- Kategorie:
- gm. Bledzew.62
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.52
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
W Nowotomyskie
Czwartek, 19 maja 2022 | dodano: 21.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. nowotomyski, Stare nekropolie i mauzolea, Wielkopolska
Kolejna wycieczka w okolice Opalenicy i Nowego Tomyśla. To jest ta część pogranicza wielkopolsko-lubuskiego gdzie dotąd, nie licząc poprzedniej, zapuszczałem się jedynie przypadkowo bywając w Miedzichowie albo w Zbąszyniu. Tym razem ponownie, ale innymi drogami, odwiedziłem Lwówek, Wąsowo i Nowy Tomyśl.
Do Lwówka dotarłem przez Kwilcz i Miłostowo. Nie przepadam za drogą krajową 24, ale jeszcze mniej rajcują mnie piaszczyste i szutrowe drogi na które mogłem liczyć w okolicy Lewic i Zębowa. Teraz również nie udało się uniknąć kilkukilometrowej drogi szutrowej z Miłostowa do Linii, ale szczęśliwie okazało się że nie była zbyt grząska i dało się ją pokonać bez schodzenia z siodełka.
Korzystając z okazji w Lwówku zajrzałem do wnętrza miejscowego kościoła. Otwarte było również wejście do krypty. W jej głębszej części było zbyt ciemno żeby cokolwiek dojrzeć, jedynie w przedsionku starcza światła aby dojrzeć dwie trumny z doczesnymi szczątkami dawnych właścicieli miejscowych dóbr. Słabo czytelna tabliczka na jednej z nich pozwala się domyślić że spoczywa w niej Emilia z Mielżyńskich Korzbok Łącka, zatem obok niej prawdopodobnie leży jej mąż Stanisław. Byli ostatnimi z lwóweckich Łąckich, zmarli bezpotomnie. Ich dobra tuż przed II wojną światową przejęli siostrzeńcy Stanisława; Janusz i Feliks Tyszkiewiczowie. Stanisław Łącki oprócz odziedziczonych włości rodowych był również spadkobiercą Emilii Sczanieckiej, ( była siostrą jego babki Nimfy Sczanieckiej). Przez kilkanaście lat mieszkał w odziedziczonym po niej Pakosławiu. Pasją Stanisława były konie. Posiadany majątek pozwalał mu na prowadzenie w pobliskim Posadowie jednej z największych prywatnych stadnin w Europie. Jego stadnina dostarczyła w okresie międzywojennym ponad 1000 koni dla wojska. Wziął czynny udział w powstaniu wielkopolskim, był organizatorem i komendantem Straży Ludowej w Lwówku, sfinansował m.in. zakup broni dla oddziału kawalerii.
Wyjeżdżając z Lwówka zajrzałem jeszcze pod miejscowy cmentarz i pod ruiny kościoła ewangelickiego. Kościół ewangelicki podobno jeszcze stosunkowo niedawno służył jako magazyn, dziś teren jest zamknięty, ale sądząc po tym co widać z ulicy z świątyni została tylko wieża i mury bez zadaszenia
.


Wnętrze kościoła parafialnego w Lwówku.


Lwówek. W kościelnej krypcie. Trumny Stanisława i Emilii Korzbok Łąckich.


Lwówek. Kaplica grobowa Łąckich i Tyszkiewiczów.


Lwówek. Barokowy kościół cmentarny.


Lwówek. Niszczejący kościół ewangelicki.


Chraplewo. Pałac von Hardtów.
W Wąsowie byłem tydzień temu. Dziś miałem więcej czasu na bliższe poznanie otoczenia pałacu. Byłem zatem pod stojącym nieco z ubocza, starszym od zamku, pałacem Sczanieckich, przy pobliskiej kaplicy i w przypałacowym parku. W głębi parku kryje się prywatny rodowy cmentarz von Hardtów. Kieruje do niego strzałka na alejce przed stawem. Kolejnych strzałek nie ma, a jak się okazuje wcale nie jest tak łatwo odszukać go wśród chaszczy i wiatrołomów. Cmentarz zaprojektowano z rozmachem, znajdują się tu groby Richarda von Hart - przemysłowca i bankiera z Niemiec, który wykupił majątek Wąsowo w 1868 r., jego żony Elizy von Hardt z d Schemman, jego syna Willhelma von Hardta, który około 1900 r. rozbudował nowy pałac do obecnego kształtu oraz Herberta von Tiedemanna. Ojciec małoletniego Herberta, Henryk von Tiedemann jeden z założycieli Hakaty, był zięciem Richarda i szwagrem Wilhelma von Hardt.

Wąsowo. Pałac von Hardtów.

Wąsowo z innej perspektywy.


Wąsowo. Pałacyk Sczanieckich.


Wąsowo. Kaplica.


Wąsowo. Wejście na cmentarz von Hardtów.


Wąsowo. Nagrobek von Hardtów.


Wąsowo. Tablica nagrobna Richarda von Hardt.


Płyta nagrobna Herberta von Thiedemanna, wnuka von Hardtów.


Dzisiaj patrząc na to mam mieszane odczucia.
Tym razem powrót do domu nieco inną drogą. Skorzystałem z drogi krajowej 92 na której panuje spory ruch, ale posiada szerokie i wygodne pobocza, a od Miedzichowa do Trzciela oddzielnie poprowadzoną drogę dla rowerów.Rower:Kross
Dane wycieczki:
163.08 km (9.00 km teren), czas: 09:28 h, avg:17.23 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Środa, 18 maja 2022 | dodano: 19.05.2022
Dziś tylko wyjazd do Zemska. Bez udziwnień i dodawania pobocznych szlaków.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
17.05 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:18.27 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kaiserówka
Wtorek, 17 maja 2022 | dodano: 18.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński
Na niedzielnym rajdzie spotkałem znajomego którego opowieści są dla mnie nieustającym źródłem inspiracji do wycieczek w okolice Sulęcina. Poprzednim razem zaintrygował mnie opowieścią o pomniku lotnika, tym razem był to Karl Kaiser postać która swoją działalnością jest zbliżona do starszego o jedno pokolenie Maxa Bahra gorzowskiego przemysłowca i filantropa niezwykle żywo interesującego się sprawami bytowymi swoich pracowników.
W niedzielę po raz pierwszy usłyszałem o Karlu Kaiserze, o "Kaiserówce", o jego fabryce silników elektrycznych. Była to intrygująca opowieść która stała się tematem do kolejnej wycieczki.
Kim był Kaiser (ur. w 1888 r.), otóż wbrew opiniom o bezdusznych kapitalistach goniących tylko za zyskiem ten był kapitalistą z ludzką twarzą. Pochodził z pobliskiego Glisna i był synem rolnika i cieśli Wilhelma Kaisera. Zawsze był uważany za pracowitego i ambitnego. W 1909 r wyjechał do Berlina i podjął pracę i naukę w przemyśle elektrotechnicznym. Trafił do zakładów Borsiga. Jego szefowie i nauczyciele wpoili mu zasadę że dobry biznes to zadowoleni pracownicy którzy mają zapewniony pakiet socjalny, mieszkania, nie martwią się o wyżywienie rodziny i mają zapewnioną rozrywkę. Jeżeli mają zabezpieczone swoje podstawowe sprawy bytowe to przekłada się na zysk przedsiębiorcy. Szybko dostrzegł potencjał rozwojowy tkwiący w młodej dziedzinie, produkcji silników elektrycznych. W roku 1918 wraca do Sulęcina i w latach 1919-1929 udaje mu się zbudować jedno z największych w Niemczech przedsiębiorstw w branży elektrotechnicznej. Oprócz samej fabryki zadbał o mieszkania i rozrywkę swoich pracowników budując mieszkania i kompleks rekreacyjno rozrywkowy na Winnej Górze. Zmarł w nieznanych okolicznościach w sowieckiej niewoli. Zakłady Kaisera w latach późniejszych stały się filią Ursusa, dziś stoją opuszczone i niszczeją. Kaiserówką mieszkańcy miasta nazywają budynek który mógł być pałacykiem właściciela. Położony w parku, nad stawami, dziś sprawia wrażenie zaniedbanego slamsu.
Żeby nieco rozbudować plan wycieczki, do Sulęcina pojechałem przez Krzeszyce, aby do miasta dotrzeć starą drogą krzeszycką. Na sporym odcinku jest wybrukowana kocimi łbami chociaż nie brakuje również odcinków piaszczystych. Przy drodze stoi kilka tablic z miejscowymi legendami. Dwie z nich dotyczą małego jeziorka Głębokiego. Do jeziorka prowadzi boczna dróżka w głębokim wykopie, a po drugiej stronie drogi krzeszyckiej gdzieś w kierunku Postomii ciągnie się sporych rozmiarów rów. Według jednej z legend podczas wojen napoleońskich w jeziorze zatopiono skarb wojenny. Skarb ten próbowano później wydobyć, a jedną z metod miało być spuszczenie wody do Postomii. W tym celu przekopano naturalny wał ziemny otaczający jezioro i rowem spuszczono część wody. Jezioro okazało się jednak zbyt głębokie i skarb nadal czeka na odkrywców. Według drugiej dawno temu chłopi z Rudnej jechali nocą do Łagowa. O północy znaleźli się w okolicy jeziora, w pewnym momencie konie zatrzymały się i nie chciały iść dalej. Mężczyźni zeszli z wozu aby zobaczyć co się stało. Zobaczyli tłum karzełków które kopały w poprzek drogi rów do Postomii. Karzełki nie dały się spłoszyć okrzykami, wtedy jeden z chłopów strzelił z bata. Krasnale przerwały pracę, nastąpił wielki huk i wszystko zniknęło. Wykop na drodze zasypał się a pozostały jedynie wyrwa w wale i rów po drugiej stronie drogi.
Tuż przed Sulęcinem natknąłem się na leżącą na skraju lasu tablicę dotyczącą kopca kamieni. Kopca wprawdzie nie odnalazłem. Wydaje się że u źródeł opowieści leży prawdziwa historia kryminalna. W sierpniu 1840 r. niejaki Johan Friedrich Wilhelm Honig, pomocnik nauczyciela w Templewie, zamordował swoją kochankę ponieważ nie chciała zgodzić się na ukrywanie ciąży i potajemny poród w Świebodzinie. W marcu następnego roku sąd w Frankfurcie skazał winowajcę na powolne łamanie kołem aż do śmierci. Król złagodził wyrok zamieniając karę na ścięcie toporem. Rankiem 1 maja 1843 r Honig został przewieziony na miejsce egzekucji. Według tradycji egzekucji miało się przyglądać 7000 osób. Tuż przed tym urzędnik powiatowy z Sulęcina o nazwisku Tanem zwrócił się do skazańca słowami: " Leben sie wohl Honig" „Żyj zdrów Honig”. To powiedzenie było później używane podczas gry w skata aż do II wojny światowej. Topór kata, który został użyty do ścięcia, podobno znajduje się obecnie w berlińskim muzeum i upamiętnia ostatnią taką egzekucję. Honig jest pochowany pod małym kopcem w pobliżu miejsca, w którym został stracony. Jeszcze przed wojną było zwyczajem, że każdy przechodzień dorzucał kamień na szczyt stosu.
W naszej niedzielnej rozmowie poruszaliśmy też temat kamieni pamiątkowych leżących wokół jeziora Buszno. Jeden z nich miał podobno być nazywany Adolfem, ale to już chyba jest legenda. Jest tam kilka bezimiennych głazów oraz kilka dedykowanych pamięci konkretnych osób : Otto Wenigena - kapitana niemieckiej łodzi podwodnej z czasu I wojny światowej, oraz Fererstacka i Oblasera (jak sądzę byli to zasłużeni leśnicy tutejszych lasów). W drodze powrotnej zajechałem nad jezioro. A skoro Buszno to wdrapałem się również na pobliską górę Bukowiec aby zjeżdżając do Wielowsi zajrzeć do Sulęcińskich Cisów. Jest to jedyne w naszym województwie skupisko cisów naturalnie rosnących w głębokim jarze.
Cisy były ostatnim punktem wycieczki, odtąd pozostało jeszcze do domu około 30 km.

Remiza w Krzeszycach.

Nad Postomią.

Miejsce wodowania :).

Jeziorko Głębokie.

Stara droga krzeszycka.

Domy Kaisera.


Kaiserówka.


Dawna fabryka Kaisera.


Bezimienny kamień znad Buszna.

Kamień Weddigena.


Kamień Weddigena.

Kamień Fererstack.


Kamień Oblassera.


Na szczycie Bukowca.


Kamień Winnika.


Kolejny bezimienny głaz na stokach Bukowca.


Cisy Sulęcińskie.


Za płotem cisowy las.


Drzwi do lasu.
/
Rower:Kross
Dane wycieczki:
118.39 km (34.00 km teren), czas: 07:43 h, avg:15.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wiosenny Rajd Rowerowy
Niedziela, 15 maja 2022 | dodano: 15.05.2022Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka
Dziś wziąłem udział w organizowanym przez Jednoślad i Nadleśnictwo Karwin Wiosennym Rajdzie Rowerowym . Znakomita okazja do spotkania z przyjaciółmi i znajomymi z poprzednich rajdów i tras rowerowych. Zjawili się między innymi dawno nie widziani znajomi z sąsiednich regionów Wielkopolski. Trasa prowadziła drogami doliny Noteci i zachodniej części Puszczy Noteckiej i dla Jednośladu liczyła ok 60 km. Ja z kolegą byliśmy na statusie specjalnym, trzeba przecież jakoś dotrzeć do miejsca zbiórki i potem wrócić. Kolega twierdzi że 150 kilometrowe wycieczki dobrze mu robią na nogi, więc dla dobra jego nóg wróciliśmy do domu przez Międzychód. Wyszło nawet o kilka więcej :)).

Z Jednośladem i Nadleśnictwem Karwin.

Puszczańskie Jezioro Łąkie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
153.33 km (23.00 km teren), czas: 08:46 h, avg:17.49 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W okolice Międzyrzecza
Piątek, 13 maja 2022 | dodano: 13.05.2022
Ruszyliśmy z kolegą szerokim łukiem w kierunku Międzyrzecza. A po drodze odwiedziliśmy naszego wspólnego kolegę który zazwyczaj całe lato koczuje w Stołuniu.

Międzyrzecz, zamek.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
65.97 km (26.00 km teren), czas: 04:38 h, avg:14.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lwówek i Wąsowo
Wtorek, 10 maja 2022 | dodano: 11.05.2022Kategoria ponad 100 km, Wielkopolska, pow. nowotomyski
Wycieczka do Lwówka i Wąsowa trochę nieoczekiwanie zmieniła się w wycieczkę śladami Emilii Sczanieckiej wielkiej patriotki i działaczki społecznej w XIX-wiecznej Wielkopolsce. Szczaniecka - jest niepoprawną formą zapisywania jej nazwiska.
Wąsowo interesowało mnie od dawna za sprawą zdjęć pałacu wykonanych przez znajomych cyklistów, natomiast Lwówek wypadł tak jakoś po drodze. Wcześniej zerknąłem do internetu co znajdę tam ciekawego bez nadkładania drogi. Okazuje się że niemal wszystkie miejscowości po drodze z Lwówka do Wąsowa mają związki z rodem Sczanieckich, a zwłaszcza z Emilią. Są to po kolei Pakosław gdzie spędziła niemal całe dorosłe życie, Brody gdzie przeszła na świat, Michorzewo gdzie znalazła wieczny spoczynek i Wąsowo gdzie w pałacu dziadków spędziła siedem lat swojego dzieciństwa.
Początkowo wszystko sprzysięgło się przeciw temu wyjazdowi i zastanawiałem się czy nie zawrócić do domu, ostatecznie klamka zapadła dopiero około południa. Stąd pewien pośpiech.
Do Brodów dotarłem przez Pakosław bez zatrzymywania, pozostawiając sobie poszukiwanie miejscowego pałacyku Sczanieckiej na drogę powrotną. Dworu w Brodach w którym w roku 1804 przeszła na świat nasza bohaterka już nie ma, a stojący tu pałac powstał w 1890 dla kolejnego właściciela Brodów Paula Pfluga. Obok pałacu mamy drewniany kościół z XVII wieku. Na placu kościelnym stoją; międzywojenny pomnik upamiętniający poległych w I wojnie i powstaniu wielkopolskim, później uzupełniony tablicą z kolejnymi ofiarami II wojny, oraz XVII wieczna drewniana dzwonnica. Po drugiej stronie ulicy naprzeciwko pałacu stoi po ewangelicka kaplica będąca jednocześnie mauzoleum rodziny von Pflugów.
Po powrocie do Pakosławia ruszyłem w poszukiwaniu pałacu w którym Emilia spędziła ponad 50 lat swojego życia.
W 1823 roku podzielono majątek po zmarłych rodzicach Emilii, jej przypadł Pakosław, Michorzewo i Michorzewko. Stąd prowadziła swoją walkę o utrzymanie polskości, swoją działalność społeczną, tu przyjmowała emisariuszy. Również stąd na prośbę brata, powstańca listopadowego, przeprowadziła zbiórkę na zorganizowanie i utrzymanie wielkopolskich oddziałów powstańczych. Do zebranych wówczas 8 tys. talarów dołożyła jeszcze 16 tys. z własnych środków. Kiedy zmarła w 1896 roku jej pogrzeb zamienił się w wielką patriotyczną manifestację. Kondukt pogrzebowy z Pakosławia do Michorzewa ciągnął się podobno na 12 km.
Do niszczejącego pałacu prowadzi boczna dróżka za zabudowaniami folwarcznymi.
Życzeniem Emilii było spocząć na cmentarzu w Michorzewie gdzie znajdowały się groby jej braci i dziadków. Skromny grób Emilii leży przy miejscowym kościele. Obok widać tablice i płyty nagrobne rodziny
Na identyfikację miejscowego pałacu zwyczajnie zabrakło czasu. Ostatni punkt wycieczki również potraktowałem po macoszemu. W Wąsowie nie zwróciłem uwagi na skromniejszy XVIII wieczny pałacyk Sczanieckich całą uwagę skupiając na zbudowanej w drugiej połowie XIX wieku świetnej rezydencji rodu von Hardt późniejszych właścicieli Wąsowa. Wąsowo wraz z Brodami w wyniku działów rodzinnych przypadło bratu Emilii Konstantemu, w późniejszych latach z powodu problemów finansowych rodzina została zmuszona do sprzedaży majątku.
Właśnie w Wąsowie u babci Anastazji Sczanieckiej po przedwczesnej śmierci rodziców wychowywała się Emilia z rodzeństwem.
Od tej chwili pozostało do domu ponad 80 kilometrów, pokonanych w zasadzie jednym potężnym skokiem. W domu pojawiłem się około 22-giej.

Rynek w Lwówku.


Lwówek kościół parafialny.


Zabytkowy drewniany kościół w Brodach.


Dzwonnica w Brodach.


Brody, pomnik poległych w obydwu wojnach światowych i powstańców wielkopolskich.




Pałac w Brodach.


Brody, po ewangelicka kaplica.


Pałacyk Emilii Sczanieckiej w Pakosławiu.


Niszczejący taras.


Pakosław, pomnik Emilii Sczanieckiej.


Michorzewo, nagrobek Emilii Sczanieckiej.




Pałac w Wąsowie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
192.31 km (1.00 km teren), czas: 09:51 h, avg:19.52 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Grodzisko nad Ilanką
Niedziela, 8 maja 2022 | dodano: 09.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. słubicki, pow. sulęciński, Puszcza Rzepińska
Od dawna nurtowało mnie grodzisko leżące w Puszczy Rzepińskiej nad brzegami Ilanki w okolicy Tarnawy Rzepińskiej. Jednak jak się przekonałem podczas pierwszej, nieudanej wyprawy poszukiwawczej grodzisko leży na północnym brzegu Ilanki i od strony Tarnawy raczej tam się nie uda dotrzeć. Trzeba próbować od strony Rzepina lub bliższego dla mnie Wystoku. Ponowne podejście, tym razem od Wystoku, również było chybione. Dopiero teraz po kilku istotnych informacjach uzyskanych od Mareckiego strzał był bezbłędny. Marku dziękuję!
Dlaczego akurat to grodzisko znalazło się w kręgu obiektów które wzbudziły moje zainteresowanie. Generalnie jestem pełen podziwu dla społeczności które mimo ówczesnych skromnych możliwości technicznych porywały się na przedsięwzięcia wymagające przemieszczenia olbrzymich mas ziemi a to niewątpliwie do takich należy. Ponadto, co dodatkowo wzbudziło moją ciekawość, według szczątkowych dostępnych informacji należy do największych w granicach województwa lubuskiego.
Miejsce jest z natury trudno dostępne, jest to stromy pagórek kemowy otoczony z wszystkich stron wodami Ilanki i Cierniczki oraz bagnami . Do dziś jedyną dostępną drogą jest wąska grobla na bagnach. Według archeologów gród funkcjonował w okresie od VIII do X wieku, nie ma natomiast na jego temat żadnych źródeł pisanych. Znalezione fragmenty ceramiki są jednoznacznie pochodzenia słowiańskiego. Konstrukcja grodu odbiega znacząco od innych okolicznych i wskazuje na podobieństwo do warowni wieleckich, przede wszystkim jest o wiele większa i wieloczłonowa (całość zajmuje, licząc na oko, ok. 3 ha).
Gród został opuszczony, czy też zniszczony, ok połowy X wieku co być może ma związek z piastowską inwazją na ziemie Lubuszan i ich sąsiadów.
Na wycieczkę wypuścił się ze mną kolega. Twierdzi że takie 150 kilometrowe wycieczki dobrze mu robią na dolegliwości nóg. Do Wystoku jechaliśmy przez Sulęcin, powrót zrobiliśmy przez Torzym i Łagów.

Mury miejskie - Sulęcin.

Dom Joannitów - Sulęcin.

Sulęcińska droga powiatowa do Ośna.

Mapka lidarowa grodziska nad Ilanką.

Grodzisko nad Ilanką.

Obwałowanie majdanu grodziska.

Wjazd na grodzisko.


Cierniczka.



Z kościółka w Pniowie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
150.61 km (7.00 km teren), czas: 09:35 h, avg:15.72 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Łagów
Piątek, 6 maja 2022 | dodano: 07.05.2022Kategoria ponad 100 km, Łagów
Szybki popołudniowy wypad do Łagowa. Popołudniowy dlatego że wybrał się ze mną kolega który dzisiaj pracował. Szybki dlatego że poza jazdą starczyło czasu tylko na półgodzinny spacer wokół zamku, amfiteatru i obydwu bram; Marchijskiej i Polskiej. Powrót, aby nie powtarzać trasy dojazdowej, zrobiliśmy przez Żelechów, Bucze, Lubrzę, Wysoką i Międzyrzecz.
W Romanówku pod Lubrzą przypadkowo natrafiliśmy na ślady hitlerowskiego obozu pracy przymusowej RAB Libenau I. W obozie więziono Żydów z łódzkiego getta zatrudnionych przy budowie pobliskiej autostrady. Latem 1942 zaniechano prac przy budowie, a więźniów wywieziono do innych obozów. Do pomysłu budowy tej autostrady powrócono dopiero w XXI wieku.

Zamek Łagów.

Łagów. Brama Marchijska.

Wiadukt w Łagowie.

Przy byłym Obozie Pracy Przymusowej Lubrza.

Ślady po barakach hitlerowskiego obozu pracy przymusowej w Lubrzy.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
101.79 km (1.00 km teren), czas: 06:03 h, avg:16.82 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zdroisko
Czwartek, 5 maja 2022 | dodano: 05.05.2022Kategoria pow. strzelecko-drezdenecki, gm. Santok
Dziś wypuściłem się do kompleksu lasów zawartego pomiędzy Płomykowem, doliną Santocznej, Zdroiskiem i drogą krajową 22. Do Zdroiska dotarłem żółto-niebieskim szlakiem przez rezerwat Zdroiskie Buki. Rezerwat odwiedzam i piszę o nim przynajmniej raz w sezonie np. tu więc nie ma sensu się powtarzać.
Nie wjeżdżałem do samej wioski, skusiłem się bowiem na wjazd do bocznej uliczki która wyprowadziła mnie na groblę na Santocznej. Grobla spiętrzała ongiś rzeczkę dla potrzeb młyna, a może kuźnicy. Tutaj obie opcje są możliwe ponieważ w erze przedindustrialnej Zdroisko było lokalnym ośrodkiem wytopu i obróbki żelaza dla potrzeb armii pruskiej.
Stamtąd zawróciłem w kierunku Santoka planując jeszcze zajechać nad Jezioro Racze w okolicy Gralewa. Powrót do domu przez Janczewo, Górki i Gorzów.

Kolory na czasie.

Palisada nieznanego przeznaczenia.

Ustawiony w dowód wdzięczności władz Strzelec Krajeńskich dla leśników którzy uchronili dla przyszłych pokoleń walory doliny Santocznej.

Meandrująca Santoczna.

Kaskada w Zdroisku.

Ruiny młyna.

Dolinka Łączy.

Jezioro Racze.

Strzelnica w każdej gminie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
88.68 km (18.00 km teren), czas: 05:13 h, avg:17.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Środa, 4 maja 2022 | dodano: 04.05.2022
Wyjazd do Zemska. W zamyśle miał być znacznie przedłużony i pewnie by tak było gdyby nie pechowy kawałek szkła na który gdzieś najechałem. Po naprawie kapcia moja werwa zmalała niemal do zera. Wróciłem tradycyjnie przez Popowo.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
25.52 km (2.00 km teren), czas: 01:34 h, avg:16.29 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)