blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2025 button stats bikestats.pl Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(8)

Moje rowery

Kross 75228 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Szlak Bobrów

Wtorek, 10 marca 2015 | dodano: 10.03.2015Kategoria MRU

   Małżonka prosząc mnie o wyjazd w pewnej sprawie rodzinnej nie podejrzewała że przy okazji urządzę sobie wycieczkę. Króciutką, bo dodatkowych kilometrów było niewiele, natomiast zajęła mi ona trochę czasu. 
   Jeszcze przed wyjazdem myślałem o przeprawieniu się za Obrę i wyjeździe na szosę kostrzyńską. Tam po kilku kilometrach zamierzałem wykonać zwrot w jedną z kilku dróg pożarowych aby dotrzeć do mostu w Starym Dworku lub Bledzewie i dopiero wtedy jechać prościutko do miejsca przeznaczenia, czyli Zemska . Z takimi zamiarami dojechałem do Oberskiego Młyna o którym wspominałem kilka dni temu. Pomyślałem o dawno nie odwiedzanej ścieżce edukacyjnej czyli tytułowym szlaku. Zjazd nad Obrę przed wiaduktem, do pierwszego punktu czyli miejsca gdzie kiedyś stał młyn o czym informuje stosowna tablica:



   Myślałem że przy okazji budowy mostu na S3 zasypano wszystkie budowle hydrotechniczne, okazuje się że jednak nie wszystkie. Zachował się kawałek kanału nad którym pracowały koła młyńskie, obmurowane nabrzeże i jakiś filar w wodzie nieznanego przeznaczenia. Są jeszcze wspomniane świerki, pomnikowy dąb, a po drugiej stronie szosy cmentarzyk o którym również już kilka dni temu wspominałem.

 



   Aby udać się w dalszą drogę muszę przejechać pod nowym mostem na Obrze. Dla zmotoryzowanych droga kończy się zaraz za mostem na labiryncie zbudowanym z żerdzi,  a blokującym dostęp do dalszej części ścieżki




Co jakiś czas napotykam kolejne tablice; a to bóbr, a to wydra. A niemal cały czas droga prowadzi brzegiem rzeki.





   W końcu docieram w pobliże obozu budowniczych GW Ludendorff. O wspomnianym na tablicy obozie jenieckim w tym miejscu nigdy nie słyszałem, być może jestem niedoinformowany. Rzeka lekko oddala się od wysokiej zalesionej skarpy na której zachowały się ślady fundamentów baraków i resztki obozowej infrastruktury. Niektóre miejsca dosyć niebezpieczne, np. za ceglaną ścianą przez niczym nie zabezpieczone otwory można wpaść do podziemnych pomieszczeń prawdopodobnie oczyszczalni ścieków. Głębokość wprawdzie tylko ok 3-4 m., ale i tak jest wystarczająca aby zrobić sobie krzywdę, a w najlepszym wypadku mieć problemy z wydostaniem się na powierzchnię.  Kilka zdjęć i następny przystanek pod Ludendorffem.











   Zatrzymałem się jeszcze na kilka chwil u podnóża Lisiej Góry. Widoczne ruiny to resztki jednej z odosobnionych wież (Pz. W. 866) rozbudowanej w roku 1938 o kazamatę dla armaty przeciwpancernej kalibru 37 mm. Był to jedyny taki obiekt zbudowany we wschodnich fortyfikacjach Niemiec. U dołu zdjęcia po lewej stronie widać przysypane liśćmi i trawą resztki owalnego łoża wspomnianej armaty. Pierwotnie dostęp do kazamaty był tylko od strony podziemnej części obiektu. Wybuch rozerwał pomieszczenie bojowe odsłaniając wejście do dwóch pomieszczeń pomocniczych i poterny prowadzącej w głąb góry. Osypujący się przez wiele lat piasek z szczelin w stropie zasypał dostęp do dalszych korytarzy. Niewykluczone że za piaskiem są zawały. Kilka lat temu  ktoś wywiózł część piasku na zewnątrz (pewnie jakaś nieoficjalna inicjatywa miłośników MRU) i dziś dostępne jest jakieś 30-40 m korytarza. 



   Właśnie w tym miejscu kończy się najciekawszy fragment ścieżki liczącej ok 15 km. Pozostała część szlaku to leśne drogi dojazdowe. Zaczyna siąpić lekki kapuśniaczek. Czas wypełnić cel dzisiejszego wyjazdu. Pozostał szybki przejazd do Starego Dworku i Zemska oraz szybkie załatwienie sprawy dla której odbyła się cała ta wyprawa.   Tymczasem kapuśniaczek zamienił się w słaby deszcz, wystarczający jednak do tego aby podczas powrotu przemoknąć.
   Niemal w każdej z okolicznych wiosek straszą ruiny przynajmniej kilku rozpadających się budynków, płotów, sterczące krokwie dachów bez poszycia. Wygląda to jak żebra zwierząt które padły na pustyni. Na mnie takie widoki działają przygnębiająco. Niestety nie inaczej jest w obydwu miejscowościach.


Rower: Dane wycieczki: 22.00 km (5.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Krasne Dłusko

Niedziela, 8 marca 2015 | dodano: 08.03.2015Kategoria gm. Przytoczna

   Dziś tylko krótki wyjazd z Arturem nad Wartę, a potem półką wału przeciwpowodziowego do Krasnego Dłuska. Droga o nawierzchni trawiastej ale wykorzystywana rolniczo więc śladami kół jedzie się dosyć łatwo. Wokół tylko przyroda, żerujące na polach łabędzie, nad głową skowronki. Czysta sielanka.


Tzw. betonka prowadząca do wałów


Nie wszędzie teren nadawał się do zmeliorowania. Pozostające gdzieniegdzie bagna dają nam wyobrażenie jak ten teren wyglądał  przed osuszeniem doliny Warty w XVIII w


Warta


Budynek folwarczny, prawdopodobnie spichlerz


Pałac


Nie mam pewności, ale myślę że w tym budynku była szkoła

   Teren w Dłusku ponosi się na tyle że wał staje się zbędny i kończy się przy ogrodzeniu pałacu. Podglądnąłem od zaplecza jeden z budynków folwarcznych, prawdopodobnie był to spichlerz. Widok pałacu od strony Warty niefotogeniczny. Z brzegu widać tylko schody prowadzące do furtki,  furtkę w płocie zbudowanym z betonowych płyt, a znad płotu widoczny jest jedynie dach budynku. Trochę lepiej wygląda to z drugiej strony.




Okolice Chełmska

    Powrót początkowo w kierunku Nowej Niedrzwicy, aby jeszcze w lesie przed wioską skręcić do Chełmska. Chełmsko omijamy od strony opłotków, i z Chełmskiej Góry zjeżdżamy do Skwierzyny.

Rower: Dane wycieczki: 25.00 km (20.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Dobrojewo i Zemsko

Sobota, 7 marca 2015 | dodano: 07.03.2015Kategoria gm. Skwierzyna

   Dzisiaj wyjeżdżałem dwa razy. Rano w składzie trzyosobowym, ogólny kierunek Murzynowo, Dobrojewo i Gościnowo. Dłuższa przerwa miała miejsce pod kościołem w Dobrojewie. W miejscowości dominuje zabudowa rozproszona, zatem w ścisłym centrum wioski, przy drodze do Gościnowa znajdują się tylko dwa budynki; kościół z początku XX wieku i sala wiejska - prawdopodobnie dawna szkoła. Obok kościoła stoi stalowa dzwonnica bez dzwonów, a w trawach za kościołem ukrywają się znikome szczątki starego ewangelickiego cmentarza. Oczyściłem z mchu jedną z leżących na nim stel, liczyłem na możliwość odczytania inskrypcji. Aby się udało musiałbym bardziej się do tego przyłożyć:)


Kościół w Dobrojewie


Sala wiejska w Dobrojewie


Własnoręcznie  odsłonięty spod traw nagrobek

   Po przerwie kontynuujemy jazdę do Gościnowa. W przeciwieństwie do rozproszonego Dobrojewa Gościnowo jest ulicówką. Na miejscu dawnego cmentarza teren został uporządkowany, a z ocalałych nagrobków urządzono lapidarium. W pobliżu do lat pięćdziesiątych stał kościół kalwiński, dziś brak śladów w terenie. Po przeciwnej stronie drogi funkcjonuje czynny cmentarzyk na którym zwraca uwagę "kriegerdenkmal" pomnik ku czci 23 żołnierzy poległych w pierwszej wojnie światowej. Spora liczba jak na stosunkowo niewielką wioskę.


Lapidarium w Gościnowie




Kriegerdenkmal

  Jeszcze jeden króciutki popas w Murzynowie i powrót do domu.


Kościół w Murzynowie

   Po południu wieczorny spacer rowerowy z rekowalescentem przez Stary Dworek, Zemsko i Popowo.

Rower: Dane wycieczki: 61.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Oberski Młyn

Piątek, 6 marca 2015 | dodano: 06.03.2015Kategoria gm. Skwierzyna

   Oberski Młyn albo inaczej Ociosna lub nieoficjalnie Hycel - osada która przestała istnieć w związku z budową trasy szybkiego ruchu S-3, a konkretnie północnego węzła obwodnicy Skwierzyny. Leżała tuż za rogatkami Skwierzyny. Dziś znalazłem się tam w związku z pomysłem sprawdzenia przejezdności tzw. Szlaku Bobrów. I własnie stamtąd zostałem zawrócony telefonicznie. Ale skoro już musiałem się zatrzymać zajrzałem w miejsce które widzą wszyscy przejeżdżający, a nie zdają sobie sprawy co znajduje się w kępie wyraźnie wyróżniających się drzew.
   Kiedyś funkcjonował tu spory młyn wodny i istniała osada. Osada była na tyle duża że istniał przy niej całkiem spory cmentarzyk. Ostatni dom został wyburzony wraz z budową węzła, a resztki jakichś budowli hydrotechnicznych zasypano przy okazji budowy mostu przez Obrę. Jedynym materialnym śladem osady pozostał ten cmentarzyk. Wśród  resztek kilkunastu nagrobków zachował się jeden z czytelnym imieniem, nazwiskiem i zawodem zmarłego. Był to drogomistrz (Konigliche Chausse Aufseher - strażnik królewskiej drogi) Heinrich Kallusch (18.09. 1825- 25.11. 1865). Prawdopodobnie funkcja zmarłego i zbiór słupów milowych z skwierzyńskiej bazy RDP był powodem że w roku 2012 Polsko - Niemieckie Stowarzyszenie Educatio Pro Europa Viadrina przesłało do burmistrza Skwierzyny projekt urządzenia w Ociosnej miejsca pamięci drogownictwa. Dziś Ociosnej już nie ma, projekt zapewne trafił do kosza, a cmentarz o mały włos nie podzielił losu budynków. Na naszych oczach kolejne ślady przeszłości odchodzą w zapomnienie. Popołudnie było szare, niemal jak o zmroku, zabrakło światła do lepszych zdjęć.


Cmentarzyk w Ociosnej


Nagrobek drogomistrza Kalluscha


Tu były zabudowania, natomiast resztki młyna znajdowały po drugiej stronie drogi

A ja później zrobiłem jeszcze przejażdżkę przez Stary Dworek i Zemsko. Podobnie jak wczoraj dziś również jechało się znakomicie 



Rower: Dane wycieczki: 24.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Niezamierzony Glinik

Czwartek, 5 marca 2015 | dodano: 05.03.2015
Już któryś raz z kolei w ramach popołudniowej wycieczki chciałem dotrzeć  do Wałdowic. Wydawało się że jeszcze przed zmrokiem zdążę zaglądnąć nad Lubniewkę pod mikroskopijną elektrownię wodną. Okazało się że na takie zamiary wyjechałem jednak co najmniej o pół godziny za późno. Na pewno dotarłbym na miejsce o zmroku, a ponadto trzeba byłoby nocą wracać ponad 20 km przez zupełne odludzie. W takich warunkach nawet prozaiczny kapeć staje się poważnym problemem. Już kiedyś przerabiałem ten temat w Puszczy Noteckiej, wolałem zatem skierować się bliżej ludzkich siedzib.
Żeby nie wracać tą samą drogą wybór był tylko jeden,  drogą pożarową nr 10 dotrzeć nad jezioro Glinik, dalej do wioski Glinik, a następnie do Brzozowca i szosą do Skwierzyny. Już nad jeziorem zaczęło robić się szaro. Światła starczyło na jedno ostatnie zdjęcie. Z braku czasu nie schodziłem z skarpy nad wodę. O wioskę Glinik odbiłem się rykoszetem i  do Brzozowca dotarłem już zupełnie po ciemku. Dalszy powrót to fraszka. Jechało się dosyć przyjemnie, kilometrów wypadło tyle samo co do Wałdowic, a jedyną ułomnością tej wycieczki było to że zabrakło na niej wrażeń wzrokowych. 

Jezioro Glinik o zmroku
Rower: Dane wycieczki: 42.00 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Szosa kostrzyńska

Poniedziałek, 2 marca 2015 | dodano: 02.03.2015
Po pracy była chwila kiedy pojawiło się słoneczko. Zachęcony taką obiecującą pogodą i niedowierzając prognozom synoptyków chciałem dziś podjechać szosą kostrzyńską w pobliże Wałdowic.  Po mniej więcej 10 km jazdy zaczął padać rzęsisty deszcz z śniegiem. Miałem szczęście że chwilę przedtem mijałem leśny parking z daszkiem. Własnie ten daszek uratował mój tyłek przed zupełnym przemoczeniem. Chwała leśnikom za takie użyteczne obiekty.
A meteorologom czasem jednak dobrze uwierzyć.

Wiosenne trendy chadzają tędy

Za plecami trendów, na trasie przemarszu 2 Armii,
stoi taki zapomniany rozpadający się pomnik-sierotka .
Sierotka bo podobno nie chce się do niego przyznać ani gmina Skwierzyna, ani Bledzew.



Ilustracja do mojej tezy że widok na kostrzyńskiej sprowadza się do kilku prostych zbiegających się gdzieś na horyzoncie.

....ale dlaczego tylko tu ????
Rower: Dane wycieczki: 21.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Głębokie

Niedziela, 1 marca 2015 | dodano: 01.03.2015Kategoria gm. Miedzyrzecz

    Dzisiejsza pogoda nie sprzyjała dalszym wyjazdom. Po dłuższej przerwie spowodowanej kłopotami zdrowotnymi do aktywności wraca Artur, mój stary (ale dużo młodszy) towarzysz podróży. Dziś udało nam się wyskoczyć nad Głębokie do Międzyrzecza. Trasa lekka, łatwa i przyjemna. 








Nad wodą pustki, pomiędzy pomostami pływają jeszcze tafle cienkiego lodu. A na terenie ośrodka cisza, tylko gdzieniegdzie snują się pojedynczy spacerowicze. Jakiż to kontrast do tłumów kłębiących się tu latem. Gdyby nie wiszący w powietrzu deszcz można byłoby posiedzieć spokojnie na ławeczce.
Zresztą deszczu nie uniknęliśmy, zaczęło siąpić już w drodze powrotnej .

Rower: Dane wycieczki: 30.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Międzychód - z linią kolejową 363 w tle

Sobota, 28 lutego 2015 | dodano: 28.02.2015Kategoria gm. Przytoczna, gm. Pszczew, pow. międzychodzki

     Wczorajszy przejazd przez Chełmsko podsunął mi pomysł aby spróbować jazdy wzdłuż ponad stuletniej linii kolejowej nr 363 – łączącej stację Rokietnica ze stacją Skwierzyna. Linia ta budowana była etapami, w 1887 roku został otwarty odcinek Międzychód - Wierzbno, w 1888 Rokietnica - Międzychód, a w 1906 Wierzbno - Skwierzyna. Z map wydanych w latach trzydziestych wynikałoby że w okresie międzywojennym linia była rozebrana na odcinku od Wierzbna do Muchocina. Związane to było z istnieniem w rejonie Wierzbna granicy wersalskiej. Obecnie ruch na tej linii jest mocno ograniczony, kursowanie pociągów pasażerskich zawieszono jeszcze przed rokiem 2000, ponadto w 2002 roku zamknięto dla ruchu towarowego trasę Rokietnica - Międzychód. Miałem przyjemność jechać kilka razy tą linią do Poznania. Najbardziej wkurzała konieczność niemal godzinnego postoju w Międzychodzie w oczekiwaniu na pociąg jadący z przeciwnego kierunku. Z racji że linia była jednotorowa w Międzychodzie wypadały mijanki.
   Trasę pokonałem na odcinku od Skwierzyny do Międzychodu. W wycieczce towarzyszył mi kolega z pracy. Kolega jest zwolennikiem drób bitumicznych i trochę mi grymasił na sporą ilość dróg gruntowych.
   Stacje kolejowe na nieczynnej linii niemal wszystkie zaniedbane, większość z nich wykorzystywana jest w celach mieszkalnych. Zaczynamy od Skwierzyny i pobliskiego Chełmska.


Skwierzyna


Gmina Przytoczna wita


Chełmsko

   Kolejna stacyjka znajduje się w pobliżu osady Chełmicko, nosi ona nazwę Rokitno. Ale do właściwego Rokitna trzeba było stąd zasuwać per pedes mniej więcej 4 km.


Rokitno w Chełmicku.

 Do kolejnej stacji w Przytocznej pojechaliśmy przez Nową Niedrzwicę. W wiosce zwraca uwagę pięknie odrestaurowany pałacyk.


Pałac w Nowej Niedrzwicy (w użyciu bywa również stara nazwa Hersztop)


Stacja w Przytocznej

   Z Przytocznej jedziemy do Goraja. W Goraju porzucamy jazdę szosą wzdłuż linii kolejowej, na rzecz dawnych lokalnych traktów.  Istniejące gdzieniegdzie rzędy starych przydrożnych drzew świadczą o ich dawnym znaczeniu. Dziś są to zwyczajne drogi gruntowe. My jedziemy taką drogą prowadzącą do Strychów.
Natomiast następną w kolejności za Gorajem stację w Wierzbnie zostawiamy sobie na drogę powrotną.


Stacja w Goraju


Barokowy kościół w Goraju

   Za Strychami znów zbliżamy się do torów. Do Międzychodu docieramy od strony Muchocina. Tuż przy granicy miasta, przed oczyszczalnią ścieków widać z drogi wały tzw. szwedzkiego okopu. Jest to wklęsłe, czworoboczne grodzisko, zwane przez okoliczną ludność „Zbójecką Górą”. Z trzech stron posiada dobrze zachowane wały o wysokości 4-5 m, natomiast z czwartej wał się nie zachował przechodząc w strome urwisko opadające do Warty. W tradycji niemieckiej wzgórze to nosiło nazwę Räuberberge („zbójecka góra”), natomiast przedwojennych mapach polskich występowało jako Szwedzki Okop. Nazwa ta sięga czasów wojny północnej. W 1705 r. podczas pobytu Karola XII w Międzychodzie Szwedzi podejrzewali Polaków o zdradziecki napad. Król szwedzki kazał sypać szańce na Räuberberge, chcąc ostrzelać miasto. Ostatecznie do ostrzału nie doszło i Międzychód ocalał. Stąd wywodzi się nazwa Szwedzki Okop, jak nazywano to miejsce jeszcze przed 1945 r. Po 1996 r. wzgórze wróciło do utrwalonej w literaturze nazwy Zbójecka Góra. Nazwa ta nawiązuje do legendy według której grodzisko było siedzibą zbójców, którzy kontrolowali ruch na Warcie, dzieląc się nielegalnie ściąganym mytem z właścicielami Muchocina. Wg innej legendy, trzy siostry - sieroty, o których rękę poprosiło trzech bogato ubranych młodzieńców podążyły za nimi potajemnie do lasu, gdzie okazało się, że narzeczeni są zbójcami. Siostry, uciekając przed nimi skoczyły do Warty i utonęły. Odtąd wzgórze nazywano Zbójecką Górą, a urwisty brzeg rzeki – Dziewiczym Skokiem. Ustawiono tam krzyż, pod którym w południe i północy widywano czarnego kota, straszącego przechodniów. Krzyża tam obecnie nie ma, kota również, a nasypy są świeżo rozjeżdżone przez krosowców. Grodzisko chyba nie przetrwa kolejnych wieków.


Szwedzki Okop


Stacja w Międzychodzie


Pomnik powstańców wielkopolskich

   Z Międzychodu ruszamy przez Stare Gorzycko do pominiętej wcześniej stacji w Wierzbnie. Taka trasa pozwoli uniknąć jazdy ruchliwą szosą z Poznania do Gorzowa. Za Gorzyckiem droga asfaltowa przechodzi znów w gruntową.
   Tuż za ostatnimi zabudowaniami Gorzycka spotykamy stadko żerujących żurawi.


Stadko żurawi w okolicy Starego Gorzycka


Kościółek w Wierzbnie


Stacja w Wierzbnie

      Z Wierzbna ruszamy boczną drogą prowadzącą w kierunku Pszczewa. Nie jest to na pewno najkrótszy wariant drogi do Skwierzyny, ale pozwala uniknąć jazdy w ciągłym napięciu ruchliwą drogą bez poboczy. Ponadto chciałem sprawdzić czy budowa wieży widokowej na Górze Trębacza w Zielomyślu nie była czczym ubiegłorocznym gadaniem. Budowa jak widać postępuje.


Budowa wieży widokowej na Górze Trębacza w Zielomyślu pod Pszczewem


Z poziomu gruntu dostępna jest  tylko taka panorama

Dalsza jazda leśną drogą do Lubikowa. W Lubikowie wybieramy drogę żwirową do Rokitna prowadzącą obok XVII w. kapliczki. Kapliczka została zbudowana w połowie drogi pomiędzy wioskami w roku 1671 z okazji powrotu rokitniańskiego obrazu z Warszawy.




Drzwi wejściowe da się uchylić, jednak dostępu do wnętrza broni solidna krata



   W Rokitnie zaglądnąłem na maleńki cmentarzyk cystersów znajdujący się u podnóża bazyliki. Krzewy nie pozwalają na zdjęcia. W najbardziej oddalonym zakątku stoją dwa odłamane krzyże nagrobne z XIX w.



    Resztę drogi pokonaliśmy leśnym skrótem do Chełmska , a stamtąd pozostał jeszcze tylko zjazd do Skwierzyny i koniec wycieczki.
Miejsc odwiedzonych było sporo, wszystko bardzo pobieżnie. Na bardziej szczegółowe wycieczki przyjdzie pora wiosną.


Rower: Dane wycieczki: 78.00 km (27.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Droga techniczna przy S-3

Piątek, 27 lutego 2015 | dodano: 27.02.2015
Wieczorem zrobiłem sobie spacerek po drogach technicznych wzdłuż drogi S-3 i krajowej 24 od Obry do Chełmska z małym odbiciem w kierunku jeziora Żabno. Jezioro jest w zaniku, a właściwie jest to bagno z oczkami wody w najniżej położonych miejscach.
Z względu na późną porę ograniczyłem się do jazdy po drogach pożarowych. Do jeziora nie próbowałem się przedzierać, w każdym razie lustra wody nie widziałem. Widoczność była dziś kiepska; szaro, pochmurno i mgliście. 
Powrót przez Chełmsko.
Rower: Dane wycieczki: 28.00 km (5.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Szosa kostrzyńska - Wilhelmsthal

Środa, 25 lutego 2015 | dodano: 25.02.2015Kategoria gm. Bledzew

     Wieczorem wyskoczyłem na szosę kostrzyńską. Aparatu nie brałem z dwóch powodów;
- po pierwsze spodziewałem się że na zdjęcia już będzie za ciemno,
- po drugie kto zna odcinek między Wałdowicami a Skwierzyną wie że widok składa się z kilku prostych zbiegających się na horyzoncie. Te proste to; skraje drogi, rowy przydrożne, nad rowami pas brzózek i u góry nad głową ich wierzchołki.
    Do zmroku udało mi się dotrzeć do parkingu na 63 kilometrze, tuż obok tablic informujących o granicy gmin (Bledzew i Lubniewice) i powiatów (międzyrzecki i sulęciński). Starczyło jeszcze kilku minut żeby zaglądnąć na miejsce które na mapach z lat trzydziestych nosi nazwę Wilhelmsthal, obecnie chyba nie ma nawet żadnej nazwy. Miejsce to leży jakieś trzysta metrów od szosy, są tam ślady po kilku zagrodach, spora śródleśna łąka i mały cmentarzyk. Jeżeli ktoś jest ciekawy zdjęć można zobaczyć pod linkiem   http://bramalubuska.forum.st/t179-wilhelmsthal-gmi...    jest dokładnie tak samo tylko bez śniegu. Powrót jak zwykle po zmroku.Trasa wycieczki liczyła 25 km, pozostałe 11 zostały przejechane na miejscu w Skwierzynie.

Rower: Dane wycieczki: 36.00 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)