blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2025 button stats bikestats.pl Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(8)

Moje rowery

Kross 74136 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Z włączonym szwendaczem.

Środa, 4 października 2017 | dodano: 04.10.2017


   Wygląda na to że w tym sezonie minął już czas kiedy po pracy można byłoby wyskoczyć na dłużej niż 2 godziny, przynajmniej mnie się to nie udaje. Dzisiejsza wycieczka była z serii takich dwugodzinnych, trzydziestokilometrowych, wykonanych na pograniczu dnia i nocy. Nie zakładałem wcześniej żadnego celu wyjazdu, ruszyłem ot tak żeby się poszwendać po okolicy i zobaczyć co się zmieniło.  Trasa zahaczała o Chełmsko, otoczenie S3, okolice Rojewa, a podczas powrotu o Popowo i Zemsko. 

Kierunek Przytoczna
Kierunek Przytoczna.

Przytoczna wita
Przytoczna wita.


Rower:Kross Dane wycieczki: 33.58 km (10.00 km teren), czas: 01:48 h, avg:18.66 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

O szarej godzinie

Wtorek, 3 października 2017 | dodano: 03.10.2017

  Wyruszyłem z domu o tytułowej szarej godzinie,  spiker właśnie obwieszczał w radiu że do zachodu słońca zostało 20 minut. Przed zmrokiem zdążyłem jeszcze dotrzeć do Murzynowa. W Murzynowie zboczyłem w drogę do Warcina. Jest to co prawda bruk i to taki którego nie da się ominąć poboczem, ale wokół cudowna, kolorowa przyroda, szpaler starych drzew, połyskujące wśród pól i łąk stawy i starorzecza Warty, niemal bezchmurne niebo, wschodzący księżyc - nastrój taki że nie chce się wracać. 
 Niestety wrócić trzeba. Czeka mnie kilkanaście kilometrów jazdy, w tym długi, prosty i płaski czterokilometrowy odcinek pomiędzy Murzynowem a Skwierzyną. Nie lubię tamtędy jeździć po zmroku, w ciemności wszystkie drzewa i słupki wyglądają identycznie, więc z braku punktów odniesienia zawsze tracę tam orientację w przestrzeni. 
  Wracam przez Goscinowo i Dobrojewo.

Jesienny winobluszcz
Jesienny winobluszcz w Murzynowie.

Skwierzyński ratusz po zmroku
Skwierzyński ratusz po zmroku.


Rower:Kross Dane wycieczki: 30.07 km (5.00 km teren), czas: 01:39 h, avg:18.22 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Niedzielny Stary Dworek

Niedziela, 1 października 2017 | dodano: 01.10.2017

  Przy pięknej pogodzie z żoną i zaprzyjaźnioną rodziną zrobiliśmy sobie niedzielną wycieczkę za Obrę w rejonie Starego Dworku. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 20.71 km (11.00 km teren), czas: 01:52 h, avg:11.09 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kierunek Lwówek i Nowy Tomyśl...

Sobota, 30 września 2017 | dodano: 30.09.2017Kategoria ponad 100 km, Wielkopolska

   ... czyli kawałek zachodniej Wielkopolski.
  Idealna pogoda na dłuższe wędrówki skłoniła mnie na wypad do sąsiedniej Wielkopolski. Na wycieczkę zabrał się ze mną znajomy spalacz kalorii. Jak sam mówi o sobie, waży ok. 140 kg i próbuje trochę uszczknąć z zgromadzonych zapasów sadełka. Muszę przyznać że mimo swojej tuszy jest nadspodziewanie sprawny fizycznie i po pokonaniu 150 km wyglądał zupełnie rześko, myślę że gdyby czas na to pozwolił spokojnie moglibyśmy dociągnąć do 200.
    Do Międzychodu jedziemy najprostszą trasą przez Przytoczną. Od Międzychodu dalsza trasa prowadziła przez Lwówek, Nowy Tomyśl, Zbąszyń. Za Zbąszyniem opuściliśmy Wielkopolskę wkraczając do lubuskiej Dąbrówki Wielkopolskiej. Powrót przez Międzyrzecz.  
    Przed wyjazdem zajrzałem do map, dziś chciałem omijać wszelkie drogi terenowe. Zatem do Kwilcza według założonego planu miał być nudny i długi odcinek drogi DK-24,  dalej wypatrzona na mapie lokalna szosa prowadząca z Kwilcza przez Miłostowo i Linie do Lwówka. Wycieczka zgodnie z założonym planem przebiegała do Miłostowa, dalej pojawiły się drobne nieprzewidziane komplikacje.   W samym Miłostowie już kiedyś byłem, ale wtedy przyjechałem i wyjechałem drogami gruntowym, zapamiętałem jedynie gładkie asfalty w centrum wioski, a tymczasem dziś spotkała mnie przykra niespodzianka. Szosa do Linii okazała się drogą gruntową, zresztą wszystkie pozostałe poza szosą do Kwilcza również. Nie ma wyjścia, kontynuujemy jazdę takimi drogami jakie są.  Po pokonaniu wszystkich przeciwności ostatecznie wylądowaliśmy na rynku w Lwówku.

Miłostowo - kościół
Przed kościołem w Miłostowie - kępa ozdobnych traw
W Miłostowie.

    W Lwówku biegiem, bo droga jeszcze daleka, zwiedzamy najbliższe zabytki. A więc sam rynek, brukowany, z zabytkowym zegarem na środku. Bruk trochę sterczący, ale wystające kamienie dodają mu nawet starożytnego uroku. Przy ulicy wybiegającej w kierunku Poznania widać z rynku gotycki kościół parafialny. Kościół okazał się być otwarty, skorzystaliśmy z okazji wchodząc do wnętrza. W otoczeniu kościoła stacje drogi krzyżowej i kaplica. Kaplica, miniatura bazyliki wczesnochrześcijańskiej to dawna kaplica grobowa hrabiów Łąckich i Tyszkiewiczów. W głębi ulicy strażacy zabezpieczają jakąś imprezę. W domu sprawdziłem, był to bieg VII Dziesiątka Lwówecka. My tymczasem zawracamy kierując się na południe. Drogowskazy wyprowadzają na DK 92 - ogólny kierunek Świecko. Na wylocie z Lwówka wprawdzie zamajaczyły mi tablice kierunkowe do Starego i Nowego Tomyśla które zlekceważyłem. Później trochę tego żałowałem, bo droga krajowa okazała się być ruchliwa i nudna. Ponadto za Bolewicami nadzialiśmy się na kilometrowy korek spowodowany poważnie wyglądającym wypadkiem z udziałem motocyklisty.

Rynek w Lwówku
Lwówecki rynek.

Kościół w Lwówku

Wnętrze kościoła w Lwówku
Kościół w Lwówku i jego nawa główna.

Dawna kaplica grobowa Tyszkiewiczów w Lwówku
Dawna kaplica grobowa Łąckich i Tyszkiewiczów.

    Docieramy do półmetka wycieczki czyli Nowego Tomyśla. Oficjalnie miasto jest niewiele większe (raptem o jakieś 5 tys. mieszkańców) od Skwierzyny, ale wpędza nas swoją wielkomiejskością w kompleksy. Historia miasta liczy niewiele więcej niż dwa wieki, prawa miejskie otrzymało dopiero pod koniec XVIII w od Stanisława Poniatowskiego. Impulsem dla szybszego rozwoju miasta były represje jakie spotkały stolicę powiatu bukowskiego po Wiośnie Ludów. Wtedy to siedzibę landrata przeniesiono do Nowego Tomyśla, a kilkadziesiąt lat później powiat bukowski w ogóle zlikwidowano tworząc dwa nowe: nowotomyski i grodziski.
    Nowy Tomyśl i jego okolice znane jest od XIX wieku jako ośrodek uprawy i handlu chmielem, oraz jako miasto wikliniarzy. 
    Czas popędza, na naszej trasie jest zatem rynek z olbrzymim koszem i ratuszem (obecnie siedzibą sądu), deptak, plac Fryderyka Chopina z kościołem po-ewangelickim, ulica Piłsudskiego, park miejski z mini ZOO i ruszamy w kierunku Zbąszynia.

Kosz w Nowym Tomyślu
Podobno jest to największy wiklinowy kosz świata.

Nowotomyski ratusz, dziś siedziba sądu
Dawny ratusz nowotomyski, dziś siedziba sądu.

Zebra w Nowym Tomyślu
W nowotomyskim ZOO. Można tam zobaczyć kilkadziesiąt gatunków zwierząt łatwiejszych w hodowli, głównie kopytnych, małych kotowatych (ryś,żbik), ptaków i naczelnych (makaki i pawiany).

   W Zbąszyniu mieliśmy zamiar zajrzeć na rynek i pod bramę zamkową. Na rynku kłębi się tłum ludzi w strojach regionalnych i nie tylko. Własnie trwała Biesiada Koźlarska, zatem nam pozostał tylko zamek. Robimy króciutki spacerek po fortecznych wałach i ruszamy w dalszą drogę.

Zbąszyń, brama wjazdowa do twierdzy
Zbąszyń, brama wjazdowa do twierdzy.

    W planach był jeszcze Zbąszynek, ale błędy w nawigacji spowodowały że znaleźliśmy się na drodze do Dąbrówki Wielkopolskiej z ominięciem Chlastawy i Zbąszynka. Po rozpoznaniu sytuacji nie było już sensu zawracać. Odtąd. poza jedyną przerwą na terenie dawnego przejścia granicznego, jedziemy bezpośrednio do domu. Nawiasem mówiąc, poza współczesną tablicą informującą o historii tego miejsca, po budynkach przejścia granicznego nie zachowały się żadne ślady.
   Do domu udało się dotrzeć tuż przed zmrokiem. 



Rower:Kross Dane wycieczki: 157.51 km (5.00 km teren), czas: 08:38 h, avg:18.24 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

W poszukiwaniu Czerwieńca

Piątek, 29 września 2017 | dodano: 29.09.2017Kategoria Puszcza Notecka

    Dziś miałem nieco dłuższe popołudnie, czasu akurat starczyło na tyle żeby poszukać w Puszczy Noteckiej osady Czerwieniec. Że mamy w gminie taką osadę dowiedziałem się z Wikipedii. Wikipedia nie daje jednak odpowiedzi gdzie jej szukać. Nagabywani znajomi w 100% pierwszy raz słyszeli o niej ode mnie. Pewną wskazówką była uwaga że niemiecka nazwa osady brzmiała Rotheheide. Mapa WIG-u z roku 1936 daje odpowiedź że Rotheheide leży w pobliżu Wiejc, obok osady Ociesze. Obydwie osady są wymienione w wydanym w roku 1846 „Opisaniu historyczno-statystycznym Wielkiego Księstwa Poznańskiego” Jana Nepomucena Bobrowicza . Czerwieniec liczył wtedy 2 domy zamieszkałe przez 21 osób, a sąsiednia osada Ociesze była zdecydowanie większa bowiem w 14 domach mieszkało 80 osób. Obie należały do majątku Wiejce.
    W dokładniejszym zlokalizowaniu zagubionej w bezkresnych lasach leśniczówki pomogły stare kamienne drogowskazy. Sama leśniczówka z wszystkich stron otoczona jest drzewami uniemożliwiającymi zrobienie sensownego zdjęcia. W poszukiwaniu lepszego kadru wjechałem niemal na podwórko, a w końcu skapitulowałem i opuściłem posesję. Nie chciałem sprawdzać kto dobiegnie wcześniej do furtki, ja, czy pies właściciela. Nawiasem mówiąc budynki dosyć zaniedbane i przez chwilę miałem wrażenie że są opuszczone.
    Przy drodze na której się znalazłem po opuszczeniu podwórza leśniczówki kolejny kamienny drogowskaz, napisy słabo czytelne ale rozszyfrowałem że jedna z strzałek kieruje do Ociesza. Dziś prawdopodobnie Ociesza już nie ma, dojazd jak się później okazało jest tam również fatalny. Trudno mówić o dojeździe, to był marsz i pchanie roweru. W miejscu na które stawiałem że mogło być osadą dziś widać jedynie że kiedyś było tam uprawne pole i widoczny ślad szpaleru przydrożnych drzew. Jeszcze chwila jazdy i niespodziewanie dla samego siebie wyjechałem przed DPS-em w Zamyślinie. Chciałem wprawdzie wydostać się z lasu nieco wcześniej w Piłce, no cóż nieco chybiłem. Teraz pozostał jedynie powrót do domu.

Droga do Ociesza
Droga do Ociesza.

Gdzieś pod Zamyślinem
Gdzieś w Puszczy pod Zamyślinem.



Rower:Kross Dane wycieczki: 64.37 km (40.00 km teren), czas: 03:34 h, avg:18.05 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Międzychodu po obu brzegach Warty.

Czwartek, 28 września 2017 | dodano: 28.09.2017

   Była to szybka wycieczka do Miedzychodu. Zaliczyłem przy tym obie wersje drogowe;  przez Wiejce (niepopularna wśród automobilistów) i tą ogólnie znaną przez Wierzbno i Przytoczną. Zdjęć nie robiłem, dróg terenowych unikałem ( a to z powodu zapadającego zmroku i niechęci do błąkania się po ciemku w lasach)


Rower:Kross Dane wycieczki: 70.68 km (7.00 km teren), czas: 03:37 h, avg:19.54 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kijewickie Kerki i coś tam jeszcze

Wtorek, 26 września 2017 | dodano: 26.09.2017Kategoria gm. Skwierzyna

  Późna pora wyjazdu i ponura pogoda były przyczyną że nie wypuszczałem się dalej niż do Murzynowa. Trasa prowadziła czerwonym szlakiem do Kijewic, a później pełna improwizacja.
   Osada Kijewice leży poza uczęszczanymi szlakami, chociaż od drogi wojewódzkiej 159 Skwierzyna-Drezdenko prowadzi tutaj niespełna kilometrowa, zniszczona betonowa droga - pozostałość post pegeerowska. Wioseczka była wspomniana po raz pierwszy już w XIII wieku. Ongiś był tam niewielki folwark, pałacyk i maleńki cmentarzyk rodowy właścicieli oraz mieszkania pracowników. Pałac i cmentarz zostały podobno rozszabrowane i zniszczone przez polskich osadników, w każdym razie w terenie nie ma po nich wyraźnie widocznego śladu. Jedyne co tam zostało to kilka mieszkań i budynków gospodarczych pozostałych po byłym gospodarstwie PGR, oraz nikłe ślady 15-hektarowego parku krajobrazowego założonego w drugiej połowie XIX wieku. Obecnie stanowią fragment utworzonego w 2007 roku zespołu przyrodniczo-krajobrazowego "Kijewickie Kerki".
   Bywam tam dosyć często ale rzadko zapuszczam się poza szlak rowerowy, mieszkania i teren przed nimi stanowią teren prywatny, na cmentarzu jest jedynie zasypany śmieciami i gruzem dołek z resztkami czegoś co mogło być grobowcem, a w budynkach gospodarczych jest olbrzymia hodowla gęsi. Jedynym fotogenicznym elementem są wspomniane kerki. Właśnie tam zapuściłem się dla kilku zdjęć.

Resztki XIX wiecznego parku krajobrazowego w Kijewicach
Starorzecze w Zespole Krajobrazowym
Resztki XIX wiecznego parku krajobrazowego w Kijewicach , dziś część zespołu krajobrazowego "Kijewickie Kerki" 

   Powrót w całkowicie odmiennej scenerii, plątaniną dróg pożarowych w Puszczy Noteckiej. Trzeba przyznać że ta plątanina tworzy dosyć regularną siatkę i część z nich była kiedyś utwardzana szutrem. Wybierałem te bardziej przejezdne i wyszła z tego niemal prosta. Z lasu jak zwykle wyjechałem o zmroku.




Rower:Kross Dane wycieczki: 27.17 km (19.00 km teren), czas: 01:49 h, avg:14.96 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Pod Nową Niedrzwicą

Piątek, 22 września 2017 | dodano: 22.09.2017

  Wyjechałem poszwendać się za grzybami po zagajnikach pod Nową Niedrzwicą, lub jak mówią niektórzy miejscowi Hersztopem. Hersztop to oryginalna nazwa miejscowości od samego jej zarania jeszcze w Polsce przedrozbiorowej. Aktualnie obowiązująca przyjechała z osadnikami spod Lublina. Do samej Niedrzwicy nie dotarłem i to był chyba błąd, zastosowany skrót na sporej odległości okazał się nieprzejezdny.  A zbiór bez rewelacji, nie wiem gdzie jest ten osławiony wysyp grzybów, ale z całą pewnością nie tam gdzie ja chodzę.



Rower: Dane wycieczki: 23.38 km (10.00 km teren), czas: 01:37 h, avg:14.46 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przez Miedzyrzecz

Środa, 20 września 2017 | dodano: 20.09.2017

  Tym razem przejechałem pętlę z Międzyrzeczem jako punktem zwrotnym. Jest nieco mniejsza od wczorajszej i bez przeszkód wodnych ale za to z kompleksami lasów w swoim wnętrzu. Wyjechałem po osiemnastej, właściwie zaczynało robić się szaro i nie chciałem zagłębiać się pomiędzy drzewa. W nocy wszystkie koty są czarne, a w lesie czasem w pełnym świetle wszystkie drogi podobne, słowem wolałem nie narażać się na błąkanie po nocy. Czyli z konieczności musiało być bez skrótów.

Na trasie do Międzyrzecza - Rokitno
Na trasie do Międzyrzecza - Rokitno.

   Do Międzyrzecza trasa prowadziła przez Rokitno i Kalsko, powrotna starą trójką obok Głębokiego i Popowa.


Rower:Kross Dane wycieczki: 46.28 km (2.00 km teren), czas: 02:07 h, avg:21.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Przejazdem przez Gorzów

Wtorek, 19 września 2017 | dodano: 19.09.2017Kategoria gm. Santok

    Staram się unikać wracania tą samą trasą którą wyjechałem z domu. Aby po przekroczeniu Noteci w Santoku spełnić ten warunek  pozostaje kontynuować jazdę do Gorzowa lub w kierunku przeciwnym do Goszczanowca. Tam znajdują się najbliższe przeprawy przez Noteć i Wartę. Dziś jednak wolałem się trzymać terenów gęściej zaludnionych zatem padło na Gorzów.
   Wyruszyłem dosyć późno więc byłem pod presją czasu. Zatrzymywałem się tylko w sytuacjach wymuszonych warunkami na drodze i na kilkanaście minut pod dzwonnicą w Santoku.

Zabytkowa dzwonnica w Santoku
Zabytkowa dzwonnica w Santoku.

   Dzwonnica jest jednym z znaków rozpoznawczych Santoka. Jej historia sięga roku 1769, taka przynajmniej data widnieje na chorągiewce zatkniętej na szczycie wieży. Pół wieku wcześniej, w miejsce starszego, może jeszcze średniowiecznego kościoła zbudowano tu nową świątynię. Ten nowy kościół  przetrwał w tym miejscu mniej więcej przez kolejne 120 lat, kiedy to w połowie XIX wieku w związku z budową linii kolejowej z Kostrzyna do Krzyża trzeba było go rozebrać. Do naszych czasów przetrwała tylko ta dzwonnica, a Santoczanie otrzymali od kolejarzy nowy, murowany kościół nazywany "kolejowym". Zbudowany po drugiej stronie torów, w głębokim wąwozie wcinającym się w wysoki brzeg doliny Warty  służy również dzisiejszym mieszkańcom Santoka. O tym dlaczego trzeba było rozebrać stary kościół może się przekonać każdy jadący drogą lub koleją na odcinku od Santoka do Gorzowa. Po prostu pomiędzy rzeką a zboczem bardzo stromego i wysokiego brzegu doliny w niektórych miejscach zaledwie starcza miejsca na drogę i tory. W tym konkretnym miejscu starczało tylko na drogę, tory i zabudowę jednej strony ulicy. Kościół stał po tej niewłaściwej, potrzebnej pod torowisko.
   W Gorzowie zameldowałem się tuż przed zmierzchem. Ul. Kobylogórska zamknięta w związku z jakimś remontem. Pewnie teren budowy dałoby się jakoś ominąć chodnikami, ale takie eksperymenty sobie odpuściłem. Czyli droga do domu prowadzi przez Zieleniec, Karnin, Deszczno. Czasowo na jeździe Kobylogórską chyba wiele bym nie zaoszczędził ale tam jest spokojniej i bezpieczniej niż na dawnej trójce.


Rower:Kross Dane wycieczki: 59.58 km (0.00 km teren), czas: 02:39 h, avg:22.48 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)