- Kategorie:
- gm. Bledzew.64
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.38
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.32
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.52
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Gorzów jako namiastka
Niedziela, 19 maja 2019 | dodano: 19.05.2019
Aura zakpiła ze mnie ponieważ z obawy o własną d... nie ruszyłem się dziś gdzieś w nieznane a ograniczyłem się jedynie do zastępczego przejazdu przez Gorzów i w lasy pod Glinikiem i Starym Dworkiem. Poranne prognozy mówiły o możliwości wystąpienia burz, opadów (w tym gradu) i innych klęsk, tymczasem skończyło się tylko na przejściowym zachmurzeniu.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
77.70 km (0.00 km teren), czas: 04:47 h, avg:16.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po okolicy
Sobota, 18 maja 2019 | dodano: 18.05.2019
Ostatnio mój czas nie sprzyja dłuższym wycieczkom. Może jutro uda się wyjazd w okolice Strzelc Krajeńskich i Barlinka. Dziś jednak musiał wystarczyć króciutki wypad za opłotki czyli Stary Dworek, Zemsko i zygzaki w lesie pod Popowem.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
26.14 km (12.00 km teren), czas: 01:41 h, avg:15.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Sulęcin, Wzgórze Poźrzadelskie, Łagów
Sobota, 11 maja 2019 | dodano: 12.05.2019Kategoria ponad 100 km, pow. świebodziński
Trasa początkowo prowadziła drogą krajową 24, w Wałdowicach zrobiłem zwrot w kierunku Lubniewic i Sulęcina, następnie do Torzymia skąd wróciłem przez Łagów. Do Sulęcina jechałem oklepaną, wielokrotnie powtarzaną trasą, więc obyło się bez specjalnych atrakcji. Odcinek Sulęcin-Torzym też już kiedyś pokonałem, było to jednak na tyle dawno że już o tym prawie zapomniałem. Do samego Torzymia jednak nie dotarłem. Tym razem skusiłem się na odwiedzenie leżących na skraju poligonu Grabowa i Walewic, a gdzieś w pobliżu po prawej stronie zostały Kownaty znane w lubuskim z parku rozrywki Majaland.
Grabów i Walewice były dla mnie zupełnie nieznane. Jednym z zabytków Grabowa jest szkieletowy XIX wieczny kościółek. Dobudowany w latach siedemdziesiątych przedsionek psuje nieco harmonię budowli. W stojącej na uboczu drewnianej dzwonnicy wisi dzwon z 1530 r.
W Korytach docieram z powrotem na znane mi tereny. Przez chwilę miałem ochotę odwiedzić Drzewce z oryginalną stacją kolejową i miejscem jednej z najtragiczniejszych katastrof mających miejsce na niemieckich kolejach (w grudniu 1941 r., na stojący pociąg z cysternami wpadł pociąg osobowy, doszczętnie spłonęło wtedy kilka wagonów osobowych z pasażerami). Jednak wobec perspektywy dodatkowych kilometrów skapitulowałem.
Zatem pozostało Poźrzadło i powrót do domu przez Łagów. Można byłoby uniknąć jazdy do Poźrzadła ruchliwą drogą krajową 92, ale to oznaczałoby jazdę całymi kilometrami bruków. Poszedłem na łatwiznę, dobrze przynajmniej że dawna dwójka posiada szerokie pobocza.
Bruków jednak nie uniknąłem. Jeszcze przed Łagowem zaciekawiła mnie odchodząca w prawo droga do punktu czerpania wody ppoż. Skoro została wybrukowana więc prowadziła do jakiejś miejscowości. W ten sposób znalazłem się na miejscu nazywanym „Koło Tomczaka”. W pobliżu stoi tablica z mapą i opisem szlaku na Wzgórze Poźrzadelskie. O wzgórzu słyszałem już wielokrotnie a skoro trafiłem na informacje o drodze to czemu z nich nie skorzystać.
Chyba trochę opacznie odczytałem mapę ponieważ teren na który wjechałem kierując się wskazówkami był zbyt płaski i zacząłem się zbliżać do miejsca w którym wjechałem na bruk. Zawróciłem i na szczyt wszedłem dosyć dzikim szlakiem dla piechurów. Na szczycie znajduje się wiata z serii tych które stoją na Bukowcu i Gorajcu a nieco poniżej szczytu dostrzegalnia ppoż. Od dostrzegalni do miejsca w którym rozpocząłem wspinaczkę serpentynami w dół prowadzi stroma droga. A dalszy bruk od Tomczaka prowadzi prawdopodobnie do Gronowa, ale teraz już nie czas na sprawdzanie. Pojawiają się pierwsze krople deszczu. Za mostkiem nad strumykiem Łagowa bruk się rozgałęzia, wybieram odnogę prowadzącą w kierunku Łagowa.
Zostało jeszcze prawie trzy godziny drogi, a wobec wiszących nad głową chmur nie można już przesadzać z turystyką.
Zatrzymałem się tylko na chwilę w Sieniawie przed jakimś obiektem służącym niegdyś do załadunku na wagony węgla brunatnego z pobliskiej kopalni. Dziś linia kolejowa wygląda na nieczynną a i sama kopalnia z swoimi wyrobiskami przeniosła się bliżej Wielowsi zatem na przeciwległy kraniec Sieniawy. Właśnie na pagórku przed obecną kopalnią zobaczyłem nową kapliczkę. Kapliczka św. Józefa w wydrążonym głazie pojawiła się dopiero niedawno. Widzę ją po raz pierwszy. To była ostatnia pauza.
Padać zaczęło już po powrocie. Znów udało się oszukać aurę i synoptyków.

Kierunek Wałdowice.

Kościółek w Grabowie.

W Korytach.

"Piramida Horusa" w Poźrzadle. Jest to centrum restauracyjno-konferencyjne.

Koło Tomczaka.

Na szczycie.

W Łagowie.

Tu była stacja w Łagowie.

Sieniawa - dawny punkt załadunku węgla brunatnego przy Osiedlu Górniczym.

Nowa kapliczka św.Józefa przy kopalni w Sieniawie.

W polach pod Żarzyniem.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
127.67 km (20.00 km teren), czas: 08:02 h, avg:15.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lutol Suchy, Trzciel
Czwartek, 9 maja 2019 | dodano: 10.05.2019
Dziś nie było w planach żadnego wyjazdu, to był czysto spontaniczny wypad w kierunku Zbąszynka dlatego nie przygotowałem sobie żadnego celu turystycznego.
Właśnie w Lutolu jest najbliższa szosa pozwalająca na przerzucenie się z drogi do Zbąszynka na drogi z Trzciela do Międzyrzecza lub Pszczewa. Którąś z nich zamierzałem wrócić, i taka jest również trasa mojej wycieczki. W tym wypadku wypadło na Pszczew.
Od Lutola do Trzciela wzdłuż szosy ciągnie się mniej lub bardziej zniszczony nasyp linii kolejowej zbudowanej w latach międzywojennych kiedy granica wersalska odcięła Trzciel od niemieckiej sieci kolejowej. Po roku 1939 linia stała się zbędna dla Niemców, tym bardziej po roku 1945 dla nas. Nigdy do tej pory nie zwracałem uwagi na dziwne południowe pobocze drogi krajowej 92 a to własnie ślad po torowisku.
Zdjęć dziś nie było.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
95.10 km (12.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wolsztyn, parada lokomotyw
Sobota, 4 maja 2019 | dodano: 05.05.2019Kategoria ponad 100 km, gm. Miedzyrzecz, pow. świebodziński, Wielkopolska
Zasadniczo to wybrałem się do Wolsztyna na paradę lokomotyw ale w efekcie wyszło nieco inaczej. Po pierwsze trochę źle oceniłem czas potrzebny do pokonania teoretycznych 80 km, w praktyce wyszło 90 km i miałem pół godziny spóźnienia. Po drugie Wielkopolska powitała i pożegnała mnie deszczem. Po przejechaniu wzdłuż torów przed lokomotywownią zrezygnowałem z przepychania się z rowerem przez tłum moknących ludzi w poszukiwaniu miejsca z jakimkolwiek lepszym widokiem na przejeżdżające maszyny.
Po przejeździe parowozów parami ruszyłem na zwiedzanie Wolsztyna. Po chwili widząc zakorkowane ulice miasteczka zawróciłem. W drodze powrotnej na przejeździe kolejowym zobaczyłem jeszcze grupowy przejazd maszyn, i na tym widowisko zostało skończone. Wracam do domu
A deszcz skończył padać wraz z ponownym przekroczeniem granicy Wielkopolski. Granice województw pokrywają się w tym miejscu z międzywojenną granicą państwową, W połowie drogi pomiędzy Zbąszyniem a Dąbrówką Wielkopolską istniał posterunek straży granicznej, dziś w tym miejscu jest parking z szeregiem tablic opowiadających o tamtych czasach.
Jeszcze tylko kilka zdjęć z Dąbrówki i przeskakuję do Lutola Suchego. W drodze do Bukowca zboczyłem do Łagowca i Starego Dworu. Czas pozwolił na zajechanie w głąb Bukowca i w drodze do Międzyrzecza pod Pomnik Wilka.

Parada parowozów.

Leśny parking na miejscu przedwojennego przejścia granicznego pod Zbąszyniem.






Pałac w Dąbrówce Wlkp.

A propos dzisiejszego święta strażaków, remiza jednej z najstarszych OSP w Polsce. Pierwsze pisemne wzmianki o straży pożarnej w Dąbrówce pochodzą 1843 r.

Współczesny kościółek w Łagowcu. Zabytkowy, drewniany z XVI w. spłonął w 1997 r.

Na cmentarzu w Łagowcu.

Budynek bramny dawnego założenia pałacowego w Bukowcu. Pałac spłonął w 1945 r.

Obelisk nazywany Pomnikiem Wilka
Rower:Kross
Dane wycieczki:
180.24 km (3.00 km teren), czas: 11:20 h, avg:15.90 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kęszyca Leśna i okoliczne lasy
Środa, 1 maja 2019 | dodano: 02.05.2019Kategoria gm. Miedzyrzecz
Wybrałem się do miejsca które do roku 1945 nosiło intrygującą nazwę Regenwurmlager (Obóz Dżdżownic(a)). Jeszcze dwadzieścia kilka lat temu było ono na mapach białą plamą, a nawet jeżeli nie, to na pewno dostęp tam był reglamentowany. Chodzi o powstałe w lesie kęszyckim na początku lat trzydziestych koszary Wehrmachtu. Nazwa niemiecka nie miała nic wspólnego z wykorzystaniem do celów militarnych poczciwych pierścienic, a po prosty przepływająca przez las struga Jeziorna na tym odcinku nosiła nazwę Regenwurm. Rzeczka została spiętrzona i obok koszar powstało jezioro. Koszary i jezioro spełniały ważną rolę w systemie umocnień Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. W sieci natknąłem się na kilka historycznych i aktualnych zdjęć garnizonu.
W czasie drugiej wojny w Regenwurmlager szkolili się belgijscy ochotnicy z Legionu Walońskiego walczący na froncie wschodnim z Armią Czerwoną. Wiadomo również że w koszarach stacjonowali Hindusi zwerbowani z brytyjskich jeńców wziętych do niewoli w Afryce. Do roku 1956 stacjonowały tu jednostki Wojska Polskiego. Po roku 1956 garnizon przejęły jednostki łączności Armii Radzieckiej. Rosjanie opuścili bazę w roku 1993 i Kęszycę Leśną, bo o niej mowa przejęła gmina Międzyrzecz. Próba zagospodarowania pozyskanych budynków trwa do dziś. Część jest odnowiona i przystosowana do potrzeb obecnych mieszkańców, część jeszcze czeka na swoją kolej. Zbędne budowle rozebrano, uzyskany gruz zmielono i wykorzystano do budowy dróg. Tu znalazłem stronę Kęszycy z historią, legendami i mitami, galerią i innymi informacjami
Przy okazji tego wyjazdu chciałem wjechać bez przygotowania na tajemniczą radarową górkę. Brak przygotowania polegał na tym że nawet w przybliżeniu nie wiem do teraz gdzie jej szukać. Zakładałem że skoro stały na niej anteny to musiała do niej prowadzić jakaś droga, dlatego od samej Kęszycy (tej nie leśnej) rozglądałem się za jakimiś bocznymi drogami.
Drogi pewnie już dawno zarosły ale jedyna zauważona zaintrygowała mnie i w ten sposób sprawdziłem w jaki sposób bocznica kolejowa jednostki była skomunikowana z siecią PKP.
Szyny już dawno trafiły na złom zostały jednak imponującej wysokości nasypy ( nasypy w dolinie Jeziornej sięgają wierzchołków drzew) i betonowe podkłady z których spora część została już wydobyta z ziemi i złożona w pryzmy. Nasypem dotarłem do drogi Międzyrzecz-Sulęcin, dalej tory prowadziły do stacji w Kursku. Bocznica ta była zapewne zachowaną częścią linii kolejowej poprowadzonej przez Niemców z Kurska wzdłuż systemu budowanych umocnień MRU do stacji w Staropolu. W nasypach widzę świetny materiał na poprowadzenie po nich ścieżki rowerowej w urozmaiconym terenie wśród bujnej roślinności.
Wracając na powrót do Kęszycy zboczyłem w bardziej obiecującą drogę, chodziło o ominięcie części tkwiących w nasypach podkładów. W ten sposób trafiłem na tamę spiętrzającą Jeziorną w Jezioro Kęszyckie. Przez osadę przejechałem pod włos w kierunku dawnej bramy wjazdowej i będąc już na zewnątrz zmodyfikowałem plany i zamiast wrócić do koszar wjechałem w boczną asfaltową drogę prowadzącą w las.
Asfaltowych dróg prowadzących donikąd raczej się nie buduje. Ta akurat skończyła się pętlą przy jakichś wystających z ziemi fundamentach. W bazie znajdował się olbrzymi skład paliw o pojemności całkowitej wynoszącej 18 tys. m³. Zapewne trafiłem w miejsce gdzie ten skład był zlokalizowany. Do Kęszycy już nie zawróciłem. Na przedłużeniu drogi trafiały się fragmenty brukowane, z czego wynika że kiedyś ta droga miała jakieś ważniejsze znaczenie. Ostatecznie trafiłem pod opłotki Wysokiej.
Do samej miejscowości nie wjeżdżałem, zawróciłem w las. Czerwonym i niebieskim szlakiem rowerowym dotarłem do Piesków skąd przez Kursko, Chycinę i Bledzew wróciłem do domu w sam czas na obiad.

Kościół w "starej" Kęszycy.

Kęszyca Leśna - brama wjazdowa do dawnego garnizonu Wojsk Radzieckich.

Leśne bezdroża wokół Kęszycy.

Wysoka. Żółto wszędzie.

Resztki obiektów dawnej strzelnicy przy drodze do Piesek.

Pałac w Kursku.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
70.71 km (15.00 km teren), czas: 04:41 h, avg:15.10 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gorajec
Niedziela, 28 kwietnia 2019 | dodano: 29.04.2019Kategoria pow. sulęciński
Na sobotę jeżeli warunki pozwolą przewidywałem wycieczkę na Gorajec. Prognozy jednak nie były najlepsze, w ciągu dnia zagrażał deszcz a na popołudnie przewidywano nawet burzę. Zająłem się innymi sprawami gdy tymczasem nie padało a mikro burza przyszła dopiero w nocy. Zmarnowaną sobotę odrobiłem dzisiaj. Zatem był wyjazd na wzgórza pod Trzemesznem.
W drodze do Trzemeszna zrobiłem dwie krótkie przerwy; jedną w Bledzewie, a drugą w Świerczowie pod Lubniewicami.
Bledzew z racji dawnych zainteresowań 1-szo wojennych. Jako potomka żołnierza armii austro-węgierskiej bardziej interesowały mnie wtedy działania i cmentarze wojenne w Galicji i częściowo na Bałkanach, ale żołnierze kajzera byli wtedy również naszymi sojusznikami. Na cmentarzu w Bledzewie jest unikalny nagrobek zmarłego w 1918 r. w szczecińskim lazarecie gefrajtra Alojzego Schultza.

Bledzew - nagrobek gefrajtra Alojzego Schulza z 1918 r.
W Lubniewicach zboczyłem do Świerczowa. W tej obecnie niewielkiej osadzie ukrytej za wąwozem dawnej linii kolejowej powstała i działała w XIX wieku fabryka jedwabiu. W czasie drugiej wojny zamieniono podobno profil produkcji na zbrojeniowy. W czasach PRL-u powrócono do jedwabiu i był tam chyba jakiś wydział gorzowskiej Silwany. Dziś budynki produkcyjne stoją puste i niszczeją. Pałac właściciela spłonął w 1945 r. Opuszczonych i niszczejących budynków jest znacznie więcej ale one mają rodowód chyba postpegeerowski.

Lubniewice - zachowana wieża wodna na zlikwidowanej w 1945 r. linii kolejowej.

Świerczów - XIX-wieczna fabryka jedwabiu.

Świerczów - XIX-wieczna fabryka jedwabiu.
W Trzemesznie sprawdzałem czy w okolicznych dolinkach nie widać jakichś śladów po kolejce linowej. Na mapie z 1934 r. wśród wzgórz na południe od wioski widać kopalnię węgla brunatnego i kolejkę linową poprowadzoną z odkrywki do bocznicy. Dziś nic nie znalazłem ale już wiem gdzie szukać ewentualnych śladów kopalni.
Gorajec wznosi się nad brzegiem jeziora Buszenko, ale nachylenie stoku w tym miejscu wynosi co najmniej 70°. O wdrapanie na skróty można byłoby się pokusić ale tylko bez roweru, dla cyklisty zostaje nieco okrężna droga od zaplecza. Dziś trasa jest trochę zmasakrowana przez ciągniki zrywające drewno z wycinki pod szczytem, dobrze że jest sucho więc obywa się bez brodzenia po kałużach i błocie. Robię kilka zdjęć i trzeba wracać na dół.
Przed wyjazdem miałem jeszcze nadzieję na przejazd przez poligon do Jemiołowa i powrót do domu przez Łagów, ale ostatecznie musiałem się sprężyć i wracać prosto do domu. Na placu w centrum Jemiołowa jest skansen maszyn rolniczych, a ponadto w Łagowie chciałem wdrapać się do grodziska na Sokolej Górze. Jeszcze przed „atakiem”na szczyt zostałem poproszony aby zameldować się w domu w miarę możliwości przed 17-tą.
Skrót przez Długoszynek wyszedł spontanicznie, całkiem o nim zapomniałem. Drugi skrót brukiem z Wielowsi do Templewa został zrobiony z pełną premedytacją. A w domu byłem 10 minut przed czasem.

Budowla hydrotechniczna na kanale pomiędzy jeziorami Buszno i Buszenko.

Kierunek Gorajec.

Gorajec - ostatnie podejście.

I ostatnie metry.

Gorajec - niebotyczna jak na lubuskie wysokość 223 m n.p.m. :).

Za garbem urwisko i niewidoczne zza liści jezioro Buszenko.

Okolice Wielowsi.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
83.45 km (15.00 km teren), czas: 05:30 h, avg:15.17 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Puszcza Notecka, Smolarnia i Gorzów
Piątek, 26 kwietnia 2019 | dodano: 27.04.2019Kategoria gm. Santok, Gorzów, Puszcza Notecka
W ubiegłym tygodniu podczas wyjazdu do Puszczy zabrakło mi czasu na odwiedzenie miejsca znanego mi jako Keilchensee. W międzyczasie zrobiłem rozeznanie czy miejsce to nosi jakąś współczesną nazwę i okazuje się że nawet w czasach niemieckich zmieniało ją kilkakrotnie. Przed rokiem 1939 leśniczówka nosiła nazwę Keilchensee, po roku 1939 zmieniła nazwę na Teerofen, natomiast po roku 1945 leśniczówka przestała istnieć a posesja i gruzowisko nosi nazwę Smolarnia.
Leśniczówkę zamieszkiwało w różnych latach od 6 do 9 osób, przy czym wyższa liczba odnosi się do połowy XIX w. Przy okazji natrafiłem na informacje dotyczące mijanych w ubiegłym tygodniu osad Jabłonka i Makadel – otóż w połowie XIX w. Jabłonka liczyła 6 zagród z 44 mieszkańcami zaś folwark Makadel 3 zagrody z 45 mieszkańcami, obydwie osady należały do majątku Nowy Dwór.
Wracając do Smolarni, od czasu mojego ostatniego pobytu podrosły tu drzewa zasłaniające kiedyś bardziej odkryty teren. Widoczna jest jeszcze spora łąka w niecce dawnego bagienka. Gruzowisko po leśniczówce porastają kępy bzów i reliktowe kępki jakichś krzewów ozdobnych którym udało się przetrwać do tej pory bez opieki ręki ludzkiej. Obok resztek fundamentów rośnie jeden kasztanowiec i dwa niezidentyfikowane drzewa wyraźnie docinające się od naturalnego w puszczy drzewostanu. Bardziej malowniczo będzie zapewne za kilka dni kiedy rozkwitną bzy.
Aby tu dotrzeć musiałem pokonać drogę do Jezierc która jeszcze w ubiegłym tygodniu była przejezdna dla rowerów w całości, a dziś już wymagała sporo wysiłku i na niektórych odcinkach schodzenia z siodełka . Zatem koniec z jazdą po Puszczy na skróty, pozostają tylko utwardzone drogi pożarowe.
Ciekawość Smolarni zaspokoiłem i ruszam w kierunku Gorzowa. Ulepszona droga pożarowa prowadzi obok Jezierc i wyprowadza na skrzyżowanie-rozjazd dróg przed Polichnem. Gorzów i powrót do domu starymi zjeżdżonymi wielokrotnie szlakami przez Santok, Czechów i szlakiem prowadzącym przez Borek.
W Czechowie wypatrzyłem jeszcze jeden doskonale zachowany schron. Ukryty obok przejazdu kolejowego poniżej nasypów linii kolejowej i drogi, z tej ostatniej jest niemal niewidoczny. Zapewne z powodu newralgicznego położenia z obawy przed zablokowaniem linii kolejowej nigdy nie był potraktowany materiałami wybuchowymi. Po raz pierwszy zobaczyłem na Lini Noteci nienaruszoną płytę pancerną osłony strzelnicy. Dostępu do wnętrza bronią zamknięte na zamek dosyć prowizoryczne współczesne blaszane drzwi. Prawdopodobnie jest to ten schron którym opiekuje się jakaś grupka zapaleńców-miłośników o której kiedyś gdzieś czytałem.
Bardziej interesuje mnie inny z miejscowych schronów który znajduje się gdzieś na stoku wysoczyzny po przeciwnej stronie drogi przy wylocie do Gorzowa. Teren od strony drogi wygląda niezbyt zachęcająco. Zachowawczo spróbowałem od drugiej strony wzgórza. Okazało się że z drugiej strony znajduje się wąwóz a teren od strony grzbietu jest na całej długości zabudowany i nie ma dostępu do szczytu wysoczyzny. Może jeszcze kiedyś zdecyduję się na forsowanie dżungli na domniemanym przedpolu schronu od dołu. Dziś porażkę złagodziły widoczne z grzbietu wzgórza wspaniałe widoki na dolinę Warty. Na tym skończyłem turystyczną część wycieczki, reszta to tylko przemieszczanie się do miejsca stałej dyslokacji.
Kilka zdjęć z Smolarni:








Leśniczówka w Jeziercach od zaplecza:
I schron z Czechowa:


Nienaruszona płyta pancerna osłony strzelnicy.

Wejście do schronu, Zamknięte prowizorycznie, oryginalne drzwi jednak nie ocalały :)
Rower:Kross
Dane wycieczki:
81.61 km (29.00 km teren), czas: 05:30 h, avg:14.84 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Świątecznie, rodzinnie i indywidualnie
Niedziela, 21 kwietnia 2019 | dodano: 22.04.2019Kategoria gm. Skwierzyna, Puszcza Notecka
W moim przypadku rodzinnie i gościnnie ma być dopiero w drugi dzień świąt więc dziś świętuję na pół gwizdka. Na początek mała przejażdżka z małżonką przez Stary Dworek, Zemsko z ominięciem Popowa, a później indywidualnie wyskoczyłem do Puszczy Noteckiej. Pomysł na jazdę po Puszczy zakładał przejazd koło kamienia "Alexander-Stein", odwiedzenie Jezierc i miejsca które na niemieckich mapach nosi nazwę "Keilichensee" z dopiskiem "Teerofen" (nazwy współczesnej nie znam) i powrót do Nowego Dworu obok nieistniejących osad Jabłonka i Mazadel.
W zasadzie wszystko się udało.
Kamień odnaleziony bez komplikacji. Głaz pomału zarasta mchem i jakimiś porostami, napis staje się coraz mniej czytelny. Nadal nie mam pojęcia kim był uhonorowany nim człowiek. Spod kamyka do Jezierc jest około 2,5 km leśną, nieutwardzoną ale zupełnie przyzwoitą trawiastą drogą. W samych Jeziercach pokręciłem się po głównej uliczce "osady", zajrzałem na cmentarzyk i asekuracyjnie zrezygnowałem z dalszej jazdy do Keilichensee.
Wspomniane Keilichensee było leśniczówką związaną z majątkiem w Świniarach. Do dziś zachowały się tam ślady po zabudowaniach i kępy bzów, ale miejsce jest urokliwe i z przyjemnością je odwiedzam. Znajomy który jako dziecko wychowywał się gdzieś w okolicy Lipek wspominał że jako dziecko bywał tam z ojcem na początku lat pięćdziesiątych i wtedy sterczały tam resztki jakichś urządzeń co do których dorośli twierdzili że służyły do produkcji paliwa rakietowego. Może rzeczywiście były tam jakieś proste instalacje ale do suchej destylacji drewna.
Dalsza jazda zgodnie z założoną marszrutą. Z puszczy wyjechałem w Nowym Dworze. Pozostało jedynie wrócić do domu. Dla uniknięcia bruku, odcinek do Świniar pokonałem zielonym szlakiem rowerowym obok ruin pałacu i dawnego parku. Przy ruinach pałacu zazwyczaj ujadał na mnie pies uwiązany przy bramie gospodarstwa rozlokowanego w zabudowaniach dawnego folwarku. Dziś mnie zlekceważył, leżał zwrócony do mnie tylną częścią ciała po czym wstał i w milczeniu udał się do budy. Chory, czy co?
Końcówka szlaku okazała się niemal nieprzejezdna, kalkulacja chybiona. Pewnie więcej przyjemności byłoby z jazdy po tamtejszym bruku.

Wiosna przyszła.

Alexander-Stein coraz mniej czytelny.

Ostatni dom w Jeziercach.

Cmentarzyk w Jeziercach.

Leżące nagrobki z Jezierc.

Obalony kamień z grobu leśniczego Hermana Ewalda.

I jeszcze jedna ocalała stela z cmentarza w Jeziercach.

Kościółek w Nowym Dworze.

Ruina pałacu w Nowym Dworze.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
73.01 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Międzyrzecz po raz wtóry
Czwartek, 18 kwietnia 2019 | dodano: 18.04.2019
Dziś powtórzyłem wczorajszy wyjazd. Sprawę załatwiłem. Powrót trasą zachodnią przez Gorzycę i Bledzew. Pamiętając o wczorajszych piachach dziś unikałem dróg budzących jakiekolwiek wątpliwości.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
54.12 km (14.00 km teren), czas: 03:10 h, avg:17.09 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)