- Kategorie:
- gm. Bledzew.64
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.38
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.32
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.52
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Pszczewski sztetl i Rybojady
Piątek, 24 marca 2017 | dodano: 26.03.2017Kategoria gm. Pszczew
Uznałem że w nieco dłuższe piątkowe popołudnie starczy czasu na odwiedzenie Pszczewa, zatem decyzja – kierunek Pszczew.
Niedawno w rozmowie z znajomym wypłynęła informacja o istnieniu w Pszczewie synagogi (o cmentarzu żydowskim wiedziałem wcześniej), dlatego dziś zagłębiłem się w jego uliczki aby ją naocznie zobaczyć. Lokalizacja łatwa do odnalezienia, lecz sam budynek po licznych adaptacjach na inne cele, a zwłaszcza po ociepleniu styropianem całkowicie zatracił wygląd domu modlitwy.

Pszczew - dawny budynek synagogi.

Pszczew - synagoga, widok od strony ogrodów.

Pszczew - synagoga, widok od strony ogrodów.

Pszczew - drewniana rzeźba przedstawiająca starego Żyda.

Pszczew - rynek ściana wschodnia.

Pszczew - rynek, narożnik południowo-zachodni.

Pszczew- cmentarz żydowski.
Jako ciekawostkę można wspomnieć że na początku XIX wieku gmina żydowska z Pszczewa uważana była przez berlińską policję za siedzibę szeroko rozgałęzionej szajki przestępczej. Policja szacowała że czwarta część mieszkańców Pszczewa żyła z złodziejstwa i paserstwa. W Pszczewie funkcjonowały warsztaty zaopatrujące złodziei w narzędzia pracy, tu można było znaleźć fałszywych świadków. Żeby się jednak całkowicie nie mijać z prawdą trzeba powiedzieć że w procederze brali udział również przedstawiciele wszystkich nacji i stanów, a nawet rajcy miejscy. Wielokrotnie ślady włamań w Berlinie prowadziły bezpośrednio do Pszczewa. Dopiero w 1832 policja natrafiła na trop bandy złodziei i paserów i zlikwidowała przestępcze gniazdo.
Ugruntowaną złą sławę w tym względzie miały również: Trzemeszno Lubuskie, Brójce, Zbąszyń Trzciel, Bledzew, Skwierzyna i inne miejscowości w zachodniej Wielkopolski. W nich również po akcji z 1832 roku wykryto i zlikwidowano szajki złodziejskie.
Wypuściłem się jeszcze na kilkanaście kilometrów w kierunku Trzciela. Początkowo chciałem dotrzeć najwyżej do Borowego Młyna, w duchu liczyłem na jakiś oznakowany przejazd do szosy w kierunku Międzyrzecza, ostatecznie dotarłem pod Rybojady. Dla zainteresowanych lokalną historią jest to rejon gdzie 29 stycznia 1945 r wojska radzieckie przełamały po dwudniowych walkach pozycje przesłaniania MRU wychodząc bezpośrednio na pozycję główną. O bezwzględności tych walk mogą świadczyć masowe i pojedyncze groby żołnierzy niemieckich odnajdywane w ostatnich czasach przez sekcję archeologiczną Stowarzyszenia Pomost oraz relacje o rozstrzeliwaniu jeńców i rannych. Rosjanie swoich poległych zebrali bezpośrednio po walkach i spoczywają na cmentarzu wojennym w Międzyrzeczu.
W Borowym Młynie z majaczącym przez drzewa po drugiej stronie szosy Jeziorem Stobno związana jest historia którą słyszałem w odniesieniu do kilku innych jezior umiejscawianych różnie w zależności od opowiadającego. Rosjanie atakowali umocnienia zarówno lądem jak i po lodzie zamarzniętych jezior, przykra niespodzianka spotkała atakujące czołgi na zamarzniętym Jeziorze Stobno pod którymi załamał się lód. Na dno poszło część czołgów razem z usadowioną na nich piechotą. Wypadek nie spowolnił natarcia i wkrótce Rosjanie w rejonie Bukowca i Lutola Suchego zamknęli kocioł z wycofującymi się oddziałami niemieckimi, a ich los stał się od tej chwili przesądzony
Ufortyfikowanie linii Jezior Obrzańskich było (niezamierzonym przez aliantów) efektem postanowień Traktatu Wersalskiego, przede wszystkim ustaleniem przebiegu nowej granicy polsko-niemieckiej, ograniczeniem liczebnościi armii niemieckiej do 100 tys, wprowadzeniem limitów na posiadane przez nią uzbrojenie i w pewnym stopniu zakazem rozbudowy i budowy fortyfikacji.
Wypełniania postanowień traktatu miała pilnować specjalna komisja aliancka z siedzibą w Berlinie. Początkowo nadzór komisji w dziedzinie fortyfikacji był dosyć skuteczny, z czasem jednak w ramach oszczędności zaczęto likwidować jej terenowe placówki. Wkrótce wschodnia granica Niemiec znalazła się poza całkowita kontrolą. W rejonie Trzciela i Pszczewa przebiegała ona w odległości niespełna 150 km od stolicy Niemiec. Niemcy doceniając znaczenie tzw. Bramy Lubuskiej postanowili zabezpieczyć się przed jej utratą. Już w 1925 r. zapadły pierwsze decyzje w sprawie budowy odpowiednio odsuniętej od Odry pozycji obronno-zaczepnej, wkrótce przygotowania te odkryła komisja aliancka i roboty musiały zostać przerwane. Do sprawy na wielką skalę powrócono w roku 1932 po kryzysie w stosunkach z Polską. Niemcy nie zakładali że Polska zdecyduje się na działania prowadzące do generalnych rozwiązań ale na wszelki wypadek postanowiono zabezpieczyć ten kierunek.
W roku 1935 na odcinku rozciągającym się od Odry na południu do Warty na północy ruszyła na pełną skalę budowa potężnego kompleksu odosobnionych schronów strzegących przejść pomiędzy jeziorami, różnego rodzaju przeszkód wodnych, a na jego pozbawionej przeszkód naturalnych środkowej części systemu bunkrów połączonych podziemnymi tunelami. Aby wyhamować impet ewentualnego polskiego uderzenia na pozycje główne rejonu umocnionego około 20 km na wschód powstał system fortyfikacji polowych wzmocnionych pojedynczymi schronami i umocnionymi gniazdami karabinów maszynowych. Linia Jezior Obrzańskich oddzielających terytorium Niemiec od granicy z Polską nadawała się do tego celu idealnie. Wprawdzie jeszcze przed wojną zmiana niemieckiej doktryny wojennej spowodowała wyhamowanie prac, a po agresji na Polskę ich całkowite wstrzymanie. O nieco zapomnianych fortyfikacjach przypomniano sobie dopiero w roku 1944 kiedy wojska radzieckie stanęły nad przedwojennymi granicami Rzeszy.
Labirynt przesmyków pomiędzy jeziorami do dnia dzisiejszego zryty jest siecią rowów strzeleckich, natomiast na poszukiwanie schronów dziś nie starczyło czasu. Jedyny łatwo dostępny w tych warunkach obiekt to schron – stanowisko karabinu maszynowego w pobliżu mostu na Obrze przed Rybojadami. Jest to przykład na specyficznie zamaskowaną budowlę obronną. Po zachowanych śladach fundamentów widać że schron ten był wkomponowany w bryłę większego budynku. Zabudowania te były strażnicą Grenzchutzu.
Wcześniej w Borowym Młynie również mijałem położony malowniczo budynek dawnego niemieckiego urzędu celnego.

Borowy Młyn- leśniczówka wspominana w relacjach z walk o przełamanie pozycji przesłaniania MRU.

Borowy Młyn - dawny budynek niemieckiej straży granicznej.

Rybojady - schron który był zakamuflowany w budynku niemieckiej straży granicznej.
Od schronu w Rybojadach rozpocząłem powrót do Skwierzyny.
Rower:
Dane wycieczki:
76.51 km (22.00 km teren), czas: 04:04 h, avg:18.81 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Międzychód i wieża Bismarcka
Środa, 22 marca 2017 | dodano: 22.03.2017Kategoria pow. międzychodzki
Dziś trochę nieoczekiwanie znalazłem się w Międzychodzie. Nieoczekiwanie dlatego że wcale nie zamierzałem dziś jeździć, a jeżeli już to wcale nie brałem pod uwagę tego kierunku. Dwie godziny do zmroku nie pozwalały na poszukiwanie ciekawostek, wręcz przeciwnie zachęcały do sprężania się i unikania odludzi.
Skoro już jestem w Międzychodzie chciałem wspomnieć o budowli nieistniejącej już od 80 lat, a którą można dostrzec na pochodzących z początku XX wieku widokówkach przedstawiających międzychodzki dworzec kolejowy.
Otóż w ostatnim ćwierćwieczu XIX i na początku XX wieku w społecznościach niemieckich na całym świecie zrodziła się idea uczczenia pamięci Ottona von Bismarcka poprzez budowę prostych w kształcie wież lub kolumn z misą ogniową na szczycie. Wieże te w założeniu miały również wyrażać niemiecką dumę narodową. Ogień na szczycie wież miał być rozpalany kilka razy w roku przy okazji rocznic związanych z patronem i innych świąt ludowych jak np. letnie przesilenie. Na obecnym terenie Polski istniało ich prawdopodobnie około 40, z czego do naszych czasów dotrwało prawdopodobnie 17. Obliczenia obarczone są błędem ponieważ niektóre wieże którym przypisuje się takie miano w istocie były czymś innym (np. wieże w lesie pod Mostkami lub w Ośnie). W naszej najbliższej okolicy były takie dwie, obydwie już nieistniejące:
- międzyrzecka została rozebrana na początku lat sześćdziesiątych, został po niej tylko kopiec w pobliżu południowego węzła obwodnicy Międzyrzecza i kamienie z inskrypcjami fundatorów ustawione w centrum pobliskiego Nietoperka.
- międzychodzka została rozebrana w okresie międzywojennym w 1937 r., podobno zachowały się po niej fundamenty, lecz znajdują się na ogrodzonym murem terenie prywatnym. Przy wcześniejszej porze może można byłoby negocjować z właścicielami terenu o zgodę na wejście, jednak dziś czas popędza. Zrobiłem tylko z ulicy zdjęcie dęba posadzonego przy rozebranej wieży. O samej wieży nie będę się rozpisywał, zainteresowanych odsyłam pod ten link .

Międzychód - dąb przy ul Cmentarnej, jedyny widoczny z daleka ślad po międzychodzkiej wieży Bismarcka.

Gorzycko Stare k/Międzychodu - nowa przychodnia.
Wracając z Międzychodu wybrałem drogę przez Stare Gorzycko do Wierzbna, zatem nie nakładałem drogi gdyż wieża była zbudowana przy obecnej ul. Cmentarnej, niemal przy jej skrzyżowaniu z drogą do Gorzycka.
Przed zmrokiem udało się doskoczyć do Przytocznej.
Rower:
Dane wycieczki:
66.50 km (8.00 km teren), czas: 03:22 h, avg:19.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z wiatrem w tle
Sobota, 18 marca 2017 | dodano: 19.03.2017
Wszelkie plany na sobotni wypad pod Trzciel legły w gruzach za sprawą niełaskawej aury. Udało się wyrwać tylko parę popołudniowych godzin kiedy przestało padać za to było dosyć "dynamicznie". Niestety wiatr nie chciał współpracować. Na odcinku do Zemska usiłował mnie zrzucić z roweru, a w najlepszym przypadku zepchnąć na środek jezdni. Powrót byłby z wiatrem w twarz, dlatego zrezygnowałem oddalania się od domu na rzecz szwendania się po leśnych drogach pod Popowem.

Okolice Zemska - głazy wygrzebane przy pozyskiwaniu żwiru do budowy S3. Jedyny ślad po żwirowni która po zakończeniu budowy została poddana rekultywacji i oddana do użytkowania rolnikom.

Komponowała mi się do dzisiejszej wichury.
Rower:
Dane wycieczki:
25.04 km (8.00 km teren), czas: 01:49 h, avg:13.78 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Glinik
Wtorek, 14 marca 2017 | dodano: 14.03.2017
Pomimo tego że nie miałem ochoty na błąkanie się po zmroku w lasach przy szosie do Kostrzyna zdecydowałem się na próbę dotarcia do Jeziora Glinik. No i udało się, zmrok dopadł mnie już gdzieś pomiędzy Trzebiszewem a Skwierzyną.
Do Glinika dojechałem DK 24 na wysokość drogi pożarowej 13, a potem wspomnianą 13 i 20 w pobliże jeziora. Byłem na plaży i półwyspie, wszędzie w tempie ekspresowym. Powrót mniej odludnym szlakiem przez Glinik, Brzozowiec, Trzebiszewo i Rakowo.
W lasach widać olbrzymie stosy drewna, ba nawet na półwyspie leżą złożone metrówki. Mam nadzieję że leśnicy nie przesadzają z pozyskiwaniem surowca i coś tam jeszcze w lasach zostanie na później.

Glinik o zmierzchu.
Rower:
Dane wycieczki:
40.16 km (20.00 km teren), czas: 02:15 h, avg:17.85 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przez Zamostowo do Międzyrzecza
Niedziela, 12 marca 2017 | dodano: 12.03.2017
Rytualny coniedzielny (na razie) wyjazd z małżonką na rowerowy spacerek. Trasa przez Zemsko, Bledzew, Chycinę, Kursko, Gorzycę i Międzyrzecz. W sumie wyszło ponad 50 km. Dziwne, ale nic nie mówiła że to za dużo.

Okolice Kurska.

Stadko żurawi w zbliżeniu.
Rower:
Dane wycieczki:
52.12 km (8.00 km teren), czas: 03:43 h, avg:14.02 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Puszcza Notecka
Sobota, 11 marca 2017 | dodano: 12.03.2017Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka
Jednym z celów ubiegłotygodniowej wyprawy było zwiedzenie terenu pokrytego kurhanami w pobliżu Lipek Wielkich. Wspomniałem wtedy że moje wyobrażenie o kurhanach rozmija się z tym co zobaczyłem na miejscu. Wątpliwościami tymi podzieliłem się z kolegą z Lipek, i pomimo tego że nie mógł mi poświęcić zbyt wiele czasu zgodził się podprowadzić mnie w miejsce gdzie prezentują się najbardziej okazale. W poprzednim tygodniu ominąłem ten fragment lasu prawdopodobnie dlatego że był zasłonięty młodnikiem, w każdym razie chybiłem o jakieś 100-150 m. Tym razem pokazały się w całej swojej okazałości.

Lipki Wielkie - grupka kurhanów.


Lipki Wielkie - jeden z większych kurhanów.
Zachodzę w głowę co w tej okolicy mogło być atrakcyjnego dla ludności z epoki brązu, której podstawą bytu było głównie rolnictwo i hodowla, skoro jedynym bogactwem najbliższej okolicy są tylko piaszczyste wydmy, a pobliska dolina Noteci była zabagniona jeszcze do XVIII w. Niemniej kurhany są więc jak widać znaleźli dla siebie tu jakąś niszę.
Skoro już znalazłem się w tym rejonie odwiedziłem miejsce znane mi z map Messtischblatt jako „Arbeitdienstlager”. Znajduje się ono w pobliżu jeziora Łąkie i zanikłego już jeziorka Granicznego. W drugiej połowie lat trzydziestych wznosiły się tam baraki obozu R.A.D. Abteilung 5/46 Gottschim. Obóz ten został założony w 1933 r., a w 1937 r. przeniesiony do Lichenia (gm. Strzelce Krajeńskie), natomiast zwolnione budynki przeznaczono na obóz pracy dla kobiet. Wspomniano o nim na facebookowej stronie poświęconej historii Strzelec Krajeńskich ( https://www.facebook.com/historiastrzelec/photos/a...) . Dziś widoczny jest tu spory splantowany plac porośnięty kilkudziesięcioletnimi sosnami i schodki prowadzące do podziemnego pomieszczenia którego nie mogłem spenetrować z braku jakiegokolwiek źródła światła. Myślę że nie był to schron, a raczej magazyn ziemiopłodów na potrzeby obozu.

Teren dawnego obozowiska, ślady baraków usunięte.

Jedyny obiekt po dawnym obozie - podziemne pomieszczenie pod jednym z baraków.

Jedyny obiekt po dawnym obozie - podziemne pomieszczenie pod jednym z baraków.
R.A.D. - Reichsarbeitsdienst była organizacją stworzoną po dojściu do władzy w Niemczech przez NSDAP. Kierownictwo partii zainteresowało się wtedy działalnością Konstantina Hierla prowadzącego wśród młodzieży działalność polegającą na kształtowaniu jej postaw obywatelskich poprzez pracę. Początkowo do organizacji prowadzony był zaciąg ochotniczy. W 1935 r. wprowadzono w III Rzeszy obowiązek sześciomiesięcznej pracy na rzecz państwa, a obowiązek ten miał być wypełniony przez pracę w Reicharbeitsdienst. Obowiązkowi podlegali mężczyźni w wieku 18-25 lat, a od września 1939 r. również kobiety. Służba Pracy Rzeszy była traktowana, jako honorowy obowiązek dla narodu niemieckiego, tak więc junacy pracowali nieodpłatnie na rzecz państwa. Najczęściej były to prace melioracyjne, uprawa roli i prace gospodarcze.
Junacy byli umundurowani i skoszarowani w utworzonych w tym celu obozach.
Najbliżej tego obozu położona była osada Koza i nieistniejąca już dziś leśniczówka nad Jeziorem Łąkie. Właśnie od Kozy do Jeziorka Granicznego i dalej do Łąkiego prowadzi imponujący długością i rozmiarami kanał melioracyjny mający odprowadzać z tamtejszych pól i łąk nadmiar wody, sądzę że jest on dziełem junaków z R.A.D.

Kościół w Lubiatowie.
Pozostałą część trasy do Gościmia, poprzez Sowią Górę do Międzychodu i stamtąd do Skwierzyny przejechałem bez zatrzymywania. Dla uniknięcia brukowanego odcinka w Nowym Dworze opuściłem prawy brzeg Warty wracając przez Przytoczną.
Rower:
Dane wycieczki:
106.47 km (30.00 km teren), czas: 05:49 h, avg:18.30 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Międzyrzecz
Czwartek, 9 marca 2017 | dodano: 09.03.2017
Dziś dla urozmaicenia trasa prowadziła przez Rokitno do Międzyrzecza. Powrót tradycyjną drogą przez Głębokie i Popowo.
Rower:
Dane wycieczki:
42.56 km (5.00 km teren), czas: 02:13 h, avg:19.20 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gościnowo, Dobrojewo
Środa, 8 marca 2017 | dodano: 08.03.2017Kategoria gm. Skwierzyna
Alternatywą dla powtarzanej do znudzenia rundy przez Stary Dworek i Popowo jest przejazd przez Murzynowo, Gościnowo i Dobrojewo. Dla ambitniejszej trasy popołudnia jeszcze są za krótkie. Dziś przejazd z wariantem przez Kijewice i folwarczne podwórze w Murzynowie. Oto kilka zdjęć podwórzowych;

Murzynowo - budynki po folwarczne.


Murzynowo - spichlerz folwarczny.


Murzynowo - kościół.


Murzynowo - Warta, stan podwyższony.
Rower:
Dane wycieczki:
30.11 km (6.00 km teren), czas: 01:42 h, avg:17.71 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Międzyrzecz
Niedziela, 5 marca 2017 | dodano: 05.03.2017
Moje prognozy nie przewidywały na dzisiaj opadów, przynajmniej do wieczora. Małżonka spragniona widoku pól i lasów zdecydowała się na wyjazd swoją tradycyjna trasą przez Stary Dworek, Zemsko, Popowo. Wprost nie wypada nie towarzyszyć. Deszcz przyszedł grubo przed terminem, trzy kilometry od domu. Dobrze że w wioskach zachowały się wiaty przystankowe.
Rower:
Dane wycieczki:
38.02 km (0.00 km teren), czas: 02:42 h, avg:14.08 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lipki Wielkie - cmentarzysko kurhanowe
Sobota, 4 marca 2017 | dodano: 05.03.2017Kategoria gm. Santok
Napoleon przed bitwą pod piramidami powiedział do swoich żołnierzy "czterdzieści wieków patrzy na was”. Podczas tej samej wyprawy padł słynny rozkaz jednego z generałów „Uczeni i osły do środka”. Uczonych i osłów na dzisiejszej wyprawie nie było (tak myślę :-)), ale wieki jak najbardziej. Pojechałem sprawdzić jak to jest gdy trzydzieści wieków patrzy na nas. Na wszelki wypadek od napoleońskiej czterdziestki odjąłem parę stuleci.
Już kilka lat temu kolega wspominał że w Puszczy Noteckiej w pobliżu Lipek jest cmentarzysko kurhanowe z epoki brązu. Temat mnie zaintrygował, ale wobec ogromu puszczy poszukiwanie ich bez jakichś bliższych namiarów byłoby porównywalne do szukania igły w stogu siana. Umawialiśmy się wprawdzie na wspólny wyjazd, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Dopiero zupełnie niedawno przeglądając stare mapy, w pobliżu Lipek zauważyłem zaznaczone skupisko jakichś kopczyków. Ponadto w materiałach dostępnych na stronach BIP Nadleśnictwa Karwin natknąłem się wzmiankę o wspomnianym wyżej cmentarzysku, na dodatek z numerami oddziałów leśnych na których leży. Pozostało tylko poczekać aż drogi w puszczy staną się bardziej przejezdne.
Fragment mapy z kurhanami.

Lipki Wielkie - kurhany.

Lipki Wielkie - leśna baza lotnicza.
Dziś dotarłem do miejsca o koordynatach wskazanych w moich źródłach. Myślę że miejsce było właściwe ponieważ wszędzie wokół powierzchnia terenu jest płaska jak dno patelni, a ten fragment lasu nosi ślady robót ziemnych. Wokół pełno jakichś pagórków, dołków. Wysokość względna górek waha się w granicach 1 m. Trochę to rozmija się z moim wyobrażeniem o kurhanach. Płaskie zdjęcia nie oddadzą tego co widać w trzech wymiarach.
Powrót zrobiłem trasą prowadzącą przez wioski nad Notecią zaczynając w Zielątkowie, poprzez Goszczanowiec, Goszczanówko, Lipki Małe. W Lipkach skusiłem się na jazdę koroną wału przeciwpowodziowego do Starego Polichna. Droga wyglądająca pozornie na niezłą okazała się rozmiękczoną i nasiąkniętą wodą murawą. Skapitulowałem przy przepompowni w Ludzisławicach. Od Ludzisławic przy wale biegnie o niebo lepsza droga szutrowa, ale skończył mi się limit czasowy. Sprawę przesądził telefon po którym straciłem nadzieję na serdeczne powitanie na domowych progach, wręcz przeciwnie miały być wymówki (w oryginale było mocniejsze słowo). Spóźnienie mogło pokrzyżować plany małżonki na sobotni wieczór. Summa summarum udało się wrócić na 10 minut przed czasem i na dłuższe wywody brakło jej czasu, a potem sprawa na szczęście uległa przedawnieniu.

Goszczanowiec - kościół.


Goszczanówko - kościół.


Lipki Małe - pomnikowy dąb.


Lipki Małe - kościół.


Lipki Małe - kriegerdenkmal.


Lipki Małe - rozlewiska Noteci.
Rower:
Dane wycieczki:
83.26 km (20.00 km teren), czas: 04:59 h, avg:16.71 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)












