunku okazała się  wcale udana.
  
Rower: Dane wycieczki: 37.00 km (3.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W Nowy Rok - pierwsze kilometry

Czwartek, 1 stycznia 2015 | dodano: 01.01.2015Kategoria Puszcza Notecka

  Pierwsze kilometry w tegorocznym sezonie zaliczone. Wyjazd odbył się w gronie kilkuosobowym, a trasa wyjazdu wybierana na zasadzie konsensusu. Decyzje w którym kierunku się udać zapadają na kolejnych skrzyżowaniach. Ostatecznie wyszły z tego Świniary. Na skrzyżowaniu w centrum Świniar zapada decyzja, jedziemy do Murzynowa. Skręcamy w drogę prowadzącą do Jezierc.
   Kilka słów o mijanym właśnie kościele. Neogotycki, wybudowany w 1904 r jako zbór ewangelicki. Za kościołem na miejscu wcześniejszego cmentarza ewangelickiego, współczesny wiejski cmentarz komunalny. 



  Zaraz za kościołem kończy się szosa i wjeżdżamy w las. Czeka nas teraz 12 km jazdy leśnymi drogami pożarowymi. Po kilometrze jazdy drogowskaz wskazuje drogę do wiertni o której już wspominałem przy okazji któregoś z listopadowych wyjazdów. Gdybym jechał sam to może bym się skusił na wizytę u wiertaczy, ale dziś musiałem podporządkować się woli grupy. 



  Wyjeżdżamy z lasu obok byłej stacji kolejowej w Murzynowie, przy zlikwidowanej jeszcze w ubiegłym wieku linii Skwierzyna-Krzyż. Rzucający się w oczy nasyp z dziurami po wybranej podsypce przypomniał mi o planach poprzedniego burmistrza Skwierzyny dotyczących zbudowania na dawnym torowisku ścieżki rowerowej do Drezdenka. Słyszałem że Drezdenko z swojej strony oddało do użytku kawałek tej trasy. Gdyby kiedyś doszło do realizacji tego pomysłu wyszłaby fajna i bezpieczna rowerowa trasa wycieczkowa. Z Murzynowa wracamy do domu. Wyszło 34 km. Dla niektórych z nas co najmniej o 10 za dużo, czego nie ukrywali głośno wyrażając dezaprobatę. Na wszelki wypadek udawałem że nic nie słyszę o mojej w tym współwinie.

Rower: Dane wycieczki: 34.00 km (12.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)