blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69727 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

gm. Pszczew

Dystans całkowity:2924.80 km (w terenie 779.00 km; 26.63%)
Czas w ruchu:134:05
Średnia prędkość:16.57 km/h
Maksymalna prędkość:41.70 km/h
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:83.57 km i 5h 21m
Więcej statystyk

Pszczew i Silna

Sobota, 5 grudnia 2015 | dodano: 05.12.2015Kategoria gm. Pszczew

    Przeważnie w sobotę żona widząc że szykuję się do wyjazdu patrzy na to niechętnym okiem. Poniekąd rozumiem jej niechęć, znów na całą sobotę zostaje sama. Dziś jednak byłem nawet delikatnie zachęcany do wyjazdu. Coś mi to podejrzanie wygląda :).
   W ubiegłym tygodniu szukając w internecie jakichś informacji o "drodze frankfurckiej" trafiłem na wzmiankę o Silnej i stacji przeprzęgowej na trasie dyliżansu z Warszawy do Hamburga w której miał gościć Fryderyk Chopin podczas jednej z swoich podróży. Zatem kierunek Pszczew i Silna. Część trasy od Głębokiego do Żółwina pokonałem drogą którą znalazłem w ubiegłą sobotę szukając skrótów. Krócej wprawdzie nie było, ale było za to całkiem inaczej.

    
Wieża w Kwieciu. Zawsze ciekawi mnie do czego mogła ona służyć w osadzie składającej się z jednego, czy też dwóch domów i znajdującej się na polanie w głębi lasu. Oczywiście znajduje się na terenie prywatnym i wstęp surowo wzbroniony.

   W Kuligowie skusił mnie drogowskaz kierujący w boczną drogę do Policka. Droga gruntowa, oznakowana jako niebieski szlak. Początkowo niezła ale ewentualnym naśladowcom nie polecam, ostatni odcinek przed Polickiem stanowi kilkusetmetrowa kałuża. Pozostałe kilka kilometrów pokonałem jednym skokiem. Zwiedzanie Pszczewa zostawiam na później kierując się w stronę Silnej.
     W lesie przed Silną do 1939 przebiegała granica polsko- niemiecka wytyczona na mocy traktatu wersalskiego z 28.06.1919 r. Przy dawnym przejściu granicznym ciekawie zaaranżowany parking. Wjazdu na parking pilnuje postać polskiego pogranicznika, obok kopia wersalskiego kamienia granicznego (oryginalny kamień można zobaczyć obok pałacu w Wierzbnie), a za plecami rzeźby widać resztki fundamentów dawnej niemieckiej strażnicy. Na tym przejściu zginął ostrzelany przez nadciągający oddział Wehrmachtu plutonowy Antoni Paluch jedna z pierwszych ofiar II wojny światowej.

 






Parking na miejscu dawnego przejścia granicznego.

     W czasach kiedy dyliżanse zapewniały obsługę podróżnych, w Silnej znajdowała się tzw. pocztahalteria - punkt wymiany koni z pomieszczeniem służącym krótkiemu pobytowi podróżnych na czas ich wymiany. Budynek tak niepozorny (ważniejsze były stajnie i wozownie) że wyminąłem go nie zauważając. Dopiero w drodze powrotnej zauważyłem tablicę pamiątkową. Informuje ona że w dniu 12 września 1828 gościł tutaj Fryderyk Chopin.




W Silnej.

    Tym razem w drodze powrotnej obejrzałem miejsca które ominąłem podczas wcześniejszych wizyt w Pszczewie, są to po kolei :
- półwysep Katarzyna, miejsce w którym od IX do XIII w istniało słowiańskie grodzisko. Jedna z legend mówi że z tego grodu miała pochodzić jedna z pogańskich żon Mieszka I. Rzeczywiście archeolodzy nie znaleźli jakichkolwiek śladów zniszczenia grodziska w X wieku, a własnie wtedy wojska piastowskie podczas procesu skupiania państewek plemiennych w państwo Mieszka bezlitośnie łupiły i paliły okoliczne osady. Ten gródek jakimś dziwnym trafem nie podzielił ich losu






Półwysep Katarzyna 

- dwór biskupów poznańskich z XIX w. Pszczew w swojej historii pełnił rolę letniej siedziby biskupów poznańskich. Na ich potrzeby powstał reprezentacyjny dwór i folwark. Po drugim rozbiorze majątek przejął rząd pruski. Jednym z kolejnych właścicieli był baron Gartringen. Właśnie on przebudował dwór na istniejący do dziś pałac. Obok w dawnej gorzelni funkcjonuje gospodarstwo agroturystyczne. Naprzeciwko pałacu kamień upamiętniający miejsce w którym do lat sześćdziesiątych stała nieużytkowana od 1945 r. świątynia ewangelicka.




Pałac biskupów i kamień ustawiony na miejscu dawnego kościoła ewangelickiego. Przy drodze do Silnej zachował się jeszcze relikt dawnego cmentarza ewangelickiego. Przed pałacem trochę bałaganu, to ślady jakiegoś remontu.

- Góra Wieżowa - czasem nazywana od niemieckiej nazwy „Schneckenberg” – Górą Sznekową, jest to jak udowodniły badania archeologów świetnie zachowany XIII wieczny gródek stożkowy. Sztucznie usypany pagórek ma wysokość ok. 20 m, na szczycie wznosiła się niegdyś zbudowana z drewnianych bali, wzmocniona polepą wieża mieszkalno-obronna. Dziś można wejść na znajdujący się na szczycie punkt widokowy




Góra Wieżowa i widok na Jezioro Kochle.




Kościół i plebania.


   Rynek z domem szewca i resztę atrakcji Pszczewa dziś odpuściłem. Powrót do domu przez Szarcz, Stołuń i Rokitno.
Nigdy nie zapuszczałem się dalej za Pszczew. Po dzisiejszym wyjeździe stwierdzam że urozmaicony teren za jeziorami pszczewskimi jest bardzo atrakcyjny turystycznie i już mam pomysły na kolejną wycieczkę w kierunku Trzciela.



Rower: Dane wycieczki: 77.24 km (24.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Pszczew i Góra Trębacza w Zielomyślu.

Piątek, 2 października 2015 | dodano: 02.10.2015Kategoria gm. Pszczew

   Dziś byłem na Górze Trębacza w Zielomyślu. Wycieczka na Górę Trębacza to jedna z moich pierwszych wycieczek opisanych niegdyś na blogu. Przy okazji zahaczyłem o pobliski Pszczew. Natomiast kilka kilometrów związane jest z wcześniejszą jazdą po Skwierzynie. 
    Po pracy miałem miałem do dyspozycji trochę więcej czasu niż zwykle. Akurat tyle że go starczyło na wyjazd w okolice Pszczewa. Pierwszym celem jest wieża widokowa na Górze Trębacza, dlatego nigdzie się nie zatrzymuję. Od Chełmska aż do Zielomyśla jadę drogami gruntowymi. Bruku w Lubikowie z premedytacją nie zaliczam do szos,  ktokolwiek z niego korzystał ten wie dlaczego. Zaraz za Lubikowem skręcam w kierunku widocznego na horyzoncie lasu. Początkowo jazdę utrudniają wystające spod murawy kamienie, wkrótce jednak droga zmienia się zdecydowanie na korzyść.


Lubikowski bruk, ale ten najmniej garbaty.


Lubikowo - kierunek na Zielomyśl.

      Góra Trębacza znajduje się na skraju lasu przed Zielomyślem. Stożkowaty polodowcowy pagórek dominuje nad okolicą. Wiosną i latem br. Gmina Pszczew  zbudowała na jej szczycie 18-metrową wieżę widokową. Sama nazwa góry nawiązuje do legendy pochodzącej z czasów wojen z Szwedami. Podobno ze szczytu wzgórza trębacz szwedzki dawał sygnały do zbiórki dla rozproszonych po bitwie oddziałów szwedzkich. Podobnie jak trębacz z krakowskiego kościoła mariackiego nie dokończył grania sygnału gdyż poległ od polskiej kuli. Z platformy na szczycie wieży roztacza się rozległy widok na okoliczne lasy i pola.











       Był taki zamysł aby w drodze powrotnej przedostać się do Stołunia, potem przebić się do drogi Międzyrzecz- Rokitno, a na koniec do kolejnej szosy Międzyrzecz - Skwierzyna. Straciłem jednak jakoś serce do dalszej jazdy po drogach terenowych. Alternatywą była jazda do Wierzbna i powrót szosą z tirami na plecach, albo dalsza, ale spokojniejsza droga przez Pszczew i Międzyrzecz.
        Przed Zielomyślem mijam nietypowy budynek przystanku przy linii kolejowej Międzychód-Międzyrzecz. Były mieszkaniec odległego o 4 km. Lubikowa opowiadał że w czasach siermiężnego socjalizmu właśnie stąd wyjeżdżało się pociągiem z Lubikowa do Międzyrzecza i Międzychodu. Sam Zielomyśl jest osadą o średniowiecznym rodowodzie, od początku należał do biskupów poznańskich. Po rozbiorach został skonfiskowany przez władze pruskie i przekazany w ręce prywatne. W okresie międzywojennym znalazł się o 1,5 km. od granicy polskiej.









       Przez Pszczew tylko przemknąłem. Nie zagłębiałem się w uliczki, nie byłem na rynku. Zostawiam to na przyszłość. Chciałbym w Pszczewie zajrzeć kiedyś na półwysep Katarzyna. Podobno tam znajdowała się prakolebka współczesnego miasteczka. Znajomy mieszkaniec Pszczewa mówi że nie ma tam nic ciekawego do zobaczenia, ale skoro coś tam jest chciałem to zobaczyć.


Figura św. Jana Nepomucena. Ustawiona w Pszczewie przy wjeździe od strony Szarcza.  Postawiona w miejscu starej betonowej podczas remontu wykonanego w r. 2005 .


Kościół parafialny w Pszczewie.


Silnik i koła pasowe lokomobili parowej pracującej od r. 1908 w pszczewskim tartaku.


Mogiła żołnierzy napoleońskich przy wylocie w kierunku Międzyrzecza.

        Mogiła ta ma związek z odwrotem Wielkiej Armii Napoleona Bonapartego z Rosji. W lutym r.1813 jeden z jej oddziałów został w Pszczewie dopędzony przez kozaków atamana Płatowa. Kozacy nie mieli zamiaru brać jeńców i urządzili bezlitosną rzeź, nie zadali sobie również trudu pochowania swoich ofiar. Zrobili to dopiero mieszkańcy Pszczewa po minięciu kozackiego zagrożenia. W miejscu tym ustawili kapliczkę. Kilka lat temu dołączyli drewniane rzeźby żołnierzy napoleońskich i kamień z napisem „Mogiła żołnierzy napoleońskich poległych w 1813r.”  Do tej pory nie zachowały się jednak niemal żadne źródła dotyczące tego mordu i ostatecznie nie wiadomo ile osób zostało tu zamordowanych i jaka ich część znajduje się w tej mogile. W czerwcu br. miały być przeprowadzone prace ekshumacyjne mające między innymi na celu ustalenie ilości pomordowanych. Nie sprawdzałem czy rzeczywiście te prace miały miejsce, chociaż podczas mojej poprzedniej bytności wydawało mi się że tych figur było więcej.
  Po opuszczeniu Pszczewa pozostało szybko wracać do domu. Nie udało się dotrzeć do Skwierzyny przed zmrokiem, kompletne ciemności dopadły mnie gdzieś przed Popowem, o kilka kilometrów od celu.
   


Rower: Dane wycieczki: 70.90 km (16.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Góra Czarownic

Środa, 27 maja 2015 | dodano: 27.05.2015Kategoria gm. Przytoczna, gm. Pszczew

   Górą Czarownic nazywany jest cypel z wzniesieniem nad zatoką w południowej części Jeziora Lubikowskiego. Miejscowa legenda mówi że w księżycowe noce odbywały się tam sabaty czarownic z całej zachodniej Wielkopolski. Dno jeziora wokół półwyspu usłane jest kamieniami, zaś naprzeciwko za pasem wody wznosi się spora ok. 5 ha Wyspa Konwaliowa. Porasta ją gęsty las bukowy z domieszką starych dębów i innych drzew liściastych. Wyspa objęta jest ścisłą ochroną.
   Zdaniem miejscowych, jezioro kryje także inne tajemnice. M.in. kolumnę niemieckich pojazdów wojskowych, które podobno zatonęły w nim pod koniec stycznia 1945 r.  – Niemcy uciekający lokalnymi drogami przed nacierającymi oddziałami Armii Czerwonej wjechali na zamarznięte jezioro właśnie w tym rejonie obok wyspy Konwaliowej.  Pod kilkoma pojazdami załamał się lód.  Płetwonurkowie szukający wraków nic nie znaleźli więc tę historię chyba trzeba włożyć między bajki.
   Kiedy po pracy zastanawiałem się jak zagospodarować resztę popołudnia przyszedł mi do głowy pomysł że mógłbym odszukać ten cypel o którym słyszałem, zaś nigdy tam nie byłem. Moja wiedza o jego lokalizacji ograniczała się tylko do informacji że do zatoki nieopodal półwyspu, wpływa kanał łączący jeziora Lubikowskie z Czarnym. 
   Próbowałem dotrzeć na półwysep od strony drogi Rokitno - Międzyrzecz. Z niedostatku informacji o lokalnych drogach, a właściwie ich braku wykonałem kilka chybionych podejść które kończyły się na brzegu, ale nie na cyplu. W końcu znalazłem się w Stołuniu i dopiero stamtąd wjechałem w drogę która okazała się właściwą. Wydaje się że również można tam dotrzeć drogą biegnącą nad zachodnim brzegiem Jeziora Czarnego. 


Po kilku nietrafionych podjazdach na brzeg ostatecznie znalazłem się w Stołuniu.


Brzeg jeziora na Górze Czarownic.


Po drugiej stronie wody Wyspa Konwaliowa.

   Sam półwysep nie leży na żadnym szlaku turystycznym, a szkoda bo jest tam pięknie. Znajduje się tam tylko kolonia domków letniskowych, w większości o standardzie slamsów. W pobliżu wznosi się Góra Borsucza. Myślę że na niej też byłem szukając półwyspu.  Próbując dotrzeć nad zatokę z cyplem wspinałem się bowiem na sporej wysokości pagórek.
W drodze do jeziora zatrzymałem się przed początkiem Kalwarii Rokitniańskiej. Miałem zamiar w drodze powrotnej przejechać się ścieżkami i zrobić kilka zdjęć bardziej kompaktowych kapliczek. Niestety wracałem już po 20;30 i dałem sobie spokój z tym tematem. 


Stąd się zaczyna Droga Krzyżowa.


Wewnątrz kaplicy płaskorzeźba przedstawiająca Ostatnią Wieczerzę.


Droga do kolejnych kapliczek.


   I jeszcze jeden wniosek nasunął mi się po dzisiejszych doświadczeniach z jazdą po bezdrożach. Trzeba sobie już dać spokój z jazdą po interiorze. Wyschnięte piachy stały się tak sypkie że nie ma mowy o jakiejkolwiek jeździe, a po takich drogach dziś się głównie poruszałem.




Rower: Dane wycieczki: 59.00 km (37.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Międzychód - z linią kolejową 363 w tle

Sobota, 28 lutego 2015 | dodano: 28.02.2015Kategoria gm. Przytoczna, gm. Pszczew, pow. międzychodzki

     Wczorajszy przejazd przez Chełmsko podsunął mi pomysł aby spróbować jazdy wzdłuż ponad stuletniej linii kolejowej nr 363 – łączącej stację Rokietnica ze stacją Skwierzyna. Linia ta budowana była etapami, w 1887 roku został otwarty odcinek Międzychód - Wierzbno, w 1888 Rokietnica - Międzychód, a w 1906 Wierzbno - Skwierzyna. Z map wydanych w latach trzydziestych wynikałoby że w okresie międzywojennym linia była rozebrana na odcinku od Wierzbna do Muchocina. Związane to było z istnieniem w rejonie Wierzbna granicy wersalskiej. Obecnie ruch na tej linii jest mocno ograniczony, kursowanie pociągów pasażerskich zawieszono jeszcze przed rokiem 2000, ponadto w 2002 roku zamknięto dla ruchu towarowego trasę Rokietnica - Międzychód. Miałem przyjemność jechać kilka razy tą linią do Poznania. Najbardziej wkurzała konieczność niemal godzinnego postoju w Międzychodzie w oczekiwaniu na pociąg jadący z przeciwnego kierunku. Z racji że linia była jednotorowa w Międzychodzie wypadały mijanki.
   Trasę pokonałem na odcinku od Skwierzyny do Międzychodu. W wycieczce towarzyszył mi kolega z pracy. Kolega jest zwolennikiem drób bitumicznych i trochę mi grymasił na sporą ilość dróg gruntowych.
   Stacje kolejowe na nieczynnej linii niemal wszystkie zaniedbane, większość z nich wykorzystywana jest w celach mieszkalnych. Zaczynamy od Skwierzyny i pobliskiego Chełmska.


Skwierzyna


Gmina Przytoczna wita


Chełmsko

   Kolejna stacyjka znajduje się w pobliżu osady Chełmicko, nosi ona nazwę Rokitno. Ale do właściwego Rokitna trzeba było stąd zasuwać per pedes mniej więcej 4 km.


Rokitno w Chełmicku.

 Do kolejnej stacji w Przytocznej pojechaliśmy przez Nową Niedrzwicę. W wiosce zwraca uwagę pięknie odrestaurowany pałacyk.


Pałac w Nowej Niedrzwicy (w użyciu bywa również stara nazwa Hersztop)


Stacja w Przytocznej

   Z Przytocznej jedziemy do Goraja. W Goraju porzucamy jazdę szosą wzdłuż linii kolejowej, na rzecz dawnych lokalnych traktów.  Istniejące gdzieniegdzie rzędy starych przydrożnych drzew świadczą o ich dawnym znaczeniu. Dziś są to zwyczajne drogi gruntowe. My jedziemy taką drogą prowadzącą do Strychów.
Natomiast następną w kolejności za Gorajem stację w Wierzbnie zostawiamy sobie na drogę powrotną.


Stacja w Goraju


Barokowy kościół w Goraju

   Za Strychami znów zbliżamy się do torów. Do Międzychodu docieramy od strony Muchocina. Tuż przy granicy miasta, przed oczyszczalnią ścieków widać z drogi wały tzw. szwedzkiego okopu. Jest to wklęsłe, czworoboczne grodzisko, zwane przez okoliczną ludność „Zbójecką Górą”. Z trzech stron posiada dobrze zachowane wały o wysokości 4-5 m, natomiast z czwartej wał się nie zachował przechodząc w strome urwisko opadające do Warty. W tradycji niemieckiej wzgórze to nosiło nazwę Räuberberge („zbójecka góra”), natomiast przedwojennych mapach polskich występowało jako Szwedzki Okop. Nazwa ta sięga czasów wojny północnej. W 1705 r. podczas pobytu Karola XII w Międzychodzie Szwedzi podejrzewali Polaków o zdradziecki napad. Król szwedzki kazał sypać szańce na Räuberberge, chcąc ostrzelać miasto. Ostatecznie do ostrzału nie doszło i Międzychód ocalał. Stąd wywodzi się nazwa Szwedzki Okop, jak nazywano to miejsce jeszcze przed 1945 r. Po 1996 r. wzgórze wróciło do utrwalonej w literaturze nazwy Zbójecka Góra. Nazwa ta nawiązuje do legendy według której grodzisko było siedzibą zbójców, którzy kontrolowali ruch na Warcie, dzieląc się nielegalnie ściąganym mytem z właścicielami Muchocina. Wg innej legendy, trzy siostry - sieroty, o których rękę poprosiło trzech bogato ubranych młodzieńców podążyły za nimi potajemnie do lasu, gdzie okazało się, że narzeczeni są zbójcami. Siostry, uciekając przed nimi skoczyły do Warty i utonęły. Odtąd wzgórze nazywano Zbójecką Górą, a urwisty brzeg rzeki – Dziewiczym Skokiem. Ustawiono tam krzyż, pod którym w południe i północy widywano czarnego kota, straszącego przechodniów. Krzyża tam obecnie nie ma, kota również, a nasypy są świeżo rozjeżdżone przez krosowców. Grodzisko chyba nie przetrwa kolejnych wieków.


Szwedzki Okop


Stacja w Międzychodzie


Pomnik powstańców wielkopolskich

   Z Międzychodu ruszamy przez Stare Gorzycko do pominiętej wcześniej stacji w Wierzbnie. Taka trasa pozwoli uniknąć jazdy ruchliwą szosą z Poznania do Gorzowa. Za Gorzyckiem droga asfaltowa przechodzi znów w gruntową.
   Tuż za ostatnimi zabudowaniami Gorzycka spotykamy stadko żerujących żurawi.


Stadko żurawi w okolicy Starego Gorzycka


Kościółek w Wierzbnie


Stacja w Wierzbnie

      Z Wierzbna ruszamy boczną drogą prowadzącą w kierunku Pszczewa. Nie jest to na pewno najkrótszy wariant drogi do Skwierzyny, ale pozwala uniknąć jazdy w ciągłym napięciu ruchliwą drogą bez poboczy. Ponadto chciałem sprawdzić czy budowa wieży widokowej na Górze Trębacza w Zielomyślu nie była czczym ubiegłorocznym gadaniem. Budowa jak widać postępuje.


Budowa wieży widokowej na Górze Trębacza w Zielomyślu pod Pszczewem


Z poziomu gruntu dostępna jest  tylko taka panorama

Dalsza jazda leśną drogą do Lubikowa. W Lubikowie wybieramy drogę żwirową do Rokitna prowadzącą obok XVII w. kapliczki. Kapliczka została zbudowana w połowie drogi pomiędzy wioskami w roku 1671 z okazji powrotu rokitniańskiego obrazu z Warszawy.




Drzwi wejściowe da się uchylić, jednak dostępu do wnętrza broni solidna krata



   W Rokitnie zaglądnąłem na maleńki cmentarzyk cystersów znajdujący się u podnóża bazyliki. Krzewy nie pozwalają na zdjęcia. W najbardziej oddalonym zakątku stoją dwa odłamane krzyże nagrobne z XIX w.



    Resztę drogi pokonaliśmy leśnym skrótem do Chełmska , a stamtąd pozostał jeszcze tylko zjazd do Skwierzyny i koniec wycieczki.
Miejsc odwiedzonych było sporo, wszystko bardzo pobieżnie. Na bardziej szczegółowe wycieczki przyjdzie pora wiosną.


Rower: Dane wycieczki: 78.00 km (27.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Zielomyśl , Góra Trębacza

Niedziela, 2 listopada 2014 | dodano: 03.11.2014Kategoria gm. Pszczew

Podczas jednej z letnich wycieczek zabłądziłem do Zielomyśla. W centrum wioski stoi drewniana rzeźba trębacza. Przypomniała mi ona, że kiedyś, gdzieś, coś słyszałem o Górze Trębacza. Miałem zamiar wrócić tu wiosną i spróbować jej poszukać. 



Piękna niedziela zachęciła do wykonania planu przed terminem. Uzbrojony w wiedzę, gdzie mniej więcej szukać, ruszam w drogę. Ostatecznie to tylko jakieś 25 km. od Skwierzyny. Do Przytocznej jazda szosą poznańską (rano ruch jeszcze umiarkowany), dalej wybrałem już same drogi terenowe: Przytoczna- Lubikowo, Lubikowo - kierunek Szarcz, po minięciu Folwarku Helena drogowskaz wskazuje leśną drogę do Zielomyśla. Sama góra znajduje się na skraju lasu pomiędzy Zielomyślem a Lubikowem. Prowadzi do niej dosyć dobra droga szutrowa.
Pagórek przypomina porośnięty młodym lasem kopiec wynoszący się na jakieś 30 m ponad otaczający teren (szczyt na wys. 99 m. npm). Według legendy nazwa góry związana jest z przemarszem przez Zielomyśl jakiegoś oddziału szwedzkiego. Widząc nadciągające oddziały polskie szwedzki trębacz wszedł na w/w górę i zatrąbił na alarm, po czym zginął z ręki polskiego łucznika. Inna wersja legendy widzi sprawę dokładnie odwrotnie.
Na wierzchołek prowadzi  świeżo wycięta poprzez młodnik droga . Byłby to świetny punkt widokowy, jednak rozległą panoramę zasłaniają gałęzie i wierzchołki drzew.   Podobno mieszkańcy Zielomyśla starają się o budowę wieży widokowej. Jeżeli miałaby powstać w tym miejscu, to lokalizacja byłaby znakomita.
Powrót bezstresowy drogami terenowymi do Lubikowa, Rokitna, Twierdzielewa i lokalną drogą asfaltową do Chełmska. Z Chełmska powrót do Skwierzyny starą drogą poznańską.
Rower: Dane wycieczki: 47.00 km (30.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)