- Kategorie:
- gm. Bledzew.64
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.38
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.32
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.52
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Bukowiec
Sobota, 21 stycznia 2017 | dodano: 23.01.2017Kategoria gm. Miedzyrzecz
Ewentualnych czytelników proszę o wybaczenie za nieco przydługie wywody historyczne. Tak już mam że lubię sobie czasem poględzić na temat miejsc które odwiedzam.
Niedawno od kolegi otrzymałem trochę materiałów dotyczących Bukowca. Kolega jest pasjonatem lokalnej historii i pomimo że od wielu lat mieszka zupełnie gdzie indziej to Bukowiec jest jego rodzinną miejscowością i żywo interesuje się jego przeszłością.
Bukowiec znałem wcześniej tylko z tranzytowych przejazdów, teraz po zapoznaniu się z jego historią widzę go w całkowicie innym świetle. Dzisiejszy Bukowiec jest praktycznie pozbawiony zabytków ale nie zawsze tak było. Do roku 1945 była to bogata i ludna wieś z pięknym majątkiem, z pałacem i pięknym parkiem, XVI wiecznym drewnianym kościołem i kilkoma pomnikami. Później dawna świetność stawała się tylko coraz odleglejszym wspomnieniem.
Na przestrzeni kilkuset lat Bukowcem rządziło kilka rodzin zaczynając od Bukowieckich kończąc na Gersdorffach. Gersdorffowie byli właścicielami majątku w latach 1787 - 1945 i dziś wybrałem się na przejażdżkę po ich śladach.
Pierwszym przedstawicielem tej rodziny władającym w Bukowcu był urodzony w 1760 r Leopold Zygmunt. W posiadanie Bukowca wszedł żeniąc się z przedstawicielką rodu Unrugów, poprzednich właścicieli dóbr. W młodości poświęcił się on służbie wojskowej. Służył w regimencie husarii Gebharda Leberechta von Blüchera będąc jego adiutantem. Blücher w późniejszym okresie dosłużył się stopnia feldmarszałka i był jednym z najważniejszych pruskich dowódców w okresie wojen napoleońskich. Pamiętamy jego rolę w bitwie pod Lipskiem i później w pokonaniu Napoleona pod Waterloo.
W latach o których wspominamy miejscem stacjonowania tego regimentu kawalerii był Słupsk, ale aby nie stanowił on nadmiernego obciążenia dla mieszczan część poddziałów była rozlokowana w okolicznych miejscowościach. Jeden z szwadronów którym jeszcze jako major dowodził Blücher stacjonował w Miastku.
Własnie w Miastku w 1791 r. przyszedł na świat kolejny przedstawiciel rodu Gersdorfów, Gustaw Leopold. Gustaw był człowiekiem o rozległych zainteresowaniach; próbował swoich sił w poezji, interesował się techniką, kolekcjonował numizmaty. Wszystkie pamiątki po nim spłonęły w pożarze pałacu w 1945 r, zachował się jedynie niewielki rymowany tekst na "Pomniku Wilka". Gustaw zmarł w 1865 r w swoim ulubionym miejscu pobytu, Folwarku Jeziornym (Seevorwerk.) znajdującym się nad brzegiem Jeziora Bukowieckiego. O folwarku jeszcze wspomnę później.
Po śmierci Gustawa w Bukowcu gospodarzyło jeszcze trzy pokolenia Gersdorfów. Byli to Wilhelm Carl Hermann (1828-1992), jego syn Hans Otto (1864-1908) i wnuk Hermann. Hermann zmarł w okolicach Berlina w kwietniu 1945 r. Kilka miesięcy wcześniej podczas przemarszu przez Bukowiec wojsk radzieckich zmarła jego żona. Istnieją pogłoski że było to samobójstwo. Dzieci Hermanna rozproszyły się po Niemczech, Chile i Hiszpanii.
Teraz wracam do nikłych śladów minionej świetności Bukowca. Jadąc od strony Międzyrzecza zaraz po minięciu Skoków mamy do wyboru dwie opcje; Pomnik Wilka, i miejsce gdzie do początku XX wieku stały zabudowania Folwarku Jeziornego (Seevorwerk.). Folwark znajdował się na południowym brzegu Jeziora Bukowieckiego i pełnił również funkcje leśniczówki . Od szosy do Wyszanowa prowadzi do niego żółty szlak rowerowy. Dziś w miejscu gdzie stały zabudowania folwarku istnieje tylko parking dla wędkarzy, a za parkingiem prostokątna działka porośnięta nieco nietypowym jak na las drzewostanem i krzakami śnieguliczki. Leśniczówka spłonęła na początku XX wieku i już nie została odbudowana w tym samym miejscu.
Tu był Folwark Jeziorny.

Jezioro Bukowieckie - taki był widok z okien Folwarku Jeziornego.
Czarny Bocian.
Sama siedziba rodu w Bukowcu swój kształt z czasów swojej świetności, a której widoki zostały zachowane tylko na starych fotografiach, uzyskała pod koniec XIX wieku. Inicjatorem przebudowy był Hans Otto konserwatywny poseł do Sejmu Rzeszy. Pałac spłonął w 1945 r. Na jego miejscu pobudowane zostały garaże PGR-u. W trakcie budowy przed zniwelowaniem terenu nie przeprowadzono żadnych badań więc nic nie wiadomo o śladach po wcześniejszych dworach. Natomiast folwark zniszczał na wskutek gospodarowania przez PGR i późniejszych zmieniających się dzierżawców i właścicieli. W stosunkowo najlepszym stanie zachował się główny wjazd do folwarku. Okazały budynek bramny w swojej bryle nawiązuje do renesansowych budowli obronnych. Teren folwarku, jako prywatny, oficjalnie jest niedostępny. Zakaz można nieformalnie ominąć wchodząc przez dziurę w ogrodzeniu od strony parku.
Bukowiec - ulica
Główny wjazd na teren folwarku.
Od strony południowo-zachodniej rezydencja była otoczona parkiem. Park założony w rozległej kotlince w stanie obecnym jest całkowicie zdziczały i traktowany jako wygodne miejsce do wyrzucania starych opon, zużytego sprzętu domowego i połamanych mebli. Wysokość między dnem jaru a jego brzegami sięga ok 10-15 m. Śladem po alejkach są szpalery starych drzew i resztki schodów prowadzące na wyższy poziom. Na dnie istniał kiedyś ok 1,5 ha staw, obecnie wyschnięty.

Bukowiec - parkowa alejka.
Wyschnięty staw w parku.

Tyle zostało z mauzoleum Gersdorffów.
Wyjeżdżając z parku zapuściłem się przez dziurę na podwórze folwarczne. Trochę przez brak czasu, a trochę przez szacunek dla własności prywatnej nie zapuszczałem się głębiej. Ogólny widok zabudowań to stan trwałej ruiny.

Bukowiec- ruiny gorzelni, reszta folwarcznego podwórza w stanie podobnym lub gorszym.
Na koniec pobytu w Bukowcu próbowałem odszukać w terenie i zobaczyć pozostałości kolejnych ciekawostek. Na przedwojennych zdjęciach pokazywany jest pomnik cesarza Wilhelma II znajdujący się ok 100 m od bramy folwarku. Do dziś zachowało się tylko niewielkie wzniesienie na którym stał cokół z pomnikiem. Kolejny nieistniejący monument to pomnik leśniczego Wilhelma Obsta który stał na rozdrożu drogi prowadzącej na stację i do Sierczynka. Teoretycznie powinien tam znajdować się fundament pomnika, ja jednak nic nie znalazłem.
Kopczyk na którym stał pomnik Wilhelma II.

Bukowiec - prawdopodobnie tu stał pomnik leśniczego Obsta.

Bukowiec - współczesny kościół. Poprzedni drewniany, z XVI w., doszczętnie spłonął w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

Jeden z bukowieckich cisów.

Jeden z bukowieckich cisów.
Przed
powrotem zajrzałem na placyk z którego rozchodzą się drogi do
Wyszanowa i Lutola. Uwagę przejeżdżających zwraca figura św.
Krzysztofa. Fundament figury pierwotnie był fundamentem
kriegerdenkmala poświęconego pamięci mieszkańców Bukowca
poległych na frontach pierwszej wojny światowej.
Patron podróżnych.
Pod figurą św. Krzysztofa zakończyłem eksplorację Bukowca i zawróciłem do domu.
Rower:
Dane wycieczki:
74.76 km (6.00 km teren), czas: 05:31 h, avg:13.55 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Glinik, .....miał być :-).
Niedziela, 15 stycznia 2017 | dodano: 15.01.2017
Chyba nigdy nie byłem zimą nad Glinikiem, przynajmniej sobie tego nie przypominam. I pewnie dziś byłbym, tak przynajmniej zamierzałem, ostatecznie jednak do celu nie dotarłem. Nie przewidziałem że warunki na leśnych drogach będą tak zdradliwe.
Z założenia chciałem uniknąć nieciekawej jazdy szosą więc trasa miała początkowo przebiegać prawym brzegiem Obry z przeprawą przez most przy Lisiej Górze pod Starym Dworkiem, następnie do parkingu leżącego mniej więcej w połowie leśnego odcinka DK 24, nad jezioro i powrót drogą techniczną przy S-3.
Obra w zimowej szacie.
Lisia Góra.
Zgodnie z planem udało się dotrzeć tylko do parkingu. Drogi były wprawdzie zasypane cienką warstewką śnieżnego puchu ale pod śniegiem było tylko zmrożone szorstkie podłoże. Przy odrobinie ostrożności jechało się całkiem przyjemnie. Zupełnie inaczej wyglądały drogi po północnej stronie szosy do Kostrzyna. Tam pojazdy leśników ubiły wcześniejszą warstewkę śniegu a odwilż i mróz zamieniły tę masę w lodowisko ukryte zdradliwie przed wzrokiem cyklisty pod świeżą warstwą puchu. Na odcinku niecałych 200 metrów zrobiłem dwa piękne ślizgi zakończone glebą. Po drugim przestałem wierzyć że później będzie lepiej. Do jeziora zostało jeszcze ok 4 km., czyżby kilkadziesiąt prawdopodobnych kolejnych upadków? Nie, aż takiej determinacji w sobie nie miałem. Skapitulowałem i zawróciłem na świeżo przekroczoną szosę.
Prawdziwe rozpoczęcie sezonu odkładam na bardziej sprzyjające warunki.
Rower:
Dane wycieczki:
30.61 km (13.00 km teren), czas: 02:13 h, avg:13.81 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Popowo, itd.
Niedziela, 8 stycznia 2017 | dodano: 08.01.2017
Na cóż można sobie pozwolić po zmroku jak nie na oklepaną trasę Popowo, Zemsko i Stary Dworek. Lekki śnieżek, poświata księżyca przenikająca przez chmury, mróz w okolicy -6 ºC , bezwietrznie, kompletny brak samochodów, nic dziwnego że jazda w takich warunkach usypia czujność. Na pełne nogi postawił mnie dopiero za Starym Dworkiem jakiś zwierzak który niespodziewanie wyrwał się z przydrożnego rowu wyskoczył na szosę i ponownie dał nura w chaszcze. W mgnieniu oka przypomniała mi się zielonooka chupacabra o której wspominał onegdaj na swoim blogu MLJ i poczułem jak skoczyła mi adrenalina. Prawdopodobnie był to jednak tylko nasz swojski szarak którego podobnie jak mnie uśpiła cisza i brak ruchu drogowego.
Gdyby nie ta szczypta stresu wyjazd byłby bezbarwny chociaż dosyć przyjemny.
Rower:
Dane wycieczki:
22.27 km (2.00 km teren), czas: 01:26 h, avg:15.54 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pierwszy krok w nowy rok.
Sobota, 7 stycznia 2017 | dodano: 07.01.2017
Z różnych względów (głównie rodzinnych i towarzyskich), przerwałem w tym roku wieloletnią już tradycję wyjazdu w pierwszym dniu roku nad Zalew Bledzewski. Liczyłem na obecny dłuższy weekend i pewnie coś by tam dało się zrobić gdyby nie instynkt samozachowawczy, przy czym wcale nie chodziło o te marne -6 ºC na dworze. Zagrożenie było z całkiem innej strony, strony której wyroki są czasem nieodwołalne. Otóż na początku ubiegłego tygodnia na wskutek nieostrożnego obchodzenia się z wysokoprocentowymi roztworami wody w pewnym hmm. związku organicznym i wychodzeniu na dwór w samej marynarce nabawiłem się ogólnej suchości w ustach i kataru. Posucha minęła na drugi dzień, ale katar już niezupełnie. I to była woda na młyn dla mojego domowego anioła stróża. Katarek dostarczył argumentów ekonomicznych przeciw farmaceutom i był powodem gróźb skierowanych przeciw mojej skromnej osobie gdybym przypadkiem w najbliższych dniach zamierzał się jej gdzieś urwać. Trudno było się nie zgodzić.
Ostatecznie dziś dostałem tylko zgodę na wyjazd do marketu. Zapobiegawczo zostałem uraczony wizją apokalipsy która czeka mnie i mój jednoślad jeżeli ośmielę się zboczyć z trasy chociażby o włos. Zadziałał instynkt samozachowawczy, i oprócz okrążenia miasta nigdzie nie zbaczałem. Trasa liczy marne 6 km. ale w końcu nawet najdłuższe podróże zaczynają się od pierwszego kroku :-).
Rower:
Dane wycieczki:
6.29 km (2.00 km teren), czas: 00:34 h, avg:11.10 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Żywotnikowy las na zakończenie roku
Sobota, 31 grudnia 2016 | dodano: 31.12.2016Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, okolice Trzciela
Cudowna pogoda skłoniła mnie do ostatniej w tym roku wycieczki. Na tapetę poszła ciekawostka z lasów Nadleśnictwa Trzciel - las tujowy. O lesie żywotnikowym usłyszałem kiedyś w jakiejś audycji radiowej. Google wypluł tylko informację że w kwietniu ubiegłego roku wspominał o nim lesniczy Jarek redaktor Bloga Leśniczego i to własnie od niego uzyskałem namiary tego lasku.
Żywotniki należą do rodziny cyprysowatych i pochodzą z Ameryki Północnej gdzie odgrywają sporą rolę w gospodarce leśnej, u nas są bardziej znane jako krzewy lub małe drzewka rosnące na posesjach.
Do Europy zostały sprowadzone w 1853 r. jako drzewa parkowe. Kilka lat później wprowadzono je na powierzchnie doświadczalne do upraw leśnych. W Polsce jako zwarte powierzchnie leśne występują na 21 stanowiskach i są pamiątką po eksperymentach z wprowadzaniem nowych gatunków. Stanowisko obok leśnictwa Jasieniec ma taką samą genezę i zostało obsadzone około 1914 r. Obecnie rośnie tam dorodny las z licznie występującym naturalnym odnowieniem. Jedno z drzew jest podobno dziewiątym co do wielkości w Polsce.
Las żywotników.
Tuje podobnej wielkości widziałem w okolicy głazu poświęconego pamięci Georga Zocha w okolicy Krzynki pod Barlinkiem. Tam jednak nie stanowią zwartego lasu, zostały bowiem wysadzone w innym celu i rosną w szpalerach
Ponieważ rano "po drodze" musiałem zajechać do Zemska zaświtała mi myśl aby w okolice Lutola Mokrego w miarę możliwości dotrzeć drogami terenowymi. Trasa była modyfikowana na bieżąco i niemal się udało. Pewnych miejscowości i niektórych odcinków szos jednak nie można było ominąć ad hoc, bez zaglądania do mapy. Takimi punktami węzłowymi były; Gorzyca, Nietoperek, Szumiaca, Nowy Dwór, Brójce i Rogoziniec. Sporo korzystałem z szlaków oznakowanych. Bardzo dużo było czerwonego, myślę że przypadkiem natrafiłem na różne szlaki do oznakowania których użyto tego samego koloru. Bardzo atrakcyjny widokowo lecz ciężki do pokonania jest odcinek czerwonego szlaku nad stawami pomiędzy Kolonią Kęszycką a Nietoperkiem.
W Gorzycy.
W Szumiącej.
Powrót szosą przez Trzciel, Bobowicko, Międzyrzecz. Tu już wizja powrotu po zmroku podziałała dopingująco i zrobiłem ten odcinek bez zbaczania, a miałem takie pomysły żeby odwiedzić jeszcze Rańsko. I w ten sposób zakończyłem rowerowy rok 2016.
Wszystkim zaglądającym na mojego bloga życzę na nadchodzący Nowy Rok 2017 dużo zdrowia, ciekawych tras i wszystkiego najlepszego.
Rower:
Dane wycieczki:
106.83 km (43.00 km teren), czas: 06:38 h, avg:16.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Hojland i Puszcza Notecka
Piątek, 30 grudnia 2016 | dodano: 30.12.2016
Piątek, zatem wcześniejszy fajrant i okazja do spalenia części odłożonych w Święta kalorii. Trasa wycieczki improwizowana, chociaż wyjazd za Wartę nie pozwala na zbyt wiele wariantów. Do wyboru poza Puszczą Notecką pozostają raptem dwie drogi, którymi trzeba zresztą potem wrócić ponieważ najbliższe przeprawy przez Wartę znajdują się w Międzychodzie i Gorzowie.
Wybrałem kierunek na Międzychód, a dla urozmaicenia trasy drogę u podnóża wałów przeciwpowodziowych. Rozciągający się za wałem obszar nazywany jest Hojlandem, to odległe wspomnienie olenderskiej przeszłości istniejącej tu dawniej kolonii. Do dziś zachowała się przepompownia i dwie zagrody, w tym jedna agroturystyczna. Amatorzy kimania na świeżym powietrzu mogą tu nawet skorzystać z mebla ustawionego na brzegu Warty.
Na wysokości Świniar wyobraziłem sobie powrót brukiem z Nowego Dworu. Jazda tym brukiem to nie jest to co mnie cieszy najbardziej dlatego z przyjemnością zagłębiłem się w Puszczę. Kilometr przed Murzynowem zdziwiło mnie kilka samochodów jadących tuż przed zmrokiem w głąb lasu.
Sytuacja wyjaśniła się po dotarciu do szosy, wyjechałem mianowicie na ogon liczącego kilkadziesiąt samochodów korka z migającymi na jego początku światłami policyjnego radiowozu. Tymi mijanymi wcześniej samochodami urwali się z blokady ci którzy znając lokalne drogi zboczyli w las aby ją ominąć. Przyczyny blokady nie sprawdzałem. Może miało to jakiś związek z ptasią grypą i dwoma jej nowymi ogniskami w sąsiednim Starym Polichnie, i co za tym idzie wykładaniem mat dezynfekcyjnych na drogach dojazdowych.
Do domu wróciłem przez Murzynowo.
???
Rower:
Dane wycieczki:
33.84 km (20.00 km teren), czas: 02:09 h, avg:15.74 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jak zwykle w piątek po fajrancie.
Piątek, 23 grudnia 2016 | dodano: 23.12.2016
Jak zwykle w piątek mam wcześniejszy fajrant i ruszam w równie tradycyjną rundkę przez Stary Dworek i Popowo. Przez chwilę miałem pomysł że tradycję w tym względzie można byłoby złamać i ruszyć ociupinkę dalej ale w miarę oddalania się od domu tracę ochotę na powrót po zmroku więc poprzestaję na małym.
Życzę wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt.
Stary Dworek. Świąteczna atmosfera w późnojesiennej scenerii.
Rower:
Dane wycieczki:
30.62 km (2.00 km teren), czas: 02:07 h, avg:14.47 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Brójce i brakujące elementy wcześniejszych wycieczek.
Sobota, 17 grudnia 2016 | dodano: 17.12.2016Kategoria gm. Brójce, gm. Miedzyrzecz
Niedawno dowiedziałem się że w okolicy Lutola Mokrego rośnie las tujowy (żywotnikowy). Ponieważ kiedyś widziałem drzewiaste tuje pod Barlinkiem i las cisowy na stokach Góry Bukowiec zaciekawiło mnie jak on będzie wyglądał na ich tle. Dziś podjąłem próbę dotarcia do Lutola. Próba ta od samego początku wydawała mi się wątpliwa, kalkulacja czasu wskazywała że nie wyrobię z czasem powrotu przed zapadnięciem nocy. Zatem tuje zostały na dłuższe dni, a dziś uzupełniłem swoją znajomość tamtego terenu o elementy które dotychczas ominąłem.
Międzyrzecz, budynek Liceum Ogólnokształcącego (widok zza Obry).
Międzyrzecz, okolice dworca -coś co należy do kolei. Mnie się podoba :)
Pierwszy punkt - to żółty szlak rowerowy przed Wyszanowem prowadzący nad Jezioro Bukowieckie i połączone z nim cofką na Paklicy Jezioro Wyszanowskie. Droga brzegiem jezior i Paklicy trochę dzika i ciężka ale wszystkie uciążliwości wynagradzają widoki. Szlak porzucam nad Jeziorem Wyszanowskim, liczę że droga wyprowadzi mnie gdzieś w pobliże wioski.
Przesmyk pomiędzy jeziorami Bukowieckim i Wyszanowskim.
Śledzę "Blog Leśniczego", w jednym z listopadowych wpisów autor ciepło wspominał o swoim zmarłym koledze leśniku z Wyszanowa i o kamieniu poświęconym jego pamięci. Nie byłbym sobą gdybym nie spróbował go odszukać. Zasięgnąłem informacji u źródła i będąc w okolicy Wyszanowa spróbowałem dotrzeć pod pomnik. Głaz odnalazłem, chwila zadumy i wracam do Wyszanowa.
Ulepszoną drogą gruntową dotarłem do Starego Dworu i chwila wahania; Łagowiec, czy może Brójce? Lepiej wygląda droga do Brójc. W Brójcach zaglądam na cmentarz komunalny pod pomnik ofiar hitlerowskiego obozu karnego Bratz. Był to brakujący element do mojej listopadowej wycieczki poświęconej temu obozowi.
Pomnik ofiar obozu "Bratz"
Do Lutola Mokrego zostaje kilkanaście kilometrów, ale za plecami ponad czterdzieści które wypadałoby pokonać w świetle dziennym. Trzeba wracać. Wracam przez Jordanowo. W Kaławie dla urozmaicenia skręcam w kierunku Wysokiej. W Pniewie robię krótki postój techniczny, przy okazji foto kamienia który stoi tam od kilkudziesięciu lat a dopiero dziś rzucił mi się w oczy.
W Pniewie.
Teraz czas wymusza przyspieszenie tempa. Już bez zatrzymywania pedałuję do Wysokiej, skrótem do Piesek, potem Kursko, Bledzew i rzutem na taśmę Skwierzyna. Chwilę po zejściu z welocypedu zapadły ciemności.
Był to chyba ostatni dłuższy wypad w tym roku. Wynik nieco gorszy niż w ubiegłym, ale w lipcu i sierpniu operacje wymusiły na mnie poruszanie się wyłącznie na własnych kończynach :).
Rower:
Dane wycieczki:
95.30 km (26.00 km teren), czas: 06:03 h, avg:15.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wokół domu
Sobota, 10 grudnia 2016 | dodano: 11.12.2016
Z powodów rodzinnych musiałem się dziś ograniczyć do krążenia w pobliżu Skwierzyny, ponadto na popołudnie synoptycy zapowiadali deszcz.
Prawie całą drogę pokonałem przez leśne odludzia starannie omijając Krasne Dłusko, Nową Niedrzwicę i Chełmsko. A deszcz zaczął padać jeszcze przed zapowiadanym terminem. Do domu oczywiście się spóźniłem :).
Rower:
Dane wycieczki:
26.66 km (16.00 km teren), czas: 02:09 h, avg:12.40 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kierunek Stary Dworek, Popowo
Piątek, 9 grudnia 2016 | dodano: 09.12.2016
Kolejne piątkowe, a więc dłuższe popołudnie to okazja na wyjazd. Trasa z konieczności ciągle ta sama więc jest już dosyć zużyta, dziś dla urozmaicenia odcinek do Starego Dworku przejechałem leśnymi drogami po lewym brzegu Obry.
Nad Obrą
Korzystając z okazji odwiedziłem miejsce dawnego obozu budowniczych GW Ludendorff.
Na wysokim brzegu rzeki spod igliwia wystaje kilkanaście fundamentów pozostałych po barakach i straszą dziury w suficie jakiegoś podziemnego obiektu wyglądającego na coś w rodzaju oczyszczalni ścieków. Akurat te miejsce nie jest zbyt bezpieczne, chwila nieuwagi i przez którąś z kilkunastu dziur można w sposób niezamierzony dostać się na poziom niższy o kilka metrów po drodze zapoznając się z systemem jakichś koryt, odstojników i półek. Na dnie nie ma wody więc lądowanie byłoby suche, choć niekoniecznie miękkie.
Według mojej wiedzy obóz ten był założony co najmniej 5 lat przed wojną
Pułapka na nieostrożnych.
Lepiej lub gorzej zachowane fundamenty baraków. Akurat te lepiej.
W Starym Dworku.
Od Starego Dworku klasycznie; Zemsko, Popowo, Skwierzyna.
Rower:
Dane wycieczki:
30.10 km (11.00 km teren), czas: 02:24 h, avg:12.54 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)












