blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 69065 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Po zapomnianych puszczańskich cmentarzach

Niedziela, 8 listopada 2015 | dodano: 08.11.2015Kategoria Puszcza Notecka

   Wczorajsza wizyta na cmentarzyku w Jeziercach posunęła mi pomysł aby jeszcze teraz na początku listopada odwiedzić wszystkie znane mi cmentarzyki które przetrwały po nieistniejących już dziś osadach. Początkowo myślałem o wolnym dniu 11-go, ale skoro małżonka zaproponowała że dobrze byłoby gdybym zniknął z domu na jakieś trzy-cztery godziny, skorzystałem z okazji i wyrwałem się z domu na godzin pięć. Zapakowałem do sakwy zakupione po drodze w Netto znicze i w drogę.
    Pierwszy cmentarz leży całkiem blisko bo na ósmym kilometrze, jeszcze przed Świniarami. Kiedyś służył on niemieckim mieszkańcom pobliskiej kolonii tzw "Hojlandu". Za drzewami majaczą zabudowania pobliskiego gospodarstwa. Zapalone znicze świadczą że ktoś był tutaj stosunkowo niedawno.




"Hojland"

    Kolejny kilka kilometrów dalej, na czternastym kilometrze. Spoczywają na nim mieszkańcy pobliskiej, dziś nieistniejącej kolonii leżącej pomiędzy Świniarami, a Nowym Dworem. Położony malowniczo na grzbiecie piaszczystego pagórka. Dziś ktoś tu już był i zostawił zapalone znicze.






Na pagórku.

   Trzeci z cmentarzy, tuż za Nowym Dworem, na czternastym kilometrze mojej wyprawy. Służył mieszkańcom Nowego Dworu. Tu już nie było nikogo. Pomimo tego że leży tuż przy drodze odszukanie kilku zachowanych nagrobków zajęło mi sporo czasu. Najlepiej widoczny jest z drogi do Międzychodu. Zostawiam zapalony znicz i ruszam w dalszą drogę. 




Nowy Dwór.

    Kolejny mógłby być w Skrzynicy, niestety na jego miejscu rośnie tylko pojedyncza tuja, a wokół jej pnia leży kilka taczek gruzu z zniszczonych nagrobków. Kilka kilometrów dalej porzucam szosę i wjeżdżam w puszczę. Mniej więcej na dwudziestym kilometrze istniała wioska Hoffnung. Jako Nadziejewki przetrwała w urzędowym spisie miejscowości prawie do końca dwudziestego wieku, jednak już od bardzo dawna nikt tam nie mieszkał, nawet nigdy nie udało mi się znaleźć śladów po zabudowaniach. Na stoku pagórka gdzie spoczywają zmarli z Nadziejewek zachowało się kilka nagrobków i parę słupków z ogrodzenia. Wypalony znicz świadczy że ktoś tu już był kilka dni temu.


Nadziejewki.

   Teraz muszę niestety porzucić okolice zamieszkałe i ruszać w leśne ostępy. Ruszam na poszukiwanie cmentarza który pozostał po niezasiedlonej osadzie Pechlüge. Niektórzy usiłują używać dla tego miejsca nazwy Trąbki. Obecnie znajduje się tam kilka poletek używanych przez koła łowieckie. Chciałem sobie ułatwić dojazd do cmentarzyka, a w rezultacie dołożyłem kilka kilometrów błądząc wśród bliźniaczo podobnych dróg, poletek i sosen. W końcu dotarłem na miejsce, jest to trzydziesty pierwszy kilometr dzisiejszego wyjazdu. Na cmentarzyków żadnych śladów że ktoś tu już był wcześniej.




Pechlüge.

   O tej tajemniczej osadzie nie znalazłem nigdzie żadnych wiadomości. Czasem przewija się tylko jej nazwa. Dotarłem tylko do informacji że mieszkało tu kilka rodzin żyjących z uprawy kilkudziesięciu hektarów ziemi i pracy w lesie. Tu również urodził się Karl Giering, brunatna postać epoki nazizmu. Giering pracował w centrali gestapo, był szefem referatu zajmującego się zwalczaniem dywersji. Jego szczególnymi osiągnięciami było;
- śledztwo w sprawie zamachu na Hitlera w 1939 r. w Monachium,
-  rozstrzelanie w Moskwie i spalenie pod kotłami elektrociepłowni grupy kłopotliwych dla Stalina niemieckich komunistów którzy zostali w 1940 przekazani dla gestapo pod warunkiem że nie zostaną wywiezieni z Rosji,
- a na koniec rozbiciem francuskiej części siatki szpiegowskiej znanej jako "Czerwona Orkiestra".
Umknął sprawiedliwości dziejowej umierając na nowotwór w roku 1945.
   Opuszczam Pechlüge i ruszam w dalszą drogę do Kozy. W latach trzydziestych nazwę zamieniono na niemiecką -Waldluch. Koza również nie została zasiedlona. Zachował się jedynie szpaler pomnikowych drzew rosnących przy wiejskiej drodze i spory cmentarz. Jest to trzydziesty piąty kilometr jazdy. Wypalone znicze świadczą że ktoś był tu już wcześniej. Zostawiam znicz i czas wracać do Skwierzyny.




Koza.

    Zostały jeszcze odległe o 17 km. Jezierce. I znów zostawiam kolejny znicz, sprzątam zauważoną wczoraj butelkę i w drogę do domu. Muszę cofnąć wczorajsze podejrzenie to nie była butelka po wódce. Nie wiem po czym ona była, ale to nie zmienia faktu że nie powinna być wyeksponowana na najbardziej widocznym nagrobku.
  Teraz tylko liczę na to, że jutro rano nie usłyszę o olbrzymim pożarze Puszczy Noteckiej spowodowanym przez nieodpowiedzialnego osobnika który zostawił zapalone znicze bez dozoru.
   

Rower: Dane wycieczki: 67.20 km (50.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!