blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69747 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:24819.76 km (w terenie 4248.00 km; 17.12%)
Czas w ruchu:1294:39
Średnia prędkość:16.84 km/h
Maksymalna prędkość:43.20 km/h
Liczba aktywności:196
Średnio na aktywność:126.63 km i 7h 31m
Więcej statystyk

Jeziora Racze i Grzybno oraz wydłużony powrót do domu

Niedziela, 10 października 2021 | dodano: 10.10.2021Kategoria ponad 100 km, gm. Santok

    Wyprawa nad Jeziora Racze i Grzybno, a w zasadzie nad Racze nie doszła do skutku w ubiegłym tygodniu. O jeziorze Raczym i strudze z niego wypływającej natknąłem się kiedyś na jakąś notatkę dzięki której dowiedziałem się o jego istnieniu. Struga Łączna na dzień dzisiejszy jest tylko suchym korytem ale kiedyś napędzała trzy młyny wodne. Samo jezioro jest urokliwym, śródleśnym, wydłużonym akwenem rynnowym. 

Susza hydrologiczna
Susza hydrologiczna. Koryto Łącznej.

Jezioro Racze
Jezioro Racze.

    Zaciekawił mnie prowadzący brzegiem jeziora szlak konny, liczyłem że być może da się nim dotrzeć nad kolejne śródleśne jezioro Grzybno.  Droga w dalszym odcinku okazała się dosyć ciężka ale ciekawa, prowadzi zabagnionym dnem doliny Łącznej. Jezioro Grzybno to również mocno wydłużone jezioro rynnowe. Według mapy akwen jest podzielony groblą na dwie części, w rzeczywistości leżące za groblą mokradło jest kompletnie suche, a nawet przed groblą woda jest cofnięta o dobre kilkadziesiąt metrów. 

Bagienko nad Łączą
Bagienko nad Łączną.

Bezimienne jeziorko
Bezimienne jeziorko.

Dom nad Jeziorem Grzybno
Dom nad Jeziorem Grzybno.

Jezioro Grzybno
Jezioro Grzybno.

   Od jeziora Grzybno rozpocząłem mocno wydłużony powrót do domu.
,

Rower:Kross Dane wycieczki: 100.39 km (23.00 km teren), czas: 06:23 h, avg:15.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Krzeszyce, Postomia

Piątek, 8 października 2021 | dodano: 08.10.2021Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński

    Niedawno poszukując  informacji o kapliczce na starym międzyrzeckim cmentarzu natknąłem się na notatkę o uschniętym dębie na krzeszyckim cmentarzu który zagrażał bezpieczeństwu ludzi i nagrobków, a który zamienił się w kapliczkę.
  Kapliczka powstała z pnia który udało się zachować i jest dziełem p. Jarosława Ćwiertni z Starego Dworku. Ponadto stała się ona pretekstem do tego żeby wyskoczyć w lasy pod Krzeszycami. Przejechałem się wzdłuż Postomii do trzeciego młyna, pokluczyłem trochę drogami leśnymi aby ponownie wydostać się na szosę w Miechowie koło Sulęcina.
Powrót do domu przez Jarnatów i Lubniewice.

Stadko żurawi
Stadko żurawi.


Kapliczka w pniu uschniętego dęba.

Młyn nad Postomią
Młyn nad Postomią.

Tajemniczy budyneczek w Miechowie koło Sulęcina
Tajemniczy budyneczek w Miechowie koło Sulęcina.

Pałacyk w Jarnatowie
Pałacyk w Jarnatowie.

XIX-wieczny nagrobek z Sokolej Dąbrowy
XIX-wieczny nagrobek z Sokolej Dąbrowy. 



Rower:Kross Dane wycieczki: 102.06 km (30.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:14.58 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Rajd rowerowy Nadleśnictwa Karwin i Jednośladu Drezdenko

Niedziela, 3 października 2021 | dodano: 03.10.2021Kategoria ponad 100 km

   Skorzystałem z zaproszenia zaprzyjaźnionego Stowarzyszenia Kultury Fizycznej Cyklistów "Jednoślad" z Drezdenka aby wziąć udział w organizowanym wspólnie z Nadleśnictwem Karwin "Rajdzie rowerowym z okazji dnia bez samochodu". Nawiasem mówiąc nie do końca obyło się bez samochodów bo część uczestników z konieczności podjechała na miejsce zbiórki samochodami z rowerem na bagażniku.
  Start z leśnej wiaty edukacyjnej w Gościmiu. Trzydziestokilometrowa trasa prowadziła szlakami zachodniej części Puszczy Noteckiej (Leśna Wiata Edukacyjna w Gościmiu – Leśnictwo Kościelec – trasa „trans-puszczańska” – Lubiatów – Rąpin – Gościm). Miejscami była dosyć wymagająca, zwłaszcza dla rowerów z węższymi oponami. Podziw za hart należał się najmłodszemu uczestnikowi który przez całą trasę dzielnie towarzyszył dorosłym. 
   W Gościmiu spotkałem starych znajomych poznanych na trasach, poznanych na poprzednich rajdach, poznałem nowych .... i o to w tym właśnie chodziło.
   Dla mnie trasa liczyła ponad sto, no bo trzeba dotrzeć do Gościmia (ok 30 km) i wrócić do domu. Parę ostatnich kilometrów dołożyłem z własnej inicjatywy, bez wyraźnej potrzeby, po prostu brakowało ich aby pięknie zaokrąglić do setki.
   Organizatorom należą się słowa podziękowania za wspólnie pokonane kilometry, wspólnie spędzony czas, integrację, ognisko, kiełbaski, kawę. To była przyjemnie spędzona niedziela

 






Rower:Kross Dane wycieczki: 103.47 km (74.00 km teren), czas: 06:41 h, avg:15.48 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Puszczy Noteckiej na Wielką Sowę

Czwartek, 30 września 2021 | dodano: 30.09.2021Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka

  Tytułowa Wielka Sowa jest jedną z największych wydm na terenie Puszczy Noteckiej. Wynosi się na wysokość 93 m. n.p.m., a ponad 40 m. w stosunku do otaczającego terenu. Skąd wydmy w głębi lądu? Otóż pod koniec epoki lodowcowej wody topniejących lodowców wyżłobiły potężną Pradolinę Toruńsko-Eberswaldzką na której teren naniosły gigantyczne ilości piasku. Po ustąpieniu lodowca odsłonięte zostały olbrzymie pola przepłukanych przez polodowcowe wody piasków , porastanych jedynie przez skąpą roślinność tundrową. Taka okrywa roślinna nie stanowiła żadnej przeszkody dla hulających wówczas wiatrów zachodnich, dodatkowo powstawaniu pagórków wydmowych sprzyjało położenie tego obszaru w niecce otwartej w kierunku wschód-zachód. Powierzchnia zajmowana przez piaski Puszczy Noteckiej to prawie 1200 km²
  Zachodnia część Puszczy Noteckiej to teren z którego piaski zostały wywiane, gdzie dominuje płaski krajobraz ożywiony tylko niewielkimi pagórkami o wysokości względnej 8-10 m z wydłużonymi nieckami rozciągającymi się w kierunku wschód- zachód. Krajobraz zaczyna się zmieniać dopiero na wschód od linii Wiejce – Lubiatów gdzie pojawiają się powtarzające pasy podłużnych wydm, poprzecznych do kierunku wiejących wiatrów i zaokrąglonych na swoich końcach. Owe zagięcia szczególnie są widoczne na drogach wchodzących w rejon wydm gdzie każda z nich na początku gwałtownie skręca podczas gdy jej dalszy przebieg jest łagodniejszy. Wydmy te mają wysokość względną sięgającą 20 – 30 m. Proces tworzenia się wydm został zahamowany wskutek poprawy warunków klimatycznych i wkroczenia na wydmy roślinności. Zniszczenie okrywy roślinnej może jednak w każdej chwili spowodować że piaski te ponownie staną się lotne.
   Piaski z względu na ich granulację nie mają żadnego znaczenia gospodarczego więc puszczy nie grozi powstanie na jej terenie żadnych żwirowni. Jedyną kopalnią która na tym terenie eksploatuje surowce jest kopalnia ropy i gazu ale jej oddziaływanie na środowisko ograniczyło się jak dotąd tylko do niezbędnego wycięcie drzew w miejscach odwiertów i rurociągów. Odpady pozostające po odseparowaniu ropy i gazu są z powrotem tłoczone pod ziemię na obrzeżu złoża. Czystość środowiska jest monitorowana przez samą puszczę i porastające pod drzewami porosty będące doskonałym indykatorem zanieczyszczeń.
   Wielka Sowa leżąca na pograniczu lubusko-wielkopolskim należy do pasa wydm podłużnych i stanowi wał rozciągający się południkowo z łagodnym stokiem od strony zachodniej skąd wiał wiatr nawiewający materiał skalny, i stromym stokiem wschodnim od strony zawietrznej.
  Dziś wybrałem podejście od strony Lubiatowa. Powrót przez Wiejce. Wycieczka zajęła ok. 85 km. Pozostałe 20 to już całkowicie inna historia, niemniej zrobione niemal natychmiast po powrocie na rodzinne pielesze więc dołożyłem do statystyki.

Peron w puszczy
Peron w puszczy, pozostałość po dawno rozebranej linii kolejowej z Skwierzyny do Krzyża.

Schron przy drodze Gościm-Lubiatów
Schron przy drodze Gościm-Lubiatów. Jeden z najbardziej na północ wysuniętych obiektów Trzcielskiej Pozycji Przesłaniania MRU.

Widoczne śruby mocujące płytę pancerną
Wewnątrz widoczne śruby mocujące czołową płytę pancerną.

Schron strzegł tego przejścia między jeziorami
Schron strzegł widocznego poniżej przesmyku pomiędzy jeziorami Podgórnym i Glinki.

Zbocze Sowy
Zbocze Wielkiej Sowy.

Z szczytu Sowy
Widok z szczytu Wielkiej Sowy.

Na szczycie Wielkiej Sowy
Na szczycie Wielkiej Sowy.


Hipsometria i cieniowanie obszaru wydm z Wielką Sową.

Stary drogowskaz w okolicy Żmijowca (Schlangenlug)
Stary drogowskaz w okolicy Żmijowca (Schlangenlug), kilka kilometrów na południe od Wielkiej Sowy.

Niedawno ktoś zdmuchnął
Niedawno ktoś zdmuchnął. Kilka dni temu kiedy przejeżdżałem do Sierakowa jeszcze stał. 

Bismarckstein w Wiejcach
Bismarckstein w Wiejcach. Na kamieniu widoczny ślad po medalionie z podobizna wielkiego kanclerza.



Rower:Kross Dane wycieczki: 107.63 km (25.00 km teren), czas: 06:49 h, avg:15.79 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Sieraków, Pszczew

Poniedziałek, 27 września 2021 | dodano: 27.09.2021Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki

     Kolejna wyprawa na szlaki leżące w okolicy Sierakowa. Piękne, urozmaicone krajobrazy i niezłe drogi to jest to co lubię. Trochę szkoda że aby tam dotrzeć trzeba jechać zupełnie nieciekawą drogą krajową 22, lub żeby ją ominąć skrajem Puszczy Noteckiej, albo przez Pszczew. W obu wypadkach trzeba nadłożyć sporo drogi. Dziś skorzystałem z obydwu możliwości, tam dojechałem skrajem Puszczy, wróciłem przez Pszczew. Długość dnia nie pozwoliła na więcej jak na przejazd przez Sieraków, Górę, Śrem, Chalin i Prusim. Po drugiej stronie DK 22 przez Mnichy, dolinę Kamionki, Głażewo, Łowyń i wracam do naszego województwa w Świechocinie pod Pszczewem. Od Stołunia drogami terenowymi przez Lubikowo, Rokitno.
    Dawno nie byłem w Sierakowie, w międzyczasie mocno posunęły się do przodu prace przy odbudowie dawnego kościoła ewangelickiego. Kościół został wzniesiony w drugiej połowie XVIII wieku dla miejscowej parafii ewangelickiej. Fundatorem kościoła był Mikołaj Gartenberg-Sadogórski. Do roku 1945 korzystali z niego ewangelicy, później przez wiele lat pozostawał niewykorzystany, przez pewien czas służył jako magazyn, ostatecznie stał się własnością miasta. Stopniowo popadał w ruinę, aż w roku 2010 zawaliła się wieża kościelna. Odbudowany stanie się siedzibą Muzeum Rybactwa Śródlądowego i Ochrony Wód.
    Podczas prac archeolodzy natrafili pod posadzką kościoła na kryptę w której prawdopodobnie pochowany jest fundator kościoła. Zapadła decyzja że krypta nie zostanie otwarta, a być może tylko wyeksponowana. Piotr Mikołaj von Gartenberg-Sadogórski, barwna i nieco kontrowersyjna postać w historii Polski pochodził z Danii. Do roku 1763 w mennicach saskich króla Augusta III fałszował polską monetę. Po śmierci swojego protektora za tę działalność został w Saksonii skazany na karę śmierci. Zycie uratowały mu zgromadzone wcześniej talary i listy polskiego dworu. Po elekcji Stanisława Augusta Poniatowskiego jako specjalista został sprowadzony do Polski dla ponownego zorganizowanie nieczynnych od kilkudziesięciu lat mennic polskich. Został dzierżawcą mennic królewskich w Warszawie i Krakowie i udało mu się zreformować system wybijania monet w Polsce. Jego interesy w Polsce podkopała konfederacja barska. W latach 1768-1780 był właścicielem Sierakowa. W pamięci mieszkańców miasta zapisał się dobrze. Nie szczędził im pomocy po wielkim pożarze miasta w 1770 roku, który został wywołany przez Moskali. Ufundował aptekę, stworzył szkołę ewangelicką, przyczynił się też do budowy kościoła ewangelickiego, który powstał za jego czasów i działał w mieście do 1945 roku. Piotr Mikołaj Gartenberg-Sadogórski zmarł 6 stycznia 1786 roku w Drezdenku, kilka miesięcy po zakończeniu jego budowy, więc został pochowany właśnie we wnętrzach tej świątyni jako jej dobrodziej.
    Dlaczego ma tam powstać muzeum rybactwa śródlądowego, otóż jeszcze w okresie międzywojennym wielkopolscy i pomorscy rybacy postanowili że tu powstanie ośrodek szkolenia rybaków. Jeszcze przed rokiem 1939 została tu otwarta pierwsza w Polsce, a trzecia w Europie szkoła rybacka, tradycje te kontynuuje Technikum Rybackie.
    Istniejący do dziś dworek w Chalinie zbudowała w XVIII wieku rodzina Kurnatowskich. Z wcześniejszym dworem związana jest XVII-wieczna burzliwa historia Barbary Berezianki z Goraja. Historia rozpoczyna się w 1615 kiedy to 16-letnia Barbara wychodzi za mąż za Tomasza Śremskiego właściciela rozległych dóbr, w tym wsi Chalin i Śrem. Po kilku miesiącach małżeństwa Tomasz umiera, a majętna młoda wdowa wkrótce wychodzi ponownie za mąż. Drugi mąż również umiera po kilku tygodniach. W roku 1618 niewiasta wychodzi po raz trzeci za mąż tym razem za Andrzeja Obornickiego. I tym razem szczęście małżeńskie nie trwa długo, pojawia się kolejny mężczyzna którym jest zainteresowana Barbara, jest to sekretarz królewski, Piotr Bniński. Na przeszkodzie kochankom stoi małżonek. Barbara wraz z matką i bratem postanawia usunąć ten problem. O planowanej zbrodni dowiedział się ojciec Andrzeja i przybywa do chalińskiego dworu aby ostrzec syna, którego jednak tam nie zastaje. Namówiony przez Barbarę i jej matkę zostaje na kolacji w trakcie której podano mu zatrutego kurczaka po którego spożyciu wkrótce umiera. W kilka dni później Andrzej nieświadom tych wydarzeń wraca do Chalina. W okolicznych lasach nasłani przez małżonkę zbójcy przygotowują zasadzkę w której ma on zostać zgładzony. Kiedy cudem udaje mu się z niej wyrwać i dotrzeć do Chalina, własnoręcznie go zastrzeliła pozorując napad. Wkrótce wdowa poślubia czwartego męża Piotra Bnińskiego. Już, jako żona czwartego z kolei męża, została pozwana o to zabójstwo przed sąd przez krewnych trzeciego męża. Dekretem trybunału skazana została w 1625 r. na banicję i infamię, jednak rok później prawdopodobnie dzięki wpływom męża zostaje uniewinniona. Z Piotrem Bnińskim przeżyli razem około 40 lat, zmarli 18 stycznia 1661 r. napadnięci i poturbowani przez własnego syna Stanisława w sporze majątkowym. W czasie potopu szwedzkiego jako katoliczka była nieformalnym przywódcą miejscowej drobnej szlachty. W 1650 r. skutecznie dowodziła obroną kościoła w Kamionnej który Szwedzi i międzychodzcy luteranie chcieli złupić. Była to skromniejsza, wielkopolska analogia do obrony Jasnej Góry. Później jej oddział aż do ostatecznego wypędzenia Szwedów zwalczał miejscowych kolaborantów i sprzyjających im innowierców. W ten sposób Barbara walką z najeźdźcą odkupiła swoje wcześniejsze grzechy. Dziś podobno w dworskich pokojach i parkowych alejkach snuje się czasem duch Barbary.
   Mnichy wymagałyby napisania oddzielnego wielostronicowego opracowania. Kolejny obiekt, dzwonnica w Świechocinie powstała w okresie międzywojennym dla uczczenia przyłączenia wioski do odradzającej się Polski. Została w czasie okupacji zdewastowana, a sam dzwon zarekwirowany. Odbudowana została dopiero stosunkowo niedawno.

Rewitalizowany dawny kościół ewangelicki w Sierakowie.
Dawny kościół ewangelicki w Sierakowie. Rewitalizowana świątynia ma być w przyszłości siedzibą muzeum rybołówstwa śródlądowego.


Jeszcze do niedawna był w takim, a nawet gorszym stanie.

Dworek w Chalinie
Dworek w Chalinie. 

Dwór w Mnichach
Dwór w Mnichach.

Elektrownia wiatrowa
Elektrownia wiatrowa w okolicach Łowynia.

Świechocin
Świechocin.


Dzwonnica na centralnym placu Świechocina.


Świątek z Świechocina.

Przeżytek
Przeżytek.



Rower:Kross Dane wycieczki: 122.28 km (24.00 km teren), czas: 07:56 h, avg:15.41 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Za Noteć

Środa, 15 września 2021 | dodano: 15.09.2021Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki

    Tym razem zdecydowałem się na odwiedzenie okolic Strzelec Krajeńskich, jednak bez zajeżdżania do samych Strzelec. Droga do Zwierzyna sama w sobie już od dawna nie stanowi żadnej atrakcji, niemniej trzeba ją pokonać aby dotrzeć do celu wyprawy. Dopiero od Sarbiewa zaczynają się tereny na których bywam rzadko lub w ogóle. Trasa prowadzi do Sławna, tam zawracam w kierunku rzeczki Sarbiny i kompleksu stawów. Grobla, która dzieli stawy na dwie części, jest z obu stron porośnięta tapinamburem i obecności wody za parawanem roślin trzeba się tylko domyślać.

Fragment dworskiego ogrodzenia w Sławnie
Altana w narożniku dworskiego ogrodzenia w Sławnie. Z podobnym pomysłem ale na wieżyczkę spotkałem się w Gilowie za Strzelcami.

Grobla nad Sarbią
Grobla nad Sarbiną.

   W dalszej drodze muszę przekroczyć jeszcze jedną, tym razem niecą większą, rzeczkę Pełczę aby wydostać się na szosę z Górek Noteckich do Przyłęgu. Dopiero na tej szosie miałem zadecydować czy zawrócić do Górek i Santoka, czy też do Przyłęgu i nieco wydłużyć wycieczkę. Wybrałem jazdę do Przyłęgu (w tym kilka kilometrów drogi dla samobójców czyli drogi krajowej nr 22 do Zdroiska), aby zrobić zjazd do rezerwatu Zdroiskie Buki i stamtąd przez Santok powrócić do domu. O samym Przyłęgu niewiele wiem poza informacją że w początkowym okresie istnienia należał do grodu w Santoku. W centrum wioski poza kościołem i schodami donikąd, prowadzącymi na zarośnięty pagórek z nikłymi śladami fundamentów jakiejś budowli, można się natknąć na ruiny imponującego młyna czy też jakiejś fabryczki korzystającej z siły wód przepływającej nieopodal Pełczy.

Rzeka Pełcz
Rzeka Pełcz.

Ruiny młyna w Przyłęgu
Ruiny młyna w Przyłęgu.

Kościół w Przyłęgu
Kościół w Przyłęgu.

Przyłęg - schody do nikąd
Przyłęg - schody do nikąd.

   O jeździe drogą 22 lepiej nie wspominać, z ulgą zjeżdżam w Zdroisku na szlak przy Santocznej czyli do wspomnianego wcześniej rezerwatu. Samo Zdroisko nie posiada tradycji rolniczych, a raczej industrialne, powiedziałbym wręcz że zbrojeniowe. W latach 1767–1870 istniała tu huta "Zanzthal" –  stalownia i wytwórnia blach, prętów, sztab żelaza. Do napędu pracujących w niej maszyn huta wykorzystywała energię przepływającej w pobliżu rzeczki- Santocznej. Huta wyrabiała narzędzia, druty, gwoździe, igły. W 1782 roku w Zdroisku z polecenia Fryderyka II została założona druga huta o nazwie Zanzhammer – Sącznik Zdroisko. Produkowała amunicję artyleryjską do armat 3-6-12 funtowych. Szczególny rozkwit huty nastąpił w okresie walk Prus z Napoleonem. Później produkcja w takich małych, oddalonych od szlaków kolejowych hutach stała się nieopłacalna. Prawdopodobnie swoje znaczenie w upadku huty miał również dostęp do wyższej jakości surowców i rozwój nowych technologii pozwalających produkować lepszą i tańszą stal w hutach śląskich. Zdroisko przestało być ośrodkiem przemysłowym. Jako ciekawostkę należy wspomnieć o sąsiednim Santocznie które również posiadało swoją hutę. Właśnie w santoczańskiej hucie w roku 1785 wyprodukowano kilka części do pierwszej niemieckiej maszyny parowej, uruchomionej rok później. Pozostałością po dawnej hucie jest ośrodek gorzowskiej energetyki. Właśnie tuż za ośrodkiem wjeżdża się do rezerwatu.

Lapidarium w Zdroisku
Lapidarium w Zdroisku.

W Zdroisku
Dla pamięci o dawnych mieszkańcach Zdroiska.

Kriegerdenkmal z Zdroiska
Kriegerdenkmal z Zdroiska. Kopiec z mniejszych kamieni z wygrawerowanymi nazwiskami poległych na frontach pierwszej wojny światowej mieszkańców Zdroiska wieńczy duży głaz z krzyżem maltańskim i datami 1914-1918.

Kościółek w Zdroisku
Kościółek w Zdroisku.

     Rezerwat "Zdroiskie Buki" chroni bukowe lasy porastające zbocza wąwozu którego dnem meandruje Santoczna. Już w okresie międzywojennym miejscowi leśniczowie dokładali wielu starań by zachować te piękne lasy należące wówczas do Strzelec Krajeńskich (niem. Friedeberg). Ówczesny burmistrz Strzelec aby uhonorować ich wysiłki polecił ustawić stojący do dziś przy szlaku kamień. Słabo czytelny napis na głazie mówi „Dem Freunde u. Heger unseres Waldes Bürgermeister Dr Michel gewidmet d. Stadt Friedeberg” ( Przyjaciołom i gajowym naszych lasów dedykuję burmistrz miasta Strzelce Krajeńskie - dr Michel, 1931r). Doktor Michel nie był lekarzem lecz doktorem prawa. Kilkadziesiąt metrów dalej szpaler drzew grabowych z zdziczałego żywopłotu i resztki fundamentów wskazują miejsce gdzie kiedyś znajdowała się gajówka "Słodowiec". Leśniczówka w swoim czasie spełniała również funkcje rekreacyjno-wypoczynkowe. W latach dwudziestych mieściła się w niej restauracja "Waldschenke", a bezpośrednio przed swoim upadkiem była ośrodkiem szkoleniowo-wypoczynkowym gorzowskiego GPBP. Wraz z upadkiem przemysłówki skończył się również i jej żywot.

W rezerwacie Zdroiskie Buki
W rezerwacie Zdroiskie Buki.

Santoczna w rezerwacie Zdroiskie Buki
Meandrująca Santoczna.

„Dem Freunde u. Heger unseres Waldes Bürgermeister Dr Michel gewidmet d. Stadt Friedeberg” ( Przyjaciołom i gajowym naszych lasów dedykuję burmistrz miasta Strzelce Krajeńskie - Dr Michel, 1931r).
„Dem Freunde u. Heger unseres Waldes Bürgermeister Dr Michel gewidmet d. Stadt Friedeberg” ( Przyjaciołom i gajowym naszych lasów dedykuję burmistrz miasta Strzelce Krajeńskie - dr Michel, 1931r).

   Znaki szlaku rowerowego (chyba niedawno wyznaczonego przez nadleśnictwo ponieważ wcześniej ich nie widziałem) skusiły mnie do wjechania w leśną drogę biegnącą drugim brzegiem Santocznej. Mam wrażenie że malarz znaków oszczędzał farbę i miejscami znaki zanikały, aż znikły całkowicie. Jednak zabrnąłem tym szlakiem już tak daleko że powrót do mostka na Santocznej nie bardzo wchodził w grę. Ruszyłem w kierunku Płomykowa kierując się tymi drogami które były bardziej uczęszczane. Nieoczekiwanie znaki znów się pojawiły, a nawet nowiutka leśna stanica dla cyklistów.
  W drodze do domu odwiedziłem jeszcze znajomych w Goscinowie, i aby przeskoczyć do kategorii wpisów "ponad 100 km". nieco wydłużyłem trasę jadąc przez Warcin i Kijewice.

Stanica w lasach nad Santoczną
Stanica w lasach nad Santoczną.

Rower:Kross Dane wycieczki: 100.73 km (43.00 km teren), czas: 06:08 h, avg:16.42 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nad dolną Wartę

Poniedziałek, 13 września 2021 | dodano: 13.09.2021Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn

    Kolejny raz wypuściłem się do krainy łąk, bagien i dzikiej przyrody pod Kostrzynem, tym razem od strony wschodniego wału odcinającego Kostrzyński Zbiornik Retencyjny od obszaru nazywanego za przykładem Fryderyka Wielkiego „Nową Ameryką”.
   Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów to monotonna jazda drogami krajowymi 24 która w Wałdowicach włącza się do znacznie ruchliwszej drogi 22. Intensywność ruchu na DK 22 w moim odczuciu przekłada się na dosyć wysoką ilość śmiertelnych wypadków drogowych. Mniej więcej co kilometr na poboczu drogi stoją krzyże lub kamienie z nazwiskami ofiar.
   Z ulgą porzuciłem krajówkę na rzecz drogi lokalnej prowadzącej w głąb osuszonej w XVIII stuleciu doliny Warty. Perspektywa krótkiej chociażby wizyty na terenie Parku Narodowego nie pozwala na błąkanie się wśród labiryntu tamtejszych dróg i osad. Być może wybiorę się tam kiedyś tylko i wyłącznie w tym celu, dziś jednak plan zakłada jazdę do wałów powodziowych w Studzionce, dalej przez Głuchowo do Słońska i Chyrzyna, krótką wizytę na rozlewiskach Postomii i powrót do domu.

Droga krajowa 24
Droga krajowa 24.

   Studzionka (niemiecka nazwa Albrechtsbruch) została założona w 1721 r niemal na 50 lat przed wielką kolonizacją fryderycjańską. Jej pierwotna, niemiecka nazwa upamiętniała założyciela wsi Albrechta Fryderyka Hohenzollerna (syna Wielkiego Elektora)ówczesnego baliwa zsekularyzowanej brandenburskiej gałęzi zakonu joannitów. Najstarsza część wsi która po zbudowaniu wałów znalazła się po ich zewnętrznej stronie rozciąga się półkolem w pobliżu kościoła. Pozostała część która pozostała na terenie zalewowym uległa z czasem likwidacji. Przez Studzionkę przejeżdżam kilkakrotnie w ciągu roku, rzadko jednak zapuszczam się w pobliże kościoła. Dziś zapuściłem się tam dla ciekawostki którą stanowi spiżowy dzwon z roku 1793 ufundowany przez jednego z kolejnych baliwów joannickich Ferdynanda Hohenzollerna (brata Fryderyka Wielkiego) po osuszeniu błot nadwarciańskich. Dzwon jest umieszczony w stojącej obok kościoła wolnostojącej dzwonnicy parawanowej z trzema arkadami. Dzwon wisi w środkowej, boczne pozostają puste. Ostatnio widzę w tej okolicy coraz więcej opuszczonych domostw.

Dzwon w Studzionce z 1793 r. ufundowany przez księcia Ferdynanda, mistrza zakonu joannitów i brata Fryderyka Wielkieg
Dzwon w Studzionce z 1793 r. ufundowany przez księcia Ferdynanda, mistrza zakonu joannitów i brata Fryderyka Wielkiego

   W drodze do Słońska celowo wybieram drogę przez Głuchowo. Wieś założona przez joannitów ze Słońska w latach 1754/1977 jako Woxfelde. Pomimo tego że tamtejsze wioski nie są duże, w Głuchowie stoi imponujący kościół w stylu neogotyckim zbudowany z żółtej cegły w 1870 r. Na przykościelnym cmentarzu rzuca się w oczy budowla będąca pomnikiem poległych w pierwszej wojnie światowej mieszkańców Woxfelde. Wszelkie napisy i inskrypcje na budowli dotyczące poległych zostały już dawno zniszczone.

Kościół w Głuchowie
Kościół w Głuchowie.

Międzywojenny
Międzywojenny "Kriegerdenkmal" z Głuchowa (niem. Woxfelde).

   Opuszczając Głuchowo liczyłem że będę przejeżdżał obok zabytkowej przepompowni w Słońsku, bliźniaczce przepompowni w podkostrzynskich Warnikach. Trochę się przeliczyłem do przepompowni musiałbym nieco nadłożyć drogi ze Słońska wałem przeciwpowodziowym.
   Historia Słońska (niem. Sonnenburg) jest mocno związana z zakonem joannitów którzy w roku 1426 stali się jego właścicielami. Z czasem Sonnenburg stał się stolicą baliwatu brandenburskiego który posiadał sporą niezależność od przeora prowincji niemieckiej. Symbolem tej autonomii miała być okazała siedziba baliwatu i kościół. Po reformacji z czasem zakon w Brandenburgii stał się odrębnym, świeckim stowarzyszeniem przedstawicieli szlachty brandenburskiej do którego przynależność była powodem do dumy, tym bardziej że baliwami zostawali władcy Prus. Po pokonaniu Prus przez Napoleona baliwat brandenburski został rozwiązany a dochody z skonfiskowanych dóbr przeznaczono do spłacenia kontrybucji (podobny los spotkał cysterskie klasztory w pobliskim Bledzewie i Gościkowie). Wprawdzie w roku 1852 Fryderyk Wilhelm IV odtworzył zakon którego stolicą nadal pozostawał Słońsk jednak jego mistrzowie rzadko już tu przebywali. W XIX wieku w zamku utworzono muzeum i archiwum joannitów. Po roku 1945 stopniowo niszczał aż w roku 1975 spłonął i od tego czasu pozostaje ruiną. W ubiegłym roku ruinę nakryto dachem i trwają tam jakieś prace mające doprowadzić do ich bezpiecznego zwiedzania. Kościół obecnie jest kościołem parafialnym i ma się zupełnie nieźle.

Ruina zamku joannitów w Słońsku
Ruina zamku joannitów w Słońsku.

Kościół w Słońsku, dawny kościół zamkowy joannitów
Kościół w Słońsku, dawny kościół zamkowy joannitów.

Sklepienie słońskiego kościoła
Sklepienie słońskiego kościoła.

Cmentarz pomordowanych przez gestapo w słońskim więzieniu
Cmentarz pomordowanych przez SS w słońskim więzieniu.

   Z Słońska wypuściłem się do Chyrzyna po to żeby zajrzeć co kryje się przy rozlewiskach Postomii na terenie Parku Narodowego. Rozleniwiające ciepełko, spokój i cisza kusiły do pozostania, niestety do domu jest stąd 60 km i czas wracać.
   Wracając przez Słońsk zajrzałem jeszcze na cmentarz pomordowanych ofiar z miejscowego więzienia. Na dzień przed wkroczeniem do Słońska wojsk radzieckich grupa SS-manów przybyłych z Frankfurtu nad Odrą przy pomocy załogi więzienia rozstrzelała na jego terenie 819 bezbronnych więźniów. Był to jeden z największych jednorazowych mordów dokonanych w więzieniach na terenie Polski tuż przed ich wyzwoleniem.

W Parku Narodowym Ujście Warty
Rozlewiska Postomii Parku Narodowym Ujście Warty.

Opuszczony dom bobrów
Opuszczony dom bobrów. Tablica apeluje o ostrożność podczas przechodzenia ponieważ pod żeremiem istnieje system nor które mogą się zarwać w każdej chwili.

Czerwony Kanał w PNUW
Czerwony Kanał w PNUW.

  Wobec sporego ruchu na DK 22 skusiłem się na powrót do domu alternatywną drogą przez Sulęcin. Było nieco spokojniej ale prawdopodobnie około 20 km więcej.


Rower:Kross Dane wycieczki: 159.10 km (7.00 km teren), czas: 09:08 h, avg:17.42 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Park Narodowy Ujście Warty

Poniedziałek, 6 września 2021 | dodano: 11.09.2021Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn

   W kwietniu wypuściłem się wałami warciańskimi w kierunku Parku Narodowego Ujście Warty, udało mi się wówczas dotrzeć niemal do samych bram parku. Wtedy musiałem zawrócić sprzed przepompowni w Białczyku. Dziś nadszedł czas aby sprawdzić co znajduje się dalej za bramą w ogrodzeniu mającym wstrzymać migrację dzików i wirusa ASF.
Szlak, na którym nie można się zgubić, nosi nazwę „Na dwóch kółkach przez Polder Północny” jest poprowadzony po koronie wału przeciwpowodziowego. Wał ma za zadanie chronić od kaprysów rzeki łąki których gospodarcze wykorzystywanie jest możliwe po okresie lęgowym ptaków.

Park Narodowy Ujście Warty

Rozlewiska Parku Narodowego UW
Rozlewiska Parku Narodowego UW.

Dokąd jechać?
Dokąd jechać?

Za wałami
Użytkowana gospodarczo część polderu za wałami.

Ślady dawnego domostwa
Podczas regulacji Warty w XVIII wieku na wydartej rzece ziemi zaczęto osadzać kolonistów. Domostwa powstały również na specjalnie poszerzanych w tym celu wałach przeciwpowodziowych a zadaniem ich mieszkańców było umacnianie i konserwacja wałów. Dziś po opuszczonych domostwach zostały tylko zdziczałe drzewa owocowe i reliktowe ślady roślin typowych dla przydomowych ogródków. Jabłoń pozostała po jednej z takich osad.

Bobrowa Ścieżka
Bobrowa Ścieżka.

Bagienne wierzby
Bagienne wierzby.

Zabytkowa przepompownia w Warnikach
Zabytkowa przepompownia w Warnikach k/ Kostrzyna.

Ruiny kościoła mariackiego w Kostrzynie
Ruiny kościoła mariackiego w Kostrzynie.

Kostrzyn twierdza, ocalały postument pomnika margrabiego Jana
Kostrzyn twierdza, ocalały postument pomnika margrabiego Jana.

Ruiny kostrzyńskiego zamku, postument od zniszczonego pomnika Wielkiego Elektora
Ruiny kostrzyńskiego zamku, postument zniszczonego pomnika Wielkiego Elektora.

Kostrzyn, ruiny zamku
Kostrzyn, ruiny zamku.

W kostrzyńskich ruinach
W kostrzyńskich ruinach.

Brama Chyżańska
Brama Chyżańska.

Dyrekcja Parku Narodowego Ujście Warty
Siedziba Parku Narodowego Ujście Warty.
.
   Zasadnicza część parku leżąca na przeciwległym brzegu rzeki jest pozbawiona obwałowań zatem jest bardziej wrażliwa na wahania poziomu wody (sięgają 4 m) i poza małymi wyjątkami jest niedostępna dla turystów. Oprócz „betonki” w Przyborowie koło Słońska wypatrzyłem jeszcze jedną ścieżkę dydaktyczna prowadzącą w głąb mokradeł, niestety czas nie pozwolił na jej zbadanie. Wejście na nią leży w pobliżu dyrekcji parku.
  Powrót hardkorową drogą krajową 22 i nieco łagodniejszą 24.


Rower:Kross Dane wycieczki: 141.99 km (52.00 km teren), czas: 09:03 h, avg:15.69 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Krzyż

Piątek, 3 września 2021 | dodano: 03.09.2021Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Wielkopolska

   Dawno nie miałem okazji odwiedzić okolic Chełstu, Drawska, Krzyża. Bezpośrednio do wyboru kierunku skłonił mnie przeczytany na Facebooku tekst o międzywojennej przeszłości Chełstu, o czym wspomnę nieco później.
  Znaczną część drogi na przeciwległą stronę Puszczy Noteckiej pokonałem drogami pożarowymi z krótką przerwą w Lubiatowie.
  Dawno temu wjeżdżając do Lubiatowa od strony Sowiej Góry natknąłem się pod kościołem na tablicę informacyjną z historią Lubiatowa i spisem miejscowych ciekawostek. Jedną z nich miał być grób muszkietera na miejscowym cmentarzu poewangelickim ilustrowany zdjęciem przypadkowego nagrobka. Liczyłem w najgorszym wypadku na jakąś legendę o XVIII lub XIX-wiecznym muszkieterze, rzeczywistość okazała się znacznie prostsza. Przejeżdżając obok nekropolii zajrzałem na jej częściowo oczyszczony fragment, o muszkieterze nawet nie myślałem kładąc to na karb jakiejś pomyłki autora tekstu, chciałem tylko zobaczyć czy na którymś z kamieni nie zachowały się jakieś inskrypcje. Opuszczając cmentarz zgarnąłem liście z leżącego kamienia i znalazł się muszkieter, o dziwo, XX-wieczny. Inskrypcja na kamieniu w wolnym tłumaczeniu brzmi „Tutaj spoczywa w Bogu mój drogi syn, nasz dobry brat, muszkieter Friedrich Bengsch urodzony 14 maja 1893, zmarł 24 kwietnia 1918 pod Berlinem w pociągu szpitalnym podczas powrotu do ojczyzny po wymianie jeńców angielskich.” Nawiasem mówiąc muszkieter podobnie jak grenadier w armii kajzera był odpowiednikiem stopnia szeregowego w niektórych oddziałach piechoty liniowej. Podobny nagrobek żołnierza kajzerowskiego zmarłego w szpitalu widziałem na cmentarzu komunalnym w Bledzewie.

Stary cmentarz ewangelicki w Lubiatowie
Stary cmentarz ewangelicki w Lubiatowie.

Pierwszowojenny nagrobek muszkietera Friedricha Bengscha
Pierwszowojenny nagrobek muszkietera Friedricha Bengscha.

Jeden z dwóch ocalałych nagrobków

   Zanim na dobre opuściłem Puszczę Notecką przejeżdżałem obok urokliwie położnej leśniczówki Sosnówka. Leśniczówka leży nad małym akwenem który kiedyś był stawem młyńskim na Lubiatce. Dziś z młyna pozostały tylko ledwie widoczne wśród dzikiej roślinności kaskada i resztki fundamentów.

Kaskada na Lubiatce, pozostałość po młynie
Kaskada na Lubiatce, pozostałość po młynie.

  Moje zainteresowanie Chełstem pojawiło się przy okazji poszukiwania ciekawostek związanych z dawna granicą wersalską. Po pierwszej wojnie światowej wioska została podzielona na dwie części. Początkowo granica miała przebiegać około sto metrów na zachód od rzeczki Miałej, powodowało by to jednak kłopoty w jej strzeżeniu, wobec tego za obopólną zgodą osiągnięto porozumienie i została ona przesunięta do Miałej. Przecięcie granicą państwową jednolitego do tej pory Chełstu spowodowało w życiu dotychczasowych mieszkańców wiele komplikacji, chociażby z gruntami które gospodarze posiadali po obu stronach granicy czy przepędzaniem i kontrolą weterynaryjną zwierząt. Podział ten ma również bardziej długofalowe skutki ciągnące się do dnia dzisiejszego. Do lat pięćdziesiątych obie części wsi należały do różnych powiatów. Dziś wioska administracyjnie stanowi jedną całość, ale ma dwa kościoły. Mieszkańcy prawego brzegu należą do parafii w Drawsku i są poddanymi arcybiskupa poznańskiego,natomiast lewobrzeżni do parafii w Niegosławiu i odpowiednio są w jurysdykcji biskupa zielonogórsko-gorzowskiego. Administracja kościelna zachowuje więc po dziś dzień status quo wyznaczony traktatem wersalskim, z granicą na rzeczce Miale.

Chełst
Chełst, kościół po stronie zielonogórsko-gorzowskiej.

Chełst drugi z kościołów
Kilkaset metrów dalej, po drugiej stronie Miały kościół należący do archidiecezji poznańskiej

   Krzyż i Drawiny przeskoczyłem bez zatrzymywania się. W drodze powrotnej chciałem zajechać do rezerwatu Łubówko z jeziorem o tej samej nazwie i pod wieżę pożarową w okolicy Radowa – dzielnicy Drezdenka. Jezioro jest pięknie położone w głębokiej kotlinie, z wodą o niezwykłej turkusowej barwie którą podobno zawdzięcza pokładom kredy jeziornej. A wieżę jak to miało już kiedyś miejsce znów przestrzeliłem i nie chciało mi się już zawracać.

Na Noteci
Na Noteci w Drawsku.

Rezerwat Łubowo
Jezioro Łubówko.

Obieg materii
Obieg materii.

    W Drezdenku zatrzymałem się jedynie dla kilku zdjęć przy dawnym ratuszu, kościele i przy monumentalnej ruinie grobowca rodziny Ernsta Stoltza – przedwojennego drezdeneckiego przedsiębiorcy.

W Drezdenku

Jeden z drezdeneckich kościołów

Grobowiec rodziny Ernsta Stoltza na cmentarzu w Drezdenku
Grobowiec rodziny Ernsta Stoltza na cmentarzu w Drezdenku.

   Drezdenko wyczerpało moje możliwości czasowe ponieważ wypadałoby wrócić do domu przed zmrokiem. W drodze do domu zdążyłem się nawet tuż przed zamknięciem załapać na lody w Goszczanowie..


Rower:Kross Dane wycieczki: 134.55 km (48.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Krzyżkówko

Sobota, 28 sierpnia 2021 | dodano: 29.08.2021Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki

    Wyjazd początkowo bez określonej marszruty. Ostatecznie wypadło na lubuskie pogranicze z wielkopolskimi powiatami Międzychód i Nowy Tomyśl.
Przypomniałem sobie leśną drogę nad doliną Kamionki z olbrzymim kilkutonowym głazem i zardzewiałym drogowskazem do Krzyżkówka. Miałem wrażenie że nigdy tam wcześniej nie byłem więc teraz nadszedł czas na sprawdzenie dokąd prowadzi. Ciekawość zaspokoiłem, Krzyżkówko to niewielka wioseczka z stawami na Kamionce i doskonałą drogą do Lewic.

Jesień idzie
Jesień idzie.

Do Krzyżkówka
Do Krzyżkówka.

Zębówko, stawy na Kamionce
Krzyżkówko, stawy na Kamionce.

Dawny młyn na Kamionce
Dawny młyn na Kamionce.

W trawie
Kiedyś była to linia kolejowa Zbąszyń-Międzychód.

Lipowa aleja, dawny szlak dyliżansów pocztowych.
 Dla urozmaicenia na powrót z Lewic do ojczystego powiatu wybrałem stary XIX-wieczny szlak dyliżansów pocztowych z Poznania do Berlina. Dziś na odcinku z Lewic do Silnej szlak ten stracił swoje znaczenie i jest to po prostu przyzwoita droga szutrowa. Drogą tą w wrześniu 1828 dwukrotnie podróżował Fryderyk Chopin jadący do Berlina z przyjacielem ojca, profesorem zoologii Feliksem Jarockim. Jarocki wybrał się do Berlina na kongres naukowy przyrodników, Chopin korzystając z okazji ruszył z nim dla zobaczenia wielkiego świata.

Lewice, miejsce katastrofy lotniczej
W Lewicach przejeżdżam obok tablicy upamiętniającej miejsce katastrofy lotniczej w której zginął podchorąży WOSL Dęblin. Dla plutonowego podchorążego Jacka Bayera był to 56 samodzielny lot, ale jeden z pierwszych na samolocie Lim 6. Komisja MON która badała później przyczyny katastrofy doszła do wniosku że Jacek Beyer popełnił błąd w technice pilotażu. Koledzy Beyera wspominali później że podczas latania wiele wrażeń może oderwać uwagę od wskaźników i ta sekunda zauroczenia decyduje czasem o locie.

Lewice

Lewice, 1888
Lewice, 1888.

Niedawno w Silnej miała miejsce uroczystość poświęcenia nagrobka jednej z pierwszych ofiar II wojny światowej. Antoni Paluch bo o nim mowa służył w Straży Granicznej jako kierownik placówki w Silnej. Placówka była jedną z najbardziej na zachód wysuniętych pozycji granicznych. 1 września 1939 r. w godzinach nocnych dyżur na przejściu pełnił Antoni Paluch, widząc zbliżający się od strony Pszczewa oddział Wehrmachtu stawił mu opór. Zginął w trakcie walki, raniony śmiertelnie w głowę. Podczas potyczki zginął również żołnierz niemiecki. Obaj zostali pochowani na cmentarzu w Silnej. W latach sześćdziesiątych rodzina Palucha zleciła ekshumację i przeniesienie szczątków na cmentarz w Trzcielu. Jak się niedawno niespodziewanie okazało zlecenie to zostało wykonane niedbale, bądź wcale, ograniczając się do przeniesienia nagrobka. W ubiegłym roku Fundacja Pomost zajmująca się poszukiwaniem niemieckich grobów wojennych prowadziła prace na cmentarzu w Silnej. W mogile znaleziono szczątki niemieckiego żołnierza Richarda Alberta Gustawa pochodzącego z niedalekiego Trzemeszna. Jednak ku ogólnemu zdziwieniu, obok niego spoczywało ciało polskiego żołnierza. Ustalono że są to szczątki Antoniego Palucha, nagrobek został odtworzony i uroczyście poświęcony z udziałem społeczeństwa, władz i wojska.

Mogiła Antoniego Palucha, jednego z pierwszych poległych 1.09.1939
Mogiła Antoniego Palucha, jednego z pierwszych poległych w wojnie obronnej1939 r.

Na granicy wersalskiej
Na granicy wersalskiej.

Posterunek graniczny
Posterunek graniczny pod Silną.

  Granica państwowa w okolicy Pszczewa została wyznaczona na podstawie plebiscytu, i zgodnie z wolą mieszkańców gmina została podzielona.  Pszczew pozostał w Niemczech natomiast wschodnia część gminy przypadła w Polsce. Czasem jednak w niektórych miejscowościach granica przebiegała poprzez gospodarstwa dzieląc podwórza na dwie części, przykładem słynny warsztat mistrza koszykarskiego Konopki w Trzcielu, czy gospodarstwo Ottona Mehlinga w Moczydłach pod Drezdenkiem. Czasami prowadziło to do zabawnych sytuacji. Wspomniany Mehling posiadał dom, stodołę i chlewnię w Niemczech natomiast oborę i wygódkę w Polsce. Ponieważ pogranicznicy niejednokrotnie się nudzili więc dla kawału czatowali na Mehlinga pod sraczem. Mehling wychodząc za potrzebą bywał zmuszany do zabierania z sobą przepustki.


Rower:Kross Dane wycieczki: 100.50 km (21.00 km teren), czas: 06:52 h, avg:14.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)