blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69727 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

MRU

Dystans całkowity:3036.70 km (w terenie 888.35 km; 29.25%)
Czas w ruchu:165:36
Średnia prędkość:14.91 km/h
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:59.54 km i 4h 08m
Więcej statystyk

GW "Schill"

Wtorek, 5 kwietnia 2016 | dodano: 05.04.2016Kategoria MRU

      Udało mi się wyciągnąć Janusza i Adama na wspólną wycieczkę do "G.W. Schill" w Kursku. Do Kurska docieramy klasyczną trasą przez Bledzew i Chycinę. W Kursku na wysokości pałacu zjeżdżamy w brukowaną drogę do Nietoperka, zaprowadzi nas ona niemal do progu Schilla.
   W pobliskich lasach można natknąć się na większą ilość fortyfikacji, nas jednak dziś interesuje tylko ten jeden. Dojeżdżamy do linii kolejowej i pięknego, zbudowanego z cegieł wiaduktu nad naszym brukiem. Podobno na cegłach można znaleźć napisy wykonane przez budowniczych i służących tu żołnierzy, ja ich jednak nie widziałem i wierzę na słowo. Tuż za wiaduktem zbaczamy w prawo w leśną drogę prowadzącą do naszego celu. Droga sądząc z jej nawierzchni pewnie kiedyś była brukowana (ułatwiało to transport dużych ilości materiałów i wyposażenia do budowanego obiektu) Kilkaset metrów stromej drogi w górę i docieramy do wydeptanej ścieżki prowadzącej do leja z wejściem.
   Schodząc w dół trzeba wyposażyć się w latarki i pomimo tego że niebezpieczne miejsca są zabezpieczone poręczami uważnie patrzeć pod nogi. Po wejściu na klatkę schodową tracimy bowiem kontakt z światem zewnętrznym i w razie jakiegoś nieszczęścia możemy liczyć tylko na siebie i towarzyszy wyprawy.
   "Schill" jest jednym z odosobnionych zespołów fortyfikacji zrealizowanych tuż przed wybuchem wojny. Na północnym odcinku MRU jest drugim oprócz GW Ludendorff posiadającym zespół podziemnych magazynów, zaplecza technicznego i koszar dla załogi (z tym że w przeciwieństwie do Ludendorffa gdzie podziemia są niedostępne te zachowały się bardzo dobrze).
    G.W. swoje imię zawdzięcza pruskiemu bohaterowi narodowemu z okresu wojen napoleońskich Ferdynandowi Von Schill.
    "G.W. Schill" składa się z dwóch schronów połączonych poternami. W podziemiach, na głębokości ok 10 m pomiędzy schronami znajduje się zespół koszarowo-magazynowy. Schron wejściowy jest bardziej zniszczony, wejście na klatkę schodową jest możliwe ale wymaga przeciskania się w dół poprzez szczeliny pomiędzy blokami żelbetu. Obecne zejście mieści się w schronie który miał tylko funkcje bojowe i nie posiadał wejścia z zewnątrz. Drogę do klatki schodowej utorował wybuch niszcząc część pomieszczeń bojowych i wyrywając ścianę bunkra.
      Schill osłaniał kanały przy jeziorze Kursko i wspólnie z mniejszym, starszym bunkrem uzbrojonym w armatę ppanc bronił dostępu do pobliskiego mostu obrotowego na Strudze Jeziornej.
    Powrót przez most forteczny (chwilowo zamknięty dla ruchu samochodowego) i lasami poprzez Gorzycę i Św. Wojciech do Międzyrzecza. Resztę drogi do Skwierzyny kontynuujemy szosą.



Wejście do podziemi GW "Schill"


Klatka schodowa , schodzimy ok 10 m poniżej poziomu gruntu


Podziemne koszary. Chlew pozostawiony przez gości jest jeszcze świeży.


Umywalnia


Część techniczna - komora agregatów prądotwórczych



Rower: Dane wycieczki: 53.70 km (12.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Gościnowo z SSC, Stary Dworek indywidualnie

Niedziela, 20 grudnia 2015 | dodano: 20.12.2015Kategoria MRU

   Dla podtrzymania kontaktów z SSC (sekcją cyklistów) wybrałem się dzisiaj na ich niedzielne miejsce zbiórek. Z sekcją zaliczyłem pętlę przez Murzynowo, Dobrojewo i Gościnowo. Z cyklistami sekcji pożegnałem się na punkcie widokowym za byłą cegielnią i ruszyłem na swoją indywidualną wycieczkę w lasy za Starym Dworkiem.
    W lasach zaskoczyła mnie spora liczba biegających, spacerujących i cyklistów. Do wyjścia w plener sprowokowała ludzi zapewne piękna niedzielna pogoda i ciepło.
   Ślad GPS dziś jest kaleki. Zapomniałem przed wyjazdem sprawdzić stan baterii,  energii starczyło tylko na pierwsze 10 km.


W ciągu tygodnia zniknęła stara konstrukcja remontowanego mostu.


Nowe rondo na DK 24. Widok z pobliskiego bunkra. W trakcie budowy odsłonięto i usunięto na bok elementy dawnych urządzeń fortyfikacyjnych.


Wydobyte z gruntu fundamenty barier. Umieszczone na poboczach drogi bariery z szyn uniemożliwiały usunięcie z jezdni uszkodzonych ostrzałem pojazdów blokując w ten sposób przejazd pozostałym.



Pod jezdnią ukryty był fundament zapory. W widoczne gniazda wkładano odcinki szyn zamykając przejazd. Ich wyciągnięcie wymagało czasu i spokoju. Przejazdu pilnował oddalony o kilkanaście metrów bunkier.


Umieszczony na pobliskim leśnym parkingu pomnik został przeniesiony z przebudowywanego skrzyżowania. Ząb czasu lekko nadgryzł monument. Dziś tego nie widać że upamiętnia szlak przemarszu 2 Armii WP na Łużyce.  



Rower: Dane wycieczki: 61.95 km (8.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

GW Ludendorff

Poniedziałek, 14 września 2015 | dodano: 14.09.2015Kategoria MRU

   Kilka dni temu obiecałem znajomemu że pokażę mu kiedyś bunkry na Lisiej Górze pod Starym Dworkiem. Dziś wprawdzie mieliśmy jechać dalej, może nawet do Kurska do GW Schill, ale skoro w powietrzu czaił się deszcz zrobiliśmy program minimum.  Była to mała rundka przez las z południowego węzła obwodnicy Skwierzyny do Zemska, a dalej przez Stary Dworek pod bunkry. Na miejscu połaziliśmy trochę  po krzakach wśród zwalisk i dziur, zagadnęliśmy do dostępnych podziemi.  W mokrych zaroślach przemoczyliśmy buty i odzież, zapiaszczyliśmy się.  W międzyczasie zaczęło robić się szaro, może ten Schill to jednak był zbyt ambitny pomysł na popołudnie.




Rower: Dane wycieczki: 22.82 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Wysoka bis

Wtorek, 19 maja 2015 | dodano: 19.05.2015Kategoria MRU

   Nie dawały mi spokoju te wejścia do podziemi odszukane w sobotę w Wysokiej. Na pierwszy sygnał że wybieram się zobaczyć je od środka zgłosił się chętny do "towarzystwa" - Januszek. Skoro przy wszystkich naszych wyjazdach widzę go tylko gdzieś daleko z przodu, i to jedynie na prostych odcinkach, to jest tak jakbym jechał sam. Sam nie wiem czy jazda z nim to korzyść, czy strata. Z racji ograniczonego czasu jaki pozostał nam do dyspozycji dziś pędzimy bez żadnego zbędnego marudzenia poprzez Bledzew i Pieski prosto do Wysokiej.


Kursko. Linia kolejowa Międzyrzecz - Rzepin. Tory przebiegają w głębokim na kilkanaście metrów wykopie. Ruch pasażerski chyba już od dawna wstrzymany.

   Na skraju Wysokiej przy polnej drodze do Piesków i Zarzynia zaglądamy pod PzW 775. Ten nieduży bunkier mający bronić mostu na kanale taktycznym ciągnącym się w kierunku Kęszycy miał niezwykłą historię. Był jednym z bunkrów osobiście wizytowanych przez Hitlera latem 1938r. Po tej wizycie zapadła decyzja o przerwaniu prac na MRU. Z względu na nową doktrynę wojenną przyjętą przez Niemcy budowa systemu była zbędna i zbyt kosztowna. Załoga tego bunkra podejmuje walkę z batalionem majora Karabanowa który wskutek niesamowitego zbiegu okoliczności przedostał się przez linię obrony MRU kilka kilometrów wcześniej pod Pniewem. Działa czołgów skutecznie wyeliminowały bunkier z walki. Rosjanie wdarli się na strop obiektu przygotowując się do jego opanowania. Wtedy dowódca obrony podejmuje decyzję o wysadzeniu górnych kondygnacji wraz z załogą.. Eksplozja odcięła dolną kondygnację bunkra zabijając i raniąc kilkunastu członków załogi. Z potyczki ocalało jedynie dwóch obrońców. Dostęp do wnętrza niemożliwy bez odpowiedniego sprzętu.


PzW 775. Tylna ściana wejściowa. Widoczne wejście do garażu na działko ppanc. i wejście do obiektu. Zaraz za otworami wejściowymi głębokie na ok. 3 m. doły, niemożliwe do pokonania bez jakiejś kładki.


Otwór w stropie po zniszczonej kopule pancernej.

   Tunele ułożone w kształcie podkowy w wysokim brzegu jeziora Paklicko Małe są z całą pewnością jedynie schronem. Do wnętrza prowadzą dwa wejścia oddalone od siebie o ok. 100 m. Wewnątrz korytarz łączący obydwa wejścia i kilka mniejszych bocznych komór. Na terenie samego obozu jest już zbyt bujna roślinność by szukać jakichś śladów baraków.


Korytarz prowadzący do wnętrza schronu.


Boczne pomieszczenia.

    Po wyjściu z schronu jedziemy do Pniewa, ale za kopułami pozoracyjnymi skręcamy w polną drogę do Nietoperka.


Kopuła pozoracyjna z bliska.

    Jeszcze wizyta pod PzW. 724.  Zbudowany w 1938, połączony z systemem podziemnym.  Zachowany niemal w całości, jedynie zniszczona jest jedna z kopuł pancernych. Wejście zamknięte nieszczelną kratą. Przez dziurę wszedłem do środka, pomieszczenia górnej kondygnacji zachowane. Betonowa klatka schodowa prowadząca do podziemnych koszar i systemu podziemnego zachowana. Zachowały się nawet poręcze. Dalej w głąb się nie zapuszczałem z dwóch powodów: późnego czasu i mojego ciągle zapodziewającego się towarzysza.




Pod Pzw 724. Tylna ściana wejściowa i kopuły pancerne na stropie bunkra.

   Przy drodze do Nietoperka jest jeszcze lasek w którym można rzekomo natknąć się na ruiny kopalni węgla brunatnego. Dziś jednak trzeba było sobie darować dalszą eksplorację. Jeszcze tylko rzut oka do przebiegającego obok drogi głębokiego rowu ppanc. z widocznymi na przeciwległym brzegu "zębami smoka" i trzeba pędzić przez Międzyrzecz do Skwierzyny. 


W wielu miejscach "zęby smoka" są lepiej widoczne, ale dziś już do nich nie wrócę. Muszą starczyć te widoczne na zdjęciu.

   I znów pojawiłem się w domu w okolicy godz. 22. 



Rower: Dane wycieczki: 71.00 km (13.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Boryszyn i Wysoka

Sobota, 16 maja 2015 | dodano: 17.05.2015Kategoria MRU

    Pomysł na trasę dzisiejszej wycieczki zrodził się w bólach dopiero  w trakcie jej trwania. Wyjechałem z domu około 15, więc czas był trochę ograniczony. Musiałem w pewnej sprawie zaglądnąć do Zemska, i to zadecydowało o kierunku wyjazdu. Jadąc w kierunku Bledzewa myślałem o miejscach do których od dawna nie zaglądałem. Na razie pomyślałem o mauzoleum właścicieli Goruńska - rodzinie Büttnerów. Byłem tam późną jesienią, wtedy miejsce pozbawione zieleni wyglądało dosyć przygnębiająco. Mauzoleum znajduje się w małym lasku na wzgórzu. Od nieistniejącego już dziś pałacu do grobowca prowadzi obsadzona dębami alejka. Sama budowla już od dawna niszczeje, jest pozbawiona dachu, a w podłodze zieje otwarta dziura do pustej komory grobowej. Wokół rosną stare drzewa obrośnięte bluszczem. Całość wygląda bardzo tajemniczo.


Alejka prowadząca do mauzoleum-grobowca.


A oto i sam grobowiec.

   Opuszczam Goruńsko, w międzyczasie została wypracowana decyzja – jadę do Wysokiej, wracam przez Kaławę, Szumiącą, Bukowiec i Międzyrzecz. Słyszałem że na terenie byłego obozu robotników przymusowych w Wysokiej istnieją jakieś tajemnicze schrony. Technicznie nie jestem przygotowany do wejścia, bo bez latarki nie wejdę do podziemi, ale mogę je odszukać w terenie.
   W Pieskach zatrzymałem się pod pomnikiem psa Łatka, który powstał z inicjatywy mieszkańców, na pamiątkę psa, który mieszkał we wsi towarzysząc miejscowym strażakom.


Pomnik Łatka.


    Na odcinku kilku kilometrów zaliczam trzy powiaty bowiem każda z kolejnych mijanych wiosek leży w innym: Pieski w międzyrzeckim, Zarzyń w sulęcińskim, Boryszyn w świebodzińskim. W centrum Boryszyna zwraca uwagę zabytkowy drewniany kościół z roku 1648, o konstrukcji zrębowej z dobudowaną pół wieku później wieżą. Na placyku przy skrzyżowaniu dróg stoi nadgryziony zębem czasu "kriegerdenkmal" pomnik poświęcony pamięci poległych w I wojnie światowej żołnierzy – mieszkańców Boryszyna.


Kościół w Boryszynie.


Kriegerdenkmal.

   Przy wylocie z wioski, obok drogi, sterczą ruiny zbudowanego w 1935 r. PzW 778. Zbudowany wewnątrz wioski został zamaskowany nadbudową imitującą stodołę. W walkach w 1945r. nie odegrał żadnej roli, ale dzięki swojemu maskowaniu został nierozpoznany. Blisko półtora roku później w maju 1946r, jeszcze przed wysiedleniem niemieckich mieszkańców, seria z karabinu maszynowego ciągle pozostającego na wyposażeniu obiektu rozstrzeliwuje radzieckich kawalerzystów pojących konie w kanale przepływającym tuż obok bunkra. W efekcie zdarzenia artyleria radziecka ostrzelała wieś powodując pożar który strawił całą północno-wschodnią, leżącą za kanałem część Boryszyna. Po wojnie bunkier pozbawiony pancerzy i wysadzony pozostaje w stanie widocznym do dnia dzisiejszego.


Stercząca tuż przy drodze ruina  PzW778. 

   Dziś nie mam zamiaru odwiedzać obiektów, (oddalonej o ok. 1 km.), udostępnionej dla turystów Pętli Boryszyńskiej zatem udaję się prosto do Wysokiej..
Wysoka wieś letniskowa, malowniczo położona na półwyspie wcinającym się w jezioro Paklicko Małe. W bezpośrednim sąsiedztwie wioski znajdują się najbardziej rozbudowane fortyfikacje MRU. Na wysokim brzegu jeziora od strony Boryszyna do1945 r. znajdował się jeden z obozów robotników przymusowych pracujących w fabrykach zbrojeniowych umiejscowionych w podziemnych korytarzach MRU. Właśnie tam w skarpie znajdują się wejścia do podziemi o których wspominałem w wstępie. Nie mają chyba nic wspólnego z obiektami MRU. Są to raczej schrony przeciwlotnicze. Próbowałem wjechać w głąb jednego z korytarzy korzystając z lampki rowerowej. Niewiele widać poza tym że panuje tam niemal idealny porządek. Trzeba kiedyś odwiedzić ten obiekt specjalnie, zabierając z domu porządną latarkę.


Brama wjazdowa na teren obozu.


Wejście do schronu.


Schodki prowadzące na skarpę na której stały obozowe baraki.

   Zaczęło kropić dlatego zrezygnowałem z chodzenia po dżungli porastającej teren obozu. Podczas przejazdu do Kaławy deszczyk przybierał na sile. Zatrzymałem się jeszcze w Pniewie aby zbliżyć się do stojących w polu betonowych kopół pozoracyjnych i przed wejściem do muzeum.


Pic na wodę, fotomontaż .. betonowe kopuły pozoracyjne na polach pod Pniewem.


Przywieziony spod Skwierzyny "Tobruk" przed wejściem do muzeum.

   Do sfotografowanej rakiety przeciwlotniczej mam osobisty stosunek, albowiem jesienią 1975 r. po wcieleniu do wojska w jednym z ośrodków szkolenia zostałem przeszkolony w specjalności - elaboracja przeciwlotniczych pocisków kierowanych typu "Dźwina" i jej pochodnej "Wołchow". Elaboracja, w wielkim skrócie polegała, na scaleniu w jedną całość magazynowanych oddzielnie obydwu stopni pocisku, napełnieniu zbiorników II stopnia paliwem (samina) i utleniaczem (kwas azotowy) oraz sprawdzeniu poprawności działania układu kierowania. Napełnianie zbiorników paliwem i utleniaczem, z powodu ich właściwości, nie należało do czynności miłych i bezpiecznych. Dlatego wcale nie żałowałem że resztę służby udało mi się odbyć w baterii technicznej obsługującej całkowicie inne rodzaje rakiet przeciwlotniczych. Ta leżąca na pojemniku rakieta jest właśnie "Dźwiną". Właśnie taką rakietą w roku 60 został strącony nad Syberią pilotowany przez Garego Powersa samolot szpiegowski U-2.


"Dźwina" i jej opakowanie magazynowo-transportowe.


   Z powodu opadów skróciłem zaplanowaną trasę i skierowałem się do Międzyrzecza. Jeszcze przed Międzyrzeczem sytuacja z deszczem się wyjaśniła, przestało padać i zacząłem żałować że zrezygnowałem z Szumiącej. W sumie jednak lepiej że ten deszczyk mnie spłoszył gdyż okazało się że znów nie doszacowałem czas potrzebny do pokonania takiej trasy. Nawet przy skróconej wycieczce dotarłem do domu około godz. 21.


Rower: Dane wycieczki: 79.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Szlak Bobrów

Wtorek, 10 marca 2015 | dodano: 10.03.2015Kategoria MRU

   Małżonka prosząc mnie o wyjazd w pewnej sprawie rodzinnej nie podejrzewała że przy okazji urządzę sobie wycieczkę. Króciutką, bo dodatkowych kilometrów było niewiele, natomiast zajęła mi ona trochę czasu. 
   Jeszcze przed wyjazdem myślałem o przeprawieniu się za Obrę i wyjeździe na szosę kostrzyńską. Tam po kilku kilometrach zamierzałem wykonać zwrot w jedną z kilku dróg pożarowych aby dotrzeć do mostu w Starym Dworku lub Bledzewie i dopiero wtedy jechać prościutko do miejsca przeznaczenia, czyli Zemska . Z takimi zamiarami dojechałem do Oberskiego Młyna o którym wspominałem kilka dni temu. Pomyślałem o dawno nie odwiedzanej ścieżce edukacyjnej czyli tytułowym szlaku. Zjazd nad Obrę przed wiaduktem, do pierwszego punktu czyli miejsca gdzie kiedyś stał młyn o czym informuje stosowna tablica:



   Myślałem że przy okazji budowy mostu na S3 zasypano wszystkie budowle hydrotechniczne, okazuje się że jednak nie wszystkie. Zachował się kawałek kanału nad którym pracowały koła młyńskie, obmurowane nabrzeże i jakiś filar w wodzie nieznanego przeznaczenia. Są jeszcze wspomniane świerki, pomnikowy dąb, a po drugiej stronie szosy cmentarzyk o którym również już kilka dni temu wspominałem.

 



   Aby udać się w dalszą drogę muszę przejechać pod nowym mostem na Obrze. Dla zmotoryzowanych droga kończy się zaraz za mostem na labiryncie zbudowanym z żerdzi,  a blokującym dostęp do dalszej części ścieżki




Co jakiś czas napotykam kolejne tablice; a to bóbr, a to wydra. A niemal cały czas droga prowadzi brzegiem rzeki.





   W końcu docieram w pobliże obozu budowniczych GW Ludendorff. O wspomnianym na tablicy obozie jenieckim w tym miejscu nigdy nie słyszałem, być może jestem niedoinformowany. Rzeka lekko oddala się od wysokiej zalesionej skarpy na której zachowały się ślady fundamentów baraków i resztki obozowej infrastruktury. Niektóre miejsca dosyć niebezpieczne, np. za ceglaną ścianą przez niczym nie zabezpieczone otwory można wpaść do podziemnych pomieszczeń prawdopodobnie oczyszczalni ścieków. Głębokość wprawdzie tylko ok 3-4 m., ale i tak jest wystarczająca aby zrobić sobie krzywdę, a w najlepszym wypadku mieć problemy z wydostaniem się na powierzchnię.  Kilka zdjęć i następny przystanek pod Ludendorffem.











   Zatrzymałem się jeszcze na kilka chwil u podnóża Lisiej Góry. Widoczne ruiny to resztki jednej z odosobnionych wież (Pz. W. 866) rozbudowanej w roku 1938 o kazamatę dla armaty przeciwpancernej kalibru 37 mm. Był to jedyny taki obiekt zbudowany we wschodnich fortyfikacjach Niemiec. U dołu zdjęcia po lewej stronie widać przysypane liśćmi i trawą resztki owalnego łoża wspomnianej armaty. Pierwotnie dostęp do kazamaty był tylko od strony podziemnej części obiektu. Wybuch rozerwał pomieszczenie bojowe odsłaniając wejście do dwóch pomieszczeń pomocniczych i poterny prowadzącej w głąb góry. Osypujący się przez wiele lat piasek z szczelin w stropie zasypał dostęp do dalszych korytarzy. Niewykluczone że za piaskiem są zawały. Kilka lat temu  ktoś wywiózł część piasku na zewnątrz (pewnie jakaś nieoficjalna inicjatywa miłośników MRU) i dziś dostępne jest jakieś 30-40 m korytarza. 



   Właśnie w tym miejscu kończy się najciekawszy fragment ścieżki liczącej ok 15 km. Pozostała część szlaku to leśne drogi dojazdowe. Zaczyna siąpić lekki kapuśniaczek. Czas wypełnić cel dzisiejszego wyjazdu. Pozostał szybki przejazd do Starego Dworku i Zemska oraz szybkie załatwienie sprawy dla której odbyła się cała ta wyprawa.   Tymczasem kapuśniaczek zamienił się w słaby deszcz, wystarczający jednak do tego aby podczas powrotu przemoknąć.
   Niemal w każdej z okolicznych wiosek straszą ruiny przynajmniej kilku rozpadających się budynków, płotów, sterczące krokwie dachów bez poszycia. Wygląda to jak żebra zwierząt które padły na pustyni. Na mnie takie widoki działają przygnębiająco. Niestety nie inaczej jest w obydwu miejscowościach.


Rower: Dane wycieczki: 22.00 km (5.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Mój prywatny rajd Karabanowa

Sobota, 31 stycznia 2015 | dodano: 31.01.2015Kategoria MRU, gm. Miedzyrzecz

   Pierwotnym celem mojej dzisiejszej wycieczki miało być odszukanie GW Nethelbeck którą stanowią trzy duże jednokondygnacyjne schrony. Jest to obecnie najrzadziej odwiedzana Grupa Warowna MRU. Znajduje się w bardzo urozmaiconym terenie, poprzecinanym przez wąwozy, w gęstym lesie. Według moich informacji najłatwiej do nich dotrzeć leśnymi drogami od strony GW Schill. Niestety dziś miałem pecha, natknąłem się tam na myśliwych. Trwało jakieś grupowe polowanie, zostałem poproszony o zwiększoną ostrożność, a najlepiej jakbym się tam wogóle nie kręcił. Cóż robić, nie ma powodu aby kopać się z koniem, przyjemność żadna a ryzyko wielkie. Zawróciłem, w drodze powrotnej obejrzałem jakiś mały schron, znak że byłem na dobrej drodze. Za chwilę za moimi plecami przemknęła chmara jeleni. Szkoda że aparat akurat w tym momencie został przy rowerze.


Mały schron na przedpolu GW Nethelbeck
Żeby dotychczasowa droga nie poszła na marne zdecydowałem się na jazdę do Wysokiej przez Kęszycę Leśną. W ubiegłym tygodniu odbywała się w tamtej okolicy impreza nazywana Rajdem Karabanowa, mająca upamiętniać przełamanie MRU pod Pniewem. Mjr. Karabanow, dowódca 3 batalionu czołgów, 44 radzieckiej Brygady Pancernej który pod osłoną nocy przedarł się tą drogą, zginął kilka kilometrów dalej w Wysokiej. Można powiedzieć że poległ z powodu nie przestrzegania BHP, bowiem wbrew oficjalnym instrukcjom uwielbiał dowodzić stojąc w otwartej wieżyczce czołgu. Zresztą był jedyną śmiertelną ofiarą tej potyczki.
W Kęszycy Leśnej do 1993 stacjonowali Rosjanie. Na początku lat trzydziestych Niemcy zbudowali tutaj koszary nazywane Regenwurmlager (Obóz Dżdżownic). Spiętrzyli również przepływającą w pobliżu Strugę Jeziorną. Spiętrzone wody rzeki połączyły dwa mniejsze, naturalne jeziorka, tworząc Jezioro Kęszyckie, jeden z elementów zapór hydrotechnicznych. W czasie drugiej wojny w koszarach szkoliły się cudzoziemskie jednostki walczące u boku Wermachtu (legiony waloński i hinduski).Po wojnie do 57 r. w koszarach stacjonowała polska jednostka artylerii. Dziwna nazwa koszar wzięła się od nazwy Strugi Jeziornej nazywanej wówczas na tym odcinku Piesker Fliess lub alternatywnie Regenwurm. Parę starych zdjęć bazy można zobaczyć na stronie http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120802/POWIAT08/120809899 .


Wjazd do Kęszycy Leśnej


Pomnik radzieckiego łącznościowca (dostał postrzał?)


Budynek radzieckiego klubu oficerskiego (teraz chyba pustostan)


Jedna z uliczek


   W lesie pomiędzy Kęszycą a Wysoką znajduje się jedyny zbudowany wjazd do podziemi A64. Projektowany był również olbrzymi blok bojowy mający osłaniać wjazd do podziemi który ostatecznie nie został zbudowany. W pobliżu zachowała się jednak hala która powstała na potrzeby podziemnych zakładów "Daimler-Benz". Firma ta w 1943 zaadoptowała fragment podziemi  na potrzeby linii produkcyjnej części do silników lotniczych.


Fundamenty baraków załogi pobliskiej podziemnej fabryki


Brama wjazdowa do podziemi, dwa samochody już tu stały przed moim przyjazdem
(kiedyś był pomysł aby urządzić tu wejście dla turystów zwiedzających korytarze MRU na rowerach, chyba ostatecznie upadł)


Hala przed wjazdem do podziemi, w hali dymiło jeszcze świeżo wygaszone ognisko. Pewnie palili je ludzie z samochodów przed bramą
W Wysokiej znajdują się cele mojej wycieczki związane z Karabanowem. Po pierwsze Pz.W 755 z którego 30 stycznia 1945 r prawdopodobnie padł strzał od którego zginął mjr. Karabanow. Schron ten wizytował swojego czasu sam wódz Adolf Hitler. W centrum miejscowości głaz upamiętniający miejsce śmierci Karabanowa. Tu kilka słów o tej historii :
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wysoka_(powiat_międzyrzecki)


Pz.W 755 od strony wejściowej


Wchodzących wita strzelnica, a obok kilkumetrowe doły, bez odpowiedniego sprzętu wizytę trzeba kończyć tuż za drzwiami


Miejsce po zdemontowanej kopule pancernej, widać wejście do wnętrza obiektu.


Na takich słupkach rozciągnięta była zapora z drutów kolczastych uniemożliwiająca podejście do obiektu


Jezioro Paklicko Małe i wlot do kanału fortecznego na przedpolu Pz.W.755


Kamień Karabanowa
(kiedyś słyszałem że jest to przedwojenny pomnik poległych w I wojnie światowej zaadoptowany do innych potrzeb)


Kościół w Wysokiej
Do Skwierzyny wróciłem przez Pniewo, Kaławę i Międzyrzecz. W Pniewie zatrzymałem się chwilę przed tzw "Tobrukiem". Trafił tu bowiem z Skwierzyny. Podczas budowy drogi szybkiego ruchu S3 pod Skwierzyną znalazł się na jej trasie. Budowniczowie trasy odkopali i przewieźli go do Pniewa.


"Tobruk" przywieziony z okolic GW Ludendorf w trakcie budowy S3

Kościół w Kaławie


Jeszcze kilka słów o restauracji w Kaławie. Kilka lat temu jej właściciel jedno z pomieszczeń zaadoptował na celę więzienną mającą być atrakcją turystyczną. Jeżeli ktoś jest zainteresowany więcej tu  http://www.strefabiznesu.gazetalubuska.pl/artykul/... . Sam właściciel bierze często udział w imprezach militarnych. Widuję go na Rajdzie Karabanowa, lub w Skwierzynie na MASH-u jak podjeżdża czarną wołgą przebrany w mundur polskiego generała lub oficera radzieckiego.


Rower: Dane wycieczki: 78.00 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

GW Schill i pomnik wilka

Sobota, 24 stycznia 2015 | dodano: 24.01.2015Kategoria MRU, gm. Miedzyrzecz

   Z zapowiadanych przeze mnie w środę pomysłów na sobotnią wycieczkę wyszło tylko wejście do podziemi GW Schill, reszta była pełną improwizacją . Już kilka dni temu kolega z pracy wyraził chęć towarzyszenia mi w sobotnim wyjeździe, zaproponowałem mu zwiedzenie bunkrów w Kursku, on miał ochotę zobaczyć pomnik wilka (moja wycieczka z 25 listopada ubiegłego roku). Odległość pomiędzy tymi punktami wynosi w linii prostej ok 13,5 km., ale w praktyce pewnie dwa lub trzy razy tyle, i to jeszcze pod warunkiem że skorzysta się z skrótów terenowych przez lasy.
Pierwszy postój wypadł w Chycinie. Tuż przy wlocie do wioski położony malowniczo na wzniesieniu kościół z XIX w. . Pomiędzy kościołem a jeziorem ślady kompletnie zniszczonego dworu i zachowany budynek folwarczny. Na dachu budynku widać braki dachówek i jego zapadającą się konstrukcję. W przyziemiu, za drzwiami z czerwoną tablicą, podobno znajdują się pomieszczenia wodociągów wiejskich. Obawiam się że za kilka lat pomimo solidnej kamiennej konstrukcji budynek podzieli los dworku.


Kościół w Chycinie


Budynek po folwarczny

Z wzgórza kościelnego ruszamy do Kurska. W Kursku mijamy pałac i opuszczamy wioskę brukowaną drogą prowadzącą w kierunku Kęszycy i Nietoperka . Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów skręcamy w lewo do schronu Pz.W.761.


Pałac w Kursku - własność prywatna


Pz.W.761


Pz.W.761

   Następnym punktem jest Grupa Warowna Schill złożona z Pz.W.757 i 754 . Grupa miała za zadanie blokować pobliską linię kolejową oraz drogę Międzyrzecz – Kursko. Zbudowana jako samodzielna, posiada własny system podziemny składający się z koszar i pomieszczeń technicznych. Uważana jest za jedną z najciekawszych grup warownych MRU. Patronem GW jest Ferdynand von Schill, pruski bohater narodowy z okresu wojen napoleońskich. Nie ma tam oficjalnej trasy turystycznej. Ciekawscy mogą zwiedzać obiekt na własną rękę.
Kilkaset metrów dalej w kierunku mostu obrotowego zachowały się ruiny schronu bojowego z garażem na armatę ppanc. MG u. PAK 755. 


Wiadukt kolejowy (przed GW. Schill)


Wejście do podziemi


Pomieszczenia koszar z śladami niedawnego pobytu bunkrowców


Komora agregatów prądotwórczych


Umywalnia

   Teraz pozostał jeszcze jeden punkt programu – pomnik wilka. Ruszamy do Kęszycy. Kęszyca do lat trzydziestych ubiegłego wieku była wioską w której istniały i wydobywały węgiel brunatny co najmniej dwie kopalnie głębinowe. Kilka lat temu zapadła się ziemia nad jednym z szybów wentylacyjnych. Potraktowałem tą informację jako ciekawostkę którą kiedyś trzeba zobaczyć . Ustaliłem lokalizację i dziś nadarzyła się okazja zobaczenia dziury. Jestem zawiedziony rozmiarami. Wystarczyłoby kilka taczek ziemi żeby nie było śladu „szkód górniczych”. O tym że nie jest to zwykły dołek świadczą tylko dwie wystające z ziemi rury.


Kościół w Kęszycy

W Nietoperku wypatrzyłem jakiś skrót leśny do Szumiącej. To jest właśnie pożądany przez nas kierunek, pozwalający nam zaoszczędzić kilku dodatkowych kilometrów do Kaławy. Do samej wioski nie wjeżdżamy, omijamy ją przeprawiając się przez Paklicę przy młynie Smolno, (obecnie mała elektrownia wodna).


Młyn Smolno

Jeszcze kawałek jazdy przez las i wyjeżdżamy na szosę prowadzącą do Starego Dworu.


Kościół w Starym Dworze

W Bukowcu docieramy do drogi prowadzącej do Międzyrzecza. Właśnie przy tej drodze, mniej więcej na połowie odcinka, kilkaset metrów od drogi znajduje się rzeczony pomnik ostatniego wilka upolowanego w okolicy Międzyrzecza.


Kościół w Bukowcu

Krótki pobyt pod pomnikiem i ruszamy do domu. Do Międzyrzecza docieramy o zmroku. Reszta drogi bez stresów, ruch na szosie niewielki, 18 km poleciało jak z bata strzelił. Wszystkie nasze zachcianki zostały zatem zaspokojone.


Rower: Dane wycieczki: 77.00 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Bledzew i GW Roon

Niedziela, 4 stycznia 2015 | dodano: 05.01.2015Kategoria MRU, gm. Bledzew

   Uczepiłem się Bledzewa jak pijany płotu, ale przy krótkich wyjazdach ten kierunek jest najciekawszy. Dziś chciałem zaglądnąć do GW Roon leżącej jakieś dwa km za Bledzewem w kierunku Goruńska. Obiekty MRU wznoszono etapami poczynając od 1934 r. Miały one w połączeniu z umocnieniami Wału Pomorskiego i Linią Odry zabezpieczyć wschodnią granicę Niemiec. Ciągnące się na dystansie 80 km fortyfikacje MRU dzielimy na trzy odcinki: północny, centralny i południowy. Każdy z nich pod względem charakterystyki jest inny. Obrona południowego miała opierać się na budowlach hydrotechnicznych pozwalających zalać znaczne powierzchnie dolin rzecznych, oraz żelbetowych schronach. Odcinek centralny najbardziej znany którego osią jest podziemna 10 km droga ruchu wraz z 20 km korytarzy prowadzących do poszczególnych grup warownych. Oraz północny którego obrona miała opierać się na wykorzystaniu istniejących rzek, wykopanych kanałów i jezior. Najważniejszymi elementami północnego odcinka są GW Ludendorf, most obrotowy w Starym Dworku, most rolkowy w Bledzewie oraz broniące przesmyków między jeziorami: GW Roon (pomiędzy Lipawkami i Czystm) GW Moltke (pomiędzy Czystym i Chycińskim). Po północnej stronie szosy Międzyrzecz-Sulęcin znajdują się jeszcze odosobnione lecz formalnie należące do odcinka centralnego GW Schill i Nettelbeck oraz drugi z mostów obrotowych w MRU.
    Jadąc z Bledzewa w kierunku Goruńska mijamy fermę trzody (sądząc po zapachu), w dole widać jezioro Lipawki. Do ruin GW skręcam po minięciu małego lasku znajdującego się tuż za fermą. Jest to ta sama leśna droga ppoż. która mieszkańcy Bledzewa docierają do kąpieliska na jez. Czystym. Właśnie świeżutko wybudowana, dziś miałem okazję zobaczyć ja po raz pierwszy.





   GW pierwotnie składała się z dwukondygnacyjnego schronu głównego i połączonych z nim krótkimi poternami dwóch trzykondygnacyjnych wież pancernych. Na uzbrojenie składało się kilka karabinów maszynowych i moździerz maszynowy. Wysadzony po wojnie, uległ całkowitemu zniszczeniu. Obecnie jest to gigantyczna dziura w ziemi, z resztkami ścian, kupkami gruzu betonowego, obok kilka odrzuconych wybuchem fragmentów stropu wielkości kabiny samochodu ciężarowego. Miejsce pomimo że leży kilkadziesiąt metrów od drogi jest rzadko odwiedzane, a latem wśród bujnej zieleni aż do chwili dotarcia na skraj gruzowiska niemal niewidoczne.







   Wracam do Bledzewa. Przejeżdżając obok cmentarza znów składam wizytę Hertlowi i poległemu podczas I wojny gefrajtrowi Alojzemu Schulz. Na nagrobku widoczna inskrypcja „Hier ruht in Gott unser lieber Sohn und Bruder Aloysius Schulz Gefreiter im.Res.Inf.Rgl.93; * 2.2.1897 + 7.5.1918 im Lazarett zu Stettin. Nach schwerem Kampf hat Gott entschieden!”.





   Spokoju zmarłych z kolumn cmentarnego ogrodzenia strzegą zadumane anioły.



   Z wzgórza cmentarnego rozciąga się widok na panoramę południowej części Bledzewa.



   Zagłębiłem się jeszcze w uliczki miasteczka. Wąskimi, wybrukowanymi kocimi łbami, zaułkami wydostałem się na rynek.









   I teraz została tylko jazda do Skwierzyny, wykonać to po co właściwie wyszedłem z domu. Nie jestem w tym miejscu oryginalny ale miałem wyskoczyć tylko po ziemniaki. Moje w tym szczęście że nie były potrzebne do niedzielnego obiadu. Jutro mam dzień wolny, więc może zaglądnę do Chyciny na gruzy GW Moltke, a przy okazji przejazdu przez Goruńsko do mauzoleum Bittnerów. Wszystko zależy od jutrzejszej aury.

Rower: Dane wycieczki: 34.00 km (4.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zalew Bledzewski

Sobota, 27 grudnia 2014 | dodano: 27.12.2014Kategoria MRU, gm. Bledzew

   Niemal rok temu 1 stycznia rozpoczynałem tegoroczne wyjazdy wycieczką nad Zalew Bledzewski. Jeździłem wtedy południowym brzegiem jeziora. Dziś chciałem dotrzeć w pobliże zapory i elektrowni od strony północnej, a dalej jak Bóg da. Wyjechałem z domu dopiero po trzynastej, byłem przez to trochę pod presją czasu. Jeszcze przed stadionem w Bledzewie, obok tablicy informującej o elektrowni wodnej, zjeżdżam na drogę gruntową
 .

   Po 1,5 kilometra dojeżdżam do elektrowni. Przed elektrownią stoją prywatne domki letniskowe, a na jej terenie znajduje się ośrodek wypoczynkowy gorzowskiej energetyki.  Dostępu do obiektu broni ogrodzenie i zamknięta brama. Dziś furtka była otwarta i z pełną premedytacją złamałem zakaz wstępu. Wlazłem na teren ośrodka i zszedłem na dół pod samą elektrownię.
Kilka słów o staruszce. Zaporę, która utworzyła zbiornik bledzewski wybudowano w końcu XIX w. Budowę samej elektrowni rozpoczęto w 1906 r. Rok 1911 można uznać za początek jej działania. Od tego czasu elektrownia pracuje niemal nieprzerwanie dostarczając energii elektrycznej. Jedynym wyjątkiem była krótka dwutygodniowa przerwa w lutym 1945r. spowodowana działaniami wojennymi. Początkowo zasilała w energię cztery powiaty: gorzowski, skwierzyński, międzyrzecki i międzychodzki. Obecnie oddaje ją do sieci ogólnej. Moc elektrowni -1,5 MW.




   W hali maszynowni pracują wciąż hydrozespoły pochodzące z 1910 r. jedynie w końcu lat 80-tych zdemontowano jeden z wyeksploatowanych generatorów. W elektrowni znajduje się kolekcja ikonografii, planów i schematów oraz różne maszyny elektryczne i aparatura kontrolno-pomiarowa pochodzące z innych modernizowanych przez ZE Gorzów elektrowni wodnych. Podobno zorganizowane grupy po wcześniejszym uzgodnieniu z ZE mogą zwiedzać tą ekspozycję. Kilkanaście lat temu w elektrowni pracował ojciec kolegi i przez to miałem okazję zaglądnięcia do hali, a nawet do pomieszczenia pod podłogą tuż nad turbiną wyłączonego zespołu. 
   Sam Zalew jest drugim pod względem powierzchni sztucznym jeziorem w powiecie międzyrzeckim. Wodę spiętrza zapora długości ok 160 m i szer. przy koronie ok 6 m. Powierzchnię zalewu różne źródła określają na ok 90 do 140 ha w zależności od sposobu obliczania. Pojemność określa się na ok. 3 mln m³. Głębokość zbiornika od 3 do 8 m przy zaporze. Wysokie brzegi zalewu porastają drzewa liściaste jedynie w nielicznych miejscach zastąpione sosną. Na całej niemal długości linii brzegowej wszechobecne rowy strzeleckie.


  Brzegiem zalewu docieram do końca cofki i przekraczam Obrę wspomnianym już kiedyś przeze mnie tzw "Mostem Bieruta". Droga na początkowym odcinku za elektrownią to istne czołgowisko, ktoś pozasypywał tylko największe dziury gruzem wymieszanym z gliną. Dobrze że dzisiejszy mróz związał rozmoczoną glinę. Później jest znacznie lepiej, a w porównaniu do początku tego traktu nawet komfortowo.  
   Mam zamiar dotrzeć do grodziska "Grądzkie". Dawno tam nie byłem i dziś miałem mały problem z odszukaniem miejsca. Na grodzisku od strony lądu widoczne dobrze zachowane relikty fosy i wałów. Wałów nie ma tylko od strony wysokiego brzegu zalewu. Być może że nigdy ich tam nie było i sterczała tylko jakaś palisada, możliwe również że w przeciągu tysiąca lat Obra podmyła w tym miejscu brzeg i runęły one kilkanaście metrów w dół do wody.






   Na majdanie grodziska ślady fundamentów jakiejś dwudziestowiecznej budowli. Kiedyś w "Gazecie Powiatowej" natknąłem się na wzmiankę że w pobliżu grodziska w latach trzydziestych ubiegłego stulecia zbudowano duży drewniany dom dla dygnitarzy III Rzeszy przyjeżdżających tu na polowania. Myślę że to jest właśnie to miejsce. Z brzegu rozległy widok na zalew.




   Opuszczam grodzisko i kieruję się do mostku na wpadającej do zalewu Strudze Jeziornej. Początkowo miałem zamiar skręcić do Chyciny. Zapadający zmrok zweryfikował moje plany. Nie mam ochoty na nocną jazdę po lesie, jadę zatem prosto do Bledzewa. Z lasu na szosę wyjeżdżam obok mostów na Obrze, dwieście metrów od miejsca gdzie ją dwie godziny temu opuściłem. Jeden z mostów również jest fragmentem MRU i w razie potrzeby wsuwał się pod powierzchnię bledzewskiego brzegu jak szuflada. Przy przyczółku widać schron dla obserwatora, schron jest jednocześnie maszynownią. Na nasypie drogi stalowa zapora samozatrzaskowa (zatrzask zapory po przeciwnej stronie drogi) i bariery z szyn.








   Szybko się ściemnia, czas wracać do domu. Nie wiem czy uda się jeszcze wyjechać w tym roku, więc traktuję ten wyjazd jako oficjalne zakończenie tegorocznego sezonu. Skończyłem niemal w tym samym miejscu w którym rok temu zaczynałem z dzisiejszym stanem licznika wynoszącym prawie 8300 km.


Rower: Dane wycieczki: 39.00 km (19.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)