blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2025 button stats bikestats.pl Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(8)

Moje rowery

Kross 75206 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Pod Międzyrzecz

Piątek, 27 maja 2016 | dodano: 27.05.2016Kategoria gm. Przytoczna

    Wyjazd w charakterze popołudniowego spaceru z małżonką.  Kierunek - chyba jedyny zaproponowany który nie został przez nią utrącony w fazie przedstartowej. A ja bardzo się liczę z jej opinią :-). Upieranie się przy swoim zdaniu to jak kopanie z koniem, przyjemność żadna a ryzyko wielkie. Nad Głębokim udało się tylko wynegocjować żeby nie wracać tą sama trasą którą przyjechaliśmy. Potem sama przyznała że droga przez Kalsko i Rokitno jest o wiele bardziej malownicza niż oklepana trasa przez Popowo i Głębokie.
    Zatem byliśmy na kąpielisku nad Głębokim. Kąpiel jeszcze nie wchodzi w grę, ale jest już sporo ludzi. Odnoszę wrażenie że poziom wody jest znacznie niższy niż zakładali budowniczowie pomostów. Po prostu zamiast w wodzie stoją one teraz na granicy plaży. 


Nad Głębokim

    Z Głębokiego ruszamy do Międzyrzecza. Jeszcze przed rogatkami miasta zagłębiamy się w las za torami kolejowymi. Jest tam kilka fajnych skrótów do drogi Międzyrzecz-Rokitno. Teraz najmniej sypkich piachów jest na drodze przechodzącej obok osady Kwiecie i właśnie ta dziś była wykorzystana. 
    Nad zachodnim skrajem Jeziora Lubikowskiego zboczyliśmy na dróżki Kalwarii Rokitniańskiej. Żona nigdy tam jeszcze nie była. Zwiedzenie całej liczącej około 4,5 km drogi krzyżowej nie wchodziła w grę, wróciliśmy na szosę tuż za rozjazdem do Lubikówka.







   Kierujemy się teraz w stronę domu. Powodów do powrotu co najmniej kilka; po pierwsze było już sporo po dziewiętnastej, po drugie małżonka ma jakieś dziwne wyczucie że własnie zbliża się do 30 km i włącza się jej alarm wewnętrzny. Pada groźba żebym nie kombinował z innymi drogami do domu poza tą najkrótszą. Na domiar złego gdzieś od Gorzowa nadciągnęły ciemne chmury i wyglądało że nie ujdzie nam to na sucho. Wszystko się udało, zdążyliśmy do domu przed wieczorem, a groźba deszczu rozeszła się po kościach.


Rower: Dane wycieczki: 42.33 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Zemsko, u znajomych

Czwartek, 26 maja 2016 | dodano: 26.05.2016

Wyjazd tylko i wyłącznie w celach towarzyskich.


Rower: Dane wycieczki: 16.40 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Glinik

Wtorek, 24 maja 2016 | dodano: 24.05.2016

     Na dzisiejszą wycieczkę zabrał się ze mną Adam Cz. Nie mieliśmy jakichś sprecyzowanych planów, ot zwykły wyjazd dla samej przyjemności jazdy. Prognozy synoptyków też nie zachęcały do zbytniego oddalania się od domu. Tym razem spece od pogody nie pomylili się zanadto, gdzieś z daleka można było usłyszeć pomrukiwania burzy, a na drodze do Kostrzyna natrafialiśmy na świeżutkie kałuże. 
  Wszystko zakończyło się sukcesem, zagrożenia przeszły bokiem. Skwierzynę zaś okrążyłem aby dokręcić parę kilometrów brakujących do równej 40-tki. Trochę przy tym przeszacowałem dystans i wyszło nieco więcej.
  Na półwyspie nad Glinikiem oglądałem pracę bobrów. Przy całej sympatii do tych gryzoni uważam że są szkodnikami i marnotrawią pokarm. Zżarli tylko wąski pasek kory na dębie, dąb teraz umrze i reszta kory pójdzie na zmarnowanie :-).



  

Rower: Dane wycieczki: 41.50 km (20.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Z znajomymi na Lisią Polanę

Niedziela, 22 maja 2016 | dodano: 22.05.2016

 Z żoną i znajomymi wybraliśmy się na Lisią Polanę. Dla rozładowania nadmiaru energii męska część zespołu wykonała trzykrotnie więcej kilometrów niż było to niezbędne.

Rower: Dane wycieczki: 42.04 km (23.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Łagów

Sobota, 21 maja 2016 | dodano: 21.05.2016Kategoria Łagów

   Trzy tygodnie temu MLJ swoim wpisem na blogu skusił mnie na kierunek Łagów. Właśnie dziś zarezerwowałem sobotę na jazdę w tamtym kierunku. Żeby uniknąć monotonnej jazdy szosami wymyśliłem sobie jazdę brukami i bocznymi mało używanymi lokalnymi ale znacznie ciekawszymi widokowo drogami.
   Z Skwierzyny ruszyłem szosą do Międzyrzecza. Pomysł zakładał że pod Rojewem wjadę w drogę prowadzącą w kierunku Obry, przez Obrę przeprawię się Mostem Bieruta i dotrę do Chyciny. Szczególnie urokliwe są leśne aleje wysadzone szpalerami starych dębów (od strony Zemska) i jakichś klonolistnych (od Chyciny). Komfort jazdy trochę zepsuły mi sypkie piaski przed Chyciną.




Droga do Chyciny

      Na odcinek pomiędzy Chyciną a Żarzynem nie miałem pomysłu, pozostała szosa. Opuściłem ją tuż za wioską kierując się w bruk do Sieniawy. W ten sposób ominąłem Wielowieś i nieco skróciłem sobie drogę. Drobne niedogodności wynagrodziły sielskie widoki pagórkowatych pól, zagajników, cisza i spokój oraz zając który idąc na łatwiznę i unikając skakania przez bruzdy biegł przede mną przez dobre pół kilometra.


Okolice Sieniawy.

    W Sieniawie ponownie opuszczam utarty kierunek kierując się do Żelechowa. W Żelechowie byłem już w tym roku wracając z wyprawy do Chociul z Ołobokiem i otoczką Jeziora Niesłysz. Jadąc do Żelechowa skusiłem się na zwiedzenie Wielopola, które okazało się być małą osadą. Kilka domów i opuszczone budynki inwentarskie, typowy krajobraz popegerowski.
     Pewne popegeerowskie analogie witają mnie również w Żelechowie. Jest to osiedle kilku bloków pozostawionych dwie dekady temu w stanie surowym. W wiosce godne zobaczenia neorenesansowy XIX wieczny pałacyk i XVII wieczny kościół. Z ciekawostek można wspomnieć że w wiosce jak i pobliskich miejscowościach znaleźli schronienie polscy arianie wygnani z kraju w XVII wieku po szwedzkim potopie. W Żelechowie zamieszkał i zmarł w 1661 r. Jonasz Szlichtyng pisarz i teolog braci polskich.


Żelechów - pałacyk

     Droga z Żelechowa do Łagowa zaskoczyła mnie przyjemnie, liczyłem na bruk a okazało się że leży na niej asfalt. Trochę ten asfalt był dziurawy ale tym razem zaoszczędziłem sobie kilku kilometrów wstrząsów. Do Łagowa wjeżdżam drogą pod słynnym wiaduktem kolejowym.
   Stuletni wiadukt na nieczynnej linii kolejowej łączącej Międzyrzecz z Toporowem, wznosi się nad wąwozem z drogą do Żelechowa na wysokość 25 m. . Wiadukt stanowi znakomity punkt widokowy, a na szczyt prowadzą schodki.




Wiadukt i widok z wiaduktu.

   W Łagowie dziś interesuje mnie położona nieopodal zamku Sokola Góra. Na stokach i szczycie stromego wzgórza znajduje się stary użytkowany do 1945 r. poniemiecki ciekawy cmentarz oraz średniowieczne otoczone potrójnym wałem grodzisko. Gród funkcjonował od wczesnego średniowiecza na pograniczu dwóch plemion Polan i Lubuszan. Miejsce z natury obronne z trzech stron otaczało jezioro i głęboki wąwóz na dnie którego również dziś znajdują się wypełnione wodą sadzawki. Obok grodu funkcjonowała osada strawiona w XVI wieku przez pożar. Obecny zamek na sztucznie usypanym wzgórzu to już późniejsze XIV wieczne założenie obronne.


Cmentarz na Sokolej Górze


Wały i fosy grodziska.


Brama Marchijska


Brama Polska


Ostatni rzut oka na zamek joannitów.

   Miałem zamiar zagłębić się jeszcze w okolice Jemiołowa i wrócić przez poligon, ostatecznie jednak zawróciłem. W drodze powrotnej zastosowałem podobną zasadę jak przedtem; może być mniej wygodnie ale ciekawiej. Przez Łagówek wjechałem do Łagowskiego Parku Krajobrazowego. Niespodziewanie dla samego siebie znalazłem się na Bukowym Rozdrożu. Wobec tego nie mogłem sobie odmówić przyjemności zdobycia najwyższego szczytu na Pojezierzu Lubuskim – Bukowca. Po wizycie na szczycie omijałem już wszystkie pozostałe ciekawostki na zboczach Bukowca, jak np. jedyne w lubuskim ponad hektarowe skupisko cisów.


Przez Buczyny Łagowskie


Ścieżka na szczyt Bukowca


Na szczycie, jeszcze tylko wpis w rejestrze i zostało z górki.




Wpis zrobiony. No to w drogę.








Jednym z wariantów trasy z Wielowsi do Templewa jest brukowana droga znad jeziora Buszno do byłej bazy radzieckich ładunków jądrowych i dalej wygodną leśną droga do Templewka. Właśnie z niej skorzystałem, jest ona może dłuższa lecz znacznie wygodniejsza od bruku z którego zazwyczaj dotychczas korzystałem. Od Templewka do Skwierzyny dotarłem już wielokrotnie przemierzoną drogą.



Rower: Dane wycieczki: 93.29 km (29.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Grodzisko Santok

Piątek, 20 maja 2016 | dodano: 21.05.2016Kategoria gm. Santok

    Wyjeżdżając z domu nawet w najśmielszych przewidywaniach nie oczekiwałem że znajdę się na grodzisku w Santoku i wrócę do domu przez Gorzów. Umówiłem się z Adamem Cz. na krótką wycieczkę w lasy za Stary Dworek. Wcześniej miał do skończenia jakąś terminową sprawę w pracy, więc wyjechałem sam i kręciłem się w pobliżu czekając na telefon.


Okolice Starego Dworku

  Telefonu od Adasia nie było, czułem że praca się przeciągnie zatem ruszyłem lasami w kierunku Glinika. Już kiedyś zainteresowała mnie pewna, wyglądająca dosyć zachęcająco droga odchodząca od mojego zwykłego szlaku nad jezioro. Pomyślałem że właśnie jest świetna okazja żeby sprawdzić dokąd ona prowadzi. Dobra nawierzchnia wkrótce zamieniła się w sypkie piaski, ale na niskich przełożeniach jakoś dałem radę przebrnąć i wyjechałem w pobliżu leśniczówki w Trzebiszewie. I własnie dopiero tu zdecydowałem się na grodzisko w Santoku. Drogą techniczną przy S-ce podjechałem pod Brzozowiec, dalej do Borka i za Borkiem kierunek Rezerwat Santockie Zakole.
     Współczesny Santok leży na północnym brzegu Warty. Jednak historyczny gród (według Galla Anonima był to klucz i strażnica państwa polskiego) leżał w widłach Warty i Noteci skąd można było skutecznie kontrolować przeprawę i ruch na obydwu największych rzekach Wielkopolski. Dopiero wielka katastrofalna powódź w połowie XVIII wieku spowodowała że gród znalazł się na południowym brzegu rzeki. Gród już od XV wieku znalazł się w granicach Brandenburgii i utracił swoje militarne i gospodarcze znaczenie. Po powodzi ludność Santoka przeniosła się na północny znacznie bezpieczniejszy brzeg. Jednak pomimo utraty Santoka aż do upadku I Rzeczypospolitej zachował się tytuł kasztelana santockiego zasiadającego w senacie jako kasztelan mniejszy,( tzw. drążkowy gdyż zasiadali oni w senacie na wąskich ławach). Według listy z "Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich" ostatnim kasztelanem santockim w latach 1790-93 był Nikodem Zakrzewski Wysota.
     Dziś na miejscu starego grodu ponad poziom pobliskich łąk wynosi się niewysoki pagórek z nikłymi śladami wałów. Niedawno teren został odkrzaczony. Potężniejsze wały i ślady fosy istnieją tylko od strony wschodniej, jedynej dostępnie pierwotnie od strony lądu. Dziś można tu dotrzeć promem z Santoka lub polną drogą z Borku. W zakolu Warty dla ochrony lasów łęgowych i miejsc lęgowych ptactwa wodnego utworzono rezerwat Santockie Zakole.






Na grodzisku


To już nie średniowiecze. Wszędobylskie okopy z czasów II Wojny Światowej
.


Ostatni rzut oka na przeciwległy brzeg.

    Z grodziska ruszyłem wzdłuż Warty z myślą że wyjadę gdzieś w Ciecierzycach. Pierwsza droga która prowadziła w kierunku odległych wałów kończyła się w okolicy ulicy Polnej. To już chyba w Gorzowie i całkiem niedaleko mostów na Warcie. Bardziej atrakcyjna wydawała mi sie możliwość powrotu do Skwierzyny przez współczesny Santok. I tak też zrobiłem.



Rower: Dane wycieczki: 89.64 km (39.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Za Obrą

Poniedziałek, 16 maja 2016 | dodano: 16.05.2016

    Trochę dmuchało, jazda po otwartej przestrzeni odpada, ale od czego jest lesistość najbliższej okolicy sięgająca 70%. Udało mi się namówić Adama Cz. na rekreacyjną przejażdżkę po pobliskich chaszczach, chociaż w pierwszym odruchu samoobrony trochę grymasił. Wyjeżdżamy w kierunku Międzyrzecza, tam jest najbliżej do lasu. Za leśniczówką przy węźle obwodnicy zjeżdżamy w lasy dawnego przykoszarowego poligonu skwierzyńskich żołnierzy i przedostajemy się pod Stary Dworek.
    Wyjeżdżamy przy kolejnej leśniczówce, przy Lisiej Polanie.  Tutaj dopada nas lekki deszczyk ale wszystko jest idealnie zsynchronizowane, bo do wiaty przy stanicy wodnej najwyżej 200 metrów. Po deszczyku wiatr się uspokoił, a nawet wychyliło się  nieśmiało zza chmur na chwilę blade słoneczko.
    Stwierdzam że skoro już wyjechaliśmy, to wypadałoby przejechać przynajmniej jakieś skromne 25 km. Adam nie protestuje. Zjeżdżamy na moją weekendówkę i podążamy pod drugą z starodworskich leśniczówek leżącą za mostem fortecznym na kanale Obry. Przy moście urządzamy małą przerwę techniczną. Kilka zdjęć mostu i wracamy do Skwierzyny. Program minimum zaliczony.


Forteczny most obrotowy (Drehbrücke) D 812 na obrzańskim kanale w Starym Dworku


Rower: Dane wycieczki: 32.94 km (16.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Po drogach technicznych do .... nikąd

Niedziela, 15 maja 2016 | dodano: 15.05.2016

  Późnym popołudniem pogoda ustabilizowała się na tyle że skusiłem się na małą wycieczkę. Nie miałem żadnego sensownego pomysłu na kierunek wyjazdu, stąd trasa taka a nie inna. Wzdłuż S-ki na tym odcinku nie jeździłem od czasu oddania jej do użytku, czyli ponad dwa lata. 


Pasożyt jeden. Jedyne co tu nie jest zielone :) a też żyje.


Rower: Dane wycieczki: 30.40 km (19.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Georg Zoch, Rezerwat Jar Libberta czyli kontynuacja wycieczki sprzed dwóch tygodni

Sobota, 14 maja 2016 | dodano: 14.05.2016Kategoria ponad 100 km, Zachodniopomorskie


    Dzisiejsza wycieczka była kontynuacją wyprawy sprzed dwóch tygodni. Dotarłem wówczas do kamienia nad jeziorem Okunie poświęconego pamięci generała Zocha. Szukając w sieci jakichś informacji o wspomnianym topielcu natrafiłem na kilka informacji o jego rodzinie i kolejnym kamieniu związanym z tą rodziną. Jest to nagrobek porucznika Georga Zocha (zapewne bratanek generała), który poległ w Francji w październiku 1918 r. Po wojnie rodzina sprowadziła ciało i pochowała niedaleko rodzinnej leśniczówki.
    Przy okazji wypadało sprawdzić co ciekawego można zobaczyć w Barlinku i jego pobliżu, tak natrafiłem na wzmiankę o jarze Libberta w Równym. Jest to kolejne miejsce do którego udało się dziś dotrzeć.
    Spora odległość do Barlinka nie pozwalała na dłuższe postoje w mijanych miejscowościach, zajrzałem jedynie w dwa miejsca w których dotychczas jeszcze nie byłem. Było to jezioro Przecięte leżące w lesie pomiędzy Janczewem, a Zdroiskiem i Rybakowo. Specjalnie wybrałem drogę przez Danków aby potem nie zbaczać do Krzynki.



.
Kaskada na Santocznej i ruiny młyna. Ślady po hutniczej i młynarskiej przeszłości Zdroiska

      Pierwszą dłuższą przerwę zrobiłem dopiero w lesie pod Luśnem będącym kolonią wsi Krzynka. Za pojedynczą zagrodą wypatrzyłem kępę krzaków, jest to jedyny ślad po leśniczówce Neuhaus – siedzibie Zochów. Teraz ledwie widoczną drogą należy dotrzeć do ściany lasu, jeszcze kilkaset metrów i ukazują się szpalery potężnych żywotników. Tuje które znamy jako niewielkie drzewka z przydomowych ogródków, tu są pełnowymiarowymi drzewami. Jest to znak że dobrze trafiłem, teraz pozostaje odszukać nagrobek porucznika Zocha. Grób zbudowany jest z polnych głazów spojonych zaprawą, na największym wykuty jest czytelny napis zawierający m.in. nazwisko, datę urodzenia oraz datę i miejsce śmierci. Swoją drogą nie miał facet szczęścia skoro został ranny i zmarł w szpitalu polowym w Sedanie na miesiąc przed zakończeniem wojny.


W głąb lasu, do głazu Zocha


Szpalery żywotników, znacznie potężniejsze rosną  obok w kilku pojedynczych rzędach.


Nagrobek porucznika Zocha.

  Zawracam do drogi i kieruję się teraz do Barlinka. Urokliwe miasteczko, ale jest już piętnasta a na mnie czeka jeszcze oddalony o kilka kilometrów wąwóz. Niemniej przejazdem zobaczyłem kilka urokliwych obiektów jak np. pałacyk na wzniesieniu przy ul. Strzeleckiej z dwiema wieżyczkami z hełmami w kształcie cebul. Sprawdziłem w domu że zbudowano go w 1908 r i nosi nazwę – Pałacyk Cebulowy.


Pałacyk Cebulowy

   Mój następny cel Jar Libberta to stromy wąwóz wymyty w zboczu doliny Płoni. Znajduje się kilkaset metrów za miejscowością Równe. Na stokach jaru znajduje się kilka kilkumetrowych skał zlepieńców, jedynych na Pomorzu Zachodnim skał wapienno-piaskowych powstałych na miejscu, a nie przywleczonych przez lodowiec. W tym celu muszę przedostać się do wylotu w kierunku Lipian. Przejeżdżając przez miasto mijam rynek z fontanną przedstawiającą gąsiora atakującego dziewczynkę tzw. Gęsiarkę. Z rynku kieruję się pod widoczny nad jeziorem fragment XIV-wiecznych murów obronnych. Obok widoczny tzw. Dom Chiński do którego budowy wykorzystano fragmenty dawnych murów miejskich. Mogę powiedzieć że zwiedziłem Barlinek w stylu japońskich turystów w Europie.










Kilka widoczków z Barlinka.

W końcu wydostałem się do ostatniego ronda, w lewo do Lipian, na wprost do Równego. Czeka mnie jeszcze ok. dziesięciu km. W ekspresowym tempie mijam kilka wiosek i w końcu jest Równo, krótka ulicówka zakończona folwarcznym podwórzem z pałacykiem.


Dworek w Równem

    Gdzieś powinny być jeszcze ruiny kościoła, ale nie mogłem ich wypatrzeć za chińskiego boga. Oznakowanie szlaków fatalne, właściwie go nie ma, a na tablice informacyjne ukryte przy placu zabaw natknąłem się dopiero w drodze powrotnej. Wiem jedynie że wąwóz powinien znajdować się gdzieś za wioską. Na chybił trafił kieruję się w jedną z dróg wychodzących z placu (później okazało się że chybiłem o 90 stopni), droga dochodzi do lasu z tablicą "Rezerwat Przyrody Skalisty Jar Libberta". Zagłębiam się w stromy wąwóz zabarykadowany leżącymi drzewami. Na dnie wąwozu ślady odwodnienia i poprzeczne progi z polnych kamieni, znak że kiedyś była tu droga. Szczerze mówiąc jestem zawiedziony, gdzie te ostańce?. Nie uśmiecha mi się powrót na górę drogą którą tu zjechałem, ale zauważyłem oznakowanie szlaku pieszego i liczę że dotrę nim do jakiejś cywilizacji. W końcu jest brukowana droga, wybieram kierunek który powinien zakończyć się w Równem. Droga prowadzi dnem doliny Płoni. Wokół widoki jakie pamiętam z dzieciństwa pod Tarnowem. Porośnięte lasem zbocza, urozmaicona rzeźba terenu, sielankowe widoki odległych zagród na stokach. Poczułem przypływ nostalgii za krainą dzieciństwa. Przestałem żałować tych kilku kilometrów, a bruk wyprowadził mnie do osady Laskówko. 




Pomyłka, to nie ten jar.


Dolina Płoni.


Laskówko
. Obiekt zainteresował mnie za sprawą tablicy "Teren budowy. Wstęp wzbroniony"

   Na skrzyżowaniu w Laskówku kieruję się podobnymi kryteriami jak poprzednio. Po trzech kilometrach docieram z powrotem do Równego i spotyka mnie premia. Za rzepakiem widzę na skraju lasu jakieś tablice, skręcam w polną dróżkę i jest !!! wlot do wąwozu. Jar jest niedostępny dla roweru, ale pieszo jak najbardziej. Zagłębiam się w busz, kilkadziesiąt metrów i na prawym zboczu wąwozu pojawiają się skałki. Wąwóz ma podobno ok 700 m. Ja zawróciłem mniej więcej po jakichś 500 m. Skałki znajdują się w górnej części wąwozu. Nazwa wąwozu pochodzi od niemieckiego botanika z Lipian który zbadał go i opisał w połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku.
     Według lokalnej opowieści, w wąwozie mieszkają diabły, czarownice i upiory. W dzień ich nie widać, ale w nocy to miejsce opanowane jest przez złowrogie moce. Na jednej ze skał, zwaną Czarcią Kazalnicą, staje najmądrzejszy diabeł i naucza zgromadzone towarzystwo jak uwodzić ludzkie dusze, siać zamęt oraz wprowadzać niezgodę. Przechodząc przez drugą skałę – Diabelską Bramę – upiory docierają do Diabelskich Schodów, które prowadzą je do ludzkiego świata.


Spalonka.








W wąwozie.

     Równo jest oddalone od wlotu do wąwozu jakieś 400 m. Dopiero teraz wjeżdżając z powrotem do wioski widzę tablice informacyjne zamontowane przy placu zabaw.  Aby były widoczne dla turysty wjeżdżającego na folwarczne podwórze pełniące rolę centrum wioski wystarczyłoby tylko przesunąć je bliżej drogi. Ale wtedy nie widziałbym doliny Płoni :).
     O tym jak niewiele brakowało aby Wisła uchodziła  doliną Płoni do Zatoki Pomorskiej można poczytać tutaj http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/14862,bar...
     Powrót już bez zwiedzania czegokolwiek. Do domu wróciłem tuż przed dwudziestą drugą po 11,5 godzinnej nieobecności.
Korci mnie jeszcze gruntowniejsze zwiedzenie Barlinka i doliny Płoni, jest tam nawet wytyczony jakiś szlak rowerowy, ale teraz odkładam to na bliżej nieokreśloną przyszłość.



Rower: Dane wycieczki: 155.43 km (13.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Templewo

Czwartek, 12 maja 2016 | dodano: 12.05.2016

  Wyrwałem się w plener dopiero po osiemnastej. Trochę za późno aby się pobłąkać po znajomych bezdrożach, za późno aby ruszyć gdzieś dalej w nieznane. Możliwości w promieniu 30 km pozostało niewiele. Glinik i Międzyrzecz odpada - byłem tam niedawno. Została jeszcze fajna, urozmaicona trasa, pętla przez Templewo i Nową Wieś. Jest na niej wszystko; podjazdy, zjazdy, pola, lasy, wioski. Szczególnie pięknie jest teraz gdy pola aż po horyzont są zielone lub żółte od kwitnącego rzepaku. I właśnie dziś wszędzie tam byłem. Pod Goruńskiem podjąłem kolejną udaną próbę przekroczenia dozwolonej szybkości :). Specjalnie trudno nie było, było z górki i na ograniczeniu do 40. Jeszcze przed zmrokiem udało się wrócić do domu.




Widoki z trasy


Na horyzoncie Templewo


Rower: Dane wycieczki: 45.82 km (5.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)