- Kategorie:
- gm. Bledzew.64
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.38
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.32
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.52
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
W Puszczę Notecką
Niedziela, 17 września 2017 | dodano: 17.09.2017
Kiedy okazało się że w niedzielne popołudnie przez kilka godzin jestem w domu zbędnym gadżetem wykonałem telefon i umówiłem się z kolegą znajdującym się w podobnej sytuacji na mały wypad do Puszczy Noteckiej. Wykonaliśmy 30 kilometrową wycieczkę po ulepszonych żwirem drogach pożarowych, jedynie na dwóch krótkich odcinkach spod żwiru wylazł puszczański piasek i trzeba było pokonać je na własnych nogach.
Pogoda przyjazna dla amatorów grzybów więc wszystkie miejsca postoju, i nie tylko, były dziś zastawione samochodami i wokół nich tłumy wałęsających się grzybiarzy. Naturalnie jak to czasami bywa w tłumie ludzi i wśród kilku samochodów stojących w pobliżu leśniczówki w Jeziercach trafił się również zdezorientowany mieszkaniec Gorzowa. Maszerował mniej więcej pod kątem 120 º w stosunku do drogi prowadzącej do miejsca gdzie zostawił swój pojazd. Odniosłem wrażenie że niezbyt dowierzał mojej znajomości lasu i upierał się iść do Goszczanowa zamiast na parking pod Polichnem. Cóż wolna wola, po 5 km i tak zawróci i będzie miał do pokonania ponad 10 km. ale już bezbłędnie bo szosą :-).
Weekend niezwykle udany, przez trzy dni przejechane ponad ćwierć tysiąca km, zwiedziłem skrawek Pomorza Zachodniego, a gdyby czas był z gumy można byłoby zobaczyć jeszcze więcej. Mam na myśli dolinę Płoni od której dzieliło mnie zaledwie kilka km. a do której zrobiłem już drugie nieudane podejście.
Z puszczy tylko ślad GPS.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
47.19 km (28.00 km teren), czas: 02:40 h, avg:17.70 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pełczyce i Barlinek
Sobota, 16 września 2017 | dodano: 16.09.2017Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Zachodniopomorskie
Niespełna miesiąc od ostatniego wyjazdu do Barlinka spróbowałem po raz kolejny raz dotrzeć do doliny Płoni. Na wycieczkę zabrał się ze mną dawny towarzysz moich eskapad Januszek. Zamiarem było dotrzeć do Pełczyc i w dolinę Płoni wjechać od strony Jagowa albo nawet Warszyna aby wynurzyć się ponownie w Barlinku. Jednak godzina 15-ta która nas zastała w Pełczycach oznaczała że należy kończyć oddalanie się od bazy i czas zawracać. Dolina Płoni musi wypaść z marszruty.
Ale zanim dotarliśmy do Pełczyc, pomimo wariantu oszczędnościowego cały czas byliśmy pod kreską. Zatem do Goszczanowa skrót czarnym szlakiem przez Puszczę Notecką, zaoszczędzone 7 km.. Dalej na przełaj przez Strzelce Krajeńskie, Bronowice, Bobrówko.
W Bobrówku znalazłem się na znanym sobie terenie, byłem tu w ubiegłym roku. Przy okazji pokazałem koledze największy głaz narzutowy w naszym województwie. "Leżący Słoń" bo o nim mowa leży przy brukowanej drodze do Machar i wymaga niewielkiego zboczenia z szlaku. Leżąca na polu uprawnym bryła gnejsu wystaje nad powierzchnię ziemi jedynie na 1,2 m. Bardziej imponuje szerokością 3,9 m. i długością 7,9 m. Jak głęboko sięga w głąb ziemi można sobie tylko wyobrażać. Głaz próbowano rozbić i usunąć z pola, być może chodziło o próby pozyskanie materiału. Świadczą o tym liczne ślady nawierceń i obłupań widoczne na jego powierzchni. Swojego czasu kamieniem zainteresowali sie archeologowie, w trakcie badań stwierdzono ślady stosunkowo niedawnego wykopu wokół kamienia, zapewne chodziło o jego usunięcie. W trakcie badań znaleziono kilka krzemieni noszących ślady obróbki i fragmenty ceramiki datowane na okres ok. 700-500 pne. Zniszczenie wcześniejszych nawarstwień przez późniejszy wykop nie pozwoliło jednak na uchwycenie kontekstu w jaki sposób znalazły sie one w ziemi. Niemniej świadczy to o tym że głaz był użytkowany miedzy innymi przez ludność kultury łużyckiej. Patrząc od strony drogi głaz przy odrobinie wyobraźni rzeczywiście przypomina tyłek leżącego słonia.

"Leżący Słoń" w Bobrówku wypina swój zadek na przejeżdżających pobliskim brukiem do Machar.
Podobny lecz nieco mniejszy głaz znany jako "Czarci Głaz" leży w lesie w pobliżu kolejnej mijanej wsi - Żabicka. Czas naglił, nawet nie próbowaliśmy szukać tego kamyczka. Ten jednak jest zdecydowanie lepiej ukryty, ponieważ brak o nim jakichkolwiek wskazówek, podczas gdy do "Leżącego Słonia" prowadzą widoczne drogowskazy.
Za Żabickiem wkraczamy na teren Pomorza Zachodniego, przez Jarosławsko, Będargowo i Trzęsacz docieramy do Pełczyc.

Średniowieczny kościół w Będargowie pod Pełczycami.

Nieloty pod Pełczycami.

Średniowieczny kościół w Będargowie pod Pełczycami.
Maleńkie kompaktowe miasteczko sprawia bardzo sympatyczne wrażenie. W zabudowie wyraźnie widać podział na Stare i Nowe Miasto. Jeżeli chodzi o nowszą część ograniczyliśmy się tylko do przejazdu przez Rynek Bursztynowy gros czasu poświęcając starej części Pełczyc. Jest to kwartał ograniczony mniej więcej ulicami Kościelną, Zamkową i Jeziorną. Na
końcu jednokierunkowej ulicy Zamkowej znajduje się mały półwysep wcinający się w wody Jeziora Panieńskiego i wznoszący się na nim pagórek będący
śladem średniowiecznego grodziska. Aby tam dotrzeć z premedytacją
łamiemy przepisy jadąc uliczką pod prąd, ale na usprawiedliwienie
trzeba dodać że zagrożenie które stworzyliśmy było niewielkie.
Przy uliczce znajduje się zaledwie kilka domków i mały ogród
działkowy. Przed grodziskiem zawracamy pod kościół parafialny. Leżący naprzeciwko kościoła skwerek to dawny Stary Rynek. Robię
krótki spacer po placu kościelnym w kierunku Zespołu Szkół. W
głębi ulicy Kościelnej za budynkiem szkoły widnieje budynek
plebanii. Budynek plebanii stoi na niewielkim podwyższeniu terenu,
jedynym śladzie po rozebranym w XVIII w zamku rodów; von Osten i
później ich spadkobierców rodu von Waldow. 
Nieloty pod Pełczycami.

Średniowieczny kościół w Będargowie pod Pełczycami.
Opuszczamy Pełczyce. Przez niedoinformowanie nie zobaczyliśmy klasztoru cysterek, a wystarczyło o kilkadziesiąt metrów przedłużyć jazdę ulicą Zamkową. Teraz kolej na Barlinek.

Uliczka Staromiejska w Pełczycach.

Pełczyce Stary Rynek.
W
Barlinku nad Jeziorem Chmielowym wita nas lipa i kamień ustawiony na
równoleżniku 53 º. Z jeziorem związana jest legenda o zatopionym klasztorze, okrutnym rycerzu i zaczarowanej Rusałce. Następuje kolejna
przerwa na zwiedzanie miasta. Zatrzymujemy się na rynku pod pomnikami gęsiarki, marszałka
Piłsudskiego, dalej udajemy się pod fragmenty murów obronnych, nad jezioro i pod chiński dom, zaglądamy do okazałego kościoła. Akurat jakaś para ślubowała sobie
przed ołtarzem miłość i wierność małżeńską więc wycofujemy
się cichcem. Z młodymi stykamy się jeszcze raz kilkadziesiąt
minut później wyjeżdżając z Barlinka w kierunku Strzelec. Właśnie w okolicy Pałacyku Cebulowego grupka młodych ludzi szykowała
bramę dla młodożeńców. Chwilę później pojawił się orszak weselny.
Pełczyce Stary Rynek.

Legendarna lipa nad Jeziorem Chmielowym, z głazem Rusałki i równoleżnik 53 º.

Barlinek - uliczka przy dawnych murach miejskich.

Barlinek - rynek.

Fontanna pomnik gęsiarki w Barlinku.

Barlinek - Pałacyk Cebulowy.

Barlinek - uliczka przy dawnych murach miejskich.

Barlinek - rynek.

Fontanna pomnik gęsiarki w Barlinku.

Barlinek - Pałacyk Cebulowy.
Teraz wracamy już bezpośrednio do domu, robiąc jedynie dwie przerwy. Jedna w Dankowie na łyk kawy i druga przed kościołem w Santocznie. Kościół ten ma niestandardowy rodowód. Otóż w drugiej połowie XVIII w. w miejscu starego młyna na Santocznej z polecenia króla Fryderyka II zbudowano zakład metalurgiczny. W pobliżu zaczęli się osiedlać pracownicy hamerni, pojawiła się również potrzeba posiadania własnego domu bożego. Król na potrzeby kościoła oddał w roku 1771 jeden z magazynów. Budynek został później przebudowany i rozbudowany, a pięćdziesiąt lat później dobudowano wieżę. I jako ciekawostkę mogę dodać że produkowanych w Santocznie blach użyto do budowy pierwszej niemieckiej maszyny parowej.

Santoczno - XVIII-wieczny kościółek.
Dalsza trasa prowadzi przez Zdroisko, Różanki, Janczewo, Górki, Santok. Za Santokiem dopada nas szarówka, ale my właściwie jesteśmy już w domu. W Skwierzynie meldujemy się tuż po zmroku. A Dolina Płoni znów musi poczekać.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
151.70 km (19.00 km teren), czas: 07:59 h, avg:19.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Skwierzyna - Lubniewice - Deszczno
Piątek, 15 września 2017 | dodano: 15.09.2017
Spontaniczny wyjazd, spontaniczna trasa. Trasa jak w tytule; z Skwierzyny drogą do Lubniewic, z Lubniewic do Wałdowic nową drogą pożarową. Z Wałdowic kierunek Skwierzyna, po 5 kilometrach szosą DK-24 zwrot w drogę pożarową do Glinika. Dalej standardowa droga do Deszczna i do Skwierzyny. Jechało się znakomicie, zwłaszcza na leśnych odcinkach z Lubniewic do Wałdowic i od DK 24 do Orzelca. Dziś nie było przerw, zdjęć, będzie tylko ślad GPS.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
71.89 km (16.00 km teren), czas: 03:50 h, avg:18.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na luzie
Czwartek, 14 września 2017 | dodano: 14.09.2017
Dziś zrobiłem sobie spokojny relaksujący spacerek przez popowskie lasy, a przy okazji natknąłem się na kilka gniazd kani. Nie mogłem nie skorzystać, połączyłem przejażdżkę z grzybobraniem.

Od strony Popowa drogi przypominają trochę alejki parkowe. W latach siedemdziesiątych miał tam miejsce duży pożar. Nowy las ma dużą domieszką drzew liściastych w tym sporo brzóz. Lubię takie połączenia, więc jeździło się naprawdę z przyjemnością.
Na koniec wypuściłem się kilka kilometrów w kierunku Międzyrzecza. Powrót drogą techniczną przy S-3
Rower:Kross
Dane wycieczki:
30.79 km (17.00 km teren), czas: 02:18 h, avg:13.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wiatr w oczy.
Środa, 13 września 2017 | dodano: 13.09.2017
Dziś znów po najbliższej okolicy, tylko na tyle pozwalał czas. A czas ten zabrała mi rzecz tak ulotna jak wiatr. I to dosłownie ; gwałtowny podmuch, otwierane w tym samym czasie drzwi balkonowe i sprawna wentylacja nie zawsze stanowią dobre połączenie. Zanim ruszyłem w drogę musiałem odwiedzić "Mrówkę" zakupić materiały i usunąć niewielkie szkody.
Chciałem przejechać drogą techniczną przy S-3 od Obry do Popowa i wrócić szosą przez Zemsko. Jak już wspomniałem przez późny wyjazd, skoro nie miałem ochoty na wieczorne jeżdżenie po odludziach musiałem przyjąć skromniejszy wariant i zrealizowałem tylko połowę planu. Ostatecznie zadowoliłem się kawałkiem drogi technicznej, Starym Dworkiem i Zemskiem.
Rower:
Dane wycieczki:
21.65 km (3.00 km teren), czas: 01:18 h, avg:16.65 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przy szosie kostrzyńskiej
Poniedziałek, 11 września 2017 | dodano: 11.09.2017
W zasadzie wybrałem się w lasy przy szosie do Kostrzyna na grzyby, ale wobec ich braku zrobiłem sobie wycieczkę po zagajnikach znanych mi z poprzednich lat. Przez kilka lat nie zaglądałem w tamtym rejonie w bok od uczęszczanych dróg. Dziś wjeżdżam i szok, jedyne co się nie zmieniło to ukształtowanie terenu. Tam gdzie kilka lat temu był las, teraz są zręby albo świeże ubiegłoroczne nasadzenia. Na drogach piach i koleiny po kolana, przysłowiowa droga przez mękę.


Tak chyba jednak musi być w lasach gdzie na bieżąco prowadzi się planową gospodarkę leśną. Wierzę leśnikom że chcą dla swoich lasów tylko i wyłącznie dobra :-). Wydaje się że podobnie jak po drugiej stronie Warty w Puszczy Noteckiej znaczna część tutejszych nasadzeń była przeprowadzona w latach dwudziestych ubiegłego wieku po katastrofalnej gradacji strzygoni choinówki więc teraz te drzewostany doszły do wieku rębnego.
Rower:
Dane wycieczki:
21.77 km (14.00 km teren), czas: 02:09 h, avg:10.13 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
I znów Stary Dworek z przyległościami
Środa, 6 września 2017 | dodano: 06.09.2017
Znów padało, wyrwałem się na chwilę dopiero po 18³º. Dziś była tylko jazda dla jazdy bez podtekstów turystycznych. No bo co to za turystyka jak na tej trasie zna się nawet wszystkie dziury w jezdni :-). Jedyna jej atrakcyjność w tym że jest w sam raz do przejechania w półtorej godziny.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
29.50 km (5.00 km teren), czas: 01:32 h, avg:19.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kierunek zastępczy
Wtorek, 5 września 2017 | dodano: 05.09.2017
Zbierając się do dzisiejszego wyjazdu wstępnie zakładałem odwiedzenie Wiejc, a może nawet próbę dotarcia do Piłki. Obawiałem się tylko że 2,5 godziny może na taki wypad nie starczyć. Pozostały kierunki zastępcze takie jak Lubniewice albo Międzyrzecz. Losowo wypadło na Międzyrzecz.
W samym Międzyrzeczu jednak nie byłem. Od Głębokiego przejechałem do Gorzycy, dalej do drogi Międzyrzecz-Sulęcin, tą drogą do Templewa i przez Nową Wieś oraz Sokolą Dąbrowę do Bledzewa. W Bledzewie przymusowy postój dla wymiany dętki i dalej bez niespodzianek ale za to już po zmroku prosto do domu.

Wiatrołomowe wygibasy.

XIX-wieczna dzwonnica w Gorzycy.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
56.75 km (6.00 km teren), czas: 02:53 h, avg:19.68 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ponownie w podgorzowskiej dolinie Warty
Niedziela, 3 września 2017 | dodano: 03.09.2017Kategoria gm. Deszczno
Ponownie wybrałem się w podgorzowską dolinę Warty. Formalnie jest to teren gminy Deszczno, chociaż wtargnąłem również do gminy Krzeszyce.
DK 24 i drogą przeciwpożarową 13 dotarłem w okolice Kiełpina. Po Kiełpinie trochę kluczyłem ponieważ chciałem zobaczyć przysiółek Rudnicy o intrygującej nazwie Altona. Mapa wskazywała na istnienie jakiejś drogi prowadzącej bezpośrednio z Kiełpina do Altony. Przy okazji błąkania się obok budynków po-folwarcznych w krzakach na skraju zapuszczonego parku natknąłem się na ruiny imponujących piwnic pałacu von Waldowów. Do ruiny zabytkowego budynku doprowadził jak to zwykle bywało PGR gospodarujący w tutejszym majątku.

Potężny pomnikowy dąb w Kiełpinie.
Altona okazała się osadą składającą się z kilku zabudowań rozrzuconych wśród łąk i na skraju lasu. W jednym z gospodarstw właściciel hoduje stadko pawi. Ptaki były bardzo płochliwe i zanim zdążyłem wyciągnąć aparat zniknęły gdzieś w zakamarkach zagrody.
Z Altony wybrałem się w kierunku Warty. Droga początkowo zapowiadała się nieźle, jednak w pewnym momencie niespodziewanie rozpłynęła się wśród łąk, a przed nosem pojawił się Kanał Bema za którym widniały zabudowania gospodarstw Płonicy. Zacząłem się liczyć z koniecznością powrotu. Na szczęście kilkadziesiąt metrów dalej w zielsku majaczyły jakieś barierki, przebrnąłem do nich skrajem bagienka licząc że może jakimś sposobem przebrnę na przeciwległy brzeg. Była tam śluza z małą kładką po której sforsowałem kanał i wylądowałem na warciańskim wale przeciwpowodziowym którym dojechałem aż do Gorzowa na Zakanale.
W gospodarstwach przy wałach mieszka spora ilość różnego rodzaju i wielkości luźno biegających piesków. Chyba rzadko widują cyklistów więc w kilku wypadkach wybiegały zaciekawione i ucieszone z gościa aby się "przywitać". Oczywiście odnosiłem się do nich z sympatią a one okazywały się podatne na słowną perswazję i w większości zostawiały moje łydki w spokoju. Wyjątek też mnie nie skrzywdził, ale zdrowo przestraszył. Biegł za mną milczkiem i dopiero po kilkudziesięciu metrach niespodziewanie się "odezwał" a następnie zawrócił jakby nigdy nic.


Widoki z wałów przeciwpowodziowych.

Panorama Gorzowa widok zza Warty i Kanału Ulgi.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
75.80 km (40.00 km teren), czas: 04:47 h, avg:15.85 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do gorzowskiej doliny Warty
Sobota, 2 września 2017 | dodano: 03.09.2017Kategoria gm. Deszczno
Dziś tylko skromniutka wycieczka do sąsiedniej gminy, ale za to na jej całkowicie przeciwległy skraj. W powietrzu wisiał deszcz i dalsze wyjazdy byłyby mocno ryzykowne. Pomimo całej ostrożności nie uniknąłem zmoczenia, szczęściem byłem kilkaset metrów od wiaduktu na S3 i najbardziej rzęsiste opady przeczekałem pod mostem.
Gmina Deszczno, bo o niej mowa, dzisiaj rozpoczynała obchody kolejnej edycji swojego Święta Pieczonego Kurczaka. Impreza połączona z gminnymi dożynkami ściąga tłumy mieszkańców gminy, sąsiadów i licznych gorzowian. Kiedy przejeżdżałem obok Placu Kurczakowego w Maszewie trwały ostatnie przygotowania do przyjęcia gości.
Do Łagodzina przejeżdżam przez tereny i drogi które znam z wcześniejszych wyjazdów, dopiero po przekroczeniu DK 22 wjeżdżam w zakątek do którego jeszcze nigdy nie miałem okazji zajechać.
Były tam zatem w kolejności: Ulim, Niwica, Koszęcin, Dzierżów, Prądocin, Krasowiec, Płonica i Bolemin gdzie ponownie przekroczyłem DK 22 wracając do domu. Poza Ulimiem który ma jeszcze średniowieczny rodowód pozostałe wioski powstały w XVIII wieku w ramach kolonizacji i osuszania bagien nadwarciańskich. Dominują widoki płaskich łąk i pól poprzecinanych rowami melioracyjnymi z stojącą w nich lub płynącą wodą. Zabudowania i podwórka podzieliłbym na trzy kategorie; są nowoczesne i wiekowe ale zadbane, są stare i zaniedbane z błotnistymi podwórkami, ale nierzadkie są również widoki walących się ruder z sterczącymi żebrami krokwi. Drogi w większości asfaltowe i o dziwo gładkie.

Płonica - dolina Warty.
Na dłużej zatrzymałem się przed kościołem w Boleminie, a może to jeszcze była Płonica. Kościół nie jest jakąś perełką architektoniczną, ale związana jest z nim pewna ciekawostka. Bolemin powstał w 1754 roku, w tym samym roku kilka rodzin kolonistów osiedliło się na terenie dzisiejszej Płonicy chociaż formalnie była to część Bolemina. Kilka lat później w 1757 r kiedy wzrosła tam liczba osadników nastąpił podział wsi na Płonicę i Bolemin. W latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku zbudowano wspólny dla obydwu wsi kościół, Podobno mieszkańcy obydwu wsi pozostawali z sobą w jakimś dziś już nieznanym konflikcie dlatego kościół posiadał dwa wejścia i dwie kruchty - osobna dla mieszkańców Bolemina i osobna dla mieszkańców Płonicy. Kościół w takiej formie przetrwał do stosunkowo nieodległych czasów. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku gruntownie go przebudowano likwidując stare kruchty. Nowe wejście zbudowano od strony Płonicy dobudowując nową kruchtę. W wyniku przebudowy świątynia całkowicie zatraciła większość swoich pierwotnych cech.

Wspomniany wyżej kościół w Boleminie.

Pensjonat dla koni :-) w Boleminie.
Dalsza droga z Bolemina
prowadziła do Orzelca i leśną drogą pożarową 12 i 13 do DK 24.
Pensjonat dla koni :-) w Boleminie.

Gdzieś w okolicach Glinika.

Oczko w lesie przy DK 24, rejon Glinika.
Spenetrowana okolica, stosunkowo nieodległa, nadaje się znakomicie na krótkie 3-4 godzinne wypady.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
68.97 km (12.00 km teren), czas: 03:31 h, avg:19.61 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)